Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

O matko... masakryczne dziecko, masakryczny tatuś. Ja ostatnio sprzedałam szczeniaka, w jego nowym domu jest chłopiec 7 lat i dziewczynka 4 lata. Mają zakaz od mamy brania psa na ręce - profilaktycznie. Bawią się z nim tylko na podłodze. Szczeniak się wyrwie, dziecko nie utrzyma i nieszczęście gotowe, jednak mama dzieci stanęła na wysokości zadania :)
A w Wielkanoc miałam w gościnie dziewczynkę nie nauczoną życia ze zwierzętami i może to chamskie z mojej strony, ale ucieszyłam się, gdy mój na co dzień baaaardzo cierpliwy kot w końcu ją ugryzł :diabloti: Ma nauczkę, trudno. Do psów w ogóle nie wpuściłam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='debova47909']To może opowiem o sytuacji z majowego weekendu, bo do tej pory siedzi mi w głowie :/
Otóż idę z Bają przez miasto, podlatuje do nas kundelek identyczny jak moja mała, tylko z ciemniejszą sierścią. Widać, ze to tak samo młodziutkie i szalone. Rozglądam się, właściciela nie ma. Myślę sobie, że ok, w najgorszym wypadku wezmę ze sobą, znajdziemy dom. Ale za chwilę idzie dwóch chłoposzków tak może z 14 lat i mówią, ze to pies ich koleżanki. Poprosiłam, żeby pokazali mi gdzie mieszka i odprowadziłam Dejzi (tak miał na imię ten mały podlotek). Oddałam ja dziewczynie stojącej pod klatką- właścicielce, tłumacząc, żeby pilnowała pieska, bo wpadnie pod auto. Zabrazał małą ode mnie bez słowa i postawiła na ziemi trzymając tylko za obrożę, dopóki się z Bajką nie oddaliłyśmy.:shake: Zdążyłyśmy dojść do ulicy i przejść na drugą stronę, a tu nagle słyszę za sobą pisk opon (no i oczywiście...) Odwracam się a tam Dejzi pod samochodem się turla :( :crazyeye: Myslałam, ze zawału dostanę, i nawet chyba coś powiedziałam głośno... Na szczęście suczka szybko się podniosła i pobiegła dalej, może nic poważnego jej się nie stało. Pomyślałam, że skoro właścicielka ma ją w głebokim poważaniu to wezmę ją ze sobą, ale uciekła ile sił w małych nóżkach i już jej nie znalazłam :( A tą gówniarę to miałam ochotę zagryźć!:angryy:[/QUOTE]

Ja miałam taką sytuację w kwietniu.. byłam u TZ mieszka na osiedlu, koło 23 wyszliśmy z bloku, staneliśmy przy samochodzie i ja jeszcze jak zawsze zapaliłam fajkę, stoimy i gadamy.. i tu nagle jakieś małe białe do nas podchodzi.. nie widać opiekuna, przy klatce stała grupka młodzieży, ale pies przyszedł z zupełnie innej strony osiedla.., nie ma obroży, jak to my - łapy wyciągamy, jak się kręci przy nodze to chociaż pogłaskać można ;) psisko stało z nami przez prawie godzinę, siedziało mi na nodze i co chwile domagało się głaskania.. myśle sobie, zabieram do domu, porobi się foty i ogłoszenie rozwiesi, przecież szczeniaka w środku nocy przy ruchliwej ulicy nie zostawię.. jeszcze chwile pogadaliśmy i nagle pod klatkę podchodzi jakiś pan i do jednej z dziewczyn "a gdzie pies?!" a ona "no tu..." i szok bo psa "tu" już od ponad godziny nie ma! oczywiście dziewczynka nawet na krok się spod klatki nie ruszyła tylko ojciec zaczął latać po parkingu i psa szukać.. zawołaliśmy go że tu takie małe białe przyszło czy może nie jego.. no i tatuś szczęsliwy że psine znalazł, zaraz na ręce wycałował, podziękował i poszedł a jak już dotarł pod klatkę to taką awanturę zrobił panience że się tylko zgarbiła i poszła za nim - jeszcze jak wchodzili do klatki się na nią wydzierał :D
Dla mnie to nie pojęte, ja nie spuszczam z oczu Lennego, boję się że coś mu się może stać, a ta przez ponad godzinę nie zauważyła że psa nie ma w pobliżu! w tym czasie kilka razy mógł ją potrącić samochód...

