Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'agresja'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Witajcie, przygarnęliśmy niedawno wyrzuconego z domu, 1,5 rocznego cocker spaniela. Pies wymaga wizyty u psiego fryzjera, ale jest problem z agresją w stosunku do obcych plus lęk przed maszynką. Czy miał ktoś z Was podobny problem? Pozdrawiam
  2. Mam od 4 dni szczeniaka sznaucera miniaturowego. Dołączył do mojej fretki (samczyk, 2.5 roku). Mam problem - jak je do siebie przyzwyczaić? Fretka boi się psa, i z tego strachu robi się agresywna. Boję się, że zrobi pieskowi krzywdę - bo szkrab jest naprawdę mały. Dodam jeszcze, że fretkę mam od ok. 1,5 roku, jest bardzo miła, przyjazna dla ludzi, psów się nie boi (dlatego mnie dziwi jej reakcja). Piesek - jak to szczenię - jest wesoły, ruchliwy, poszczekuje. Ale nie objawia agresji w stosunku do fretki. Może fretkę denerwuje to szczekanie, a może jest zazdrosna (to jej terytorium, jakby nie patrzeć). Nie mogę jej trzymac w klatce, ona do tej pory biegała sobie swobodnie po moim pokoju. Teraz jest tu pies i mam mały problem - jak zrobić, by się polubiły? Pytałam już na innym forum i wszyscy ograniczyli się do dobrodusznych stwierdzeń "spoko, pies jest młody, to bardzo łatwe, nauczy się szybko", a mnie potrzeba konkretów. Mam je puścić na żywioł, i niech się same pacyfikują? Pomożcie.. Przedtem miałam psa tej rasy, i on tolerował fretkę. Ale wtedy sytuacja była inna - pies był rezydentem (wiek psa 11-12 lat), a fretka "nowa". Teraz ona jest rezydentką, a pies świeżo przybyłym. Co konkretnie mogę zrobić?
  3. Witajcie, Piszę z przykrą sprawą. Dwa miesiące temu adoptowaliśmy ze schroniska ponoć spokojnego, ułożonego i stabilnego seniora (ok 10 lat). Jest to malinoso-podobny mieszaniec owczarka, ok. 25 kg. Do dzisiaj nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Słuchał się, nie miał problemów przy misce, bronił tylko swoich "zdobyczy", ale udało nam się to opanować stosując jakieś przysmaki i polecenia. Jedyna sytuacja, w której pokazał, że nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać miała miejsce u weterynarza, który sprawił mu badaniem bardzo duży ból (potem wyszło z badań, dlaczego). Wtedy raz ostrzegawczo ugryzł. Poza tym problemów ani wątpliwości wychowawczych nigdy nie było. Od nas ani razu nie zaznał agresji - ani słownej, ani fizycznej. Dbamy o niego i ma wszystko, czego potrzebuje. Przywykł do nas, widać, że nas lubi i się przywiązał. Do rzeczy. Dzisiaj mój chłopak był z nim na spacerze i pies kompletnie bez ostrzeżenia ugryzł ok. 10-letniego chłopca w pupę... Wyglądało to tak: na relatywnie wąskiej ścieżce chłopak szedł z psem. Z naprzeciwka szła grupka kilkorga dzieci, więc chłopak ściągnął psa blisko siebie i na stronę przeciwną od dzieci. Kiedy ostatnie z nich przechodziło obok, a w zasadzie minęło już psa i zrównało się z chłopakiem, pies nagle "zawrócił" i ugryzł dziecko w tyłek. Kompletnie bez ostrzeżenia, bez warknięcia, kłów, szczeknięcia. Chłopiec oczywiście się przeraził, mój partner od razu ściągnął psa i skarcił. Nie wiemy, czy nic się nie stało - chłopiec powiedział, że nie, ale ponoć był tak wystraszony, że mógł nawet nie zauważyć (dziura w spodniach? Nie wiemy...). Chcielibyśmy go jakoś znaleźć i upewnić się, że wszystko w porządku, ale nie wiemy jak - pewnie później wywiesimy w tym miejscu jakieś kartki. Pytanie do Was: czy umiecie cokolwiek doradzić w tej sytuacji? Dzieci mijaliśmy już wcześniej wielokrotnie, nigdy nic takiego nie miało miejsca. Mało tego - ten pies kocha wszystkich ludzi, ekipa ze schroniska też miała wyłącznie pozytywne doświadczenia na tym polu... Był też u nas mały chłopiec (plus minus w tym samym wieku), którego pies natychmiast polubił, bawili się razem i wszystko było w porządku, nic więcej nie sugeruje generalnego problemu z dziećmi. My jednak jesteśmy aktualnie przestraszeni choćby ze względu na kompletne zaskoczenie. Nie ostrzegł, więc jest nieprzewidywalny... Ktoś spotkał się z takim zachowaniem? Możecie cokolwiek doradzić? Nie wiem, wizytę u behawiorysty.. czy cokolwiek innego?
  4. Mały pies, duzy problem. Mam 6-letniego jack russell teriera. Kiedy miał 2 lata został pogryziony przez amstaffa. Cudem przezył, a własciwie uratował go mój sąsiad. Po tym zdarzeniu przez poł roku nie chciał wychodzc na spacery, spał prawie cały dzien, a jest to rasa wysokoenergetyczna. Od tamtego zdarzenia mineły 4 lata. Obecnie nie ma spaceru, który nie zakonczyłby sie bójka. Moj pies nie daje się nawet powąchać przez inne psy. Atakuje pierwszy, nawet jesli inny pies jest przyjaznie do niego nastawiony. Jest argesywny do wszystkich psów, toleruje jedynie suczki. Jesli tylko zobaczy na horyzoncie innego psa, robi wszystko byleby wdać się w bójkę z nim. Kazdemu psu chce położyc swoj pysk na karku, a przeciez nie kazdy pies będzie coś takiego tolerował. Wielkość przeciwnika nie ma znaczenia dla niego, atakuje amstaffy, rottwailery, mastiffy i wszystkie inne mozliwe rasy. Spacer zamienił sie dla mnie w koszmar. Jestem zestresowana wyprowadzaniem własnego psa. Nie byłoby problemu gdybym spotykała jedynie psy na smyczy, ale jak wiadomo rzeczywistość jest inna. Wiem, że pies przenosi emocje własciciela na siebie, czyli jeśli ja boje się konfronacji z innymi psami to moj pies odzwierciedli moje obawy. Wydaje mi się jednak, ze w przypadku mojego psa dotyczy to raczej traumy wynikającej z pogryzienia. Moj partner wyprowadzając naszego psa, nie obawia sie innych psow, potrafi w dobrym momencie skorygowac złe zachowanie,psa ma dobrą mowę ciała, jest asertywny i radzi sobie z rozdzielaniam psów, a mimo to moj pies atakuje inne. Czy mam szanse na normalny spacer z moim psem? Jak mam to zrobić? Próbowałam spotkań z psami moich znajomych. Efetk był taki, że jeszcze mocniej reagował na spotykane psy.
