Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Jak już jesteśmy w tym temacie... a widzę że same mądre głowy, to prosiłabym o odpowiedź.
Mieszkam w Poznaniu, bardzo często chodzę do tzw Lasku Marcelińskiego, mam do niego 10min piechotą. Latem przy wejściu do lasu, obok ścieżki pojawiła się tabliczka "teren prywatny", z czasem wokół ścieżki pojawiły się drewniane paliki wysokości 40cm, powbijane tak, żeby nie udało się zaparkować przy wejściu do lasu (ja od zawsze zostawiam tam samochód i nie tylko ja), odgradzały dojście do lasu.

Teraz sie zastanawiam o co chodzi, co jest tym terenem prywatnym ? Jak mam wejść do lasu? Żeby wejść muszę przejść przez owy "teren prywatny". Czy to w ogóle zgodne z prawem? Sama mogę sobie taką tabliczkę postawić...
Z czasem ludzie usunęli część tych palików drewnianych, to zaczęły sie pojawiać takie pręty metalowe, wbetonowane w podłoże.

Link to comment
Share on other sites

Według tego co zacytowałam wyżej, jeśli ów "teren prywatny" nie jest ogrodzony to masz prawo na nim przebywać. Nie wiem, czy są jakieś dodatkowe regulacje przy samym oznakowaniu bez ogrodzenia czy też takie paliki można za ogrodzenie uznać (ale wątpię). W sumie fajny temat na dział "Prawo" ;) bo pewnie większość z nas na spacerach z psami łazi ciągle po jakichś "terenach prywatnych"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Aleś niedobra, nie kohaż fsyzstkih piezkuf :shake:[/QUOTE]


Tak i moje są dla mnie ważniejsze, straszne, nie?

Dodam, że wczoraj w pupę Baaja weszła suczka, zaczęła po nim skakać. Baaj się odkręcił, przywitał, na komendę odszedł, ale Celar już ujadał, bo stał z boku i obcy pies, a on nie może... Uciszyłam go spokojnie, pan nie widział problemu w tym, co zrobił, mimo że Baaj miał opatrunek na łapie i takie 'powitanki' mogły spowodować otwarcie rany. Inna rzecz, że w nocy nie ma się oczu w plecach i nie widać, że ktoś wskakuje Ci na tył, bo pewnie byśmy przyspieszyli, no ale suczeńka koniecznie musiała podejść. Wzdych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']Dziękuję za odpowiedzi i podpowiedzi ;)
Sprawdziłam do kogo teren należy - jest to pewna spółka z o.o.
Pole w żaden sposób nie jest przez właścicieli/zarząd użytkowane, stoi odlogiem - więc nie widzę powodu, żeby osiedlowe psy nie mogły z niego korzystać:cool3:
Po psach zawsze sprzątam, a puszczając je luzem biorę pod uwagę, że mogę dostać mandat:oops:[/QUOTE]
Taki mały OT, ale czy masz może na myśli pole naprzeciwko cmentarza bródnowskiego, przy św. Wincentego ?

Link to comment
Share on other sites

Oj, to kiepsko...my też tam często chodzimy, na szczęscie jeszcze nigdy nam się nie zdarzyła żadna nieprzyjemna sytuacja. Ale kiedyś były tam organizowane spotkania z labowego forum i też podjechał do nich jakiś facet samochodem i kazał sie wynosić, mowiac, ze to jego teren...

Ale tak w ogole, to przecież tamtędy chodzą też ludzie bez psów, chociażby po to, by dojść od przystanku do bloku. I co, im też by zwrócił uwagę ?...

Link to comment
Share on other sites

My tam jesteśmy praktycznie codziennie od lipca i pierwszy raz nas ten przemiły Pan zaczepił :cool3: Kilkoro znajomych, którzy chodzą tam od dłuższego czasu też mieli przyjemność go spotkać. Zobaczymy jak to będzie, szkoda by było stracić takie fajne spacerowisko :(

