Jump to content
Dogomania

Dioranne

Members
  • Posts

    1390
  • Joined

  • Last visited

Profile Information

  • Location
    Leszno

Converted

  • Location
    Leszno

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Dioranne's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

34

Reputation

  1. A przypomnienie na maila? Z tym borderem to zaskoczyłaś większość osób. Ale zazdroszczę bardzo, że jesteś już tak blisko malucha...
  2. Musi się dziać, bo inaczej pewnie oboje dostalibyśmy na łeb (jeszcze bardziej niż obecnie ). Oprócz Annówki, na Nowy Rok mamy w planach prześwietlenie Pana Pinczera. Na pewno prześwietlimy kręgosłup, a co jeszcze to się dopiero okaże. Podsunięto nam, że być może kręgosłup uciska na nerw i to powoduje takie, a nie inne zachowania u Młodego. Będziemy sprawdzać. Tymczasem, razem z Nico pragniemy życzyć wszystkim wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku! Obiecujemy też, że będziemy częściej zaglądać na stare, dobre dogo. I na koniec, dwie starsze foteczki - teraz Młodemu się ciutkę przytyło, ale na całe szczęście nie ma takiej tragedii jak rok temu.
  3. Galeria znowu nam się zakurzyła, czas się za nią zabrać. Co najważniejsze: badania nie wykazały nic niepokojącego, zero guzów, stanów zapalnych itd. Aby wykluczyć padaczkę, dostaliśmy leki jej zapobiegające, jednak okazało się, że to nie 'to'. Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie iż przynajmniej na jakiś czas pożegnaliśmy tzw. gorszy okres. Teraz jest w miarę okay i oby było tak jak najdłużej. Mogę się też pochwalić, że z Nico byliśmy na warsztatach psiej komunikacji, w sobotę idziemy na kolejne. I co najważniejsze: uczymy się oboje. Zapewne sobotnie warsztaty nie będą ostatnimi. A jeśli wszystko fajnie się ułoży, Pan Pinczer w styczniu będzie terroryzował Annówkę. Także jakoś to się wszystko toczy.
  4. Dziękujemy. Jakoś wraca mi wiara w to, że będzie dobrze... Zobaczymy jak to się poukłada. A jutro, oprócz konsultacji, przede mną i Młodym, bardzo ważne spotkanie z pewną Panią i jej dwiema suczkami. Liczę przede wszystkim na to, że Pan Pinczer pokaże, iż potrafi się zachować. Trochę stresu jest, ale damy radę. Tymczasem przedstawiam filmik z ostatniego, grupowego spaceru w Lesznie: I nie wiem co mnie 'tknęło', ale znowu przeczytałam swoje pierwsze posty tutaj, w naszej galerii... Po raz kolejny miałam ochotę walnąć face palma. Dobrze, że chociaż minimalnie mi się w tym łbie poustawiało...
  5. A mogłabym poprosić na maila ([email protected]), poprosić o przydomek tej hodowli kojcowej? Na najbliższe lata raczej robię sobie odwyk od pinczerów wszelkich rozmiarów, ale tak czy siak - to byłaby dla mnie cenna informacja na przyszłość. W najbliższą środę mamy konsultację u neurologa, być może rezonans. Ogólnie rzecz biorąc, ostatnie kilkanaście dni jest na prawdę dobre i mam kilka powodów do dumy. Pracujemy dalej i się nie poddajemy. 3 lata i 5 miesięcy - forma jest, strasznie mi się obecnie podoba
  6. Przeczytałam 'Nico' i miałam takie wtf, bo przecież my nie byliśmy z Wami ostatnimi czasy nad żadnym stawem, ani nic. Fajnie, że macie galerię na dogo i jej nie porzucacie. Będę wpadać.
  7. Ale i tak się cieszę, że nie musimy czekać jeszcze dłużej... Dziękujemy za kciuki! Aż z ciekawości sprawdziłam, kiedy ostatni raz pisałam z hodowczynią - styczeń 2014. Od tamtej pory, mój jedyny kontakt z nią, to 'lajkowanie' lub ewentualnie komentowanie zdjęć/filmików Młodego na fb. Obecnie i tak najważniejszy jest dla mnie Nico oraz to, jak sytuacja się rozwinie. Bo normalnego hodowcę miniatur w Polsce da się znaleźć, ale niestety, są oni w mniejszości. Średniaki to chyba generalnie są 'normalniejsze' (mówię tu ogólnie - o psach, jak i o środowisku). Chociażby, będąc na ich ocenie na kilku wystawach, jeszcze ani razu nie widziałam, aby obszczekiwały większe od siebie psy, albo rzucały się na siebie nawzajem... Jakbym miała gdzieś, na przyszłość wybierać, to prędzej średniak niż pin min. Chyba, że w miniaturach sytuacja się unormuje, ale szczerze mówiąc to w to wątpię... Show najważniejsze. Właściwie to ta niepewność jest w tym wszystkim najgorsza... Osobiście podejrzewam, rage syndrom, jakiś guz, albo po prostu to, że jemu te ataki sprawiają fun... Zobaczymy.