Link to comment
Share on other sites

A na moim osiedlu wczoraj kot ( bez smyczy) zaatakowal yorka ( na smyczy) ,byla awantura mala poniewaz wlasciciel kota uwaza ze okolica jego bloku nie powinna byc kalana obecnoscią psow (na mnie tez sie kiedys wydzieral) bo mu sie koty nie mogą wyspacerowac .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"marta9494"']Nie wyobrażam sobie,jakie zycie ma ten york[/QUOTE]
Jak york wkoncu ugryzie dziecko to bedzie wina yorka a nie dziecka ani tatusia. Chyba ja tez bym mu dała lekkiego klapsa albo po łapach a tatusiowi bym powiedziała ze to on powinien był to zrobic i nie chce zeby mały dotykał mojego psa.
I nie wiem, czy bym na miejscu tatusia pozwoliła na wchodzenie w kazdy kat mieszkania, i dotykania rzeczy cudzych bez pytania.

Link to comment
Share on other sites

A ja bym dziecku życzyła, żeby tej york go w końcu ugryzł. Ostatecznie lepiej, żeby york mu pokazał, że noszenie za obrożę nie jest fajne, niż żeby pies wielkości nowofundlanda się w którymś momencie nie wkurzył. Potem takie dzieci się uczą, że wszystkie psy można bezkarnie "głaskać"...

Link to comment
Share on other sites

Wtedy pewnie york pójdzie do schroniska
A ja kiedys wsiadłam do autobusu i co widziałam? Siedzi facet na siedzeniu, a na siedzeniu na przeciwko jego siedzenia siedzi jego spaniel. Nie miał na sobie ani smyczy ani kaganca i nie był najczystszy. Od faceta czuc było alkoholem. Kiedy wysiadali siedzenie gdzie siedział pies zostało brudne facet sie nawet nie starał wyczyscic nie zobaczył nawet czy bardzo jest zabrudzone.

Link to comment
Share on other sites

Znam takiego dzieciaka! Czterolatek mojej kuzynki. Na szczęście z moim psem nie ma kontaktu, ale zawsze jak przychodzili do mojej mamy, to kocice uciekały gdzie pieprz rośnie- tak że sama nie mogłam ich potem znaleźć. A jak któraś nie zdążyła, to biada... :( Jak drapnęła albo ugryzła to z ryjem na mnie, że mam koty niewychowane. Zawsze odpowiadałam wtedy, że moich kotów nawet nie trzeba wychowywać- same wiedzą, że do niewychowanych dzieci to z pazurami.
Swoją drogą ta sama kuzynka miała haskiego. Mieszkał biedak na 10m w pokoju, wyprowadzany na pół godziny dziennie :shake: Żeby tego było mało, to wzięła ze schronu kolejnego psa tej samej rasy, tylko szczeniaczka i potem sprzedała go na giełdzie.

ed. Bogarka a nie było żadnych starszych pań w busie? One zawsze chętnie zwracają uwagę ;)

Link to comment
Share on other sites

A mnie trudno zrozumieć, jak można pozwolić psu na towarzyszenie dwulatkowi, który już raz go uderzył i skopał (obojętnie dlaczego - czy dlatego, że niewychowany /wychowanie dwulatka - hmmm/, czy ma ADHD, czy inne zaburzenie neurologiczne, czy może pierwszy raz w życiu widział dużego psa, może nie rozumie, że żywe) - to proszenie się o kłopoty. Pies do innego pokoju, dziecko do innego, nawet jeśli goście/pies mają się obrazić. Żadnego dwulatka nie wychowa się w pięć minut (pomijam możliwości percepcji, które w tym wieku mogą być bardzo różne i trudne do ocenienia ad hoc), za to wystarczy jedno karcące chapnięcie nawet najlepiej wychowanego psa i nieszczęście gotowe.

