Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Martens']Lab i rott są bardzo zbliżone wielkościowo i jeśli oba atakowałyby na serio to nie widzę specjalnie wielkiej różnicy w potencjalnych obrażeniach.Rosły samiec laba jest nawet sporo większy od przeciętnej suni rottka...[/QUOTE]

Nie, nie wbrew pozorom nie chodziło mi o wielkość. Molosy mają to do siebie, ze trudno je sprowokować, ale kiedy to się już uda to pies przechodzi natychmiastowo w tryb walki na poważnie. Bo tak naprawdę, większość starć, to krótkie szybkie bójki, gdzie bardziej chodzi o udowodnienie swej pozycji, niż zrobienie krzywdy na serio drugiemu psu. Te "agresywne" labki najczęściej atakują psy mniejsze, które mogą zdominować, jeżeli trafią na psa, który się nie przestraszy i odeprze atak z reguły od razu uciekają z podkulonym ogonem. Rottek, czy inny molos tego nie zrobi, wręcz odwrotnie, nawet mając doczynienia z potężniejszym psem, raczej będzie walczył do końca, niż sie podda.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']No nie wiem, czy gdyby pies porównywalnej wielkości do ttb czy to kundel, czy owczarek, łapiąc małego psa za kark i szarpiąc by go nie zabił, w przeciwieństwie do tego złego strasznego demonicznego ttb.
Byle wyżeł szorstkowłosy cięty na szkodniki ma bardzo silnie rozwinięty ten instynkt trzymania i machania ofiarą - nie wiem czemu jego atak na małego psa miałby się skończyć lepiej niż ttb tylko dlatego, że to "tylko wyżeł" a nie medialny pies morderca :roll:

Przygniatanie łapami i kąsanie wydaje mi się o wiele bardziej niebezpiecznym zachowaniem niż to szarpanie głową, bo pies gryzie na oślep, co sama potwierdzasz przy odciąganiu go. Moja suka często kiedy bawię się z młodym i jest podminowana, że gówniarz rozrabia, idzie na łóżko, bierze jaśka w zęby i "łamie mu kręgosłup" :evil_lol: w ramach rozładowania napięcia; robi to na każdej szmatowatej zabawce - i widzę, że wie co chwyta, wie co szarpie i się kontroluje, bo nigdy nie przeniosła tego zachowania na człowieka, psa, nawet na kurę (którą kiedyś pogoniła powolutku, bo jak zorientowała się, że dogoni bez problemu, to nie będzie wiedziała co z nią zrobić :lol:).
Jedyny pies który kąsał na oślep, leciał i chlastał zębami co mu się nie podobało, to był mały kundelek którego miałam lata temu - niestety to był pies bardzo agresywny i nieprzewidywalny, bez porównania do jakiegokolwiek spotkanego przeze mnie ttb.[/QUOTE]
ale ja nie powiedziałam że jeśli byłby podobnej wielkości i zrobił to samo to by nie zabił , napisałam że jej pies by nie dał rady a ttb tak .
zwyczajnie większość psów które znam kąsają i kotłują się a nie łapią i szarpią również są to duże psy , według mnie kotłując się i kąsając robią mniejszą krzywdę (może więcej ran ale nie tak groźnych) , moja suka tak robi i o ile pies nie byłby dużo mniejszy to nie miała by szans go zabić jedynie pogryźć.
nie uważam że ttb to mordercy mimo że może po moich postach tak się wydaję, za 2-3 lata sama będę posiadaczką staffika i naprawdę zdążyłam sporo poczytać , porozmawiać z właścicielami tych psów , nie będę się bała że zagryzie mi sukę ;)
mam dość agresywnego psa nie bronię się przed tym nie wmawiam innym że tak nie jest , i cieszę się że nie urosła większa :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Może się nie znam zbyt dobrze na ttb, ale uważam, że w dużej mierze zależy od charakteru psa. Przecież zdarzają się pity bądź asty, które są bardzo łagodne (albo i nawet uległe) i wątpię, żeby u takiego psa włączył się nagle instynkt mordercy podczas sprzeczki z innym psem. I to nie dotyczy tylko i wyłącznie ttb, ale wszystkich ras.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']Nie, nie wbrew pozorom nie chodziło mi o wielkość. Molosy mają to do siebie, ze trudno je sprowokować, ale kiedy to się już uda to pies przechodzi natychmiastowo w tryb walki na poważnie. Bo tak naprawdę, większość starć, to krótkie szybkie bójki, gdzie bardziej chodzi o udowodnienie swej pozycji, niż zrobienie krzywdy na serio drugiemu psu. Te "agresywne" labki najczęściej atakują psy mniejsze, które mogą zdominować, jeżeli trafią na psa, który się nie przestraszy i odeprze atak z reguły od razu uciekają z podkulonym ogonem. Rottek, czy inny molos tego nie zrobi, wręcz odwrotnie, nawet mając doczynienia z potężniejszym psem, raczej będzie walczył do końca, niż sie podda.[/QUOTE]