  8. Dziękujemy! No właśnie... Gdyby było o tym więcej informacji, to też pewnie byłoby to łatwiej przeanalizować i ewentualnie wykluczyć... Obecnie sytuacja wygląda tak, że zbadaliśmy jeszcze poziom amoniaku we krwi - wszystko OK. Na 21 września jesteśmy umówieni na konsultację neurologiczną, z możliwością rezonansu, na wrocławskim UP.
  9. Pozwolę sobie odpisać na gg, bo pomimo usunięcia kilkunastu wiadomości ze skrzynki odbiorczej i tak nie mogę napisać na pw... Dziękujemy. Krew nic nie wykazała, wszystko w normie... Jak dla mnie, to wygląda na coś w rodzaju rage syndrom, ale jest o tym tak mało informacji, że ciężko powiedzieć. Behawiorystka to niby wykluczyła, ale co o tym poczytam, to pasuje niemalże idealnie. Ja obecnie nie chcę wydawać żadnych konkretnych opinii, bo tak jak napisałam wcześniej - najpierw chcę sama ponosić odpowiedzialność za swoje słowa. Dzięki temu co przytrafiło mi się z Młodym, bardziej rozeznałam się w środowisku, ogólnie wystawców/hodowców jak i samym pinczerowym światku. I serio, jeśli ktokolwiek będzie chciał się porwać na pin mina, to będę bardzo mocno odradzać. Bo już wiem nieco więcej niż te trzy lata temu. Rasa sama w sobie jest świetna, ale przez podejście większości wygląda to jak wygląda... Osobiście z pin minów wyleczyłam się na ładnych kilka lat, o ile nie na dłużej. I mnie, szczerze mówiąc, serducho wręcz krwawi, bo pin miny miałyby szansę być fajnymi psami do sportu. Ale obecnie nie ma na to po prostu szans. Tak jak mówię, kiedyś napiszę więcej i konkretniej. Ale na razie, to nie ja bym za swoje słowa oberwała, dlatego muszę z tym poczekać.
  10. Niestety, dobrze to nie wygląda... Jeszcze raz dziękujemy. Zaraz wyślę pw. Cóż, z hodowczynią nie ma co gadać. Radośnie chwali się fotkami Młodego, podpisując je "agility i inne"... Kiedy Nico zaatakował po raz pierwszy, jako 3-miesięczny szczyl, usłyszałam że po prostu ustala hierarchię... Od tamtej pory nie mam zbytnio kontaktu z panią hodowczynią. Poza tym, tak jak wspominałam, to nie jedyny taki przypadek z tej hodowli. Ale nie chcę też pisać na ten temat zbyt dużo - dopiero jak będę sama ponosiła odpowiedzialność za swoje słowa.
  11. Fakt jest taki, że sytuacja jest na prawdę kiepska, bo Nico po prostu staje się niebezpieczny dla nas, domowników. Jego ataki w większości przypadków nie mają żadnego powodu. Rzuca się, po czym cały przestraszony chowa się np. pod fotelem czy za kanapę. Ostatnio zaczął atakować w nocy, co nigdy mu się nie zdarzało - nawet, gdy był totalnym narwańcem, bez pracy z behawiorystą. Jeśli na tomografie nic nie wyjdzie to chyba opcję mamy tylko jedną. :/ Cały czas szukam jakichś pomocnych informacji czy wskazówek, ale u niego to wygląda na coś w rodzaju "choroby psychicznej". To wygląda tak, jakby nie chciał atakować, ale "coś" go do tego zmusza... Rambo na wakacjach spisywał się nienajgorzej. Denerwowały go dzieci i podbiegające znikąd pieseczki (bo po co prowadzić burka na smyczy :P), ale tragedii nie było. Dwa razy pokazał swe mroczne oblicze, ale na nas, więc "pół biedy". Również wolałabym, żeby wyglądało to inaczej. Gdyby te ataki miały konkretny powód, to jeszcze nie byłoby tak źle... Dziękujemy bardzo za kciuki. :)
  12. Do tej pory zrobiliśmy możliwie najszersze badanie krwi - nie wykazało nic. Wszystko w normie. Aktualnie jesteśmy na wakacjach, po powrocie prawdopodobnie 'załatwiamy' tomograf. Aczkolwiek po tym czego się ostatnio dowiedziałam, zaczęłam wątpić czy jest to problem natury zdrowotnej. O braciach Młodego nie wiem nic. Jego siostra mieszka z kolei w szwajcarskiej hodowli, ale szczegółów również nie znam. Dowiedziałam się natomiast o podobnych przypadkach, z tej samej hodowli, ale całkowicie innych skojarzeń. Tak jak napisałam wyżej, chcę jeszcze załatwić mu tomograf, ale jeśli on nic nie wykaże... Zeszłam na ziemię, krótko mówiąc, widzę jak jest i po prostu na chwilę obecną nie wygląda to dobrze. Dziękujemy!
