Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja mam Goldka, ale mnie na prawdę denerwuje gdy mój pis jest faworyzowany ze względu na to "pis do dzieci" wrr. Może to dlatego, że jestem miłośniczką wszystkich psów i wszystkie stawiam na równi bez względu na rasę?

Ale, żeby już nie narzekać miałam ostatnio w porządku sytuację. Wchodziłam do lasu ścieżką, była dość obszerna. Widzę 2 panie idące z 3 bokserami. Jedna z nich trzymała w rękach 2 na raz, jeden staruszek drugi dorosły, a druga pani trzymała jednego. Zbliżając się złapałam psa za szelki jak to zawsze robię (nie mam pewności jak zareaguje drugi pies, więc gdy moja sunia biega luzem łapie ją i dopiero podchodzę do psa) i idziemy w ich stronę, Dwa bokserki przyjazne, powąchały się, trzeci był w trakcie szkolenia, pani oduczała go agresji w stosunku do innych psów. Dostał komendę stój, kiedy zaczęłam się zbliżać (zamierzałam po prostu przejść obok, bo widać było, że rwie się do walki) i piesek zaczął przeraźliwie szczekać, nie zwróciłam na niego uwagi przeszłam obok, zaczął się rwać, ale dostał ponownie komendę stój. Kiedy oddaliłam się kawałek pani z agresywnym pieskiem grzecznie podziękowała, ja problemu nie miałam. I da się przyjaźnie z agresywnym psem? Da się ;D

Link to comment
Share on other sites

A teraz a propos dzieci i bezstresowego wychowania. Stoimy sobie dziś z forumową Kroook i jej nowo adoptowaną dobermanką na Podzamczu w Lublinie. Stoimy na uboczu, pies jest trzymany krótko. Nagle tuż obok pojawia się matka z 4letnim dzieckiem, które bez żadnego pytania podchodzi do psa i zaczyna go klepać po łbie, uszach i grzebać w faflach... Obie byłyśmy tak zaszokowane, że po prostu nas zatkało. A matka - stoi i się cieszy. Weszłam między psa i dziecko, odpychając i jedno, i drugie - matka wielce obrażona dopiero teraz woła dziecko i sobie idzie. Teraz pomyślcie - czyja byłaby wina, jeśli pies by zawarczał albo ugryzł? Oczywiście - psa, bo dziecku wolno, a nawet jest za to chwalone.

Link to comment
Share on other sites

A ja zmienię temat - powkurzam się na tych, co rozbijają szkło! I niech ich trafi i niech im będzie itd itp - mój pies ma po raz 5 bandaż na łapie - a żyje niespełna trzy lata, ile razy jeszcze będzie miał łapy w bandażach przez ***xyz ***??? raz nawet miał szytą , bo tak głęboko rozorał! szlag mnie dziś trafia - po cudownym weekendzie w plenerze, w przestrzeni, w prawdziwie pięknym otoczeniu przyrody na ścieżce powrotnej co? Szkło! o innych śmieciach nie wspomnę :(

Link to comment
Share on other sites

Z tym szkłem to mam wrażenie, że niektórzy tłuką je celowo i podrzucają w miejsca, gdzie trudno zauważyć, ale łatwo nadepnąć. Zbieram takie szkło, jak natrafię.
Co do urazów wywołanych przez porzucone śmieci, to jeden z moich psów biegnąc pociął sobie wszystkie 4 łapy, na czym? Na ukrytych w śniegu kawałach potłuczonego sedesu. Konieczna była skomplikowana operacja ścięgien.

Link to comment
Share on other sites

A ja się przyszłam poskarżyć na chamstwo psiarzy z mojego osiedla. Zmieniłam prosze ja Was specjalnie godziny spacerów, co by więcej psów na łąkach spotykać i z suczą trenować w ich obecności, a tu nagle pustki, zero null, ani jednego psa w godzinach szczytu i czekam ja tu 10min, 20, godzine i nic, no chamstwo normalnie, zaczęłam podejrzewać, że może jakieś radary sobie sprawili, żeby mnie nie spotykać:angryy::mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Basia1244']A ja zmienię temat - powkurzam się na tych, co rozbijają szkło! I niech ich trafi i niech im będzie itd itp - mój pies ma po raz 5 bandaż na łapie - a żyje niespełna trzy lata, ile razy jeszcze będzie miał łapy w bandażach przez ***xyz ***??? raz nawet miał szytą , bo tak głęboko rozorał! szlag mnie dziś trafia - po cudownym weekendzie w plenerze, w przestrzeni, w prawdziwie pięknym otoczeniu przyrody na ścieżce powrotnej co? Szkło! o innych śmieciach nie wspomnę :([/QUOTE]


