Jump to content
Dogomania

Na przytanku PRZEZYCIE czekał REKSIO z karłowatością! i doczekał się ciepłego, dogamaniackiego DOMKU :) powodzenia okruszku


Recommended Posts

Dnia 2.09.2017 o 01:08, pyra napisał:

Czas, dużo czasu.! Jest młodziutki, może nie aż tyle czasu co moja sunia. Miała rok jak ją wzięłam (była prezentem dla małych dzieci) była bita za wszystko a miska służyła do wabienia jej, żeby łatwo było ją złapać i zlać! W końcu ją wyrzucili na ulicę.Po przywiezieniu do mnie,jak ją położyłam na "jej" fotel wieczorem to do rana nawet nie drgnęła. Ni sioo ni koo..Jak wyniosłam na rękach do ogrodu żeby się załatwiła to wykopała norę pod świerkiem i musiałam się tam wczołgiwać, żeby ją wyjąc bo sama nie wyszła. Jadła pod osłoną nocy, potem na werandzie ale dopiero jak zamknęłam drzwi. Pierwszy raz zaszczekała po pół roku i z przerażeniem patrzyła jak zareaguję.Z tak przerażonym psem praca jest trudna i długa ale ile radości daje potem obrazek psa leżącego kołami do góry z uśmiechem na pysku zapraszającego do zabawy. Z mojego doświadczenia wynika, ze najpierw musi się przyzwyczaić do człowieka, który choć jest w ruchu (wchodzi, wychodzi, siada, wstaje) to nie jest on dla niego zagrożeniem. Po jakimś czasie dopiero zacznie podchodzić choć najpierw nieufnie. Pamiętam jak na którymś spacerze (a walczyłam o każdy metr dalej za furtką) pozwoliła się pogłaskać napotkanej mojej znajomej i najpierw ze zdziwieniem stwierdziła że nie boli i polizała ją po ręce a potem "odtańczyła " oberka. Wiem, że czas gra w tym przypadku dużą rolę.Ale myślę też, że w jego przypadku , bo jest młodziutki  pójdzie to szybko i jak już zaakceptuje człowieka to można go oddać w świadome ręce. Na razie w krótkim czasie w jego życiu było wiele zmian, kilka domów, podróż i choć wie, że to zmiany na lepsze to jednak nie wie czy znowu go gdzieś nie wywiozą i czy to będzie dobre. Moja sunia do samochodu nie podchodzi bliżej niż na 1 m choć jest już u mnie 7 lat. Niektóre urazy po prostu tak jak u ludzi u psiaków też w psychice zostaną. Będzie dobrze. Trzymam kciuki za maluszka, pozdrawiam

Pyra..czytam Twój post już któryś raz i znów ze złami w oczach....łzami smutku, które z każdą linijką zamieniają się we łzy szczęscia, bo myślę i czuje...że Reksio, jak Twoja sunia, miał ciężki start w życiu...ale dostał także szanse na lepsze życie od nowa:) i jemu tez się uda! UDA SIĘ NA PEWNO:)

Tez uważam, że jak tylko zaakceptuje człowieka- wyjdzie spokojnie na spacer i z niego wróci...to będzie można zacząć szukać mu świadomego domu...

Dziękuje, że zajrzałaś do nas i podzieliłaś się swoimi doświadczeniami z podobnym 'przypadkiem'

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Pyra..czytam Twój post już któryś raz i znów ze złami w oczach....łzami smutku, które z każdą linijką zamieniają się we łzy szczęscia, bo myślę i czuje...że Reksio, jak Twoja sunia, miał ciężki start w życiu...ale dostał także szanse na lepsze życie od nowa:) i jemu tez się uda! UDA SIĘ NA PEWNO:)

Tez uważam, że jak tylko zaakceptuje człowieka- wyjdzie spokojnie na spacer i z niego wróci...to będzie można zacząć szukać mu świadomego domu...

