Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

  • 2 weeks later...

[QUOTE]Ja jakoś nigdy nie potrafię się odgryźć na poczekaniu[/QUOTE]

...na poSZCZekaniu! ;) :evil_lol:

Sytuacja z dziś:

Mijam z kundlem potężną babę zapartą na trawniku, mocującą się za trzema kundlami. Pracowicie skupiam Soka na sobie. Idziemy normalnym marszem. Nagle słyszę:

- "...że ...ciej?"
-" Słucham?"
-" Gówno!!! Może szybciej???!!!"

:crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

Matka droga, jak mnie irytują ludzie, którzy uważają, że spacer = wyjście na pogaduszki na jedyną łączkę w okolicy, na którą mogą odlać się tutejsze psy :roll: Jax o ile jednego psa już zignoruje, to 5 czy 8, które po nim przebiegną "się przywitać", już nie. Pomijam oburzenie pana, który wychodził z psem collie gwałcącym wszystko, gdy ów pies został przeze mnie odepchnięty niekulturalnie nogą, gdy próbował kopulować najpierw na moim psie, a potem na mnie. Pan od labradora już mnie nie lubi po tym, jak mu powiedziałam parę niemiłych słów, gdy próbował wyrwać mi smycz i spuścić z niej Jaxa, bo "paaaaani to młode dziecko jest (mam ponad 20 lat), ja sie na psach znam, na pewno wróci" :roll:

Link to comment
Share on other sites

LadyS. - na ludzka ignorancję, prostactwo, brak kultury nie ma lekarstwa. Możemy tylko robić swoje i - niestety - nie żałować kopów... licząc się z mało przychylnym przyjęciem tych działań. Ja do tego unikam miejsc z przypadkowymi psami puszczanymi luźno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yamayka']LadyS. - na ludzka ignorancję, prostactwo, brak kultury nie ma lekarstwa. Możemy tylko robić swoje i - niestety - nie żałować kopów... licząc się z mało przychylnym przyjęciem tych działań. Ja do tego unikam miejsc z przypadkowymi psami puszczanymi luźno.[/QUOTE]

No właśnie my nie bardzo mamy wybór, bo na szybkie siku to jest jedyne miejsce w okolicy, dlatego staramy się wychodzić, jak wiemy, że nikogo nie ma... Chyba zaczne tam SM wysyłać, może jak dostaną mandaty to odnajdą smycze...

Link to comment
Share on other sites

Na przypomnienie o istnieniu smyczy często spektakularnie działa też potraktowanie kochanego piesunia nogą lub wzięcie go za fraki.
A teraz mi sie przypomniało - psy na smyczach też nie są gwarancją bezpieczeństwa: ostatnio szła z naprzeciwka babeczka chwiejąc się na obcasach, wleczona przez potężnego boksera. Usadziłam S. pod ścianą, odgrodziłam sobą i mówię: "Niech pies nie podchodzi." Boksiu zbliza się, babka za nim. "Niech nie podchodzi." Oczywiście bokser dowlókł babkę do nas, musiałam złapać go za łeb zanim powącha S.i wręcz "odrzucić" od Soccera. Usłyszałam "*****!!!!" i wzrok babki prawie mnie zabił.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Pan od labradora już mnie nie lubi po tym, jak mu powiedziałam parę niemiłych słów, gdy próbował wyrwać mi smycz i spuścić z niej Jaxa, bo "paaaaani to młode dziecko jest (mam ponad 20 lat), ja sie na psach znam, na pewno wróci" :roll:[/QUOTE]

:shock:

No my mamy parę "wszystkowiedzących", np. Pana Dziadka od labradora, który z rozbawieniem patrzył na Zu wychodzącą na lince i coś tam sobie brzęczał, że głupio tak i że na pewno wróci, ale gdyby ktoś mi próbował smycz wyrwać to by chyba doszło do rękoczynów :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yamayka']Na przypomnienie o istnieniu smyczy często spektakularnie działa też potraktowanie kochanego piesunia nogą lub wzięcie go za fraki.
A teraz mi sie przypomniało - psy na smyczach też nie są gwarancją bezpieczeństwa: ostatnio szła z naprzeciwka babeczka chwiejąc się na obcasach, wleczona przez potężnego boksera. Usadziłam S. pod ścianą, odgrodziłam sobą i mówię: "Niech pies nie podchodzi." Boksiu zbliza się, babka za nim. "Niech nie podchodzi." Oczywiście bokser dowlókł babkę do nas, musiałam złapać go za łeb zanim powącha S.i wręcz "odrzucić" od Soccera. Usłyszałam "*****!!!!" i wzrok babki prawie mnie zabił.[/QUOTE]

