Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja byłam chora i przez ostatnie 5 dni Werę olewałam, dzisiaj poszłyśmy na długi spacer i w pewnym momencie podeszła pani z labradorką w jej wieku, puściła (za moją zgodą) i labradorka na Werę wparowała co prawda, ale to nie usprawiedliwia tego co się stało - Wera autentycznie się na nią rzuciła, no, zjeść jej nie chciała, ale nie wiem co ona chciała tym udowodnić, siedziała na niej i kłapała zębami (ugryźć, czy coś nic jej nie zrobiła) :shake: odwołać się odwołała natychmiast, ale poczułam się okropnie, tak mi głupio było, a jeszcze sama zapewniałam że mogą się pobawić i bach! :shake:

evel, nawet nie wiesz jak mnie Twoja historia pocieszyła, że dzielę z kimś ten sam ból w tym samym dniu xD

Link to comment
Share on other sites

Co do psich wrogów, nie wrogów itd... Moi rodzice mieli kiedyś psa - boksera. Nie było mnie wtedy na świecie, ale pies ułożony cud, miód i orzeszki. Mieszkali w blokach, ale Atos bardzo ładnie umięśniony, mama mu gotowała i w ogóle. W jednym z bloków mieszkał jamnik. Jak Atos go widział dostawał białej gorączki. Najchętniej przegryzłby go na pół. Inne psy miał w czterech literach, choćby nie wiem, jak bardzo ujadały, ale ten był jego wrogiem. Tata szedł raz z Atosem na spacer, spuścił go ze smyczy (jedno zawołanie i Atos siedział przy nodze). Psiak wiadomo, pobiegał sobie, załatwił to co trzeba. I wtedy jamnik wyleciał z japą na balkon. Atos się zerwał, pobiegł w kierunku balkonu i z impetem uderzył o betonowy słup. Utykał, rodzice pojechali z nim do weterynarza, diagnoza: rak kości. Od tamtego wypadku jeszcze trochę pożył, w ostatnich tygodniach tata znosił go po schodach. Miesiąc przed moim przyjściem na świat rodzice uśpili Atosa... Nie winię, ani właścicieli jamnika, ani taty, ani tym bardziej Atosa. Tylko strasznie żałuję, że to wszystko tak się skończyło. I mimo, że Atosa nie poznałam jest dla mnie wzorem dobrze ułożonego psa. Był ulubieńcem rodziny, bardzo żałuję, że go nie poznałam. Widocznie tak miało być. Teraz spoczywa sobie na ogrodzie, obok niego leży Maja i malutka Kuba (myszoskoczek)... Wszyscy opiekują się teraz moim tatą, wujkiem, dziadkiem, babcią i drugim dziadkiem. Bardzo mocno w to wierzę...

Link to comment
Share on other sites

Kura na szczęście nie ma (jeszcze) wroga numer jeden, ale Tori miała aż dwóóch :evil_lol:
Suka BOSa, z którą się tak nienawidziły, że nawet z odległości kilkudziesięciu metrów chciały się pozabijać, a głupie dziecko, które wychodziło z tą suką specjalnie łaziło za nami, żeby mi psa powkurzać..
Drugim wrogiem była suka w typie asta, która leciała kiedyś na nas z zębami na wierzchu, ale w kagańcu na szczęście, na co Tori na smyczy wybiegła przede mnie najdalej, jak jej się udało (zanim do mojego mózgu dotarło, że już teraz trzeba nacisnąć guziczek), stanęła na dwóch łapach i wydała z siebie bulgot i wściekły szczek :evil_lol:
Suka zaczęła się zatrzymywać, później stanęła, aż w końcu wróciła do swojego pana. To było trochę chore :evil_lol:

Iwan też ma dwóch wrogów - jednego psa podobnego, acz trochę mniejszego od tybetana, który kiedyś chciał chyba zabić Tori (to jedyny taki max prawdziwy atak, który przeżyliśmy) i Iwan go pogonił, a drugi to mix malamuta, który raz się rzucił na Iwana, a drugi raz na kurę. Do tej pory żrą się kiedy tylko mogą z tym malamutem, a na widok tego pierwszego tylko się spina, bo ten zaraz zwiewa gdzie tylko może.
Kiedyś, jak żyła jeszcze Nikita, to za płotem na terenie Agrofirmy były dwa ONy, wrogowie potężni Nikity, a jak Nikity, to też Iwana. Tak się żarły przez płot przez długi czas, gdy ONy podbiegały. Niestety, w końcu płot nie wytrzymał, ONy wlazły na teren Iwana i Nikity. Jeden nie przeżył, drugi był nieźle poturbowany, ale żyje. Już w Agrofirmie nia ma psów, jest sam stróż.

