Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

badmasi- oczywiscie ze napaleni na te piekne historie opetani wrecz politpoprawną bezstresowoscią przekombinowujemy czasem . we wszystkim jednak musi byc umiar po prostu . ja np po dobroci przypominam psu ze ten dywanik w przedpokoju jest po to by na nim usiąsc a nie zaaportowac , ale nie wyklikam mu pozytywnie ze nie gonimy kotów ;-))), tzn klikne go raz a dobrze ;-))) . Wszelkie psie zachowania uwazam ,ze mają swoja range . są te które są najwazniejsze i te na które czasem przymykamy oko, bo swiat sie od tego nie zawali .

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj - o dziwo - pewien pan udowodnił, że nie wszyscy psiarze u mnie na osiedlu to beznadziejni kretyni :cool3: Panu sharpik uciekł i podleciał do mojej suki, więc go złapałam jedną ręką za szelki, w drugiej trzymając smycz z Zu, pan do mnie leci i mówi, że nic nie zrobi, na co ja, że no tak, tak, ale ona jest po operacji... Toteż pan zabrał swoją świnkę i mnie przeprosił... Ha! A jednak się da. Tylko dlaczego nie ma takich więcej w okolicy :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Dzisiaj - o dziwo - pewien pan udowodnił, że nie wszyscy psiarze u mnie na osiedlu to beznadziejni kretyni :cool3: Panu sharpik uciekł i podleciał do mojej suki, więc go złapałam jedną ręką za szelki, w drugiej trzymając smycz z Zu, pan do mnie leci i mówi, że nic nie zrobi, na co ja, że no tak, tak, ale ona jest po operacji... Toteż pan zabrał swoją świnkę i mnie przeprosił... Ha! A jednak się da. Tylko dlaczego nie ma takich więcej w okolicy :shake:[/QUOTE]
oo widze ze lubelszczyzna :-) zapewniam ,ze jak moj pies podejdzie do was jak sie nam sciezki skrzyzuja to tez przeprosze , i od razu uprzedzam ,on nic nie zrobi :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mch']badmasi- oczywiscie ze napaleni na te piekne historie opetani wrecz politpoprawną bezstresowoscią przekombinowujemy czasem . we wszystkim jednak musi byc umiar po prostu . ja np po dobroci przypominam psu ze ten dywanik w przedpokoju jest po to by na nim usiąsc a nie zaaportowac , ale nie wyklikam mu pozytywnie ze nie gonimy kotów ;-))), tzn klikne go raz a dobrze ;-))) . Wszelkie psie zachowania uwazam ,ze mają swoja range . są te które są najwazniejsze i te na które czasem przymykamy oko, bo swiat sie od tego nie zawali .[/QUOTE]
Ja stosuję metody "mieszane"-mam cały program rzeczy, które chcę uzyskać i kilka sposobów na osiągnięcie sukcesu, kliker to tylko jedna z metod, jest ich całkiem sporo i stosowane są w zależności od sytuacji, kondycji psychicznej psa w danym dniu itd.
Dla mnie najważniejszą rzeczą jest aby spacery z psem były bezstresowe. Nie chcę się denerwować, zamartwiać, stresować. Efekt uboczny tych działań to oczywiście także zabawa i szkolenie sportowe. Rok temu agility czy frisbee w grupie były rzeczą niemożliwą do zrealizowania z collie, obecnie myślę że niebawem nadejdzie moment że będzie można spróbować.
Mój pies doprowadzał mnie do obłędu, myślałam nawet nad zwróceniem go poprzednim właścicielom. Jednak zawzięłam się na zasadzie "a co ja sobie nie poradzę?" . Dla mnie i psa to był "wóz albo przewóz" i o odpuszczaniu nie było mowy. Zanim pojawiła się miłość to pierwsza odezwała się ambicja.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mch']oo widze ze lubelszczyzna :-) zapewniam ,ze jak moj pies podejdzie do was jak sie nam sciezki skrzyzuja to tez przeprosze , i od razu uprzedzam ,on nic nie zrobi :)[/QUOTE]

Hehe, nie sądze, żeby chciał podejść, bo suk niestety bardzo się boi dużych psów i usiłuje drzeć paszczę, nie znosi zwłaszcza labów (które ją wgniatają w ziemię) i ONków (które na nią - co tu dużo mówić - polują) - niestety, ich właściciele w mojej okolicy mają mało wspólnego z rozumnymi istotami... Ale może kiedyś się spotkamy, jak opanuję lęki mojej małpki ;)

