Jump to content
Dogomania

Jaką rasę mam wybrać vol. 2


Chefrenek

Recommended Posts

[quote name='Majkowska']
Pytanie - czy faktycznie ttb ma gdzieś zakorzenioną nienawiść do psów i ludzi, czy to kwestia wychowania? Czy faktycznie są osobniki spokojne i agresywne jak diabli i to się bierze ot tak znikąd- rodzi się szczenię i już takie jest?
Jestem wyznawczynią idealistycznego twierdzenia że jak sobie psa wychowasz takiego masz i nie ma "trudnych psów" które w dobrych rękach są potworami ni stąd ni z owąd. No chyba że przemawia przez nie jakaś zła genetyka, wady itd, ale w większości przypadków odnoszę wrażenie że to nie to widząc jak pańcia pieskowi skacze koło nosa żeby jej niuniuś był szczęśliwy i wychowywał się w miłości...
[/QUOTE]

Po a, TTB z założenia ma w sobie zakorzeniony brak agresji wobec człowieka - ze względu właśnie na wykorzystywanie do walki z innymi psami. Bywało, że te psy często zmieniały właściciela, nie mogły reagować agresją na rozdzielanie w ringu przez właścicieli, po walkach częsro wracały do domu, gdzie miały być psami rodzinnymi i bawić się z dziećmi. Psy przejawiające agresję wobec człowieka kolokwialnie mówiąc dostawały siekierą przez łeb. Agresja TTB wobec ludzi jest obecnie wynikiem z jednej strony odwrotnej selekcji pod tym kątem (większość tumanów nie ma pojęcia, że ast to pies bojowy, walczący, a nie obronny czy stróżujący, i że pies bojowy i walczący agresji wobec człowieka ma nie mieć - i rozmnażają psy ostre wobec człowieka biorąc to za zaletę) oraz poważnych błędów wychowawczych czy znęcania się.

W kwestii agresji wobec innych psów. TTB ma w genach takie cechy jak upór, nieustępliwość, ciętość, odwaga, wysoki poziom testosteronu u samców, który jak wiadomo odpowiada za rywalizację i agresję wobec innych psów - i to są rzeczy, których nie przeskoczy żadne wychowanie. To jest pies o pewnych wrodzonych cechach charakteru, zależnie od osobnika uwidocznionych w mniejszym bądź większym stopniu, i u każdego osobnika jest pewna granica, gdzie kończą się możliwości wychowawcze, a zaczyna beton w postaci genów. Można TTB nauczyć spokojnego mijania psów - ale nie każdego można nauczyć, żeby przyjaźnie lub neutralnie traktował psy wchodzące z nim w bezpośrednią interakcję, czyli bezpośrednie podejście, obwąchiwanie, nie daj jezu prowokacja. To są skrajności i takie osobniki występują głównie u pitbulli, ale owszem, trafiają się osobniki, które nie tolerują żadnych innych psów w odległości powiedzemy do 50 cm od siebie. Można je nauczyć, żeby nie atakowały, nie zaczynały bójek, nie prowokowały pierwsze, ale dla nich bezpośrednie wejście w ich strefę "prywatną" jest już powodem do konfliktu.

Jest dość szeroka paleta zachowań, od takich "zabijak" jak wspomniałam wyżej, przez psy, które akceptują swoją psią rodzinę i kolegów, ale obcych psów już nie; psy które akceptują tylko płeć przeciwną; psy które są ok wobec psów, ale tylko jeśli inny nie sprowokuje nie warknie; psy które walczą tylko zaatakowane na serio, aż po drugą skrajność, czyli losowe niemoty, które nawet gryzione najwyżej kwiczą i uciekają, ale ta skrajność jest u TTB dużo rzadsza niż pierwsza. I wg moich obserwacji największy wpływ na stosunek TTB do innych psów mają właśnie geny i cechy osobnicze. Socjalizacja i wychowanie sobie, a charakter psa sobie. Można wymagać od TTB żeby innych psów nie atakował, nie prowokował, zgodnie egzystował w domu z innymi psami, ale często nie można osiągnąć stanu, w którym będzie akceptował obce psy czy się z nimi bawił. Można do pewnego stopnia panować nad jego reakcjami, ale nie da sie go zmusić, żeby lubił obce psy, jeżeli akurat mamy osobnika, który ich nie znosi (a taka zmiana występuje często nagle w okresie dojrzewania, mimo starannego socjalu i prowadzenia).

Link to comment
Share on other sites

No rzecz jasna że każda rasa się czymś różni, nie mówię że nie,ale też nie przekonuje mnie argument że pies ma prawo rzucać się na ludzi i inne zwierzęta , bo " tak już ma".
Generalnie wyszło mi to całe przemyślenie z tego że ludzie mówią że taka a taka rasa ma jakąś wadliwą cechę, którą zamiast zwalczać to się pielęgnuje tłumacząc że inaczej być nie może. I nie tylko tu o ttb mówię ale choćby o tych chartach czy beaglach, których właściciele murują pogląd żeby nigdy w życiu psa nie puścić bo nawieje i sami w to tak mocno wierzą że nie robią już nic w kierunku szkolenia psa.

Link to comment
Share on other sites

W szczecinie jest taki gość co ma dwa, sukę i samca. Facet chodzi z nimi na wybieg i nigdy nie widziałam żeby te psy zareagowały agresywnie. Fakt nie kochają biegać z przyzwalająca się hołotą ale to dlatego że pan ma piłeczkę. Widziałam jak do suki przez ok 2 godziny przystawiał się lab i chyba mój retriverek się bardziej odpędza.
Samiec miał jedną spięcie z kundelkiem. Kundel chodził cały nabuzowany i rzucił się na staffka. Staff jedyne co to go lekko pogonił w typie "spadaj denerwujesz mnie" i widać było że nie szuka przeciwnika do walki. Ogólnie strasznie mi się podobają te dwa egzemplarze, takie bez stresowe są, czasem poganiają, czasem polatają za piłką. Tak naprawdę przy wybiegowych labkach to właśnie laby wiecznie się leją z nadmiaru testosteronu, więc nie wiem może facet miał jakieś niesamowite szczęście żeby trafić na dwa spokojne psy ale jakoś to mało prawdopodobne jeżeli większość jest taka nie tolerancyjna.
Ogólnie jedyne co jest takie przykre to nieważne czy się bronią czy nie zawsze jest wina staffa bo to taki niebezpieczny pies. I jakby nie patrzeć zabawy raczej trudno zorganizować jak nikt nie chce się bawić z psami zabójcami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']No rzecz jasna że każda rasa się czymś różni, nie mówię że nie,ale też nie przekonuje mnie argument że pies ma prawo rzucać się na ludzi i inne zwierzęta , bo " tak już ma".
Generalnie wyszło mi to całe przemyślenie z tego że ludzie mówią że taka a taka rasa ma jakąś wadliwą cechę, którą zamiast zwalczać to się pielęgnuje tłumacząc że inaczej być nie może. I nie tylko tu o ttb mówię ale choćby o tych chartach czy beaglach, których właściciele murują pogląd żeby nigdy w życiu psa nie puścić bo nawieje i sami w to tak mocno wierzą że nie robią już nic w kierunku szkolenia psa.[/QUOTE]
No wiesz są rasy mniej i bardziej psiolubne. I, że wychowanie to wszystko haha no bardziej się NIE zgodzić nie mogę. Mam jamnika i dobermana. Jamnika prawie w ogóle nie wychowałam, a jest to pies, którego mogę puścić wolno w grupie 20 psów i ma na nie olew totalny, natomiast dobka trzymałam od zawsze krótko, a puszczenie go w takiej samej grupie psów, oznaczało by krwawą jatkę. Pies to nie jest czysta kartka czy pomnik pt. PIES. To żywa istota, każdy jest inny, ma inny próg pobudzenia, sympatie, antypatie itp.

