Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Martens']Widać nie może... Ja miałam bardzo podobną sytuację, kiedy do mojego 8-tygodniowego szczeniaka podbiegła luzem najeżona i sztywna suka mieszaniec - a jej włascicielka na pytanie identyczne jak twoje, odpowiedziała namyślając się "no nie wiem..." :roll: I była oburzona, że zrobiłam się niemiła :p[/QUOTE]
Ja osobiście mam problem nawet z psami nastawionym przyjaźnie, zbyt przyjaźnie...Moja szetlandka do brytanów nie należy, chętnie bawi się z psami ale tylko wybranymi. Instynktownie odrzuca psy mające zamiar skakac jej po plecach i traktować jak żywą zabawkę. Na ostatnim spacerze podbiegł do nas labek, całkiem spory. Zostawił właścicieli daleko w tyle i oczywiście przybiegł sie "przywitać". Nie robiłam paniki do momentu gdy pies zamiast grzecznie się obwąchać skoczył na moją sukę i zaczął ją turlać po ziemi jak piłeczkę. Przegoniłam go lecz on po chwili ponowił próbę i z całym impetem przygniótł do ziemi. Sukę coś zabolało i zaczęła piszczeć. Tym razem potraktowałam laba trochę ostrzej choć i tak nie odpuszczał na co oczywiście pojawili się właściciele. Ich kwaśne i zlośliwe komentarze nie zbiły mnie z tropu i natychmiast kazałam zabierać psa na co przez cały czas nie mieli ochoty. W wyniku tego musiałam choć tego nie mam w zwyczaju robić wziąć swojego psa na ręce. Oczywiście coś bąknęli o socjalizacji a ja na taką socjalizację dawno mam już łańcuch w kieszeni.
Bardzo mnie dziwi taka postawa dorosłych, wyglądających inteligentnie ludzi. Też mam większego i silnego psa, który lubi małe rasy nigdy jednak nie pozwoliłabym na taranowanie, deptanie. Bez pozwolenia nigdy nie podchodzi do psów.

Link to comment
Share on other sites

Na takie sytuacje mam jeden argument: Jeśli nie wezmą Państwo psa, będę zmuszona potraktowac go gazem pieprzowym w pysk, gdyż zagraża mnie i mojemu psu.
I raz zastosowałam, kiedy właściciel nie wycofywał sznaucera olbrzyma, który przykleciał zjeżony i chciał się lać z moim psem. Ja miałam wtedy dalmatyńczyka - agresora. Był na smyczy i w kagańcu, a tamten przeleiciał przez ulicę zjeżony i chciał skoczyc na mojego, ale analizował jeszcze z ktorej strony. Jak facet na moje wołanie zareagował hasłem, że jego pies jest spokojny, powiedziałam o gazie. On nie uwierzył az pies nie dostał w pysk. Niewiele, wiatr większośc rozwiwał, raczej się przestraszył i kichał,ale większe straty by były, jakby się psy pogryzły.

Link to comment
Share on other sites

dziś się już lepiej czuję więc wyszliśmy na południowy spacerek, idziemy i na tej drodze musimy minąć ogrodzone podwórko , które zamieszkuje jakże miły "wilcur". Oczywiście brama jak zwykle otwarta na całą szerokość i pies jak zwykle spuszczony (nie widziałam go spuszczonego, ale to akurat wiem na 100%). Stwierdziłam, ze mam białe buty i nie będę się pakować w błoto, które jest po drugiej stronie jezdni i szłam sobie chodniczkiem. Moja głupia nadzieja umarła. Pies skoczył na mojego psa, Patka się popłakała (widok gryzących się psów, nie jest czymś fajnym dla 8latki) a ja próbowałam odciągnąć swojego psa od kundla. Psy się sczepiły, a ja nie wiem, czy śmiać się, płakać czy może uspokoić Patkę. Nagle usłyszałam z pod domu właścicieli są "Borek, Borek". Szlag mnie trafił. Krowa słyszała krzyki, odgłosy walki psów i sobie siedziała pikwa na ławeczce pod domem. Wydarłam się, żeby sobie w pi... wsadziła Borka i niech ruszy tłustą dupe, żeby psa zabrać. Zbluzgałam porządnie dziewczynę używając takich epitetów że cywilizowanemu człowiekowi ucho zwiędnie. Ułamałam im kawałek gałęzi z drzewka i jakimś cudem pies na widok badyla w mojej dłoni, sie wystraszył i poleciał. Żałuje tylko, że nie wzięłam telefonu, wtedy by idiotka miała problem przez agresywnego pchlarza.