Link to comment
Share on other sites

Mnie też denerwuje jak ktoś mi cmoka i tituje na Nukę :angryy:jak była mała to pamiętam pojechałam z nią do warszawy moi rodzice poszli na chwilę do TESCO a ja zostałam z Nuką w samochodzie (wtedy jeszcze malutka ok 2,5-3 mies czarno biała kuleczka) ciepło było Nuka leży mi na kolanach a tu mi jakaś baba biegnie i do samochodu prawie włazi bo ona musi zobaczyć takiego ślicznego pieska, oczywiście wtedy mi to nie przeszkadzało (miałam ponad 13 lat), wręcz cieszyło, że Nuka się komuś podoba, ale teraz to raczej mało osób do niej titituje, bo Nuka nie podbiega do obcych, a jak ktoś dorosły wyciągnie rękę to zaczyna szczekać, ale do dzieci to co innego, u mnie na osiedlu są dzieci dobrze wychowane i każdy zawsze się pyta czy może pogłaskać, a do dzieci nie mam nic przeciwko bo widzę, że i Nuce i dzieciakowi sprawia radość głaszcząc przytulaśnego psiaka :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Mój pies doprowadzał mnie do obłędu, myślałam nawet nad zwróceniem go poprzednim właścicielom. Jednak zawzięłam się na zasadzie "a co ja sobie nie poradzę?" . Dla mnie i psa to był "wóz albo przewóz" i o odpuszczaniu nie było mowy. Zanim pojawiła się miłość to pierwsza odezwała się ambicja.[/QUOTE]
Działam na tej zasadzie, kiedy zawodzi już moja miłość i cierpliwość do Frotka :diabloti:

Jak ja się cieszę, że mam pospolite, średnio urodziwe kundle i mam spokój z tititaczami, dziećmi, ojakiślicznypieseczekowaczami i innymi irytującymi ludźmi :evil_lol: choć kiedyś dziewczynka chciała koniecznie prowadzić Frotka na smyczy, a koleś chciał go od mojej mamy kupić :diabloti:

Ja ostatnio głównie chodzę do lasu, na łąki, opuszczone kopalnie wapienia itd i mam święty spokój z chamstwem psiarzy :cool1: Cieszę się, że koło mnie są takie tereny i szczerze współczuję tym, co codziennie muszą się zamartwiać, czy ich psu na głowę nie wejdzie jakiś labkowaty samobójca...

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj kolejny sukces. Bodbiegła do nas sporych rozmiarów suka zadymiara, cała najeżona i chętna do bitki. Nie okazałam strachu, zdenerwowania, puściłam collie luzem i wykorzystałam radę pewnej forumowiczki (rada nie była dla mnie ale się przydała). Usadziłam collie bokiem do suki, tak aby nie było kontaktu wzrokowego. O dziwo suka odpuściła i choć ciągle z irokezem na grzbiecie to również wykonała ładny siad obok mojej. Spytałam się właścicielki, która już spanikowała że będzie dym czy jej sukę też mogę nagrodzić. Obie dostały po kawałku sera z kiełbasą i rozeszło się po kościach.
Wogóle zaczęłam uchodzić w okolicznym parku za zaklinaczkę psów, wszystkie do mnie biegną, ładnie wykonują komendy, których nawet wcześniej nie znały. Właściciele nie mogą wyjść z podziwu myśląc, że jestem cudotwórcą. Nie znają mojej tajemnicy-to kieszeń pełna kabanosów, których aromat pewnie się niesie na kilka kilometrów:evil_lol: (ale nie będę wyprowadzać ich z błędu a co tam).
No i jedna rzecz, która mnie przygnębiła. Kobieta z młodym amstaffem. Pies odratowany z lasu, cały wylękniony, nie chodzi normalnie tylko się czołga i cały drży. Oczywiście ubrany już w kolczatkę i izolowany od ludzi i psów bo "problemowy". Teraz jeszcze młody i pozbawiony agresji (choć irokeza już stawia), za kilka miesięcy to nawet nie chcę myśleć jak się to skończy. Może uda mi się nakłonić właścicielkę do pracy z psem, choć szczerze wątpię. Myślę, że ona nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.
zmierzchnica-walcz dalej, sama wiesz jak cieszą chociaż najmniejsze sukcesy w pracy z problemowym psem, moim zdaniem dają one dużo więcej radości niż tysiąc sukcesów z "normalnym" . Mojej euforii jak coś się uda nawet TZ nie rozumie, cóż jestem sama ze swoją radością:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)'][b]mart14[/b] - poczekaj, aż Ci OŚ dojrzeje psychicznie i przestanie cały świat kochać, wtedy pogadamy;).

