Jump to content
Dogomania

"Zaklinacz psów" Cesar Milan


engelina_88

Recommended Posts

[quote name='Donvitow']O jezu.
Zapraszam do schronisika.
Dla bezdomnych zwierząt.
Zademonstruję w 20 min wszelkie zachowania psów. Te milanowskie i te które wymagają czasu. Te które do adopcji potrzebują roku. [B]Ale program Milana daje im szansę pośrednia. Nagłaśnia PROBLEM[/B].
kAJETAN[/QUOTE]
Chciałabym dobrze zrozumieć - w jakim sensie program CM daje pośrednią szansę psom z polskiego schroniska? Czy uważasz, że wiecej ludzi zdecyduje się na adopcję ufając w swoją "energię"?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Donvitow']O jezu.
Zapraszam do schronisika.
Dla bezdomnych zwierząt.
Zademonstruję w 20 min wszelkie zachowania psów. Te milanowskie i te które wymagają czasu. Te które do adopcji potrzebują roku. Ale program Milana daje im szansę pośrednia. Nagłaśnia PROBLEM.
kAJETAN[/QUOTE]


Ja może będę bezwzględna, ale nie jestem za tym, aby wszystkie psy szły do adopcji. Schroniska są przepełnione i nie znajduję argumentów, aby psy agresywne były kierowane do adopcji. Jest po prostu aż nadto psów, które mogą być wspaniałymi towarzyszami bez ryzyka pogryzień, problemów dla przyszłych właścicieli, aby na siłę, przy pomocy kontrowersyjnych metod, kierować do adopcji te, które stwarzają zagrożenie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='stroosia83']Ja może będę bezwzględna, ale nie jestem za tym, aby wszystkie psy szły do adopcji. Schroniska są przepełnione i nie znajduję argumentów, aby psy agresywne były kierowane do adopcji. Jest po prostu aż nadto psów, które mogą być wspaniałymi towarzyszami bez ryzyka pogryzień, problemów dla przyszłych właścicieli, aby na siłę, przy pomocy kontrowersyjnych metod, kierować do adopcji te, które stwarzają zagrożenie.[/QUOTE]

Amen.

Pewnie dlatego nadal nie przemawia do mnie program Millana, nawet gdyby owe adopcje propagował. Żadna ze spotkanych przeze mnie osób nie nabrała z jego powodu weny do wzięcia psa ze schroniska - a jedynie przekonanie, że praca z agresywnymi psami to bułka z masłem i każdy może to robić na swoich i o zgrozo cudzych psach, i w 20 minut można zrobić z agresora aniołka, i skoro on widział jak Millan to robi, to wie jak i też tak może...

Link to comment
Share on other sites

a wyjaśnijcie mi sytuacje "kopniecia szkoleniowego" psa przez CM w kontekscie dzisiejszych newsów z tv o tym, ze jacyś rodzice dali kalpsa zdiecki i czeka ich za to więzenie. czy w USA nie ma jakiś ustaw prawnych na tematy znęcania sie nad zwierzetami? Bo jesli w naszej PL skazuje sie rodziców za klapsa to czy w Stanach wolno kopać psy i to w dodatku w tv? ja pytam serio.

