Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Nie, absolutnie nie kulić uszu...
Ale chyba każda z nas ma kolegę, męża, brata- czy tzw "plecy";). Do takich buraków bardziej przemawiają właśnie tego typu argumenty- co nie znaczy że to pochwalam, bo ja też chciałabym żeby było na tym świecie inaczej niż jest...;)
Natomiast nigdy nie dawałabym tego typu rad własnemu dziecku- oczywiście, będę je uczyć że od małego ma walczyć o swoje, i jeżeli przyjdzie do mnie na skargę, wysłucham, i jeżeli stwierdzę że dziecko samo sobie poradzi z problemem- nie będę ingerować- świat stał się zbyt brutalny żeby "chować pod kloszem". Oko za oko itd czasami jest najlepszym wyjściem. Oczywiście trzeba mierzyć siły na zamiary, ale to chyba jasne.
Wiara w państwowe instytucje- często zukładowane z bandziorami- to często naiwność. Nie mówię że zawsze... Ale wtedy potrzeba naprawdę silnych argumentów.

Link to comment
Share on other sites

Arielka jako pierwsza mogę się zgłościć jako ta bez pleców - brat z ojcem za granicą pracuję, a dowolny kumpel który odważyłby się podnieść na kogoś rękę "w moim" imieniu sam by ode mnie po uszach dostał ;).

Swoją drogą na niektórych łysych karków doskonale działa najprostrzy sposób świata - usiąść na środku chodniaka i się rozpłakać... Bo oni tacy wielcy i straszni, a ja taka maleńka i niewinna i mnie trzeba ratować i w ogóle przecież ja blondynka jestem i ja nie myślę, a oni myślą, a po za tym [itp. itd. :P]. Po pół godzinie każdy mężczyzna ma dosyć i ucieka jak najdalej, ew. zazwyczaj dużo szybciej zjawia się [zwabiony odgłosami załamanej kobiety] kark-obrońca :D.
Inną wypróbowaną metodą jest zamienienie się w pomnik - ot, staję sobie, zapalam papieroska i zaczynam podziwiać okoliczną przyrodę. Byle koleś chcący zaimponować kumplom zazwyczaj zostaje wybity ze swojej pozycji i już nie wie co robić :P.

Link to comment
Share on other sites

Nie no oczywiście ja nie twierdzę, że trzeba zawsze uciekać i chować głowę w piasek, wręcz przeciwnie. Mnie takie sytuacje na spacerkach nie spotykają, bo jakoś nikt nie ma ochoty zadzierać z moim dobermanem, który ciapą bynajmniej nie jest. Napisałam bo akurat nie uważam za stosowne, żeby 17 latka stawiała się wielkiemu, starszemu od siebie facetowi. Dla mnie to jest niepojęte, żeby mężczyzna odezwał się do dziewczyny w ten sposób i zapala mi się lampka ostrzegawcza "do czego on jeszcze może być zdolny" skoro jak widać kultura jest mu totalnie obca. Niektórzy faceci nie widzą nic dziwnego w pobiciu kobiety albo zgwałceniu :p

@bonsai_88
Gdybym się rozpłakała "mojemu" psychopatycznemu sąsiadowi to mogłabym liczyć najwyżej na kopa w żebra. Są kreatury które wymykają się wszelkim standardom.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj szłam z psem do weta bo się zatruł, krótsza droga prowadzi przez takie niezbyt fajne osiedle - nie jest fajne bo dużo tam meliny itp. Padał deszcz więc sobie pomyślałam, że lepiej iść przez to osiedle, kiedy już dochodziliśmy prawie do gabinetu napotkaliśmy na swojej drodze agresywną dalmatynkę- kaganiec miała ale...metalowy i bez większości drutów także spokojnie mogła wyjąć z niego pysk- właścicielki oczywiście na horyzoncie brak... idziemy dalej, pańcia się odnalazła czekała z daleka ze smyczką w ręku a suka jak wpadła na mojego to tylko huk, nawet jej nie odwołała- kiedy jej powiedziałam, żeby trzymała psa na smyczy bo bezpiecznie przejść nie można z okna dostałam taką wiązanke, że już więcej tamtędy nie będe chodziła...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Nie no oczywiście ja nie twierdzę, że trzeba zawsze uciekać i chować głowę w piasek, wręcz przeciwnie. Mnie takie sytuacje na spacerkach nie spotykają, bo jakoś nikt nie ma ochoty zadzierać z moim dobermanem, który ciapą bynajmniej nie jest. Napisałam bo akurat nie uważam za stosowne, żeby 17 latka stawiała się wielkiemu, starszemu od siebie facetowi. Dla mnie to jest niepojęte, żeby mężczyzna odezwał się do dziewczyny w ten sposób i zapala mi się lampka ostrzegawcza "do czego on jeszcze może być zdolny" skoro jak widać kultura jest mu totalnie obca. Niektórzy faceci nie widzą nic dziwnego w pobiciu kobiety albo zgwałceniu :p

