Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Odpowiadając na post SBD- oczywiście, że z silikonowymi kolcami, nie chcę gołębich szaszłyków na bloku, tylko żeby nie siadały. Mój blok jest projektem konkursowym sprzed 50 lat i ma taką ilość różnych występów, półeczek, parapecików, że gołębi mamy około 200-300. Wielka, czarna chmura, która lata za cholerną gołębiarą, sra na ludzi na przystanku. Na dodatek regularnie jakiś gołąb dogorywa albo pod drzwiami do klatki, a jak wychodzę z psami lub sąsiedzi z kotami, musimy psy trzymać przy nodze, zeby na dziadostwo nie skoczyły, jak się przestraszą (a koty przenoszą, zeby nie dotknęły). Już umierały na moich parapetach, na balkonie między rowerami rozlał się jeden w kałużę krwi. Nie cierpię dziadostwa, sprzątania wiecznie ich zwłok, roztrzaskanych piskląt na oknach i śladów kretyńskiego ptaka odbitego od okna. One są tak durne, bezmyślne, a tu mnożą się jak dzikie, bo mają żywieniowy raj.

Link to comment
Share on other sites

Na dachu mojego bloku są kolce i nic się na nie nie nadziewa. Gołębie się wyniosły bo nie mają gdzie siadać. Karmicielki dały sobie spokój bo nic nie przylatywało na wyżerę. Koniec z zasranymi balkonami, parapetami, oknami, samochodami i zaciekami na elewacji (zabytkowej). Kropkę nad i postawił drapieżny ptak, ktory z godnym podziwu zacięciem polował na srajtki. Latem mamy sierpówki i grzywacze ale to gołębie "eleganckie", nie lubią parapetów i dachów, siedzą sobie na drzewkach i przyjemnie gruchają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']One są tak durne, bezmyślne, a tu mnożą się jak dzikie, bo mają żywieniowy raj.[/QUOTE]

I tu się bardzo mylisz. Ludzie ich nie lubią i uważają za szkodniki, ale akurat inteligencji nie można im odmówić :) Jak na ptaka, oczywiście :evil_lol:
Ja to jak znajdę kiedyś rannego czy młodego gołębia, to go sobie wezmę do domu, o. Jak stanie na nogi to sobie poleci dalej, jak będzie chciał. Znam dziewczynę, która właśnie takiego młodego wzięła do domu i już nie chciał wracać na wolność, żył u niej do końca swoich dni. Dogadywał się z jej psem, miał swoją klatkę, przylatywał na wołanie i bardzo lubił być głaskany :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"Seidhe"']LadyS niestety ale musze się z Tobą zgodzić:-( Ile razy na plaży widziałam matki wystawiające dzieciaki na siku do piasku a na numer dwa do...wody. A kilka metrów dalej toalety, no ale trzeba zapłacić więc po co, lepiej sie wykupkać do morza. Przykre. Żeby nie było całkiem nie na temat to my też sprzątamy po naszej krówce i widze, że sąsiedzi podłapują "trend";-)[/QUOTE]
Ja tez tak miałam kiedys na plazy, weszłam do wody i nagle na przeciwko siebie zobaczyłam pływajaca koope :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']SBD, generalnie kolce inne, niż bezpieczne są zdaje się niedozwolone. Swoją drogą w Londynie kolce są wszędzie, na budynkach, na rzeźbach, a gołębie gniazdują między nimi :|[/QUOTE]

A łańcuch metrowy dla psa to jest dozwolony? mało gmin/spółdzielni zwraca na to uwagę.

[quote name='badmasi']Na dachu mojego bloku są kolce i nic się na nie nie nadziewa. Gołębie się wyniosły bo nie mają gdzie siadać. Karmicielki dały sobie spokój bo nic nie przylatywało na wyżerę. Koniec z zasranymi balkonami, parapetami, oknami, samochodami i zaciekami na elewacji (zabytkowej). Kropkę nad i postawił drapieżny ptak, ktory z godnym podziwu zacięciem polował na srajtki. Latem mamy sierpówki i grzywacze ale to gołębie "eleganckie", nie lubią parapetów i dachów, siedzą sobie na drzewkach i przyjemnie gruchają.[/QUOTE]

to, ze tego nie widziałaś, nie znaczy, ze jakis sie nie poranił. zresztą nawet jeśli akurat farciarsko się tak zdarzyło, że żadne nigdy ever never się na nadział, to nie jest argument za ostrymi, niezabezpieczonymi kolcami. bo wiesz, na zasadzie, że " ja jeżdżę 200 an godzinę po osiedlu i jeszcze nikogo nie przejechałem" ;-).

