Jump to content
Dogomania

filodendron

Members
  • Posts

    7523
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    5

Everything posted by filodendron

  1. Za późno znalazłam ten wątek. Widziałam breloczek i nie mogłam się zdecydować, czy to podobizna husky czy malamuta :D A gdy są tylko dwie plameczki, to po czym poznać, który to "narząd" na czole psa uległ atrofii? ;-) http://illakuvianartok.tumblr.com/post/47264456212
  2. Może chodzi Ci o podejście o wdzięcznej nazwie "Zubrzyckie stromizny" ;) Ominie Cię, skoro chodzicie zawsze przynajmniej z jednym psem - jak pisałam na teren Babiogórskiego Parku Narodowego nie wolno wchodzić z psem, więc od polskiej strony nie da się zdobyć szczytu razem z czworonogiem. Można to zrobić od strony słowackiej.
  3. To Świętokrzyskie mu się nie spodobają - to pagórki a nie góry ;) Choć jest tam pięknie, gołoborza robią wrażenie. Skoro Wisłę już zaliczyliście, część szczytów nadszczyrkowskich też to w Beskidach może jeszcze Korbielów? Podobno jest tam fajnie, choć my też tylko przejazdem, gdy chcemy Pilsko odwiedzić. Mężowi się spodoba - 1557 m i na samej górze już tylko kosodrzewina :) No, ale nie wiem, czy psu - coś musisz wybrać ;) Z tym że sam szczyt jest już po stronie słowackiej - ja jestem panikara i nawet tam zabieram ze sobą psi paszport :DD Niestety na Babią z psem od polskiej strony nie wolno. Niemniej, ten wspomniany wcześniej trochę płaski szlak ze Skrzycznego na Biały Krzyż jest bardzo widokowy (o ile jest ładna pogoda) - w końcu rusza się ze szczytu Skrzycznego:
  4. @Lidan1 Grazia poleca Wisłę, jako punkt wypadowy - tam nigdy nie zatrzymywałam się na dłużej, byłam tylko przechodniem, ale wokół dużo ładnych gór - z Wisły można wejść na Czantorię, Stożek, Soszów, Trzy kopce. Ludzie tu, na wątku, pisali jednak, że na Baranią od strony Wisły jest zakaz wchodzenia z psem. Nie wiem, zawsze wchodziłam na Baranią od strony Skrzycznego i tam szło się z psem zupełnie bez problemu. W jednym bodaj miejscu była tabliczka o zakazie wprowadzania psów (łącznie z zakazem jazdy rowerem i różne takie) ale to dotyczyło rezerwatu, a szlak od strony Skrzycznego biegnie wzdłuż jego granicy. Rozważ też Szczyrk. Bardzo go lubię jako punkt wyjścia krótszych, jednodniowych wycieczek. Stąd można przejść przez góry (Klimczok, Szyndzielnia) do Bielska-Białej albo do Brennej (przez przełęcz Karkoszczonka). Z Bielska można wrócić do Szczyrku PKSem lub busami (jeździ ich mnóstwo) z Brennej trzeba wrócić piechotą (tzn. PKSem też można, ale to daleko, bo bardzo naokoło ;)). Krótsze wycieczki można zrobić na Klimczok i z powrotem, na Skrzyczne (trochę pod górę, bo to najwyższy szczyt w B. Śląskim ;)), Beskidem Węgierskim przez Kotarz, Hyrcę na Biały Krzyż /Przełęcz Salmopolską/ (stamtąd można wrócić do centrum autobusem, ale trzeba weń wycelować, bo na sam Biały Krzyż jeżdżą chyba tylko dwa w ciągu dnia. Można jednak zejść trochę niżej do Szczyrku-Salmopolu i tam autobusów jest już więcej). Albo w drugą stronę - upolować ten autobus ze Szczyrku na Biały Krzyż i stamtąd wrócić Beskidem Węgierskim do Szczyrku przez przełęcz Karkoszczonkę lub pójść z Białego Krzyża na Skrzyczne. Na Skrzycznem uwaga na Bariego - bernardyna rezydenta, który lubi się zaprzyjaźniać z pieskami, a na tym małych czasem robi kolosalne wrażenie ;) Nie wiem, jakie masz pieski - da się je wziąć na ręce, na kolana? Jeśli tak, to na Skrzyczne jest kolejka krzesełkowa a ze szczytu można sobie