Żaden pies się nie powinien rzucać na inne, jednak od samca dobermana czy astka nie można wymagać, żeby kochał inne samce. Jari był na zlocie z innymi samcami i "sobie z nimi brykał" (nie mylić z zabawą, bo on się nie bawi z obcymi psami), ale w kagańcu i pod moją zdecydowaną kontrolą. Puszczenie go na żywioł bez niczego oznaczałoby rany szarpane.

To samo z ludźmi, ot wczoraj w nocy mijała mnie grupka podpitej, głośno się zachowującej młodzieży, Jari tylko czekał, żeby im się wgryźć w tyłek, natomiast jamnik by się schował za nogami, bo nie ma kompletnie psychiki psa obronnego. Tak więc gadanie, że nie ma psów trudnych... Hehe no myślę, że są psy łatwe i trudniejsze jednak ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']

Liv_ola, a jak dlugie te wycieczki rowerowe i na rolkach?
Bo mi boston pasuje, skoro myslicie stafiku, tylko musielibyscie poszukac z dluzsza kufa (np hodowla 'z Czańca)
Jeszcze pomyslalam o macnchester terrierze, ale nie wiem jak u nich z wylewnosca do ludzi.[/QUOTE]


Wycieczki są długie, choć wiadomo że na te dłuższe psa bym nie brała, w ostateczności zainwestowałabym w przyczepkę :) widziałam nie tak dawno panią z dwoma yorkami w takiej przyczepce i wyglądało to świetnie! :)
Popatrzę na tego bostona :)

[quote name='Martens']Socjal może w ogóle nie mieć związku ze stosunkiem staffika do innych psów. Tu najbardziej wchodzą w grę predyspozycje osobnicze.



Teraz 90% ras to już przynajmniej między innymi psy rodzinne ;-) Staffik jest fajnym psem rodzinnym, ale dla osób lubiących i rozumiejących ttb. Niestety obecnie przegina się z PRem tej rasy w drugą stronę i robi ze staffików małe labki z wielką mordą - a to nadal są terriery, psy jeszcze mniej niż 100 lat temu walczące w ringu, i to czuć w obcowaniu z nimi. Na staffikowym forum co drugi właściciel staffika w wieku od 1 do 3 lat jest w szoku, że mimo socjalu i braku złych doświadczeń ich pies nagle przestaje kochać inne psy, potrafi wkropić dotychczas dobremu towarzyszowi szaleństw, albo zaczyna "polować" na psa, który kilka miesięcy wcześniej go wystraszył - a to są normalne zachowania ttb ;-) Może się trafić pies, który jest niemal wyprany z agresji do innych, ale to raczej wyjątek, niż norma. Staffik sobie w kaszę nie da nadmuchać, a i niestety nie brakuje takich, które same prowokują burdy, w mniej lub bardziej wyraźny sposób (np. nie atakiem, ale mową ciała prowokują innego psa do ataku- w gruncie rzeczy to one zaczynają konflikt, choć dla człowieka który nie umie lub nie chce tego widzieć, zaczął inny pies).



Znam, ale wszystko do pewnych granic. Prawie wszystkie staffiki, które znam, mają psy/typ psów, których nie cierpią, w razie ataku bardzo ostro się bronią. Na pewno nie powinny się bawić z przypadkowymi psami - raczej trzeba dobierać im kolegów, unikać konfliktowych sytuacji (zabawki, jedzenie między większą ilością nieznanych sobie psów, a znanych niekiedy też), nie puszczać np. niekastrowanego samca z innym zaczepnym samcem, dwóch suk, kiedy jedna ma cieczkę, itd. To nie wygląda tak, że bierzemy staffika, wchodzimy do parku, odpinamy smycz i hurra. To, że staffik jest przyjacielsko nastawiony do psa przy pierwszym kontakcie nie znaczy, że nie wpierze mu, kiedy wg niego tamten za ostro naskoczy na niego w zabawie ;-)
Co do stosunku ludzi do staffików... Na pewno nie jest tak źle jak z pitami czy astami, nie ten rozmiar ;-) większość ludzi myśli, że to szczeniaki, albo w ogóle nie kojarzą rasy; jak już to boją się starsze panie czytające Fakt, właściciele mikro piesków czy odchylone jednostki.



Zależy od osobnika i utemperowania jego zapędów, ale tak, wiele staffików prowokuje. Nie wygląda to tak, że rzucają się z zębami na psa na horyzoncie (bo to już raczej złe wychowanie niż cecha rasy), ale mogą wlać psu przy bezpośrednim kontakcie (np. kiedy do nabuzowanego samca w okresie cieczek podbiegnie nachalnie inny samiec); mogą wlać kiedy coś im się nie spodoba, np. inny pies za ostro się bawi albo wyjdzie konflikt o zabawkę; są osobniki które po prostu lubią się lać, szczególnie te bardziej temperamentne, i zwyczajnie prowokują bójki w grupie psów, z nadmiaru emocji.
W momencie kiedy leją się na poważnie, owszem, mają klapki na oczach i glos właściciela nie dociera, trzeba rozdzielać ręcznie. Przy konflikcie w zalążku, albo mało poważnym spięciu owszem, huknięcie głosem na psa wystarczy, ale w momencie kiedy psy się już gryzą, staffik na głos na pewno nie zareaguje.



Niekoniecznie. Samce są agresywne jak już to głównie do innych samców - przy dobrym socjalu są bardzo ok w stosunku do suk, mogą się z nimi bawić, często pozwalają im na bardzo wiele - są nieliczne samce, które nie lubią psów w ogóle, i wszystko im jedno jaka płeć, ale to jednostki. Wg mnie samce są bardziej przewidywalne jeśli chodzi o agresję. Wiadomo że jak puścimy dwa jajeczne samce z suką, to będzie chryja - wiemy co robić, czego nie, i tyle.
Z sukami jest trudniej ;-) przynajmniej w moim odczuciu i jeśli chodzi o te suki, które ja poznałam, są bardziej nieprzewidywalne w kwestii, jaki pies im się nie spodoba. Bywa, że suki żyją x czasu w przyjaźni, aż nagle pożrą się o byle co całkiem na serio. Są bardziej "przewrażliwione" na punkcie zachowań innych psów, częściej widuję takie "księżniczki", które łatwo wpadają w złość z powodu braku kurtuazji innego psa niż w przypadku samców.