  5. Od niedawna mamy psa yorka, ma 2 lata i jest wykastrowany. Wzieliśmy psa od poprzednich właścicieli, ponieważ nie dogadywał sie z ich drugim psem. Na początku wszytsko było w porządku, po niecałym dniu już sie zachowywał jakby był z nami od początku. Pewnego dnia położył się pod biurko i zaczal sie trzasc, a gdy chcieliśmy podejść to warczał i chciał nas ugryźć. Po jakiś 20 minutach podchodzi sam i przytula sie jak gdyby nigdy nic. To zdarza się codziennie i nie wiemy juz co robić, probowalismy zachecic go jedzeniem zeby wyszedł spod biurka/łózka ale nie działa. Pomyśleliśmy, ze teskni wiec spotkaliśmy się z jego poprzednimi włascicielami. Gdy ich zobaczyl to sie cieszył, ale gdy zrobilismy próbe: w tym samym czasie sie odwrócilismy i poszlismy w inne strony to pies dwukrotnie poszedł za nami-nawet sie nie obracał. Nie wiemy co dalej robic..
  6. Bastion trafił do nas rok temu. Warunki schroniskowe wywołały w nim straszny lęk. Bardzo bał się człowieka. Przez co reagował agresją na jakiekolwiek zainteresowanie nim z naszej strony. Nie znamy jego wcześniejszej historii. Trafił standardowo z łapanki do Punktu w Pszczynie. Później wydawało się, że widzimy światełko w tunelu. Zjawiła się osoba chcąca opłacać hotel. Bo nas na hotelowanie go nie było stać. Bastion został przewieziony do hoteliku. Jednak sponsorka po kilku wpłatach zapomniała o psiaku. Kolejny raz zostałyśmy z psem w hotelu bez grosza na niego... (a potem ludzie pytają nas dlaczego jesteśmy nieufne) Nie jest już młodzieniaszkiem. To kiluletni pies. Potrafi chodzić na smyczy. Jest piękny i bardzo mądry. W hotelu poczynił ogromne postępy. Niestety nadal jest bardzo nieufny w stosunku do obcych. Nas w obecnej chwili kompletnie nie stać na jego utrzymanie. Dług w hotelu za kilka miesięcy hotelowania jest gigantyczny. Boimy się, że będziemy musiały psa zabrać - tylko gdzie? Co z nim dalej będzie? Chcemy Was prosić o pomoc. Jakąkolwiek... Wierzymy, że on ma jeszcze szansę na szczęście... Bastiona można poznać osobiście - przebywa w okolicach Pszczyny. Kontakt: tel. 782 24 15 15 / 782 34 15 15 KONTO: 33 1540 1128 2081 9100 7566 0001 Fundacja "Zwierzęca Arkadia" ul. Sarenek 10B 43-215 Jankowice tytułem: BASTION
  7. Witam, mam ogromny problem z agresją u mojego psa. Bari jest olbrzymim mieszańcem (60kg) - owczarek podhalański + niewiadoma rasa (ojciec nieznany), i aktualnie ma 1 rok i 8 miesięcy. Zacznę od tego, że nie jest to pies z traumą. Wychował się w domu u mojej rodziny z resztą szczeniaków w bardzo dobrych warunkach. My od małego staraliśmy się go socjalizować zarówno z ludźmi jak i psami. Żadne z jego rodzeństwa nie przejawia agresji. Jednak wraz z wiekiem narastają problemy z zachowaniem Bariego. Z pewnością jest to pies mocno stróżujący, nie ma mowy o tym, żeby ktoś obcy, a nawet znajomi, których zna ze spacerów weszli do domu. Bywały takie sytuacje, że nawet wpuszczał niektórych, ale potem bez ostrzeżenia rzucał się na nich. Wygląda to makabrycznie. Wpada w pewnego rodzaju amok, nic na niego wtedy nie działa. Poradzono nam, żeby go zamykać, ale przecież to nie rozwiazanie na dłuższą metę. Oprócz tego, od pewnego czasu ogromnym problemem stały się nawet spacery. Mieszkam w centrum Warszawy, wszędzie wokół nas jest pełno ludzi i psów. Nie ma mowy, żeby wyjść i nie natknąc się na kogoś. Niestety, Bari w ostatnim czasie stał się niezwykle agresywny przede wszystkim do ludzi. Potrafi przejść koło setki ludzi i rzucić się na bezbronnego człowieka. Jest to olbrzymi pies, więc mam problem z utrzymaniem go na smyczy. Wcześniej wychodziła z nim też moja mama, ale po paru incydentach, gdy nie utrzymała psa, panicznie się boi z nim wychodzić. Muszę dodać, że podejrzewam, iż Bari atakuje, ponieważ myśli, że musi nas bronić. Dzisiaj miał miejce kolejny atak. Staramy się w miarę możliwości jeździć z Barim na spacery w bardziej przestronne miejsca, żeby mógł się wybiegać. Tak jak zwykle wyszłam z nim na podwórko i chciałam razem z mamą dojść uliczkami do zaparkowanego samochodu. W pewnym momencie z budynku, koło którego przychodziłyśmy, wyszła kobieta i stanęła przy drzwiach rozmawiając przez komórkę. Bari bez wachania rzucił się na nią, utrzymałam go, ale pomimo wielu prób uspokojenia psa on dalej chciał atakować. Wyglądało