zrobić bardzo przyjemny, piękny spacer na Malinowską Skałę, a jeśli psina da radę to dalej, na Biały Krzyż (jeden z bardziej "płaskich" szlaków - dwa podejścia, na Malinowską Skałę i na Malinów - a reszta jak po stole ;)). Albo zejść ze Skrzycznego do Buczkowic - bardzo ładny szlak - a z Buczkowic do Szczyrku wrócić autobusem (busem). Między Szczyrkiem a Skrzycznem jest stacja pośrednia - Jaworzyna. Tam też można wysiąść i przejść się na tzw. Diabelski Młyn (na szlaku Skrzyczne-Buczkowice) a stamtąd zejść z powrotem do Szczyrku szlakiem zielonym. Z Wisły na Czantorię też wjeżdżaliśmy kolejką krzesełkową razem z psem a potem szliśmy na Stożek. Rozwiązanie z kolejką pozwala skrócić szlaki, jeśli jest taka potrzeba, nie tracąc przy tym najbardziej atrakcyjnych widoków. Wszystko zależy od kondycji psa. Ze Szczyrku jest trochę szlaków krótkich, niezbyt męczących, niemniej pod górkę a potem z górki - na to nie ma rady :D Jeśli psy za duże na krzesełka, to z Bielska Białej jest kolejka gondolowa na Szyndzielnię (obowiązuje kaganiec) a z Szyndzielni bardzo przyjemne szlaki na Błatnią i z powrotem albo do Bielska przez Wapienicę. Z Szyndzielni można wrócić do Szczyrku przez Klimczok (zielony szlak tuż spod schroniska jest dłuższy ale najłagodniejszy i prowadzi do Szczyrku centrum - końcówka po asfalcie) lub przez Klimczok i Chatę na Groniu do Mesznej (ten bardziej ostro w dół) - z Mesznej wszystkie te same autobusy, co z Bielska. Ale tak w ogóle, gdybyście chcieli pochodzić naprawdę 'lajtowo', bez obciążania psiaka wspinaniem się, to polecam góry Świętokrzyskie. Jest tam mało szlaków ale na parę dni wystarczy.
  5. Jeśli psiak będzie dobrze tolerował naprzemienne podawanie suchej i gotowanego, to pewnie, że tak - też uważam, że psu należy urozmaicać jedzenie. Tylko tak patrząc na avek to ten psiaczek nie wygląda na takiego, który potrzebowałby całe udo z kurczaka codziennie ;) Jakoś pi razy oko policz sobie dawkę białka i jeśli będziesz podawać mięso regularnie to warto pomyśleć o zrównoważeniu fosforu w nim zawartego jakimś źródłem wapnia (jogurt, kefir itp. lub suplement)
  6. Delph, nie wiem, jakie masz ceny w Twoim sklepie ale sprawdź Dziki trop na Gagarina - szykują tam promocję. Mają stronę na facebooku i od 14 do 20 stycznia gulasz z jelenia ma być po 25 PLN. Nie wiem, czy to jest dużo czy mało za jelenia. Na terenie łowieckiego okręgu warszawskiego jest dużo kół łowieckich. Może można by podzwonić, popytać. Jest nawet koło łowieckie pracowników nauki (hy hy) w Warszawie. I jakaś taka egzotyka, jak koło myśliwskie sygnalistów przy SGGW - ale oni może tylko grają ;) Pewnie na lowiecki.pl można je znaleźć A w Makro jakie są ceny? Bo też miewają tam jelenia, tylko ja nigdy na ceny jakoś nie patrzyłam, bo mnie to nie interesowało, ale np. świeżą kaczkę mają mieć w tym tygodniu po 9 zł więc w dość przyzwoitej cenie jak na kaczkę.
  7. Delph, a rozglądałaś się może za możliwością kupienia mięsa w punkcie skupu dziczyzny? Jest cała sieć takich punktów - gdzieś w mazowieckim też powinien być. Ja się nie znam, ale pamiętam z działu barfowego, że kiedyś któraś z forumowiczek pisała o kupowaniu mięsa w takim punkcie za małe pieniądze - fragmenty nienadające się dla ludzi ze wzgl. tzw. estetycznych (przestrzelone, z krwiakami itp.). Nie wiem tylko, czy to było załatwiane formalnie czy tak trochę po znajomości. Można by też popytać na barfnym swiecie - może ktoś organizuje jakieś zbiorcze zamówienia?