No tutaj bardziej chodzi o to, że jak ta "klika" siedzi na łączce, to żaden inny pies nie może się wyszczać, za przeproszeniem, bo tamte siedzą mu pod ogonem/na nim/przy nim itd. Oczywiście nikt nie odwoła, bo to wstyd, tzn. wstyd zawołać, bo pies i tak nie zareaguje...

[quote name='evel']:shock:

No my mamy parę "wszystkowiedzących", np. Pana Dziadka od labradora, który z rozbawieniem patrzył na Zu wychodzącą na lince i coś tam sobie brzęczał, że głupio tak i że na pewno wróci, ale gdyby ktoś mi próbował smycz wyrwać to by chyba doszło do rękoczynów :diabloti:[/QUOTE]

No u mnie nie doszło, bo dostatecznie zaszokowałam pana swoim niekulturalnym wystąpieniem słownym :lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja się natknęłam na pana z "ONkiem" i mniejszym kundlem luzem, oba lecą na mojego psa, zawołałam, że proszę je zabrać, natupałam, odgoniłam, ale one uparte i wracały. Pan swoje pogadał ("panieeeenko, pani będzie oganiać, to one jeszcze chętniej zaatakują!" itp), ale w końcu ONka złapał. Kundla nie. Jako że pan lazł za mną, co chwila kundel podbiegał, ja tupałam, pan się pluł. W końcu przypomniałam sobie, że mam drugą smycz w kieszeni, i zaczęłam psa smyczą odganiać, na co koleś się wkurzył "Co pani ręką go odgania! On jest mały! Ja zaraz drugiego puszczę to zobaczymy, czy pani i pani pies tacy mocni!" Ja już się ostro wkurrr..., ale rzuciłam tylko "Pies według prawa traktowany jest jak broń, pan mi grozi szczuciem - niech pan się zamknie i zabierze drugiego psa, bo mi się cierpliwość kończy i dzwonię na policję..."

Pan zniknął jak sen złoty... :P

Moje szczęście, że wiem, gdzie mieszka i wiem, że miał już policją zatargi, jego i ONka szczęście, że się opanował, bo jak ktoś przegina, to robię się mocno agresywna...

Link to comment
Share on other sites

Szura dobrze zareagowałaś, ja też nie miałabym cierpliwości do takich typów.. To jest chore, że ludzie wychodzą z psami po to żeby innych ludzi, inne psy szczuć własnymi... Świat się zmienia, technika i ludzie niestety też... jedno na lepsze drugie na gorsze. Tak jak ktoś napisał, nie ma co żałować kopów...

Link to comment
Share on other sites

Ja wczoraj wracałam z moimi dwoma psami- na szczęście byłam bez chihuahua żadnego- kiedy też "napadł nas" ONek. Stał sobie pod podstawówką w grupie dzieci i rodziców- kiedy nas zobaczył zaczął leeecieć- wiedziałam że moje psy nie mają szans... Stanęłam w miejscu i zaczęłam się drzeć "niech pani weźmie psa!!!" i po chwili na szczęście ONek został odwołany-zawrócił. Niby wszystko OK, ale dlaczego ja muszę krzyczeć żeby przejść ze swoimi psami? Pana pies w danej chwili widocznie nie interesował... Kobieta z młodym labkiem która wszystko widziała z daleka zmieniła trasę, bo bała się że i jej pies padnie ofiarą zapędów ONka. Oj ciśnienie mi wczoraj skoczyło- już wyobraźnia podpowiadała mi czarne scenariusze...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Idę z moją suką na długi spacer, aby dojśc na wały musze przejść kawałek przez centrum miasta. Nagle z drugiej strony ulicy, z podwórka biegnie do nas amstaff. Suka wystraszona (schroniskowa, jedna z tych które całymi dniami siedzą wciśnięte w kąt boksu) bo mimo dwóch lat u mnie nadal boi się obcych, zwłaszcza biegnących do niej psów. A z podwórka wolnym krokiem idzie sobie wolnym krokiem właściciel astka i krzyczy "niech mi go pani złapie za obroże"-ciekawe jak k.... miałam uspokoić a przede wszystkim utrzymać wyrywającą się ze smyczy moją 20 paro kilową sukę i jeszcze próbować złapać 40 kilowego psa (ten astek ważył mało co mniej ode mnie). Spaceru kontynuować nie mogłam, bo suka w panice chciała za wszelką cenę wrócić do domu, pan natomiast wolnym krokiem podszedł, zapiął swojego psa na smycz i nie mówiąc nawet "przepraszam" poszedł dalej. Z nerwów zapomniałam języka w gębie (co rzadko się zdarza), za to suka reszte dnia nie mogła dojśc do siebie:(

