Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Soko']W Toruniu jest niezasrany wybieg z fajnymi przeszkodami, ale po prostu wstęp jest w określonych godzinach z nadzorem trenera.[/QUOTE]

CZynny tylko przez godzinę codziennie, płatny (rozumiem że kasa idzie na schron, ale zawsze). Zimą w tych godzinach to średnia przyjemność.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']W Toruniu jest niezasrany wybieg z fajnymi przeszkodami, ale po prostu wstęp jest w określonych godzinach z nadzorem trenera.[/QUOTE]

Czyli się potwierdza to, co powiedziałam, że musi być nadzór, inaczej w naszym uroczym kraju wszystko pójdzie w rozsypkę :loveu: Tak jak mówiłam, jestem pesymistką i mam dość podły nastrój, więc próba nawrócenia mnie na kochanie PL i patriotyzm się nie uda :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Ja jestem za kastrowaniem idiotów. Niekastrowani powodują u mnie agresję a sami mnożą się na potęgę.[/QUOTE]

a na czyj koszt? :eviltong:
Dardamell, zlituj się, połowę populacji trzeba by wykastrować! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Ja jestem za kastrowaniem idiotów. Niekastrowani powodują u mnie agresję a sami mnożą się na potęgę.[/QUOTE]

Masz jakiś numer konta żeby wpłacać na ten cel?

W temacie wybiegów, z przed chwili(więc jestem mocno zirytowana). Poszłam sobie na boisko moje osiedlowe, zazwyczaj jest tam parę osób i czasem ktoś puści psa ale jest tak duże że raczej można psy ominąć. Cel miałam bardzo prosty- potrenować elementy obi , potrzebne mi był plac około mi 40x40m(a boisko ma ok 300x100m) najpierw przylazła młoda dziewczyna z szczylem ON i nie widziałam jej bo byłam skupiona na mojej, zorientowałam się jak pies leciał już do nas. Moja w trybie pracy goni(nie jest agresywna a awanturuje się i odpędza) i to samo zrobiła z szczylem. Dziewczyna oczywiście bezstresowo bo przecież miały się pieski pobawić łapała pas 15min a stał od niej 2m. Ok ,bywa nic się nie stało. poćwiczyłam ok 10min i wylatuje lab. Gość jest jakiś nie halo ogólnie bo namiętnie pies lata gdzie chce w podłazi do kogo ma ochotę. Mojej suce wolno akurat tego psa gnoić do woli(pies się ładuje na chama a ona ma operowane nogi więc ja nie będę dlatego operować psa bo gość nie panuje nad swoim) mamy komendę na to. Więc odlazł kawałek, facet chyba wie że nie życzę sobie kontaktu jego psem więc udaje że woła. Szkoda tylko że pies chyba nawet nie wie co to przywołanie. Niemniej pies prawie nalał mi na plecak gdybym mu nie przywaliła przed nim drewnianym aportem, a facet przeprasza mnie i się cieszy. Kurcze w takich sytuacjach żałuje że nie umiem być zwyczajnie chamska i zbluzgać takiego delikwenta.

wniosek "przepraszam że mam wychowanego psa i chcę z nim ćwiczyć".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dance_macabre']Masz jakiś numer konta żeby wpłacać na ten cel?

W temacie wybiegów, z przed chwili(więc jestem mocno zirytowana). Poszłam sobie na boisko moje osiedlowe, zazwyczaj jest tam parę osób i czasem ktoś puści psa ale jest tak duże że raczej można psy ominąć. Cel miałam bardzo prosty- potrenować elementy obi , potrzebne mi był plac około mi 40x40m(a boisko ma ok 300x100m) najpierw przylazła młoda dziewczyna z szczylem ON i nie widziałam jej bo byłam skupiona na mojej, zorientowałam się jak pies leciał już do nas. Moja w trybie pracy goni(nie jest agresywna a awanturuje się i odpędza) i to samo zrobiła z szczylem. Dziewczyna oczywiście bezstresowo bo przecież miały się pieski pobawić łapała pas 15min a stał od niej 2m. Ok ,bywa nic się nie stało. poćwiczyłam ok 10min i wylatuje lab. Gość jest jakiś nie halo ogólnie bo namiętnie pies lata gdzie chce w podłazi do kogo ma ochotę. Mojej suce wolno akurat tego psa gnoić do woli(pies się ładuje na chama a ona ma operowane nogi więc ja nie będę dlatego operować psa bo gość nie panuje nad swoim) mamy komendę na to. Więc odlazł kawałek, facet chyba wie że nie życzę sobie kontaktu jego psem więc udaje że woła. Szkoda tylko że pies chyba nawet nie wie co to przywołanie. Niemniej pies prawie nalał mi na plecak gdybym mu nie przywaliła przed nim drewnianym aportem, a facet przeprasza mnie i się cieszy. Kurcze w takich sytuacjach żałuje że nie umiem być zwyczajnie chamska i zbluzgać takiego delikwenta.