[/QUOTE]
Ta....no tak...przecież Azjata jak i Kaukaz....napewno będzie "zjadał ludzi":):):):):)
I wybacz ale biorąc pod uwagę swoje doświadczenie z obydwiema rasami mam odmienne zdanie..... mój pies nie musi kochac całego świata ale musi umieć funkcjonować w tym świecie jak "TY" czy "JA"!!!!
Super, że musisz poczuć potrzebę żeby wprowadzić psa na plac zabaw....może nigdy ona nie nastąpi....;)
Jako matka też najchętniej bym swojej córce świat pod nogami położyła...:)A PRZEŚWIADCZENIE MATEK ZOSTAW DLA MATEK:)
POGADAMY JAK NIĄ ZOSTANIESZ;)


Wcale się nie dziwię innym matkom....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Dzisiaj kolejny sukces. Bodbiegła do nas sporych rozmiarów suka zadymiara, cała najeżona i chętna do bitki. Nie okazałam strachu, zdenerwowania, puściłam collie luzem i wykorzystałam radę pewnej forumowiczki (rada nie była dla mnie ale się przydała). Usadziłam collie bokiem do suki, tak aby nie było kontaktu wzrokowego. O dziwo suka odpuściła i choć ciągle z irokezem na grzbiecie to również wykonała ładny siad obok mojej. Spytałam się właścicielki, która już spanikowała że będzie dym czy jej sukę też mogę nagrodzić. Obie dostały po kawałku sera z kiełbasą i rozeszło się po kościach.[/quote]

Gratuluję :) Ja miałam kiepską sytuację wczoraj (a tak się chwaliłam, że brak chamstwa itd) i myślałam, że dostanę cholery. Podbiegł do nas spaniel luzem. Frotka usadzam na tyłku. Ślicznie siedzi, patrzy na mnie. W tym momencie spaniel podchodzi. Frotek warczy. Spaniel dalej podchodzi. Frotek wyłamuje komendę i skacze, warcząc grożąco. Spaniel robi kółko i wsadza Frotkowi pysk pod ogon... No i dostał po pysku.
Ma ktoś na to pomysł? Naprawdę nie wiem co robić. Z jednej strony, jeśli usadzę psa - ten drugi podejdzie. Jeśli pozwolę odganiać to Fro nauczy się takiej reakcji (plus - durny pies i tak podejdzie). Jeśli zacznę szybko odchodzić kundel pójdzie ze nami i będzie wsadzał nos mojemu pod ogon. Nie mogę kundla odgonić, tupać, wołać - bo Fro bierze to za sygnał do zadymy :roll: Poza tym, mój pies ma pełne prawo, żeby nie życzyć sobie napalonego spaniela na swoim grzbiecie. Trudno mi wymagać, żeby nie reagował, jak taki podniecony kundel do niego podłazi i ma gdzieś sygnały grożące...

[quote]zmierzchnica-walcz dalej, sama wiesz jak cieszą chociaż najmniejsze sukcesy w pracy z problemowym psem, moim zdaniem dają one dużo więcej radości niż tysiąc sukcesów z "normalnym" . Mojej euforii jak coś się uda nawet TZ nie rozumie, cóż jestem sama ze swoją radością:roll:[/QUOTE]

Znam to ;) Wczoraj właśnie, jak podszedł ten spaniel, szłam z mamą. Mijałyśmy sporo psów, a mimo to Frotek szybko się uspokajał, jeżeli psy były na smyczy, dało się spokojnie odwrócić jego uwagę smakami. Nawet jak wyłamał się i wyrwał w stronę drącej się labradorki za płotem to szybko udało mi się go usadzić i uspokoić. Moja mama miała nietęgą minę i stwierdziła, że "szkoda, że on nie jest normalny", a przecież jak na niego to był ogromny sukces - wcześniej po zobaczeniu takiego psa przez całą resztę spaceru chodził niezdrowo pobudzony, wyszukując okazji do zadymy...:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marti14']Ta....no tak...przecież Azjata jak i Kaukaz....napewno będzie "zjadał ludzi":):):):):)
I wybacz ale biorąc pod uwagę swoje doświadczenie z obydwiema rasami mam odmienne zdanie..... mój pies nie musi kochac całego świata ale musi umieć funkcjonować w tym świecie jak "TY" czy "JA"!!!!
Super, że musisz poczuć potrzebę żeby wprowadzić psa na plac zabaw....może nigdy ona nie nastąpi....;)
Jako matka też najchętniej bym swojej córce świat pod nogami położyła...:)A PRZEŚWIADCZENIE MATEK ZOSTAW DLA MATEK:)
POGADAMY JAK NIĄ ZOSTANIESZ;)


Wcale się nie dziwię innym matkom....[/QUOTE]


Gdzie ja napisałam, że będzie zjadać ludzi?:crazyeye:
Wyraźnie stoi, że przestanie kochać cały świat.
Tak jak 90% wszystkich psów, kiedy dojrzeją psychicznie.
A jak OŚ raz - podkreślam - RAZ się nadmiernie rozeomocjonuje w publicznym miejscu, szczeknie choćby, to masz pozamiatane. Wielkie to, 'agresywne'(no bo szczeka), ktoś sobie rasę skojarzy... WTEDY pogadamy;).