Tylko że cały czas mówimy o ataku na serio, czyli nie małej przepychance dla ustalenia czyje na wierzchu. Uważam, że fizycznie lab i rottek mają bardzo zbliżone możliwości, a biorąc pod uwagę sodomę i gomorę dziejącą się w hodowlach i pseudo labów pod kątem selekcji na psychikę, spotkanie laba gryzącego na serio niedługo nie będzie trudne...

[quote name='gops']
nie uważam że ttb to mordercy mimo że może po moich postach tak się wydaję, za 2-3 lata sama będę posiadaczką staffika i naprawdę zdążyłam sporo poczytać , porozmawiać z właścicielami tych psów , nie będę się bała że zagryzie mi sukę ;-)
mam dość agresywnego psa nie bronię się przed tym nie wmawiam innym że tak nie jest , i cieszę się że nie urosła większa :evil_lol:[/QUOTE]

Ty się zlituj i NIE bierz tego staffika :-o przynajmniej dopóki nie wychowasz swojej suki/będziesz ją w ogóle miała/nie zmienisz podejścia do spięć na spacerach.
Problemem absolutnie nie będzie to, że staffik zagryzie Ci sukę, tylko to, że TTB bardzo niewiele potrzeba, żeby nakręcić się na agresję wobec innych psów. Wystarczy JEDEN spacer ze stafficzym podrostkiem i Twoją agresywną suką, i będziesz miała tandem "psich łowców głów".
Jak ma się TTB, trzeba stanąć na uszach, żeby nie dopuścić do jakiegokolwiek spięcia z innym psem, bo niezależnie od wieku psa, w którym to nastąpi, oznacza to zwykle koniec idylli w kontaktach z innymi psami. Jak Ty piszesz, że leci na Was pudlica, a Ty puszczasz na nią sukę, żeby sobie poradziła, zamiast wziąć psa za siebie i nie dopuścić do starcia, to jak Ty sobie to wyobrażasz z tą suką i dodatkowo TTB w komplecie?! Puścisz je oba? Wiedz, że jak dopuścisz do walki i staffik z Twoją suką potarza jakiegoś psa, na każdym kolejnym spacerze będą tylko wypatrywać kolejnej ofiary do stłamszenia, bo ttb kocha pokazywać innym psom gdzie raki zimują i jak tego zasmakuje, bardzo chętnie będzie szukał zwady z każdym większym czy jego zdaniem nie dość podporządkowanym napotkanym psem. A nie trzeba wcale ttb żeby wiedzieć, że jakiekolwiek dwa psy tworzą stado i za świetne zajęcie uważają obsesyjne bronienie tegoż stada przed napotkanymi psami, a opanowanie takiej nawzajem nakręcającej się parki jest znacznie trudniejsze niż jednego zaczepnego psiaka.
Piszesz zresztą, że Twoja suka ma siłę i potrafi mocno pociągnąć - wiesz jaką parę ma staffik, taki 19-20 kilowy samiec? Możesz zwyczajnie nie dać rady nawet utrzymać ich obu na smyczy.

Najpierw dojdź do ładu ze swoją suką, zacznij zapobiegać spięciom na spacerach zamiast puszczać swojego psa do boju (mimo że wiesz że to źle i nakręca agresję, tylko chyba zwyczajnie nie chce Ci się inaczej) - potem dopiero w ogóle myśl o drugim psie, szczególnie takiej rasy...