wniosek "przepraszam że mam wychowanego psa i chcę z nim ćwiczyć".[/QUOTE]
Wiesz jeśli ćwiczysz w miejscu publicznym a nie na placu szkoleniowym musisz się z tym liczyć. W parku ludzie ćwiczący z psami czasami wygradzają sobie teren taśmą ostrzegawczą na pachołkach, może to trochę pomaga. Sporo psów się tej taśmy boi więc nie przełażą.
Ja trenuję z psami frisbee i to jest dopiero cyrk. Moje psy nie reagują na podbiegaczy tylko ćwiczą dalej. Czasami bywa, że odpuszczą dysk i podchodzą do mnie ale to rzadkość. Niestety, taki wypuszczony dysk może paść "ofiarą" podbiegacza a wtedy żarty się kończą i właściciel dostaje zj...ę i ostrzeżenie, że będzie płacił za starty.
Sikanie na plecaki, torby to codzienność dlatego rzeczy wieszam na drzewie. Jak siedzę na trawce i podchodzi do mnie obcy pies to wstaję bo też się zdarzało siknięcie:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Wiesz jeśli ćwiczysz w miejscu publicznym a nie na placu szkoleniowym musisz się z tym liczyć. W parku ludzie ćwiczący z psami czasami wygradzają sobie teren taśmą ostrzegawczą na pachołkach, może to trochę pomaga. Sporo psów się tej taśmy boi więc nie przełażą.
Ja trenuję z psami frisbee i to jest dopiero cyrk. Moje psy nie reagują na podbiegaczy tylko ćwiczą dalej. Czasami bywa, że odpuszczą dysk i podchodzą do mnie ale to rzadkość. Niestety, taki wypuszczony dysk może paść "ofiarą" podbiegacza a wtedy żarty się kończą i właściciel dostaje zj...ę i ostrzeżenie, że będzie płacił za starty.
Sikanie na plecaki, torby to codzienność dlatego rzeczy wieszam na drzewie. Jak siedzę na trawce i podchodzi do mnie obcy pies to wstaję bo też się zdarzało siknięcie:roll:[/QUOTE]

Liczyć się licze ale gdzieś się musze wyżyć na takiego kogoś bo nietety jestem taką osobą co nie potrafi krzyczeć na inne osoby a szczególnie te obce(taka terapia ;)).

Z rzucaniem wiem co masz na myśli bo czasem zdarzał mi się rzucić coś mojej jak sama rzucałam dyskiem. Nie reaguję na inne psy dopóki nie zagrodzą jej drogi lub próbują zabrać dysk. I to też na zasadzie wypad a jak odejdą to biegną dalej. Tu różnica jest w cechach charakteru, są psy co odpuszczą a są takie co nie. A jak rzucam sama dla treningu i zabierze pies i grożę ceną(a mam superhero i jawzy więc wcale nie takie tanie plasticzki) to zazwyczaj pukają się w czoło albo mówią że było nie rzucać jak widziałam że pies biega.

Link to comment
Share on other sites

ja tam mam takie troche a moze nawet mocno ironiczne podejscie do ludzi "cwiczacych z psem" w miejscach ogolnodostepnych, bo mimo ze sama raczej jestem wyrozumiala i grzeczna dla innych psiarzy, to bardzo czesto zdarzalo sie, ze ci ludzie po prostu byli niemili zupelnie bez potrzeby i probowali zagarnac dla siebie przestrzen publiczna i nie chodzi tylko o innych psiarzy, podbiegaczy, ale tez o matki z dziecmi i nawet ludzi, co chcieli sie na trawie browara napic. "my tu pracujemy" wysyczane przez zeby panieny z borderem to jest serio taka jakby ich wizytowka.

np. kilka razy mialam taka sytuacje, ze lasce uciekl border, z ktorym cwiczyla frisbee w parku, przez ktory przechodze idac na spacer lub po ktorym czasem laze z psami jak np nie chce z jakiejs przyczyny isc za wal na laki. i tak: za pierwszym razem bylam sama ze szczeniakiem, border chcial zaatakowac mojego psa, ale nie zrobil tego, bo moja reakcja byla dla niego troche niespodziewana i musial uciekac. za drugim razem podbil do mojego najstarszego psa, ktory byl troche kulawy i musial miec emeryckie spacerki. zostal odpowiednio pogoniony. a za trzecim razem znow napadl na mala grete tylko tym razem juz mu sie udalo. ale...juz bylismy calym stadem i po prostu moje dwie dorosle suki tak pogonily mu kota, ze poszedl w sina dal. moje psy oczywiscie odwolalam.