O dzieciach, jak mamusia z mamusią, nie pogadamy nigdy.
Dzieci nie planuję, a jeśli zmienię zdanie, to będzie zimny chów.
Dość rozpuszczonych jak dziadowski bicz dzieciaczków się ostatnimi czasy po świecie rozłazi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Gdzie ja napisałam, że będzie zjadać ludzi?:crazyeye:
Wyraźnie stoi, że przestanie kochać cały świat.
Tak jak 90% wszystkich psów, kiedy dojrzeją psychicznie.
A jak OŚ raz - podkreślam - RAZ się nadmiernie rozeomocjonuje w publicznym miejscu, szczeknie choćby, to masz pozamiatane. Wielkie to, 'agresywne'(no bo szczeka), ktoś sobie rasę skojarzy... WTEDY pogadamy;).

O dzieciach, jak mamusia z mamusią, nie pogadamy nigdy.
Dzieci nie planuję, a jeśli zmienię zdanie, to będzie zimny chów.
Dość rozpuszczonych jak dziadowski bicz dzieciaczków się ostatnimi czasy po świecie rozłazi.[/QUOTE]

Zimny chów...nie planuj...szkoda dziecka...;)
Na szczęście w mojej okolicy mieszkają ludzie którzy lubią duże rasy...i dziwnym trafem moja suki jest chyba wiecznie 'rozemocjonowana'..ale wywołuję to raczej uśmiech innych psiarzy...a wielka juz jest...i nikt po za znawcą rasy nie dojrzy w niej szczeniaka...także już bym miała pozamiatane...jak to ładnie ujęłaś...
Tylko widzisz różnica pomiędzy nami jest taka...że ja swoją sukę zabieram na spacery po za osiedle...gdzie może się spokojnie wybiegać,wyszczekać etc.etc ,
nie 'socjalizuję' jej z 'placem zabaw' ,po pierwsze z tego są tylko konflikty...po drugie mam ciszę i czas żeby zająć się psami...i wolną przestrzeń bez zbędnych nerwów...a zapewniam cię że psy sa fantastycznymi odbiornikami naszych emocji....ale zapewne to też już wiesz;)
Przytoczenie słów"zjadał" ludzi...było metaforą...taką malutką przenośnią:)....90% psów w momencie dojrzewania psychicznego przestaje kochać świat....ciekawe...a nie jest tak że psy jak i dzieci wychowujemy my ludzie...i tak jak dziecku kształtujesz charakter to i psu....myślę że jest....i tak naprawdę to my jesteśmy w bardzo dużej mierze odpowiedzialni za to jaki będzie nasz pies...czy będzie towarzyszem,agresorem...itp.:)
W momencie tzw.dojrzewania psychicznego wystarczy prawidłowo pokierować psem...i tyle...
A szczerze mówiąc zastanowiło mnie to co napisałaś...90%...ciekawa statystyka...to ja chyba żyję na innej planecie(na szczęście:))bo większość psów ,które znam i znałam wyglądały na bardzo kochające świat...:):)
..... psy ze schronisk...po tylu cierpieniach jakie przeszły i przechodzą nadal kochają ludzi....a ludzie to też Świat??Prawda...??
[B]Dość rozpuszczonych jak dziadowski bicz dzieciaczków się ostatnimi czasy po świecie rozłazi[/B].... grubo przesadzasz i myślę że nie powinnaś wyrażać sie w ten sposób....obrażasz wiele osób...podejrzewam że także na tym forum...
Pamietaj o jednym ty także bylaś dzieckiem mniej czy bardziej rozpieszczanym nie ma znaczenia...ale twoja mama także się o ciebie denerwowała...Ludzki odruch....
Ja z wielką przyjemnością będę dalej rozpieszczała swoją córkę i wychowywała na mądrego i dobrego człowieka...żeby Broń Boże...nigdy nie miała w sobie tyle złości co ty...i żeby nigdy w życiu z jej ust nie wyszły słowa...Zimny Chów...brrrrrr...nigdy w życiu takiego określenia nie użyłabym mówiąc o wychowywaniu psów..a co dopiero do dziecka....
Gratuluję 'podejścia' do świata...już wiem skąd masz te 90%...;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marti14']Zimny chów...nie planuj...szkoda dziecka...;)
Na szczęście w mojej okolicy mieszkają ludzie którzy lubią duże rasy...i dziwnym trafem moja suki jest chyba wiecznie 'rozemocjonowana'..ale wywołuję to raczej uśmiech innych psiarzy...a wielka juz jest...i nikt po za znawcą rasy nie dojrzy w niej szczeniaka...także już bym miała pozamiatane...jak to ładnie ujęłaś...
Tylko widzisz różnica pomiędzy nami jest taka...że ja swoją sukę zabieram na spacery po za osiedle...gdzie może się spokojnie wybiegać,wyszczekać etc.etc ,
nie 'socjalizuję' jej z 'placem zabaw' ,po pierwsze z tego są tylko konflikty...po drugie mam ciszę i czas żeby zająć się psami...i wolną przestrzeń bez zbędnych nerwów...a zapewniam cię że psy sa fantastycznymi odbiornikami naszych emocji....ale zapewne to też już wiesz;)
Przytoczenie słów"zjadał" ludzi...było metaforą...taką malutką przenośnią:)....90% psów w momencie dojrzewania psychicznego przestaje kochać świat....ciekawe...a nie jest tak że psy jak i dzieci wychowujemy my ludzie...i tak jak dziecku kształtujesz charakter to i psu....myślę że jest....i tak naprawdę to my jesteśmy w bardzo dużej mierze odpowiedzialni za to jaki będzie nasz pies...czy będzie towarzyszem,agresorem...itp.:)
W momencie tzw.dojrzewania psychicznego wystarczy prawidłowo pokierować psem...i tyle...
A szczerze mówiąc zastanowiło mnie to co napisałaś...90%...ciekawa statystyka...to ja chyba żyję na innej planecie(na szczęście:))bo większość psów ,które znam i znałam wyglądały na bardzo kochające świat...:):)
..... psy ze schronisk...po tylu cierpieniach jakie przeszły i przechodzą nadal kochają ludzi....a ludzie to też Świat??Prawda...??
[B]Dość rozpuszczonych jak dziadowski bicz dzieciaczków się ostatnimi czasy po świecie rozłazi[/B].... grubo przesadzasz i myślę że nie powinnaś wyrażać sie w ten sposób....obrażasz wiele osób...podejrzewam że także na tym forum...
Pamietaj o jednym ty także bylaś dzieckiem mniej czy bardziej rozpieszczanym nie ma znaczenia...ale twoja mama także się o ciebie denerwowała...Ludzki odruch....
Ja z wielką przyjemnością będę dalej rozpieszczała swoją córkę i wychowywała na mądrego i dobrego człowieka...żeby Broń Boże...nigdy nie miała w sobie tyle złości co ty...i żeby nigdy w życiu z jej ust nie wyszły słowa...Zimny Chów...brrrrrr...nigdy w życiu takiego określenia nie użyłabym mówiąc o wychowywaniu psów..a co dopiero do dziecka....
Gratuluję 'podejścia' do świata...już wiem skąd masz te 90%...;)[/QUOTE]