@bonsai_88
Gdybym się rozpłakała "mojemu" psychopatycznemu sąsiadowi to mogłabym liczyć najwyżej na kopa w żebra. Są kreatury które wymykają się wszelkim standardom.[/QUOTE]

otóż właśnie, taki bezkark wie, ze chamstow wystarczy, bo sie ludzie będą bali, że on ich zaatakuje. swoją drogą ja nie radzę 17 latce (ani 50 latce) stawiac sie karkowi z definicji. odchodzisz spokojnie i za telefon. a najlepiej jeszcze w kieszeni włączyć dyktafon ;-). ale do tego tzreba i doświadczenia, i odwagi, zeby zadzownić - nie łudźmy się, nas nie uczą jakie mamy prawa, kiedy policja ma obowiązek przyjąć zgłoszenie (a często wstawiają kit) itd.

dlatego też bardzopolecam sensowne kursy samoobrony. sensowne! tzn kładące nacisk na takie sztuczki psychologiczne, które sprawiają, ze w ogóle nie jestesmy napadane.
na tych kursach, kóre robiłam, bardzo dużo uwagi poświęcilismy typom napaści i agresorów i omawialismy kiedy i jak warto reagować, akiedy faktycznie kulić uszy - bo

typ agresora można rozpoznac i wtedy wiemy, czy to tylko szczekacz, czy faktycznie jest niebezpieczny. ainna para kaloszy to fakt, że na PO kiedyś, ateraz chyba wychowanie obywatelskie czy jakoś tak powinni uczyć podstawowych praw i obowiązków obywatelskich, takich z codziennego zycia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']SM u mnie nie ma, jest tylko policja. Policja owa mimo wielokrotnych zgłoszeń od prawie 2 lat nie może poradzić sobie z puszczaną blok dalej agresywną wobec ludzi DONką. Na ente zgłoszenie mojej matki zareagowali, żeby se założyła sprawę w sądzie... (więcej tu: [url]http://www.dogomania.pl/threads/148015-UBEZPIECZENIA-czyli-jak-unikn%C4%85%C4%87-rekompensowania-szk%C3%B3d-wyrz%C4%85dzonych-przez-psa-czy-kota?p=17521528&viewfull=1#post17521528[/url]) Jak myślisz, co mi powiedzą, jak zgłoszę, że na spacerach podchodzi do mnie nieagresywny labrador i problemem jest to, że skacze radośnie na mojego pieska...?



Znam to, mój staffik np. specyficznie się bawi z psami, wręcz bardzo brutalnie - tylko ja nie narażam na znoszenie specyfiki jego rasy przypadkowych przechodniów z psami na smyczy, i to chyba sedno całej sytuacji i niechęci do labów.



Lab i rott są bardzo zbliżone wielkościowo i jeśli oba atakowałyby na serio to nie widzę specjalnie wielkiej różnicy w potencjalnych obrażeniach.
Rosły samiec laba jest nawet sporo większy od przeciętnej suni rottka.



Mój sąsiad kilka lat temu został ugryziony przez asta przy rozdzielaniu bójki - pies go chwycił naprawdę mocno i nie chciał puścić, facet, miał potem raptem 4 szwy, dziś prawie nie ma śladu.
Koleżankę 8 lat temu zaatakował ONek, miała poszarpaną rękę od ramienia do dłoni, zmiażdżony zegarek (który prawdopodobnie uchronił ją od złamania przez psa jej nadgarstka), do dziś ma widoczne ślady.
Żeby było śmieszniej ast obcy, pół zdziczały bo wychowany w kojcu przy firmie, bóg wie jak traktowany; ON domowy (jej rodziców!), nigdy nie bity, etc.
Cóż, ttb specyficznie łapie, owczarki specyficznie rozszarpują ciało...[/QUOTE]
Siła ugryzienia:

Pitbull 235 lbs
ON 235-238 lbs
Bulldog 305 lbs
Rottweiler 328-350 lbs
Wilk przynajmniej 406, czesto pinad 600 lbs


TTB maję jednak lepsze warunki do kontynuowania uścisku ze względu na szerokie szczeki. Poza tym, obie rasy są pobudliwe, z tym,ze ttb mają większą skłonność do przekierowywania agresji (dlatego w USA najwięcej ofiar śmiertelnych to ofiary łańcuchowych pitków, które agresję przekierowały na nieszczęśnika w pobliżu).

Nie ma się co licytować. Każdy pies puszczony luzem może być zagrożeniem. Nawet york. Dorosłemu nic nie zrobi, ale dziecku może odgryźć nos. Szpic miniaturowy i golden retriever też mają na swoim koncie śmiertelne zagryzienia, chociaż może trudno w to uwierzyć.