Niezależnie od płci, żaden ttb, a więc i staffik, nie powinien być postrzegany jako ciapa taka jak np. wzorcowy golden, który da sobie zabrać z pyska zabawkę, pobiega radośnie z 10-cioma nowo spotkanymi w parku psami i zignoruje zaczepkę innego psa. Biorąc jakiegokolwiek ttb trzeba być przygotowanym na to, że trafi nam się osobnik, który w ogóle nie toleruje obcych psów, i niewiele na to pomożemy socjalizacją i wychowaniem, może poza tym, żeby sam nie zaczynał bójek widząc psa 2 metry dalej. Staffiki bardzo fajnie się dogadują z psami z którymi mieszkają - [U]o ile są mądrze prowadzone[/U]. Z obcymi psami bywa bardzo różnie, i tak jak pisałam, nie do końca zależy to od naszego wychowania. Na pewno nie zmusimy staffika, jeśli trafi nam się egzemplarz nie trawiący obcych psów, żeby dobrze znosił nachalnie podchodzące do niego psy czy nie reagował na bezpośredni atak na niego. Są to też psy, przy których między bajki można włożyć stwierdzenie, że "psy same się dogadają", że nie ma co ingerować w ich stosunki z innymi psami, nie wolno zostawiać im konfliktów z innym psem do samodzielnego rozwiazania, bo one są wyhodowane do rozwiązywania takich konfliktów w jeden sposób - do eliminacji przeciwnika ;-) i zagryzienia psów w razie bójki i braku reakcji właściciela (czy jego nieobecności) niestety się zdarzają. Wiele ras odpuści w pewnym momencie walki - staffik praktycznie nigdy. Trzeba też być przygotowanym, że staffik dłuuugo dojrzewa psychicznie, i pies, który przez rok, dwa albo trzy wydawał się być zaprzeczeniem psa bojowego, kochającym wszystkie psy i uciekającym po obwarczeniu przez kolegę, nagle z dnia na dzień próbuje urwać łeb psu, który kilka miesięcy wcześniej go zaatakował ;-)

To nie jest też tak, że staffik jest demonem, który zjada inne psy ;-) ja mieszkam w blokowisku z dwoma i żyjemy; żyją również psy sąsiadów, ale prawda jest taka, że unikam spacerów na osiedlu, bo podbijające do nas z ujadaniem pimpki mogłyby zostać capnięte, szczególnie przez samca. Z dobrze ułożonym staffikiem można spokojnie przejść przez miasto, nie reaguje na zaczepki psów za płotem, na mijane inne psy, przyjazny osobnik na spokojnie się z psem powącha, albo pobawi z psami które lubi i zna - ale z wieloma osobnikami nie można liczyć na wiele więcej. Trzeba też od początku uważnie prowadzić psa pod kątem innych psów - z socjalizacją lepiej nie przeginać, bo w przypadku ttb jedna sytuacja, kiedy obcy pies potarza naszego może zaowocować agresją wobec psów, kiedy pies dojrzeje. Lepiej za mało socjalu, niż socjal w opór z każdym napotkanym psem. Trzeba umieć czytać wczesne przejawy agresji, prowokowania typu wpatrywanie się, sztywnienie, jeżenie do innych psów - i od początku bardzo ostro na nie reagować, pokazać że tego nie tolerujemy - szczególnie jeśli chodzi o psy z którymi nasz staffik mieszka. No i wypracować metodę pacyfikacji podbijających do nas agresywnych psów ;-) bo staffik może je spacyfikować aż nazbyt dobrze, a przy tym nauczyć się sam atakować i dążyć do bójek. Stąd zaniepokoiło mnie stwierdzenie, że pytająca waży 40 kilo z małym groszem i ma zapędy, żeby pies wyglądał na jej obrońcę ;-) bo jeśli przyjmie taką postawę w stosunku do podbijających do staffika obcych psów, wychowa sobie bandytę, który będzie kasował psy, który podbiegają z ujadaniem. Właściciel ttb nie może sobie pozwolić, żeby jego pies sam zajmował się atakującymi w takich sytuacjach - musi mieć siłę fizyczną i psychiczną, żeby wziąć swojego psa za chabety i schować za siebie, a agresora odstraszyć czy potraktować gazem pieprzowym, jeśli nie skutkuje zwykłe odganianie. Pozwalanie na samodzielne bronienie się staffika przed takimi psami skutkuje niestety rozsmakowaniem się psa w agresji wobec innych - staffik ma mentalność małego dresa, i serio są osobniki, które pogryzą się z psem 2-3 razy i już same szukają okazji do bójki, bo zwyczajnie kręci je adrenalina ;-)

Przy tym wszystkim staffik do ludzi jest super. TTB w ogóle z założenia nie są agresywne wobec człowieka, ale o ile u astów czy pitów przy złym prowadzeniu zdarzają się przejawy agresji i ustawiania domowników, tak u staffika agresja wobec ludzi to ewenement, nawet przy błędach wychowawczych - jak już to bywają konflikty o bronienie miski, ale to też zwykle efekt złego podejścia do psa. Rozwydrzony staffik ma mentalność nieposłusznego psotnego chochlika, który pierze inne psy - ale nie są to tak niebezpieczne problemy jak u rozwydrzonego kaukaza czy rottweilera ;-)[/QUOTE]

Właściwie to powtórzyłaś to,co udało mi się już wyczytać na forum staffordshire bull terrierów i jednak podjęłam decyzję o wykreśleniu staffika z mojej listy :) to nie to.

Myślimy jeszcze nad basenji :) a mój chłopak co raz więcej czasu spędza na stronach adopcyjnych różnych fundacji- może weźmiemy już dorosłego pieska, o którym wiadomo coś więcej i który będzie lubił ruch? :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Liv_ola']Myślimy jeszcze nad basenji :) a mój chłopak co raz więcej czasu spędza na stronach adopcyjnych różnych fundacji- może weźmiemy już dorosłego pieska, o którym wiadomo coś więcej i który będzie lubił ruch? :)[/QUOTE]

Ja też szukałam po rasach małego psa dla siebie i nie znalazłam. Różne fajne były, ale w żadnym się nie zakochałam. Avril znalazłam na stronie jednej fundacji w sumie przypadkiem. Tylko ją zobaczyłam i już wiedziałam :lol: Szybki kontakt z fundacją i już po nią jechałam. To pies idealny, spełnienie moich marzeń, jest dokładnie taka, jaką sobie wymarzyłam, ale nie była taka od początku i z tym trzeba się liczyć. Była podrostkiem i miała w głowie wielkie NIC plus swoje dziwne fazy i silny lęk separacyjny.
Warto było, Avril nauczyła mnie wiele, ale przede wszystkim cierpliwości. Popełniałam błędy, a ona wszystko to znosiła. Jestem jej wdzięczna nawet za to jaka była i za to, jaka jest teraz. To był najlepszy wybór w moim życiu.

