Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

O to mi się przypomniało jak ostatnio na PM naskoczyło na nas stado sadzących się cziłek czy czegos w tym typie. Prawie wszystkie toto w jakiś sukieneczkach, no widok przekomiczny szczególnie że waga żadnego nie przekraczała 2 kilo xd
sześć - siedem chyba ich było tak nawiasem mówiąc.
I w tym przypadku sama mając 10 kilo zachowałam się tak jak wyżej opisujecie - nie skróciłam smyczy pomimo, że mam psa raczej agresywnego. Na ręce też nie wzięłam, bo wsród tych pcheł chodzić się nie dało żeby nie zdeptać, musiałam wręcz szurać nogami po trawie :lol:
a co dopiero z psem na rękach. no więc szanowna pani właścicielka raczyła do nas podejść i wszystkie myszy pozbierać po, jak na sytuację, dość długim czasie, ale nawet przeprosiła. Miała szczęście, że Nana stwierdziła, że warczące pchły to dla niej niegodni przeciwnicy.

Po tej sytuacji myślę, że zrozumiałam posiadaczy dużych psów do których podbiegają sadzące się jorki. I szczerze mówiąc wolałabym znosić to na każdym spacerze niż zdychać ze strachu uciekając przed agresywnym 5 razy większym psem od mojego z irokezem od pyska do ogona, którego pan gada beztrosko przez telefon 'bo przecież nie ma co reagować.. on się chce pobawić'



kolejna sytuacja z PM, która świetnie obrazuje myślenie właścicieli dużych psów:
jakaś babka przylazła do nas ze swoim dużym psem na smyczy. Ja proszę, żeby psa zabrała, bo mój jest agresywny i chcę unikać sytuacji które mogłyby go prowokować, na co mądra pani "A co takie maleństwo mojemu może zrobić?" i jeszcze bardziej poluzowała smycz.
Tacy ludzie patrzą tylko przez pryzmat swojego psa.... ;/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katlis']Nie dopuszczam do sytuacji konfliktowych, więc według mnie tuba wystarczy, ale każda rada dla mnie jest bardzo cenna więc czy mogę Cię evel prosić o linka do tego cudeńka?[/QUOTE]

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/27389-kaganiec[/URL] tutaj zobacz, a ogólnie fizjologi można kupić przez internet, no chyba, że mieszkasz w jakimś większym mieście, gdzie fizjologi są w sklepach stacjonarnych ;) Jest kilka rodzajów, chopo, maszer, różnią się trochę wykonaniem, trzeba zobaczyć co komu pasuje, ja mam chopo od paru lat i lepszego kagańca nie miałam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vailet']Jeżeli masz sukę ONka polecam z [B]CHOPo ON suka sport[/B] (sport ma zaokrąglone boki co mi bardzo pasuje, bo uderzenie nie jest aż takie bolesne) - mam i polecam.[/QUOTE]


[quote name='evel'][URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/27389-kaganiec[/URL] tutaj zobacz, a ogólnie fizjologi można kupić przez internet, no chyba, że mieszkasz w jakimś większym mieście, gdzie fizjologi są w sklepach stacjonarnych ;) Jest kilka rodzajów, chopo, maszer, różnią się trochę wykonaniem, trzeba zobaczyć co komu pasuje, ja mam chopo od paru lat i lepszego kagańca nie miałam :)[/QUOTE]
dzięki cioteczki w poniedziałek lecimy szukać i przymierzać, Dzisiaj niestety jedyny zoologiczny w centrum handlowym otwarty a tam nas nie wpuszczą :(

Link to comment
Share on other sites

[B]Victoria[/B] dokładnie. Też miałam identyczną sytuacje.