a wyobraź sobie ,że może będzie lepiej jednak. Ostatnio ze znajomym rozmawialismy ze mimo ,iz ,,nasz" psi wąwóz pelen szkiel niestetey ani moje ,ani jego psy od roku - dwóch nie mialy zadnego skaleczenia . Doszlismy do wniosku ze po prostu z wiekiem stwardnialy im opuszki i sa odporniejsze na te swinstwa . nasze psy maja 5-8 lat . Takze będzie lepiej !!!



A skoro to narzekalnia to sobie z rana ponarzekam , w weekend wiecej czasu mialam na obserwacje okołobalkonowe.
No i jest b.blisko tego,ze bedę czatowac i opierd.....c ile wlezie , a kogo ? A 3-4 wlascicieli malych psow jazgotów , którym to absolutnie nie zabraniają ,nie korygują , doskakiwania ze szczekiem do naszego balkonu ( parter) .Zauwazylam ze nawet gdy nie ma tam moich psow ,psiaki te są juz przyzwyczajone ze do tego balkonu biegniemy pedem z pianą i szczekiem ,bedzie super zabawa . Nawet moja sąsiadka ( nie psiara) wczoraj zwrócila na to uwage . Takze mamy na celowniku trzy cosie kudlate i jajnika, a raczej ich wlascicieli . Najpierw będe pytac czy dobrze się bawią , potem czy sądzą ze moje psy mają nerwy ze stali ,a potem juz nie wiem , wiadro z wodą postawię na balkonie ?

Link to comment
Share on other sites

Ja mam z kolei odwrotne doświadczenie z ogródkami okołobalkonowymi-takie małe na parterach z ogrodzeniem z siatki. Ludzie traktują je jak wybiegi dla psów. Ostatnio ktoś sobie zakupił owczarka i coś amstaffowego do takiego "ogródka". Obok przebiega chodnik, którym porusza się mnóstwo ludzi oraz jest przystanek autobusowy. Jak ktoś przechodzi z psem to ON z koleżanką wyskakują przez drzwi balkonowe, biegną do siatki i ujadają jak cholera. Większość ludzi ucieka z przerażeniem a ja perfidnie chodzę tam codziennie i uczę sobie psy spokojnego przechodzenia obok szczekaczy. Nie stoję bezpośrednio pod siatką tylko po drugiej stronie uliczki. Trenujemy też sobie siady, warowanie a te diabły ujadają. Nie powiem, bardzo dobra pomoc szkoleniowa:diabloti:
Ogródek tych ludzi zamienił się w klepisko, drzwi balkonowe w ruinę a sąsiedzi chyba ogłuchli od tego jazgotu.

Link to comment
Share on other sites

moje psy tez nie reaguja na psy strózujące na podwórkach czy balkonach . takze nie musze ich douczac w tym wzgledzie . ale kiedys przezylam traume prawie ,gdy musialam przejsc wąską uliczką ,zabudowa szeregowców , nie wiem czy przepisy wymagają czy taka moda , ogrodzenia o wysokosci 1 -1,2 m ,i co drugie podworko spory strózujący pies , a ja dusza na ramieniu bo kazdy z palcem w ... mógl wyskoczyc do nas . omijam z daleka juz to miejsce .