i jeszcze jedno...wystarczająco już powiedziałas jak dla mnie...i wybacz;)ale...napewno..nie chyba...napewno nie skierowałabym się do Ciebie żeby 'pogadać' o swoich czy jakiś innych psach...;)

Link to comment
Share on other sites

Z tym 90% przestających kochać świat to nie chodzi, że nie lubią ludzi, innych psów itp... A jedynie że nie lecą w radosnych podskokach "przywitać się" jak zobaczą coś żywego na horyzoncie... Z utęsnieniem czekam, aż mój 8miesięczniak w końcu zmądrzeje i w te 90% trafi ;)

Link to comment
Share on other sites

Moja akurat stety,albo niestety należy do tych 10%,które kochają wszystko i wszystkich,a ma już trzy lata.Podejrzewam,że sie nie zmieni,taka poprostu jest.Ale to nie znaczy,że pozwalam jej wszystkich i wszystko obskakiwać,oblizywać itp.Troche mi to zajęło,żeby ją nauczyć nie reagować,szczególnie na dzieci,ale się udało.Wystarczy,że zobaczę dziecko na horyzoncie i już jest "komenda"Nie witamy się!Wtedy moja suka niechętnie ,ale przechodząc odwraca głowę i patrzy na mnie z pretensją,ale spokojnie idzie dalej.Zdaję sobie sprawę,że nie każdy uwielbia psy lub inne zwierzęta i nie życzy sobie,zeby obcy pies wylewnie traktował ich,bądź ich potomstwo.To samo tyczy się mojego syna.Wie doskonale,ze inne psy,to obce psy,których nie znamy i nie głaszczemy ich, nie cmokamy,nie wyciągamy do nich rąk.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']nie wiem czy do labradorkow cmoka sie bardziej niz do malych pudelkow
ale u nas to byla norma
"oo jaki piekny pudelek tititt " " owieczka! " wszyscy nawet dorosli! lecieli do mizianai bez pytani bo przeciez taki slodki
kiedys mi to nie pzreszkadzalo , ale po jakims czasie pudels z racji wieku pzrestal byc taki kochany i potrafil juz warknac
cala sytuacja zmeinila sie drametialnie gdy do domu przybyla suka
kundel sredniej wielksoci
wychodzac gdzies "na maisto " gdzie zawsze najwiecej bylo titania :) wystarczy ze wezme ze soba suke ,kaganiec na pysk ,krotko trzymam i nagle ludzie nie titaja ;D
cieszy mnie to bardzo
a jak znajdzie sie jakis smialek, to zostanie obwarkniety i sie poddaje[/QUOTE]


