Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Bemol wychodził na dwa spacery rano i wieczorem takie koło godziny a oprócz tego wylegiwał się na posłaniu na ganku przed domem i miał oko na swój teren. W jego przypadku podwórko było fajne bo spełniał się w stróżowaniu a tak poza tym to przydaje się jedynie do porzucania piłki etc. przydatne to było na początku szkolenia Bemcia kiedy to bywał agresywny i nieodwoływalny.

Teraz mam Krystka i podwórko o tyle jest fajne że rano jak mam lenia nie muszę się za bardzo ubierać ale muszę wyjść i zrobić rundkę po podwórku bo jak tylko drzwi otworze to pies wytrwale pod nimi siedzi i ani myśli iść się wysikać. Pies ze wsi przebywał na podwórku i teraz chyba się boi że go tam zostawię :eviltong: W przypadku Krystka nie ma raczej różnicy podwórko czy nie...musi wyjść, piłeczką bawimy się w parku/lesie jak go spuszczę. Chłopak przyszedł ze swoim psem to oba siedziały pod drzwiami bo bawić się chcieli tylko jak i my byliśmy na podwórku a tak pod drzwiami balkonowymi siedziały potwory jedne :shake:

Co nie zmienia faktu że lepszy dom z ogrodem i tak chociaż jest możliwość zapewniona.

PS: mnie załamują moi rodzice niezadowoleni z psa bo nie szczeka i go podjudzają na dzwonek etc. a ja nie chce małego ujadacza :placz:

Link to comment
Share on other sites

ja wroce do tematu chamstwa:)))
w sumie to ja sie okazalam chamem i musze zlozyc samokrytyke.

dzis na spacerze spotkalam babke, ktora miala na dlugich smyczach czy linach dwa kundle rasy brytan polski-wielkie, wlochate nieco mniejsze niz owczarek kaukaski. sama babka watlej postury i wzrostu.
szla sciezka, na nasz idok (ja plus moje dwa kundle puszczone luzem) zlazla ze sciezki.
jej psy widzac moje z oddali zaczely sie rzucac, rozdarly japy, a babka jedna reka zlapala sie drzewka, zeby nie odfrunac.

moje psy po drugiej stronie sciezki, w pewnym od niej oddaleniu pozwalajacym na wiecej niz bezpieczne miniecie tych kundli biegaly sobie po lace.

baba widzac, ze nie mam zamiaru odwolac psow i zapiac ich na smycze (tak wiem, cham ze mnie i mam zerowy pomyslunek-powinnam zawolac moje psy, zeby zblizyly sie prawie pod mordy psow, ktorych wlascicielka nie moze utrzymac, zapiac je na smycze i w razie, gdyby drzewko nie wytrzymalo, pozwolic, zeby dwa kundle lekko po 50-60 kg kazdy zmiotly moje uwiazane na smyczach dwa nawet nie 30 kg pieski, bo pozbawilabym je minimalnej szansy na ucieczke), zaczela drzec na mnie morde w stylu, ktory czesto przewija sie przez ten watek "smyczy nie masz KOBIETO? nie tac cie na smycz? to ci moze kupie!!!!".

moze jestem skonczonym chamem, ale jej odpowiedzialam, ze przede wszystkim powinna nabyc dwa kagance i zaczac ich uzywac...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ja wroce do tematu chamstwa:)))
w sumie to ja sie okazalam chamem i musze zlozyc samokrytyke.

dzis na spacerze spotkalam babke, ktora miala na dlugich smyczach czy linach dwa kundle rasy brytan polski-wielkie, wlochate nieco mniejsze niz owczarek kaukaski. sama babka watlej postury i wzrostu.
szla sciezka, na nasz idok (ja plus moje dwa kundle puszczone luzem) zlazla ze sciezki.
jej psy widzac moje z oddali zaczely sie rzucac, rozdarly japy, a babka jedna reka zlapala sie drzewka, zeby nie odfrunac.

moje psy po drugiej stronie sciezki, w pewnym od niej oddaleniu pozwalajacym na wiecej niz bezpieczne miniecie tych kundli biegaly sobie po lace.

baba widzac, ze nie mam zamiaru odwolac psow i zapiac ich na smycze (tak wiem, cham ze mnie i mam zerowy pomyslunek-powinnam zawolac moje psy, zeby zblizyly sie prawie pod mordy psow, ktorych wlascicielka nie moze utrzymac, zapiac je na smycze i w razie, gdyby drzewko nie wytrzymalo, pozwolic, zeby dwa kundle lekko po 50-60 kg kazdy zmiotly moje uwiazane na smyczach dwa nawet nie 30 kg pieski, bo pozbawilabym je minimalnej szansy na ucieczke), zaczela drzec na mnie morde w stylu, ktory czesto przewija sie przez ten watek "smyczy nie masz KOBIETO? nie tac cie na smycz? to ci moze kupie!!!!".

moze jestem skonczonym chamem, ale jej odpowiedzialam, ze przede wszystkim powinna nabyc dwa kagance i zaczac ich uzywac...[/QUOTE]

Jesu! Na prawdę rozumem, to Ty nie grzeszysz... :evil_lol:

edit.
A to z kolei było chamskie z mojej strony. :evil_lol:

Jak już napisałem, to niech zostanie, ale nie powinienem używać takich słów. Przepraszam.

Edited by cienkun
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']jakich akcji? toć nie psy a_niusi omal się nie zapluły, bo na horyzoncie pojawiły się inne pieski:roll:[/QUOTE]

Ale ich nie zapięła na smycz widząc inne psy i jeszcze miała pretensje. To w istocie nie było ani kulturalne, ani mądre.