Link to comment
Share on other sites

A ja wrócę do matek z dziećmi... Poszłam dzisiaj z Mikrą na spacerek. Jakoś tak szłyśmy, a że akurat po drodze był sklep odzieżowy, to po pytaniu, czy możemy wejść z psem i zgodzie sprzedawcy weszłyśmy sobie do sklepu. Oglądam ciuszki, a tu podchodzi do nas na oko 4-letni dzieciak i wrzeszczy "O, jaki ładny piesek!!!!!!!!" Mikra dzieci nie lubi, więc dość ostro na niego warknęła. Była na smyczy, więc została jeszcze bardziej skrócona, padła komenda "Nie wolno!". Przeprosiłam chłopca, uwiązałam psa na pół sekundy przed sklepem i poszłam odwiesić bluzkę, którą oglądałam. (Tak, w tej sytuacji wzięłam ze sobą bluzkę na wieszaku z nerwów;)). Odwieszam bluzkę, idę do psa, akurat wychodził dzieciak z mamą, więc przepraszam, idę przodem, żeby pies nie miał możliwości ponownie warczeć na dziecko. Na co babka: "Co, boi się pani, że mój synek zje pani psa?" Odpowiedziałam tylko: "Boję się, żeby nie było na odwrót". Matka chyba w ogóle nie zauważyła całej wcześniejszej sytuacji! Tak była zajęta ubraniami...

Link to comment
Share on other sites

Wam to trudno dogodzić z tymi dziećmi ;) Podchodzą, bo chcą psa pogłaskać - źle. Uciekają, bo się go boją - źle. Matki zagadują - źle. Nie zagadują - też niedobrze (bo pewnie psa nie widzą wcale) ;) Trzeba jakiś postulat napisać o tym, że dziecko w obecności psa ma stać jak kołek i już. I może rozesłać - nie wiem - po szkołach rodzenia? W końcu czym skorupka za młodu nasiąknie... :D