Sory za wywód o mojej wielkiej miłości do idealnego pieska :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Liv_ola']Wycieczki są długie,
Popatrzę na tego bostona :)
Myślimy jeszcze nad basenji :) a mój chłopak co raz więcej czasu spędza na stronach adopcyjnych różnych fundacji- może weźmiemy już dorosłego pieska, o którym wiadomo coś więcej i który będzie lubił ruch? :)[/QUOTE]
Obawiam sie że rasy "krótkopyskie' nalezy od razu wyeliminowac- jeszcze przy chłodniejszej pogodzie byc moze mielibyscie towarzysza w wyprawach rowerowych,ale od póxnej wiosny do wczesnej jesieni raczej odpada, ze wzgl;edu na temperatury na dworze-pies z krótka kufa nie da rady sie odpowiednio schlodzic.Wogóle w cieplejsze dni lata tego typu rasy spedzaja czas w cieniu lub chłodnym pomieszczeniu, wysokie letnioe temperatury moga być dla nich zabójcze.

Mysle,że najtrudniejszym okresem dla Was bylby czas szczeniectwa i dorastania malucha. W tym okresie wszystko jedno czy bedzie to basenji czy pies innej rasy /na tyle chętnej do ruchu aby w dorosłosci sprostac Waszym wymaganiom/ bedzie potrzebowal wiekszej ilosci spacerów i zabawy,wychodzenia na siusiu.
Jesli bedziecie w stanie zorgaznizować jakos ten okres- basenji moze byc rasa dla Was.
Chętnie smignie z rowerem, w lecie upał mu nie bedzie przeszkadzac, a przy braku zajęcia bedzie okupowac bardziej przytulne częsci domu i ...spac ;) gości albo milo i wesoło przywita /bez specjalnej wariacji/albo jak mu sie ktos nie spodoba to zwyczajnie sobie pójdzie i goscia "oleje".
Zakładam,ze instynkt mysliwski i koci charakter u tej rasy Wam nie przeszkadza /dla niektórych jest to zaleta dla innych wprost przeciwnie ;) /

Przemyslcie czy dacie rade z dostosowaniem sie do szczeniaka czy moze starszy pies bedzie lepszym wyborem niz szczenie.

Oczywiście w przypadku szczeniecia bierzecie pod swoja opieke malucha, który jest jak prawie czysta kartka papieru /prawie,bo cos niecos-jakies podstawy zachowań juz wynosi z domu od hodowcy/ -reszte jednak kształtujecie Wy, poprzez odpowiednie /albo z wpadkami :P / prowadzenie psiaka.
Dorosly pies ma zawsze za soba pewnien bagaz doświadczeń, nie znacie nigdy w pełni jego przeszłosci i czasami problemy moga pojawic sie dopiero w okreslonych sytuacjach.
Jesli zdecydowalibyście sie na basenji i na basenji dorosłego,zdaje sie ,ze dwa tej rasy psiaki potrzebuja nowych domów /w róznych częsciach Pl/.Niestety nie jestem w stanie powiedziec w jaki sposób zostały wychowane i jakich zachowań mozńa sie po nich spodziewac, nie sa to pieski z mojej hodowli ani od znajomych osób.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Tascha']Obawiam sie że rasy "krótkopyskie' nalezy od razu wyeliminowac- jeszcze przy chłodniejszej pogodzie byc moze mielibyscie towarzysza w wyprawach rowerowych,ale od póxnej wiosny do wczesnej jesieni raczej odpada, ze wzgl;edu na temperatury na dworze-pies z krótka kufa nie da rady sie odpowiednio schlodzic.Wogóle w cieplejsze dni lata tego typu rasy spedzaja czas w cieniu lub chłodnym pomieszczeniu, wysokie letnioe temperatury moga być dla nich zabójcze.

Mysle,że najtrudniejszym okresem dla Was bylby czas szczeniectwa i dorastania malucha. W tym okresie wszystko jedno czy bedzie to basenji czy pies innej rasy /na tyle chętnej do ruchu aby w dorosłosci sprostac Waszym wymaganiom/ bedzie potrzebowal wiekszej ilosci spacerów i zabawy,wychodzenia na siusiu.
Jesli bedziecie w stanie zorgaznizować jakos ten okres- basenji moze byc rasa dla Was.
Chętnie smignie z rowerem, w lecie upał mu nie bedzie przeszkadzac, a przy braku zajęcia bedzie okupowac bardziej przytulne częsci domu i ...spac ;) gości albo milo i wesoło przywita /bez specjalnej wariacji/albo jak mu sie ktos nie spodoba to zwyczajnie sobie pójdzie i goscia "oleje".
Zakładam,ze instynkt mysliwski i koci charakter u tej rasy Wam nie przeszkadza /dla niektórych jest to zaleta dla innych wprost przeciwnie ;) /

Przemyslcie czy dacie rade z dostosowaniem sie do szczeniaka czy moze starszy pies bedzie lepszym wyborem niz szczenie.

Oczywiście w przypadku szczeniecia bierzecie pod swoja opieke malucha, który jest jak prawie czysta kartka papieru /prawie,bo cos niecos-jakies podstawy zachowań juz wynosi z domu od hodowcy/ -reszte jednak kształtujecie Wy, poprzez odpowiednie /albo z wpadkami :P / prowadzenie psiaka.
Dorosly pies ma zawsze za soba pewnien bagaz doświadczeń, nie znacie nigdy w pełni jego przeszłosci i czasami problemy moga pojawic sie dopiero w okreslonych sytuacjach.
Jesli zdecydowalibyście sie na basenji i na basenji dorosłego,zdaje sie ,ze dwa tej rasy psiaki potrzebuja nowych domów /w róznych częsciach Pl/.Niestety nie jestem w stanie powiedziec w jaki sposób zostały wychowane i jakich zachowań mozńa sie po nich spodziewac, nie sa to pieski z mojej hodowli ani od znajomych osób.[/QUOTE]

Póki co z rasowych psów basenji wybija się na pierwsze miejsce :) na czym dokładnie polega ten koci charakter basenji? czy instynkt myśliwski jest tak uciążliwy jak na przykład u beagli? :)



omry, mój chłopak zawsze miał własnie psy przygarniane czy to ze schroniska czy od jakichś ludzi :) ale każdy z nich miał jakieś problemy :( czy to ze zdrowiem, czy z psychiką.... :(

Link to comment
Share on other sites

Ja znam bostony, ktore biegaja z wlascicielem, zaiwaniaja przy rowerze, begaja w agi, ipo i frisbee. Wiec nie przesadzalabym z tym przegrzewaniem. Wiadomo, ze nie idzie sie z nim buegac o 12 w poludnie przy 30 st, ale z moim kundlem w taka pogode tez nie wychodze.