Link to comment
Share on other sites

Nuka ma kilku wrogów na osiedlu, 3 yorki, które zawsze lecą na czołowe na Nukę i mi ją kilka razy pogryzły, aż w końcu Nuka nie wytrzymała i jednym pieprznęła o beton, od tamtego czasu jest spokój. Nr 2 to spasiona do granic możliwości jamnica, która kiedyś wyleciała mi centralnie z klatki schodowej na Nukę i chwyciła Nukę za pysk, Nuce znowu puściły nerwy i przygniotła jamnicę do betonu, od tamtego momentu trzyma się z daleka :lol: No i jeszcze są 2 pekińczyki, które się strasznie pienia na nasz widok, ale są zawsze na smyczy i właścicielka jak mnie widzi, to zawsze się omijamy łukiem i nikt nikomu nie zawadza, więc to jest jedyna osoba, która ma małe psy i ma mózg bo wie, że istnieje taka fajna rzecz jak smycz :)

Link to comment
Share on other sites

To ja zapodam jeszcze jedną opowiastkę z małym chamstwem babci z yorkiem. :diabloti:
Co roku jeżdżę na wakacje, nad jezioro do Niesulic. Wspaniała okolica. Dużo osób przyjeżdża z pupilami, wiadomo mogą się w wodzie wyszaleć, pohasać po lesie. Byłam z koleżanką i moją mamą nad jeziorem, ja w wodzie, a one na pomoście. W pewnym momencie podbiega do nich york, głaskają go, bo prawie wchodzi im na głowę - bez smyczy oczywiście. :lol: Wychodzę z wody, psiak leci do swojej pańci, wszystko OK. Opatulona w ręcznik siedzę na pomoście, a obok nas przebiega tamten york. Leci przed siebie, przebiegł cały pomost. A babcia za nim: "Oskarku stój! Powiedziałam stój!". :lol: Zaczęłyśmy się chichrać, do dziś ten tekst nas rozbraja. Ale nie o to chodzi. Babcia w końcu dogoniła swojego Oskarka, zabrała go na ręce. Zeszła z pomostu i postawiła go na ziemi. W międzyczasie kilka metrów przed nimi znalazła się grupa rowerzystów. Zanim pańcia się spostrzegła Oskarek już był przy rowerzystach, skakał im do nóg, dwóch prawie zapędził do jeziora, nie wiele brakowało, a wpadliby do wody. My w lekki śmiech, patrzymy na babcię, która stoi, jak słup. Za chwilę uradowany psiak do niej podlatuje, a ona go na smycz i tyle ją widzieliśmy. :-D O co mi chodzi? O to, że nawet nie podeszła do tych rowerzystów, nie przeprosiła - nic. Na jej miejscu spaliłabym się ze wstydu. Ale przecież to taki nie szkodliwy maluszek... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mój rudzielec, jak wzięliśmy go ze schroniska był socjalizowany z innymi psami. Super się z nimi bawił. Na psią łąkę przyszedł czarny labek i pokłócił się z Rino o patyk. Nie doszło do niczego bardzo złego. Potem spotkaliśmy się z labkiem w lesie. Rudy na smyczy, labek luzem zaatakował mojego psa. Uratowała go szeroka skórzana obroża. Od tego czasu są swoimi "Największymi Wrogami". Z właścicielami labka lubimy się i lubimy swoje psy.
Teraz z czarnym wychodzi dziadek, który nie wie o konflikcie. Dzisiaj zobaczyłam go z daleka, lab luzem. Wycofałam się za krzaki żeby psy się nie zobaczyły. Boję się, że dojdzie do konfliktu, ale teraz mój pies jest silniejszy, a ja dobrowolnie nie dopuszczę do konfliktu. Pracuję z moim żeby był dobrze ułożonym psem i nie chcę jatek.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze przeczytałam kilka ostatnich postów i mam wrażenie, ze siedzicie tu i bajki piszecie. Jestem w szoku , ze zamiast pomóc nawet w podnoszeniu wątku danego psa piszecie takie głupoty , wymyslone z palca.Brak mi słow na ten grzecznie powiem "dziwny watek" .A to , ze poleje się zaraz lawina bzdur pod moim adresem mam gdzieś ,bo weszlam tu przypadkiem i wracać nie zamierzam.I prosze zamiast pisac bajki weżcie się za realną pomoc tym psiakom co jej bardzo potrzebują.Mam 3 psy w bloku i takich historii jak tu opisane w zyciu nie miałam. Nigdy zadne nas nie atakowały i moje nikogo nie atakują . Zamiast wymyślc niestworzone historie zajmijcie się szkoleniem swoich pociech i ewentualnie mądrą rozmowę z osobą , której psiak ma troszke do nadrobienia. Nie ma nic łatwiejszego niz siedziec przed kompem , bzdury wymyslac i liczyć na poklask wokół.