Link to comment
Share on other sites

A ja to dzisiaj prawie załamania nerwowego dostałam jak byłam z Tamlinem w parku :( Pies grzecznie idzie przy mojej nodze na smyczy, co chwilę spotykamy przyjaciółó Tamlina więc radości co nie miara :). Po 30 minutach spotkałam ukochaną Tamlinka, border collie Blankę, no to go spuściłam. Jest super, biegają sobie gdy tu nagle na ławce przy stawie siadają napakowany koleś z dziewczyną i rottweilerem. Facet odpina smycz a pies rzuca się na mojego :( . Blanka zaczęła ujadać (może chciała bronić kolegę), Tamlin próbował się bronić (ma scharatany nos) a rottweiler zagonił go w końcu do stawu. Właścicielka Blanki i ja krzyczymy wściekłe do faceta aby zapiął psa i czy jest on zaszczepiony.
Reakcja właściciela była taka: zapiął psa, usiadł na ławce i powiedział że jak ten husky wyjdzie z wody i go ochlapie [B]''to ma kopa w dupe''!!![/B] :( Znajoma zaczęła mnie uspokajać, Tamlin wyszedł ze stawu ( niestety nie ochlapał faceta, bo życzę mu żeby spróbował kopnąć mojego psa to narobiłabym mu niezłych kłopotów). Poszłam z Tamlinem do domu, już nie miał ochoty na zabawę, zresztą trudno mu się dziwić :( :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Wam to trudno dogodzić z tymi dziećmi ;) Podchodzą, bo chcą psa pogłaskać - źle. Uciekają, bo się go boją - źle. Matki zagadują - źle. Nie zagadują - też niedobrze (bo pewnie psa nie widzą wcale) ;) Trzeba jakiś postulat napisać o tym, że dziecko w obecności psa ma stać jak kołek i już. I może rozesłać - nie wiem - po szkołach rodzenia? W końcu czym skorupka za młodu nasiąknie... :D[/QUOTE]
Nie o to chodzi, że chcą psa pogłaskać. A proszę bardzo, niech głaszczą, ale niech najpierw chociaż spytają, czy wolno. Gdyby jakiś dzieciak do mojej Chapsi z łapami wystartował, to nie gwarantuję, że w którymś momencie po prostu by nie wytrzymała. I wtedy czyja by była wina? Moja, bo mam groźnego psa i powinnam go w kagańcu prowadzić. Albo psa, bo nie rozumie, że zębów się nie używa.
Jeśli uciekają, no to już trudno, nie ich wina, że się boją, ale nie sądzisz, że rodzic powinien chociaż powiedzieć, jak ma się dziecko zachować przy psie? (a tak na marginesie - kto coś wspominał o uciekających dzieciach?).
Matki zagadują - w porządku, ale czy tekst "boi się pani, że mój synek zje pani psa" jest okej? Dla mnie nie. No a jak nie zagadują, to nikt chyba nie pisał, że jest źle.
I bynajmniej nie chodzi o pisanie jakichś postulatów, tylko o zwykły ludzki szacunek. Kto dał dzieciom prawo do głaskania psa? A co jeśli pies jest panicznie lękliwy albo miał właśnie zaaplikowane krople na kleszcze, albo chociażby coś go boli i nie podoba mu się klepiąca go ręka? Jeśli się i pies, i dziecko znają i nie ma żadnych przeciwwskazań co do ich kontaktu, to wszystko jest w porządku i nikt nie robi afery, dopóki dziecko nie połamie pieskowi łap, tak "dla zabawy".
Może nie po szkołach rodzenia, ale nikomu by się nic nie stało, jeśliby nauczyciele w pierwszych klasach podstawówki bodaj wbili trochę szacunku dla zwierzaka dzieciakom. Choć z drugiej strony szkoła szkołą, a co się dzieje w domu, tego już nikt nie kontroluje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Wam to trudno dogodzić z tymi dziećmi ;) Podchodzą, bo chcą psa pogłaskać - źle. Uciekają, bo się go boją - źle. Matki zagadują - źle. Nie zagadują - też niedobrze (bo pewnie psa nie widzą wcale) ;) Trzeba jakiś postulat napisać o tym, że dziecko w obecności psa ma stać jak kołek i już. I może rozesłać - nie wiem - po szkołach rodzenia? W końcu czym skorupka za młodu nasiąknie... :D[/QUOTE]
Ja bym chciała aby moja collie nie reagowała nerwowo w obecności dzieci i nad tym pracuję. Dopuszczam do siebie myśl, że jakieś dziecko może nieoczekiwanie podejść i nie chciałabym aby wydarzył się wypadek. Moim marzeniem nie są nie podbiegające dzieci ale spokojny pies reagujący na komendy. Collie nie przepada za krzykiem i nerwowymi ruchami dlatego moja w tym głowa aby tak pokierować sprawę aby nie odbierała zachowań dzieci jako zagrożenia. Ja osobiście wolę zagadujących rodziców niż nerwowo chowających się po kątach. Zazwyczaj są to miłe rozmowy, pytanie o rasę, jakie ma wymagania, jak się zajmować psem itp.Moim zdaniem, ja jako właścicielka psa tak go muszę wychować aby nie stanowił zagrożenia.
Jedyne na co się nigdy nie zgodzę to na bicie psa przez dziecko, a niestety miałam taki wypadek że chłopiec podbiegł i uderzył sukę kijem. Od tego momentu dziewczyna ma mały problem z odbiorem szczególnie chłopców biegających z kijami. Trenujemy jednak na dzieciaku znajomych i postępy są.
Ja -jako matka nauczyłam dziecko, że zanim się podejdzie do psa to trzeba zapytać właściciela czy można oraz jak się zachować gdy obcy pies podbiega, jakie może mieć zamiary i gdzie głaskać.
Uważam, że jeśli ma się agresywnego psa, który może zrobić krzywdę to niestety powinien on chodzić w kagańcu aż się nie nauczy prawidłowych zachowań. Ja zawsze zakładam kaganiec jak mam obawy co do reakcji psa.
Drugi mój pies nie reaguje na dzieci, co najwyżej szczeka ostrzegawczo co jest dla mnie dopuszczalne a zarazem zniechęca do głaskania.Jednak jakby się ktoś uparł to i tak ją może przytulić, nawet szczekającą.
Pies np. na wystawy musi być tak wychowany aby dawał się dotykać, ustawiać obcym osobom. Za okazanie agresji może być odesłany do domu.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam to szczęście,że mój pies dzieci kocha,a mój syn doskonale wie,że nie głaszcze się obcych psów,chocby był najpiękniejszy i najmniejszy na świecie.Merrick,ja nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu,bo nerwowa jestem.Miałam kiedyś dalmatynkę 8 lat temu,wychodziłam po koleżankę i przy okazji wyrzucałam smieci.Psa oczywiście wzięłam ze sobą.Mieszkanie,które wynajmowaliśmy mieściło się przy podwórku,przez które często przechodzili ludzie wysiadający z autobusu.Poprostu mieli przez to podwórko na skróty.Suka miała z 6 mies.wzięłam ja bez smyczy,bo wkoło podwórka płot i ona jako szczeniak co rusz musiała latać na siku,więc przy okazji opróżniania kosza,wzięłam Larę.A śmietnik, taki spory kubełek metalowy.Więc idę sobie,ona obok mnie,lezie kark w kapturze.Lara wysikała sie i poleciała obwąchać krzaki,zawołałam ją i wracając przebiegała obok tego gnoma.On w tył zwrot...i jak nie zapali kopa mojemu psu!!!Jego pech,ze blisko mnie się akurat znajdował.Z nerwów niewiele myśląc jak mu nie przy.....lę tym kubłem w łeb i w krzyk ,że z tego podwórka,to on żywy nie wyjdzie,a jak wyjdzie,to i tak go znajdę i z jeleniej,to się będzie musiał w trybie natychmiasowym wyprowadzać!!Oczywiście wyrażałam się w mniej kulturalny sposób.A jak jeszcze usłyszał,ze drę japę do męża żeby JUŻ!!!NATYCHMIAST ZŁAZIŁ !!!To niewiele myśląc poprostu uciekł.Zamurowało mnie.Myslałam,że przynajmniej i ja na kopa się załapię za to "wiadrem w łeb"i byłam na to nawet przygotowana,ale on uciekał jakbym była z trzy razy większa od niego.Do tej pory jak to sobie przypomnę,to z jednej strony złość mnie sraszna ogarnia,a z drugiej uśmiecham się jak sobie tylko przypomnę jego plecy,kaptur,i plecak taki mały na plecach jak mi znika z oczu::))