Nie namawiam, tylko chcialam sprostowac ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Liv_ola']Póki co z rasowych psów basenji wybija się na pierwsze miejsce :) na czym dokładnie polega ten koci charakter basenji? czy instynkt myśliwski jest tak uciążliwy jak na przykład u beagli? :)[/QUOTE]
oj kota w baskach całkeim sporo- bawia sie w podobny sposób, lubia lezec jak koty w ciepłych i wyżej polozonych miejscach, myja sie jak koty językiem i czesto łapka,uwielbiaja czystośc i byc czyste /na wc wybieraja raczej swoje stałe miejsce które nie jest na srodku gołego trawnika tylko gdzies z boku, moze byc tez kuweta z ktorej chetnie korzystają ale do brudnej tez nie wejda,na spacerze moga sie ubłocic-nie ma sprawy,ale od razu po przyjściu do domu same sie wyczyszcza/, sa wesołe i chetne do zabawy tez jak koty, do póxnej starosci, zabawki tez lubia takie kocie /cos na sznurku co ucieka jest super/,moga sie godzinami gapic w okno-jak koty, maja doskonały wzrok i każdy minimalny ruch od razu wyłapia, miewaja swoje spojrzenie na swiat i poglady na róznosci które pańcia sobie wymysli /np jak pańcia sobie wymysli ze teraz robimy siad i podaj łape to dla "fun" siada z raz czy dwa i podadza ta łapę,ale więcej to z siebie głupka robic raczej nie bedą-no chyba ze pańcia wyskoczy ze smakołyczków to owszem- próba przekupstwa działa na basenji w kazdej sytuacji,za smakołyki basenji nawet nauczy sie stawac na uszach i klaskach tylnymi łapami
nie powiem jak jest u beagli z instynktem, bo takowegoz nie posiadam,
basenji chetnie tropi,jesli na spacerze po łakach wyskoczy mu sarna to za nia popedzi;tyle,że basenji nie bedzie leciał za nia w nieskonczonośc,polecia dla czystej przyjemności biegania i zaraz sam z siebie wróci /to zaraz to zalezy od okolicznosci,moze byc chwila albo kilka minut/ i to w to miejsce gdzie ostatnio człowieka opuścił
one w naturze/czyli w afryce/ mieszkały przy ludzkich osadach-własciwie "w"osadach,tyle ze karmione za bardzo nie były nigdy,jak tubylcy cos mieli ,jakies resztki to rzucili,a jak nie to sobie basenji musiał sam znaleśc jakąs mysz,robala,troche zielska czy padlinke-mimo to basenji same z siebie, niczym nie przywiązane,trwaly zawsze przy swoich rodzinach /ludzkich mam na myśli/; w afryce basenji pełnił role pomocnka w polowaniu,baski /zwykle kilka sztuk/ szły razem z mysliwym w teren, musiały wytropic i zagonic zwierzyne w przygotowaną przez człowieka zasadzke, same nie zabijały; musiały byc to zatem osobniki bardzo inteligentne-aby ruszyc samemu po tropie /człowiek tylko wyruszal z nimi ,zastawiał pułapkę i czekał,a potem one musiały tropic same/,samemu zlokalizowac zwierzaka i tak go poprowadzic aby wpadł w pułapke gdziestam zastawioną




[quote name='Fauka']Rasowy pies nie jest gwaratnem okazu zdowia ;)[/QUOTE]

nie jest gwarantem-kazdemu psy moze sie cos w zyciu przytrafic, jednak w przypadku psów rasowych mamy wiecej informacji na jakie choroby dana rasa moze zapadac, dana linia, w niektórych rasach sa dostepne badania genetyczne w kierunku chorób u nich wystepujących;
w przypadku basenji jest to choroba Fanconiego -choroba dziedziczna, nieuleczalna i smiertelna niestety-LAE- mamy na szczęscie testy DNA-wykonuje sie je w Stanach, wyniki sa oficjalnie dostepne na stronie OFA-kązdy moze przeczytac.
Basenji mozna kojarzyc z wynkiem FS Clear x FS Clear lub FS Clear x FS Carrier
Clear-zdrowy i nie jest nosicielem
Carrier-zdrowy, nigdy nie zachoruje ale jest nosicielem,mozna łaczyc w pare tylko z osobnikiem Clear
moze byc jeszcze Affected- chory na Fanconiego- w żadnym kraju takie basenji NIE sa dopuszczone do hodowli /oczywiście poza Polska,bo nasz ZK nie wprowadził obowiązku badan dla basenji i niestety mamy hodowcow którzy suki z wynkiem Affected rozmnażaja:-(
W tym roku wyodrebniono tez w rasie basenji gen warunkujacy PRA i mamy juz dostepne testy DNA na PRA /tez w Stanach,wyniki tez sa publikowane oficjalnie/
Poza tym baski sa generalnie rasa zdrowa -na szczescie tutaj czlowiek nie namotal zbyt wiele-basenji to rasa powstala sama z siebie, nie wiadomo dokładnie kiedy,bez udziału czlowieka

Edited by Tascha
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Nie wiem dokładnie co uważają ludzie, ale jak widzę i słyszę uzasadnianie swojej niekonsekwencji tym że pies tak już ma to mnie przeróżne przemyślenia nachodzą ;)

Pytanie - czy faktycznie ttb ma gdzieś zakorzenioną nienawiść do psów i ludzi, czy to kwestia wychowania? [B]Czy faktycznie są osobniki spokojne i agresywne jak diabli i to się bierze ot tak znikąd- rodzi się szczenię i już takie jest?[/B]
Jestem wyznawczynią idealistycznego twierdzenia że jak sobie psa wychowasz takiego masz i [U]nie ma "trudnych psów"[/U] które w dobrych rękach są potworami ni stąd ni z owąd. No chyba że przemawia przez nie jakaś zła genetyka, wady itd, ale w większości przypadków odnoszę wrażenie że to nie to widząc jak pańcia pieskowi skacze koło nosa żeby jej niuniuś był szczęśliwy i wychowywał się w miłości...
[/QUOTE]

Bierzesz pod uwage tak podstawowe kwestie, jak reaktywnosc, próg pobudzenia/wyciszenia, przedyspozycje danej rasy?
Bo mowienie, że wychowanie rota i goldena jest tak samo proste-no sory-ale śmiech na sali. Chociażby ze względu na selekcje hodowlaną-golden nie miał prawa byc agresywny, rotek na poczatku jako pies rzeźnicki, potem obronny wprost przeciwnie. Agresja w stosunku od obcych była jak najbardziej ok. I jak mozna od rasy w której poniekad pielegnowano agresje przez wieki, wymagac nagle misiowatego charakteru?
Kaukaz do tej pory ma wpisana agresję ze wzorzec. To jest cech RASY.
I po prostu nie da się stwierdzić, że tylko wychowanie jest wyznacznikiem tego jakiego psa mamy, bo rasy się od siebie różnią.

