Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='strix']Jak zwykle nie na temat. Trzeba było pani powiedzieć, że sobie nie życzysz i tyle zamiast czekać, co na to pies. Jak bedziesz pozwalac psu podejmowac decyzje, to te zachowania się wzmocnią i będziesz właścicielką małego, biegajacego luzem (jak Cię znam) pieniacza, który będzie usiłował podbiec od tyłu i dziabnąć każdego psa w cztery litery a właściciela za nogawkę, co teoretycznie może skończyć się kopniakiem albo pogryzieniem.

U mnie mieszka taka sucz. Na początku była słitaśna itp a teraz za każdym razem jak wyjdzie na zewnątrz drze japę na wszelki wypadek, bo ją tak mądrzy inaczej właściciele nauczyli.

Jeśli Twój pies się boi to kontrolowac sytuację powinnaś Ty a nie pozostawiać to psu.[/QUOTE]


odczep sie ode mnie i moich psow.
ani ja ani tym bardziej one nie potrzebujemy twoich porad zupelnie od czapy i zupelnie nie zwiazanych z tematem.

"twoj pies sie boi"...nie, moj pies SOBIE NIE ZYCZY.

zajmij sie swoimi psami, bo jeszcze znow jakis podbiegacz zagrozi ich zyciu.

i nie wyskakuj z tekstami "to nie na temat" skoro sama kilka postwo wyzej idziesz w zaparte jeslui chodzi o temat kastracji i nie przyjmujesz do wiadomosci zadenego innego stanowiska niz twojebylo to bardzo na temat. jesli wiec wchodzisz tu, zeby komentowac moje posty, to daruj sobie. tzn oczywiscie to jest watek o chamstwie psiarzy, wiec jest tu pewnie miejsce dla chamow, ale troche glupio byc chamem, nie sadzisz?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']A ja w sumie nie wiem, mała a_niusi się w końcu rzuciła, czy nie? "trzeba było myslec wczesniej" brzmi jakoś dwuznacznie :P
[/QUOTE]

kulturalnie zadane pytanie powinno brzmiec "czy twoj pies sie rzucil?".
bo nikogo z tego watku nie bylo ze mna wtedy.

chyba ze jestes przyzwyczajona do tej formy, bo np rodzice zwracali sie do ciebie "czy zje obiad?" zamiast "czy zjesz obiad?".
ale jednak od trzeciej formy w rozmowie, gdy masz konkretne pytanie do konkretnej osoby sie odchodzi.

nie, mala sie nie rzucila. jest bowiem psem o wspanialym, silnym, stabilnym charakterze, ktorego nikt nigdy nie zniszczy idiotycznymi metodami wychowawczymi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']To niestety jest tak nagminne w Norwegii, że az mi się za przeproszeniem rz*gać chce. Wszystkie suki rodzą, niektóre wiele razy a jak są za stare, to się ogłasza na finn.no, że 'szukają dobrego domu' albo 'nie mamy czasu dla pieska' albo 'z powodu alergii'. Jasne, po 8 latach życia psa nagle ktoś dostał alergii :shake:[/QUOTE]
No właśnie, u nas tez powoli to widać, podobno nawet w pseudo.
2 weterynarzy mi mówiło, że z hodowlami rodowodowymi nie jest tak lukrowo jakby się mogło wydawać. Widzieli lepsze warunki w bezpapierowych mnożalniach czasem.
Wielki plus nowej ustawy, jak wszyscy będą zrzeszeni to łatwiej będzie kontrolować wszystko, tylko najważniejsze oby ktoś chciał sprawdzać warunki a nie tylko us podatek.