[quote name='Asia&Luna']Może się nie znam zbyt dobrze na ttb, ale uważam, że w dużej mierze zależy od charakteru psa. Przecież zdarzają się pity bądź asty, które są bardzo łagodne (albo i nawet uległe) i wątpię, żeby u takiego psa włączył się nagle instynkt mordercy podczas sprzeczki z innym psem. I to nie dotyczy tylko i wyłącznie ttb, ale wszystkich ras.[/QUOTE]

Tylko u ttb uległość wobec innych psów to równie nietypowa cecha co agresja u labradora - szczególnie u samców... Ttb może się bardzo fajnie witać i bawić z innym psem - dopóki ten w jego mniemaniu nie pozwoli sobie na za wiele, nie będzie próbował zachowań dominacyjnych czy nie wzbudzi zazdrości o przewodnika. I owszem, wtedy nagle może przestawić się pstryczek :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
Ty się zlituj i NIE bierz tego staffika :-o przynajmniej dopóki nie wychowasz swojej suki/będziesz ją w ogóle miała/nie zmienisz podejścia do spięć na spacerach.
Problemem absolutnie nie będzie to, że staffik zagryzie Ci sukę, tylko to, że TTB bardzo niewiele potrzeba, żeby nakręcić się na agresję wobec innych psów. Wystarczy JEDEN spacer ze stafficzym podrostkiem i Twoją agresywną suką, i będziesz miała tandem "psich łowców głów".
Jak ma się TTB, trzeba stanąć na uszach, żeby nie dopuścić do jakiegokolwiek spięcia z innym psem, bo niezależnie od wieku psa, w którym to nastąpi, oznacza to zwykle koniec idylli w kontaktach z innymi psami. Jak Ty piszesz, że leci na Was pudlica, a Ty puszczasz na nią sukę, żeby sobie poradziła, zamiast wziąć psa za siebie i nie dopuścić do starcia, to jak Ty sobie to wyobrażasz z tą suką i dodatkowo TTB w komplecie?! Puścisz je oba? Wiedz, że jak dopuścisz do walki i staffik z Twoją suką potarza jakiegoś psa, na każdym kolejnym spacerze będą tylko wypatrywać kolejnej ofiary do stłamszenia, bo ttb kocha pokazywać innym psom gdzie raki zimują i jak tego zasmakuje, bardzo chętnie będzie szukał zwady z każdym większym czy jego zdaniem nie dość podporządkowanym napotkanym psem. A nie trzeba wcale ttb żeby wiedzieć, że jakiekolwiek dwa psy tworzą stado i za świetne zajęcie uważają obsesyjne bronienie tegoż stada przed napotkanymi psami, a opanowanie takiej nawzajem nakręcającej się parki jest znacznie trudniejsze niż jednego zaczepnego psiaka.
Piszesz zresztą, że Twoja suka ma siłę i potrafi mocno pociągnąć - wiesz jaką parę ma staffik, taki 19-20 kilowy samiec? Możesz zwyczajnie nie dać rady nawet utrzymać ich obu na smyczy.
Najpierw dojdź do ładu ze swoją suką, zacznij zapobiegać spięciom na spacerach zamiast puszczać swojego psa do boju (mimo że wiesz że to źle i nakręca agresję, tylko chyba zwyczajnie nie chce Ci się inaczej) - potem dopiero w ogóle myśl o drugim psie, szczególnie takiej rasy...
[/QUOTE]
dlatego nie biorę go teraz mimo że mogę, mam zamiar przez te 2-3 lata doprowadzić moją suke do jako takiego porządku , z drugiej strony nie róbmy z mojego psa mordercy , sama nie podlatuję do psów, gdy pies ją spokojnie mija ona także potrafi się zachować ,problemy się zaczynają gdy pies do niej podbiegnie, nie uważam żeby staffik nauczył się od niej agresji gdy będzie od małego dobrze prowadzony a za każdą oznakę agresji karcony , nie musisz mi mówić jakim psem jest staffik bo zanim podjęłam taką a nie inną decyzję wzięłam wszystko pod uwagę, a charter tej rasy pierwsze co . co do sytuacji z pudlem pisałam że na tego psa kopy nie działają bo wypróbowane już dawno , a nie pozowlę na pogryzienie mojego psa.
moja suka jest bardzo silna między innymi dlatego że trochę trenujemy wp (po wymęczeniu jej problem agresji znika przynajmniej na jakiś czas) , i wiem że ttb są silne , gdybym nie miała pewnośći że sobie dam radę w ogóle bym nie myślała o tej rasie. a pies to byłby 3 a nie 2 ;)
myślę że błędnie oceniasz mojego psa , to nie jest killer trzęsący całym osiedlem a ja jakimś dresem stojącym pod blokiem .