Wymaganie od jajecznego samca, rasy bojowej/obronnej miłości w stosunku do innych psów to wymaganie z kosmosu. Nawet DA, które pracują w sforze na polowaniu, poza lasem i polowankiem, juz niekoniecznie pałają miłością do innych samców.
Sa rasy, w których samiec nie bedzie przyjacielem wszystkich piesków, bez względu na ilość/jakość szkolenia.

Pomijam juz kwestie, że każdy pies jest inny. Jeden doberman/rotek bedzie ciapą, drugi bedzie chodzącym killerem.


[quote name='Majkowska']No rzecz jasna że każda rasa się czymś różni, nie mówię że nie,ale też nie przekonuje mnie argument że[B] pies ma prawo rzucać się na ludzi i inne zwierzęta , bo " tak już ma".[/B]
Generalnie wyszło mi to całe przemyślenie z tego że ludzie mówią że taka a taka rasa ma jakąś wadliwą cechę, którą zamiast zwalczać to się pielęgnuje tłumacząc że inaczej być nie może. [/QUOTE]

Nie pies nie ma prawa rzucać się na ludzi bo jest kaukazem, albo dobkiem. To jest błąd wychowawczy właścicieli. Przedyspozycje do "rzucania się na ludzi" to cecha rasy. Upraszczając.
Nieufności i wrodzonej reakcji na pewne bodźce nie przeskoczysz.
Banalny przykład, moja starsza suka na nasze wyraźne polecenie olewała ludzi u nas na posesji. Nie atakowała, nie szczekała-olew totalny, ale nadal ich pilnowała, stawała miedzy mną a gosciem, starała się "odgrodzić" obcego. Najlepiej zaprowadzić go w róg działki/pod scianę i miec na oku.

Tak samo nigdy nie uczona potrafiła bardzo ładnie zaganiac konie. Nigdy jej tego nie uczyłam, sama z siebie potrafiła sprowadzić konie z pastwiska. Oczywiście, daleko było jej do widoskowego pasienia w wydaniu BC, ale skuteczność podobna ;)
A mam pewność, że nikt jej nie szkolił w tym kierunku.

Czym innym jest olewanie psa i pozwalanie mu na bycie dzikusem, a czym innym jest wychowanie psa i wyznaczenie jasnych granic. To, że bigielki uciekają to jest predyspozycja rasy. To, że właściciel nie pracuje nad tym i pozwala swojemu psu na ucieczki to głupota i lenistwo. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Banalny przykład, moja starsza suka na nasze wyraźne polecenie olewała ludzi u nas na posesji. Nie atakowała, nie szczekała-olew totalny, ale nadal ich pilnowała, stawała miedzy mną a gosciem, starała się "odgrodzić" obcego.

[/QUOTE]
Słowo "olewała" rozumiem inaczej. Jako zupełne niezajmowanie się obiektem, jak się kogoś/coś olewa, to ma się to "w nosie" i zajmuje się zupełnie czymś innym. Jak suka odgradzała gościa i go pilnowała itp., tzn., że wcale nie olewała.

Ale to szczegół. Z całą resztą o predyspozycjach i możliwościach wychowawczych różnych dla różnych ras zgadzam się.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marako']Słowo "olewała" rozumiem inaczej. Jako zupełne niezajmowanie się obiektem, jak się kogoś/coś olewa, to ma się to "w nosie" i zajmuje się zupełnie czymś innym. Jak suka odgradzała gościa i go pilnowała itp., tzn., że wcale nie olewała.

Ale to szczegół. Z całą resztą o predyspozycjach i możliwościach wychowawczych różnych dla różnych ras zgadzam się.[/QUOTE]

Może faktycznie źle to ujęłam. Suka na wyraźne polecenie olewała człowieka- w kontekscie ide sobie zajac się swoimi sprawami.
Ale wystarczyło, że się skierowalismy do wyjscia/ wstalismy-nastąpiła jakas "zmiana". To suka już była gotowa do "interwencji". Jeżeli nie było potrzeby działac, to uskuteczniała taka profilaktykę, jak własnie to stawanie pomiedzy mną a gosciem. Czy po prostu obserwowała co ten ten "nowy" robi.

Cholernie fajnie to wygladało w wywaniu CTR na wystawie. One tak "mimochodem" przyjmowały taka pozycje, gdzies tam zawsze ustawiały się w pozycji "obronnej". ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Bierzesz pod uwage tak podstawowe kwestie, jak reaktywnosc, próg pobudzenia/wyciszenia, przedyspozycje danej rasy?
[B]Bo mowienie, że wychowanie rota i goldena jest tak samo proste-no sory-ale śmiech na sali.[/B] Chociażby ze względu na selekcje hodowlaną-golden nie miał prawa byc agresywny, rotek na poczatku jako pies rzeźnicki, potem obronny wprost przeciwnie. Agresja w stosunku od obcych była jak najbardziej ok. [B]I jak mozna od rasy w której poniekad pielegnowano agresje przez wieki, wymagac nagle misiowatego charakteru?[/B]
Kaukaz do tej pory ma wpisana agresję ze wzorzec. To jest cech RASY.
I po prostu nie da się stwierdzić, że tylko wychowanie jest wyznacznikiem tego jakiego psa mamy, bo rasy się od siebie różnią.

Wymaganie od jajecznego samca, rasy bojowej/obronnej miłości w stosunku do innych psów to wymaganie z kosmosu. Nawet DA, które pracują w sforze na polowaniu, poza lasem i polowankiem, juz niekoniecznie pałają miłością do innych samców.
Sa rasy, w których samiec nie bedzie przyjacielem wszystkich piesków, bez względu na ilość/jakość szkolenia.

Pomijam juz kwestie, że każdy pies jest inny. Jeden doberman/rotek bedzie ciapą, drugi bedzie chodzącym killerem.




Nie pies nie ma prawa rzucać się na ludzi bo jest kaukazem, albo dobkiem. To jest błąd wychowawczy właścicieli. Przedyspozycje do "rzucania się na ludzi" to cecha rasy. Upraszczając.
Nieufności i wrodzonej reakcji na pewne bodźce nie przeskoczysz.
Banalny przykład, moja starsza suka na nasze wyraźne polecenie olewała ludzi u nas na posesji. Nie atakowała, nie szczekała-olew totalny, ale nadal ich pilnowała, stawała miedzy mną a gosciem, starała się "odgrodzić" obcego. Najlepiej zaprowadzić go w róg działki/pod scianę i miec na oku.

Tak samo nigdy nie uczona potrafiła bardzo ładnie zaganiac konie. Nigdy jej tego nie uczyłam, sama z siebie potrafiła sprowadzić konie z pastwiska. Oczywiście, daleko było jej do widoskowego pasienia w wydaniu BC, ale skuteczność podobna ;)
A mam pewność, że nikt jej nie szkolił w tym kierunku.