Ja sama jestem zdania, że jak człowiek, źle wybrał psa czy kota, nie ma dla niego czasu, zwierzę się męczy, człowiek o niego nie dba bo mu się nie chce to należy zwierzę oddać a nie trzymać na siłę, ale proceder z oddawaniem psów poprodukcyjnych mi się nie podoba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']kulturalnie zadane pytanie powinno brzmiec "czy twoj pies sie rzucil?".
bo nikogo z tego watku nie bylo ze mna wtedy.

chyba ze jestes przyzwyczajona do tej formy, bo np rodzice zwracali sie do ciebie "czy zje obiad?" zamiast "czy zjesz obiad?".
ale jednak od trzeciej formy w rozmowie, gdy masz konkretne pytanie do konkretnej osoby sie odchodzi.

nie, mala sie nie rzucila. jest bowiem psem o wspanialym, silnym, stabilnym charakterze, ktorego nikt [B]nigdy [/B]nie zniszczy idiotycznymi metodami wychowawczymi.[/QUOTE]
Wybacz, ale jesteś ostatnia osobą, która miałaby prawo pouczać kogokolwiek na temat kulturalnego zachowania...
Poza tym jesteś niewiarygodną hipokrytką. Jeśli ktoś broni swojego psa przed agresywnym podbiegaczem to według Ciebie jest chamem, takim samym chamem jest ktokolwiek, kto ośmiela się przyjaźnie zagadać do Twojego psa.
Poza tym nigdy nie mów nigdy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaginiona sara']
Ja sama jestem zdania, że jak człowiek, źle wybrał psa czy kota, nie ma dla niego czasu, zwierzę się męczy, człowiek o niego nie dba bo mu się nie chce to należy zwierzę oddać a nie trzymać na siłę, ale proceder z oddawaniem psów poprodukcyjnych mi się nie podoba.[/QUOTE]
żeby było o chamstwie psiarzy to bedzie.
Owszem - źle dobrany zwierzak - póki jest szansa i czas (czyli w bardzo krótkim czasie od adopcji) nalezy się z tego wycofać, bo potem może byc tylko gorzej, choć niekoniecznie.

Ale dlaczego hodowcy (hodowle) maja sie pozbywac psów/kotów poprodukcyjnych? Bo nie przynoszą dochodu? To dla mnie zakrawa na tytul wątku. Bo jak masz hodowle to na dobre i złe - nie tylko same championy produkujące co roku miot kolejnych przyszlych championów ale i te nieudane - albo nalezy je oddać jak nawcześniej za darmo ludziom którzy przyjmą takie zwierze, a jak zwierzak już nie może byc matką/ojcem z jakis powodów to należy mu sie godne życie, a nie oddawanie, bo nie przynosi dochodów. A jeśli hodowla nie potrafi zapewnic takiego godnego miejsca to nie zasluguje na uwagę, bo to kolejna mnożalnia tylko ze w imieniu prawa. To jest chamskie traktowanie psów. Tylko nie piszcie, ze hodowle sa po to aby podnosic poziom kynologi - bo zwierze nie jest rzeczą - jest żywe i każdemu życiu należy się szacunek - równiez temu co juz nie moze z jakiś względów dawać życia innym. Może w ten sposób zmniejszyla by się ilość psów również w hodowlach - bo po co i tam tyle produkować?

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]kulturalnie zadane pytanie powinno brzmiec "czy twoj pies sie rzucil?".
bo nikogo z tego watku nie bylo ze mna wtedy.

chyba ze jestes przyzwyczajona do tej formy, bo np rodzice zwracali sie do ciebie "czy zje obiad?" zamiast "czy zjesz obiad?".
ale jednak od trzeciej formy w rozmowie, gdy masz konkretne pytanie do konkretnej osoby sie odchodzi.[/QUOTE]

a tak zacytuję parę postów wcześniej:

[QUOTE]tzn oczywiscie to jest watek o chamstwie psiarzy, wiec jest tu pewnie miejsce dla chamow, ale troche glupio byc chamem, nie sadzisz? [/QUOTE]

I tak poza tym - obrażanie rodziny i metod wychowawczych moich rodziców (przy okazji - wychowywała mnie mama).. to najniżej jak można upaść :) cóż, Tobie nie jest głupio najwyraźniej być chamską :) a co do kultury to też mogę zacytować kilka stron wcześniej Twoje słowa.