Link to comment
Share on other sites

Mojej szelti dzisiaj jakaś baba przywaliła. Suka idzie zziajana, co prawda luzem ale człapie spokojnie. Opodal przechodzi kobieta z suczką na flexi rozciągniętej na kilka metrów. Suki chciały się obwąchać, nie były agresywne tylko ciekawe, zachowywały się spokojnie i przyjacielsko. W pewnym momencie ta kobieta zaczęła nerwowo wymachiwać smyczą, krzyczeć jakby niewiadomo co się stało. Suki dalej się spokojnie obwąchują, najmniejszych oznak agresji (jakby tamta chciała zaatakować to moja dałaby dyla). No więc idę po moją a ta baba łupnęła mi psa rączką od flexi aż odskoczył na metr. No i dostałam przy okazji "dogomaniacki" wykład, że mam prowadzać psa na smyczy. Tak jakby jej flexi rozciągnięte na 3 metry można nazwać smyczą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']
Uważam, że jeśli ma się agresywnego psa, który może zrobić krzywdę to niestety powinien on chodzić w kagańcu aż się nie nauczy prawidłowych zachowań. Ja zawsze zakładam kaganiec jak mam obawy co do reakcji psa.
Drugi mój pies nie reaguje na dzieci, co najwyżej szczeka ostrzegawczo co jest dla mnie dopuszczalne a zarazem zniechęca do głaskania.Jednak jakby się ktoś uparł to i tak ją może przytulić, nawet szczekającą.
Pies np. na wystawy musi być tak wychowany aby dawał się dotykać, ustawiać obcym osobom. Za okazanie agresji może być odesłany do domu.[/QUOTE]
Oczywiście, ale pies jest spokojny dopóki wokół nie ma zbyt wielu bodźców stresujących. Nie mówię o żywych wulkanach miłości, tylko o przeciętnych miejskich psach. Ja Chapsi w kagańcu nie będę prowadzić tylko dlatego, że nigdy nie wiem, czy jakieś dziecko jej nie zechce pogłaskać w czułym miejscu albo z zaskoczenia. Zazwyczaj sytuację kontroluję, ale no bez przesady. To, że bawię się z Chapsią i ćwiczę sztuczki na podwórku (przykładowo), to jeszcze nie znaczy, że można ją głaskać i próbować brać na ręce "bo taki śliczny pieseczek". "Śliczne pieseczki" też mają ograniczoną cierpliwość.
Zauważ, że wystawiając psa, wyrażam zgodę na jego obmacywanie, a dzieci ani niektórzy dorośli tej zgody ode mnie nie dostają ;). Agresywne psy faktycznie powinny być w kagańcu, ale i mały pudelek może dziabnąć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mch']A skoro to narzekalnia to sobie z rana ponarzekam , w weekend wiecej czasu mialam na obserwacje okołobalkonowe.
No i jest b.blisko tego,ze bedę czatowac i opierd.....c ile wlezie , a kogo ? A 3-4 wlascicieli malych psow jazgotów , którym to absolutnie nie zabraniają ,nie korygują , doskakiwania ze szczekiem do naszego balkonu ( parter) .Zauwazylam ze nawet gdy nie ma tam moich psow ,psiaki te są juz przyzwyczajone ze do tego balkonu biegniemy pedem z pianą i szczekiem ,bedzie super zabawa . Nawet moja sąsiadka ( nie psiara) wczoraj zwrócila na to uwage . Takze mamy na celowniku trzy cosie kudlate i jajnika, a raczej ich wlascicieli . Najpierw będe pytac czy dobrze się bawią , potem czy sądzą ze moje psy mają nerwy ze stali ,a potem juz nie wiem , wiadro z wodą postawię na balkonie ?[/QUOTE]