Ogólnie szacuje się, że 70% ugryzień to ugryznienia przez psy małe, ale ich się nie rejestruje, bo skutki sa zazwyczaj niewarte uwagi. Natomiast jak większy pies zrobi to samo, to bez lekarza się nie obejdzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='immortal']Na cóż, prawda jest taka, że pies bez rodowodu może być sto razy bardziej 'rasowy' niż pies z rodowodem ;) Tu nie ma reguły, dla mnie r=r to totalna bzdura, koleżanka kupiła chińskiego grzywacza pp z rodowodem, a wyrósł szorstkowłosy, miniaturowy, kwadratowy i długonogi kundelek :) Rodowód nie daje 100-procentowej gwarancji że pies jest rasowy. Chyba że wykonywałoby się badania genetyczne :evil_lol:

Dodam że mam psa rodowodem :evil_lol:[/QUOTE]

Rodowód daje 100% gwarancję,że pies jest rasowy.

Koleżanka kupiła psa z podrobionym rodowodem, to dość czeste zwłaszcza w Polsce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']Yhh..
Idę z psem wałem nad rzeką. Krecha boi się gdy podbiega do niej kilka dużych psów. Z naprzeciwka idzie babka z 3 dużymi psami. ONek bez smyczy, drąc japę leci do nas w pełnym biegu. Zeszłam z wału, żeby przeszli, bo sucz zaczyna mi już szaleć ze strachu i grzecznie proszę babkę aby złapała ONka na smycz.
Na co Kobieta odpowiada mi że "wszystko robię źle".
Więc pytam jej ponownie czy zabierze swojego psa, który oczywiście cały czas drze się w niebogłosy 2 metry przed nami.
Kobieta zaczęła mi tłumaczyć, że moim błędem jest ustąpienie im drogi bo przez to moja suka ma mało kontaktów z innymi psami ;| Po czym wygłosiła złotą myśl, ze ona się zna bo jest szkoleniowcem.

Nie potrafiła zrozumieć, że lękliwego psa nie wyprowadza się z lęku za pomocą terapi wstrząsowej...
Musiałam w końcu skłamać i wrzasnęłam ze sucz ma cieczkę. Podziałało.[/QUOTE]

Ładny mi szkoleniowiec. Chyba dyplom zrobiła sobie w photoshopie albo paintbrushu.

Terapia wstrząsowa nie jest skuteczna, to jedna z pierwszych 'prawd' jakich nauczyłam się na swoich studiach. Oraz tego, że lękliwych psów w żadnym wypadku nie nalezy narazać na niekontrolowany kontakz z nieznanymi psami! Co innego zabawa z zaprzyjaźnionym Frankiem sąsiadów, a co innego obcy pies bez smyczy galopujący wprost na sunię.

Niestety tacy 'wszystkowiedzący' ludzie są niebezpieczni, więc trzymaj się od niej z daleka, bo jak jej puszczony luzem pies pogryzie Twojego, to tez będzie Twoja wina :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']Nie, absolutnie nie kulić uszu...
Ale chyba każda z nas ma kolegę, męża, brata- czy tzw "plecy";). Do takich buraków bardziej przemawiają właśnie tego typu argumenty- co nie znaczy że to pochwalam, bo ja też chciałabym żeby było na tym świecie inaczej niż jest...;)[/QUOTE]

Poza tym, że to stwierdzeni ejest wybitnie seksistowskie, jest też nieprawdziwe.

Przemoc rodzi przemoc. Jeśli Ty wyślesz jakiegoś pana,żeby załatwił porachunki z burakiem,to nie tylko narazasz się na eskalację rpzemocy, ale wysyłasz jasny komunikat, że z Tobą liczyć się nie trzeba. No bo przecież sama sobie nie ufasz ani nie wierzysz w swoje możliwości, skoro posługujesz się znajomą para spodni.

Z własnego doświadczenia wiem, że nic tak nie działa na chamów jak dobra gadka. Zdecydowana, odważna kobieta po prostu zbija ich z pantałyku. Zaś przejmując ich zasady gry i uciekając się do siły fizycznej, nie jesteś w niczym lepsza od nich. No i oczywiście jest szansa, że ich kolega będzie dużo wiekszy i silniejszy od Twojego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']
Z własnego doświadczenia wiem, że nic tak nie działa na chamów jak dobra gadka. Zdecydowana, odważna kobieta po prostu zbija ich z pantałyku. Zaś przejmując ich zasady gry i uciekając się do siły fizycznej, nie jesteś w niczym lepsza od nich. No i oczywiście jest szansa, że ich kolega będzie dużo wiekszy i silniejszy od Twojego.[/QUOTE]

