Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ej! Ja miałam (mam) same perfekcyjne psy. Na smyczy była tylko Mins, która po udarze ogłuchła, i Olek, też z powodu głuchoty. Reszta pod całkowitą kontrolą głosu. Od PONa, przez bokserkę, ONy, gordona, labradora i teriery. Słowo honoru daję, że nikt nie miał kłopotu z powodu żadnego.To co mam zrobić? To dobrze jest, czy powinnam coś zrobić ze sobą?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ej! Ja miałam (mam) same perfekcyjne psy. Na smyczy była tylko Mins, która po udarze ogłuchła, i Olek, też z powodu głuchoty. Reszta pod całkowitą kontrolą głosu. Od PONa, przez bokserkę, ONy, gordona, labradora i teriery. Słowo honoru daję, że nikt nie miał kłopotu z powodu żadnego.To co mam zrobić? To dobrze jest, czy powinnam coś zrobić ze sobą?[/QUOTE]

To niedobrze, bo to niemożliwe jest po prostu. I już ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ej! Ja miałam (mam) same perfekcyjne psy. Na smyczy była tylko Mins, która po udarze ogłuchła, i Olek, też z powodu głuchoty. Reszta pod całkowitą kontrolą głosu. Od PONa, przez bokserkę, ONy, gordona, labradora i teriery. Słowo honoru daję, że nikt nie miał kłopotu z powodu żadnego.To co mam zrobić? To dobrze jest, czy powinnam coś zrobić ze sobą?[/QUOTE]

to zależy, czy gdzieś kiedyś przypadkiem nie napisałaś, że Twój pies na kogoś szczekał... :evil_lol: na dogo to lepiej nie pisać o swoich psach, serio ;)

edit: opcja napisana przez evel w sumie też jest prawidłowa. bo pieski są jakie są, wcale nie mamy wpływu na nie, zwłaszcza jak są samcami ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']to zależy, czy gdzieś kiedyś przypadkiem nie napisałaś, że Twój pies na kogoś szczekał... :evil_lol: na dogo to lepiej nie pisać o swoich psach, serio ;)

edit: opcja napisana przez evel w sumie też jest prawidłowa. bo pieski są jakie są, wcale nie mamy wpływu na nie, zwłaszcza jak są samcami ;)[/QUOTE]
Ktoś na dogo przypadkowo opisał jak miał do czynienia z wyjątkowo szczekliwym szetlandem (a nawet się go wystraszył) a to był właśnie mój osobisty szetland i przyznaję szczerze - od tego momentu minęły trzy lata i szetland jak szczekał tak szczeka, paskudny z niego jazgot ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']to zależy, czy gdzieś kiedyś przypadkiem nie napisałaś, że Twój pies na kogoś szczekał... :evil_lol: na dogo to lepiej nie pisać o swoich psach, serio ;)

edit: opcja napisana przez evel w sumie też jest prawidłowa. bo pieski są jakie są, wcale nie mamy wpływu na nie, zwłaszcza jak są samcami ;)[/QUOTE]

Mamy wpływ ,ale jaja sporo utrudniają szczególnie jeśli pies ma temperament jak nitrogliceryna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']wiesz, nie twierdzę, że jaja nie mają znaczenia, bo mają. twierdzę tylko, że nie są wytłumaczeniem[/QUOTE]

Motylkowa, jak możesz?! :shake:

Mnie zastanawia tylko, jak te jajcate samce są w stanie funkcjonować na wystawie, na zawodach sportowych, ba, nawet na szkoleniu, gdzie przychodzą co i rusz przecież obce psy :hmmmm: Jakoś nie wydaje mi się, że pełnojajeczny samiec jest [FONT=verdana]taaaaaakim potworem nie do ogarnięcia, bo widziałam wiele samców pod pełną kontrolą przewodnika niezależnie od sytuacji, nawet repów kryjących, no i teraz nie wiem... Wierzyć forumowej opowiastce, że samiec jajeczny to nowe wcielenie Cthulh[COLOR=#000000]u, czy uwierzyć ludziom, którzy od lat zajmują się szkoleniem na wysokim poziomie temperamentnych psów niezależnie od płci i zdolności rozrodczych? :hmmmm:[/COLOR][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Evel, to naprawdę zależy od psa, faceci też są bardziej macho, zapatrzeni w siebie i niereformowalni, bywają też łatwi do ułożenia :P
Kwestia charakteru psa, chęci współpracy, może też natężenia hormonów.[/QUOTE]

Oczywiście. Kwestia genów, kwestia prowadzenia psa, kwestia doświadczeń... Dlatego właśnie nie rozumiem pojazdu 'Twój pies NA PEWNO będzie agresywnym debilem, skoro będzie (przynajmniej w teorii) jajcatym owczarem'.