Link to comment
Share on other sites

To może ja się wypowiem jako właścicielka agresywnego psa od 9 lat ;)
Mam psa który nas atakuje, szczególnie moją mamę i babcię które nie mają zielonego pojęcia o opiece nad psem "specjalnej troski". Setki razy myślałam poważnie o jego eutanazji, nadal myślę, dla dobra rodziny i kotów które są przez niego nagminnie atakowane bez powodu.
Problem zaczął się na dobrą sprawę jak Ajs miał jakieś 3 miesiące ale rodzina mówiła że "do roku mu przejdzie", ja miałam wtedy 11 lat i w to wierzyłam, w końcu to był mój pierwszy szczeniak w życiu. Dostęp do wiedzy był marny, w sumie żaden, książki o psach jakie wtedy dostałam to były "Rasy psów" i książka o wyborze i opiece nad szczeniakiem, tyle. Wiedzę czerpałam od sąsiadów, weterynarzy i rodziny. I o dziwo metody Millanowskie to w sumie nie jego metody bo były już wykorzysywane kiedyś, kiedy pies nie był obiektem badań i nikt specjalnie nad jego potrzebami się nie zastanawiał. Diagnoza była prosta - on nas dominuje (teraz wiem ze to nie jest prawda) no więc doradzano mi wychodzenie przez drzwi jako pierwszej, przyduszanie go do ziemi, ewentualnie strzelenie okrą szmatą przez pysk.
Metoda wychowawcza jedyna mi wtedy znna zawiodła. Pies zrobił się jeszcze gorszy.
Po kilku latach się przeprowadziłam, założono mi internet i poznałam szkolenie pozytywne. Było ciężko, teraz już wiem że on nikogo nie dominował, on się bał i przyczyn tego strachu jest wiele. Zerowa socjalizacja z naszej strony jak i z powodu zbyt wczesnego odstawienia od matki, złe postępowanie z nim od początku i wzbudzenie w nim jeszcze większego strachu przyduszaniem i pokazywaniem kto tu jest macho.

Tego już się nie naprawi, on zawsze będzie nieprzewidywalnym psem, absolutnie się nie nadaje do życia w mieszkaniach, wśród ludzi którzy się go boją i nie potrafią z nim postępować, niestety u mnie tak jest i mimo że zmienił się w stosunku do mnie (chociaż też nie do końca) to nie zmieni się do innych i zawsze będzie stanowił zagrożenie. I w życiu nie oddałabym go nikomu bo to jest pies nieadopcyjny i jedynym wyjściem jest uśpienie go. Śmieszą mnie te głupoty pisane przez ludzi, którzy najczęściej mieli jedyny kontakt z agresywnym psem w schronisku/u znajomego o tym, że każdego psa da się naprawić i takie psy można wyadoptowywać. Nie można. Nikt nie chce psa którego będzie się bał i nie będzie mu w żadnym stopniu ufał, taki pies nie może stanowić dalszego zagrożenia dla ludzi i lepiej skupić się na tych, które szanse na dom mają i są przyjazne.

Nikomu nie życzę takiego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']
Nikomu nie życzę takiego psa.[/QUOTE]
Mój pies też potrafi skubnąć jak mu się nie podoba że ktoś mu przeszkadza i psa ręce. Jak ktoś się boi pies wyczuwa. Przez jednego matoła, któremu trzeba by wiązać te łapska żeby psa nie drażnił, pies nie pozwala sobie czasem na dotykanie znienacka przez kogoś innego niż ja i mój facet.
Pies nadal ma tego dzieciaka uczulenie, już trochę opanowałam psa ale takich dzieciaków trzeba tępić bo psują psu nerwy. Bo on tak się fajnie denerwuje a że mały to wiele nie zrobi.

Link to comment
Share on other sites

Podejrzewam, że większość psów potrafi "skubnąć" (no przecież nie powie: słuchaj, stary, no weź te ręce może, co?), ale Fauka pisała o psie atakującym domowników, a to "trochę" co innego niż normalny pies nawet dający dobitnie znać, że człowiek przekracza pewne granice. Nie widzę też powodu, dla którego obca osoba miałaby znienacka dotykać mojego psa, bo to nie maskotka ;) Moja jest wybitnie niedotykalska, ale powoli nad tym pracuję i są już efekty - ja mogę z nią zrobić praktycznie wszystko, a suka ostatnio mnie nieźle zaskoczyła kiedy prawie wylizała twarz pierwszy raz spotkanej dogomaniaczce :)