  8. Parę lat temu, gdy byliśmy z psem jeszcze na BARFie, były w wątku barfowym osoby (tu na dogo albo na barfnym świecie, już nie pamiętam), które stosowały kłącze perzu w charakterze suplementu diety odtruwającego organizm - perz apteczny, w postaci zmielonej. To, że psy pasły się same z siebie perzem też było wielokrotnie opisywane i dotyczyło to całkiem zdrowych psów, więc coś w tym perzu jest, co psom pasuje. Tylko trzeba brać pod uwagę, że perz zawiera błonnik i ze wzgl. na obecność oligosacharydów jest naturalnym prebiotykiem stymulującym rozwój flory bakteryjnej. No i wiadomo - jak ta flora jest "dobra" i w "dobrym" miejscu, to dobrze, a jak nie, to pewnie niekoniecznie. Tu o perzu wypowiada się dr Różański: http://rozanski.li/154/perz-triticum-repens-l-agriopyrum-repens-l-p-b-elytrigia-repens-desv-w-fitoterapii/
  9. Nie wiem, czy to Cię choć trochę pocieszy, ale Twój pies przynajmniej nie pójdzie do przedszkola i nie nakarmią go tam np. zabielaną zupą, bo przecież śmietana to nie mleko, nie? ;) ;) Na początku jest najtrudniej. Potem człowiek jakoś się wdraża ;) Trzymam kciuki za Was. Mojemu dziecku prawie przeszło z wiekiem - może i Wam się to przytrafi.
  10. Może to sprawka tajemniczej pamięci genetycznej ;) http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/193697,Czarny-wilk-to-wnuk-psa
  11. Z ryb stosunkowo bogate w omega 3 są łosoś, sardela, sardynki, śledź. W następnej kolejności pstrąg tęczowy i makrela. Najwięcej zawiera łosoś ale są dwa problemy - nigdy nie wiadomo ile, bo zawartość omega 3 w łososiu może być bardzo różna w zależności od podgatunku, żywienia ryby, miejsca pochodzenia; i dwa - łosoś dziki jest trudny do kupienia i bardzo drogi, a łosoś hodowlany ma opinię najgorszej ryby z możliwych pod względem zawartości dioksyn i innych substancji toksycznych. Za stosunkowo bezpieczne pod względem dioksyn, rtęci uważane są np. mintaj czy tilapia, ale w nich z kolei jest mało omega 3. Ot zagwostka ;) Osobiście, gdybym decydowała się na karmienie psa głównie rybami, wybrałabym ryby bezpieczniejsze pod względem zawartości toksyn a omega 3 suplementowała. Ale to tylko moje zdanie, tak do tego podchodzę :) Można kontrargumentować, że dioksyny są też w mięsie ssaków, zwłaszcza tłustym. Tutaj jest zestawienie bezpiecznych dawek róznych gatunków ryb pod względem zagrożenia toksynami (dla człowieka oczywiście): http://dioksynywrybach.pl/ocena-narazenia-konsumentow-ryb-na-szkodliwe-dzialanie-zanieczyszczen/ Wynika z niego, że jeśli chodzi o dioksyny tygodniowo można zjeść bezpiecznie zaledwie 105 gram łososia bałtyckiego albo 75 gram wędzonego. Łosoś norweski wypada lepiej ale też nie na tyle, żeby go dawać psu codziennie - moim zdaniem. Jeśli chodzi o tran, to wydaje mi się, że warto go stosować ostrożnie i z umiarem - pies podobno ma pewne mechanizmy pozwalające się pozbyć nadmiaru witaminy A, ale ich wydajność jest ograniczona. Długofalowe podawanie sporych dawek wit. A może prowadzić do hiperwitaminozy a wśród jej rozlicznych skutków są problemy dermatologiczne, świąd, wyłysienia. Także tu należałoby dobrze ustalić dawkę biorąc pod uwagę zawartość witaminy A i D również w karmie - bo i tam jest ona dodawana w postaci syntetycznej, gotowej witaminy A i D, a nie w postaci prekursora, który organizm może ale nie musi wykorzystać. Pies jest pod tym względem bezpieczniejszy, ale np. kota to można tranem zatruć, jak się postarać (zwierzak chudnie, matowieje, sierść się sypie, pojawiają się kulawizny). Co do rzepaku - rzepak to jakby kapusta :) Kiedyś olej rzepakowy był odsądzany od czci i wiary, traktowany jako coś gorszego w porównaniu do np. oliwy z oliwek. W rzeczywistości oliwa ma gorszy stosunek omega 3 i 6 niż olej rzepakowy. Trzeba też brać pod uwagę, że kiedyś olej rzepakowy dostępny był wyłącznie w postaci oleju oczyszczanego, rafinowanego. Obecnie są "luksusowe" produkty z pierwszego tłoczenia na zimno. Sama w temacie jakości sierści, odporności na kołtunienie, łatwości rozczesywania mam lepsze rezultaty na rzepakowym zamiennie z oliwą plus kapsułka tranu raz na kilka dni niż miałam na codziennym podawaniu oleju z łososia, ale to jest punkt widzenia natury "kosmetycznej" a nie zdrowotnej, więc nie namawiam. U takiego wrażliwca trzeba dmuchać na zimne, niewątpliwie. Tutaj jest krótkie prównanie olejów: http://www.dogspassion.pl/pl/news-id50.html
  12. Nie wiem, jaki jest optymalny stosunek omega 6 i 3 dla psa. Dla człowieka podobno najlepiej 2:1. I taki stosunek ma poczciwy olej rzepakowy.