Czym innym jest olewanie psa i pozwalanie mu na bycie dzikusem, a czym innym jest wychowanie psa i wyznaczenie jasnych granic. To, że bigielki uciekają to jest predyspozycja rasy. To, że właściciel nie pracuje nad tym i pozwala swojemu psu na ucieczki to głupota i lenistwo. :roll:[/QUOTE]

Czy przeczytałaś moje posty ?
Bo wydaje mi się ze wybierasz sobie fragment, podpinasz pod to co sobie w głowie ułożyłaś po czym komentujesz udowadniając mi że źle myślę.
Przeczytaj to całe, to co napisałam, a nie tylko fragment który sobie podkreśliłaś...

W którym moim poście napisałam że wychowanie goldena i rotta jest takie same?:roll:

Gdzie ja u licha napisałam że według mnie ast, rott czy inny pies ma prawo się rzucić?!

Wkładasz mi w wypowiedzi coś czego wogóle nie było...

W kontekście agresywnych do wszystkiego astów , których właściciele radośnie stwierdzają że "one tak już mają" :
Nie wymagam od psów, a wymagam od właścicieli żeby psa prowadzili tak jak powinni, żeby człowiek mógł przejść ulicą spokojnie sam i ze swoim psem. Jeśli ktoś wie że jego pies jest agresywny niech mu zakłada zwyczajnie kaganiec, a nie puszcza radośnie i tłumaczy tępakom wkoło że ten pieseczek był stworzony do zabijania to niechże nikt nie wymaga żeby był misiaczkiem. Zresztą jak jeszcze rozumiem fakt że samiec z samcem jakiekkolwiek rasy się może nie polubić tak żaden normalny pies nie powinien rzucać się na ludzi... Nawet jeśli " tak już ma"...

O dziwo - zaskoczę Cię, ale znam dużo osób których asty, rottki itd nie są morderczymi bestiami z natury, które koszą wszystko po drodze, a są normalnymi psami normalnie żyjącymi, chodzącymi na spacerki w grupach itd.
I piszę to cały czas w tym samym kontekście : ktoś psa nie chce wychować, nie chce nic nauczyć, daje mu samowolkę tłumacząc że " ta rasa już tak ma". Dokładnie ciągle jestem w temacie tego co było pisane przy moim pytaniu o charcika - że ludzie rzucają tylko, że ze smyczy nie można puścić nigdy w życiu, bo ta rasa tak ma że ucieka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Czy przeczytałaś moje posty ?
Bo wydaje mi się ze wybierasz sobie fragment, podpinasz pod to co sobie w głowie ułożyłaś po czym komentujesz udowadniając mi że źle myślę.
Przeczytaj to całe, to co napisałam, a nie tylko fragment który sobie podkreśliłaś...

W którym moim poście napisałam że wychowanie goldena i rotta jest takie same?:roll:

Gdzie ja u licha napisałam że według mnie ast, rott czy inny pies ma prawo się rzucić?!

Wkładasz mi w wypowiedzi coś czego wogóle nie było...

W kontekście agresywnych do wszystkiego astów , których właściciele radośnie stwierdzają że "one tak już mają" :
Nie wymagam od psów, a wymagam od właścicieli żeby psa prowadzili tak jak powinni, żeby człowiek mógł przejść ulicą spokojnie sam i ze swoim psem. Jeśli ktoś wie że jego pies jest agresywny niech mu zakłada zwyczajnie kaganiec, a nie puszcza radośnie i tłumaczy tępakom wkoło że ten pieseczek był stworzony do zabijania to niechże nikt nie wymaga żeby był misiaczkiem. Zresztą jak jeszcze rozumiem fakt że samiec z samcem jakiekkolwiek rasy się może nie polubić tak żaden normalny pies nie powinien rzucać się na ludzi... Nawet jeśli " tak już ma"...

O dziwo - zaskoczę Cię, ale znam dużo osób których asty, rottki itd nie są morderczymi bestiami z natury, które koszą wszystko po drodze, a są normalnymi psami normalnie żyjącymi, chodzącymi na spacerki w grupach itd.
I piszę to cały czas w tym samym kontekście : ktoś psa nie chce wychować, nie chce nic nauczyć, daje mu samowolkę tłumacząc że " ta rasa już tak ma". Dokładnie ciągle jestem w temacie tego co było pisane przy moim pytaniu o charcika - że ludzie rzucają tylko, że ze smyczy nie można puścić nigdy w życiu, bo ta rasa tak ma że ucieka.[/QUOTE]

Chyba się nie zrozumiałyśmy... ;)

Napisałaś, że wg Ciebie nie ma czegoś takiego jak trudny pies. I że jak sobie wychowasz tak masz.
No nie mogę się z tym zgodzić za cholere. Pojecie trudnosci jest bardzo indywidualne, bo dla mnie trudniejsze byłoby wychowanie terriera niz molosa, ale nadal to nie jest pies, który przy min. pracy bedzie w miarę ogarnięty- jak chociażby golden, który z natury nie powinien byc psem agresywnym.
I do tego piałam w temacie wychowania-no serio mniej problemów bedzie sprawiał pies z natury uległy niz pies, który w genach ma ta "agresje". Tutaj trzeba ciut wiecej niz samych podstaw.

A co do olewactwa ze strony właściciela i szukania wymówki w rasie-no kurde, wiadomo, ze to jest żenada po całej linii, bo predyspozycje rasy nie usprawiedliwiają zaniedbania w temacie wychowania. Z tymże to taka trochę oczywista oczywistość.

I z drugiej strony dobre wychowanie nie spowoduje tego, że pies przestanie być psem. Możesz miec super ułożonego asta, który jednak zaatakuje. Tak samo jak możesz miec ekstra wychowanego pointera, który jednak wyrwie za sarna. To jest pies, li tylko i wyłacznie. Zywa istota i samo wychowanie nie wypleni u niego tych, nazwijmy to, naturalnych skłonności. Co wcale nie oznacza, że mozna sobie olac wychowywanie pieska bo "to taka rasa".
I o to mi chodziło. ;)

Link to comment
Share on other sites

No wiesz, ale ty chyba mylisz pojęcia, bo wychowanie z zakładaniem kagańca wiele wspólnego nie ma ;). Kaganiec to środek prewencji i nie trzeba żadnej pracy, żeby go stosować. Niestety od niego piesek nie zacznie kochać wszystkiego dokoła, więc nie wiem co ma piernik do wiatraka? ;)

Poza tym mój pies jak najbardziej się potrafi rzucić na człowieka, gdyż jest psem obronnym do tego celu wyhodowanym. On się tego nie boi i stanowi to dla niego naturalną rzecz jak jedzenie czy picie. Wychowaniem i wprowadzeniem wzorców postępowania, uniemożliwiam mu robienie tego, jednak nie zmienia to faktu, że w sytuacji gdzie jamnik wywala się kołami do góry, doberman stosuje aktywną obronę.