Link to comment
Share on other sites

Owszem, nie napisałam o skubaniu bo to jest normalne, ot - psi język. Ja napisałam o psie który z byle powodu np. zbliżenie się do niego w momencie, w którym nie ma na to ochoty może się skończyć poszarpaną nogą czyli głębokimi ranami od kłów i siniakami, zwykle zostają blizny. Wczoraj moja mama cudem uchroniła się od oszpecenia, ktoś rano wypuścił psa z łazienki, wskoczył jej do łóżka i się obok niej położył, ona się ruszyła, pies doskoczył jej do twarzy i zdążyła osłonić się ręką. Musi być na noc zamykany w łazience, inaczej kończy się to źle. I naprawdę zrobiłam wszystko by jakoś go z tego wyprowadzić i mimo poprawy są rzeczy, z którymi trzeba albo nauczyć się żyć, albo go uśpić. A takie życie to męka, uważanie na każde stąpnięcie, na to czy akurat psa nie ma w pobliżu, w kuchni, czy akurat nie nalazł sobie króliczego bobka do pilnowania.
Często kładzie się spać za wersalką, gdy się na niej siada wtedy warczy.

Dlatego każdemu kto twierdzi że takie psy też powinny mieć szansę na dom i że każdego psa da się naprawić proponuję pomieszkanie sobie z nim pod jednym dachem minimum pół roku. Zobaczycie jakie wtedy życie jest "przyjemne". Bardzo chętnie psa użyczę, takie półroczne wakacje od niego po 9 latach to prawdziwy skarb ;)

Link to comment
Share on other sites

Na szczęście nie, taki większy sznaucer miniatura. Gdyby był duży to bym nie zastanawiała się długo nad jego uśpieniem bo pogryzienia byłyby znacznie poważniejsze. Nie ryzykowałabym życia mojej babci, i tak muszę pilnować by jej nie ugryzł w nogę bo ma chore, a nie raz już ją pogryzł.

Link to comment
Share on other sites

Zakładasz mu kaganiec w domu?
Może pomyśl o tym, bo dla mnie zdrowie i życie ludzi byłoby ważniejsze od odpałów psa. Gdyby poważnie ranił domowników to chodziłby w kagańcu, nie wiem czy mogłabym go zatrzymać w domu..
Współczuję sytuacji. Nie pomyśl, że Cie krytykuję, czy oceniam. Gdybam sobie.
Czy on jest po przejściach?

Link to comment
Share on other sites

Zakładałabym ale jakby jadł i pił? w dodatku w kagańcu robi się jeszcze gorszy, jest wtedy wściekły, nie śpi tylko chodzi i na każdego warczy.
Moja rodzina jest dla mnie ważna, od kiedy babci zdrowie się posypało poważnie myślę o tym, co zrobić ponieważ boję się co by się stało gdyby ją ugryzł. Boję się też o moje koty które atakuje, co dziwne, z jednym kotym mieszka od ponad 6 lat i dopiero od niedawna zaczął mu przeszkadzać.
Nie jest po przejściach, to znaczy moja mama go kupiła na rynku od jakiejś pijaczki, psami na flaszkę zarabiała. Miał chyba miesiąc gdy do nas trafił, malutki był. Być może odziedziczył agresję, pewnie też przyczyniła się do tego zła socjalizacja, i nasze Milanowskie podejście.

Nie mam pojęcia co zrobić, mimo to że zamienia moje życie w piekło go kocham. Nie potrafię go zaprowadzić do weterynarza i uśpić. Chciałabym mu znaleźć lepszy dom, najlepiej z kojcem i z osobą konsekwentną która nie będzie szukała pieszczocha a raczej psa który woli być sam i lubi pilnować. To chyba jednak niemożliwe, w cuda nie wierzę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Zakładałabym ale jakby jadł i pił? w dodatku w kagańcu robi się jeszcze gorszy, jest wtedy wściekły, nie śpi tylko chodzi i na każdego warczy.
Moja rodzina jest dla mnie ważna, od kiedy babci zdrowie się posypało poważnie myślę o tym, co zrobić ponieważ boję się co by się stało gdyby ją ugryzł. Boję się też o moje koty które atakuje, co dziwne, z jednym kotym mieszka od ponad 6 lat i dopiero od niedawna zaczął mu przeszkadzać.
Nie jest po przejściach, to znaczy moja mama go kupiła na rynku od jakiejś pijaczki, psami na flaszkę zarabiała. Miał chyba miesiąc gdy do nas trafił, malutki był. Być może odziedziczył agresję, pewnie też przyczyniła się do tego zła socjalizacja, i nasze Milanowskie podejście.