  13. Są worki próżniowe do odsysania zwykłym odkurzaczem. Planuję takie kupić, żeby móc odsypać z worka niedużą porcję karmy a resztę spakować w taki wór próżniowy. Najmniejsze jakie do tej pory znalazłam to 50 x 60 cm - na allegro kosztują 2,50 za sztukę. Rozglądam się za jeszcze mniejszymi ale takimi do odkurzacza, żeby nie trzeba było dokupować specjalnego urządzonka. Jak w końcu kupię, to dam znać, czy zdają egzamin z pakowania karmy.
  14. Ma sens, oczywiście. Populacje roztoczy można znacząco ograniczyć, tyle że - przynajmniej w przypadku alergicznych dzieci - to jest trochę jazda bez trzymanki, bo praktycznie do śmieci wszystkie dywany, bieżniki, dywaniki, kotary, firanki - podłogi gładkie, dobre do mycia i okna z żaluzjami/roletami z tworzyw syntetycznych. Zero poduszek i kołder z pierza kurzego/gęsiego lub wełny. Materac w łóżku i pościel w pokrowcach antyroztoczowych ("roztoczoszczelnych") przeznaczonych do prania w wysokich temperaturach (na psie legowisko pewnie trzeba by kupić pokrowiec na kołdrę). Roztocza giną w wysokich i bardzo niskich temperaturach, więc trzeba celować w rzeczy (posłania, ew. psie ubrania, poduszki, także pluszowe psie zabawki), które albo nadają się do prania w wysokich temperaturach albo można je przemrozić w zmrażarce. Pościel (legowisko) pierze się co tydzień. Roztocza nie lubią, jak jest sucho - trzeba często wietrzyć szczególnie zimą, opary kuchenne odprowadzać okapem, umytą podłogę wycierać od razu do sucha, nie zostawiać do odparowania, to samo ze ścieraniem kurzu - ścierać na mokro, wycierać do sucha, nie wieszać prania w pomieszczeniu, w którym przebywa alergik. Nie wolno też sprzątać/odkurzać w obecności alergika. A z grzybami jest niestety i za przeproszeniem doopa blada. Ale też nie lubią, gdy jest sucho. Też zaleca się usunięcie wykładzin, dywanów a także tapet. I, niestety, roślin doniczkowych, przynajmniej z sypialni. Słowem - "perfekcyjna pani domu" i "żona ze Stepford" w jednym. Buraki pastewne u mnie bywają na targowisku (podobno robi się z tego zupę). Bywa też brukiew (karpiel) i - ostatnio nawet regularnie - topinambur (kłącze słonecznika bulwiastego). Jest jeszcze coś takiego jak komosa (lebioda)
  15. Delph, nie pamiętam, może pisałaś - skąd decyzja, żeby te mięsa dawać na surowo? Czy po gotowanych było jeszcze gorzej? Pytam, ponieważ niemal zasadą jest w przypadku alergii na owoce i warzywa, że te, które uczulają na surowo, po obróbce termicznej nie wywołują reakcji. W przypadku mięsa jest to dużo bardziej skomplikowane ale bardzo upraszczając można też powiedzieć, że niektóre białka mięsa po obróbce termicznej stają się mniej agresywne. Inne są niestety termostabilne. Jeszcze inne moga się pod wypływem temperatury uwolnić. Ogólnie jednak rzecz biorąc w reakcjach zależnych od IgE odpowiedź na surowe mięso jest silniejsza niż na gotowane. Obróbka termiczna to jest jednak denaturacja białka. Jeśli więc nie próbowałaś gotować, to może warto. Tutaj można trochę o tym poczytać (oczywiście w odniesieniu do ludzi, konkretnie - dzieci i młodzieży, bo - jak się okazuje - z alergii na mięso można wyrosnąć ;)) http://alergia.org.pl/lek/index.php?option=com_content&task=view&id=435&Itemid=79
  16. Wszystko piknie, ale skoro mata ma już otwory na pasy bezpieczeństwa, to lepiej zamień obrożę na profesjonalne szelki do samochodu i suczkę przez te otwory przypnij, bo w razie stłuczki wyleci przez szybę. Dla mnie mata na tylnym siedzeniu nie jest niezbędna; pasy dla psa - tak.