zabawne. szansa jest taka, że odwaga może skończyć się obitą twarzą. tacy 'faceci' nie przejmują się tym, czy stoi przed nimi kobieta, czy facet. mało jest damskich bokserów? dlaczego miałby się zatrzymać wobec obcej, pyskującej mu kobiety? bo NIE WYPADA? dla takich osób nie istnieje żaden powód, by nie machnąć pięścią jeszcze raz. najlepiej działa wycofanie się, a nie zgrywanie odważniaka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']zabawne. szansa jest taka, że odwaga może skończyć się obitą twarzą. tacy 'faceci' nie przejmują się tym, czy stoi przed nimi kobieta, czy facet. mało jest damskich bokserów? dlaczego miałby się zatrzymać wobec obcej, pyskującej mu kobiety? bo NIE WYPADA? dla takich osób nie istnieje żaden powód, by nie machnąć pięścią jeszcze raz. najlepiej działa wycofanie się, a nie zgrywanie odważniaka.[/QUOTE]

Mówiąc o odważnej i pewnej siebie osobie (płeć jest w sumie bez znaczenia) nie miałam na mysli pyskowania. Chyba ktoś tu myli asertywność z agresją.

Swego czasu mieszkałam na poznańskim Dębcu, gdzie pełno bylo szemranych typków. Co podziałało, to prosty komunikat, że ponieważ jesteśmy sąsiadami i mieszkamy w jednej dzielnicy, to dobrze byłoby, gdybyśmy mogli się szanowac, lubić się nie musimy. Bez wrzasków, płaczu, wywyższania się. Po prostu powiedziałam, że wszystkim dobrze zrobi jeśli kontakty sasiedzkie będa poprawne, bo każdy chce mieszkać w spokoju. Pomruczeli, ale od tamtej pory miałam spokój, nawet czesć mi zaczęli mówić i prosić o przetłumaczenie tekstów z angielskiego ;) To tylko jeden z wielu przykładów, gdzie jasny komunikat działa lepiej niż wysyłanie kolegi. Wysyłanie kolegi tylko potwierdza ich przekonanie, że siłą to jedyny argument.

Co do wzywania służb, to uważam,że w pewnych sytuacjach to własnie należy robić. Nawet jeśli sie opierniczają, to jak masz w komórce 20 połączeń do straży miejskiej, przynajmniej nie narazasz się na zarzut, że nic nie zrobiłaś.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Mówiąc o odważnej i pewnej siebie osobie (płeć jest w sumie bez znaczenia) nie miałam na mysli pyskowania. Chyba ktoś tu myli asertywność z agresją.[/QUOTE]

powiedz to temu chamowi, dla niego to bez różnicy, dla niego co byś nie powiedziała, będzie to pyskowanie. myślisz, że jego interesuje asertywność? jest różnica między odwagą, a głupotą.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj po południu szłam z moją Santą na spacer. Niedaleko mnie jest nowo pobudowany szpanerski dom, ludzie bogaci. Sprowadzili się i myślą, że są panami terenu. Na posesji 2 psy: ONek i duża suka-kundel, oba agresywne. A brama od posesji często otwarta. Idę sobie wczoraj, patrzę, a brama otwarta, przy bramie właściciel, a przy nim oba psy. Stanęłam i krzyczę z daleka (jeszcze uprzejmie): "proszę zamknąć psy". Trafiłam na faceta z przerośniętym ego. Zrobił się czerwony, zachłysnął się powietrzem i zaczął wrzeszczeć: "a co ty mi tu będziesz mówiła, że mam psy zamknąć? JAAAA MAM ZAMKNĄĆ PSY?!". Udałam, że nie słyszę. Stoję i czekam. Facet od niechcenia w końcu przymknął bramę. I nie zgadniecie, co zrobił... Gdy już byłam krok za jego posesją, otworzył bramę i wypuścił swoje psy!
Wracam z powrotem po paru godzinach. Brama znów otwarta, właściciel znów na podwórku. Znów proszę (szczyt grzeczności z mojej strony): "proszę zamknąć bramę!". Facet wlecze się noga za nogą. Przyszedł, zamknął i dalej mnie ochrzaniać! Co ja sobie myślę, że on ma się tutaj barykadować, bo ja mam takie widzimisię, ma mur wybudować, ja mam pecha, bo brama jest zamykana, tylko ja tak trafiam... Jak się na niego wydarłam, żeby go przekrzyczeć, że obowiązkiem właściciela jest zamykać psy na posesji i żeby się nie pieklił, bo zadzwonię po Straż Miejską, to zaczął się pruć, że czego chcę, czy jego psy wybiegły? No czy jego psy wybiegły i coś zrobiły mojemu psu? Opisałam mu wtedy sytuację, gdy już nie raz psy wybiegły i pogryzły innego psa (akurat nie mojego, tylko psa mojej przyjaciółki) i facet się zamknął, ale widać było, że ma pretensje do mnie i do całego świata, tylko nie do siebie. Ja nie wiem: dlaczego ludzie nie umieją zauważyć swojego błędu i zawsze szukają kozła ofiarnego, nawet gdy wina jest oczywista po ich stronie? Przecież tak mogło być miło, gdybym poprosiła o zamknięcie bramy, pan by zamknął bramę i powiedział "przepraszam". Ja bym była zadowolona i w dobrym humorze i on też.
Jak już ktoś tutaj wcześniej pisał, trzeba się zacząć zbroić na spacery jak na safari, chodzić z maczetą, albo strzelbą i w pierwszej kolejności strzelać do głupkowatych właścicieli psów. Praca z psem po przejściach jest w takich warunkach niemożliwa. Nie da się czegoś trwale wypracować, gdy na co drugim spacerze jest niweczone przez (przepraszam) idiotów z ich niewychowanymi psami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']powiedz to temu chamowi, dla niego to bez różnicy, dla niego co byś nie powiedziała, będzie to pyskowanie. myślisz, że jego interesuje asertywność? jest różnica między odwagą, a głupotą.[/QUOTE]