Link to comment
Share on other sites

Ja zawsze ciekawe dyskusje prowadzę z ludźmi :evil_lol:


Kiedyś wyprowadzałam husky starszej pani. I często ktoś mnie zaczepiał. Przykładem niech będzie...
Stoję sobie z suczką i czekam aż skończy niuchać trawkę ;). Ni stąd ni zowąd zaczepia nas jakaś przemiła, starsza pani i od razu zaczyna "lajkować" :cool3:
- Ja nie lubię owczarków niemieckich.
- Ja też nie - odrzekłam ze stoickim spokojem, zastanawiając się o co pani chodzi...
- Ja nie lubię akit amerykańskich. - ciągnęła tamta.
- Ja też nie. A to jest husky. :siara:
Pani zrobiła minę obrażonej i poszła w długą... :lol:


Albo:
- Co to za rasa?
-Siberian husky
-Aha. Malamut. :D

Parę miesięcy temu wyszłyśmy z koleżanką ze swoimi psami: ona ze swoim dorosłym husky, ja z kundelkiem.
Jakaś babcia do dziecka:
-Zobacz, wnusiu jaki ładny szczeniak husky :ylsuper:


Ja na spacerze z M. Gdy doszliśmy na naszą polankę (najkrótsza droga dojścia do lasu jest właśnie koło polanki), gdzie spotkaliśmy panią z dziećmi i "sweet cocker spanieleczkiem". Próbowałam Morusa skupić na sobie zanim on sam dopatrzy spaniela, ale mi się nie udało. Jedyny sukces to to, że Morus podchodził do pieseczka na luźnej smyczy, a gdy się zatrzymałam 100m od ciągnącego, charczącego, raz po raz warczącego spanielka [nie chciałam bliskiego spotkania z tym pieseczkiem rodzinnym i skoro pani (osoba młoda, tak po 40) musiała złapać się 3 rosnących obok siebie drzew :cool3: [gdybym tego nie widziała to bym nie uwierzyła :D], by utrzymać spaniela. Postanowiłam, że spokojnie zaczekam aż przejdzie (tak się złożyło, że szłam tą samą drogą, skąd wracała)]. Pani zaczęła coś z oddali krzyczeć:
- Samiec?!
- No, tak. Samiec. Mogę zagwarantować, że mój pies jest wychowany i nie zagryza pobratymców - odpowiedziałam.
- Dziecino! Kłamiesz! Samiec z samcem nigdy się nie lubią! [stereotyp... górą? :roll:]
- To mój widocznie gej :diabloti: - zażartowałam.
- Jaka pyskata! No, weź zabierz tego agresora.
- To nie mój pies, lecz pani, więc pani powinna go zabrać, nie ja - jeszcze mnie ugryzie ;). - a po chwili załapałam o co jej chodzi, więc dodałam - A jeśli chodzi pani o tego, co mam na smyczy to nie widzę, by wykazywał agresję: pies sobie siedzi na luźnej smyczy i nawet nie patrzy na pani psa.
- Idźcie stąd, bo ja nie daję rady! Nie utrzymam dłużej tego psa - kobieta nadal trzymała się drzew, tym razem już dwóch i zapierała nogami.
Poszłam. Nie było co dyskutować. To, co z tego, że pójdę okrężną drogą, to co, że pójdę w inną stronę niż planowałam, to co, że ja panuję nad swoim psem. :roll: Uszanowałam, bo może jej pies faktycznie jest agresorem...
Nagle patrzę, a za nami idzie ten sam spanielek ciągnący swoją pańcię. Zapytałam się czemu idzie za nami, na to ona, że nie daje rady utrzymać swojego spanielka :cool3: :grin:

Link to comment
Share on other sites

No, spaniele, jak wiadomo, to strasznie zdeterminowane, silne bydlaki :D


P.S. Dzisiaj nas znowu zaczepiał afgan, bez obroży nawet, co prawda byliśmy bez psa, no ale... Chyba będę musiała zacząć dzwonić na SM, że duży czarny pies bez obroży zaczepia przechodniów i psy :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']
- Co to za rasa?
-Siberian husky
-Aha. Malamut. :D[/QUOTE]

Mój sąsiad miał kiedyś syberiana, ale jakiegoś takiego nadzwyczaj małego, szczerze myślałam, że to podrost jeszcze. Ja byłam ze swoją to sobie tak pogadaliśmy troszkę. Mniej więcej tak:
-Jaki sympatyczny, ile ma?
-Trzy lata.
-O, a wygląda, jak młodziak.
-No wie pani, bo są duże husky i są małe husky, a on jest z tych małych właśnie.

Uznałam, że nie będę starszego pana wprawiać w zakłopotanie, niech sobie myśli, że syberian to mały husky, a malamut to duży husky :lol:

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc to rasowe husky są "małe" ;) W porównaniu do tych mieszanek SH/AM i któż wie co jeszcze, które się normalnie spotyka na spacerach... Będąc po raz pierwszy na wystawie, nie mogłam uwierzyć, że te husky, które widzę, to np. kilkulatki a nie młodziki ;)

Link to comment
Share on other sites

Na wystawach widuje się tzw. "misie" - małe, niskie i ciężkie - to nie jest mój typ: wolę długołapne, lekkie i wysokie wyścigówki zwane przez niektórych właścicieli wystawowych piesków "szczurami" :cool3:.

Tak wracając do tematu ;). Jedną właścicielkę nauczyłam trzymać swojego wesołego labradorka na smyczy ;). A było to tak:

Ostatnio poszłam do parku z psem (nie chodzę często, bo tam mam okazję spotkać się na każdym kroku z debilizmem) i będąc 200m przed nim widzę paniusię z labkiem. No, oczywiście dziewczyna rozmawia sobie przez telefon a labradorek jest bez smyczy, ba! bez obroży nawet i kagańca! Jak nas zobaczył (szliśmy drugą stroną ulicy) to oczywiście co robi? tak, zgadliście - leeeci. :shake:
Na to ja z pyskiem do babki, by zabrała psa, chyba że chce skrobać swojego z ulicy lub wyjmować z paszczy mojego. Zmierzyła mnie wzrokiem, rozłączyła się słowami "słuchaj, ktoś się przywalił do mnie", potem spojrzała na M. i zaczęła się śmiać. Przecież tak mały pies nie zrobi krzywdy jej psu! :razz: A do mnie co powiedziała? Hmm? Zgadnie ktoś? No, oczywiście:
-Ale to labrador!
-Ja mam gdzieś czy to labrador czy to amstaff. Proszę zabrać psa, bo zaraz zadzwonię po Straż Miejską.
-A po co ta agresja? To jest LABRADOR - rasę powtarza głośno i wyraźnie, jakbym nie dosłyszała - one nic nie zrobią. Są łagodne.
W tym samym czasie złapałam psa za ten tłuszcz (tak... jestem brutalna) i odsuwam jak najdalej od mojego. A babsko na mnie z gębą, że krzywdę robię jej labradorkowi. Odebrała psa, po czym ja powiedziałam:
-Obroża, smycz obowiązuje każdego psa. Ja się boję labradorów, mój pies ma świerzba. Nie pomyślała pani o innych, co?
A ona niewzruszona moją mową powiedziała, że to mój problem, iż się boję, a mój pies ma świerzba. I to mój chory obowiązek pilnować swojego psa, by inne się od niego nie zaraziły. Myślałam, że mnie coś trafi na miejscu... :roll:
Odeszła parę kroków i dawaj puszcza psa znowu. Nie dość, że ten ciężki pies przebiegał cały czas prze ulicę, to zdążył jeszcze przewrócić małe dziecko i ukraść bułkę-parówkę komuś. A jego pańcia? No, oczywiście nic nie zrobiła. Bo przecież to LABRADOR. Im wszystko wolno :evil_lol:
Zaczęłam więc robić jej na złość, bo tego wszystkiego miałam serdecznie dosyć. Chodziłam naprzeciwko niej i ilekroć nas widziała biegła za swoim labkiem.Ona na szpilkach i w spódniczce mini za ciężkim, ale w miarę szybkim psem - cudny widok :diabloti: W końcu na mnie/do mnie powiedziała niecenzuralne słowa, ale... tu uwaga! zapięła swojego psa na smycz. Tak! Nagle skądś znalazła się smycz i obroża! Wow! :cool3:

Teraz jak ją widzę to zawsze labuś chodzi na spacer na smyczy. Cel osiągnięty :D

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Na wystawach widuje się tzw. "misie" - małe, niskie i ciężkie - to nie jest mój typ: wolę długołapne, lekkie i wysokie wyścigówki zwane przez niektórych właścicieli wystawowych piesków "szczurami" :cool3:.[/QUOTE]
Bo to są szczury, nie tylko właściciele czołgów tak mówią. IMO zarówno szczury jak i miśki są przerasowione i nie nadają się do dalszej hodowli.

Link to comment
Share on other sites

A ja dzisiaj się dowiedziałam od starszej pani- lat ok. 70-ciu, że weszły nowe przepisy i teraz psy nie mogą jeździć tramwajami :D...
Myślała że trafiła na gówniarę która uwierzy- jechałam z Ariel (staffik) do parku trochę z nią pobiegać- w dresie, adidasach, czapce z daszkiem i szaliku- w dodatku bez makijażu, w kucyku itd- wiadomo że wtedy nie wyglądam na moje...no 30 ;) lat :D
Stojąc w zatłoczonym tramwaju miałam w jednym ręku smycz (pies oczywiście w kagańcu), w drugiej mały plecaczek, żeby nie walić nim nikogo :razz: Tramwaj zahamował, ja do przodu, a pani- nóżka w bok, ja się potknęłam- i słyszę- "no to masz gówniaro swojego pieseczka..." Nie wiem skąd taka agresja- OK, może bullowate nie podobają się każdemu, ale żeby podstawiać nogę? A jakbym poleciała z Arielą na nią? Jeszcze moja wina by była :D Na szczęście złapało mnie dwóch młodych panów i podniosło- bo miałam problemy z zaplątaną Ariel, plecakiem z którego wszystko mi powypadało itd...:angryy:
Olaam złośliwą panią i wyszłam. Ona za mną- niestety. I wtedy już przestała udawać grzeczna starszą panią. Niecenzuralnym językiem zwracając się do mnie na "ty" zaczęła wyzywać mojego psa i policję chciała wołać- że niby ugryźć ją mógł :confused: Nie wiem, chyba nie do końca normalna... Ale nie lubię takich sytuacji- Arielka wyczuwa chyba złą energię- od razu się zdenerwowała, na treningu nie chciała wykonywać poleceń na początku- musiałam najpierw ją dość długo uspokajać... Ja czasem aż w szoku jestem że moje psy wiedzą, kiedy się o nich mówi...:razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Szczerze mówiąc to rasowe husky są "małe" ;) W porównaniu do tych mieszanek SH/AM i któż wie co jeszcze, które się normalnie spotyka na spacerach... Będąc po raz pierwszy na wystawie, nie mogłam uwierzyć, że te husky, które widzę, to np. kilkulatki a nie młodziki ;)[/QUOTE]
Ja kiedyś spotkałam sie z teorią, że są husky w typie "wystawowym"- te mniejsze, delikatniejszej budowy i zgodnej ze standardem, i mocniej zbudowane- pewnie te "miśki"- może one pochodza z linii pracujących? Tylko ile w Polsce huskych naprawdę biega? Chyba nie będzie to duży procent... Szczerze mówiąc grV nie jest moją mocną stroną, powtarzam to co ktoś mi mówił... Ale jeżeli byłaby to prawda- czyli podział na linie wystawowe i pracujące- to jak zrobić żeby te pracujące też miały uprawnienia hod.? Może stad te "miśki"?
Oczywiście chodzi mi o rasowe SH czy AM- nie mieszanki typu "American Husky" czy już w ogóle typowo zaprzęgowe, stworzone dla maszerów eurodogi i greydogi...(? nie wiem czy ta druga nazwa prawidłowa) bo ciężko w tym wypadku mówić o rasie, która jest tak różna pod wzgl eksterieru...