edit: temat mojej suki można ciągnąć w naszej galeri , to nie odpowiednie miejsce na to . tam również możesz o niej poczytać , i poznać opinie innych którzy nas spotkali w realu , mimo że moja suka to nieźle ziółko to jest bardzo usłuchanym psem i panuję nad nią bardzo dobrze .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']z drugiej strony nie róbmy z mojego psa mordercy , sama nie podlatuję do psów, gdy pies ją spokojnie mija ona także potrafi się zachować ,problemy się zaczynają gdy pies do niej podbiegnie, nie uważam żeby staffik nauczył się od niej agresji gdy będzie od małego dobrze prowadzony a za każdą oznakę agresji karcony , nie musisz mi mówić jakim psem jest staffik bo zanim podjęłam taką a nie inną decyzję wzięłam wszystko pod uwagę, a charter tej rasy pierwsze co . co do sytuacji z pudlem pisałam że na tego psa kopy nie działają bo wypróbowane już dawno , a nie pozowlę na pogryzienie mojego psa.
[/QUOTE]

Ja właśnie widzę, że nie wiesz, jakim psem jest staffik, skoro myślisz, że zapobiegniesz jego agresji wobec innych psów karcąc wszelkie jej przejawy (świetny sposób, żeby jeszcze ją zaostrzyć) albo że staffik nie przejmie od Twojej suki agresywnego zachowania wobec podchodzących do niej psów.
U mnie szczeknięcie mojej suki choćby na obcego psa zza płotu działki jest dla staffika sygnałem "ojciec, prać!!" - dlatego praktycznie całą jego młodość wychodziły na spacer oddzielnie, żeby przypadkiem nie podłapał od niej nieprzyjaznych zachowań do podbiegaczy, tudzież ja pacyfikowałam takowe na odległość zanim zdążyły zaczepić moje psy. Wpatrzony jest w nią jak w obrazek i wiem, że gdyby problem z jej agresją był większy, staffik pięknie przejąłby od niej takie zachowanie, bo papuguje ją ile wlezie i ma ostrą fazę na bronienie jej.
Nie wiem, skąd Ci się wzięło, że uważam Twojego psa za killera - po prostu nie rozumiem; problem agresji macie nie od dziś, a Ty nawet nie masz gazu pieprzowego (jakieś 15 zł) żeby móc zapobiegać atakom innych psów na Twojego, a przecież chyba wiesz, że każda bójka z innym psem daje Twojemu psu solidnego kopa do dalszej agresji... Jak poczekasz jeszcze trochę, pies przeżyje jeszcze parę owocnych dla niego bójek to w ogóle będzie nie do opanowania, chyba że ze szkoleniowcem i obrożą elektryczną...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ja właśnie widzę, że nie wiesz, jakim psem jest staffik, skoro myślisz, że zapobiegniesz jego agresji wobec innych psów karcąc wszelkie jej przejawy (świetny sposób, żeby jeszcze ją zaostrzyć) albo że staffik nie przejmie od Twojej suki agresywnego zachowania wobec podchodzących do niej psów.
U mnie szczeknięcie mojej suki choćby na obcego psa zza płotu działki jest dla staffika sygnałem "ojciec, prać!!" - dlatego praktycznie całą jego młodość wychodziły na spacer oddzielnie, żeby przypadkiem nie podłapał od niej nieprzyjaznych zachowań do podbiegaczy, tudzież ja pacyfikowałam takowe na odległość zanim zdążyły zaczepić moje psy. Wpatrzony jest w nią jak w obrazek i wiem, że gdyby problem z jej agresją był większy, staffik pięknie przejąłby od niej takie zachowanie, bo papuguje ją ile wlezie i ma ostrą fazę na bronienie jej.
Nie wiem, skąd Ci się wzięło, że uważam Twojego psa za killera - po prostu nie rozumiem; problem agresji macie nie od dziś, a Ty nawet nie masz gazu pieprzowego (jakieś 15 zł) żeby móc zapobiegać atakom innych psów na Twojego, a przecież chyba wiesz, że każda bójka z innym psem daje Twojemu psu solidnego kopa do dalszej agresji... Jak poczekasz jeszcze trochę, pies przeżyje jeszcze parę owocnych dla niego bójek to w ogóle będzie nie do opanowania, chyba że ze szkoleniowcem i obrożą elektryczną...[/QUOTE]
zrobię wszystko żeby nie było tak jak mówisz , jeśli będę musiała chodzić z psami jakiś czas osobno to tak zrobię , myślę że nie tylko ttb podłapię takie zachowanie ale większość ras a innych niż teriery nie biorę pod uwagę bo to one mi odpowiadają najbardziej .
karcić nie znaczy bić ;) dla mnie uderzenie psa to ostateczność oznaka totalnej bezsilności.
nie mam gazu , ale noszę dławik którym rzucam, jeśli mam możliwość to kopie psa , nigdy nie pozwalam suce samej załatwiać takich spraw jeśli nie jest to konieczne.
a bójki zdarzają się bardzo rzadko bo pies chodzi w kagańcu i na smyczy i rzadko jaki podbiegacz leci do nas żeby się gryźć raczej biegną się witać moja na warczy i odchodzą . naprawdę nie będę się rozpisywać o moim psie bo to nieodpowiedni do tego temat , ale radzę sobie , i nie zamierzam zrezygnować z kupna staffika.
jeśli chcesz porozmawiać o naszych problemach zapraszam do galeri .