No, jesli jedynym wyjściem jest skulić ogon między nogi, to nic się nie zmieni, bo panowie dostają to, czego chcą. Na zasadzie pozytywnego wzmocnienia :P

I nie zgadzam się, że odpowiedź spokojnym głosem i odwołanie się do zasad wspołżycia sąsiedzkiego będzie odebrane jak pyskowanie. Myślę, że w strachu demonizujecie drechów, żeby usprawiedliwić własny brak jakiejkolwiek asertywności. Oczywiście, zdarzają się typki, na których nic nie podziała i na takich mam w kieszeni gaz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aleola']Wczoraj po południu szłam z moją Santą na spacer. Niedaleko mnie jest nowo pobudowany szpanerski dom, ludzie bogaci. Sprowadzili się i myślą, że są panami terenu. Na posesji 2 psy: ONek i duża suka-kundel, oba agresywne. A brama od posesji często otwarta. Idę sobie wczoraj, patrzę, a brama otwarta, przy bramie właściciel, a przy nim oba psy. Stanęłam i krzyczę z daleka (jeszcze uprzejmie): "proszę zamknąć psy". Trafiłam na faceta z przerośniętym ego. Zrobił się czerwony, zachłysnął się powietrzem i zaczął wrzeszczeć: "a co ty mi tu będziesz mówiła, że mam psy zamknąć? JAAAA MAM ZAMKNĄĆ PSY?!". Udałam, że nie słyszę. Stoję i czekam. Facet od niechcenia w końcu przymknął bramę. I nie zgadniecie, co zrobił... Gdy już byłam krok za jego posesją, otworzył bramę i wypuścił swoje psy!
Wracam z powrotem po paru godzinach. Brama znów otwarta, właściciel znów na podwórku. Znów proszę (szczyt grzeczności z mojej strony): "proszę zamknąć bramę!". Facet wlecze się noga za nogą. Przyszedł, zamknął i dalej mnie ochrzaniać! Co ja sobie myślę, że on ma się tutaj barykadować, bo ja mam takie widzimisię, ma mur wybudować, ja mam pecha, bo brama jest zamykana, tylko ja tak trafiam... Jak się na niego wydarłam, żeby go przekrzyczeć, że obowiązkiem właściciela jest zamykać psy na posesji i żeby się nie pieklił, bo zadzwonię po Straż Miejską, to zaczął się pruć, że czego chcę, czy jego psy wybiegły? No czy jego psy wybiegły i coś zrobiły mojemu psu? Opisałam mu wtedy sytuację, gdy już nie raz psy wybiegły i pogryzły innego psa (akurat nie mojego, tylko psa mojej przyjaciółki) i facet się zamknął, ale widać było, że ma pretensje do mnie i do całego świata, tylko nie do siebie. Ja nie wiem: dlaczego ludzie nie umieją zauważyć swojego błędu i zawsze szukają kozła ofiarnego, nawet gdy wina jest oczywista po ich stronie? Przecież tak mogło być miło, gdybym poprosiła o zamknięcie bramy, pan by zamknął bramę i powiedział "przepraszam". Ja bym była zadowolona i w dobrym humorze i on też.
Jak już ktoś tutaj wcześniej pisał, trzeba się zacząć zbroić na spacery jak na safari, chodzić z maczetą, albo strzelbą i w pierwszej kolejności strzelać do głupkowatych właścicieli psów. Praca z psem po przejściach jest w takich warunkach niemożliwa. Nie da się czegoś trwale wypracować, gdy na co drugim spacerze jest niweczone przez (przepraszam) idiotów z ich niewychowanymi psami.[/QUOTE]

Polecam gaz pieprzowy. To przykre, że za błędy własciciela zapłaci pies, ale psa to nie zabije a własciciel, jak popatrzy, to się nauczy, że trzymanie psów pod kontrolą lezy w [I]jego[/I] interesie.