przy zadnej z tych sytuacji nie uslyszalam od wlascicielki zadnych przeprosin. serio nic.
pies jej spierdzielal, aby napasc psa, ktory byl w naprawde sporej odleglosci i nie wykazywal nim najmniejszego zainteresowania.

i wczoraj wracalam z moimi psami ze spaceru a tam znow on. moje suki najstarsza i najmlodsza lubie sie jeszcze troche pogonic po lace zanim pojdziemy do chaty. i mimo ze gonily sie w odleglosci dlugosci boiska pilkarskiego od nich i to wokol krzaka laska zawolala do mnie "prosze zapiac psy, bo my tu pracujemy". ta propozycja byla absurdalna ze wzgledu na wszystkie powyzsze okolicznosci:)))
wiec jej odpowiedzialam, ze mi to nie przeszadza i moga sobie pracowac:))) no to ta laska do mnie "kuur...wiesz do czego sluzy smycz?!!!"-po tym poznalam, ze na bank jest z dogomanii:))))) i w tym momencie jej pies jak zwyle spierdzielil...ale nie do moich bawiacych sie suk, tylko do ronji, ktora siedziala kolo mnie i czeala na reszte druzyny. oczywiscie nie mial poojowych zamiarow, ale ronja zglebila go z klasa i bez nadmiernego emocjonowania sie, bo to mieczak.



kolo nas tez jest boisko i przez ostatnie tygodnie, kiedy tiamina moja kurowala uszodzone sciegno, chodzilam z nia tam i robilysmy wechowke i sztuczki, zeby cos od zycia jedna miala. kilka razy zdarzylo sie, ze ktos tam z psem wbil, ale nie w celach wlasnych, tylko "zeby sie pobawily", ale moj pies nie ma problemow z rozpraszaniem sie wsrod innych kundli, wiec po prostu warowalam ja, a wlascicielowi tlumaczylam, ze my tu sie zamykamy, bo mamy niestety chora lapke i musimy unikac szalenstw, ale za kilka tygodni na pewno beda mogli sie spotkac i pobawic. ludzie zawsze zabierali swoje psy, a jeden gosc nawet po pewnym czasie zlapal swojego psa, jak nas spotkal i na wszelki wypadek wypytal, czy juz na pewno wszystko w porzo.
oczywiscie moj piesek pogonil jego pieska ja tylko zajrzal mu pod sukienke:))))
ale to juz inna sprawa:)))

tak wiec ja uwazam, ze jesli ktos nie ma swojego ogrodzonego terenu, to musi sie liczyc z towarzystwem nawet jesli sobie go nie zyczy, ale mozna tez pojsc na kompromis:)))

Link to comment
Share on other sites

Ale w sytuacji jaką opisujesz ja nie mam problemu. Psy się bawią obok, jak najbardziej ok. Moja nie ma problemu z taka sytuacją, oba tamte psy zostały na terenie boiska tylko 10m dalej i nie podbiegały do nas. Kiedy pies odpuszcza zajęcie i leci do psa to nie jest trenowanie i należy przeprosić i tak też robię jeżeli gdzieś mi się zagapi za pieskiem nawet jeżeli podeszła grzecznie, ale nie w sytuacji kiedy ktoś puszcza psa tak że jedyne co widzi to mój pies bo nie chce mu się zająć swoim psem kompletnie nie biorąc pod uwagę mojego zdania i tego że jesteśmy zajęte(pies przy nodze a za trawie kwadrat i znaczniki).

A_niusia następnym razem zapytaj pani z borderem czemu jej nie na smyczy:diabloti:

A w przypadku ludzi to uważam że jednak osoba bez psa ma większe prawo więc staram się nie puszczać w miejscach gdzie ktoś siedzi albo gra w piłkę bo po co. Takie w sumie proszenie się o nieprzyjemności gdzie tak naprawdę tamten człowiek ma racje(bo pies powinien być na smyczy)