Nie mam pojęcia co zrobić, mimo to że zamienia moje życie w piekło go kocham. Nie potrafię go zaprowadzić do weterynarza i uśpić. Chciałabym mu znaleźć lepszy dom, najlepiej z kojcem i z osobą konsekwentną która nie będzie szukała pieszczocha a raczej psa który woli być sam i lubi pilnować. To chyba jednak niemożliwe, w cuda nie wierzę.[/QUOTE]

Ciężko może być z szukaniem domu.
Poproś o pomoc osoby z Twojej okolicy znające się na rzeczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaginiona sara']Ciężko może być z szukaniem domu.
Poproś o pomoc osoby z Twojej okolicy znające się na rzeczy.[/QUOTE]

Nie mam pojęcia do kogo uderzyć o pomoc właśnie. Jeżeli ktoś tutaj może mi dradzić gdzie się zgłosić w sprawie pomocy szukania mu odpowiedniego domu to będę chętna.

Ajs na dworze jest zupełnie innym psem, jest usłuchany, nikogo nie zaczepia. Będąc na działce cłe dnie spędzał poza domkiem, z daleka od nas, nawet na nocn ie chciał wracać a o 4-5 rano drapał w drzwi i chciał wyjść. W dodatku świetnie pilnował podwórka, mimo swoich gabarytów dawał znać jak coś się działo, nie omieszkał złapać obcego za nogawkę. Myślę że tego mu trzeba, samotności, w domu czuje się zagrożony, mając wolną przestrzeń jest spokojniejszy. Wystarczyłby mu kojec, podwórko i zrozumienie ze strony człowieka że on miłości nie potrzebuje. Czasem tylko pobiegać za tenisówką.

Link to comment
Share on other sites

Fauka, ja miałam podobny problem, co prawda pies miał hamulce i gryzł do siniaka, nie do krwi, chociaż pamiętam krwiak na udzie wielkości podstawka do filiżanki. To był dalmatyńczyk, wzięty z ulicy, jak miał rok. I też dłuuugo rozważalismy uśpienie. Najpierw też myslałam, że da sie go oddać do adopcji, ale ponieważ to była wtedy mega modna rasa, to sie takie egzemplarze zgłaszały, że ręce opadały... Pańcia z rocznym i trzyletnim dzieckiem, artystka, której pies aktualnie pasował kolorystycznie do wystroju mieszkania... No dramat. Pucel u nas został, stanowił zagrożenie też głównie dla babci, reszta sobie z nim radziła. Pamiętam, jak kiedyś kazałam mu wyjść z kuchni, jak robiłam kurczaka (miał na punkcie drobiu niesamowitego zajoba), więc wyskoczył mi z zębami do twarzy. Niewiele myśląc strzeliłam go pięścią w pysk, dosć mocno. Zawył, wybiegł i nigdy więcej tego nie zrobił. Brutalne, ale po prostu się broniłam. Wykastrowałyśmy go (był baaaardzo pobudzony, gwałcił gości, meble), to go wyciszyło. Na sapcerach stosowałysmy uzdę (wiem, wielu z was jej nie popiera, ale ten pies zawsze wsadzał kaganiec w kupę i trzeba było go zdejmowac... Na uzdzie i obroży/szelkach chodził dobrze i dało się go wtedy opanować, jeśli wpadał w amok. Generalnie nie dało się go za bardzo puszczać luzem, bo atakował psy, jesli je wypatrzył hen hen daleko. U nas zył 4 lata, bo się raczył zatruć (był odkurzaczem niestety) i pomimo długiego leczenia nie przeżył.