te kolce z kulka na końcu też ograniczą gołębiom terytorium.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']I tu się bardzo mylisz. Ludzie ich nie lubią i uważają za szkodniki, ale akurat inteligencji nie można im odmówić :) Jak na ptaka, oczywiście :evil_lol:
Ja to jak znajdę kiedyś rannego czy młodego gołębia, to go sobie wezmę do domu, o. Jak stanie na nogi to sobie poleci dalej, jak będzie chciał. Znam dziewczynę, która właśnie takiego młodego wzięła do domu i już nie chciał wracać na wolność, żył u niej do końca swoich dni. Dogadywał się z jej psem, miał swoją klatkę, przylatywał na wołanie i bardzo lubił być głaskany :)[/QUOTE]

Zgodzę się, są bardzo mądre :) Jakiś czas temu szłam sobie pod drzewem i widzę, że gołąb na gniazdku siedzi. Fascynują mnie ich gniazda, bo są tak totalnie niedbale zrobione, że nie wiem, jakim cudem one są w stanie się rozmnażać :diabloti: Więc patrzę na tą marną kupkę gałęzi.. A gołąb zaczął gruchać, i hop na inną gałązkę. Potem znowu na inną i grucha. Wyraźnie się zaniepokoił, że gapię mu się na gniazdo :) Oczywiście, to instynkt samozachowawczy, ale świadczy o dość rozwiniętym mózgu - musiał zorientować się, że go widzę, patrzę na niego, stanowię zagrożenie, więc trzeba odwrócić moją uwagę. Nie robi tak z każdym człowiekiem, musiał wiedzieć, że konkretnie "wgapianie się = zagrożenie".

Zgadzam się, ze obfajdane chodniki są paskudne i chmary gołębi są irytujące. Ale stwierdzanie, że są durne czy głupie brzmi jak oświadczenie 5-latka. Potrafiły się do nas dostosować, żyją wśród nas, mają system złożonych zachowań i odniosły sukces ewolucyjny (w końcu jest ich pełno). Trudno nazwać to głupotą. Nie są psami czy ludźmi i mają inne zachowania, ale to nie znaczy, że są durne...

Link to comment
Share on other sites

Gołębie nie są ani bezmyślne, ani głupie, ani ohydne. Nie bardziej niż psy. Są w stanie się uczyć, reaguja na imię, na komendy (najlepiej wizualne).

Jełśi gdzieś masowo padają gołbie- Sybel- to ja bym się zastanowiła, jaka jest przyczyna, byc może ktoś robi im krzywdę, być może własnie gdzieś są niezabezpieczone kolce.
Bo ostre kolce bardzo rzadko zabijają od razu- zazwyczaj gołąb tylko się rani, cienkie druty powodują głebokie, ale niewidoczne na pierwszy rzut oka rany; gołąb pada albo z wykrwawienia, albo po długich męczarniach na skutek infekcji- w miejscu ran tworzą się ropnie i przetoki..... :(

Poza tym- nie rozumiem, jak człowiek uważający się za miłośnika jakichkolwiek zwierząt może przejść obijętnie obok cierpiącego, konającego zwierzęcia, chociażby to był "srajdek". Tak cholernie wam szkoda kilku złotych i odrobiny czasu, żeby chociaż podjechać z gołębiem do weta, żeby go uśpić?

Link to comment
Share on other sites

W porównaniu z kawkami, które regularnie podleczałam (podobnie, jak gołębie) i wypuszczałam, gołębie są durne jak kołek w ścianie. Zero instynktu samozachowawczego. Karmią się na jezdni czy torach kawki i gołębie, jedzie samochód/tramwaj, to na 95% odlecą wszystkie kawki, a chociaż jeden gołąb zginie, bo będzie żarł do ostatniej chwili. Ich siłą jest masowość, z jaką się rozmnażają, a nie inteligencja. Są brudnymi ptakami, walą we własne gniazdo - w klatce robią znacznie większy syf, niż kawki. Na dodatek w wersji rasowej są mimowolną przyczyną wybijania kotów, w tym głównie maleńkich kociąt. Nie cierpię ich, tyle razy chmarą przelatywały nad przystankiem, w efekcie czego spóźniałam się do pracy, bo obrywałam klockiem z nieba, nawaliły mi nawet na psa i na wózek z dzieckiem. A zdychają, jak są stare lub chore. Nie z powodu kolców, bo tego u nas nie ma.