Link to comment
Share on other sites

Wracając do labradorów :diabloti:

Wychodzę dzisiaj z plecakiem i psami na radosną wycieczkę na łąki, idziemy sobie chodniczkiem pod naszym blokiem - a po drugiej stronie uliczki paniusia z moją nową ulubioną młodą czarną labką. Pańcia z dwoma dużymi worami śmieci, piesek hasa luzem wokół niej. Widać mini-spięcie z Baryłą niczego pani nie nauczyło. Zgodnie z moimi przewidywaniami labisia na nasz widok natychmiast wycięła w długą do moich psów, i patataj Baryle do pyska. Baryła warknęła ostro, Buc się dołączył i też ruszył na labkę z warczeniem, labka się odsunęła... Usadziłam psy i drę się do paniusi, gdzie ma smycz.
- Nie mam - obrażonym tonem...
W międzyczasie labisia swoim zwyczajem wio do moich psów, tym razem z tyłka strony, bo tak może bezpieczniej, ale im niekoniecznie bardziej się to spodobało, znowu warczenie i plątanina. Paniusia tymczasem po bezskutecznym wołaniu psa ruszyła w naszą stronę, nie bez trudu złapała psa i do mnie z tekstem:
- A gdzie pani ma kagańce...
Cóż, tam gdzie pani smycz... Wspomniałam jeszcze coś, żeby wreszcie zaczęła pilnować psa albo używać smyczy, a ona z ryjem, że ona mnie gdzieś zgłosi, że skargę na mnie napisze :razz: Moje psy natychmiast się uspokoiły i przystąpiły do sikania, a pani z suką za obrożę i worami ze śmieciami sterczała 2 metry dalej (wszak nawet smyczy nie miała) - i chyba za wygodnie jej takiej zgiętej z piesuńciem nie było, bo nagle z ryjem:
- No niech pani idzie wreszcie!
Nosz kur....!!!

Cóż, zaraz mam rozmowę z dzielnicowym na temat rozbisurmanionych po osiedlu labów i ich właścicieli, bo mam serdecznie dość. Nie robiłabym tragedii, bo pies nie był agresywny - za to jego bezczelna paniusia wkurviła mnie do czerwoności...

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą w progu zoologa 'zderzyłam się' z jakimś facetem z pseudoyorkiem. Torika z tym psem się wąchają, po pięciu sekundach przestają, a nagle facet:
- Widziałeś, (tu jakieś imię na F, którego niestety nie usłyszałam), jaki śmieszny york?
Może nie miało to brzmieć chamsko, ale cholera, jego pies miał uszy wielkie, zgięte do przodu w trójkąty, nieziemsko długie łapy, a głowię wielką jak arbuz, więc nie wytrzymałam.
- Proszę pana, to jest właśnie prawdziwy, rodowodowy york.
Skłamałam, oczywiście, ale musiałam :lol: Facet nie odpowiedział już nic i wszedł do sklepu.