Udało nam się wygasić część złych zachowań metodami instynktownymi, że tak to ujmę, bo to było przed erą internetu w moim domu, przed cezarem, szkoleniem pozytywnym etc. U nas była to mieszanka róznych obecnych metod, z jednej strony byłysmy baaardzo konsekwentne, czasem łapałyśmy go za kark i sadzałyśmy w miejscu (na spacerach, jak się rzucał), z drugiej za każde dobre zachowanie był nagradzany, pieszczony, uczyłysmy go, jak nam ufać.

To był cholernie ciężki pies i gdyby nie to, że po decyzji o kastracji jakoś zaskoczył i zaczął współpracować, prawdopodobnie byśmy go uspili. Był zupełnie nieadopcyjny i opieka nad nim była naprawdę sporym wyzwaniem. Kiedy umarł, cztery lata się nie mogłam pozbierać... Bo jak już zaczął być fajnym psem, to umarł. To było wyjątkowo nie fer, tym bardziej, że akurat ze mna był najsilniej związany.

Link to comment
Share on other sites

Sybel, ja bym nie zaryzykowała strzelenia psa ręką w pysk, skończyłoby się to rozlewem krwi. Jego nawet dotknąć za blisko pyska nie wolno. Można go głaskać po łebku, uszach i plecach, nie wolno dotykać pyska, łap, klatki piersiowej i ogona, wtedy atakuje. A refleks ma niezły, nie zdązyłabym pewnie dotknąć pyska a już miałabym wbite w rekę zęby. W dodatku po każdej agresji w stosunku do niego robi się jeszcze bardziej nerwowy. Złapać za kark i usadzić też nie wolno bo zaatakuje, ba - nawet za obrożę zaciągnąć się go nigdzie nie da bo pogryzie. Niedawno miałam nieprzyjemną akcję, gdy wychodzę z domu psy rozdzielam, Ajsa zamykam u mnie w pokoju gdzie nikt nie wchodzi, drugiego psa z resztą zwierzyńca w pokoju mojej mamy i babci bo lubią towarzystwo i jest bezpiecznie. Biorę go wtedy na smycz pod pretekstem spaceru i prowadzę do pokoju. Ajs wyczuł jednak że to nie spacer i wpadł w szał, złapałam go na pętlę ze smyczy, on zaczął się szarpać, atakować,, trzymałam go z daleka ode mnie więc rzucił się na smycz.

Ajs nie jest wykastrowany, gdy był młody i nalegałam mama mówiła że psa kaleczyć nie będzie, teraz gdy jest uświadomiona jak trzeba też nie chce, powiedziała że na niego grosza już nie da. Niestety ja nie pracuję. Nawet nie wiem czy teraz u 9 letniego psa kastracja by coś zmieniła bo prawdopodobnie nawyki zostaną.

Link to comment
Share on other sites

No, na kastrację teraz już za późno, bo skrzywienia psychiczne zostały. Poza tym jak wy go szczepicie?
Pucel generalnie był taki bardzo niepewny, u niego wychodziło to, że najpewniej pierwszy rok spędził w klatce w jakiejś "hodowli", miał potężne entropium (zoperowalismy zaraz, jak go wzięliśmy),a jak się błąkał, szczuto na niego psy. Także on nie miał pojęcia o mieszkaniu w domu, ale tez był niepewny i dlatego, jak dostał w pysk, to uciekł. Po jakimś czasie okazało się, ze jest spragniony czułości i się szalenie do nas przywiązał, płakał, jak zostawał sam w domu, siedział w oknie i patrzył, czy nie idziemy, usiłował nas bronic. No kochany był. Ale początki były straszne, choć gdyby był taki, jak Twój, na bank by dostał igłe, ważył prawie 30 kg i był jednym wielkim mięśniem.