Dziękuje, że zajrzałaś do nas i podzieliłaś się swoimi doświadczeniami z podobnym 'przypadkiem'

U mnie to w ogóle był dramat. Każde wyniesienie jej na ogród uznawała za wyrzucenie jej z domu i w tej jamie się chowała mając nadzieję, ze jej nie znajdę i na ulicę nie wywalę! Obserwowałam pilnie każde jej mrugnięcie okiem stąd mogę wnioskować co ją spotkało. Na widok faceta z dzieckiem w wózku dosłownie kamieniała. Ja podjęłam trochę może dziwną taktykę ale się sprawdziła choć po 4 latach socjalizacji to wciąż nie był "pies". Po prostu nie dotykałam jej,rozmawiałam z nią z "jej poziomu" ale trzymałam dystans bo jak wyciągnęłam rękę to ona drżała kuląc się. Ponieważ to było lato więc wynosiłam na ogród i zostawiałam samą sobie. Po czasie okazało się, że wynurza się z tej nory i bada otoczenie. Po prostu dałam jej tyle czasu ile ONA potrzebowała na akceptację mnie i nowego miejsca i nabranie pewności, że to jednak bezpieczne miejsce i ludź. A po 4 latach, kiedy to wciąż nie był pies , po odejściu na białaczkę kotka (jej towarzysza) wzięłam drugą psią biedę aby się wzajemnie wspierały i uczyły od siebie psich zachowań w ludzkim towarzystwie. Teraz obie są "pełnowartościowymi psami"k,ODQwNjkzOTQsNTExOTQwOTQ=,f,002_Rk_origale jeszcze mają niektóre lęki choć mają świadomość , że jak schowają się za moje plecy to są bezpieczne!! Trochę się rozpisałam, ale jak wspomnę początki Inki i patrzę teraz na nią to serce mi się raduje. Myślę więc , że i Reksio da radę bo jego cierpienie było znacznie krótsze w czasie a i ludzi aż tak się nie boi jak Inka. Trzymam za niego kciuki bo tylko tyle mogę, myślami jestem z Wami i z psiurkiem, zaglądam czekając na wieści, pozdrawiam

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Tak cieszy, że Reksio powoli się otwiera na otaczający świat, zaczyna być ciekawy, zaczyna czuć się bezpieczniej. Z drugiej strony też ciężko mi powstrzymać łzy, jak widzę wciąż jeszcze tyle smutku w jego oczkach, jak czytam to, co napisałaś Pyra. Skąd tyle podłości w niektórych kreaturach, że muszą krzywdzić słabszych i zupełnie zależnych od siebie?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, agat21 napisał:

Tak cieszy, że Reksio powoli się otwiera na otaczający świat, zaczyna być ciekawy, zaczyna czuć się bezpieczniej. Z drugiej strony też ciężko mi powstrzymać łzy, jak widzę wciąż jeszcze tyle smutku w jego oczkach, jak czytam to, co napisałaś Pyra. Skąd tyle podłości w niektórych kreaturach, że muszą krzywdzić słabszych i zupełnie zależnych od siebie?

Nie wiem po co oni w ogóle biorą psiaka bo nie ma takiego obowiązku. Posiadanie zwierzaka to chcieć! a nie musieć.. Ja miałam ją jedną więc mogłam ją obserwować i czekać na jej inicjatywę , Reksio musi szybciej dojść do siebie ,żeby szukać mu odpowiedzialnego domku ale jest młodziutki więc pójdzie szybciej.Będzie dobrze uszy do góry!! Trzymam kciuki za malucha, pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za kciukanie dziewczyny":) dziś nie miałam czasu, ale postaram sie może jutro zadzwonić do Kasi chwilke pogadać o postępach Reksia i dalszych planach

1 godzinę temu, IlonaS napisał:

Dom do którego pójdzie Reksio musi być pewnym i ostatecznym, on już nie może wracać do tego co przeszedł. Dom szczególnie dobrze sprawdzony.

wiem o tym kochana i naprawde już sie boje telefonów:( przerabiam to z Bezą od 4 miesięcy... czasem łatwiej wyadoptować starszego, niepozornego psiaka...niż ładnego szczeniaka, ale z pewnymi problemami:(

Mam taki plan by na początek ogłaszać go tylko na Bielsko...ale muszę jeszcze z Kasią ustalić pewne kwestie. Czy potrzebna będzie praca z behawiorystą (jesli tam zorganizujemy je w przyszłym tygodniu), czy nie nalezy pojechać do wet (trzeba tez powtórzyć szczepienia, chyba juz powoli zbliża się czas)... mam nadzieje, że jakies postępy są...