Ostatnio jakaś babka mi na spacerze powiedziała, że mam niewychowanego psa, bo nie przychodzi na JEJ zawołanie jak ona chce mu dać jakiegoś smaczka czy pogłaskać, tylko stoi przy mnie i czeka aż ją pochwalę :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']
Ostatnio jakaś babka mi na spacerze powiedziała, że mam niewychowanego psa, bo nie przychodzi na JEJ zawołanie jak ona chce mu dać jakiegoś smaczka czy pogłaskać, tylko stoi przy mnie i czeka aż ją pochwalę :D[/QUOTE]

hehe mi tak mówi mój brat :D ciągle jest obrażony na mojego psa, bo się go nie słucha ;) stoi sobie w kuchni i próbuje ją zawołać, ona patrzy na niego, ani drgnie, więc brat stwierdza 'głupi ten pies, nie chce przyjść', mówię że to, że do niego nie chce przyjść, nie znaczy, że pies głupi ;) do mnie przyszła od razu oczywiście :D któregoś dnia też wpadł mi z rana do pokoju, woła pełen entuzjazmu psa i mówi 'patrz, słucha się mnie: siad, no siad, siaaaad! no w kuchni siadałaś, siad, siad' :lol: potem się wydało, że w kuchni miał rybę i Etna robiła dla niego wszystkie sztuczki ;)
dodam, że mój brat wbrew pozorom nie ma 10 lat, tylko 25 :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']
Ostatnio jakaś babka mi na spacerze powiedziała, że mam niewychowanego psa, bo nie przychodzi na JEJ zawołanie jak ona chce mu dać jakiegoś smaczka czy pogłaskać, tylko stoi przy mnie i czeka aż ją pochwalę :D[/QUOTE]

No, tragedia normalnie :evil_lol: Zu reaguje na cmokaczy zazwyczaj lekkim zainteresowaniem jeśli akurat jej się spodoba jakiś, ale nie, żeby jakoś leciała od razu. Patrzy na mnie, a ja decyduję, czy może iść. Natomiast jak ktoś chce baaaardzo się z pieskiem zaprzyjaźnić, piszczy, wyciąga łapska nie pytając i takie tam, to Zu, o ile jest luzem, omija go wielkim łukiem, zniesmaczona, że można tak nisko upaść :evil_lol: A jak jest na smyczy to staje i patrzy na mnie: zabierz to! :lol:

Link to comment
Share on other sites

Trzymajcie mnie, bo mnie od wczoraj trzyma.
Poszliśmy do pracy mamy chłopaka, ale okazało się, że jakiś tam test pisze i trzeba na nią trochę poczekać. Zimno, więc pytamy sprzątaczki czy z psem można wejść. Ona, że spokojnie, że niech wejdzie, że lubią pieski (Iwan pewnie by nie mógł :D). Zaczęła się zachwycać, że grzeczna i w ogóle, ale wszystko spokojnie, pogłaskała i poszła.
Po pięciu minutach wpada jakaś niedorozwinięta baba i leci przez korytarz z piskiem do Toriki. Normalnie do niej dopadła, odpięła ją ze smyczy i ciągnie ją za przednie łapki do siebie. Torika się wyrywa a my dopiero obudziliśmy się z szoku. W jaki szał wpadłam :angryy:

Później zaczęła przepraszać i mówić, że ona też ma yorka i że myślała, że tak może, że nie chciała jej przestraszyć itd. No niedorozwinięte babsko. Torika była w takim szoku, wyrwałam ją jej z rąk z Tori schowała pyszczek mi pod pachą i nie chciała podnieść głowy. Babsko tak piszczało i ją szarpało jak niedorozwinięte no :angryy:
Żałuję, że tak późno zareagowałam i że Torika nie ugryzła ją w ręce, jak ją tak za przednie łapy do siebie po ziemi ciągnęła.

My wyszliśmy, a ona później dorwała mamę chłopaka i ją zaczęła przepraszać. Kurde, no może z niewiedzy, ale nikt mi nie będzie psa szarpał jak zabawki i gówno mnie obchodzi, że ona myślała, że tak może..