to tragicznie, pod wpływem jego ogromnej siły wylądowałam swoimi czterema literami na chodniku. Gdyby nie pomoc mamy pies dawno by już siedział tej kobiecie na plecach. Takich przypadków było naprawdę wiele, ponieważ w naszej okolicy jest ciągły ruch. Łagodniejszy jest dla psów, ale odkąd dojrzał w przypadku konfliktów z psami nie odpuszcza. Obecnie nawet jeżeli jest obszczekiwany (co zdarza się często małym pieskom na widok olbrzyma) nie potrafi tego zignorować i chce atakować. Mamy w okolicy paru "wrogów", na których widok od razu szykuje się do boju. Chociaż to wydaje mi się bardziej zrozumiałe niż agresja w stosunku do ludzi. Przypadek Bariego był konsultowany z wieloma behawiorystami, byliśmy już na 2 szkoleniach, wszystkie prowadzone metodami pozytywnego wzmocnienia. Niestety, bez większego powodzenia. W dalszym ciągu mamy problem nawet ze skupianiem uwagi na właścicielu, gdy jesteśmy poza domem. Tracimy powoli wiarę i siłę. Boję się, że w końcu ktoś wezwie na mnie straż miejską i będę zmuszona go uśpić.... Dlatego teraz chcemy spróbować bardziej rygorystycznych metod, polecono nam behawiorystę, który szkoli psy przy pomocy kolczatek, a nawet obróż elektrycznych.. Może tak trzeba. Nie wiem co robić. Mam wrażenie, że nie nadajemy się do tego psa, mamy za słaby charakter, ale oddanie go traktujemy jako ostateczność (w stosunku do swoich jest kochanym, potulnym psem) - chociaż ten scenariusz z każdym atakiem staje się coraz bardziej prawdopodobny. Może ktoś miał już podobne doświadczenia, mógłby coś doradzić? Bardzo proszę o pomoc!!!!
  8. Dobry wieczór, Ostatnio adoptowaliśmy nowego psa (niewykastrowanego) ze schroniska. Jest to mały (ok. 11 kg), terrierowaty piesek. Nasz rezydent to średni kundelek (ok. 30 kg). Rezydent jest lękliwy, daje się przegonić od miski, omija konflikt. Szczeka (wyłącznie) tylko na drzwi, jeśli ktoś znajduje się za nimi, innych ludzi czy psy, wyłącznie w przypadkach, kiedy boi się. Zapoznaliśmy psy na neutralnym terenie, mają oddzielne miski, jedzą jednocześnie, mają oddzielne posłania. Mały zazdrosny jest jedynie o jedzenie i... Nas. Adoptowany próbuje przegonić rezydentna, ilekroć ten chce się przytulić, wejść na łóżko itd. Są ze sobą trzy tygodnie i warczenie momentami nasila się. Na spacerach i działce jest komitywa, nawet warczenie jest mniejsze. Już nie wiem, co robić. Próbowałam delikatnie łapać za pyszczek i mówić, że nie można, ale spokojnym, delikatnym głosem. Stanowczo mówiłam "Nie wolno". Jesteśmy bardzo sprawiedliwi, zawsze głaszczemy je jednocześnie, poświęcamy uwagi tyle samo, Mały nas uwielbia, a my jego, ale to jego nieszczęsne warczenie wykończą moją psinę. Oddać, nie oddamy, nie istnieje taka opcja. Oczywiście wchodzi w grę niedługo kastracja, ale musieliśmy zająć się innymi sprawami w/z z małym.
  9. Witajcie! Jestem tu nowa. Piszę do Was z pewnym problemem, który od pewnego czasu . Otóż, prawie miesiąc temu przygarnęłam ze schroniska Radzia. To wspaniały pies, od razu oszaleliśmy na swoim punkcie. Jest to starszy psiak (ponad 9 lat), któremu chciałam zapewnić spokojną starość w ciepłym domku i otulić go miłością do końca jego pieskiego bytowania. W schronisku Radek był bardzo medialnym psem. Jeździł z wolontariuszami na eventy typu dzień dziecka, festyny, konkursy. Jego opiekunowie nigdy nie słyszeli, jak warczy albo szczeka, taki potulny przytulak. W schronisku na mój widok i głos zaczął piszczeć z tęsknoty, wtedy mnie urzekł... :) Psiak okropnie ucieszył się adopcją. W nowym domu był taki ciekawski, poznawał nas i swoje nowe terytorium. W tym czasie mój tata był zagranicą. Kiedy wrócił (w niedzielę), Radek zmienił się nie do poznania... Ujada na tatę, warczy, szczeka, a potem leży w kącie osowiały... :( Natomiast kiedy wie, że tata jest np na dworze, to on nie daje się wyciągnąć z domu. Podniesiony głos, smakołyki, wołanie - NIC nie pomaga. Ostatnio wyciągnęłam go dosłownie siłą z domu, bo siedział w nim cały dzień, nie ruszając się z pokoju. Nie wiem co robić :( Jego agresja względem taty nasila się zwłaszcza, gdy ja przy nim jestem (przy Radziu). Czy pies mógł mieć jakieś przykre zdarzenia z przeszłości? O co może chodzić? Nie rozumiem tego... To przecież taki spokojny, łagodny psiak, co zrobiłam nie tak??? Proszę o pomoc...