Fakt, że włascicielka tamtych psów mogła również użyć innych słów...

Edited by cienkun
Link to comment
Share on other sites

Otóż to ;) Ja też nie ściągam psa do siebie, jak widzę, że mogę minąć się z pewnej odległości z psem, który się opluwa z żądzy mordu - bo chyba chodzi o to, aby mój pies nie podszedł, prawda? A to, że czyjś pies wyraża żądzę mordu - to już problem tego kogoś, aby sobie z tym poradzić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cienkun']Ale ich nie zapięła na smycz widząc inne psy i jeszcze miała pretensje. To w istocie nie było ani kulturalne, ani mądre.[/QUOTE]
a po co miała je zapinać jak wiedziała, ze i tak nie podejdą? a bez zapięcia na smycz były w większej odległości od agresorów?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a po co miała je zapinać jak wiedziała, ze i tak nie podejdą? a bez zapięcia na smycz były w większej odległości od agresorów?[/QUOTE]
Być może mam mylne wyobrażenie o zaistniałej sytuacji... Ale jednak jak widzi się psa, zwłaszcza agresywnego, to powinno sie wziąć psa na smycz. Dla bezpieczeństwa i dla spokoju drugiego właściciela.

Link to comment
Share on other sites

Też tak to rozumiem - że psy A-niusi były dalej od agresorów niż ona sama, i gdyby je przywołała, to musiałyby się zbliżyć - czym zapewne jeszcze bardziej zdenerwowałyby szczekające psy. Alternatywą było pogonić za własnymi psami, ale wtedy też pani mogłaby drzewka nie utrzymać.
Ogólnie to współczuję - ja mam niestety dwa tak "wychowane" asty w pobliżu. Jeden pan na nasz widok zmyka do klatki schodowej (nie wiem, on się chyba od tej klatki nie oddala dalej niż na parę metrów?) a druga pani w popłochu szuka drzewka, wokół którego mogłaby okręcić smycz :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cienkun']Być może mam mylne wyobrażenie o zaistniałej sytuacji... Ale jednak jak widzi się psa, zwłaszcza agresywnego, to [B]powinno sie wziąć psa na smycz[/B]. Dla bezpieczeństwa i dla spokoju drugiego właściciela.[/QUOTE]
czemu? jak dla mnie to powinno się nie dopuścić do sytuacji, kiedy mój pies podejdzie do takiego agresora, czy nawet zbliży się w znaczący sposób do niego prowokując, a to akurat da się osiągnąć niekoniecznie łapiąc swoje zwierzątko na smycz. a właściciel agresora dla swojego spokoju powinien nad nim pracować i chociaż w kaganiec wyposażać, jak nad psem nie panuje a nie mieć pretensje do innych, że mają wychowane psy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']
Ogólnie to współczuję - ja mam niestety dwa tak "wychowane" asty w pobliżu. Jeden pan na nasz widok zmyka do klatki schodowej (nie wiem, on się chyba od tej klatki nie oddala dalej niż na parę metrów?) a druga pani w popłochu szuka drzewka, wokół którego mogłaby okręcić smycz :roll:[/QUOTE]
to u mnie jest pani, która się ze swoim astowatym za samochodami chowa i tylko do mnie krzyczy, zebym szybciej szła zanim jej pies mojego zobaczy...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']czemu? jak dla mnie to powinno się nie dopuścić do sytuacji, kiedy mój pies podejdzie do takiego agresora, czy nawet zbliży się w znaczący sposób do niego prowokując, a to akurat da się osiągnąć niekoniecznie łapiąc swoje zwierzątko na smycz. a właściciel agresora dla swojego spokoju powinien nad nim pracować i chociaż w kaganiec wyposażać, jak nad psem nie panuje a nie mieć pretensje do innych, że mają wychowane psy.[/QUOTE]

To że pies jest wychowany jeszcze nie upoważnia do niezapiania go na smycz... Ale tak jak już pisałem, nie było mnie tam i nie wiem dokładnie jak sytuacja wyglądała, dla tego w pierwszym poscie przeprosiłem za moja pochopną opinię.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']to u mnie jest pani, która się ze swoim astowatym za samochodami chowa i tylko do mnie krzyczy, zebym szybciej szła zanim jej pies mojego zobaczy...[/QUOTE]
Też pięknie :)
U mnie jest jeszcze pani z rottkiem. Pani przemawiająca. Zaczyna przemowę jakieś 20 m przed "mijanką" i kończy 20 m po niej. Przemówienie jest skierowane do jej własnego psa i są to przeróżne warianty werbalnych argumentów na rzecz tezy, że zabawa z małym pieskiem to nie jest dobry pomysł. Przy czym nieodmiennie odnoszę wrażenie, że ta "zabawa" to mocny eufemizm :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Też pięknie :)
U mnie jest jeszcze pani z rottkiem. Pani przemawiająca. Zaczyna przemowę jakieś 20 m przed "mijanką" i kończy 20 m po niej. Przemówienie jest skierowane do jej własnego psa i są to przeróżne warianty werbalnych argumentów na rzecz tezy, że zabawa z małym pieskiem to nie jest dobry pomysł. Przy czym nieodmiennie odnoszę wrażenie, że ta "zabawa" to mocny eufemizm :)[/QUOTE]
A wiesz, że taka przemowa często uspokaja psa.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...