Link to comment
Share on other sites

Fajniejsze niż? Niż oglądanie krwawego mięska wyzierającego spod futerka pupila? ;) Idę o zakład, że tak :) W takiej sytuacji raczej nikt nie myśli o tym, że 8-latka nauczy się kilku brzydkich epitetów - raczej o tym, jak zachować psa, siebie i ją w całości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']Ciekawe czy to bylo fajniejsze dla 8-latki...[/QUOTE]

Myślę, że dziewczynka w tym wieku nie takie rzeczy już słyszała, szczególnie jeśli zdarza jej się wychodzić z domu. A widok obcego psa, który rozrywa twojego na strzępy byłby o wiele bardziej traumatyczny. Nie dziwię się reakcji HelloKally - sama staram się nie używać takiego słownictwa, ale gdyby mojego psa zaatakował inny, pewnie bym nie myślała o ładniejszych słowach. Myślę, że nie miałabym takowych nawet w głowie...


Kolejna cudowna sytuacja z labradorem wychowującym dziecko (?). Spasiona suka lata luzem obok dzieciaka, może 6-letniego, przy piaskownicy - obok jednej z najruchliwszych dróg w moim mieście (zginęły tu tylko w tym roku już 3 psy sąsiadów, puszczane luzem oczywiście). Idę z sukami do pasów, nie zauważyłam labki, bo była w krzakach. Nagle wyskakuje do nas - na chodnik i chce się witać. Suki spłoszone, boją się tłustych, wielkich psów bez zahamowań. Zaczynają się wycofywać, suka pt[I] kocham wszystkie pieski[/I] ładuje im się na grzbiety - tuż przy drodze. Wtedy wybiega dzieciak i wrzeszczy, szarpie psa, zauważa, że pies ma na szyi... Pająka (widać z krzaków mu spadł). Zaczyna wrzeszczeć jeszcze bardziej, coś w stylu "pająąąk, pająąąąk!", pies spłoszony umyka mu z rąk na ulicę, potem na skwerek obok, dziecko biegnie za nim, wrzeszczy jego imię, suka oczywiście olała sprawę. Odeszłam szybko, ale stałam dopóki dzieciak jakoś tego psa nie zawołał i nie wrócił do piaskownicy... Cóż. Widocznie rodzice dziecka nie lubią ani jego ani swojego psa, skoro koniecznie chcą, by oboje zginęli pod kołami ciężarówki. Suka ma tendencje do przechodzenia przez tą drogę do innych psów. A chłopak nie zawahałby się pobiec po nią - prosto pod pędzącego TIRa, które są tu (widocznie tylko moją) zmorą.

Nie spodziewam się niczego więcej, zresztą, skoro to dziecko już nieraz było przeciągnięte przez chodnik przez tą labkę, bo chciało koniecznie prowadzić pieska...

Link to comment
Share on other sites

khem.. mój 8letni brat przynosi ze szkoły (u nas się nie przeklina w domu...) takie epitety że mi więdnie ucho jak jego koledzy puszczają wiązanki.. a on jako że wie że tak się nie mówi tylko w rozmowie ze mną opowiada jak dziś jego kolega krzyczał na koleżanki - i zawsze jest słowo na p.. i zgaduj o co chodziło :D