  10. Witam Was serdecznie, Od tygodnia jestem nową właścicielką uroczego kundelka, uroczego jak się okazało wyłącznie dla osób wybranych, ale od początku. W ubiegłym roku po 18 latach razem pożegnałam psiaka, nie sprawiającego nawet minimalnych problemów, raczej o naturze kanapowca jamniora. Kiedy ją dostałam miałam lat 8, nie za bardzo miałam pojęcie o wychowaniu zwierząt, a rodzice chyba troszkę to olali. Dziś mam lat 27 i nie chciałabym tym razem ja olać sprawy. Zanim przygarnęłam moją sunię, kilka razy spotkałyśmy się na spacerach w okolicy schroniska, towarzyska, zaczepiająca dosłownie każdego z propozycją zabawy. Kiedy przywiozłam ją do domu po kilku-kilkunastu godzinach trochę to się zmieniło. Osoby, które były z nią w pierwszych godzinach "nowego życia" mogą zrobić z nią dosłownie wszystko. A jestem to ja, moi rodzice i moja przyjaciółka. Na widok mojego narzeczonego stanęła nastroszona i szczekała w niebogłosy. Dziadka próbowała dwa razy ugryźć. Wygląda dość specyficznie, bowiem jej mordka układa się w uśmiech więc wzbudza ogromne zainteresowanie, wiele osób na spacerach chciałoby ją pogłaskać ale jak tylko wyciągają rękę ostrzegawczo warczy i cała się spina. Z poprzednim psem nie miałam takich sytuacji bo wolałabym tego problemem nie nazywać, więc nie wiem jak się zachowywać. Jej przeszłość jest nieznana, trafiła do schroniska w ciąży kiedy miała rok. Teraz ma nieco ponad dwa lata. Generalnie w domu jest grzeczna, bez problemu sama zostaje, od razu załapała gdzie może wchodzić gdzie nie, jeśli chce na dwór przynosi swoje szelki, nawet do królika przyzwyczaja się dosyć dobrze. Na smyczy nie ciągnie. Zauważyłam, że uwielbia bieganie, więc zabieram ją ze sobą na poranny jogging 5km jest wtedy w niebie. Wykazuje jednak strach przed wodą. Na plaży fale wystraszyły ją do tego stopnia, że zaczęła uciekać w kierunku samochodu. Dodatkowo jeśli przechodzimy przez most musi iść jak najdalej od barierki, a najlepiej to po ulicy... Bardzo proszę o wskazówki dotyczące postępowania z tą "agresją". Jestem zupełnie zielona w tym temacie, a nie chciałabym zmarnować potencjału jaki wydaje mi się, że drzemie w moim psiaku :)
  11. Dzień dobry, Rok temu przygarnęłam psa ze schroniska. Rupert spędził w nim ponad rok, w chwili adopcji został oceniony na 2 lata. To pies niemalże idealny, uwielbia się przytulać, kocha ludzi, lubi się bawić, od początku nie miał problemów z czystością czy zostawaniem w domu. Naszym jedynym i eskalującym problemem jest agresja do innych psów. Wiem, że w schronisku R, był przez inne zwierzaki atakowany, ma blizny na skórze. Byliśmy już u jednego behawiorysty, który mało nam pomógł a jego metody (zakładanie kagańca kiedy widzimy innego psa i dociskanie do ziemi kiedy R. zaczyna się nakręcać) do nas nie przemawiają. Niestety, na chwilę obecną nie mogę sobie pozwolić na kolejne zajęcia z behawiorystą - będzie to możliwe dopiero w październiku. Proszę o odesłanie do jakichkolwiek artykułów lub jakiekolwiek rady. Na chwilę obecną nasza "praca" nad tym zachowaniem polega głównie na unikaniu konfrontacji z innym psem. Wybieramy takie miejsce na spacer, gdzie możliwość spotkania psiego kolegi jest znikoma. Kilka miesięcy temu było możliwe spokojne wycofanie się kiedy zauważałam psa w odległości np. 200m. Teraz ten dystans jest już za mały i R. strasznie się nakręca, więc "w tył zwrot" i spokojne odejście jest naprawdę trudne... Na spacerze ćwiczymy skupianie uwagi na przewodniku i podstawowe komendy. Wszystko wychodzi nam naprawdę OK, do czasu aż w pobliżu pojawia się inny pies. Staram się naciągać smyczy, nie szarpać, ale w związku z tym, że R. waży 30kg i jest niesamowicie silny, utrzymanie go jest naprawdę trudne...jedyne nad czym udaje mi się zapanować to głos - nie krzyczę na niego. Staram się spokojnym głosem wypowiedzieć nasze "magiczne" słowo, jakim jest "idziemy". R. atakuje również większość psów znajdujących się za ogrodzeniem. Jednak w związku z tym, że w takiej sytuacji jest mi nieco łatwiej nad nim zapanować, może powinnam do upadłego ćwiczyć skupianie uwagi przy ogrodzeniu? Czy jeśli zbliżając się do ogrodzenia będę próbowała skupić na sobie uwagę R. i nagradzała każde spojrzenie, a w chwili kiedy R. spogląda na psa za ogrodzeniem i zaczyna na niego szczekać lub ciągnąć w jego stronę, będziemy zawracać - będzie to OK? Proszę o jakiekolwiek rady... Z góry dziękujemy!