Mocno w to wierze, razem z Wami, kochane ciocie Reksia<3

Link to comment
Share on other sites

37 minut temu, kiyoshi napisał:

Dzięki za kciukanie dziewczyny":) dziś nie miałam czasu, ale postaram sie może jutro zadzwonić do Kasi chwilke pogadać o postępach Reksia i dalszych planach

wiem o tym kochana i naprawde już sie boje telefonów:( przerabiam to z Bezą od 4 miesięcy... czasem łatwiej wyadoptować starszego, niepozornego psiaka...niż ładnego szczeniaka, ale z pewnymi problemami:(

Mam taki plan by na początek ogłaszać go tylko na Bielsko...ale muszę jeszcze z Kasią ustalić pewne kwestie. Czy potrzebna będzie praca z behawiorystą (jesli tam zorganizujemy je w przyszłym tygodniu), czy nie nalezy pojechać do wet (trzeba tez powtórzyć szczepienia, chyba juz powoli zbliża się czas)... mam nadzieje, że jakies postępy są...

Mocno w to wierze, razem z Wami, kochane ciocie Reksia<3

Przepraszam za brak wieści. U nas trochę komplikacji zdrowotnych ( mąż ma nogę w gipsie od kostki prawie po pachwinę i żyć nie daje bo chory facet to walczący o życie :-( )

Myślę, że bardzo przyda się konsultacja na miejscu z jakimś psim psychologiem. Reksio niestety nie bardzo potrafi się przełamać ;-( Panicznie boi się nas po nocy i chociażby godzinnej nieobecności. Biega wtedy po całym salonie,kuchni,jadalni sikając pod siebie:-/ Jak jesteśmy na dole ( a praktycznie cały czas jesteśmy) to jest ok. Wygląda zaciekawiony zza poduszki na kanapie - oczywiście reaguje na każdy dźwięk. Mogę wtedy do niego podejść, dać mu coś dobrego,posmyrać pod brodą. Wącha zaciekawiony ręce. Dzisiaj leżałam przy przy nim i głaskałam delikatnie, i rozkosznie pierwszy raz zasnął przy dotyku. Zawsze czuwał a dzisiaj zamknął oczka i odpoczywał spokojnie.

Apetyt ma, kupy ok. Nie ważę go ale na pewno przytył - obroża po Tyci już rozsunięta na maxa jest za mała. Dostał nową :-) Wczoraj próbował memlać denta stixa ale chyba mu nie posmakował :-)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kasiainat napisał:

Przepraszam za brak wieści. U nas trochę komplikacji zdrowotnych ( mąż ma nogę w gipsie od kostki prawie po pachwinę i żyć nie daje bo chory facet to walczący o życie :-( )

Myślę, że bardzo przyda się konsultacja na miejscu z jakimś psim psychologiem. Reksio niestety nie bardzo potrafi się przełamać ;-( Panicznie boi się nas po nocy i chociażby godzinnej nieobecności. Biega wtedy po całym salonie,kuchni,jadalni sikając pod siebie:-/ Jak jesteśmy na dole ( a praktycznie cały czas jesteśmy) to jest ok. Wygląda zaciekawiony zza poduszki na kanapie - oczywiście reaguje na każdy dźwięk. Mogę wtedy do niego podejść, dać mu coś dobrego,posmyrać pod brodą. Wącha zaciekawiony ręce. Dzisiaj leżałam przy przy nim i głaskałam delikatnie, i rozkosznie pierwszy raz zasnął przy dotyku. Zawsze czuwał a dzisiaj zamknął oczka i odpoczywał spokojnie.