Link to comment
Share on other sites

Ależ mi tępy babsztyl podniósł ciśnienie!!!!
Poszłam z koleżanką i z Baryłą do apteki, wracamy, kumpela poszła, my przechodzimy przez jedno z najruchliwszych skrzyżowań w moim mieście, wchodzimy na chodnik a tam z ujadaniem wyskakuje na nas mała biało-czarna suczka - oczywiście z ryjem do Baryła. Motam się z psami, z torebką i z siatą z apteki, wreszcie rozdarłam się czyj do ch*** jest ten pies??? Cisza i pustka. Odciągnęłam Baryłę siłą i idę dalej, mijam blok zza którego wyskoczyła na nas suńka - a tam przed drzwiami jakaś sylwetka. Coś mnie tknęło, podeszłam, a tam baba. Pytam czy to jej pies. Tak...
Nosz k***a!!! Opieprzyłam babę od góry do doły, w międzyczasie jej pieseczek przybiegł i od nowa zaczął dolatywać do Baryły. Szczęście baby, że nic nie pyskowała, tylko anemicznie zaczęła wołać pieska i próbować go złapać oczywiście z zerowym rezultatem. Powiedziałam, że jeśli jeszcze raz będzie taka sytuacja, to będzie zbierać psa z chodnika, bo albo pozwolę mojej suce go chwycić albo sama zasadzę mu buta. Może baba wreszcie pomyśli - chociaż sądząc po jej braku reakcji na całe zajście, chyba szczególnie jej na tym psie nie zależy.
Ale w głowie mi się nie mieści, co za chamka - cała szarpanina z psami miała miejsce kilkanaście metrów od niej, za rogiem, słyszała jak jej pies na kogoś ujada, slyszała że jakiś większy warczy i że ktoś klnie czyj jest ten pies - i nawet nie wyjrzała ani go nie zawołała... Pewnie planowała udawać, że jej tam nie ma, ale miała pecha :p
Przypomniało mi się później, że już kilka razy, kiedy szłam tamtędy z TZtem, ta suka sterczała sama na chodniku przy skrzyżowaniu, ujadała i próbowała łapać za kostki :roll: widać to normalna praktyka wyprowadzania psa u tej pani.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Zaczynam mieć alergię na dzieci-co jest u diabła?Sytuacja z dnia dzisiejszego:
wychodzę z Guciem.Pies jest w kagańcu,na smyczy,idzie przy nodze.Nagle przed nim ląduje chłopak na deskorolce i próbuje wjechać na łapy.Idziemy dalej,Zapomniałam już o wyrostku i nagle z jakimś podskokiem na tej deskorolce ląduje przed psem,zaczyna skakać wokół niego,pies zaczyna warczeć.Mówię mu co myślę o straszeniu psa-wylatuje mamunia,że synuś ma prawo..Każdy ma prawo-tylko pies nie?
Wracamy,wchodzimy na klatkę-schodzi chłopiec lat ok.8..Na widok Gucia zaczyna machać rękami,wierzga nogami..Ja nie rozumiem-pies jest na smyczy w kagańcu.Pilnuję go przecież!Mówię do chłopca,,idż normalnie,nie wchodż na ściany-denerwujesz psa,,Uciekł z piskiem..No przecież Gucio nic nie robi..Jest wielkości średniej,jest zawsze dopilnowany..
Czasam brakuje sił..Czasem mam wrażenie,że dzieci są straszone psami.No mój jest pod opieką,ale kiedyś trafią na psa będącego samopas i jak będzie tak krzyczał,piszczał,wierzgał to naprawdę dojdzie do tragedii.Czemu chce wejśc w ścianę?
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens'](...) Ale w głowie mi się nie mieści, co za chamka - cała szarpanina z psami miała miejsce kilkanaście metrów od niej, za rogiem, słyszała jak jej pies na kogoś ujada, slyszała że jakiś większy warczy i że ktoś klnie czyj jest ten pies - i nawet nie wyjrzała ani go nie zawołała...(...)[/QUOTE]
Pewnie nie zwraca uwagi, bo przyzwyczajona, że pies jazgocze na wszystko co się rusza :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Pewnie nie zwraca uwagi, bo przyzwyczajona, że pies jazgocze na wszystko co się rusza :P[/QUOTE]

No mi się takie zachowanie w głowie nie mieści :niewiem:
Nie wyobrażam sobie, że mój pies biega za blokiem, słyszę jego ujadanie, odgłosy szarpaniny z większym psem i czyjeś bluzgi i... stoję dalej przed klatką i kontempluję gwiazdy... :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

Wszędzie latają psy bez opieki i jazgoczą nie tylko na inne psy ale i na dzieci. U mnie na osiedlu kobita wypuszcza agresywnego spaniela, który potrafi wpaść do piaskownicy i rozpędzić z niej dzieci. No to potem dzieci boją się i machają rękami na widok innego psa, mimo że jest pilnowany. Psiarze sami sobie robią gębę nawzajem.