  12. Witam. Mam problem z moim yorkiem. Tak w zasadzie to pies mojej narzeczonej. Problemów z nim mam kilka. Jednak najbardziej obecnie palącym problemem jest jej agresja do obcych. Dla domowników jest przesłodka. Można z nią zrobić wszystko. Zabrać jedzenie z miski, zabawki z pyska. Dla swoich jest bardzo grzeczna. Problem zaczyna się, gdy pojawia się ktoś obcy. Miałem już sytuację, że ugryzła kuriera i gościa od pizzy. Zwykle jak ktoś przychodzi bądź dzwoni do drzwi pies jest nie wypuszczany do werandy. Jednak niekiedy uda mu się przemknąć i wtedy zaczyna się agresja. Szczeka, gryzie, skacze. Dochodzi do tego, że nie możemy zaprosić do domu gości. To jeszcze bym przeżył, ale niebawem nasza rodzina powiększy się o jednego małego domownika. I tu moje pytanie. Jak przygotować pieska do przyjścia dziecka. Nie może być tak, że ugryzie bobasa. Genezą problemu może być to, że moja narzeczona nauczyła go załatwiać się na matę w domu (serio). Na spacer wychodzi tylko na ogród. Nie ma tam kontaktu z obcymi. Proszę o jakieś rady jak go przyzywczaić do dziecka. Pozdrawiam
  13. Witam. Mam problem z moim yorkiem. Tak w zasadzie to pies mojej narzeczonej. Problemów z nim mam kilka. Jednak najbardziej obecnie palącym problemem jest jej agresja do obcych. Dla domowników jest przesłodka. Można z nią zrobić wszystko. Zabrać jedzenie z miski, zabawki z pyska. Dla swoich jest bardzo grzeczna. Problem zaczyna się, gdy pojawia się ktoś obcy. Miałem już sytuację, że ugryzła kuriera i gościa od pizzy. Zwykle jak ktoś przychodzi bądź dzwoni do drzwi pies jest nie wypuszczany do werandy. Jednak niekiedy uda mu się przemknąć i wtedy zaczyna się agresja. Szczeka, gryzie, skacze. Dochodzi do tego, że nie możemy zaprosić do domu gości. To jeszcze bym przeżył, ale niebawem nasza rodzina powiększy się o jednego małego domownika. I tu moje pytanie. Jak przygotować pieska do przyjścia dziecka. Nie może być tak, że ugryzie bobasa. Genezą problemu może być to, że moja narzeczona nauczyła go załatwiać się na matę w domu (serio). Na spacer wychodzi tylko na ogród. Nie ma tam kontaktu z obcymi. Proszę o jakieś rady jak go przyzywczaić do dziecka. Pozdrawiam
  14. Witam, zwracam się z prośbą o pomoc bo wyczerpałam już wszystkie pomysły. Sprawa przedstawia się następująco: mam psiaka, który 26. 10 skończy dwa lata. Pies to nietypowy pekińczyk- bez rodowodu. Mniej więcej po pół roku z cudownego pieszczocha zrobił się z niego straszny agresor. W marcu br. zdecydowałam się na zabieg kastracji z nadzieją (tyle osób zachwalało, mówiło, że potrafi czynić cuda z psiakami), że mój ukochany pupil ulegnie cudownej przemianie i nie będzie miał ochoty na pożarcie wszystkiego co się rusza. Niestety nie przyniósł on skutku, straciłam pieniądze, a piesek przeżył kilka dni w bólu. Imbir- bo tak się wabi w dalszym ciągu nie znosi obcych, szczeka, rzuca się i ma ochotę wszystkich pozagryzać. Dla nas- domowników jest cudowny do momentu. w którym coś nie strzeli mu do głowy. Potrafi się ze mną bawić a za chwilę ugryźć. Pogryzł mnie już kilka razy. Pieskowi nie brakuje ruchu, spacerów bo mieszkamy na wsi. Być może trochę za bardzo go rozpieściłam ale to w dalszym ciągu nie usprawiedliwia takiej agresji. Mam także dwa inne psy, które tylko szczekają, właściwie boją się zbliżyć do obcych, różnica jest tylko taka, że Imbir mieszka z nami w domu a pozostałe dwa psiaki na dworze. Przechodząc do sedna- jak poradzić sobie z taką agresją? Co robić? Czy jest jeszcze jakaś szansa na to, że Imbir pozwoli obcym osobą spokojnie, bez obaw o własne życie, wejść do domu? Jak podchodzić do takiego psa? Jak zmienić jego zachowanie? Z góry dziękuję za jakiekolwiek sugestie :) na zdjęciu Imbir w wersji "na wyjście" :D
  15. Na wstępie przepraszam, jeśli taki temat już był, ale nie mogłam go znaleźć. Nela, gdy dostanie nową zabawkę, cieszy się, skacze, biega za nią ale też przynosi. Problem zaczyna się, gdy zostaje z nią sam na sam - wtedy ciągle leży obok niej i pilnuje, nie da jej sobie zabrać. Problem jest też wtedy, kiedy po zabawie chowam zabawkę - przeszukuje wtedy cały dom w poszukiwaniu nowej zabawki. Jest to dla mnie problem ponieważ wtedy ona nawet nie chce wyjść na dwór... Wiecie może, czy da się jej to oduczyć? PS. W lutym była wysterylizowana, a po sterylizacji dostała też nowe zabawki których właśnie nie pilnowała - ale to były albo szarpaki, albo zwykłe gumowe ringo, piłeczki itp. chciałabym jej teraz dać atrakcyjniejsze, piszczące zabawki - spróbować? Co zrobić, jeśli będzie jej pilnować lub szukać?
  16. Cześć wszystkim! Mam kundelka 15 miesięcznego, czyli dorastającego. Do tej pory nie było w nim za grosz agresji. Uwielbia się bawić z innymi psami, nigdy nie warczy nie szczeka, no czysty anioł. Na agresje innych psów zawsze reaguje ucieczką, nawet gdy atakującym jest york lub ratlerek. ...ale w parku spotyka się ze szczeniakiem husky'ego, chyba z 7 miesięcy. I tan psiak mu coś nie pasuje. A to na niego warknął, co mu się nigdy nie zdarza, a to się zjeżył. A dzisiaj się na niego agresywnie rzucił z zębami! Ja tego nie widziałem, ale mama mówi, że wyglądało to dość poważnie. Tamten pies zachowuje się jak na szczeniaka przystało. W zabawie co chwilę przewraca się na plecy, więc nie sądzę by dawał mu powody do złości. Chciałbym tą agresję zdusić w zarodku, bo zawsze mówię że "on nie gryzie" i ręczyłem za to ale teraz się martwię. Chciałbym, żeby był zawsze towarzyski i się bawił z innymi psami. Może mój pies jest zbyt spokojny i postanowił się wyrzyć na szczeniaku? W domu pies jest trzymany krótko i bez szemrania stosuje się do wszelkich zakazów. Na dworze ma dużo swobody bo najczęściej biega luzem,z innymi pasami albo za piłką. PS: Dodam, że mój pies jest mieszańcem owczarka niemieckiego wielkości border collie, a młody husky'ego jest tej samej wielkości, z tym, ze mój jest znacznie silniejszy.