U nas cmokanie i titanie na suczydło zależy od tego,w co jest "ubrana".Jeśli ma na grzbiecie szeroką,skórzaną obrożę nabijaną kolcami i podobne szelki,a przy moim pasku dynda kaganiec,to jest "bydlakiem","tym psem mordercą","gdzie ten pies ma kaganiec?!!!!"itp.Natomiast gdy założę jej szelki policyjne z odblaskami i napisami,albo taką samą obrożę,to jest"ładnym i mądrym pieskiem","Maciuś,zobacz jaki ładny piesek,idź pogłaskać","Sandruniu zapytaj się pani czy możemy zrobić ci zdjęcie z pieskiem?" :diabloti:itp.A moje suczydło niestety jest bardzo podatne na cmokanie i cieszy się jak głupie.Jest to jedyne jej "nieposłuszeństwo",które jest mi ciężko wyplenić i dosłownie dostaję spazmów.:placz:

Link to comment
Share on other sites

Ehh oj tak cmokanie jest denerwujące i spacerujący właściciele z psami po lesie bez smyczy ( psy nie słuchają się właściciela) i jak któryś podbiega to muszę brać swojego na ręce żeby nie było spięcia ;/ ehh gorzej jak jestem z trzema wtedy ciężko jest mi je utrzymać. W takich sytuacjach po prostu ochrzaniam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Marti, chyba bierzesz za bardzo na serio to wszystko ;) Owszem, dzieci są coraz bardziej rozwydrzone, czy tego chcesz czy nie, "bezstresowe wychowanie" robi swoje...[/QUOTE]

Uwierz mi , że nie biorę...:)
Brałabym jesli ktoś powiedział by tak do mojego dziecka...;)
Wypowiedziałam swoje zdanie...gdyz nie zgadzam z się z formą wypowiedzi Juliusz(ka)...staram się zwrócić waszą uwagę na małe 'ale'...gdyby (jak zresztą wczesniej pisałam) większość psiarzy i ogólnie ludzi(matek także) starało się w danej sytuacji postawić po drugiej stronie barykady..postarać sie rozwiązać problem w danej sytuacji inaczej...może byłoby mniej konfliktów...tak naprawdę wszystkie konflikty są przez bezmyślne zachowanie:spuszczanie psów ze smyczy na osiedlach bez kagańca...zachowywanie się jakby teren parku czy ulica był 'prywatnym podwórkiem'....pozwalanie dzieciom na takie a nie inne zachowanie...na małej przestrzeni typowego blokowiska warszawskiego żyję ogromna ilość osób i zwierząt...ja też mam do czynienia z takimi ludźmi co rano wypuszczają psy jak na prywatnej posesji...otwiera drzwi od klatki i sio...potem może ktoś wpuści psa spowrotem...szczunie psa na inne...normalka....na moje szczęście mam zazwyczaj duże rasy..ale byłam świadkiem jak dwóch podlotków miało wielkiego rudego w typie rhodezjana i szczuli go na wszystkie mniejsze psy...co gorsze pies ten nie był odwoływany i możecie sobie wyobrazić co działo się z innym psiakiem...mam do czynienia ze staruszkami które uważają że ich małe szczekate nic nie zrobi i może biegac gdzie che i jak chce...byłam świadkiem zabawy kilkuletnich dzieci...
bezdomnej suni nakładali torbę foliowa na głowę i sprawdzali jak długo wytrzyma....:( na jej szczęście wracałam ze spaceru..i gwarantuję nie byłam wtedy miłą osobą...a co gorsze przeraziło mnie zachowanie ich matek ,które wręcz uważały że się nic nie stało...
byłam świadkiem jak nastolatka związała psa koleżanki drutem i zrzuciła go z dachu 12pietrowego bloku...a chcecie poznać powód...bo się pokłóciły...oczywiście pies nie przeżył...
na codzień widzę jak 'damy'wychodzą z psami na spacer....pies biega gdzie i jak chce a Pani rozmawia cały czas przez telefon...
A najgorsze jest wtedy jak zakupią psa dla podniesienia własnej wartości....rotek..stafik...itp.wtedy Pan i władca wychodzi na podwórko bez smyczy i kagańca i wszyscy musza się podstosować... z takimi też miałam do czynienia...nie raz wracałam do domu z trzęsącymi rękoma...a jeśli chcecie zobaczyć jeszcze więcej zapraszam na warszawskie bródno....:(