Link to comment
Share on other sites

Fauka, jeśli nie zdecydujesz się z różnych względów na pracę z behawiorystą albo zatrzymanie psa w dotychczasowej sytuacji, to osobiście odradzałabym Ci oddawanie go komukolwiek - raczej uśpienie... Kto będzie chciał takiego psa? Chłop starej daty lubiący kundelki, który będzie szukał "złego" psa na podwórko, a jak jego dziabnie, to zasadzi mu parę kopów albo wyrzuci? Nie dacie przecież tego psa rodzinie w której są dzieci (nawet odwiedzające) - czyli prawie żadnej, nie dacie go ludziom bez pojęcia o psiej psychice - a ludzie, którzy byliby może stanie wyprowadzić go na prostą, mają już zazwyczaj komplet swoich psów.
Pomijając już te nikłe szanse na znalezienie kogoś kto zechce starszego, agresywnego, nieprzewidywalnego kundelka, to zastanów się, co zrobi osoba, która go weźmie, kiedy pies ją pogryzie, ugryzie kogoś z rodziny, gości, dziecko... Wy tego psa kochacie, jego kolejne wybryki zniesiecie, bo jest członkiem Waszej rodziny - dla obcej osoby to będzie obcy głupi agresywny pies, i na poczatku może mówić, że da sobie radę, że rozumie, że pieska pokocha - ale jak naprawdę poleje się krew, i to może nie jej samej, a jakiegoś dziecka z rodziny, płacz, zły pies... W takich momentach ludźmi kierują emocje i różnie może się skończyć - najczęściej wylaniem złości na tego obcego, złego psa; czasem oddaniem go do schroniska, wywaleniem gdziekolwiek, pobiciem...

Ten pies ma już w tej chwili poważne problemy behawioralne; zmiana domu prawdopodobnie jeszcze pogorszy jego stan, nasili agresję, bo zniszczy mu i tak pewnie nikłe poczucie bezpieczeństwa. Nie da nigdy zagwarantować, że dasz psa w miejsce, gdzie nie zrobi nikomu krzywdy, bo ludzie są wszędzie, zawsze ktoś może wejść, ktoś zapomnieć zamknąć psa, zapomnieć uprzedzić jakieś dziecko...

Jak już np. ze względu na bezpieczeństwo babci nie będziecie na siłach dłużej zajmować się psem, to po prostu go uśpijcie. Mieliście go tyle lat, jak sama twierdzisz jego problemy to na pewno choć częściowo Wasza wina - miejcie odwagę być z nim do końca, a nie oddawać go w obce ręce, na stare lata przewracać mu życie do góry nogami i narażać na to o czym pisałam, zrzucać odpowiedzialność na kogoś innego... Pomyśl, co na Waszym miejscu zrobiłoby 90% ludzi mając takiego psa - on miał szczęście, że na Was trafił - że kochacie go mimo tej agresji i problemów, niebezpieczeństwa na jakie jesteście narażeni; nie spaskudźcie tego fundując mu marny koniec u obcych ludzi...