  17. Chyba nawet wiem, dlaczego :) W 1997 roku, wtedy, gdy zaczęła się u nas "moda" na BICOM (moje dziecko miało wtedy roczek i też się załapaliśmy na jeden seans), polski alergolog, prof. Cz. Zychowicz, opublikował artykuł o biorezonansie na łamach wydawanego przez warmińsko-mazurską izbę lekarską "Biuletynu Lekarskiego" (nr 38/1997). Numer archiwalny tego biuletynu nie jest dostępny w necie, artykuł jest cytowany w innych pracach naukowych ale głównie w charakterze odesłania bibliograficznego. Nie wiedzieć czemu w całości cytowany, ogólnie dostępny i świetnie wypozycjonowany w przeglądarkach, jest tylko na takiej dziwnej stronie w towarzystwie różnej maści egzorcystów: http://www.psychomanipulacja.pl/art/plaga-biorezonansu.htm I może jeszcze trochę dlatego, że jeden z twórców prototypowych wariantów maszynerii (nie pamiętam, który - dwóch ich było) twierdził, że urządenie na podstawie krwi jest w stanie wykryć nawet to, jaką religię wyznaje pacjent :D
  18. I biorezonansem nie da się stwierdzić, czy to uczulenie na roztocza czy na grzyby, czy też inne drobnoustrojstwo, tylko że na liście? ;) Liście mają monopol na roztocza? ;) I na liście będzie tym biorezonansem odczulany? Nie, nie chcę się wyzłośliwiać, bo to przecież nie moje pieniądze ;). Tylko dla ostrzeżenia opowiem, że moja koleżanka z powodu domniemanej alergii dziecka przez prawie półtora roku (sic!) diagnozowała i odczulała biorezonansem wszystko po kolei, łącznie z zupełnie fantastycznymi komponentami życia codziennego typu tusz do rzęs i kurz z parapetów (dziecko miało biegunki i zmiany skórne), aż w końcu jakiś przytomny pediatra przy zupełnie innej okazji wpadł na to, że mała zupełnie zwyczajnie i prozaicznie nie toleruje glutenu.Także zachowaj ostrożność, bo biorąc pod uwagę, że ilość alergenów do jednorazowego "odczulenia" biorezonansem jest ograniczona (a Twoja wet od biorezonansu zdaje się od tego zaczęła, że bez odczulania daleko nie zajedziecie), liczba wizyt szybko wzrasta. Zanim psu zredukują wszystkie "drgania patologiczne", całkiem łatwo można przekroczyć kwotę, za którą dostępne są testy z krwi.