  17. Witam, mam ogromny problem i bardzo liczę na pomoc z Waszej strony! Mam dwa psy: jeden to Jack Russell Terrier (w lipcu będzie miał 3 lata) oraz kundelka (we wrześniu 10 lat). Do tej pory nasze życie to była idylla - psy nieodstępowały się na krok. Od zeszłej soboty zaczął się istny koszmar. Do moich rodziców przyszli dobrzy znajomi, którzy również posiadają psa, o którego moje czworonogi swego czasu się pogryzły. Nieoczekiwanie wieczorem psy skoczyły sobie do gardeł, prowokatorem był ten starszy - do tej pory powtarzało się to raz na kilka miesięcy, więc wtedy uznaliśmy to za normę, swego rodzaju "reset" ich psich relacji. Tradycyjnie rozdzieliliśmy je: jeden pies trafił do kojca na podwórku, drugi - do domu. Wypuściliśmy ich po wyjściu znajomych, sytuacja była napięta, ale nie przejęliśmy się tym bardzo. Cały następny dzień psy omijały siebie wzajemnie, patrzyły spode łba. Aż nadszedł poniedziałek - i psy po raz kolejny nieoczekiwanie skoczyły sobie do gardeł, nie widziałam żadnego tego powodu. Znowu zaczął starszy. I ten sam schemat: rozdzielamy i obserwujemy je. Ale wtedy zdecydowaliśmy, że noc spędzą osobno - do tej pory dzieliły miejsce do spania. Jeden spał na jednym piętrze, drugi - na drugim. Aż nadszedł ranek: moja mama zdecydowała się je wypuścic razem - i znowu walka, tyle, że tym razem sprowokował ją terrier. Walka była tak silna, że ledwo można było je rozdzielić... I od tamtej pory: gdy jeden biega po podwórku, drugi jest w kojcu, i na przemian. Śpią także osobno. Ale przed momentem miała miejsce taka sytuacja: młodszy przeszedł w odległości przeszło metra obok kojca, gdzie jest kundel - ten zaczął warczec, nastroszył sierśc - nie zachowuje się normalnie. Ogólnie oba psy są strasznie pobudzone - w czasie wymiany na trasie kojec-podwórko, gdy jeden wychodzi z kojca nerwowo szuka tego drugiego. Dramat. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, do tej pory psy żyły w przyjaznych stosunkach, a teraz gdyby je zostawic - mam pewnośc, że skończyłoby się to tragicznie. Dodatkowo podejrzewam, że jedna z suk u sąsiada ma cieczkę - ale czy to mogłoby byc powodem tak skrajnego zachowania? Wcześniej nie miało to żadnego wpływu na ich życie, nigdy nie były tak przeraźliwie agresywne... Czy na zachowanie starszego psa może miec fakt, że w czasie pierwszej walki to on bardziej ucierpiał - ma zranioną delikatnie łapę? Do tej pory młody mu się nie stawiał, wystarczyło, że kundel warknął a terrier natychmiast uspokajał się. Aż w końcu - czy to próba ustalenia hierarchii? Wiem, że ten starszy nie odpuści, będzie walczył do ostatniego momentu... I czy kastracja może nam pomóc? Proszę bardzo o pomoc. Już nie mam siły chodzic cały czas i się upewniac czy psy są całe, czy kojec domknięty... Wcześniej takie problemy się nie pojawiały, a i żaden z nich nie wykazywał aż takiej agresji w stosunku do drugiego. Dodam, że dzisiaj ten starszy na mnie warczał, gdy chciałam żeby wyszedł z domu - czy to coś znaczy? Dochodzi do strasznej sytuacji, gdy zaczynam bac się własnych psów. Jeszcze raz bardzo proszę o pomoc!
  18. Witam, pooomóżcie bo nie wiem już co robić :( Mój bokser jest agresywny w stosunku do domowników. Najcześciej gdy chce się coś mu dać i wyciagą się do niego otwartą dłoń to zaczyna kłapać pyskiem, lub gdy np. chce coś dać innemu z domowników lub po prostu się przytulić to wtedy powoduje to w nim agresje. Nie wiem co robić i czym to może być spowodowane.. Na spacerach jest grzeczny, samowolnie nie podchodzi do ludzi lub innych psów, słucha się i pilnuje. Dodam, że jest głuchy.
  19. Witam, szukałam po tagach, ale nie znalazłam. Rok temu, przygarnęłam psa, około 2-letniego pekińczyka. Pies był wcześniej w aż dwóch rodzinach, więc zdawałam sobie sprawę, że może mieć już swoje nawyki i przywyczajenia, oraz że trzeba będzie mu poświęcić dużo uwagi. Na początku pies był bardzo radosny i bezproblemowy, nie miał problemu z dotykaniem go, nawet przez małe dzieci. Można byłoby pomyśleć, że na dobre zaadaptował się w naszej rodzinie. Oczywiście charakter psa został wcześniej wszystkim nakreślony przeze mnie, więc żaden członek rodziny nie narzucał się psu. Pewnego dnia pies położył się obok dziecka, które wyciągnęło rękę, by psa pogłaskać. Wtedy pies zaatakował pierwszy raz. Sytuacja powtarza się do teraz, na wszystkich domownikach. Pies przychodzi i kładzie się obok kogoś, a gdy ktoś chce go pogłaskać, ten atakuje, z różnym skutkiem. Na początku myślałam, że pies czuje się atakowany i się broni, (ze względu na brak lewego oka, nie wie jakie zagrożenie się zbliża z lewej strony) , jednak próbowałam oswajania z rękoma w polu widzenia psa i również potrafi ugryźć. Nie jestem w stanie określić, jaki czynnik lub sytuacja wzbudziła w moim psie poczucie lęku. Jestem smutna, bo pies jest zupełnym niejadkiem, jest bardzo wybredny, a jako pekińczyk również bardzo leniwy i rzadko chce się bawić. Nie wiem już, jak mogę go uczyć i motywować. Pomocy!