Edited by omry
Link to comment
Share on other sites

Klasyczny przykład ludzkiej nieodpowiedzialności za zwierzęta:
Wracam ze szkoły. Koło sklepów widzę gromadkę psów- ale najbardziej rzucał się w oczy shar pei we wściekłoróżowych szelkach, a za psem ciągnie się smycz... A to co mnie powaliło na nogi to... kundelek w trakcie zapładniania sharpejki. Po szczepieniu, także już za późno:roll: Później jak minęłam stadko psów, odwróciłam się, kiedy babka wychodzi ze sklepu, biegnie w stronę suki, łapie za smycz i kieruje się w stronę domu:shake: Trzeba mieć na prawdę pos*rane w głowie, żeby zostawiać psa z cieczką na dworzu:angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Wybacz, ale jesteś ostatnia osobą, która miałaby prawo pouczać kogokolwiek na temat kulturalnego zachowania...
Poza tym jesteś niewiarygodną hipokrytką. Jeśli ktoś broni swojego psa przed agresywnym podbiegaczem to według Ciebie jest chamem, takim samym chamem jest ktokolwiek, kto ośmiela się przyjaźnie zagadać do Twojego psa.
Poza tym nigdy nie mów nigdy.[/QUOTE]

gdzie napisalam, ze osoba, ktora broni psa JEST CHAMEM?

NIGDZIE.

za to w tym watku wielokrotnie pisalam, jak ktoremus zasadzilam kopa w zadek..

tej pani, ktor "przyjaznie zagadala do moje psa" tez nie nazwalam chamem.


wybacz, ale albo sie opanuj albo skup sie na tym, co czytasz.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj mieliśmy przygodę z, jak śmiem przypuszczać, samowyprowadzającym się DONem. Szłam z Basterem i zobaczyłam z daleka tego potwora jak niuchał coś po osiedlu. Doobra, idziemy dalej. DON oczywiście za nami.. natknął się na innego samowyprowadzacza i sobie powarkiwać zaczęli. No to my w długą. Tamte psy się kręciły warcząc, a my tymczasem do domu. Zostały nam 2 ulice kiedy owy DON wyskoczył na nas zza rogu.. nie wiem jak to zrobił, bo był daleko za nami. Baster zjeżony, tamten samą swoją obecnością wywołuje we mnie drgawki (wrażenie sprawia jakby się zgubił, bo kłusuje sobie niespokojnie cały czas i ogólnie strasznie nerwowy jest).. Wiać zaczęliśmy, kręcić się między ogrodzeniami, włażąc ludziom na podwórka, wszystko, żeby tylko go zgubić. Cudem dotarliśmy do domu.
Sama dzisiejsza sytuacja nie była okazem chamstwa, ale ludzie, którzy wypuszczają, jak się dzisiaj przekonałam, agresywnego DONa bez opieki na ulicę są nieodpowiedzialnymi chamami.
Już dawno bym zadzwoniła na SM, albo go nawet może sama złapała, gdyby tak nie biegał po chodnikach. On się przemieszcza po całej mojej okolicy z prędkością światła, więc nie wiem co zrobić, bo SM ganiać go nie będzie. A czasami zwyczajnie boję się wyjść na ulicę, bo to bydle każdego psa się czepia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria'].... ale ludzie, którzy wypuszczają, jak się dzisiaj przekonałam, agresywnego DONa bez opieki na ulicę są nieodpowiedzialnymi chamami.
Już dawno bym zadzwoniła na SM, albo go nawet może sama złapała, gdyby tak nie biegał po chodnikach. On się przemieszcza po całej mojej okolicy z prędkością światła, więc nie wiem co zrobić, bo SM ganiać go nie będzie. A czasami zwyczajnie boję się wyjść na ulicę, bo to bydle każdego psa się czepia.[/QUOTE]

Denerwują mnie tacy ludzie. ONki i DONki już i tak mają spapraną opinię, a tacy ludzie tylko ją niestety wzmacniają.