Link to comment
Share on other sites

Wiem ze to co teraz napiszę wydaję się bardzo drastycznym rozwiązaniem, ale uważam że z takimi idiotami jakimi zdarzyło mi się spotkać na psich spacerach trzeba drastycznie!:mad:
Polecam wszystkim[B] pieprz w spray'u[/B]!:p Najlepsza metoda na agresywnego, i bezczelnego psa jak i jego właściciela. Tzn. ja jeszcze nigdy nie miałem aż tak drastycznej sytuacji w której musiałbym użyć sprayu na właścicielu psa, ale raz zdarzyło się że byłem zmuszony ratować swoją,i mojej suni skórę.

Na mojej ulicy mieszka 3-letni mieszaniec (pitbull+amstaff !) który jest bardzo agresywny, i w ogóle nie przystosowany do życia wśród ludzi! O takim czymś jak "socjalizacja" nigdy nie słyszał.. Jego właściciele nigdy nie wypuszczają psa z podwórka, w ogóle nie wychodzi na spacery!
Jakie było moje zdziwienie jak pewnego dnia na środku łaki (byłem na spacerze z moją 4-letnią Nowofundlandką) spotkałem tego psa!!!:crazyeye: Pędził na mnie i Axe z zębami na wierzchu!!!
Gdyby nie to ze miałem przy sobie właśnie pieprz w sprayu to nie wiem co by z nami było :shake:
Pies dobiegł.... a ja wtedy wycelowałem prosto w pysk..... i pach!!!
Pies oszołomiony, zdezorientowany, oślepiony.... uciekał z podkulonym ogonem gdzie pieprz rośnie! :mad:
Po tej sytuacji.... nie ruszam się bez tego sprayu ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron'] /wychowanie dwulatka - hmmm/,[/QUOTE]
Dwuletnie dziecko potrafi już pewne rzeczy zrozumieć, zwłaszcza tak proste, że pieska, kotka, innego dziecka nie wolno bić. Zwłaszcza jeśli przebywa z psem pod jednym dachem. O ADHD raczej nie było tu mowy, a zdrowe pod względem neurologicznym dwuletnie dziecko widząc pierwszy raz dużego psa raczej się go boi, jest ostrożne, a nie atakuje.
Ale co racja to racja , ja tez nie pozwoliłabym małemu zbliżyć się do psa po tym jak mi go uderzył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='debova47909'] O ADHD raczej nie było tu mowy, a zdrowe pod względem neurologicznym dwuletnie dziecko widząc pierwszy raz dużego psa raczej się go boi, jest ostrożne, a nie atakuje.
[/QUOTE]

Różnie. Dzieci reagują bardzo różnie na nieznane "obiekty"... Mimo wszystko jednak nie wyobrażam sobie pozostawienia agresywnego dwulatka z dużym jakby nie było psem w jednym pomieszczeniu albo biegających swobodnie po domu... :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='debova47909']Dwuletnie dziecko potrafi już pewne rzeczy zrozumieć, zwłaszcza tak proste, że pieska, kotka, innego dziecka nie wolno bić. [/QUOTE]
Tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę, że pies ma rozwinięty umysł mniej więcej na poziomie dwuletniego dziecka i psu potrafimy wytłumaczyć, że atakowanie jest złe ;). Może do dzieci podchodzi się trochę za bardzo jak do jajek - cicianie, titanie i zero wychowania. "Jak chce, to niech się bawi"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='debova47909']Znam takiego dzieciaka! Czterolatek mojej kuzynki.


u mnie w rodzinie też jest taka czterolatka , co raz wzięła rakietę do tenisa i zaczęła okłądac pieska swojej babci . ja wrzeszczałam "NIE BIJ PIEKA !! PIESKA TO BOLI !!". w końcu przestała okładac kundelka. eh..