Edited by moni12
Link to comment
Share on other sites

moni12 jeśli się nie mylę forum jest po to również aby wymieniać się doświadczeniami ,doradzić,dowiedzieć czegoś o wychowaniu psa, karmieniu itp sprawy ,więc jeśli ktoś chce wypowiadać się w tym temacie to jego sprawa . Fajnie ,ze pomagasz zwierzakom ale nie każdy na tym forum to robi , więc jeśli Ciebie ten temat nie interesuje to nie wchodz i po kłopocie a ja z chęcią dalej będą go podczytywać;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moni12']Kurcze przeczytałam kilka ostatnich postów i mam wrażenie, ze siedzicie tu i bajki piszecie. Jestem w szoku , ze zamiast pomóc nawet w podnoszeniu wątku danego psa piszecie takie głupoty , wymyslone z palca.Brak mi słow na ten grzecznie powiem "dziwny watek" .A to , ze poleje się zaraz lawina bzdur pod moim adresem mam gdzieś ,bo weszlam tu przypadkiem i wracać nie zamierzam.I prosze zamiast pisac bajki weżcie się za realną pomoc tym psiakom co jej bardzo potrzebują.Mam 3 psy w bloku i takich historii jak tu opisane w zyciu nie miałam. Nigdy zadne nas nie atakowały i moje nikogo nie atakują . Zamiast wymyślc niestworzone historie zajmijcie się szkoleniem swoich pociech i ewentualnie mądrą rozmowę z osobą , której psiak ma troszke do nadrobienia. Nie ma nic łatwiejszego niz siedziec przed kompem , bzdury wymyslac i liczyć na poklask wokół.[/QUOTE]


KOCHAM CIĘ poważnie ,w końcu ktoś napisał prawdę!!!Jesteś wielka.

Czasem zdarzają się niemiłe syt. ale nie są tak nagminne jak tu opisywane:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moni12']Kurcze przeczytałam kilka ostatnich postów i mam wrażenie, ze siedzicie tu i bajki piszecie. Jestem w szoku , ze zamiast pomóc nawet w podnoszeniu wątku danego psa piszecie takie głupoty , wymyslone z palca.Brak mi słow na ten grzecznie powiem "dziwny watek" .A to , ze poleje się zaraz lawina bzdur pod moim adresem mam gdzieś ,bo weszlam tu przypadkiem i wracać nie zamierzam.I prosze zamiast pisac bajki weżcie się za realną pomoc tym psiakom co jej bardzo potrzebują.Mam 3 psy w bloku i takich historii jak tu opisane w zyciu nie miałam. Nigdy zadne nas nie atakowały i moje nikogo nie atakują . Zamiast wymyślc niestworzone historie zajmijcie się szkoleniem swoich pociech i ewentualnie mądrą rozmowę z osobą , której psiak ma troszke do nadrobienia. Nie ma nic łatwiejszego niz siedziec przed kompem , bzdury wymyslac i liczyć na poklask wokół.[/QUOTE]
Bardzo ładnie zadebiutowałaś na tym wątku - nie ma to jak siąść przed kompem i zarzucić innym wymyślanie bzdur, nieróbstwo i pragnienie poklasku. Nie odchodź - pasujesz tu :)

Link to comment
Share on other sites

Moni, po co siedzisz w ogóle na forum zamiast zajmować się swoimi trzema psami w bloku?
Czy uważasz, że człowiek musi całe życie tylko i wyłącznie robić rzeczy niezmiernie ważne, jak podnoszenie psów w PWP, a nie ma prawa normalnie POROZMAWIAĆ? To też jest wątek, który uczy. Może mieszkasz w spokojnej okolicy, ale wierz mi, sytuacje, jakie tu są opisywane to w wielu miejscach norma. Ludzie wymieniają się doświadczeniami, co też pomaga potem, gdy np. inny pies usiłuje zeżreć ich zwierzaka.