Ja bym się nie krępowała tylko polewała wodą wszystko jak leci :diabloti:

Ja mam od wczorajszego wieczora jakiś pakiet ulgowy, aż się boję, co to będzie jak się skończy ;) Pani z bloku obok ze swoim owczarkiem zawsze schodzi z drogi innym właścicielom psów, chyba kiedyś do niej pobiegnę i jej podziękuję, albo co... Wczoraj usadziłam suka na zadzie jak przechodził jakiś kudłacz na flexi, pani kudłacza ściągnęła, słysząc warczenie mojej suki ("siad" nie oznacza przecież "zamknij się", nie? :evil_lol:) zaczęła pieskowi tłumaczyć, że ten piesek chyba gryzie :eviltong: Rano pani odwołała swojego goldena i jakiegoś czarnuszka, zanim zdążyły do nas podbiec, normalnie jeszcze jestem w szoku :lol:

Wczoraj mijało nas też małżeństwo z dwójką małych dzieci, starsze się bało psa, ale matka wytłumaczyła, że to tylko pies a nie lew i ma śmieszny kubraczek, może mu zimno? ;) Wytłumaczyłam, że to po operacji i że nie trzeba się bać :) I o to chodzi - o zdrowy rozsądek rodziców a nie przeginanie w jedną (zje cię!) albo w drugą (idź pogłasiaj!) stronę ;)

Link to comment
Share on other sites

Po wczorajszym szarpaniu się z buldożkiem i moją przestraszoną psicą (buldogów się boi, za to chrumkające staffiki kocha -dziwak mały ;)) mam bardzo gustownego siniaka na nodze, bo mnie młoda uderzyła jak odskoczyła. Gdyby to nie było blisko ulicy to bym Shinulca puściła i by sobie psy wyjaśniły co do siebie mają, ale przy ulicy psa nie puszczę więc się poszarpałam. Buldożek sobie poskakał po Shinie i po mnie i w końcu pan podszedł, zabrał psa, odwrócił się i poszedł. Przepraszam nie usłyszałam, więc rzuciłam "nie ma z co" i poszłam. Pan się nie domyślił, że wypada przeprosić :shake:.
Dzisiaj za to jak labka podbiegła to puściłam Shinę, bo ileż można zwiewać. Ćwiczę z młodą olewanie, ale jak ma olewać psa skaczącego po grzbiecie? Może kiedyś do tego dojdziemy, ale jak na razie nie da rady i mam wybór - szarpać się z odskakującą przed psem młodą albo ją puścić i w bezpiecznych miejscach wybieram opcję nr 2.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']Oczywiście, ale pies jest spokojny dopóki wokół nie ma zbyt wielu bodźców stresujących. Nie mówię o żywych wulkanach miłości, tylko o przeciętnych miejskich psach. Ja Chapsi w kagańcu nie będę prowadzić tylko dlatego, że nigdy nie wiem, czy jakieś dziecko jej nie zechce pogłaskać w czułym miejscu albo z zaskoczenia. Zazwyczaj sytuację kontroluję, ale no bez przesady. To, że bawię się z Chapsią i ćwiczę sztuczki na podwórku (przykładowo), to jeszcze nie znaczy, że można ją głaskać i próbować brać na ręce "bo taki śliczny pieseczek". "Śliczne pieseczki" też mają ograniczoną cierpliwość.
Zauważ, że wystawiając psa, wyrażam zgodę na jego obmacywanie, a dzieci ani niektórzy dorośli tej zgody ode mnie nie dostają ;). Agresywne psy faktycznie powinny być w kagańcu, ale i mały pudelek może dziabnąć.[/QUOTE]
Dlatego psu trzeba zapewniać jak najwięcej bodźców stresujących-to też może nie sztuczka ale sztuka;)
Ja osobiście psy obserwuję i to na co są przewrażliwione próbuję korygować.
Pies zazwyczaj zanim ugryzie to ostrzega-szczekaniem lub kłapaniem paszczą, ewentualnie warczeniem jeśli reaguje natychmiast ugryzieniem to nie jest chyba zbyt dobrze?
Można sobie dywagować, jednak gdy pies ugryzie to będzie zawsze wina właściciela. Czy warto narażać się na nieprzyjemności, abstrahując od innych rzeczy?
Nawet psy uprawiające sporty nie mogą/nie powinny być agresywne, nie tylko te wystawowe. Ja też nie wystawiam psa ale słucham rad hodowców oraz szkoleniowców i pilnie odrabiam lekcje. Pies zrównoważony to przepustka do normalnego życia (czego i sobie również życzę).

