Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ok. Ja tylko poddałam propozycję. Nie wiem czy się zrozumiałyśmy - sytuację odczytałam tak: mam psa z problemami , podbiega nachalny młodziak. Mój pies ma fatalne problemy behawioralne - panicznie boi się, a skoro pies to młodziak, przyjmuję, że nie jest agresywny tylko nachalny, nie stwarza zagrożenia życia mojego psa - to właśnie próbuję zgody.
Bonsai_88 jeśli Twój kopniak ma uratować życie nachalniakowi to kop.
I żeby nie było (evel) - w sytuacji zagrożenia życia własnego psa - własnozębnie przegryzę gardziel napastnikowi!

Moje psy są normalne, dobrze ułożone, grzeczne. Nie atakują, nie są socjalizowane "na chama". Nie szczekają, nie warczą - pacyfistość wynika z ich natury. Stąd moje pierwsze skojarzenia odnośnie porozumienia między psami. Reszta j/w.

Link to comment
Share on other sites

I właśnie o to chodzi. Jeśli masz wspaniałe, w pełni odwoływalne psy pod kontrolą - wielkie gratulacje! Niemniej, jeśli trzeba, to pora użyć siły dostosowanej do psa napastującego. A ja już nie mam siły na kolejne miesiące ćwiczeń zmarnowane przez jedno głupie zdarzenie. Chcę, żeby moja sucz czuła się ze mną pewnie i jeśli muszę - tak, kopnę, tak, tupnę, tak, wrzasnę. Nie mam wyrzutów sumienia. Może jest mi trochę przykro, bo że pies niewychowany to nie jego wina. Ale czasem mam wrażenie, że taki zamarkowany chociaż kopniak lepiej otrzeźwi właściciela niż największa pyskówka.

Link to comment
Share on other sites

Nie przesadzajmy z tym kopnięciem, nie o to chodzi, żeby połamac psu żebra. I jeśli podziała coś innego, nie zastosuję przemocy. Ale zdarzają się bardzo chamowate psy, kompletnie nie liczące się z człowiekiem. I wtedy potraktowałabym kopa jako (poza zapewnieniem bezpieczeństwa mojemu psu) skuteczną korektę wychowawczą ;) - dla psa, że niekoniecznie przyjemnie jest zaczepiać inne "stado", może zapamięta i oszczędzi kłopotu innym spacerującym, bądź mi w przyszłości. No i dla właściciela - prawdopodobnie nie tak często będzie puszczał bez kontroli psa, "by sobie pobiegał".

[QUOTE]mam psa z problemami , podbiega nachalny młodziak. Mój pies ma fatalne problemy behawioralne - panicznie boi się, a skoro pies to młodziak, przyjmuję, że nie jest agresywny tylko nachalny, nie stwarza zagrożenia życia mojego psa - to właśnie próbuję zgody.
[/QUOTE]

[B]Klauzunka[/B], pozwalasz chamowatemu psu narzucać się swojemu, który "panicznie sie boi"??? Przyjmujesz, ze skoro młody, to nie będzie agresywny..? Z tego co zrozumiałam to nie był 3 miesięczny poddańczy szczeniaczek. Interweniujesz dopiero w sytuacji zagrożenia życia??? Nie wierze... Co to znaczy, ze "próbujesz zgody"? Czekasz jak sytuacja się rozwinie? Ja wychodzę z załozenia, że 90% psów wokól to psy niezrównoważone, więc nie będę ryzykowała.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny. trochę mnie przerażacie. Na dogomanii takie porady??:crazyeye: Żeby kopać podbiegającego szczeniaka?:crazyeye: Jeśli się ma przerażoną sunię ze schroniska to może na poczatku trzeba unikać miejsc, w których na pewno prędzej czy później spotkamy inne psy - u mnie pod sklepem o każdej porze i godzinie stoją przeróżne psy i czekają na swoich właścicieli, robiących właśnie zakupy. Nigdy nie wzięłabym psa pod sklep, zwłaszcza takiego z traumą. Takiego psiaka trzeba powolutku oswajać ze światem a sklep to nie jest najlepsze miejsce. Poza tym tylko Wasze psy się dla Was liczą? To, że jakiś pies jest źle wychowany to NIE jest jego wina. Nie spodziewałam się na dogo takich "porad"...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Dziewczyny. trochę mnie przerażacie.na dogomanii takie porady??:crazyeye: Żeby kopać podbiegającego szczeniaka? Jeśli się ma przerażoną sunię ze schroniska to może na poczatku trzeba unikać miejsc, w których na pewno prędzej czy później spotkamy inne psy - u mnie pod sklepem o każdej porze i godzinie stoją przeróżne psy i czekają na swoich właścicieli, robiących właśnie zakupy. Nigdy nie wzięłabym psa pod sklep, zwłaszcza takiego z traumą. Takiego psiaka trzeba powolutku oswajać ze światem a sklep to nie jest najlepsze miejsce. Poza tym tylko Wasze psy się dla Was liczą? To, że jakiś pies jest źle wychowany to NIE jest jego wina. Nie spodziewałam się na dogo takich rad...[/QUOTE]