Ostatnio byłam z psem na polach (średni kundel 25kg). Pies był na lince i w kagańcu widzę małego pieska z jakimś facetem, więc skracam linkę maksymalnie, i się mijamy. Mały piesek oczywiście bez smyczy podbiega, mój oczywiście już cały najeżony i szczeka, więc wołam do szanownego pana żeby wziął psa a on mi odpowiada że jego pies nic nie zrobi.. Ręce opadają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katlis']dzięki cioteczki w poniedziałek lecimy szukać i przymierzać, Dzisiaj niestety jedyny zoologiczny w centrum handlowym otwarty a tam nas nie wpuszczą :([/QUOTE]

Niestety fizjologów nie ma jeszcze w zoologicznych (chyba że Ci się poszczęści ;)), więc zostaje tylko mierzyć i zamawiać przez internet

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vailet']Niestety fizjologów nie ma jeszcze w zoologicznych (chyba że Ci się poszczęści ;)), więc zostaje tylko mierzyć i zamawiać przez internet[/QUOTE]

Czasem są, w centrach handlowych właśnie. Można wejść do takiego zoologa, czasem z ochroniarzem, a czasem poprosić pracownika z kilkoma kagańcami, żeby wyszedł przed sklep ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Ja to rozumiem trochę inaczej. Jeśli jesteś OK w stosunku do przepisów w danym mieście to nikt nic Ci nie może zrobić - przykładowo masz psa na smyczy, coś podbiegnie, zostanie nadgryzione, no cóż - nie jest to Twoja wina przecież i wg prawa jesteś czysta.
[/QUOTE]
Ale to nie chodzi o prawo, tylko o zwierzątko, które naiwnie podbiegło - nie szkoda ci go?
I powtórzę: moje nie podbiegają, nawet nie podchodzą, są przy mnie. Mały jeszcze chodzi na smyczy na ulicy, ale nie dlatego, że się oddala, czy nie słucha, tylko czasem siada i rozkminia coś, więc wolę pociągnąć za szelki, niż czekać aż rozkmini.

A właśnie miałam kolejne spięcie z niewychowanym luzakiem śedniej wielkości, takim co kompletnie się nie słucha, skacze przez płotki i podbiega zjeżony i warczy. Na podwórzu. Właścicielka na jednym końcu (podwórza), on koło mnie na drugim. W ogóle się nie przejęła sytuacją, no bo co się mogło stać, najwyżej by poturbował moje pchełki, które też były bez smyczy, więc prawo jej nic nie zrobi. Gdybym szła z Kanarem, to by z kilometra leciała łapać swojego głupka. Taka to sprawiedliwość jeśli chodzi o mikrusy.

Link to comment
Share on other sites

[B]rozi[/B], trochę nie czaję tego - ja też mam małego psa, może nie tak małego, jak Twoje, no ale ma 5 kg, wiec jednak większość spotykanych psów jest od niego większa. I mimo to ludzie zabierają swoje psy - po prostu niektórym właścicielom wystarczyło to powiedzieć, a innym pieskom sprzedać sugestywny znak, że mają się oddalić. Ja jestem zadowolona, bo rzadko zdarzają mi się podbiegacze obecnie. Jest dużo sposobów, żeby zadziałać na psa, kiedy nie da się na właściciela.

Link to comment
Share on other sites

Mnie nie chodzi o to, żeby wreszcie zabrali (choć w końcu to jedyne, co mogą zrobić), tylko o to, żeby nie puszczali, jeżeli nie jest wychowany i posłuszny. Pies ma być POD KONTROLĄ. Nie mam nic przeciwko biegającym luzem psom pod warunkiem, że reagują na przywołanie.

Druga rzecz to dwa pieski. Jeśli idziesz z jednym łatwo go choćby na ręce złapać, przy dwóch zawsze jest ten moment, kiedy jednego już masz bezpiecznego, a drugi przestraszony odejdzie dwa kroki i jest łatwym łupem, zanim dosięgniesz. Tu w sumie łatwiej jest, jeśli jednego masz na smyczce, no ale do cholery czemu mam trzymać na smyczy mądre zwierzątko tylko dlatego, że trzeba być przygotowanym na jakiś atak.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Mnie nie chodzi o to, żeby wreszcie zabrali (choć w końcu to jedyne, co mogą zrobić), tylko o to, żeby nie puszczali, jeżeli nie jest wychowany i posłuszny. Pies ma być POD KONTROLĄ. Nie mam nic przeciwko biegającym luzem psom pod warunkiem, że reagują na przywołanie.