My ostatnio mamy przeprawy z psem sąsiadów, który biega wolno - oni nie mają ogrodzenia - i włazi nam na podwórko - brama zawsze otwarta, bo co chwile ktoś wyjeżdża/przyjeżdża, a Lenny jest nauczony że do bramy się nawet nie podchodzi.. wczoraj żeby tego psa odgonić od łabędzia musiałam brać miotłę, bo jak podchodziłam to do mnie leciał z zębami.. dobrze że miotła była w pobliżu - w sumie miałam wybór przy drzewie stała kosa i miotła - później się zastanawiałam że jakbym kosę schwyciła to było by po kłopocie.. pies się uwziął na nasze ptaszysko - całkiem dużo piór mu ostatnio wyrwał.. do tego rzuca się na Lennego.. Lenny przed nim zwieje.. bo to duży zapasiony golden, ale ile razy można mówić żeby wiązali albo zamykali tego psa? ile razy można drzeć się przez płot żeby psa zabrali - myślicie że kiedyś przyszli? powołają go sobie, a pies ma ich gdzieś.. jak nie przychodzi to oni się po prostu chowają do domu, a ja zostaje sama.. działka ma prawie hektar - wcale nie mam ochoty uganiać się po terenie i psa gonić...

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że tak, jak Bonsai napisała, najlepiej psa złapac, zgłosić to do straży miejskiej lub na policje i ludzie bekną mandat. Jeśli sytuacja będzie się powtarzała po interwencji, może jest możliwość, żeby psa tym ludziom odebrać, skoro nie są w stanie się nim własciwie zająć.

Link to comment
Share on other sites

tia.. weź złap to bydle.. albo on ucieka albo zaczyna się rzucać - to wcale nie jest miły piesek, dobrze chociaż że boi się kiedy człowiek ma w ręce kij czy miotłę - jedyna rada, łapać za coś długiego i przeganiać.. ale chyba następnym razem będę dzwonić, bo dlaczego to ja mam zamykać bramę skoro mój pies nawet nosa za nią nie wyściubi.. a teraz jak ciągle u nas leje to nie opłaca się zamykać i co chwile moknąć żeby znów otworzyć..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma'][B]tia.. weź złap to bydle..[/B] albo on ucieka albo zaczyna się rzucać - to wcale nie jest miły piesek, dobrze chociaż że boi się kiedy człowiek ma w ręce kij czy miotłę - jedyna rada, łapać za coś długiego i przeganiać.. ale chyba następnym razem będę dzwonić, bo dlaczego to ja mam zamykać bramę skoro mój pies nawet nosa za nią nie wyściubi.. a teraz jak ciągle u nas leje to nie opłaca się zamykać i co chwile moknąć żeby znów otworzyć..[/QUOTE]

To po prostu zamknij bramę jak wlezie Ci na posesję ;) I wtedy dzwoń po SM. Właścicielom się odechce po którymś mandacie z rzędu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']tia.. weź złap to bydle.. albo on ucieka albo zaczyna się rzucać - to wcale nie jest miły piesek, dobrze chociaż że boi się kiedy człowiek ma w ręce kij czy miotłę - jedyna rada, łapać za coś długiego i przeganiać.. ale chyba następnym razem będę dzwonić, bo dlaczego to ja mam zamykać bramę skoro mój pies nawet nosa za nią nie wyściubi.. a teraz jak ciągle u nas leje to nie opłaca się zamykać i co chwile moknąć żeby znów otworzyć..[/QUOTE]

Zamknij psa na swoim terenie, a nie łap go rękami... Zadzwoń i pokaż - to bydlę cały czas wchodzi mi na podwórko, boję się go strasznie, jest agresywny, a właściciele nie reagują.