A może przeczytaj dokładnie, o czym piszą dziewczyny? Czasem, żeby uniknąć miejsc, w których są inne psy podbiegające, trzeba by nie wychodzić na dwór... A trauma schroniskowa nie trwa miesiąc czy dwa - u niektórych psów trwa całe życie. Kilkukilogramowy pies nie ma szans w starciu z dużym psem, który "przybiegł się przywitać", a gazu czy żelu pieprzowego nie zawsze zdążysz wyjąć...

Link to comment
Share on other sites

Mam trzy psy. W tym dwa przygarnięte już jako dorosłe osobniki. Z różnymi traumami. I nigdy nie musiałam kopać innych psów w ich obronie. A także moje psy nie były kopane. Mieszkam w dużym mieście a jednak jakoś udaje mi się żyć w zgodzie z innymi, nie narażając własnych psów. Sytuacja o której mowa w powyższych postach zdarzyła się pod sklepem, "atakującym" był szczeniak. Jedyne rady jakie macie dla dziewczyny to kop dla tego szczeniaka? Mnie to przeraża po prostu.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Poza tym tylko Wasze psy się dla Was liczą? [/QUOTE]

He... Mój pies tak samo dostanie po ryju jeśli spróbuje fikać do innego futra. Taka jestem zła pańcia! Ale właśnie dlatego, że wymagam spokoju, muszę zapewnić mu komfort i bezpieczeństwo przy sobie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Mam trzy psy. W tym dwa przygarnięte już jako dorosłe osobniki. Z różnymi traumami. I nigdy nie musiałam kopać innych psów w ich obronie. A także moje psy nie były kopane. Mieszkam w dużym mieście a jednak jakoś udaje mi się żyć w zgodzie z innymi, nie narażając własnych psów. Sytuacja o której mowa w powyższych postach zdarzyła się pod sklepem, "atakującym" był szczeniak. Jedyne rady jakie macie dla dziewczyny to kop dla tego szczeniaka? Mnie to przeraża po prostu.[/QUOTE]

Nie, jeszcze gaz pieprzowy. I telefon do SM. I gruntowne opieprzenie właścicielki. Jeśli dwa ostatnie nie działają, a pierwszego nie mamy, to co robić? Patrzeć, jak słitaśny szczeniaczek skacze po naszym psie?

Link to comment
Share on other sites

Nie zabierać psa z traumą pod sklep? Umówmy się, sklep to nie jest dobre miejsce do socjalizacji i odczulania. Jeśli chodzi o szczeniora to pewnie spróbowałabym przekierować jego uwagę na mnie, ewentualnie wzięłabym swoje 6,5 kilo szczęścia pod pachę i odeszła z nim zaraz po pierwszym "ataku" a nie czekała na to co nastapi dalej. A koleżance w sklepie posłałabym sms-a ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Nie zabierać psa z traumą pod sklep? Umówmy się, sklep to nie jest dobre miejsce do socjalizacji i odczulania. Jeśli chodzi o szczeniora to pewnie spróbowałabym przekierować jego uwagę na mnie, ewentualnie wzięłabym swoje 6,5 kilo szczęścia pod pachę i odeszła z nim zaraz po pierwszym "ataku" a nie czekała na to co nastapi dalej. A koleżance w sklepie posłałabym sms-a ;)[/QUOTE]

A, czyli co - chodzić krzakami?

Link to comment
Share on other sites

Jak widzę dużą przestrzeń pełną trawy(gdzie nie ma psów), to puszczam psa żeby sobie pobiegał, i tak się gonimy, ale jak widzę jakiegoś zbliżającego się/przechodzącego właściciela z psem ona też to zauważy i podbiega do niego to próbuje [B]ją złapać z tym że ona się nie daje,[/B] i mam problem, bo na smyczy się nie wybiega.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Mam trzy psy. W tym dwa przygarnięte już jako dorosłe osobniki. Z różnymi traumami. I nigdy nie musiałam kopać innych psów w ich obronie. A także moje psy nie były kopane. Mieszkam w dużym mieście a jednak jakoś udaje mi się żyć w zgodzie z innymi, nie narażając własnych psów. Sytuacja o której mowa w powyższych postach zdarzyła się pod sklepem, "atakującym" był szczeniak. Jedyne rady jakie macie dla dziewczyny to kop dla tego szczeniaka? Mnie to przeraża po prostu.[/QUOTE]