Link to comment
Share on other sites

Mnie tez zawsze rozwalało jak ojciec znajomego sam mający pseudo jamnika, nie mógł się nadziwić jaka "dziwna" jest Cortina i nazywał ją kosmitką... Cortina jest Mł.Ch.PL i Ch.PL :evil_lol: Takie przyszły czasy, gdzie rasowe psy są kundlami, a kundle rasowcami, bo przecież rodowód to tylko papierek :p

Link to comment
Share on other sites

Niedawno pod sklepem wraz z rodzicami natknęliśmy się na babę, która wypchanymi po brzegi torbami tłukła małego beagla! Kiedy przechodząca obok kobitka zwróciła jej uwagę by tego nie robiła, ona głosem rozpieszczonego do granic dziecka: Będę go biła...!
Mój tata do niej podszedł i zaczął tłumaczyć, że to młody psiak <miał 6 m.>, że ona go musi uczyć i być cierpliwa, powiedział jej jeszcze, że zostawianie tak małego pieska pod dużym sklepem <kaufland> to nie najlepszy pomysł- paniusia była bardzo niezadowolona, że obcy zwracają jej uwagę...

Wczoraj razem z narzeczonym poszliśmy z Falkiem nad Wisłę by oddał się swojej miłości do wody, kiedy tak rzucaliśmy mu aporty nie zauważyliśmy kiedy dołączył do nas sympatyczny jamnik <o dziwo nie rzucał się F. na fafle i nie żarł go po łapach:)> Kiedy patyk został rzucony jamnik za nim pobiegł- było głęboko, patyk poleciał daleko, ja spanikowałam oczywiście, że się utopi itp. Miałam wrażenie, że jest mu ciężko płynąć, stresowałam się też tym, że F. zacznie się w tej wodzie dopominać o swój patyk- na szczęście był zbyt mocno zdziwiony zaistaniałą syt. Gdy jamnik zmęczony dopłynął, po czym na brzegu dalej szalał z naszym zaczęliśmy poszukiwać właściciela, którego ani widu a ni słychu..., zaczęłam się denerwować ale patrzę jamniś gdzieś pędzi- otóż właściciel się odnalazł- siedział ciągle na wzgórzu tyłem do lustra wody! Zatem nie wiedział co dzieje się z jego psem- skąd pewność, że mój jest taki łagodny? <swoją drogą to uważam, że jest zbyt łagodny!> Totalny ignorant! Pewnie gdyby jamniolkowi się coś stało to by była nasza wina i naszego bydlaka który zdaniem mojej sąsiadki małe pieski połyka....helllo

Link to comment
Share on other sites

A ja wróciłam od dzielnicowego bardzo zadowolona - pan pouczy panią, że to ona ma mieć psa na smyczy, a nie wymagać ode mnie kagańców tudzież pędzać mnie po chodniku bo ona chce puścić pieseczka, i dał do siebie numer żeby dzwonić, gdyby pani nie raczyła się do pouczenia zastosować :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Przed chwilą w progu zoologa 'zderzyłam się' z jakimś facetem z pseudoyorkiem. Torika z tym psem się wąchają, po pięciu sekundach przestają, a nagle facet:
- Widziałeś, (tu jakieś imię na F, którego niestety nie usłyszałam), jaki śmieszny york?
Może nie miało to brzmieć chamsko, ale cholera, jego pies miał uszy wielkie, zgięte do przodu w trójkąty, nieziemsko długie łapy, a głowię wielką jak arbuz, więc nie wytrzymałam.
- Proszę pana, to jest właśnie prawdziwy, rodowodowy york.
Skłamałam, oczywiście, ale musiałam :lol: Facet nie odpowiedział już nic i wszedł do sklepu.[/QUOTE]
Urzekła mnie Twoja historia.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Abrakadabra']Urzekła mnie Twoja historia.....[/QUOTE]
Na cóż, prawda jest taka, że pies bez rodowodu może być sto razy bardziej 'rasowy' niż pies z rodowodem ;) Tu nie ma reguły, dla mnie r=r to totalna bzdura, koleżanka kupiła chińskiego grzywacza pp z rodowodem, a wyrósł szorstkowłosy, miniaturowy, kwadratowy i długonogi kundelek :) Rodowód nie daje 100-procentowej gwarancji że pies jest rasowy. Chyba że wykonywałoby się badania genetyczne :evil_lol:

Dodam że mam psa rodowodem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Uprzejmie stwierdzam, że jestem złośliwym psiarzem ;)... Może nie chamskim, ale złośliwym na pewno.

Jak byłam z kudłatą na spacerze to się jakiś pijaczek przyczepił. Szedł za nami i się zachwycał jaka Birmusia jest śliczna, mądrą, cudowna i w ogólne wspaniała [komu jak komu, ale mi tego nie trzeba mówić :P]. W pewnym momencie wypalił, że chciałby mieć szczeniaka po TAKIM psie.... nie mogłam się powstrzymać i obiecałam, że jak kiedyś będziemy miały szczeniaki to mu dam jednego :evil_lol:.