Apetyt ma, kupy ok. Nie ważę go ale na pewno przytył - obroża po Tyci już rozsunięta na maxa jest za mała. Dostał nową :-) Wczoraj próbował memlać denta stixa ale chyba mu nie posmakował :-)

pozdrów męża Kasiu od nas wszystkich, życzymy mu by szybko doszedł do siebie.

Umówie wizyte behawiorysty na przyszły tydzień, postaram sie do końca tygodnia zadzwonić do tej Pani, którą polecono nam z Bieska (a może łatwiej będzie wysłac maila)

tutaj link do jej szkoły, może ktoś kojarzy? http://www.demodog.pl/oferta

Mam nadzieje, że będzie mogła pomóc Reksiowi. Z tego co opisujesz widać postępy...będzie dobrze Kasiu, robisz bardzo dużo dla tego maluszka, całkiem bezinteresownie...tak Ci (Wam) jestem za to wdzięczna....Jeszcze Reksio będzie prawdziwie szczęsliwy i wolny od trosk...Coś mu się musi bardzo złego kojarzyć z pojawianie się człowieka ...nawet nie chce myśleć:(

Link to comment
Share on other sites

Jesteśmy z Kasią po konsultacjach telefonicznych z dwoma behawiorystami...z jednym z nich Reksio spotka się w poniedziałek...

We wtorek pojedzie do weterynarza na szczegółowe badania...

 

Przelewam na konto Kasi 70 zł- tyle kosztuje godzina z tym Panem behawiorystą/szkoleniowcem, jest to osoba polecona i mamy nadzieje, że udzieli jakiś sensownych wskazówek...

Ogólnie stan psychiczny Reksia nie poprawia się, a czasem wręcz się pogarsza:(  mamy jakieś wskazówki telefoniczne...ale pozwólcie, że szczegółowe informacje będą już po spotkaniu z tym Panem, dobrze?

 

 

ps. Elficzkowa, bardzo dziękuje za dyszke dla Reksia;) doszło!

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, bou napisał:

Biedny mały...może wizyta u weta cos wyjaśni...moze go coś boli?Ale to byłoby za proste chyba...Oby wyszedł z tego smutku.lęku,obawy...

tak też zasugerowali specjaliści od behawioru...ale sprawa zachowania Reksia jest niestety skomplikowana....

On wychodzi z lęków na chwile, ale wystarczy jakaś nowa okoliczność i następuje cofnięcie:(

 

Link to comment
Share on other sites

@kiyoshi

wiesz..tak sobie myślę,że z powodu czegos co przezył,a może z powodów organicznych (jakies deficyty wrodzone w ukladzie nerwowym?),mały może być uszkodzony w sensie psycho-neurologicznym.Ludzkie dzieci tez bywaja przeciez uposledzone.Być może tragiczny stan zdrowia w jakim sie znajdował w chwili odnalezienia go,spowodował zmiany w mózgu...nie tylko w narządach wewnętrznych,głod zabija neurony.Nie wiemy,nie znamy jego zyciorysu.Może został odrzucony przez matkę,potem skrzywdzony przez czlowieka - nigdy sie tego nie dowiemy.Wy - dziewczyny od lat zajmujace sie psimi biedami,na pewno wiecie lepiej ode mnie,że szczeniak się powinien szybko regenerować psychicznie.

W każdym razie - trzymam mocno kciuki,żeby Reksio wyszedł na psy!

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, bou napisał:

@kiyoshi

wiesz..tak sobie myślę,że z powodu czegos co przezył,a może z powodów organicznych (jakies deficyty wrodzone w ukladzie nerwowym?),mały może być uszkodzony w sensie psycho-neurologicznym.Ludzkie dzieci tez bywaja przeciez uposledzone.Być może tragiczny stan zdrowia w jakim sie znajdował w chwili odnalezienia go,spowodował zmiany w mózgu...nie tylko w narządach wewnętrznych,głod zabija neurony.Nie wiemy,nie znamy jego zyciorysu.Może został odrzucony przez matkę,potem skrzywdzony przez czlowieka - nigdy sie tego nie dowiemy.Wy - dziewczyny od lat zajmujace sie psimi biedami,na pewno wiecie lepiej ode mnie,że szczeniak się powinien szybko regenerować psychicznie.