  13. A no witamy! Jeśli chodzi o formę fizyczną to obecnie jest całkiem, całkiem. Ale będziemy jeszcze nieco pracować nad mięśniami. Niestety, trochę się to pogarsza. Zaczął atakować nawet mnie, gdzie do mnie zawsze miał największy 'szacunek' - to ja z nim pracuję, chodzę na długie spacerki itd. Będziemy szukać, dlaczego się tak zachowuje... Bo na chwilę obecną to już nie wygląda na problem behawioralny. Właśnie większość jego ataków nie jest niczym spowodowana, atakuje ot tak. Okay, broni zasobów, więc po prostu nie zabieramy mu zabawek, a tym bardziej żarcia, więc to 'odpada'. Ciężko powiedzieć jak on gryzie, bo zawsze zabieramy rękę czy nogę, więc wiadomo że ślad po ugryzieniu nie jest wiarygodny i żadnych informacji nie dostarcza. Tak, w wieku 3 miesięcy zaatakował po raz pierwszy (do krwi). W lewej, tylnej łapie wypada mu rzepka. Ale jeszcze nie jest to tak częste, aby dawać go na zabieg. Aktualnie zaczynamy właśnie diagnozować Młodego. Jesteśmy po badaniach krwi, teraz czeka nas jeszcze poziom amoniaku we krwi, a dalej... będziemy myśleć. Gdybyśmy mogły przewidzieć, kiedy zaatakuje to okay, byłoby to do przeżycia. Ale obecnie wygląda to tak, że on atakuje nagle, bez powodu, bez choćby najdrobniejszych CS-ów. Zobaczymy jak to będzie. Staram się myśleć pozytywnie, niema co się zamartwiać na zapas. Dobra, żeby nie było tak smutno... Ostatni weekend spędziliśmy dość aktywnie, w dwa dni przeszliśmy około 15km (pewnie trochę ponad), było pływanie, zabawy i ogarnianie dupki. Jak na pinczerowe możliwości bycia zgredem i wrednym pchlarzem, Nico spisywał się na prawdę dobrze.
  14. Na zdjęciach jeszcze 'trochę' za dużo ważył, ale pomijając to, on jest na prawdę 'mocnej kości'. I to w nim uwielbiam. Przez najbliższe kilka lat pinczera nie planuję, ale jak przeglądam sobie hodowle, to nigdzie nie mogę znaleźć psa, który odpowiadałby mi budową w stu procentach... Ale może coś w ciągu tych kilku lat ulegnie zmianie w pinczerowym światku (oby...). Dziękujemy bardzo! Obecnie walczymy z ostatnimi fałdkami, a jak powszechnie wiadomo - te ostatnie najciężej 'pożegnać', haha Tym bardziej, że nie możemy za bardzo szaleć i przeginać z aktywnością, ze względu na rzepki. fot. Dominika Kałowska Powyższe zdjęcie jest dla mnie bardzo, bardzo ważne. Wcale nie, dlatego że Pan Pinczer wygląda na nim jak rasowy killer. Otóż ta fotka pochodzi z drugiego dnia Latających Psów w Poznaniu! Terrorysty początkowo w ogóle nie miało ze mną być u cioci, ale sprawy poukładały się nieco inaczej i Młody po raz kolejny wylądował w 'wielkim mieście'. Pierwszego dnia go nie zabrałam, nie byłam do tego totalnie przekonana. Ale szczerze przyznam, że bez psa było mi tam bardzo dziwnie. Efekt tego wszystkiego był taki, iż Pan Pinczer w drugi dzień LP dzielnie kroczył po Cytadeli. I zaskoczył mnie ogromnie na plus! Spisywał się dzielnie, bez żadnego warknięcia mijał inne psy. Niefajne zachowania, które przejawiał, towarzyszą nam od dłuższego czasu, więc po prostu starałam się unikać pewnych sytuacji (a reszta 'ekipy' nam bardzo pomagała, tzn. akceptowali, że trzeba pilnować swoich burków). Tak na prawdę, ten dzień uświadomił mi w jak wielu kwestiach poczyniliśmy ogromne postępy. Jednak niestety, nie może być aż tak dobrze i kolorowo... Wiele problemów naprawiliśmy, albo przynajmniej załagodziliśmy. Jednak z jednym, najważniejszym, nie możemy sobie poradzić - Pan Pinczer nadal atakuje nas, domowników. Ponadto, w ostatnim czasie mu się 'pogorszyło'. Trochę popytałam, wysłuchałam różnych opinii i obecnie szukamy przyczyny tegoż problemu, ponieważ w coraz mniejszym stopniu wygląda to na problem behawioralny. Na ten moment czekamy na wyniki badania krwi, jeśli z niego nic nie wyniknie - będziemy szukać dalej. Jednego jestem pewna - nie poddamy się szybko, mimo że chwilami brakuje już na to wszystko sił. Dwie stare fotki, z końcówki kwietnia. Nowych nie ma, bo skończyła mi się próbna wersja LR, a na ten moment nie potrafię się zebrać, żeby stracić tyle kasy na program do obróbki...
  15. Kurcze, do tej pory byłam pewna, że maltańczyki są całe białe (nie wspominając o budowie tych psów)... Ale pewnie nie mam racji, daleko mi do 'znaffców' i wielkich 'hodoffców' z tych wszystkich stowarzyszeń :P
×
×
  • Create New...