Link to comment
Share on other sites

Ja uważam, że nad psem albo się panuje, albo nie - nie ma nic pomiędzy.

Są psy mądre, które same wiedzą jak się zachować i rzadko wymagają korekty, są psy stale potrzebujące uwagi i kontroli, przeróżne one są i człowiek ma obowiązek dostosować się na tyle, żeby panować, a jeśli nie daje rady, to trzeba sięgnąć po akcesoria.

Link to comment
Share on other sites

[B]rozi,[/B] ja jestem "pomiędzy". :-)
Puszczam psa ze smyczy w parku i tam, gdzie nie ma ludzi. W mieście pies chodzi na smyczy. Pies jest odwoływalny w 9/10 przypadków za pierwszym razem (mała bardzo usłuchana). Ludzi olewa. Mam fleksi :diabloti: 8 m. Mała biega gdzie chce, ja mam wygodnie. Jak widzę ludzia/dziecia, wołam psa, blokuję smycz na krótko, mijam przechodnia z psem przy nodze. Psa zawsze prowadzam tak, żeby szedł trawnikiem/pod blokiem i sobą dodatkowo oddzielam go od innych. Nie bo się sadzi czy coś. Po prostu robię tak dla komfortu psychicznego innych ludzi. Uważam, że tak jest kulturalnie. Sama chciałabym, żeby wszyscy "psiarze" tak robili.
Ha! Część robi. :multi:

Biegacze czasem mi dziękują. :-) Doceniają "łapanie". Mają złe doświadczenia z małymi dziamgaczami i nie mogą się nadziwić, że moja nie próbuje ich zjeść. :cool3: :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Motylkowa, jak możesz?! :shake:

Mnie zastanawia tylko, jak te jajcate samce są w stanie funkcjonować na wystawie, na zawodach sportowych, ba, nawet na szkoleniu, gdzie przychodzą co i rusz przecież obce psy :hmmmm: Jakoś nie wydaje mi się, że pełnojajeczny samiec jest [FONT=verdana]taaaaaakim potworem nie do ogarnięcia, bo widziałam wiele samców pod pełną kontrolą przewodnika niezależnie od sytuacji, nawet repów kryjących, no i teraz nie wiem... Wierzyć forumowej opowiastce, że samiec jajeczny to nowe wcielenie Cthulh[COLOR=#000000]u, czy uwierzyć ludziom, którzy od lat zajmują się szkoleniem na wysokim poziomie temperamentnych psów niezależnie od płci i zdolności rozrodczych? :hmmmm:[/COLOR][/FONT][/QUOTE]
Wystawy, zawody, szkolenia to nie życie codziennie. Mój agresywny pies do innych samców, jeździ zarówno na wystawy, na szkolenia i nawet był ze mną na zawodach. Nikogo nie pożarł. A to dlatego, że to są nowe sytuacje i pies tak jak człowiek w nowych miejscach i sytuacjach bywa rozkojarzony i zestresowany. Incydenty natomiast się zdarzają. I to najczęściej w rasach "trudnych", gdzie samce bywają też trudniejsze od innych. Ma to też związek z psychiką. Moim zdaniem w miarę zrównoważony samiec, nawet testosteroniarz w nowym miejscu zachowa dystans i nie będzie się rzucał na wszystko co się rusza. Psy tak agresywne, że trzymane zupełnie na uboczu, wprowadzane tylko na ring i z powrotem, jeszcze raz podkreślę moim zdaniem powinny być z hodowli wycofywane. Już nie mówiąc o tych, które potrafią się rzucić na sędziego.

Natomiast na własnym podwórku sytuacja jest zgoła inna, bo pies czuje się pewny, wszystko tu zna i jest królem na dzielni. Wtedy wymaga wzmożonej kontroli ze strony przewodnika. I wtedy też zaczyna się "zabawa".

Link to comment
Share on other sites

[B]Amber[/B], a propo wystaw. Byłam na wystawie, gdzie duży samiec, (jakiś włochaty molos, nie pamiętam rasy :oops:), rzucił się na 10 miesięczną suczkę, mastifkę. Właścicielka agresora po dłuższej chwili z wielkim trudem odciągnęła psa (był ogromny). To było straszne, mimo, że siedziałam w pewnej odległości. I jeszcze ta od repa rozdarła japę na właścicielkę zaatakowanej suni, że po co podchodzi DO SAMCA od tyłu. :shake: Psa po tym wściekłym ataku nie zdyskwalifikowano. :angryy:

P.S.
To asystentka za wcześnie zaprosiła wystawczynię na ring.