Próbowałaś po dobroci, ale nic to nie dało. Ja bym poinformowała straż miejską i kupiła gaz.

Link to comment
Share on other sites

A u nas na osiedlu pojawił się nowy jazgot - chyba to maltańczyk. Na dodatek ku mojej radości jest wyprowadzany na dwór przez taką około 8 letnią dziewczynkę, która po pierwsze wciąga jazgota na siłę w kwiatową rabatkę, dzielnie uprawianą przez grono starszych sąsiadek i razem ją depczą, po drugie jak jej piesek zaczyna jazgotać na widok innego, to ona z radością i z jazgotem na smyczy biegnie za obszczekiwanym psem :crazyeye: No i pytanie za 100 punktów, gdzie są rodzice??? :mad:Nie toleruję sytuacji pt. dziecko samo z psem na spacerze :angryy:
Ale to dziecko około 8 letnie, no wiadomo różne ma pomysły, ale jeśli nastolatki z psem nie potrafią się zachować to :shake: Wczoraj ledwo wyszłam z psami z klatki, słyszę znajome ujadanie - jazgot york z sąsiedniej (podgryzający psy, już pisałam) ku mojej radości zobaczył inny obiekt zainteresownia i poleciał w drugą stronę podgryzać, coś w typie westa. Więc spokojnie skierowaliśmy się w odwrotnym kierunku, poszliśmy za róg bloku i stanęliśmy na trawie, na siku i wąchanko psich listów.Nie minęło parę sekund widzę lecą dwie nastolatki z ujadającym westem na smyczy, za nimi ujadający york jazgot, raczej to miała być jakaś chyba forma zabawy :roll: bo miały z tego radochę jak nie wiem. No ale pomyślałam zobaczą, że stoję z dwoma psami w tym Roki bez smyczy i w kagańcu to tu nie przylecą. Gdzie tam prosto na nas, zatrzymały się metr od nas i zaczęły drażnić z tym yorkiem, przy czym oba psy nadal jazgotały jak szalone. Roki nieco się zaniepokoił. Odeszliśmy dalej, stwierdziłam że lepiej zapnę Rokiego i odejdziemy. Jeszcze go przywołać nie zdążyłam, a panienki wyrwały i biegną z ujadającym westem prosto na Rokiego :mad:o nie tego było za dużo, Roki od razu się postawił, a ja widząc, że nie będzie gryzł, bo nie warczał tylko szczekał i straszył (zresztą był w kagańcu) nie odwołałam go tylko odeszłam parę kroków i powiedziałam do syna: najwyżej ich pogryzie :mad: panienki moment otrzeźwiały i zaczęły wycofywać, miny miały nietęgie, wtedy ja zawołałam Rokiego i sobie poszliśmy spokojnie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']No, jesli jedynym wyjściem jest skulić ogon między nogi, to nic się nie zmieni, bo panowie dostają to, czego chcą. Na zasadzie pozytywnego wzmocnienia :P

I nie zgadzam się, że odpowiedź spokojnym głosem i odwołanie się do zasad wspołżycia sąsiedzkiego będzie odebrane jak pyskowanie. Myślę, że w strachu demonizujecie drechów, żeby usprawiedliwić własny brak jakiejkolwiek asertywności. Oczywiście, zdarzają się typki, na których nic nie podziała i na takich mam w kieszeni gaz.[/QUOTE]

nie interesuje mnie to, co oni myślą, czy są przekonani że dostali tego, czego chcą. interesuje mnie moje zdrowie i moje bezpieczeństwo, bo strach przed wyjściem z domu po zatargach z ludźmi takiego pokroju nie jest niczym przyjemnym. ja nie demonizuję, ja już mam to za sobą i wiem, jak to wygląda. uważam, że nie ma tu miejsca na myślenie, co jest asertywne, a co nie. jest wielu ludzi, którzy mają ochotę przywalić za sam fakt, że się do nich odezwałaś, obojętnie jakim tonem. myślisz, że człowieka, który tłucze swoją kobietę interesują zasady współżycia sąsiedzkiego?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']
TTB maję jednak lepsze warunki do kontynuowania uścisku ze względu na szerokie szczeki. Poza tym, obie rasy są pobudliwe, z tym,ze ttb mają większą skłonność do przekierowywania agresji (dlatego w USA najwięcej ofiar śmiertelnych to ofiary łańcuchowych pitków, które agresję przekierowały na nieszczęśnika w pobliżu).
[/QUOTE]

To chyba przede wszystkim zaniedbane wychowawczo TTB, bo mój nigdy takiego zachowania w najmniejszym stopniu nie wykazał - ani nie przekierowywał agresji na jakiś przedmiot, ani na ludzi - za to moje kundle tak, suka wkurzona moją ostrą zabawą z drugim psem idzie szarpać poduszkę albo gryźć piłkę; poprzedni kundelek
[*] zamykany gdy ktoś pukał ze złością gryzł drzwi, jakby były żywe; za ścianą mam pekińczyka, który rzuca się na smyczy na moje psy i potrafi przy tym ugryźć kogoś, kto go wtedy bierze na ręce czy po prostu stoi obok niego...