W każdym razie - trzymam mocno kciuki,żeby Reksio wyszedł na psy!

eh bou...wszystko jest możłiwe i tez już podobną teorię rozważałam jak ta, którą przedstawiłaś powyżej:(

sama już nie wiem co myśleć...ale wiem co mi serce mówi! że z Reksiem będzie dobrze! tylko musimy w przyszłym tygodniu podjąć pewne decyzje...dużo już nam behawioryści podpowiedzieli telefonicznie...

Może on jest troszkę 'upośledzony' ale bardzo tez potrzebuje ciepła i miłości i  bezpieczeństwa....i delikatny dotyk człowieka sprawia mu przyjemność...więc nie jest z nim tak całkiem źle...nie wykazuje tez agresji...

 

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, zachary napisał:

Na tej drugiej fotce mikrusek wygląda jakby wzywał pomocy.... śliczny okruszek, który powinien grzać doopke na czyichś rękach a nie w schronisku w budzie!

on jest u nas dopiero od środy...dziś byłam zrobić zdjęcia i już poszły ogłoszenia...on jest bardzo, bardzo towarzyski, widać że uwielbia człowieka i nie znosi się nudzić! Nie martw sie zacharku...u nas pieski mają i tak dobrze (w porównaniu do innych schronisk)...a ten maluch tydzień koczował w poklach nim udało sie go odłowić:( teraz juz będzie z górki...na pewno szybko znajdziemy mu dobry dom..

Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, doris66 napisał:

Z Reksiem jest podobnie jak z moim Hiltonkiem. Hilton tez jest inny, niż wszystkie psy w jego wieku, bo szczeniectwo miał bardzo podobne do Reksia.

a co się teraz dzieje z Hiltonem? (przepraszam, nie śledze wszystkich wątków) Czy ma dom? jak funkcjonuje?

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, kiyoshi napisał:

a co się teraz dzieje z Hiltonem? (przepraszam, nie śledze wszystkich wątków) Czy ma dom? jak funkcjonuje?

kiyoshi, Hiltonek jest u hop! Tutaj masz jego wątek:

I faktycznie z Hiltonkiem też niełatwa sprawa... :(
 Biedne są te psie dzieci... zaniedbane....

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, kiyoshi napisał:

Może on jest troszkę 'upośledzony' ale bardzo tez potrzebuje ciepła i miłości i  bezpieczeństwa....i delikatny dotyk człowieka sprawia mu przyjemność...więc nie jest z nim tak całkiem źle...nie wykazuje tez agresji...

 

Może przez swoje przeżycia jest po prostu inny? Nigdy się nie dowiemy, co go spotkało. Jeśli potrzebuje ciepła i delikatny dotyk sprawia mu przyjemność to już jest dobrze. Dobry, cierpliwy dom na pewno da Reksiowi szczęście. Piszę te słowa z pełnym przekonaniem, bo nasza kochana mała mordka też jest inna. Nawet na narkozę reaguje inaczej niż inne psy. Przy czyszczeniu ząbków nasza pani doktor stosowała niestandardową narkozę. Reaguje histerycznie na inne psy (chociaż niektóre akceptuje), boi się wielu rzeczy, czasem potrafi zachowywać się nerwowo, ale w domu i w bezpiecznym otoczeniu jest najkochańszym psem na świecie. Ta inność nie przeszkadza naszej suni brać udział w zawodach Rally-O, zajęciach z tropienia i nose works. Jest szczęśliwym psiakiem pomimo swojej "inności"

Link to comment
Share on other sites

Pierwsze cztery miesiące życia szczenięcia praktycznie decydują o jego dalszym rozwoju emocjonalnym. Silne złe doświadczenia z tego okresu są nie do wymazania z pamięci zwierzątka. Podobnie jest przecież z odrzuconymi uczuciowo dziećmi ludzkimi - tyle że człowiek już dorosły może świadomie dopasować się do wymogów środowiska. Psu jest nieporównanie trudniej.   

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...