Link to comment
Share on other sites

W autobusie było duzo róznych ludzi, ale ten facet był duzej budowy i smierdział alkoholem to pewnie sie go bali, dopiero jak wysiadł i ktos chciał usiasc tam, gdzie pies siedział, to ktos zwrócił temu komus uwage ze tam jest brudno bo tam pies siedział. Wtedy dopiero sie ktos zaczał oburzac ze jak mozna psa sadzac na siedzenie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']A mnie trudno zrozumieć, jak można pozwolić psu na towarzyszenie dwulatkowi, który już raz go uderzył i skopał (obojętnie dlaczego - czy dlatego, że niewychowany /wychowanie dwulatka - hmmm/, czy ma ADHD, czy inne zaburzenie neurologiczne, czy może pierwszy raz w życiu widział dużego psa, może nie rozumie, że żywe) - to proszenie się o kłopoty. Pies do innego pokoju, dziecko do innego, nawet jeśli goście/pies mają się obrazić. Żadnego dwulatka nie wychowa się w pięć minut (pomijam możliwości percepcji, które w tym wieku mogą być bardzo różne i trudne do ocenienia ad hoc), za to wystarczy jedno karcące chapnięcie nawet najlepiej wychowanego psa i nieszczęście gotowe.[/QUOTE]Wyobraź sobie,że mały był u nas ponad cztery godziny.Pierwszy raz ję zdzielił z zaskoczenia,potem juz pilnowałam.Ze trzy godziny mały sie bawił i na psa nie zwracał uwagi.Prawie cały czas byłam o 5 cm obok niego,bo faktycznie jest bardzo żywym dzieckiem i bałam się żeby się nie przewrócił,albo sobie czegoś nie zrobił.poza tym mój syn jak miał dwa lata,a też był i jest nadal żywym dzieciakiem,jak miał wytłumaczone raz,że psa się nie bije,nie ciągnie za ogon i nie wkłada palców do oczu i innych psich otworów jakos zrozumiał i nie miałam problemów typu dziecko -pies.Mały nie był sam nawet minuty i to nie ze względu na psa,tylko na to,ze jest bardzo żywiołowy.Myślałam,że po pierwszym tłumaczeniu zrozumiał,bo tak to wyglądało.Przechodził koło psa wyciągał rączkę,głaskał i rzucał psu piłkę.Dopiero później sobie na nią usiadł i coś oglądał(jaką zabawkę )Siedząc na niej nawet nie próbował jej poklepać,po czym wstał i znienacka ,ni z tego ,ni z owego bach!Nawet nie zdążyłam zareagować!A byłam pół metra od nich (niecałe)Drugi raz już oczywiście nie zdązył,bo go szybko zabrałam.Pierwszy raz mi się cos akiego zdarzyło,a dzieci i wiekszych i mniejszych przychodzi do mnie mnóstwo.

Link to comment
Share on other sites

On powiedziane miał od razu stanowczo,że pieska to boli i będzie płakał.Ale wiedziałam,że oni tez maja psa i myślałam,że wie co i jak z psami.Sam na sam nie byli ani przez sekundę.Poprostu nie spodziewałam się ,że moze ją uderzyć,a co dopiero kopnąć.Przychodzi do mnie mnóstwo dzieci w róznym wieku i pierwszy raz coś takiego się stało.Pies i dzieciak nie latali swobodnie bez opieki.Ja latałam za dzieckiem,bo bałam sie,ze sobie coś zrobi,a suka z przyzwyczajenia,zawsze łazi za dziećmi i ich pilnuje.A jak dzidzia jeszcze nie chodzi,to się kładzie obok dziecka i leży.A ja za nim chodziłam i pilnowałam,bo ata razem z moim mężem coś grzebali w kompie i gadali sobie w drugim pokoju.