No to gratulacje.
Mam cztery psy. W tym cztery przygarnięte, z traumami, lękami. I były sytuacje, gdy nachalny młodziutki samiec naskakiwał mi na sukę i NIC, zupełnie nic nie pomagało - miał mnie gdzieś, suka była przerażona, ja tupałam, on mnie omijał i dalej na nią naskakiwał. Domyślacie się, co podziałało. I naprawdę nie obchodzi mnie w takim momencie, że to młody psiak i że to nie jego wina że taki jest. Nie wina mojej suki, że się na nią napalił, a mój obowiązek to uchronić ją przed takim wariatem. Na szczęście sucz dojrzała i swego czasu, gdy podbiegł do mnie napalony mieszaniec rotta i zaczął gwałcić... mnie, to suka go ugryzła w tyłek i mieliśmy po kłopocie.

Nie lubię i nie popieram kopania. Ale nawet szczyl mógłby ode mnie dostać, jeżeli wprowadza mojego psa w stan histerii, lęku i psuje miesiące pracy. Zrozummy się - taki kop to nie jest coś, co łamie psu żebra, zwykle nawet pies nie piśnie. Ma go otrzeźwić, bo na napaleńca nic innego nie działa, no ewentualnie łańcuch rzucony pod łapy - ale tego nie zawsze się zdąży wyciągnąć.

Jestem cięta na posty pt. "mi się nic nie stało, więc na pewno da się tego uniknąć!". Jeśli ktoś miał spokój i nie miał nigdy problemów - gratulacje, super, zazdroszczę. Ale zdarzają się sytuacje podbramkowe, są różne psy i różne reakcje. Więc nie można jedną miarą wszystkich mierzyć.

Pamiętam, jak moja koleżanka miała mnie za trochę nie teges, bo strasznie pokłóciłam się z jej sąsiadem o jego laba - pogryzł mi psa. Potem powiedziała owemu sąsiadowi, że "no, ona nie jest zła, tylko trochę przesadza"... Zmieniła zdanie, jak dwa tygodnie później dwa małe psy jej sąsiadki dorwały jej psa i go pogryzły. Potem tylko na widok psów luzem się denerwowała, wołała żeby ludzie zapinali psy na smycz, omijała psy luzem itd... Wszystko zależy od punktu siedzenia.

[quote name='Paulina516']Jak widzę dużą przestrzeń pełną trawy(gdzie nie ma psów), to puszczam psa żeby sobie pobiegał, i tak się gonimy, ale jak widzę jakiegoś zbliżającego się/przechodzącego właściciela z psem to próbuje ją złapać z tym że ona się nie daje, i mam problem, bo na smyczy się nie wybiega.[/QUOTE]

Taśma 15-20 m i uczyć odwołania do skutku. Jeśli wiesz, że nie złapiesz psa, to go nie puszczaj, naprawdę to nie jest trudna filozofia.

Link to comment
Share on other sites

W tej sytuacji co Litterka, pewnie po prostu złapałabym tamtego młodzika za obroże i poczekała aż pańcia po niego podejdzie - i co by się nasłuchała to jej :diabloti: Gdyby pies nie był na tyle szczeniakowaty i niegroźny, żebym nie bała się go sama złapać i nie zostac pogryziona, to niestety, but w ruch.\

Klauzunka, chętnie poznałabym Twoje laby i zobaczyła na własne oczy, że są jeszcze jakieś które jak taran nie biegną do każdego psa, nie rzucają właścicielem jak worem kartofil ani nie skaczą obcym psom i ludziom na plecy w przypływie radości... ;) Bo wierzę, że są, ale niestety nie dane mi było poznać; wszystkie w moim mieście przypominają dzieci po wychowaniu bezstresowym i są puszczane bez najmniejszej kontroli - bo to taka łagodna rasa.
A gdybym ja zrażała się do całej rasy po 2 niemiłych sytuacjach, to chyba już żadna by mi nie została z tych, które mam na swoim osiedlu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
[INDENT]Jak widzę dużą przestrzeń pełną trawy(gdzie nie ma psów), to puszczam psa żeby sobie pobiegał, i tak się gonimy, ale jak widzę jakiegoś zbliżającego się/przechodzącego właściciela z psem to próbuje [B]ją złapać z tym że ona się nie daje,[/B] i mam problem, bo na smyczy się nie wybiega. [/INDENT]

[/QUOTE]

Paulina516, nie ten dział, zajrzyj na "wychowanie".