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=blue][I]Aleola[/I][/COLOR] jasne że gościu zachował szczyt bezczelności, chamstwa i buractwa mając agresywne psy ,nie zamykając bramy, ale z mojego punktu widzenia nic złego nie zrobił i za co miał by Cię przepraszać ( za bezszczelną gatke owszem, ale za to że niema zamkniętej bramy to nie bardzo )

Nie ma ( chyba ) obowiązku zamykania bramy ( gdy psy sa na posesji pod kontrolą właściciela ). Sama mam ogródek i gdy jestem na podwórku z psami zdarza się że brama jest otwarta ( przyjazd gości, wyjazd autem itp , nie zawsze wtedy biorę psy do domu, czy na wybieg ), gdy przechodzą ludzie, dzieci , jazgoczące psy etc.,moje potwory nie wybiegają po za bramę .
Oczywiście staram się zamykać bramę, dla bezpieczeństwa, bo wiadomo pies to pies, nawet ten najbardziej "uschłuchany" może wybiec od tak za bramkę, z różnego powodu. Eystarczy chwila nie uwagi i nie szczęscie gotowe.
Wiem, że inni mogą się stresować tym, ze dwa duże psy postawne i "groźnie" wyglądające są na posesji a brama jest otwarta i normalnie boją się o siebie, czy swoje dzieci i zwierzaki, ale dopóty moje psy nie ruszą się poza posesje niema w tym żadnej mojej winy. Wiadomo, lepiej nie kusić losu, to rozsądek mówi mi by zamknąć bramę i mieć święty spokój i sumienie, lepiej nie kusić losu i by ludzie się o siebie nie bali/martwili.
Bezwzględnie zamykam bramę gdy psy zostają same na posesji ( bardzo rzadko ) lub gdy się gdzieś oddalam i tracę z nimi kontakt wzrokowy choćby.

Wiadomo PO TO jest brama , by ją zamykać, lecz nadal nie widzę żadnej winy w tym gościu, jeśli chodzi o otwartą bramę.

Z góry przepraszam, jeżeli się nieznam i jest taki paragraf o tym że psy na posesji powinny być zamknięte, czy trzymane na uwięzi.
Pod kontrolą tak,ale co tzn w tym wypadku kontrola?

Edit: znalazłam coś na temat :

[I] - gdy posesja jest oznakowana i właściwie zabezpieczona to właściciel mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności w sytuacji, gdy będąc na miejscu mógł a nie zapobiegł atakowi psa
-jeżeli pies wydostanie się z posesji i pogryzie poza własnym podwórkiem to jest to wina właściciela. [/I]

Obydwie sprawy dotyczą ataku na człowieka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To chyba przede wszystkim zaniedbane wychowawczo TTB, bo mój nigdy takiego zachowania w najmniejszym stopniu nie wykazał - ani nie przekierowywał agresji na jakiś przedmiot, ani na ludzi - za to moje kundle tak, suka wkurzona moją ostrą zabawą z drugim psem idzie szarpać poduszkę albo gryźć piłkę; poprzedni kundelek
[*] zamykany gdy ktoś pukał ze złością gryzł drzwi, jakby były żywe; za ścianą mam pekińczyka, który rzuca się na smyczy na moje psy i potrafi przy tym ugryźć kogoś, kto go wtedy bierze na ręce czy po prostu stoi obok niego...[/QUOTE]

Jasne, że zaniedbane. Psy łańcuchowe są z definicji zaniedbane ;) Dobrze zsocjalizowany pies będzie się dobrze zachowywał, niezależnie od rasy. Natomiast brak socjalizacji i/lub złe traktowanie będzie miało różne skutki w zalezności od predyspozycji psa, czyli także rasy. :)

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś pisałam o gościu, który mie opieprzył, że Iwan nie ma kagańca, chociaż chwilę wcześniej widziałam jego wielkiego kundla spacerującego sobie bez kontroli. 'Wyprowadzałem samochód, to mi uciekł' - to było jego wytłumaczenie. Psy oczywiście (jeden ten duży i jeszcze kundelek do kolana) widuję, jak biegają sobie same praktycznie codziennie.
Ostatnio jednak przegięcie.. Psy wybiegły i burcząc lecą oba na Torikę. Torika oczywiście na nich, bo ona myśli, że odwaga wystarczy. Dzieliło ich już chyba tylko kilka/kilkanaście metrów, ale gdy Iwan wyszedł ze strumyczka i zaczął biec w ich stronę okazało się, że zbyt odważne nie są, bo oba od razu pobiegły na swoją posesję.