  20. Witam, Mam mały problem ze swoim psem. Otóż ostatnimi czasy stał się agresywny i nie potrafię znaleźć przyczyny. Jest to mały, prawie już 9-letni York. Jakiś rok temu zauważyłam, że mój pies nie trawi pupila sąsiada - rudy piesek rasy Shiba Inu. Wtedy to zignorowałam, rzucał się tylko na tego jednego, konkretnego psa. Przestałam wychodzić z nim na spacer w tym samym czasie co sąsiad wychodził z tamtym i był spokój. Szczekał tylko na balkony - na którymś z nich pewno przebywał ten pies. Uznałam, że tamten może ma jakiś zapach którego mój nie toleruje. Ale ok. Od 3 miesięcy regularnie odwiedzam weta, bo mój pies gryzie i liże własne łapy i to czasami do krwi. Najpierw wet powiedziała, że to jakaś grzybica czy jakieś odmiany grzybów i choroba skóry. Podała tabletki, zaleczyła łapki ale problem powraca za każdym razem, dzień po dniu. Pies w domu nosi skarpetki, bo nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym jego gryzieniem a wet uznała, że to jest spowodowane podawaniem mu naszych kabanosów - jakoś ciężko mi w to uwierzyć, no ale dobra. Przestaliśmy mu dawać nasze jedzenie i jest tylko na psim. To jednak nie pomaga, pies gryzie własne łapy i zaczyna się rzucać na inne psy. Dzisiaj nawet ugryzł (albo podrapał, nie mam pewności - babka szła na klatce schodowej i nagle zaczęła się drzeć jak opętana ale żadnych śladów na nodze nie miała) jakąś babę jak wychodziłam z nim na dwór. W domu nie zachowuje się agresywnie, można mu wręcz wyjadać z miski kiedy sam je posiłek, nigdy nikogo nie użarł. Jednak jak ktoś z domowników wychodzi z nim na dwór to wstępuje w niego diabeł. Nie rzuca się na wszystkie psy, zawsze sobie upatrzy konkretnego... Dodam, że nigdy nie mieliśmy takich problemów, przez te 8 lat był bardzo towarzyski dlatego tym bardziej dziwi mnie to, co się z nim teraz dzieje. Mówiłam o tym weterynarce, ale ona nie widzi w tym nic dziwnego. Dodam też, że weta zmieniałam już z 4 razy przez te jego nieszczęsne łapy. Jeden twierdził, że gryzie je bo alergia, drugi coś tam, trzeci coś tam. A ostatnia pani to chociaż badania mu jakieś zrobiła, bo poprzedni to jakoś nie bardzo się do tego zabierali. Jednak to nic nie pomaga, problem pozostaje nadal. Pytanie, co ja mam teraz w takiej sytuacji zrobić? Pozdrawiam serdecznie, Monika.
  21. Witam. Tydzień temu dostaliśmy z narzeczonym 8 tygodniowego szczeniaka cocker spaniela. Przez pierwsze 3 dni piesek był bardzo spokojny. Jeździł autobusami, autem, poznał różnych ludzi w tym dzieci. Od 4 dni mamy w domu armagedon. Jesteśmy zrozpaczeni, powiem szczerze, że przepłakuje całe dnie. Pies gryzie, piszczy, warczy, szczeka. Nie potrafimy sobie z tym poradzić. Ani reprymendy słowne, ani zamykanie w osobnym pomieszczeniu nie pomagają. Przerasta mnie to już wszystko. Rozważam oddanie go.
  22. Witam :) Żeby wyjaśnić mój problem muszę opisać historię mojej Bajki, Rok temu znalazłam ogłoszenie, że dog, że do oddania. Poprzednia właścicielka wzięła go z pseudohodowli. Bajka była chudziutka, zarobaczona, nie była nauczona załatwiania na zewnątrz (podawała za to łapę. . .) i bardzo ale to bardzo przestraszona. Bała się nawet własnej czkawki. Przyzwyczajała się do nas kilka miesięcy, wołać nauczyła się po ponad pół roku. Często chorowała, miała problemy z brzuszkiem. Bardzo szybko pokochała swoją rodzinę, ale bała się innych ludzi. Poznała wielu moich znajomych, wielu zaakceptowała, niektórych bardzo polubiła. Do dzisiaj jednak boi się ludzi, którzy jeżdżą z nami windą, obcych mężczyzn, miotły, mopa, podniesionej na nią ręki. Przy tym wszystkim raczej nie jest terytorialna, nie jest też typowym psem jednego właściciela, bo bardzo starałam się do tego nie dopuścić. Zrobiłam bardzo wiele, Bajka jest dzisiaj psem naprawdę szczęśliwym i bardzo ale to bardzo nas kocha, ma natomiast problem z innymi psami. Akceptuje, lubi i bawi się z dużymi. Akceptuje znajomą młodą jamniczkę moich rodziców, bardzo ją kocha, wspaniale się bawią. Za to na spacerze kiedy tylko widzi małego psa siada, kładzie się, a kiedy pies jest bliżej, zaczyna się rzucać... Kupiłam halter. Do niedawna dawał radę, działał tak jak powinien, "stopował" ją w takich momentach. Ale niedawno nauczyła się sprytnie z niego wywinąć...Skacze, rzuca się tak długo, aż z kantara wyleci. Wtedy podbiega do malucha, biega na około, warczy, szczeka. Nigdy nie doszło do niczego poważniejszego, staram się unikać konfrontacji z małymi psami, ale nie spotykać ich na osiedlu pełnym ludzi jest naprawdę trudno. Boję się, że sąsiedzi zaczną mieć do mnie pretensje. Nie mogę każdemu z osobna tłumaczyć jej historii... Dodam jeszcze, że doskonałym sposobem na oduczenie strachu przed samochodami na przykład (bo też się na nie rzucała) była luźna smycz i pokłady mojej cierpliwości. Dzisiaj obok aut przechodzi obojętnie. Z psami próbowałam, przez chwilę działało, ale od pewnego czasu znowu jest gorzej...Pomocy!