[B]Omry[/B] - dobrze, że chociaż przeprosiła, ale wstyd, żeby dorosła baba zachowywała się jak pięciolatka ;)

[B]Asia&Luna[/B] - potem będzie ogłoszenie, oddam szczeniaczki za koszt utrzymania, 100zł :shake: Rzeczywiście idiotka z tej kobiety. pewnie jeszcze się suce dostało, 'że się dała'.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']Dzisiaj mieliśmy przygodę z, jak śmiem przypuszczać, samowyprowadzającym się DONem. Szłam z Basterem i zobaczyłam z daleka tego potwora jak niuchał coś po osiedlu. Doobra, idziemy dalej. DON oczywiście za nami.. natknął się na innego samowyprowadzacza i sobie powarkiwać zaczęli. No to my w długą. Tamte psy się kręciły warcząc, a my tymczasem do domu. Zostały nam 2 ulice kiedy owy DON wyskoczył na nas zza rogu.. nie wiem jak to zrobił, bo był daleko za nami. Baster zjeżony, tamten samą swoją obecnością wywołuje we mnie drgawki (wrażenie sprawia jakby się zgubił, bo kłusuje sobie niespokojnie cały czas i ogólnie strasznie nerwowy jest).. Wiać zaczęliśmy, kręcić się między ogrodzeniami, włażąc ludziom na podwórka, wszystko, żeby tylko go zgubić. Cudem dotarliśmy do domu.
Sama dzisiejsza sytuacja nie była okazem chamstwa, ale ludzie, którzy wypuszczają, jak się dzisiaj przekonałam, agresywnego DONa bez opieki na ulicę są nieodpowiedzialnymi chamami.
Już dawno bym zadzwoniła na SM, albo go nawet może sama złapała, gdyby tak nie biegał po chodnikach. On się przemieszcza po całej mojej okolicy z prędkością światła, więc nie wiem co zrobić, bo SM ganiać go nie będzie. A czasami zwyczajnie boję się wyjść na ulicę, bo to bydle każdego psa się czepia.[/QUOTE]
a może ktoś faktycznie go wyrzucił np., z samochodu gdzieś w Twojej okolicy i on się pilnuje teraz tego miejsca?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']hehe mi tak mówi mój brat :D ciągle jest obrażony na mojego psa, bo się go nie słucha ;) stoi sobie w kuchni i próbuje ją zawołać, ona patrzy na niego, ani drgnie, więc brat stwierdza 'głupi ten pies, nie chce przyjść', mówię że to, że do niego nie chce przyjść, nie znaczy, że pies głupi ;) do mnie przyszła od razu oczywiście :D któregoś dnia też wpadł mi z rana do pokoju, woła pełen entuzjazmu psa i mówi 'patrz, słucha się mnie: siad, no siad, siaaaad! no w kuchni siadałaś, siad, siad' :lol: potem się wydało, że w kuchni miał rybę i Etna robiła dla niego wszystkie sztuczki ;)
dodam, że mój brat wbrew pozorom nie ma 10 lat, tylko 25 :lol:[/QUOTE]

U mnie wszyscy mają tak samo. Neska jest głupia bo nie przyniesie mi piłeczki itd... Moja siostra ma 8 lat i zawsze kiedy szkolę Neskę to się wcina i przeszkadza - bo ona też chce ;(

Link to comment
Share on other sites

Mi się zdarza znajdować psy w lesie i na naszej wsi. Czasem jestem z Rino i to on znajduje, a czasem sama. Szłam do kosmetyczki zobaczyłam biegającego onka. Znam go z widzenia, bo zawsze szczeka na mojego psa przez płot. Zawsze mam w kieszeni smaczki i przywołałam go do siebie, złapałam za obrożę. Niechętnie ale poszedł ze mną. Zadzwoniłam do furtki i pytam czy nie zaginął im pies. Pani otworzyła drzwi i była niezmiernie zdziwiona, że piesio uciekł. W rogu ogrodu wielka pryzma worków z ziemią prawie do wysokości płotu. Ludzie się go boją, bo zachowuje się jak pan na włościach.
Drugi raz, w lesie wybiegł na nas biszkoptowy labek. Też go znam i mój Rino też. Rudy i ja odprowadziliśmy go do domu. Okazało się, że uciekł za suczką w cieczce, biegał od 5 rano do 10. Pewnie będą śliczne mixy labków biegać po okolicy :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a może ktoś faktycznie go wyrzucił np., z samochodu gdzieś w Twojej okolicy i on się pilnuje teraz tego miejsca?[/QUOTE]