Link to comment
Share on other sites

[B]Sachma[/B] ja bynajmniej nie miałam na myśli łapania rękami ;)... o zamknięciu bramy myślałam, żeby pies nie zwiał z twojego terenu przed przyjazdem odpowiednich służb...
Swoją drogą czy pies biega w obroży? Jeśli nie to policja powinna zabrać go do schroniska...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Akurat wywalanie przez okno to zmora tez u mnie, są dosłownie bloki całe, gdzie ludzie wszystko, co organiczne, wywalaja przez okno. W okolicach Wigilii starszą rybie łby, a przez cały rok jakies stare mięsa, chleby i inne, często niezidentyfikowane obiekty. Ja fiksuje na ten temat, bo kiedyś jeden gościu wkładął trutki w takie rzeczy i mase psów wytruł, zanim psiarze go zidentyfikowali i wzięli w obroty. To jest okropne, tym bardziej, że osobiście nie rozumiem, co ludzi kręci w widoku resztek za oknem. To cuchnie, latem ściąga muchy i osy, a dzieciaki sie na trawnikach też bawią.[/QUOTE]

Ja też nie rozumiem, dlaczego są ludzie, którzy zzieleniałą (pewnie wyjątkowo pyszną) wędlinkę zamiast umieścić w śmietniku wolą pizgnąć przez okno... Zielono-biały, "omszały" chleb, pełzająca słonina, wygotowane kości z porcji rosołowych, kurzych i wołowych... Żeby kotki i ptaszki miały co jeść. Osobiście uważam, że największą radochę z wygotowanych korpusów mają ptaszki, nie? :cool3:

[quote name='badmasi']
Bardzo mnie dziwi taka postawa dorosłych, wyglądających inteligentnie ludzi. Też mam większego i silnego psa, który lubi małe rasy nigdy jednak nie pozwoliłabym na taranowanie, deptanie. Bez pozwolenia nigdy nie podchodzi do psów.[/QUOTE]

Też się zawsze zastanawiam, czy ludzie mają mózgi w d..., że nie potrafią realnie ocenić tego, że ich pies właśnie wdeptuje w glebę drugiego i że to nie jest ani dobra metoda na socjalizację, ani na zabawę :roll:

Ostatnio jest u nas szał na szczeniaki beagle'i i labów - chyba jakaś promocja na giełdzie była :roll: O ile Zu potrafi się bawić ze szczeniakiem, który jest jako tako ogarnięty i nie narzuca się wybitnie upierdliwie (czyli ma powiedzmy 4 m-ce i jest jako tako wychowany) o tyle nie znosi małej szarańczy doczepiającej się jej ogona czy doskakującej do uszu... Zimę jakoś przeżyjemy, ale boję się, co to będzie wiosną... Przecież szczeniaki nie chodzą na smyczach, bo się pilnują i tak śmiesznie biegają za pańciostwem! Niestety, do czasu...

Link to comment
Share on other sites

Dziś rano próbowałam złapać pod moim dawnym blokiem płochliwą sunię, która jedzie do hoteliku. Najpierw pogoniła mi ją z rykiem DONka z owego bloku jak zwykle wypuszczana na samotne spacery, potem spłoszyła ją "dopilnowana" przez pancia dalmatka, która ciągle miała spięcia z moją suką - jej właściciele nadal nie wiedzą, do czego służy smycz, mimo że suka często głuchnie na wołanie - o ile w ogóle jest komu ją zawołać.
Jutro powtórka z rozrywki, teraz z Sedalinem - tym razem biorę gaz :roll:
Boże. Gdybym dalej tam mieszkała, ani chybi ocipiałabym. Chyba nigdzie na całym osiedlu nie ma tylu yntelygentnych ludzi, którzy wypuszczają wielkie psy samopas na dwór.