Link to comment
Share on other sites

Z calej tej sytuacji Marty, dziecka i psa, pomijajac niestosownosc zachowania dziecka i jego opiekuna, nie rozumiem, dlaczego gospodyni bierze sie za wychowywanie obcego dziecka, zamiast wymagac tego od jego rodzicow, bedacych obok i obserwujacych sytuacje.
Podobnie niedopuszczalne jest, moim zdaniem, zabawianie sie dziecka w deptanie, siadanie, przewalanie sie po psie, szczegolnie obcego dziecka, o niekoniecznie znanych (jak widac z opisu) reakcjach w stosunku do zwierzat, a takze przecenianie cierpliwosci zwierzecia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maciek_axa']Wiem ze to co teraz napiszę wydaję się bardzo drastycznym rozwiązaniem, ale uważam że z takimi idiotami jakimi zdarzyło mi się spotkać na psich spacerach trzeba drastycznie!
Polecam wszystkim[B] pieprz w spray'u[/B]! [/quote]
Obawiam się, że nikogo tym nie zszokowałeś ;)

[quote name='maciek_axa']Na mojej ulicy mieszka 3-letni mieszaniec (pitbull+amstaff !)[/QUOTE]
Moja Mama ma 1.5 rocznego mieszańca pitbull + amstaff. Bez wykrzyknika ;) Uroczy niuniek. Mama nosi gaz, żeby go obronić... w razie czego.

Link to comment
Share on other sites

A ja jestem w szoku. Podbiegł dziś do nas lab, nie wgniótł Zu w ziemię, nie przytłamsił jej swoim (lekko licząc z 5 razy większym) cielskiem, tylko powąchał, po czym podlazł do mnie, niuchnął mnie, wyszczerzył zęby w głupkowatym uśmiechu i sobie poszedł :shock: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Z calej tej sytuacji Marty, dziecka i psa, pomijajac niestosownosc zachowania dziecka i jego opiekuna, nie rozumiem, dlaczego gospodyni bierze sie za wychowywanie obcego dziecka, zamiast wymagac tego od jego rodzicow, bedacych obok i obserwujacych sytuacje.
Podobnie niedopuszczalne jest, moim zdaniem, zabawianie sie dziecka w deptanie, siadanie, przewalanie sie po psie, szczegolnie obcego dziecka, o niekoniecznie znanych (jak widac z opisu) reakcjach w stosunku do zwierzat, a takze przecenianie cierpliwosci zwierzecia.[/QUOTE]Tradycyjnie już karjo2 czytasz,czytasz i rozumiesz wszystko po swojemu.Po pierwsze nie wychowuję tego dziecka,tylko podczas pobytu jego ojca w drugim pokoju pilnowałam małego żeby sobie nie zrobił krzywdy.Dziecko nie deptało psa i nie przewalało sie po nim,przysiadło na niej i bawiło się autkiem.Moje zwierzę znam i nie przeceniam jego cierpliwości.Przez kilka godzin pobytu dziecka u mnie w domu taka sytuacja miała miejsce dwa razy,bo cały czas pilnowałam żeby mały nie zblizał sie do suki.Nie ze względu na to,ze ona może zrobić coś jemu,tylko nie chciałam żeby on zrobił coś jej.Mimo tego,że suka wazy 40 kg,a mały podejrzewam, że o conajmniej połowę mniej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Obawiam się, że nikogo tym nie zszokowałeś ;)[/QUOTE]

Gaz jest naprawdę najlepszą metodą obrony ;)

[quote name='Greven']Moja Mama ma 1.5 rocznego mieszańca pitbull + amstaff. Bez wykrzyknika ;) Uroczy niuniek. Mama nosi gaz, żeby go obronić... w razie czego.[/QUOTE]