Link to comment
Share on other sites

Ja się zastanawiam, czemu przeciętny psiarz, gdy jego galopujące futro pędzi wprost na moje, wydziera się zwykle: NIC NIE ZROBI!! itd., a tu proszę, nawet niektórzy użytkownicy tego forum twierdzą, że "psy się muszą powąchać" :roll:

[quote name='decime']A ja uważam że pies z psem powinien zawsze się powąchać kiedy się spotkają na spacerze. To nie metoda brania psa na ręce.Może twój pies też się chce powąchać z innym psem a zarazem pobawić.Pies nauczy się poprawnych zachowań kiedy będzie mógł poznać inne psy Moja Pola bardzo lubi bawić z innymi psami.I kiedy widzę właściciela biorącego psa na ręce lub wołającego
\niech pani ją zabierze lub odganianie / to jestem zła.Moją Pole kupiłam z hodowli i powiedziano mi że pies musi się powąchać z drugim psem.[/QUOTE]


[url]http://www.dogomania.pl/threads/148325-Jak-nauczy%C4%87-psa-komendy-quot-Bierz-go-quot?p=17844283&viewfull=1#post17844283[/url]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Ja się zastanawiam, czemu przeciętny psiarz, gdy jego galopujące futro pędzi wprost na moje, wydziera się zwykle: NIC NIE ZROBI!! itd., a tu proszę, nawet niektórzy użytkownicy tego forum twierdzą, że "psy się muszą powąchać" [IMG]http://www.dogomania.pl/threads/images/smilies/icon_rolleyes.gif[/IMG]

[/QUOTE]

Przeciętny psiarz może jeszcze wydzierać sie tak:

-"To pies czy suka?!" (ku..a, jakie to ma znaczenie??????)
-"On chce się bawić!"
...a najczęściej nie mówi nic, nie patrzy nawet na swego psa - przecież to normalna sytuacja... Eh...

Link to comment
Share on other sites

Jak Lusia (york) była jeszcze szczeniakiem znalazłyśmy się w dość nieprzyjemnej sytuacji. Mianowicie idąc po koleżankę, tuz pod jej blokiem, spotkałyśmy faceta po sześćdziesiątce z trzema onkowatymi olbrzymami. Oczywiście żaden nie miał a sobie kagańca, a co dopiero obroży. Będąc jakieś 3 metry od bloku usłyszałam psie dyszenie i zobaczyłam otwierające się drzwi. Ja sama między blokami, gdzie nikt mnie nie widzi, Lusia na automacie 8 metrów ode mnie, a tu wyskakują 3 wilczury.. Poleciałam biegiem w stronę małej, na ręce ją i wiejemy. Dookoła mnie krzaki, muszę się zawrócić. A za trzema psami sobie spokojnie właściciel wychodzi spacerkiem. No to ja się drę, żeby psy zabrał. Nic. Ignorancja. Lusia się na mnie wdrapuje, psiska wokół nas warczą.. Masakra. Tak się bałam, ze aż mi się na płacz zbierało. Zaczęłam coś tam gadać, to zaczął wołać psy, ale one totalna olewka. Dopiero jak zaczęłam się drzeć (chodzi o takie darcie się 'Aaaaaaaaaaaaa' xD) to raczył podejść. I tutaj uwaga: odciągał swoje psy ode mnie za uszy..!

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...