  23. Witam, mam ogromny problem z malutkim psem rasy Papilion :shake: Piesek ma już rok i 2 miesiące, mam go od roku i od zawsze był bardzo dominujący. Robiłem wszystko żeby zmniejszyć jego dominację, jednak mimo to reaguje agresją na takie czynności jak: zapięcie smyczy, odwinięcie smyczy z nogi gdy mu się na spacerze zapląta, dotknięcie wbrew woli, czyli jak bawię się z nim to mogę zrobić wszystko, ale gdy się nie bawimy i mu się to nie spodoba to kilka miesięcy temu warczał, a teraz już warczy i gryzie od razu. Ostatnio już miałem dość tego zachowania i zacząłem specjalnie go prowokować (prowokować, czyli pogłaskać po brzuchu, chwycić lekko za nogę) i po tym gdy zaczyna warczeć i gryźć(jak nie zdążę uciec ręką to do krwi), chwycić go za kark i przytrzymać przy ziemi :mad: Jednak to tylko pogorszyło sytuacje, bo po tym jak się uspokoi nagle się wszystkich boi i chowa się w rogach, unika spojrzeń itp, ale jak się go w tym momencie dotknie to od razu warczy i gryzie. Wspomnę, że pies jest niezwykle radosny, miły (do czasu gdy się robi wszystko po jego myśli) i bardzo inteligentny ale jak widać dominujący i też wrażliwy. Nie raz myślałem, żeby psa oddać, ale za bardzo już się zżyliśmy, tylko, że jeśli się nie zmieni to będzie męka dla mnie i dla psa. Nie wiem czy te metody wychowawcze nie działają czy przesadziłem z ich intensywnością. Proszę Was o pomoc.
  24. Warsztaty poprowadzi SYLWIA NAJSZTUB - trener, behawiorysta, hodowca owczarków środkowoazjatyckich. Właścicielka stada liczącego kilkanaście psów. Od wielu lat zajmuje się pracą z psami agresywnymi i trudnymi, założycielka Fundacji Duch Leona. Warsztaty będą trwać cały dzień, w godz. 10:00 - 18:00 z przerwami. Zapraszam wszystkich opiekunów, którzy uważają, że ich psy nie radzą sobie w kontaktach z ludźmi i innymi psami lub są wobec nich agresywne. Mile widziane młodziutkie psy, od 7 miesiąca życia :-) Można zgłaszać udział z psem lub jako obserwator. Osoby biorące udział z psem otrzymają do wypełnienia ankietę dotyczącą psa i jego problemu. Na podstawie wypełnionych ankiet dobrane zostaną psy i sposób pracy z nimi. W warsztatach udział wezmą psy - terapeuci, na co dzień pracujące z Sylwią Najsztub. Warsztaty będą składać się z krótkiej części teoretycznej na temat agresji (obowiązkowa dla uczestników z psami) i części praktycznej obejmującej naukę pracy z psami agresywnymi w stosunku do zwierząt/ludzi. Każdy zgłoszony problem psa zostanie omówiony i przepracowany. Będzie dużo obserwacji i tłumaczenia. Psy w kolczatkach i łańcuszkach nie będą dopuszczone do zajęć. Właściciele psów z poważnymi problemami powinni mieć ze sobą kagańce. CENA: uczestnik z psem: 150 zł (wpłata do 15.08.); 180 zł (wpłata po 15.08.) obserwator: 100 zł (wpłata do 15.08.); 120 zł (wpłata po 15.08.) MIEJSCE: Lublin TERMIN: 20 wrzesień Formularz zgłoszeniowy do pobrania na [URL="http://l.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fwww.razemztola.pl%2F&h=nAQHo3H_N&enc=AZNVTEG4orWhhhwXYCttZEoziJKHpzfIQqZIVxKfUP0VFuVBZCS8jb5L0_N1arOtHB0&s=1"]www.razemztola.pl[/URL] zakładka: Kursy Link do wydarzenia na FB: [URL]http://www.facebook.com/events/246993132167171/?ref=22[/URL] [URL]http://www.duchleona.pl[/URL]
  25. Warsztaty poprowadzi SYLWIA NAJSZTUB - trener, behawiorysta, hodowca owczarków środkowoazjatyckich. Właścicielka stada liczącego kilkanaście psów. Od wielu lat zajmuje się pracą z psami agresywnymi i trudnymi, założycielka Fundacji Duch Leona. Warsztaty będą trwać cały dzień, w godz. 10:00 - 18:00 z przerwami. Zapraszam wszystkich opiekunów, którzy uważają, że ich psy nie radzą sobie w kontaktach z ludźmi i innymi psami lub są wobec nich agresywne. Mile widziane młodziutkie psy, od 7 miesiąca życia :-) Można zgłaszać udział z psem lub jako obserwator. Osoby biorące udział z psem otrzymają do wypełnienia ankietę dotyczącą psa i jego problemu. Na podstawie wypełnionych ankiet dobrane zostaną psy i sposób pracy z nimi. W warsztatach udział wezmą psy - terapeuci, na co dzień pracujące z Sylwią Najsztub. Warsztaty będą składać się z krótkiej części teoretycznej na temat agresji (obowiązkowa dla uczestników z psami) i części praktycznej obejmującej naukę pracy z psami agresywnymi w stosunku do zwierząt/ludzi. Każdy zgłoszony problem psa zostanie omówiony i przepracowany. Będzie dużo obserwacji i tłumaczenia. Psy w kolczatkach i łańcuszkach nie będą dopuszczone do zajęć. Właściciele psów z poważnymi problemami powinni mieć ze sobą kagańce. CENA: uczestnik z psem: 150 zł (wpłata do 15.08.); 180 zł (wpłata po 15.08.) obserwator: 100 zł (wpłata do 15.08.); 120 zł (wpłata po 15.08.) MIEJSCE: Lublin TERMIN: 20 wrzesień Formularz zgłoszeniowy do pobrania na [URL="http://l.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fwww.razemztola.pl%2F&h=5AQFWFqdo&enc=AZOXhJ6UlNtF3Dwv3ArsFKQ_RYDG2i-W7akNxsW7mKRpnrluJh21GFfLs57z53kqzYc&s=1"]www.razemztola.pl[/URL] zakładka: Kursy Wydarzenie na FB: [URL]http://www.facebook.com/events/246993132167171/[/URL] [URL]http://www.duchleona.pl[/URL]
×
×
  • Create New...