Dlatego powiedziałam jako matka i włascicielka psów...staram się być odpowiedzialna...i pamiętać że oprócz mnie i mojej gromadki są inni...na moje szczęscie w miejscu gdzie teraz mieszkam wszyscy sa zyczliwi i staramy się dbać o nasze otoczenie i święty spokój...podejrzewam że to 'uciekinierzy' z typowych blokowisk...:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marti14']Zimny chów...nie planuj...szkoda dziecka...;)
Na szczęście w mojej okolicy mieszkają ludzie którzy lubią duże rasy...i dziwnym trafem moja suki jest chyba wiecznie 'rozemocjonowana'..ale wywołuję to raczej uśmiech innych psiarzy...a wielka juz jest...i nikt po za znawcą rasy nie dojrzy w niej szczeniaka...także już bym miała pozamiatane...jak to ładnie ujęłaś...
Tylko widzisz różnica pomiędzy nami jest taka...że ja swoją sukę zabieram na spacery po za osiedle...gdzie może się spokojnie wybiegać,wyszczekać etc.etc ,
nie 'socjalizuję' jej z 'placem zabaw' ,po pierwsze z tego są tylko konflikty...po drugie mam ciszę i czas żeby zająć się psami...i wolną przestrzeń bez zbędnych nerwów...a zapewniam cię że psy sa fantastycznymi odbiornikami naszych emocji....ale zapewne to też już wiesz;)
Przytoczenie słów"zjadał" ludzi...było metaforą...taką malutką przenośnią:)....90% psów w momencie dojrzewania psychicznego przestaje kochać świat....ciekawe...a nie jest tak że psy jak i dzieci wychowujemy my ludzie...i tak jak dziecku kształtujesz charakter to i psu....myślę że jest....i tak naprawdę to my jesteśmy w bardzo dużej mierze odpowiedzialni za to jaki będzie nasz pies...czy będzie towarzyszem,agresorem...itp.:)
W momencie tzw.dojrzewania psychicznego wystarczy prawidłowo pokierować psem...i tyle...
A szczerze mówiąc zastanowiło mnie to co napisałaś...90%...ciekawa statystyka...to ja chyba żyję na innej planecie(na szczęście:))bo większość psów ,które znam i znałam wyglądały na bardzo kochające świat...:):)
..... psy ze schronisk...po tylu cierpieniach jakie przeszły i przechodzą nadal kochają ludzi....a ludzie to też Świat??Prawda...??
[B]Dość rozpuszczonych jak dziadowski bicz dzieciaczków się ostatnimi czasy po świecie rozłazi[/B].... grubo przesadzasz i myślę że nie powinnaś wyrażać sie w ten sposób....obrażasz wiele osób...podejrzewam że także na tym forum...
Pamietaj o jednym ty także bylaś dzieckiem mniej czy bardziej rozpieszczanym nie ma znaczenia...ale twoja mama także się o ciebie denerwowała...Ludzki odruch....
Ja z wielką przyjemnością będę dalej rozpieszczała swoją córkę i wychowywała na mądrego i dobrego człowieka...żeby Broń Boże...nigdy nie miała w sobie tyle złości co ty...i żeby nigdy w życiu z jej ust nie wyszły słowa...Zimny Chów...brrrrrr...nigdy w życiu takiego określenia nie użyłabym mówiąc o wychowywaniu psów..a co dopiero do dziecka....
Gratuluję 'podejścia' do świata...już wiem skąd masz te 90%...;)[/QUOTE]

Kompletnie mnie nie obchodzi, co podejrzewasz :D.
Ja piszę wprost. Drugiego/trzeciego/dziesiątego dna doszukiwać się będą osoby z pudełeczka: 'uderz w stół...' ;).

Złości piszesz?
Oj, już nie.
Złość to była kiedyś, podążała za bezsilnością, bo chciałam zrozumieć innych. Efekt? Na głowę włazić próbowali wszyscy niemalże. Z własnymi 'najlepszejszymi' na całym świecie racjami.
Teraz wszystko na zimno, na uśmiechniętego chama. Dużo bardziej czytelnie jest.
A jak się zdarzy uprzejmy psiarz/rowerzysta/matka z dzieckiem, to przez pół lasu potrafię się drzeć... W podziękowaniach:D.

Za moich czasów to nie dzieci biły nauczyciela, tylko nauczyciel urwisa za ucho targał. Albo w kącie stawiał. Uwaga w dzienniczku = stres, wstyd i tydzień bez telewizora(w najlepszym razie).
Za moich czasów dzieciak, który pchał łapy do obcego psa, jeszcze od własnego ojca w 4litery dostawał, za głupotę, bo tłumaczyło się RAZ.
A teraz?
Kłaść świat u stóp własnego dziecka też trzeba umieć.
Postawa roszczeniowa, wcześniej czy później, roztrzaska sobie pysk o bardzo twardy mur.

Będziemy się licytować kto psa w fajniejsze miejsca prowadza? ;)
Nie ma sprawy. Odpadniesz w przedbiegach. Tylko po co to?:crazyeye:

Pod plac zabaw chodziłam z psem/chodzę bo bozia wyobraźnię dała. Dzieci nie mam, a jak wiemy, wspomniane są wszędzie i pies MUSI wiedzieć co to. Od psa wymaga się idealnego zachowania w (choćby) niechcianym towarzystwie dziecka - krzyczącego, tupiącego, wyjącego. Psu nie wolno nawet szczeknąć. Dziecku wolno wszystko.