Czasem mam wrażenie, że dla niektórych (i niestety się to szerzy) wszystkie psy powinny miec ten sam charakter i byc potulnymi miśkami, albo co najwyżej mieć przełącznik ON/OFF i na zawołanie atakować, ale potem znów być przyjacielem motylków i pląsać w tęczy. Niestety w praktyce tak to nie wygląda i psychika psa obronnego czy stróżującego, to jest cały pakiet jaki dostajemy z psem i trzeba to naprawdę lubić i wiedzieć z czym się to je, bo inaczej taki pies może byc utrapieniem dla wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']
W kontekście agresywnych do wszystkiego astów , których właściciele radośnie stwierdzają że "one tak już mają" :
Nie wymagam od psów, a wymagam od właścicieli żeby psa prowadzili tak jak powinni, żeby człowiek mógł przejść ulicą spokojnie sam i ze swoim psem. Jeśli ktoś wie że jego pies jest agresywny niech mu zakłada zwyczajnie kaganiec, a nie puszcza radośnie i tłumaczy tępakom wkoło że ten pieseczek był stworzony do zabijania to niechże nikt nie wymaga żeby był misiaczkiem. Zresztą jak jeszcze rozumiem fakt że samiec z samcem jakiekkolwiek rasy się może nie polubić tak żaden normalny pies nie powinien rzucać się na ludzi... Nawet jeśli " tak już ma"...

O dziwo - zaskoczę Cię, ale znam dużo osób których asty, rottki itd nie są morderczymi bestiami z natury, które koszą wszystko po drodze, a są normalnymi psami normalnie żyjącymi, chodzącymi na spacerki w grupach itd.
I piszę to cały czas w tym samym kontekście : ktoś psa nie chce wychować, nie chce nic nauczyć, daje mu samowolkę tłumacząc że " ta rasa już tak ma". Dokładnie ciągle jestem w temacie tego co było pisane przy moim pytaniu o charcika - że ludzie rzucają tylko, że ze smyczy nie można puścić nigdy w życiu, bo ta rasa tak ma że ucieka.[/QUOTE]

Ja w ogóle nie wzięłam pod uwagę sytuacji, kiedy ktoś puszcza psa atakującego inne i tłumaczy to rasą, bo nie ma to nic wspólnego ani z wychowaniem, ani z rasą, tylko z elementarną kulturą i dbałością o bezpieczeństwo otoczenia.
To, że spotkałaś asty, które nie koszą wszystkiego po drodze i chodzą na spacery w grupie, a spotkałaś asty, które owszem, złapią się z 90% psów z którymi mają kontakt, ma o wiele mniejsze podłoże w wychowaniu, niż Ci się wydaje. TTB są grupą psów taką jaką są, ale przy tym wszystkim osobnicze rozmiary cech psów walczących mają jak pisałam wcześniej bardzo dużą rozpiętość. Znam masę TTB wychowywanych starannie, socjalizowanych, które nie spotkała żadna krzywda ze strony psa, a które czasami dosłownie ze spaceru na spacer w wieku dojrzewania przestają akceptować inne psy. I może się zawiązać na supeł i 10 kokardek, i nie być w stanie wypracować/wrócić do stanu, w którym ten piesek hasał wesoło w grupie innych zwierząt. Są też TTB pierdoły, które całe życie wycofują się z konfliktów, zbierają bęcki, ale one nie są takie zazwyczaj dlatego, że właściciel wychował je lepiej niż te pierwsze, tylko ze względu na cechy osobnicze.
Pytanie teraz co Ty uważasz za problem. Czy w tym pierwszym przypadku jest dla Ciebie ok, że właściciel takiego psa wyprowadza go na smyczy i w kagańcu, trenuje tylko na swojej posesji i w ustronnych miejscach, i nie pozwala psu na atakowanie innych - czy mimo tego wszystkiego uważasz, że jego winą i zaniedbaniem jest, że ten pies nie akceptuje innych psów i się z nimi nie bawi. Tak jak pisałam wcześniej, w TTB takie osobniki się zdarzają - szczególnie u pitbulli, które są hodowane pod kątem cech sportowych, a więc ogromnej sprawności, uporu, zaciętości, testosteronu, ktory odpowiada za umięśnienie, ale i rywalizację z innymi psami, i te psy nawet w rękach pacyfisty socjalizującego je do bólu w psim parku po dorośnięciu nie byłyby inne. To tak, jakby wierzyć, że chart po odpowiednim wychowaniu straci wenę do pogoni za małymi szybko się ruszającymi obiektami, albo że kaukaz będzie wykładał się do góry brzuchem, kiedy ktoś obcy wejdzie na posesję. Owszem, bywają takie jednostki, ale to już kwestia danego osobnika i genów, bo u psa z silnym instynktem pogoni/obrony terytorium, żadne wychowanie pewnych rzeczy nie przeskoczy.
I mnie też, ktoś może spytać, czemu na osiedlu nie puszczam psów, szczególnie Cyca bez smyczy. Mogłabym odpowiedzieć, że dlatego, że to TTB, bo nie chce mi się wdawać w szczegóły, że zaatakowane przez pimpka bez smyczy mogą go potargać, a mając je luzem, nie mam możliwości odpowiednio szybko zareagować, jeśli pogryzą się z psem, których w okolicy biega i zaczepia całe mnóstwo. Czy to od razu szufladkuje mnie jako osobę, która z psem nic nie robi i tłumaczy to rasą? Gdybym miała charta i ktoś by pytał, czemu on chodzi na smyczy, to też bym pewnie powiedziała, że to chart - bo po co mam opowiadać każdemu na ulicy elaborat, że charta nie można puścić wszędzie, gdzie się podoba, bo u najlepiej ułożonego może wystarczyć ułamek sekundy, uciekający kot, a psu rozłączy się kabelek w głowie, poleci i zostanie z niego placek na jezdni...

Link to comment
Share on other sites

moi sąsiedzi mają takie cuś,czasem u nich bywam-co zaobserwowałam szczekacz zasiatkowy i traci kupe futra cały rok(ma możliwość wcghodzenia do domu),ma problemy z wchodzeniem po schodach(kregosłup i krótkie nogi)więc sąsiedzi zagrodzili bramka schody na pietro,nie lubi obcych potrafi bez uprzedzenia złapac za nogawkę.to tak z moich obserwacji na codzień i nie tylko...

Link to comment
Share on other sites

Nie mam schodów. No własnie z wystawy pamiętam, że to bardzo przyjacielskie cosia. Czytam opisy rasy ale one są takie suche... a ja chcę coś bardziej życiowego.
Natomiast a galerii poszczególnych hodowli widzę, że pembroki mają upodobania jak goldeny - błoto, woda i tarzanko w sniegu to ich żywioł. Będzie w domu duet nieprzecietny.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...