Ps. W czerwcu minęły 3 lata od wycięcia paskudy :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

omry-po co ta złość?Czasami mam wrażenie ,że niektóży mają tak ubogie życie osobiste ,że szukają rozrywki na spacerach z psem-a to komuś dogryźć,a to kopnąć psa a to wezwać SM :roll: Mi nawet jak ktoś powie ,że to chyba nie jest prawdziwy york to się uśmiecham, mówię ,że rzeczywiście nie jest do końca rasowy i tyle.Nie muszę się dowartościowywać mówiąc ,że mam rasowego, rodowodowego psa.Trochę to infantylne zachowanie a czasy piaskownicy chyba są już dawno za tobą;)

Link to comment
Share on other sites

Yhh..
Idę z psem wałem nad rzeką. Krecha boi się gdy podbiega do niej kilka dużych psów. Z naprzeciwka idzie babka z 3 dużymi psami. ONek bez smyczy, drąc japę leci do nas w pełnym biegu. Zeszłam z wału, żeby przeszli, bo sucz zaczyna mi już szaleć ze strachu i grzecznie proszę babkę aby złapała ONka na smycz.
Na co Kobieta odpowiada mi że "wszystko robię źle".
Więc pytam jej ponownie czy zabierze swojego psa, który oczywiście cały czas drze się w niebogłosy 2 metry przed nami.
Kobieta zaczęła mi tłumaczyć, że moim błędem jest ustąpienie im drogi bo przez to moja suka ma mało kontaktów z innymi psami ;| Po czym wygłosiła złotą myśl, ze ona się zna bo jest szkoleniowcem.

Nie potrafiła zrozumieć, że lękliwego psa nie wyprowadza się z lęku za pomocą terapi wstrząsowej...
Musiałam w końcu skłamać i wrzasnęłam ze sucz ma cieczkę. Podziałało.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']Yhh..
Idę z psem wałem nad rzeką. Krecha boi się gdy podbiega do niej kilka dużych psów. Z naprzeciwka idzie babka z 3 dużymi psami. ONek bez smyczy, drąc japę leci do nas w pełnym biegu. Zeszłam z wału, żeby przeszli, bo sucz zaczyna mi już szaleć ze strachu i grzecznie proszę babkę aby złapała ONka na smycz.
Na co Kobieta odpowiada mi że "wszystko robię źle".
Więc pytam jej ponownie czy zabierze swojego psa, który oczywiście cały czas drze się w niebogłosy 2 metry przed nami.
Kobieta zaczęła mi tłumaczyć, że moim błędem jest ustąpienie im drogi bo przez to moja suka ma mało kontaktów z innymi psami ;| Po czym wygłosiła złotą myśl, ze ona się zna bo jest szkoleniowcem.

Nie potrafiła zrozumieć, że lękliwego psa nie wyprowadza się z lęku za pomocą terapi wstrząsowej...
Musiałam w końcu skłamać i wrzasnęłam ze sucz ma cieczkę. Podziałało.[/QUOTE]

nawet gdyby metoda wstrząsowa byłaby skuteczna, to Twoja sprawa, czy chcesz z niej korzystać... nie rozumiem, dlaczego ludzie się wtrącają...

Link to comment
Share on other sites

Mi ciśnienie podnoszą sytuacje, gdy ćwiczę z psem skupienie na mnie i na wykonywaniu poleceń przy przechodzącym obcym psie, a osoba która mnie mija zamierza pozwolić swojemu psu (na smyczy) na podejście do mnie i na wąchanie Soccera przez swego psa. Podczas, gdy np. S. ma warować i patrzec na mnie. No do jasnej ciasnej, przecież chyba widać, ze coś konkretnego robię, nad czymś pracuję, czegoś wymagam, coś nagradzam. Jedyne czego oczekuję od innych, to trochę rozsądku...

Link to comment
Share on other sites

Ludzie nie są przyzwyczajeni do widoku ćwiczących psów, tylko albo do niewychowanych rozpieszczonych psiaków, albo cyrkowców z opanowanymi 1000000 sztuczek. A ćwiczenie? Większość nie zdaje sobie sprawy, że pies mnie ma wrodzonych zdolności i trzeba nad nimi pracować...