Link to comment
Share on other sites

No to ja z innej beczki troszkę.
Wczoraj pojechałam ze znajomą i jej psem na tgz dzikie pola. Sa to pola wzdłóż wisły ogólnie ugór . Kożystając z okazji uczesałam moją psicę a znajoma swojego. I co? Ni z tego ni z owego zjawiła się babka z 4 dzieci ( wiek od 8-13 lat) i ze słowami już na wstępie do swoich pociech :
Uważajcie bo sierść fruwa. I do nas że już nie wiadomo gdzie trzeba czesać psy !!!!!!!
Nadmieniam puste pole na widnokrę gu nikogo nie ma a tu jak z pod ziemi ......
Może i źle zrobiłam ale :

1 mieszkam w dużym osiedlu ( psy wyprowadzane na smyczy )
2 Nie wolno psom po trawie chodzić ( płotki , tabliczki różne obwarowania murki.....)
3 Czesać też na osiedlu nie wypada ,na balkonie też nie bo wiadomo na balkonie suszą się rzeczy oraz część ludzi odpoczywa zwłaszcza ze jest weekend
4 więc się jedzie z psami w puste pola prawie wcale nie uczęszczane

A ta pani jeszcze do nas : no nie macie gdzie psów czesać ...... No to jej odpowiedziałąm jak się pani nie podoba to bardzo proszę jest chodnik i ulica 1 km dalej można tamtędy iść.......( Nadmieniam że jak przeszliśmy po 15 min w te miejsce sierści nie było)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']
Dzisiaj za to jak labka podbiegła to puściłam Shinę, bo ileż można zwiewać. Ćwiczę z młodą olewanie, ale jak ma olewać psa skaczącego po grzbiecie? Może kiedyś do tego dojdziemy, ale jak na razie nie da rady i mam wybór - szarpać się z odskakującą przed psem młodą albo ją puścić i w bezpiecznych miejscach wybieram opcję nr 2.[/QUOTE]

A ja nie mogę spuścić Zu, bo mi ją lab wtratuje w ziemię :placz:


A jak się psa wyczesuje to wypada posprzątać a nie zostawić kłęby fruwającej sierści. Dla mnie to obrzydliwe, wygląda jakby coś zdechłego się rozkładało w trawie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']
Dzisiaj za to jak labka podbiegła to puściłam Shinę, bo ileż można zwiewać. Ćwiczę z młodą olewanie, ale jak ma olewać psa skaczącego po grzbiecie? Może kiedyś do tego dojdziemy, ale jak na razie nie da rady i mam wybór - szarpać się z odskakującą przed psem młodą albo ją puścić i w bezpiecznych miejscach wybieram opcję nr 2.[/QUOTE]
Też tak robię z collie, co najwyżej przegoni delikwentkę i przyciśnie do gleby. Ona ma olewać psy przechodzące w spokoju lub agresywne, rozbawionych naskakiwaczy puszczonych luzem nie musi.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...