Nie jestem miłośniczką wszystkich zwierząt, nie tych, które mogę spokojnie nazwać plagą. Nie mam problemu z podziałem zwierząt na te, które chętnie ratuję i te, których nie cierpię i nie czuję się zobowiązana ratować. Psy są oswojone i zależne od człowieka, gołębie są dzikie i powinny same sobie radzić od początku do końca. Gdyby dokarmianie u mnie na osiedlu obejmowało tylko podratowanie w sytuacji, gdy jest mróz lub susza i nie ma co jeść, to ok, sama bym to robiła. Ta populacja jednak w mojej okolicy wypłoszyła sójki, wróble, szpaki, drozdy i kilka innych gatunków. Utrzymują się jeszcze kawki, gawrony, wrony szare, gołębie leśne i sroki, które zeżerają po prostu gołębie pisklęta. U nas jest regularna plaga tych latających worków g*wna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ja nie lubie golebi...

ale pamietac nalezy o tym, ze golab miejski to jest dawny golab skalny, ktory gniazduje w miastach, bo [B]ludzie zabrali mu siedliska.[/B][/QUOTE]

Nie jestem za odpowiedzialnością zbiorową, bo ja nic nie zabierałam - to tak, jakby ktoś rzucił we mnie gównem, bo ktoś nie sprząta po psie, mimo że ja sprzątam :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Nie jestem za odpowiedzialnością zbiorową, bo ja nic nie zabierałam - to tak, jakby ktoś rzucił we mnie gównem, bo ktoś nie sprząta po psie, mimo że ja sprzątam :diabloti:[/QUOTE]

to jest jak najbardziej odpowiedzialnosc zbiorowa...
to tak jakbys stwierdzila, ze twoje gospodarstwo domowe nie wytwarza smieci.

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą wróciłam ze spaceru (Żoliborz), specjalnie zwróciłam uwagę na ptaki - nie spotkałam ani jednego gołębia, za to mnóstwo wron siwych, sporo kawek i parę srok. Uliczki i samochody obrzucone odchodami. Po drzewami, na których wrony lubią siedzieć, nie ma kawałka czystego chodnika. Ja akurat wron nie lubię, choć bardzo mi się podobają.

Link to comment
Share on other sites

Ja za to cały czas nie moge sie nadziwić, że mieszkańców Pomorza wkurzają mewy:D Może o dlatego, że mieszkam w Gdyni dopiero półtora roku a pochodzę z Dolnego Śląska i mewy nie kojarzą mi się ze szkodnikami, ale ukochanym morzem właśnie;) Nawet mamy jedną łobuziarę za oknem, czasami siada na latarni na przeciwko i zagląda do mieszkania, Dafulec uwielbia na nią patrzeć:). Jak już się tak żalimy kto co czego nie lubi, to się pożalę, że chociaż bardzo lubię swoich sąsiadów (sympatyczna starsza para, uwielbiają zwierzęta) to mega mnie wkurza ich sposób dokarmania kotów. Mianowicie sąsiadka, która ma problemy z chodzeniem rzuca kotom przez okno wątróbkę i inne rarytasy. Niestety w cieplejsze dni nie można otworzyć okna- bo po nocnej uczcie coś tam na chodniku zawsze zostaje i żerują na tym muchy które przy otwartych oknach wlatują do domu. Proponowałam,ze bede schodzić i kociakom te wątróbkę dawac w mieseczkach, tak jak to robi reszta sąsiadów ale pani nie chciała. No cóż, zima idzie, much nie będzie to nie będe miała o co sie wkurzać;)

Link to comment
Share on other sites

Mi żaden, ale to żaden dziki zwierz nie przeszkadza. Gołąb raczej w swoim gnieździe toalety nie ma, nikt ich nie uczy, że srać tu, a tu nie wolno... Z resztą one nie mają czegoś takiego: "teraz nie mogę srać, muszę się wstrzymać"... Chce im się srać to srają i tyle. :lol: To jest natura, to człowiek wtrynia się do ich świata - nie one do naszego. Szkoda, że ludzie przestali o tym pamiętać.