Link to comment
Share on other sites

Nie ma rozsądku, pół biedy jeszcze jak pies na smyczy, chociaż i mnie to dobija jak idę z dwoma psami na smyczach i ktoś podchodzi z psem na wąchanie, przy czym momentalnie jego pies zaplątuje mi obie smycze, więc zdziwiony nagle właściciel :roll: (bo jak można było coś tak skomplikowanego przewidzieć?) nachyla się próbując odplątać swojego psa. Tylko, że Roki nie lubi jak jakiś pies zaplącze się w jego smycz, zaczyna się denerwować, a już nie wspomnę jak ktoś się nachyla nad nim lub nad Miką i próbuje odplątywać smycze, to potrafi zęby pokazać. Chociaż ostatnio był jeszcze lepszy numer, szłam z Miką na flexi i widzę z daleka dziewczyna z małym kundelkiem bez smyczy zaczyna iść za nami, no i oczywiście kundelek startuje w naszą stronę. Pomimo, że ściągnęłam smycz to pies zaczął skakać wokół Miki i momentalnie zaplątał się w linkę. No, a dziewczyna zamiast go wcześniej odwołać, to wrzeszczy jak szalona: ojejku bo się zaplącze! :crazyeye: No tak tylko co mnie to obchodzi? Jak pies się zaplątał za łapę i zaczął piszczeć, to rzuciła się jak szalona go ratować. No dobrze, że Rokiego z nami nie było, bo nie wiem jakby zareagował na widok pani dopadającej biegiem do swojego kundelka i znajdującej się obok Miki.
A ponadto standard, czyli przedwczoraj spotkanie z suką, która już dwa razy rzuciła się na Mikę, tradycyjnie suka bez smyczy, bez kagańca. Ale tej suki numery to ja już znam i ona moje też :cool3: więc nic się nie stało. A wczoraj drugi standard czyli york jazgot z sąsiedniej klatki. Staliśmy przed swoją klatką schodową, Mika ze mną przy ławce (akurat sznurowałam synowi rolki) Roki dalej przy krzaczkach oddawał się ulubionemu zajęciu czyli wąchaniu i podlewaniu. Nagle słychać: znajomy jazgot z drugiej klatki schodowej, tradycyjnie wrzask paniusi: jakiśtam (tu imię psa) stój! wracaj!, tradycyjnie brak reakcji, jazgot dobiega do Rokiego i cap go w łapę i jazgocze, Roki zdezorientowany patrzy na dół na jazgota, to jazgot znowu go cap w łapę. No to Roki spojrzenie na mnie pod tytułem: co tu zrobić? Ja do Rokiego: choć Roki, bo to głupie będzie Cię gryzło. Roki od razu ogon w ruch i idzie do mnie, a raczej za mnie, bo jak psy są za mną to już jazgot nie podejdzie. Dalej tradycyjnie pańcia podbiega, porywa psa na ręce i zwiewa z nim :hmmmm:

Link to comment
Share on other sites

Byłam ostatnio na spacerze wieczornym z psami, poszłam z moim TZ i mamą, bo celem był koncert z okazji rocznicy Likwidacji Getta w Łodzi odbywający się w parku po 20.30. Psy na smyczach, zakagańcowane, z odblaskowymi obrożami, żeby było je widać, do tego stanęliśmy dość daleko, psy otoczone przez nas, zeby nie zaczepiały ludzi. No i nagle między nami znalazł się rozkoszny spanielek, pańcio szedł z nim na luźnej smyczy. Oczywiście moje psy zaczęły na niego szczekać, Felek raczej w trybie informacyjnym, ze halo halo, tu ktoś jest, a Filip raczej z planem wyprucia bebechów małemu. Pańcio zaskoczony, nawet psa wycofał. Wkurza mnie taka sytuacja, tym bardziej, że my bylismy po prostu odwróceni do gościa plecami, z telefonem przy uchu i poszedł z pieseczkiem.
Inne psy, podobnie, jak moje, były prowadzone przy nodze. Od razu mówię, psy wzięlismy, żeby nie siedziały same w domu, koncert plenerowy, dwa przystanki od domu, więc dla nich atrakcja, że hej.

Co do szarpania - mój "pudel" i "szpic" też mordują zabawki szarpiąc głową na wszystkie strony, to chyba nie kwestia bycia lub nie TTB, to typowy odruch drapieżnika.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...