Druga rzecz to dwa pieski. Jeśli idziesz z jednym łatwo go choćby na ręce złapać, przy dwóch zawsze jest ten moment, kiedy jednego już masz bezpiecznego, a drugi przestraszony odejdzie dwa kroki i jest łatwym łupem, zanim dosięgniesz. Tu w sumie łatwiej jest, jeśli jednego masz na smyczce, no ale do cholery czemu mam trzymać na smyczy mądre zwierzątko tylko dlatego, że trzeba być przygotowanym na jakiś atak.[/QUOTE]

Nie wiem, nie znam sytuacji łapania własnego psa na ręce, bo nigdy tego nie robię (no, w 99% przypadków tego nie robię). Za to z natury nie jestem zbyt miła dla osób, które naruszają moją przestrzeń osobistą, a to dotyczy również puszczania psa do mojego - naprawdę potrafię się tak wydrzeć, że potem wszyscy łapią psy albo ich nie puszczają, bo kojarzą, że to "ta wariatka" :diabloti: Jeśli to ma być jedyny koszt tego, że nie będę miała wokół podbiegaczy - przeżyję :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

LadyS, jeszcze jedno - też mały jest ten Twój, ale przypomnij go sobie jak był szczeniaczkiem, ważył kilogram z kawałkiem. I do tego dopasuj to, o czym ja mówię. Kulka jest takim wiecznym szczeniakiem, maciupna, pogodna, życzliwa wszystkim sunia, no a Miszka to dokładnie szczeniak. Łapiesz na ręce, to pierwszy odruch, są kompletnie bezbronne wobec ataku nawet pięciokilogramowego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']LadyS, jeszcze jedno - też mały jest ten Twój, ale przypomnij go sobie jak był szczeniaczkiem, ważył kilogram z kawałkiem. I do tego dopasuj to, o czym ja mówię. Kulka jest takim wiecznym szczeniakiem, maciupna, pogodna, życzliwa wszystkim sunia, no a Miszka to dokładnie szczeniak. Łapiesz na ręce, to pierwszy odruch, są kompletnie bezbronne wobec ataku nawet pięciokilogramowego psa.[/QUOTE]

No, mój jak był szczeniaczkiem, to tez nie był brany na ręce :diabloti: I nadal cieszy się do KAŻDEGO psa, do każdego człowieka, każdy się nim zachwyca i nad nim pieje :) Ja rozumiem, że york to york :diabloti:, moja przyjaciółka ma dwa - owszem, bierze czasem na ręce, ale do niej też psy nie podbiegają, bo zastosowała dwie techniki - miłą albo niemiłą - do właścicieli :)

Link to comment
Share on other sites

Branie na ręce to kolejna dyskusja rzeka. Ja Happy nie brałam i teraz żałuję. Po prostu myślę, że nie jest to rozwiązanie każdej sytuacji, ale równocześnie wiem, że nie byłoby dzisiaj u nas problemu z psami. Jak ktoś stosuje to na trzeźwo, to czemu nie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Branie na ręce to kolejna dyskusja rzeka. Ja Happy nie brałam i teraz żałuję. Po prostu myślę, że nie jest to rozwiązanie każdej sytuacji, ale równocześnie wiem, że nie byłoby dzisiaj u nas problemu z psami. Jak ktoś stosuje to na trzeźwo, to czemu nie ;)[/QUOTE]
A czemu nie należy brać na ręce w sytuacji zagrożenia? Takiego malucha, co nie urośnie i nigdy sobie z żadnym psem nie poradzi.
Kulka nie boi się psów, podnoszę ją, kiedy coś na nią pędzi, albo kiedy widzę, że właściciel to tylko drugi koniec smyczy, zajęty czym innym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']A czemu nie należy brać na ręce w sytuacji zagrożenia? Takiego malucha, co nie urośnie i nigdy sobie z żadnym psem nie poradzi.
Kulka nie boi się psów, podnoszę ją, kiedy coś na nią pędzi, albo kiedy widzę, że właściciel to tylko drugi koniec smyczy, zajęty czym innym.[/QUOTE]

Wiesz, nikt nie mówi, ze nie należy - oczywiście, gdy okazuje się, że to jedyne wyjście, to trzeba wziąć. Ale branie psa za każdym razem, bo biegnie pies, kończy się zazwyczaj (wg moich obserwacji) psem, który na takie sytuacje + zdenerwowanie ze strony właściciela zaczyna reagować darciem ryjka z rąk właściciela.