Też możliwe. Ale szczerze mówiąc wątpię, bo nie jest chudy, ani skołtuniony. Wygląda raczej na zadbanego. Przez ostatnie 2 tygodnie go nie widziałam, wcześniej też był taki czas, że go nie było, a teraz znowu. A nawet jeśli, to przez tak długi czas raczej by poszedł gdzie indziej.. Widuję go już może nawet pół roku... Pamiętam, zę był już jak jeszcze były upały

Link to comment
Share on other sites

Przypomniała mi się pewna sytuacja: Zdarzyło się to przed Świętami, wtedy, kiedy panuje gorączka zakupów. A co się z tym wiąże- pełno ludu w sklepach. Wybrałam się do Carrefour'a, przed wejściem piszczał przywiązany do parkingu na rowery seter. Nie było mnie godzinę, na szczęście psa już nie było... Dopóki nie poszłam do Biedronki jakieś 200m dalej. I znowu ten sam bidula siedzi i wyje pod sklepem:shake: Gdybym wiedziała, który taki mądry, zwróciłabym uwagę...

Link to comment
Share on other sites

Jakiś czas temu, nakrzyczala na mnie Pani, że mój pies sra na trawnik w parku. Kulturalnie wyciągnęłam z kieszonki woreczek na psie kupki... Pani zdębiała...
Kilka dni potem, idę sobie parkiem i co widzę? Pies owej Pani załatwia sie niemal w tym samym miejscu.. podchodzę z uśmiechem witam się i mówie... OoOoo Pewnie zapomniała Pani zabrać ze sobą woreczki... PROSZĘ ja sie podziele swoimi... z uśmiechem na twarzy wręczyłam jej czarne zawiniątno... i poszłam dalej... Pani poraz drugi dębiała... jej pies w prawdzie sporo mniejszy od mojego.. ale nigdy po nimnie sprzątala sesesese odgryzłam się :D

Tym bardziej że u nas w mieście co park, to pełno stojaków z Psim Pakietem:)

Link to comment
Share on other sites

Moj sasiad ma 2 psy- w typie onka i amstaffa, ktore notorycznie wieczorem puszcza po ulicy. Gdyby psy byly spokoje, ok, daloby sie wytrzymac. Ale one probuja sie rzucac na inne psy, kiedys na sasiada podworku lezal maly ZAGRYZIONY szczeniak. Dzis bedac na spacerze z moim Nerkiem (na smyczy) onek byl na podworku. Za to gdy wracalismy biegal sobie po ulicy. Ja lekka panika bo czarny troche powarkuje na inne psy i czasem sie rzuca a teraz po kastracji, ze szwami nie mialby zadnych szans w starciu z onkiem. Wiec chyc czarnego na rece i idziemy. Gdy Nero zobaczyl psa zaczal troche warczec i co zrobil onek? Zaczal biec w nasza strone. Wrzasnelam na niego to troche sie oddalil ale stracha nadal mialam. Balam sie tez o siebie bo jak by chcial sie rzucic na Nera to tez automatycznie na mnie bo mialam go na rekach... Az strach pomyslec co by bylo jak bysmy wybrali sie na spacer bez smyczy (mieszkamy poza miastem wiec czesto nam sie zdarza chadzac bez smyczy) :roll: Kiedys tez owy onek rzucil sie na Dorke (moj donek) bedaca na spacerze z siostra (siostra ma 10 lat ale bez problemu daje sobie rade z psem). Zaczela wrzeszczec, sasiad to widzial i tylko zawolal psa. Nie zainteresowal sie czy nic sie nie stalo :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']gdzie napisalam, ze osoba, ktora broni psa JEST CHAMEM?

NIGDZIE.

za to w tym watku wielokrotnie pisalam, jak ktoremus zasadzilam kopa w zadek..