Link to comment
Share on other sites

U mnie, jak usilowałysmy złapać Fionkę - była wtedy przerażona, oszalała ze strachu doslownie - to ludzie, którzy chcieli pomóc, lecieli za nią z rykiem "no chodź do pańci chodź!". Dopiero jak tych ludzi przegnałysmy, udało nam się małą złapać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Ja też nie rozumiem, dlaczego są ludzie, którzy zzieleniałą (pewnie wyjątkowo pyszną) wędlinkę zamiast umieścić w śmietniku wolą pizgnąć przez okno... [/QUOTE]
No coś Ty - oni tam świeżutkie rzucają. A jak tak pilnujecie swoich psów to potem zielenieje. Sami do siebie miejcie pretensje ;) Trzeba na świeże przyprowadzać ;)
***
A tak całkiem serio, to u nas jest masa gawronów i kawek - stada, które potrafią niebo przyciemnić. Przylatują żerować w śmietnikach i to one częściowo są winne temu "syfkowi" na trawnikach - wynoszą wyrzuconą żywność w bezpieczniejsze niż śmietnik miejsce. A potrafią daleko - u mnie po jednej stronie spacerniaka rośnie orzech obrabiany przez gawrony i tylko ten jeden, a łupki z orzechów można znaleźć w promieniu kilometra i więcej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Taaa.... później pańciostwo tak śmiesznie biega za szczeniakami.[/QUOTE]

Niestety, sceniacki biegają za nami (bo cóż innego mają robić, skoro właściciele nie robią z nimi absolutnie NIC? ja jak rzucam psu talerz to jestem traktowana jak UFO :diabloti: ) a ja próbuję coś zrobić, żeby moja suka ich nie pożarła. Ostatnio niestety nie zdążyłam i Zu wprała małemu biglowi- cóż, może teraz będzie nas unikać choć przez chwilę :roll:

[quote name='filodendron']No coś Ty - oni tam świeżutkie rzucają. A jak tak pilnujecie swoich psów to potem zielenieje. Sami do siebie miejcie pretensje ;) Trzeba na świeże przyprowadzać ;)
***
A tak całkiem serio, to u nas jest masa gawronów i kawek - stada, które potrafią niebo przyciemnić. Przylatują żerować w śmietnikach i to one częściowo są winne temu "syfkowi" na trawnikach - wynoszą wyrzuconą żywność w bezpieczniejsze niż śmietnik miejsce. A potrafią daleko - u mnie po jednej stronie spacerniaka rośnie orzech obrabiany przez gawrony i tylko ten jeden, a łupki z orzechów można znaleźć w promieniu kilometra i więcej.[/QUOTE]

No właśnie chyba coś wcięła małpa moja, bo ma rewolucje żołądkowe :shake:

U mnie śmietniki to pozamykane wiaty głównie, gawronów niet, bo to wiocha ;) Prędzej sroki jakieś czy coś w ten deseń, ale one to raczej z zarośli i lasu korzystają w ramach zdobywania żarcia, w okolicach bloków gromadzą się raczej wróble i mazurki, no ale żeby przenieść taki kawał słoniny jak ludzka rozpostarta dłoń to chyba ze sto musiałoby się naraz postarać :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja już myślałam, że mnie to nie dotyczy, ale jakże sie myliłam... Wychodzę z rana z sunią na duży pusty, porośnięty trawą plac za domem. Moja sunia (bokserka) jest spokojna i raczej puszczona bez smyczy nie robi niczego złego, jest karna słucha sie, zawołana grzecznie przychodzi. Dzisiaj rano był na tym placu jakiś facet z czymś małym, jakimś takim ratlerkowatym, co się z jazgotem na ludzi rzucało. Maryśka kompletnie nie zwracała na niego uwagi, ale facet zaczął wrzeszczeć, że to wielki i pies i powinien w kagańcu chodzić. Ja go zignorowałam, ale sytuacja się powtórzyła, kiedy z psem wyszła moja córka, która oczywiście facetowi napyskowała... Maryśka znów na tamtego psa nie zwracała uwagi a facet znowu wrzeszczał, że kaganiec, że policję wezwie, etc. etc. Wymyśliłam, że przy następnej okazji wezmę Maryśkę na smycz i pójdę do niego, a jak jego wrzaskun się rzuci, nastraszę faceta telefonem do straży miejskiej.

Link to comment
Share on other sites

Hecia13 facet chce zrzucić wine na kogoś innego - brak słów. A wystarczyłoby żeby bardziej zadbał o wychowanie swojego psiaka- nie wiem czemu ale u niektórych jest taka mentalność że jak psiak większy to od razu musibyć zły a małemu to wszystko jest wolno.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...