Link to comment
Share on other sites

Suka tej baby na okrągło jest wypuszczana i nie biega po łączce za blokiem od strony klatek, tylko przed blokiem przy ruchliwej ulicy i skrzyżowaniu, gdzie ciągle przechodzą dzieci i młodzież - dosłownie obok jest liceum, a 200 m dalej podstawówka i gimnazjum, z których chyba z połowa dzieci przechodzi koło tego bloku wracając na osiedle. A pies jazgocze i dolatuje do każdego kto mu się nie spodoba, nie tylko kiedy ktoś idzie z psem. Ktoś pewnie w końcu sprzeda mu kopa albo pies wpadnie pod samochód, i baba się doigra - szkoda tylko psa :roll:

Link to comment
Share on other sites

A mnie wczoraj rano zirytowała pewna kobieta... Poszłam z psicą na poranny spacer, przed pracą. Widzę, że z przeciwka idzie babeczka z psem, więc specjalnie skręciłam w boczną alejkę. Ona oczywiście za mną :roll: Ja w prawo - ona w prawo, ja w lewo - ona to samo :cool3: Wlecze się za mną... Wszystko pięknie, ładnie, tylko mojemu sierściuchowi już nie załatwianie w głowie, tylko tamten piesek. Zatrzymałam się i czekałam na nią żeby jej powiedzieć parę słów, ale chyba zobaczyła moją minę i sama zwróciła :)
Czy tak ciężko jest się domyślić, że można nie mieć ochoty lub czasu na socjalizowanie psów o 7 rano?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']A mnie wczoraj rano zirytowała pewna kobieta... Poszłam z psicą na poranny spacer, przed pracą. Widzę, że z przeciwka idzie babeczka z psem, więc specjalnie skręciłam w boczną alejkę. Ona oczywiście za mną :roll: Ja w prawo - ona w prawo, ja w lewo - ona to samo :cool3: Wlecze się za mną... Wszystko pięknie, ładnie, tylko mojemu sierściuchowi już nie załatwianie w głowie, tylko tamten piesek. Zatrzymałam się i czekałam na nią żeby jej powiedzieć parę słów, ale chyba zobaczyła moją minę i sama zwróciła :)
Czy tak ciężko jest się domyślić, że można nie mieć ochoty lub czasu na socjalizowanie psów o 7 rano?[/QUOTE]


Może PRZYPADKIEM szła w tę sama stronę ;)

Link to comment
Share on other sites

Biegała za nami mała dziewczynka z małym biglem, piszcząc swojemu psu w ucho "Fifi, chcesz do pieska?! Chcesz iść do pieska?!"... Ja nie wiem, czy w narodzie zanika umiejętność odczytywania mimiki twarzy, ale dziecko wcale się nie przejmowało i biegło za nami dalej, w końcu gdzieś zostało a gdy wracałam, siedziało pod moją klatką. Dzieweczka zrozumiała, że pieski się raczej nie zaprzyjaźnią dopiero jak moja suka werbalnie pokazała maluchowi, co sądzi o ich ewentualnej znajomości.

A co do nastawienia dzieci do psów - u mnie to jakaś masakra, dzieciaki albo uciekają z wrzaskiem przed psem, który jest na smyczy i kompletnie ma je w nosie (swoją drogą, jest wielki i straszny, prawda?) albo próbują mi wleźć w psa, pomacać psa, dotknąć psa, tupnąć na psa, nie wiem, chyba, żeby zobaczyć, co zrobi czy co? :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

Jak wróciłam dziś do domu mama opowiedziała mi niemiłą sytuację, otóż dziś moja Nuka (52 cm, 21 kg) została zaatakowana przez sukę, która była gdzieś o 10 kg cięższa od niej i pewnie o 10 cm wyższa. Mama zawsze przed pracą codziennie rano (ok 9:00) wychodzi z Nuką pochodzić po osiedlu, żeby ta się załatwiła, no i jak to pies wącha i szuka miejsca do załatwienia swoich potrzeb. W pewnym momencie do Nuki podbiegła ta suka, Nuka jej pokazała tylko wyszczerzeniem zębów i zjeżeniem na grzebiecie, że nie życzy sobie by ta do niej podchodziła i w tym momencie suka po prostu rzuciła się mojej do karku (podobno suka łagodna, ta jasne :angryy: ) Nuka była na smyczy, a suka nie miała ANI obroży ANI smyczy ANI kagańca, po prostu nic była "goła". Moja mama nie wiedziała co w takiej sytuacji zrobić bo nigdy nam się taka nie zdarzyła, mama myślała, że ta suka Nukę zagryzie :placz: (oczywiście Nuka też się broniła i podobno chwyciła tamtą za szyję). Nuka ma tylko lekkie rozcięcie na szyi, ale się boi wychodzić na dwór :placz: Babka nawet nie spytała czy naszej nic nie jest, nie przeprosiła (bo to jej suka się rzuciła, a nie Nuka, Nuka była pod kontrolą na smyczy, zawsze jest) tylko załapała swoją sukę za kark i polazła do domu. Dodam, że tamta suka puściła moją po tym jak dostała od swojej właścicielki workiem ze śmieciami, który się dosłownie na niej rozsypał).