Większość samców była spokojna i opanowana.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']

Mnie zastanawia tylko, jak te jajcate samce są w stanie funkcjonować na wystawie, na zawodach sportowych, ba, nawet na szkoleniu, gdzie przychodzą co i rusz przecież obce psy :hmmmm: Jakoś nie wydaje mi się, że pełnojajeczny samiec jest [FONT=verdana]taaaaaakim potworem nie do ogarnięcia, bo widziałam wiele samców pod pełną kontrolą przewodnika niezależnie od sytuacji, nawet repów kryjących, no i teraz nie wiem... Wierzyć forumowej opowiastce, że samiec jajeczny to nowe wcielenie Cthulh[COLOR=#000000]u, czy uwierzyć ludziom, którzy od lat zajmują się szkoleniem na wysokim poziomie temperamentnych psów niezależnie od płci i zdolności rozrodczych? :hmmmm:[/COLOR][/FONT][/QUOTE]
sie wtrącę. Bo mam same samce pelnojajeczne :) aż 3 w jednym domu, czasem nawet 2 w jednej klatce :) Na wystawy jeździmy, w zawodach bierzemy udział, w szkoleniach też. I jest różnie. Bardzo. Jeden z chlopaków w wieku późnego gimnazjum - nadal trudny w kontaktach z innymi w podobnym wieku.... Ja to wiem i mam w dooopie teksty innych współtowarzyszy szkolenia czy nawet szkoleniowców (tak, sa tacy szkoleniowcy - a co tam - niech se piski pobiegają, najwyzej się pożrą) i nie puszczam go do innych testosteronów. Młody za to biega z innymi, ale pod warunkiem że nie ma wśród tych innych w chwilowego wroga późnego gimnazjalisty.... Najstarszy pies za to ma jakieś anse do ras pierwotnych.... (dzięki niemu poznałam wszystkich przedstawicieli tych ras i zaczynam się w tym specjalizować) oraz do swojego współplemieńca rasowego który go kiedyś zaatakował na wystawie.... tak - laby potrafią atakować. I świat moich wystaw to kluczenie i mijanie pierwotniaków, pana z konkretnej hodowli z konkretnym psem, oraz omijanie wszelkich suczek, bo kochamy przecież każdą i od razu. Ale spokojnie mozna to wypracować. I wiem że niedługo miejsce plemników w mózgu zastąpi coś innego, pierwotniaki nauczyłam się rozpoznawać a pan z labem jakos nie jeździ na wystawy. Tylko zostały problematyczne gluty ogara - ale za to nie odpowiadam. Jak ktoś ma ochotę się spoufalać z ogluconym ogrem - jego sprawa :)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Biegacze czasem mi dziękują. [/COLOR]:smile:[COLOR=#000000] Doceniają "łapanie". Mają złe doświadczenia z małymi dziamgaczami i nie mogą się nadziwić, że moja nie próbuje ich zjeść. [/COLOR]:cool3:[COLOR=#000000] [/COLOR]:lol:[/QUOTE]

Przypomniała mi się dość śmieszna sytuacja, jak szłam z mamą, Werą i Happy i nadbiegał właśnie jakiś chłopak i miał do wyboru, przejść po stronie Wery albo Happy ;) wybrał Happy, wiadomo, mniejszy pies, mniejsze zło, to jak się na niego rzuciła, to aż się zdziwił (strasznie blisko podbiegł, a myśmy go nie usłyszały). Gdy spotkałyśmy go podczas drugiego okrążenia, już przebiegł obok Wery :D

Zgadzam się z Amber, że należy [B]próbować[/B] jak najbardziej zachowywać się kulturalnie, czyli nie "on się nie odsuwa, to ja też nie". Np. w niedzielę byłam na zajęciach o międzygatunkowej komunikacji wśród psów na części praktycznej, każdy przyszedł ze swoim psem. Wera potrzebowała się pociągać, pobawić, ale jak zobaczyłam że inny pies na nią szczeka z tego powodu, to przestałam. Ona przeżyje, a inny pies nie będzie zwiększać i tak już dużego stresu.