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio ja wychodzę z domu (mieszkam w bloku) i nagle zauważam przed moją klatką kupę obok kupy na chodniku :angryy:
Nawet już podejrzewam jedna bakę, która ma springer spaniela. Trzyma smycz tego psa z obrzydzenie :shake:
A jak jej pies próbuje się załatwić po prostu go ciągnie i się załatwia na chodniku Jej syn nie jest lepszy, potrafi zostawić psa przed sklepem i o nim zapomnieć :x

Link to comment
Share on other sites

A mnie dzisiaj się pies nie odwołał i poszedł wtłuc swojemu Wielkiemu Wrogowi. Nie wiem, co jej strzeliło do łba, jednak podbiegłam od razu galopem, zabrałam mendę, przeprosiłam i zastanawiam się, JAK ci ludzie, których psy na co dzień coś takiego odwalają normalnie funkcjonują, bo ja miałam ochotę się zapaść pod ziemię :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']A mnie dzisiaj się pies nie odwołał i poszedł wtłuc swojemu Wielkiemu Wrogowi. Nie wiem, co jej strzeliło do łba, jednak podbiegłam od razu galopem, zabrałam mendę, przeprosiłam i zastanawiam się, JAK ci ludzie, których psy na co dzień coś takiego odwalają normalnie funkcjonują, bo ja miałam ochotę się zapaść pod ziemię :oops:[/QUOTE]

Miałam kiedyś podobną sytuacje, było mi tak głupio :lookarou:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']A mnie dzisiaj się pies nie odwołał i poszedł wtłuc swojemu Wielkiemu Wrogowi. Nie wiem, co jej strzeliło do łba, jednak podbiegłam od razu galopem, zabrałam mendę, przeprosiłam i zastanawiam się, JAK ci ludzie, których psy na co dzień coś takiego odwalają normalnie funkcjonują, bo ja miałam ochotę się zapaść pod ziemię :oops:[/QUOTE]
Ja Ci powiem... Pilnują psa 5x bardziej, unikają konfrontacji, prowadzą psa na smyczy i nie spuszczają, dopóki nie są na 2 000% pewni, że można. Mają oczy w ... okół gowy ;) i myślą za innych. To moje normalne funkcjonowanie. Odrobina matematyki z kapeczką fizyki, plus duuużo wyobraźni.
Ostatnio znalazłam gołębia pod drzwiami klatki schodowej... zrobiłam mu miejsce na balkonie, dałam ziarno i wodę. Rano miałam zabrać do weta, ale już go nie było..... Lubię gołębie. U nas w Krakowie jest ich całe mnóstwo. Ale rzadko mi się zdarza, żeby któryś na mnie narobił :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='socurek']Ja Ci powiem... Pilnują psa 5x bardziej, unikają konfrontacji, prowadzą psa na smyczy i nie spuszczają, dopóki nie są na 2 000% pewni, że można. Mają oczy w ... okół gowy ;) i myślą za innych. To moje normalne funkcjonowanie. Odrobina matematyki z kapeczką fizyki, plus duuużo wyobraźni.
[/QUOTE]

Taaaak, to chyba nie w moim wymiarze. Bo tu zdecydowana większość ma wylane na to, co robi ich psiuńcio.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']A mnie dzisiaj się pies nie odwołał i poszedł wtłuc swojemu Wielkiemu Wrogowi. Nie wiem, co jej strzeliło do łba, jednak podbiegłam od razu galopem, zabrałam mendę, przeprosiłam i zastanawiam się, JAK ci ludzie, których psy na co dzień coś takiego odwalają normalnie funkcjonują, bo ja miałam ochotę się zapaść pod ziemię :oops:[/QUOTE]
Każdy, nawet najspokojniejszy, najlepiej ułożony pies osobistego wroga musi posiadać:diabloti: Mój jest grzeczny, spokojny ale jednego takiego kudłatego psiaka nienawidzi:shake: tamten lata luzem, Filek już z daleka chce go zeżreć.:mad: Najśmieszniejsze jest to, że między nimi nigdy nie doszło do bezpośredniej scysji, Filek go chyba za sam wygląd nienawidzi:diabloti: Mój poprzedni pies skakał do okna gdy jego osobisty wróg biegł ulicą. Wściekłe ujadanie, irokez na grzbiecie i już wiedziałam, który pies lata po ulicy:shake:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...