Rozumiem, tylko tak jak napisałem... pies nie jest w ogóle socjalizowany z otoczeniem, i dlatego wykazuję taką agresję w stosunku do innych psów, jak i ludzi :eviltong:
Dlatego, nie oznacza to ze każdy mieszaniec rasy agresywnej jest taki jak pies przedstawiony wyżej :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta9494']Myślałam,że po pierwszym tłumaczeniu zrozumiał,bo tak to wyglądało.Przechodził koło psa wyciągał rączkę,głaskał i rzucał psu piłkę.Dopiero później sobie na nią usiadł i coś oglądał(jaką zabawkę )Siedząc na niej nawet nie próbował jej poklepać,po czym wstał i znienacka ,ni z tego ,ni z owego bach!Nawet nie zdążyłam zareagować!A byłam pół metra od nich (niecałe).[/QUOTE]
To się zawsze dzieje tak szybko. Naprawdę. Wystarczy posiedzieć trochę na oddziale traumatologii dziecięcej, żeby się przekonać, że właśnie tak dochodzi do wypadków z psami. Każdy chirurg, który miał "przyjemność" zszywać pogryzione dzieciaki, słysząc "nawet nie zdążyłam zareagować" smętnie pokiwa głową, bo słyszał to już o tyle razy za dużo.
Trzeba po prostu uważać aż do przejedzenia, dmuchać na zimne i nie liczyć na rozsądek od pieluchy zaszczepiony dziecku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']To się zawsze dzieje tak szybko. Naprawdę. Wystarczy posiedzieć trochę na oddziale traumatologii dziecięcej, żeby się przekonać, że właśnie tak dochodzi do wypadków z psami. Każdy chirurg, który miał "przyjemność" zszywać pogryzione dzieciaki, słysząc "nawet nie zdążyłam zareagować" smętnie pokiwa głową, bo słyszał to już o tyle razy za dużo.
Trzeba po prostu uważać aż do przejedzenia, dmuchać na zimne i nie liczyć na rozsądek od pieluchy zaszczepiony dziecku.[/QUOTE]Zgadzam sie z tobą w 100%,bo sama własnie miałam przykład,że mogę nie zdążyć zareagować.Z tym,że moja suka naprawdę jest przyzwyczajona do dzieci,do tego ,że ją miętolą,przytulają sie do niej i pokładają sie na niej.Mój syn jak ogląda bajki,to leży sobie na niej,albo ona na nim,to samo jest z innymi dziećmi.Ale do tej pory żadne dziecko jej nie uderzyło.I nieważne jest to,że mały nie miał na tyle siły żeby jej zrobić krzywdę,ona bardzo sie zdziwiła jak on ją zdzielił.Popatrzyła takim wzrokiem,że aż mi się jej szkoda zrobiło.Dopiero po chwili zwiała.Jak lezy z nami w łóżku to sama sie wpycha,żeby na niej położyć chociaż głowę,albo nogę.Bawiąc sie z dziećmi nie raz sie o nią dziecko potknęło,czy na nią wpadło.Ona to traktuje jako zabawę.Nigdy nawet nie warkneła na nikogo.Ani na dziecko ,ani na dorosłego.Gonitwy po całym domu,zabawy z piłką ,czy zabawkami ze sznurka,to dla niej normalka.Nie bałam sie ,ze ona zrobi coś dziecku,tylko nie chciałam żeby dziecko znów ją uderzyło.Jeśli juz ma dość zabawy np.z moim synem poprostu sobie idzie.Ale to się zdarza naprawdę rzadko,bo ona może się bawić godzinami i najczęściej to dzieci padają,a ona sie bierze za kota,albo zaczyna zabawę z drugą suką.Do której też ma taką cierpliwość,ze aż się wierzyć nie chce,tu np.leży sobie z moim synem.[IMG]http://i44.tinypic.com/smzz1f.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

A tu z całkiem obcym dzieckiem,dam linka ,bo nie umiem zmniejszć zdjęć [URL]http://i43.tinypic.com/rhop49.jpg[/URL] [URL]http://pl.tinypic.com/r/dlnoef/5[/URL] A tu z drugą suką [URL]http://i41.tinypic.com/wld3rb.jpg[/URL] Także ona jest przyzwyczajona do tego ,że ciągle ma coś na grzbiecie.Na pewno nie pozwoliłabym zeby jakieś dziecko sie do niej zblizało,gdybym nie była pewna,ze jej to odpowiada.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...