Link to comment
Share on other sites

Czasami mam wrażenie, że większość osób uważa, że jak chcemy kopnąć innego psa w obronie własnego, to od razu ubieramy na nogi buty podkute metalem i będziemy kopać małe psiaczka z całej siły ;).

Swoją drogą jak czytam wasze teorie jak łatwo można sobie poradzić z podbiegającym nieagresywnym podrostkiem to aż mi się przypomniało pewne starcie z młodym [ponad rok, ale na 100% mniej niż 2 lata] przerośniętym DONkiem... Pies zobaczył moją sukę, przecwałował z 2 końca boiska w naszą stronę. Najpierw w cwale nie wyrobił i walnął w mojego syna [4 latka, wagowo ok. 20 kg... wyobraźnie sobie jak mocne musiało był to uderzenie dla Maciusia], następnie po odbiciu się od małego walnął we mnie [mi ledwie udało się na nogach utrzymać] i na koniec radośnie skoczył na kudłatą. Kudłata wystrzeliła wściekła z zębami wywalając mnie na kolana [nie zdążyłam jeszcze dobrze stanąć na nogach po uderzeniu psiaka]... A jaka była reakcja właścicielki? Z 2 końca boiska krzyknęła, że on chce się tylko bawić... Ja przy sobie miałam swoją wściekłą sukę i wielkie, radośnie rozbawione bydlę - dopóki DONek był przy mnie i Birmie, to nawet nie miałam jak podejść do własnego, płaczącego po wywalniu dziecka.

A teraz niech się zgłoszą te osoby, które w takiej sytuacji nie walnęły by psa porządnie smyczą przez grzbiet [wtedy radośnie pogalopował do pańci, krzyki na nim wrażenia nie robiły]. Swoją drogą właścicielkę dorwałam parę dni później, jak byłam bez moich potworów... Dowiedziałam się, że jej pies jest słodki, grzeczny i niewinny, a ja się po prostu czepiam jej aniołka. No i że jestem podła, zła i okrutna, bo jej aniołeczek nie dość, że się z moją suką pobawić nie mógł, to jeszcze śmiałam go uderzyć!

Link to comment
Share on other sites

zmierzchnica, oczywiście każdy ma inne psy i inne problemy z nimi. Ja też nie lubię uogólniania. Niemniej jednak w moim mieście też są sklepy i nieodpowiedzialni ludzie. Dlatego zanim przepracowałam z moimi psami lęki, unikałam wszelkich potencjalnie niebezpiecznych miejsc dla nich, nawet kosztem dużych wyrzeczeń. Dla mnie kopy czy słabe czy mocne to zawsze porażka kopiącego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Dla mnie kopy czy słabe czy mocne to zawsze porażka kopiącego.[/QUOTE]

Że co przepraszam? A nie porażka właściciela - idioty, że własnego psa (często posiadanego w domu od malusiego papisia) nie potrafi wychować tak, żeby nie skakał po innych psach i ludziach?

Link to comment
Share on other sites

A jak Wasze dziecko biją w szkole to też odgrywacie się tym samym i bijecie inne dzieci? Czy zabieracie po prostu dziecko ze szkoły i przenosicie do innej? Wybaczcie, może jestem naiwna.
Ps. nadal mowa o sytuacji szczeniak "atakuje" psa pod sklepem. Nie piszę o psach z tzw. "czerwonej strefy"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']A jak Wasze dziecko biją w szkole to też odgrywacie się tym samym i bijecie inne dzieci? Czy zabieracie po prostu dziecko ze szkoły i przenosicie do innej? Wybaczcie, może jestem naiwna.[/QUOTE]

Tak, to teraz wszyscy będziemy uciekać jak najdalej. :) Bawią Cię takie spacery? Mnie jakoś ta opcja nie zachęca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Prince']Dla mnie kopy czy słabe czy mocne to zawsze porażka kopiącego.[/QUOTE]

:megagrin:

Wiesz, zazwyczaj nie życzę nikomu złych rzeczy, ale Tobie życzę serdecznie, żebyś znalazła się w takiej sytuacji jak ja - kiedy moją sukę zaatakował puszczony przy otwartej bramie na oko 3 razy większy owczarek podhalański; kiedy rzuciła się na nią suka dalmatyńczyka, a gówniarz, który ją wyprowadzał stał na schodkach przed klatką i się śmiał... Ciekawe, co będziesz wtedy robiła - pobiegniesz między zabudowania szukać właściciela podhalana? Czy może będziesz próbowała złapać dalmatkę za obrożę, ryzykując, że się odwinie i rozharata Ci rękę? A może staniesz obok i popatrzysz, jak drugi pies robi z Twojego zakrwawioną szmatę, bo żal Ci kopnąć biednego psiuńcia? Naprawdę, chciałabym to zobaczyć.
Bo moją porażką byłoby, gdybym dopuściła do pogryzienia lub w pierwszym przypadku nawet zagryzienia mojego psa, bo szkoda mi było kopnąć agresora, który mógł mu wyrządzić realną krzywdę. Widać mamy inne wartości - dla mnie ważniejsze jest zdrowie/życie mojego psa niż komfort obcego, niedopilnowanego, agresywnego psa. Jeśli dla Ciebie jest inaczej, to pozostaje mi współczuć Twoim psom, bo one broniąc Ciebie, raczej nie żałowałyby Twojego napastnika.

EDIT:
Po doczytaniu kolejnego posta... A co ma zrobić osoba w sytuacji Litterki, kiedy pies złapać ani odgonić jej się nie da, a właściciel daleko albo ma w nosie?
Nie każdy ma zapędy na samarytanina, jak również chyba nikt nie kopie tu psa tak, żeby zrobić mu krzywdę.
A porażka jest wtedy tylko i wyłącznie drugiego właściciela, który puszcza niewychowane czy agresywne bydlę między ludźmi. Nie jesteśmy na safari, tylko przed sklepem/na osiedlu/w mieście.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']W tej sytuacji co Litterka, pewnie po prostu złapałabym tamtego młodzika za obroże i poczekała aż pańcia po niego podejdzie - i co by się nasłuchała to jej :diabloti: Gdyby pies nie był na tyle szczeniakowaty i niegroźny, żebym nie bała się go sama złapać i nie zostac pogryziona, to niestety, but w ruch.\

Klauzunka, chętnie poznałabym Twoje laby i zobaczyła na własne oczy, że są jeszcze jakieś które jak taran nie biegną do każdego psa, nie rzucają właścicielem jak worem kartofil ani nie skaczą obcym psom i ludziom na plecy w przypływie radości... ;) Bo wierzę, że są, ale niestety nie dane mi było poznać; wszystkie w moim mieście przypominają dzieci po wychowaniu bezstresowym i są puszczane bez najmniejszej kontroli - bo to taka łagodna rasa.
A gdybym ja zrażała się do całej rasy po 2 niemiłych sytuacjach, to chyba już żadna by mi nie została z tych, które mam na swoim osiedlu :evil_lol:[/QUOTE]

U mnie na osiedlu i w ogóle w mieście jest sporo labradorów i naprawde nie spotkałam takiego jak Ty opisujesz... ale wierze, że takie pewnie też się zdarzają tylko nie wiem czy to naprawde taka plaga...

Link to comment
Share on other sites

Martens, dopisałam w poprzednim poście post scriptum, cały czas odnoszę się tylko i wyłącznie do jednej sytuacji: szczeniak "atakuje" psa pod sklepem. Nie piszę o psach z tzw. czerwonej strefy, które są potencjalnie niebezpieczne nawet dla człowieka. Na szczęście ja takich psów jeszcze nie spotkałam. Poza tym podnoszę białą flagę bo widzę, że sam temat wzbudza u Was agresję a jam człowiek pokojowy bardzo. Martens, ja Ci życzę samych dobrych sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

omry, tak, bawią mnie spacery w miejscach, gdzie wiem, że spotkam miłe psiaki. Nawet jeśli muszę dużo wcześniej wstać czy samochodem kawałek podjechać. Moje dziecko też przeniosłabym na drugi koniec Krakowa, jeśli to miałoby poprawić komfort jego życia. Psów pod sklep nie zabieram bo nie uważam, że to dobre miejsce dla nich.

Link to comment
Share on other sites

No są takie miejsca. I psiaki śmiało się mogą wyszumieć bez smyczy :) Po prostu trzeba chodzić tam, gdzie już nikomu się nie chce ;) W moim wypadku są to łąki pod Krakowem, gdzie spotykamy się z zaprzyjaźnionymi psiarzami. Mamy też "swoją" godzinę w parku - tylko dla psiarzy :)
Ps. W całym moim wywodzie chodziło o to, żeby:
a) problemowe, strachliwe psiaki odczulać w miejscach bezpiecznych, nie narażając ich na dodatkowy stres
b) [B]nie[/B] kopać szczeniaków, które podbiegają do naszych problematycznych psiaków
c) unikać powyższych sytuacji :)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...