I teraz moje pytanie, czy wina jest nasza bo Nuka była na smyczy, nie miała kagańca, ale tylko się zjeżyła i pokazała zęby, że nie chce by suka do niej podeszła, czy tamtej babki, bo jej suka była bez niczego (bez kagańca, obroży czy smyczy) i rzuciła się mojej do gardła ?

Jak tą babkę spotkam z tą suką i nadal będzie latała bez smyczy to ją opie***le, na prawdę (a żeby było jeszcze bardziej miło to babka mieszka w jednym bloku z moją babcią czyli jakieś 60 m od mojego bloku) :angryy:

Link to comment
Share on other sites

no wiesz - jak masz psa z ranami to wydaje mi się, że mogłabyś się połasić na wezwanie SM czy policji i żądać od babki okazania szczepienia psa przeciw wściekliźnie, a czy może zostać ukarana mandatem za puszczanie psa luzem to już zależy od przepisów lokalnych, ale nie wygłupiaj się kobito - gdzie wasza wina, wasz pies na smyczy, atakujący luzem.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam szczęście do dzieciaków i psów. Jak spotykam dzieciaki, to albo sie odsuwają, albo pytają, czy mogą pogłaskać. Najlepszy był jeden chłopiec, który stwierdził, że mam piękne psy, pewnie "championy" :D W ogóle spotykam fajne dzieciaki, może dlatego, ze zwykle się szczerzę do nich pierwsza, małpuje i miny strzelam - inaczej nie umiem. Jak miałam duże psy, to wtedy miałam czasem problemy, bo ktoś szczuł. Obecne moje psy wyglądają jak ciepłe kluchy (nie spasione, a po prostu rozpuszczone). Raz tylko ogromna mastiffka przeciągnęła swojego pana, ważącego przynajmniej o 15kg mniej od niej, przez bardzo ruchliwą ulicę, bo... chciała powąchać moje psy - miałam wtedy 3. Wtedy zawału prawie dostałam, jakby facet zwlekał jeszcze 5 sekund, suka by w nos gazem dostała - niestety zdążył ją zabrać.

Link to comment
Share on other sites

Tutaj jest mnóstwo dzieci zawsze jak zobaczą ze wychodzę z psiakami na spacery to biegną w naszą stronę szybko że nie raz i nie dwa po drodze gubią swoich kolegów :evil_lol:
Rąk do głaskania i przytulania zawsze jest dużo. Ale dzieci są różne i zachowują się też różnie.
W związku z czym pogłaskać pozwalam ale też nie wszystkim. :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pauli_lodz']gdzie wasza wina, wasz pies na smyczy, atakujący luzem.[/QUOTE]

[quote name='Martens']Dokładnie.[/QUOTE]
dzięki ;-) Nuka nie ma jakiejś nie wiadomo jakiej rany, lekkie rozcięcie na szyi (ok 1 cm), widocznie suka mimo, że większa to nie ma silnego uścisku, albo złapała za obroże, nie wiem bo nie widziałam, działo się wszystko przy mojej mamie. Mówiła, że Nuka nie bardzo miała się jak obronić bo tamta suka złapała moją za kark, a wiem, że moja ma na prawdę silny uścisk i jakby tamtą złapała porządnie za gardło to nie wiem czy w tej furii by jej nie zrobiła sporej krzywdy, ale jeśli następnym razem zobaczę, że ta suka biega bez smyczy czy obroży to na prawdę babkę opierniczę JA (mama stwierdziła, że nie będzie się kłócić, skoro nic poważnego się nie stało) :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Mi się jeszcze żaden atak poważny (nie liczę jamnikowatych ujadaczy/agresorów) na moje psy nie zdarzył,i aż mnie ciary przechodzą na samą myśl o takiej sytuacji. Raz tylko ONek Barona po ziemi trochę przeturlał i przygwoździł-dla mnie psychicznie była to już delikatna trauma, Barona za specjalnie nie obeszło :]
Do psów raczej mamy szczęście ;)

Link to comment
Share on other sites

Mi się jeszcze żaden atak poważny (nie liczę jamnikowatych ujadaczy/agresorów) na moje psy nie zdarzył,i aż mnie ciary przechodzą na samą myśl o takiej sytuacji. Raz tylko ONek Barona po ziemi trochę przeturlał i przygwoździł-dla mnie psychicznie była to już delikatna trauma, Barona za specjalnie nie obeszło :]
Do psów raczej mamy szczęście ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...