[B]tej pani, ktor "przyjaznie zagadala do moje psa" tez nie nazwalam chamem[/B].


wybacz, ale albo sie opanuj albo skup sie na tym, co czytasz.[/QUOTE]
[QUOTE][B][U]chamstwo[/U], ale nie psiarza, bo [U]babka [/U]byla bez psa[/B]. szybko wybiegamy na siku z mala-mala ma na sobie rozowa obrozke w sowki i smycz ma tez rozowa, co podkresla jeszcze jej szczenieca slodycz, no po prostu cukiereczek. cos tam sobie wacha na trawniku. nagle idzie babka...i bez pytania ani uprzedzenia kuca przedz nia i zaczynia piac "oooo jaki piekny, sliczy pieseczek, jaka to rasa, lojezu jezu jaki piekny i slodki" itd. wyciaga reke. [/QUOTE]
Może skup się nad tym co piszesz, albo przeczytaj jeszcze raz dokładnie i ze zrozumieniem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Może skup się nad tym co piszesz, albo przeczytaj jeszcze raz dokładnie i ze zrozumieniem.[/QUOTE]

Hecia, może będę wredna, ale - czym innym jest mówić, że czyjeś zachowanie jest chamskie, a czym innym, że ktoś jest chamem. To tak samo, jak z ocenianiem zachowań - dziecko, które coś zrobiło źle, nie jest złe, tylko zrobiło źle :roll: Jak juz tak chcemy czepiać się słówek...

U nas postawili kosze na kupy, ale niestety - bez woreczków, może to by ludzi zachęciło. Chyba zacznę dzwonić na SM w określonych porach, kiedy jest dużo psów na łączce - i właścicieli, z których żaden nie sprząta - bo labirynt między kupami sprawia, że człowiek czuje się prawie jak na wojnie, na polu minowym...

Link to comment
Share on other sites

sytuacja z przed godziny .
specjalnie poszłam dośc wcześnie do parku z suką żeby było jak najmniej psów , wtedy idziemy bez kagańca i ją puszczam .
idziemy sobie spokojnie , pies zajęty wąchaniem pilnuje się mnie , ja ciągle zwracam uwagę czy nie ma na horyzoncie jakiegoś psa , gdzieś po 30min zauważyłam kobiete ciągnącą sanki z dzieckiem i mającą psa na smyczy , nie wiem czy nas nie widziała czy co ale psa pściła ze smyczy , pies dorosły beagl w skórzanym kagańcu jak tylko nas dojżał to ruszył na nas przyczajony ,złapałam moją na smycz ale nie ma gdzie uciec bo staliśmy akurat między polankami , babka usilnie woła swoje psa ale ten oczywiście ma ją gdzieś, dalej ciągnie sanki z dzieckiem i próbuję dogonić psa z marnym skutkiem.
niestety pies do nas dobiegł , okazał się suczką i odrazu zaatakował moją suke kagańcem ,moją schowałam za nogi ale nie było szans bym ją długo tam utrzymała , pies dostał kopa ale to go nie zniechęciło , był w kagańcu więc krzywdy by nie zrobił ale moja była bez i mogła mu zrobić krzywdę .
babka ciągle ciągnie te sanki z dzieckiem i dochodzi do nas , w końcu zostawiła sanki i próbuje psa złapać ale ten odskakuje doskakując do nas , niestety nie utrzymała za nogami mojego psa więc go złapała , trochę nim potrząsneła , przedeptała po nim ze 3 razy i przygniotła do ziemi warcząc ciągle będąc na smyczy . oczywiście właścicielka wielka panika bo przecież zaraz zagryzie jej pieska (nie miała takiego zamiaru bo jakby miała to by gryzła a nie trzymała psa pod sobą) kazałam jej przytrzymać swojego psa na ziemi , odciągnęłam moją a tamten pies już na smyczy dalej chciał atakować , pierwszy raz widziałam takiego narwańca ;)
jak się okazało moja mu na dobrą sprawę nic nie zrobiła tylko postraszyła i ośliniła .
oczywiście żadnego przepraszam nie usłyszałam .

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...