Link to comment
Share on other sites

A nie no całkiem glupia to ja nie jestem, biorę kiedy coś jej grozi.
Myślałam, że jest jakaś teoria dodatkowa, bo kiedyś właściciel startującego psa mi pokrzykiwał, że nic dziwnego, że startuje, skoro mała na rękach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']A nie no całkiem glupia to ja nie jestem, biorę kiedy coś jej grozi.
Myślałam, że jest jakaś teoria dodatkowa, bo kiedyś właściciel startującego psa mi pokrzykiwał, że nic dziwnego, że startuje, skoro mała na rękach.[/QUOTE]

A to też fakt. Kilkukrotnie spotkałam się z tym, że pies do psa stojącego na ziemi po prostu podchodził i np. pokazywał mową ciała swoją pozycję "wyżej", a potrafił tego samego psa zaatakować, gdy ten był na rękach. Ale niestety nie wiem, z czego to wynika - widziałam to jedynie kilka razy u rozmaitych psów, wiec nie ma mowy, że jeden tak miał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Też mi się tak wydaje. Tylko po jaką cholerę pies wielkości ONa potrzebuje pokazywać swoją wyższoś przy dwukilowej yorczce, w dodatku suczce.[/QUOTE]

Wątpię, aby pies rozpatrywał, czy będzie pokazywał to akurat na 2 kg suczce, raczej chodzi o zachowanie psa i właściciela, typ psa.

Link to comment
Share on other sites

U nas na osiedlu jest facet który ma małego kundla tak z 10kg. Oczywiście zawsze puszczony. Gdy idę z moim 3 kilogramowym psem, i ten startuje do mnie z zębami pies jest brany na ręce a właściciel mówi mi że jakbym nie wzięła na ręce to by się nic nie stało. Zawsze tak mówi, jak raz mnie zaskoczył, był już przy mnie i prawie złapał mi psa w locie jak został podniesiony na szelkach.. Wtedy też oczywiście tekst "Jakby pani nie wzięła go na ręce to mój by się przywitał". Ręce opadają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Też mi się tak wydaje. Tylko po jaką cholerę pies wielkości ONa potrzebuje pokazywać swoją wyższoś przy dwukilowej yorczce, w dodatku suczce.[/QUOTE]
i znowu wypowiedź sprowadza się do duży pies/ mały pies. A po jaką cholerę rosły facet naparza filigranową żonę ?
Odpowiedzi masz wiele, ale wszystkie sprowadzają się do tego , że my jako ludzie bierzemy za nasze psiury odpowiedzialność i tyle

Link to comment
Share on other sites

Tak tak, oni zawsze mówią, że ich piesek nic nie zrobi. Jedna sąsiadka też tak zawsze mówi, ale kiedyś sama złapała moją Kulkę na ręce w ostatniej chwili, więc chyba jednak nie jest przekonana o nieszkodliwości swojego. A sprawdzanie, czy rzeczywiście nic nie zrobi, to igranie z życiem, ja się nie podejmuję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Tak tak, oni zawsze mówią, że ich piesek nic nie zrobi. Jedna sąsiadka też tak zawsze mówi, ale kiedyś sama złapała moją Kulkę na ręce w ostatniej chwili, więc chyba jednak nie jest przekonana o nieszkodliwości swojego. A sprawdzanie, czy rzeczywiście nic nie zrobi, to igranie z życiem, ja się nie podejmuję.[/QUOTE]

dokładnie. Ryzykować i ufać na ślepo takim ludziom nie ma co.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...