Jak tylko zobaczę tego gościa to mu nogi z dupy powyrywam. To psisko jakby wzięło Torikę w pysk, to chyba nic by z niej nie zostało, a my byśmy nie zdążyli..

Link to comment
Share on other sites

drzalka, jeśli psy były luzem na terenie, a teren nie był zabezpieczony, psy natomiast mają niezbyt fajne charaktery, to psim obowiązkiem własciciela jest UNIEMOŻLIWIENIE psom wydostania się poza teren. Wypuszczenie agresywnych psów poza teren celowo podchodzi pod szczucie i drażnienie (choćby psa Aleola) i zdja się jest karalne. Wyobraź sobie, że idzie teraz babka w ciąży i z małym dzieckiem i yoraskiem na spacer, a facet nie zamyka psów, a wrecz je wypuszcza i psom odbija, więc zagryzają psa lub kaleczą dziecko. Niefajnie. To jest hipotetyczna sytuacja, ale w sumie może do niej dojśc przy takim właścicielu.

Link to comment
Share on other sites

[B]drzalka[/B], według mnie zwykłe "przepraszam" jest bardzo miłym zachowaniem społecznym. Jeśli ja idę z psem na smyczy (zachowując wszelkie normy), nikomu nie wadząc i proszę o zamknięcie (tudzież upilnowanie) psów, to można zamknąć bramę i z uśmiechem powiedzieć "przepraszam", co byłoby dla mnie akcentem nadzwyczaj przyjemnym. Nikogo nic nie kosztuje zwykłe "przepraszam". Choćby za to, że sprawił mi problem, że nie dopilnował czegoś. Choć nie czepiam się i żadnego "przepraszam" mogę nie usłyszeć, tylko niech fecet zamknie bramę, wiedząc że nie ma żadnej kontroli nad psami przy otwartej bramie.
Ja znalazłam z kolei takie przepisy:
Art.77 Kodeksu wykroczeń
Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany.

W przepisie chodzi o panowanie nad zwierzęciem w stopniu gwarantującym bezpieczeństwo w miejscu publicznym.

oraz:
Osoby będące właścicielami lub opiekunami (zwane dalej właścicielami) psów i innych zwierząt domowych są zobowiązane do sprawowania właściwej opieki nad tymi zwierzętami, w szczególności sprawowania dozoru, jeżeli zwierzę nie jest należycie uwiązane lub nie znajduje się w pomieszczeniu zamkniętym bądź na terenie w taki sposób zabezpieczonym, aby uniemożliwiało to samodzielne przedostanie się zwierzęcia poza teren nieruchomości.


A psy Pana Złego miały możliwość wydostania się poza posesję, z wściekłości aż im ślina kapała i wątpliwości nie mam co do tego, że facet nad nimi kontroli żadnej nie ma.
Ja nie obwiniam tego pana, że miał otwartą bramę. Każdy może mieć otwartą bramę, ile tylko zechce. Rzecz w tym, żeby przy otwartej bramie jego zwierzęta domowe nie stwarzały zagrożenia i utrudnień. I jeśli proszę o dopilnowanie tego, to nie chcę być sponiewierana, a później jeszcze się bać, że zostanę psami poszczuta.
Twoja brama spełnia swoją funkcję, mogłoby jej nie być, a twoje psy nie wyszłyby poza teren ;). Ja jednak nie czepiam się otwartej bramy, tylko bezpieczeństwa, które nie zostało mi zapewnione, a które mi się słusznie należy ;).
Przepisy są faktycznie nie do końca jasne i gdybym faktycznie wezwała SM, to przypuszczam, że skończyłoby się na pouczeniu i pogrożeniu palcem, bo "przecież nic się nie stało".

Ja te wszystkie przepisy odczytuję najbardziej ludzko, jak się da: każdy ma obowiązek podjąć takie środki kontroli nad psem, by nie stwarzać zagrożenia dla innych i móc nad nim zapanować.

Link to comment
Share on other sites

a tych przepisów każda gmina sobie nie ustala? u mnie jest jak wół napisane, ze psy luzem mogą biegać tylko po zamkniętej, oznakowanej posesji.
31. Do obowiązków osób utrzymujących zwierzęta domowe należy:
1) prowadzenie psa na uwięzi, a psa rasy uznawanej za agresywną lub w
inny sposób zagrażającemu otoczeniu w nałożonym kagańcu, zwolnienie
psa ze smyczy oraz nie zakładanie kagańca na terenie nieruchomości
może mieć miejsce w sytuacji, gdy nieruchomość jest ogrodzona w
sposób uniemożliwiający jej opuszczenie przez psa i wykluczający dostęp
osób trzecich, odpowiednio oznakowana tabliczką ze stosownym
ostrzeżeniem,

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...