Na wystawie w Sopocie nikt się mną i Happy za bardzo nie przejmował, ale prócz dwóch incydentów, nikt nie podszedł. W miarę możliwości staram się ludziom usuwać, bo i ja się wtedy pewniej czuję. Oczywiście - nie zawsze się tak da. Ale jak się da, to należy tak robić, wg mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Przypomniała mi się dość śmieszna sytuacja, jak szłam z mamą, Werą i Happy i nadbiegał właśnie jakiś chłopak i miał do wyboru, przejść po stronie Wery albo Happy ;) wybrał Happy, wiadomo, mniejszy pies, mniejsze zło, to jak się na niego rzuciła, to aż się zdziwił (strasznie blisko podbiegł, a myśmy go nie usłyszały). Gdy spotkałyśmy go podczas drugiego okrążenia, już przebiegł obok Wery :D
.[/QUOTE]
miałam identyczną sytuacje :lol:
tylko z rowerzystą wolał minąć nas od strony suki kundelka niż psa ttb i suka do niego wypruła bo przejechał szybko i niespodziewanie , za drugim razem przejechał obok psa.

Link to comment
Share on other sites

No ale to mało śmieszne jest. Jak się ma psa, który reaguje na biegnące, jadące osoby, to lepiej mieć oczy dookoła głowy i złazić z drogi.
Oni (rowerzyści i biegacze) też noszą gaz, też mają swoje fora, na których wymieniają się doświadczeniami, który skuteczniejszy, jak celować i co jeszcze można zrobić psu, który "wypruje".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']
Oni (rowerzyści i biegacze) też noszą gaz, też mają swoje fora, na których wymieniają się doświadczeniami, który skuteczniejszy, jak celować i co jeszcze można zrobić psu, który "wypruje".[/QUOTE]

I ja się IM wcale nie dziwię:evil_lol: Moje na szczęście mają totalny zlew na ludzi, obojętnie - pieszych, biegaczy czy rowerzystów. Psy, owszem, wzbudzają zainteresowanie, ale umiarkowane - nie żeby się zaraz zapoznawać... Ale z kotami masakra - w sekundę mam dwie maszynki do mielenia mięsa, zero tolerancji - spuszczam zawsze tylko jednego psa na raz. W przeciwnym razie, z każdego wypadu w "pole" wracałyby z trofeum. W mieście nie spuszczam - chodzą na krótkiej smyczy, czasem jedna na flexi 8 m jak jest gdzie popuścić cugli. Ale z drogi nie schodzę, chyba że chodnik wąski i nie ma się jak minąć, wtedy z grzeczności owszem... ustępuję niektórym:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ja praktycznie zawsze sadzam koło siebie psa jak ktoś biegnie/jedzie na rowerze. wprawdzie mój pies nie interesuje się obcymi, ale nie jest dla biegacza komfortowe nawet jeśli tylko pies obok przebiega. nie wołam jej tylko jak sobie coś wącha, a ktoś się nagle pojawia, bo wtedy chcąc do mnie pobiec mogłaby właśnie wylądować pod rowerem.

ja się dopiero dziś przekonałam o chamstwie 'psiarzy'(za duże słowo) na wsi. brama otwarta całkowicie, na podwórku dwa psy- malutki kundelek i na oko roczny ONek. szliśmy z psem do sklepu blisko domu. ONek wyszedł do nas, ale po chwili się cofnął. niestety jak wracaliśmy to z bramy wyszedł też ten mały i wyraźnie swoim szalonym szczekaniem sprowokował ONka do... ataku :shake: pies rzucił się na Etnę, mój TŻ jakoś odgonił je z powrotem na podwórko, doszliśmy do domu i się okazało, że mojej suce leci krew... na posadzce przed domem pełno krwi, okazało się ze z ogona i dość szybko po zabandażowaniu przestało lecieć. poszliśmy do tych ludzi, ale strach było wejść jak te psy tam stały, a przy bramie żadnego dzwonka :shake: pójdziemy jutro.

Link to comment
Share on other sites

No psy podwórzowe to jest zmora, nigdy nie wiadomo co zrobią i na ogół nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby je odwołać. Zamknięta brama też nie daje gwarancji, wiele razy widziałam, jak piesek sobie świetnie radzi z ogrodzeniem, a najbardziej się boję, kiedy tak ujada, ujada, a nagle gdzieś odbiega, bo albo ma wyczajoną dziurę w płocie, albo z innej strony domu jest furtka otwarta.

Link to comment
Share on other sites

większość takich psów, które dotychczas spotkałam, jak miały otwartą bramę albo umiały wyjść to zwiewały ile sił w łapach jak się Etna do nich odwróciła... pierwszy raz mnie coś takiego spotkało. nawet jeden z psów sąsiadów mojego TŻ jak z jakiś nieznanych nam powodów znalazł się poza bramą, to nagle nawet jednego szczeku nie wydał na nasz widok

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...