Poza tym od czego jest forum? Chyba sie za bardzo zagalopowałaś w swojej lśniącej zbroi. Ciekawe, co zrobisz, jak wejdziesz na wątek dla babek w ciąży :P

Link to comment
Share on other sites

Moni12, jakoś nie kojarzę Cię z wątków na PwP, powiem więcej: podnoszenie wątków to takie nic, bo i tak mało osób przez to na nie zagląda - trzeba podnosić bazarki, nie wątki ;) Poza tym, w Twoich postach widzę, że podnosisz głównie galerie :diabloti: Na szczęście, każdy ma wolność wyboru i może sobie robić, co tylko chce - dogomania to nie tylko PwP.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moni12']Kurcze przeczytałam kilka ostatnich postów i mam wrażenie, ze siedzicie tu i bajki piszecie. Jestem w szoku , ze zamiast pomóc nawet w podnoszeniu wątku danego psa piszecie takie głupoty , wymyslone z palca.Brak mi słow na ten grzecznie powiem "dziwny watek" .A to , ze poleje się zaraz lawina bzdur pod moim adresem mam gdzieś ,bo weszlam tu przypadkiem i wracać nie zamierzam.I prosze zamiast pisac bajki weżcie się za realną pomoc tym psiakom co jej bardzo potrzebują.Mam 3 psy w bloku i takich historii jak tu opisane w zyciu nie miałam. Nigdy zadne nas nie atakowały i moje nikogo nie atakują . Zamiast wymyślc niestworzone historie zajmijcie się szkoleniem swoich pociech i ewentualnie mądrą rozmowę z osobą , której psiak ma troszke do nadrobienia. Nie ma nic łatwiejszego niz siedziec przed kompem , bzdury wymyslac i liczyć na poklask wokół.[/QUOTE]

Zajmij się własnym życiem a nie organizuj go innym...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moni12']Kurcze przeczytałam kilka ostatnich postów i mam wrażenie, ze siedzicie tu i bajki piszecie. Jestem w szoku , ze zamiast pomóc nawet w podnoszeniu wątku danego psa piszecie takie głupoty , wymyslone z palca.Brak mi słow na ten grzecznie powiem "dziwny watek" .A to , ze poleje się zaraz lawina bzdur pod moim adresem mam gdzieś ,bo weszlam tu przypadkiem i wracać nie zamierzam.I prosze zamiast pisac bajki weżcie się za realną pomoc tym psiakom co jej bardzo potrzebują.Mam 3 psy w bloku i takich historii jak tu opisane w zyciu nie miałam. Nigdy zadne nas nie atakowały i moje nikogo nie atakują . Zamiast wymyślc niestworzone historie zajmijcie się szkoleniem swoich pociech i ewentualnie mądrą rozmowę z osobą , której psiak ma troszke do nadrobienia. Nie ma nic łatwiejszego niz siedziec przed kompem , bzdury wymyslac i liczyć na poklask wokół.[/QUOTE]

Oj, chyba się troszkę zagalopowałaś. Serio, nie wiem, czym różni się siedzenie na chamstwie od siedzenia w galeriach :evil_lol:
Ale spoko, miałaś w sobie nadmiar jadu, to go wylałaś, you're welcome :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Oj, chyba się troszkę zagalopowałaś. Serio, nie wiem, czym różni się siedzenie na chamstwie od siedzenia w galeriach :evil_lol:
Ale spoko, miałaś w sobie nadmiar jadu, to go wylałaś, you're welcome :lol:[/QUOTE]

dokładnie, wątek służy do zrzucenia pary. prawdziwej i nie ;-)

Link to comment
Share on other sites

Szłam z moją małą i koleżanka na spacer. Zwykle idziemy pod drodze do sklepu, no to ja wchodzę a ona zostaje z psiakiem.
Jak wychodzilam ze sklepu, zobaczylam jak jakaś dziewczyna podbiegła do psa podstawiła rękę pod pysk zadarła się " JAKII FAJNNNYYY" i poleciała sobie gdzieś.

Nie wiem w sumie czy to taki przykład chamstwa, ale gdyby pies ją uchlał...

Link to comment
Share on other sites

Mam strachliwego psa. Na pewno nie lubi podbiegających dzieci, a takie właśnie dziś spotkałyśmy. Dziewczynka (na oko 5 lat) podbiegła do Bajki z łapkami wyciągniętymi od razu do pyska. Baja jak to Baja, ogon pod siebie i chowa się między moimi nogami, a naszym wózkiem, a mała dalej pcha ręce prosto do psich zębów. Zdążyłam powiedzieć, żeby uważała, kiedy pojawiła się szanowna mamusia, z pouczeniem, że "ona do każdego psa musi podbiec". Do czasu, aż jakiś ją chapnie i szanowna mamusia narobi histerii. I po raz pierwszy doceniłam to, że Baja na taką sytuację reaguje ucieczką. Ja bym pogryzła.