[b]evl, Darianna[/b] - kamień z serca!:oops: Jednak ktoś zrozumiał:D.

Link to comment
Share on other sites

Juliusz(ka),też się z Tobą zgadzam jako matka i właścicielka mordulców.Niestety taka jest rzeczywistość,większość matek uwarza,że ich dzieci to "święte krowy"i mogą robić co chcą.Wczoraj byłam na cytadeli z Kendo,moją córcią i siostrzeńcem.Masakra,całą drogę byłam cierpliwa i grzeczna,pieski podbiegały,dzieciaczki rzucały patykami w stronę suczydła i takie podobne incydenty,olewałam.Ale wracając już,przy rosarium nie wytrzymałam i zjechałam dwie moherowe babcie.Idziemy,dzieci 3 kroki przedemną,ja z kundlicą na smyczy za nimi.Siedza 2 babcie na ławce a w koło gania upasiony mini sznaucer bez smyczy oczywiście.Dałam psicy komendę noga i idziemy,oczywiście mały potwór wydarł do niej z zębami,Kendo się najeżyła bo idą jej dzieci a tu coś zaczyna atak,ale idzie cicho,nawet nie warknęła.I pewnie pszłabym dalej gdyby babcie nie zaczęły się cieszyć jaki to piesek dzielny,jak przegania z parku duże psy.Nie wytrzymałam,dałam psa siostrzeńcowi na komendzie waruj,zostań i poszłam "pogawędzić" z moherami.Cała alejka mnie słyszała bo głośno mówiłam na temat ich głupoty i radości jaką okazują,na końcu zapytałam czy mam moją kundlicę odpiąć ze smyczy aby mogła sobie radośnie z warkotem poganiać ich pieseczka i niech zobaczą jak to jest miło.Na początku zaczęły coś mamrotać,że ona nic nie chciała zrobić,ta sznaucerka,że tak się bawi,ale poległy bo przechodnie jeszcze po nich pojechali,że to park,ludzie,dzieci,psy i jak się ma durnego kundla to na smyczy się prowadza,a jak lata z zębami do psów to kaganiec powinien mieć.I że o pitach ludzie mówią,że mordercy a ten taki wychowani siedzi i nawet dziecko go trzyma i się nie ruszy do durnego kundla,który lata i warczy.Poszłam sobie a ludzie jeszcze babciom wykład dawali.Czasem naprawdę można dostać cholery widząc takie durnoty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']
A jak się zdarzy uprzejmy psiarz/rowerzysta/matka z dzieckiem, to przez pół lasu potrafię się drzeć... W podziękowaniach:D.[/QUOTE]
Potwierdzam ;)

Jest jeszcze jeden malutki problem... Żeby sie nie stresować spaceruję z psem w miejscach gdzie dzieci i ludzi nie ma, albo wybieram takie kosmiczne godziny, żeby sie na nikogo nie napatoczyć... Tylko do owego miejsca muszę jakoś dość... czyż nie? Czyli wyjść z osiedla, iść ulicą ... a tam kto ? Wrzeszczące dzieci, podbiegające małe jazgoty...
Teraz już jeżdżę samochodem, bo szału dostawałam.
Dziecko może wszystko, pies nic. Taka prawda

Link to comment
Share on other sites

Hm. Szukamy ostatnio miejsca na wakacje nad morzem, przyjaznego psom no i niezbyt zaludnionego, żeby można byo z wariatką wyjść nie powodując stresu obopólnego. Dość ciężka sprawa, ale próbujemy ;) Jakież było moje zdziwienie, gdy na jednej ze stron o kwaterach przeczytałam informację, że [I]"pieski powinny być małe, nieagresywne, wyprowadzane tylko na smyczach"[/I] blablabla, [I]"bo dzieci naszych klientów..."[/I] blablabla[I] "oczywiście, nie dotyczy to ras labrador i golden, które są stworzone dla dzieci! i NIGDY nie zrobią im krzywdy!"[/I] (przed oczami mam od razu rozpędzonego labradora skaczącego np. na pięciolatka - ubaw po pachy, na pewno mu nie zrobi krzywdy :cool3:) - w tym momencie mi wszystko opadło - dopisek z któregoś tam dnia - [I]"oczywiście wyjątek dotyczy wszystkich retrieverów, bo jak wiadomo to takie fajne psy, sratatata..."[/I] czyli jak kiedyś zrealizuję plany dotyczące dobermana to sobie będę chyba namiot w puszczy mogła rozbić co najwyżej :lol: Wiadomo, labradory i podobne mogą sobie hasać do woli, inne psy można zgładzić z powierzchni ziemi, ponieważ są ZUE :diabloti:

Czy to nie jest chamstwo i dyskryminacja?

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...