Link to comment
Share on other sites

Martens, ja doskonale zdaję obie z tego sprawę. W życiu nie oddałabym go ludziom bez doświadczenia a co gorsze - z dziećmi. Napisałam wcześniej ze znalezienie mu odpowiedniego domu to byłby cud. Zazwyczaj ludzie odpowiedni, znający się na psach i potrafiący pomóc takiemu zwirzęciu mają właśnie zwije psy albo w ogóle nie chcą decydować się na takiego psa.
Ja po prostu nie potrafię podjąć decyzji o uśpieniu, nie chcę mu skracać życia, zabijać go. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, nie wybaczyłabym sobie tego. Ale jak pomyślę że on jeszcze może pożyć i drugie 9 lat to ściska mnie w gardle, kolejne 9 lat męczarni z psem. Bo z jednej strony go kocham ale z drugiej jestem zmęczona i czasem mam tak dość, szczególnie w dni w których wyjątkowo ma zły humor że mam ochotę zrobić mu krzywdę. Czasami cały dzień biegam z pokoju do kuchni i wypraszam z niej warczącego na moją babcię psa, albo ratuję koty przed jego zębami, albo wyganiam go zza kibelka bo ktoś chce skorzystać a on akurat postanowił się za nim położyć i warczeć. Czasem też całe dnie piszczy bo nie wie samc czego chce, wychodzimy wtedy z nim kilkanaście razy bo myślimy że ma rozwolnienie ale on nie chce, i tak po prostu piszczy.
Bawić też się z nim nie da, szarpanie wwywołuje w nim atak agresji i potrafi wtedy zaatakować, rzucanie mu zabawki kończy się na tym że ją łapie i zaczyna pilnować.

Co do szczepień, zawsze ma kaganiec i na śliskim blacie jest tak wystraszony że nic nie zauważa. Kiedyś nawet weterynarz wyjmował mu kleszcza z powieki i nie było tak strasznie. Trochę się rzucał ale bardziej się bał.

Link to comment
Share on other sites

A myśleliście o kennel klatce? Gdyby psa udało się powoli, pozytywnie do niej przyzwyczaić, to raz że miałby swój azyl, gdzie mógłby się chować (a nie miotać po wersalkach, za sedesem i agresywnie się bronić), to jeszcze możnaby go w niej na te kilka godzin dziennie zamykać, żebyście Wy i babcia mogli odpocząć od całej sytuacji (on zresztą też).
Jeśli kasa jest problemem, zawsze możecie wziąć używaną, może nawet tu na forum ktoś Wam odstąpi? Ja mam jedną, która kurzy się w szafie po transporcie szczeniaka, ale jeśli on jest jak większy mini sznaucer, to pewnie będzie za mała...

Link to comment
Share on other sites

Klatkę już dawno proponowałam mojej mamie, niestety a) nikt nie wie gdzie by ją upchnąć bo zwyczajnie nie ma miejsca a b) mama twierdzi ze mieszkania klatkami ozdabiać nie będzie. Byłoby zdecydowanie lepiej gdyby rodzina chciała współpracować, ale nie chce a ja o niczym decydować w domu nie mogę. Mam też wątpliwości czy by w ogóle do niej wszedł, nie ma pomysłu na co by dało się go do niej zwabić, kupowaliśmy mu różne legowiska i budki i nigdy z nich nie chciał korzystać mimo zachęcania zabakami/smaczkami. Poza tym mimo zamknięcia w klatce i tak warczałby na każdego kto się do niej zbliży a wtedy agresor włącza się drugiemu psu bo Lary nienawidzi jak Ajs warczy na kogoś. Raz jak Ajs mnie zaatakował w lazience to prawie wyważył przez to drzwi. A za wersalką na nikogo nie warczy bo nikogo nie widzi, czasem jak ktoś usiądzie od strony od której on z tyłu śpi to powarczy ale każdy siada tak, by być z dala od niego.

Link to comment
Share on other sites

Martens rozmawiałam z koleżanką.Reakcją na to co napisałaś o wychowaniu staffika i jego agresji była najpierw długa cisza a potem tłumaczenie że naprawdę robiła to dla jej dobra żeby wychować grzecznego psa.Najbardziej poruszona była tym że skutek może być odwrotny od zamierzonego.Myślę że wszystko sobie przemyśli bo już wcześniej miała wątpliwości że to nie działa tak jak w tv.Był to dobry moment żeby zadać pytanie czy to wina psa czy metody.O trzeciej opcji że to wina człowieka nie rozmawiałyśmy ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...