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam taki sam przypadek, tyle, że moja suka raczej z frakcji używającej uzębienia. Mamusia radosnym trelem poinformowała mnie, że "córka to do każdego psa leci!". Życzyłam więc powodzenia na przyszłość i trafiania na tylko takie psy, które nie odgryzą małej pół twarzy na przykład :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja tez nie lubie jak dziecko podbiega do psa bez zapytania sie czy moze podejsc. Z nami to sie zdazyło dwa razy na szczescie w obu przypadkach rodzice byli normalni.
Wczoraj przechodziłam koło ogrodzonego wybiegu wielkosci przecietnego placu zabaw. Stał tam facet z wyzłem. Facet tylko stał a wyzeł sam sie zajał obszczekiwaniem psów przechodzacych obok latajac wzdłuz płotu wybiegu. Nie słyszałam zeby psa skarcił.

Link to comment
Share on other sites

Dwie akcje:
1. ostatnia sobota, stoję z psami i wózkiem na chodniku i czekam na TZ, który robi zakupy. Piękny dzień, Felek tarza się w trawie, Filip węszy, Młody śpi, a ja cieszę się słońcem. Nagle widzę kontem oka, że coś różowego pełznie powoli i dyskretnie ku nam. Obiekt okazał się być mniej więcej pięcioletnią dziewczynką, która nagle wystartowała z łapami do moich psów. Zatrzymałam ją ostrym STOP i powiedziałam, że najpierw należy zapytać, czy można psa pogłaskać. Speszyła się, ale zaraz zapytała, więc jej powiedziałam, ze czarnego nie (Filip jest nieprzewidywalny wobec obcych), a blondyna owszem, o ile do niej sam podejdzie, bo nie lubi, jak obcy podchodzą nagle do niego i zaczynają go głaskać. Felek podszedł, a potem chciał iść wąchać dalej, a panienka za nim. W takiej sytuacji Felek zaczął si,ę wycofywać szybciej, ja go przywołałam do siebie, a różowa sobie poszła, aby... wrócić zaraz z młodszą siostrą. Obie ruszyły na Felka, głuche na moje uwagi, ze pies nie chce być głaskany, więc pies pokazał zęby. Wtedy wyszła ich babcia z tekstem "no co wy, dziewczyny, wiecie, że wszystkie psy się was boją, macie swojego, a te zostawcie". No i tu opadły mi ręce...
2. Przed chwilą szłam z psami na spacer, a zza rogu wyskoczyła młoda, żółta suka, która zawsze szczeka na nas, jak idziemy pod jej oknem. Suka była luzem, przeleciała przez ulicę i rzuciła mi się na Filipa. Gość, z którym była (jeden z licznych gachów właścicielki suki), przegonił ją lejąc smyczą, a na mój opieprz, ze jak jej nie weźmie na smycz, wzywam straż miejską, zwiał, aż się za nim kurzyło. Jejku, jeszcze jestem wściekła.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel'] "no co wy, dziewczyny, wiecie, że wszystkie psy się was boją, macie swojego, a te zostawcie". No i tu opadły mi ręce...
[/QUOTE]
Jeśli wszystkie z ich własnym włacznie, to... biedny psiak.
Ja generalnie nie mam nic do tego, zeby dzieci głaskały Bajkę, ona jest spokojna, pod warunkiem że i dzieciaki są spokojne, a takich na szczęście spotykamy znakomitą większość :) No ale wczoraj, to nie była spokojna dziewczynka, tylko jakiś perszing. Dzieci to temat rzeka.

Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja z ostatnich dni, kiedy szłam z Bają jedną z parkowych alejek, gdzie na ogół chodza głównie psiarze i spuszczają swoje psy. Traf chciał, ze całą trasę nie spotkałam nikogo, dopiero pod koniec widzę z daleka babkę z psem i rowerem, coś sobie śpiewała czy gadała pod nosem a za chwilę zwróciła mi uwagę, ze pies powinien być na smyczy. No ok, i tak już ją miałam zasmyczyć, bo wchodziłyśmy głębiej w park, powiedziałam babce, że spoko, a ta jak zaczęła się wydzierać, że biegiem, że mnie zaraz w dupę kopnie, że zdzira jestem... Normalnie zamarłam. Nic nie powiedziałam tylko wyjęłam telefon i udawałam, że dzwonię na policję. Babsko uciekło, ale nerwy mnie trzymały jeszcze długo. Byłam z dzieckiem, dookoła nie było nikogo, cholera wie, co takiej wariatce strzeli do głowy.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...