  19. Jednak nie wytrzymam :p I co go uczula w tych liściach?
  20. W żadnym wieku to nie obciach - jak psu zimno, to się go ubiera i już :) Ja lubię przymierzać, bo wtedy mam pewność, ze wszystko leży ok, więc w temacie ubrań preferuję sklepy stacjonarne. W sklepie z sieci king zoo kupiłam czarno-białe "męskie" moro - łatwą do zakładania derkę. W sklepie z sieci leopardus wdzianko z polarowym podszyciem w gładkim ciemnoniebieskim kolorze, bez wzorów, bez zdobień, bez kokardek. Rozmiarówka prawie pełna - tak gdzieś do formatu wyżła. Trzeba pytać sprzedawcę, bo na ogólnodostępnych wieszakach mają wystawione na ogół te maleńkie i z kokardkami, a te "poważne" schowane (przynajmniej u mnie tak się przyjęło). A w necie to już znajdziesz do wyboru, do koloru - w sieci kupiłam kiedyś zupełnie czarne, też bez zdobień. Nie ma z tym problemu. Jest też szeroka oferta szyjących na zamówienie - dobierasz model i kolor. W mojej opinii najłatwiejsze do zakładania są derki z "dziurą" na głowę, z zabudowaną klatką piersiową - tę część wiąże się psu na plecach - i gumkami do zakładania na tylne łapy. Mam "wełniaka" dlatego unikam ubrań na rzepy - przy psie gładkowłosym pewnie rzepy sprawdzą się dobrze. Kombinezony z nogawkami są praktyczne w niektórych warunkach pogodowych ale zakłada się je trudniej w tym sensie, że wymagają od psa troszkę więcej cierpliwości.
  21. Z jednym pieskiem wielkości maltańczyka trudno jest dobić kwoty zwolnionej z kosztów przesyłki ;) Kupowanie dużych worków karmy jest niepraktyczne. Zważywszy rodzaj sierści, to warto ew. rozejrzeć się za takim sklepem, w którym dostanie się i wybraną karmę, i ulubione kosmetyki dla psa. Ale ja i tak mam takiego pecha, że albo są karmy, których chcę, albo kosmetyki - nigdy tak, żeby w jednym sklepie było wszystko to, co lubię najbardziej :D Alpha Spirit w pojedynczych tackach po 5 zł kupowałam w sklepie Mascotas ale tam gratisowa wysyłka jest dla mnie od kwoty zaporowej - musiałabym mieć trzy psy. W Vipecie mają fajną sumę, od której jest darmowa wysyłka (99 zł) ale za to tacka AS jest dwa razy droższa ;) Jeśli więc znalazłeś sklep w którym są te tacki po 5 zł, to jest to - moim zdaniem - b. dobra cena jak na sklep stacjonarny.
  22. Mnie się wydaje, że postępowanie zależy od stanu rzepa ;) Jak jest jeszcze dość świeży i się nie rozpada, to można próbować wyjąć palcami, a jeśli taki suchy i rozpadający, to bez grzebienia nie da rady. Dobrze, jeśli da się uchwycić kępkę sierści między skórą a rzepem i przytrzymać, żeby nie szarpać psa. Spróbuj najpierw na sucho - tak jest czasem najłatwiej i najsprawniej. Jeśli nie pójdzie, to faktycznie ostrożnie olejek. Jeśli nie masz olejków "specjalistycznych", możesz ad hoc użyć oliwki dla niemowląt albo choćby oleju spożywczego - umyjesz potem ten kawałek psa i jakoś będzie ;) Można sobie pomóc pęsetą, choć mnie się na ogół udaje grzebieniem najpierw z szerokim, potem gęstym rozstawem "zębów". Jeśli rzep już całkiem się rozpada na kawałeczki, to na koniec pudlówką. Spieszyć to rzeczywiście też się spieszę, bo gdy raz pies zeżarł kawałek rzepa - było nieciekawie.
  23. Można spróbować jeszcze ziemniak jako wypełniacz - świeżo ugotowany i rozgnieciony na pure. Bataty mają wprawdzie większą gęstość odżywczą niż ziemniaki, ale te ostatnie na niektóre psy działają b. dobrze. W "ludzkich" dietach przeciw rozwolnieniom ziemniaki są na drugim miejscu po kleikach ryżowych.
  24. Myślę, że chodzi o brak czasu - przed wyjściem do pracy łatwiej wrzucić to suche do michy niż odgrzewać, a tym bardziej gotować domowe. Bierz pod uwagę, że niektóre psy nie idą na taki układ i jak dostaną gotowane raz dziennie, to ten drugi posiłek z suchej karmy odpuszczą sobie na zasadzie: "poczekam na to lepsze". Podawanie suchej wieczorem trochę zmniejsza to ryzyko (łatwiej zrezygnować ze śniadania po leniwej nocy, niż z kolacji po dniu ze spacerami, aktywnością itd.) ale całkiem go nie wyklucza.
  25. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jest dawkowanie według Sumińskiej dla małego dorosłego psa (małego w sensie wzrostu/wagi a nie w znaczeniu: szczeniak). Dla rosnącego szczenięcia to będzie mało.
×
×
  • Create New...