Edited by dance_macabre
Link to comment
Share on other sites

Co do frisbee nauczyłam psy aby jak podbiegnie inny i jest bardzo nachalny to mają dysk porzucić i wrócić do mnie. Zazwyczaj robią to automatycznie jak robi się niebezpiecznie. Najgorsze co mogłyby zrobić to wdać się w bójkę z powodu zabawki. Bardzo rzadko się zdarza aby podbiegające psy chciały ten dysk zwinąć bo zazwyczaj nie wiedzą do czego to dziwo służy. Raczej chodzi o psy w ruchu, pies biegnie więc trzeba go gonić wtedy najlepiej akcję przystopować sprawiając, że pies przestaje biec. Jeśli podłączy się coś niegroźnego to ja nie mam problemu bo moje psy mogą chwytać frisbee i w towarzystwie. Zazwyczaj towarzystwo po kilku rundach wymięka.
Mnie tam nie przeszkadza wygradzanie kawałka parku do obi pod warunkiem, że park jest duży i to wygrodzone miejsce jest na uboczu.
A pani z borderem chyba powinna poświęcić więcej czasu na posłuszeństwo i mniej na frisbee. Szczerze powiedziawszy trudno stwierdzić na czym polega ta jej "praca":roll:

Link to comment
Share on other sites

A ja się przynajmniej częściowo zgodzę z gops, bo ja sama brałam staffika m. in. dlatego, że miałam nadzieję, że uniknę nieprzyjemności, jakie mają na spacerach właściciele astów czy pitów. Jako osoba, która lubi psy, nie podchodzi do nich jakoś dziko, nie miałam pojęcia, że piesek nie dorastający do kolana może w ludziach wzbudzać taki irracjonalny strach - dla mnie staffik to jak dla większości dogomaniaków mała uśmiechnięta świnia, która może i nie zawsze dogaduje się z psami, ale do ludzi to rozmerdany mały mięśniaczek - czego tu się bać?

Otóż jest czego, bo z tego co wnioskuję, ludziom wcale nie chodzi o wielkość psa, tylko o "tą straszną mordę". Jak ludzie widzą otwarty ryj ttb to często robi im się chyba jakieś złudzenie optyczne, i ten pies rośnie im w oczach do rozmiarów hipopotama :evil_lol: i nawet z komentarzy, które usłyszałam, wnioskuję, że nieważne, że staffik jest mały; i tak ma milion ton nacisku w szczękach :diabloti:

I owszem, zdarzało mi się, że ludzie przed moimi psami (idącymi spokojnie na smyczy, i wcale nie w kagańcach Hannibala Lectera i obroży z kolcami, a w słitaśnych obróżkach w kwiatki i serduszka) - uciekali. Może kwestia nazewnictwa, ale babka, która szybko wskoczyła na schodki sklepu wciągając za sobą dziecko, tylko dlatego że mijała mnie na szerokim chodniku, kiedy miałam psy przy nodze na smyczy, nawet nie od jej strony, dla mnie uciekła, a nie odeszła... Tyle że ja byłam tak naiwna, że sądziłam, że ona chciała po prostu wejść do sklepu - zorientowałam się dopiero, jak po moim przejściu rozdarła się coś o kagańcach, zeszła ze schodków i poszła dalej :evil_lol: - że to moje psy były powodem tej paniki :D Krzywe spojrzenia czy odsuwanie się kawałek dalej, żeby nie stać za blisko moich psów to codzienność i nawet nie liczę tego do jakichś wielkich reakcji ;)

Wg mnie ilość i rodzaj komentarzy zależy mocno od miejsca zamieszkania, pory i miejsca spacerów i osób jakie się spotyka. U mnie nawet sporo tzw. "dresów" boi się moich psów, odsuwają się, boją się pogłaskać - bo wierzą w mitologię o szczękach... Ja mam setny ubaw, kiedy chłop 100 kilo boi się pyrgającego przy ziemi stafficzka :evil_lol: Jak tylko jeżdżę z psami na działkę, chodzę na łąki, i na wc tuż koło bloku, to komentarzy zbieram bardzo mało. Ale jak już wynurzę się do parku latem po południu, przez miasto w porze kiedy ludzie wychodzą z pracy, albo głębiej na osiedle w porze psich spacerów, to za jednym wyjściem można zebrać kilka róznych komentarzy ;) tyle że ja takich miejsc/pór na codzień unikam, ale gdybym chodziła tak dzień w dzień, to pewnie mogłabym napisać to samo co gops... W W-wie nie miałam żadnego komentarza n/t swoich psów, podczas kilku dni w Szczecinie też cisza, mimo że zwiedziłam sporo parków - ale u siebie w Makowie, albo na wakacjach nad morzem przy zbieraninie róznych ludzi, niemiłe komentarze wcale nie były rzadkie.

I nie zgodzę się, że staffika prędzej powinni mylić z buldożkiem - my porównanie do BF mieliśmy raz w ciągu 4 lat - do amstaffa i pitbulla na okrągło. Nad morzem na odludnym kawałku plaży, gdzie mój pies bez reakcji na otoczenie taplał się z kijem w wodzie, dowiedziałam się od przechodzących pań, że pies z listy powinien być przynajmniej na smyczy - bo to amstaff przecież, a one są na liście. Nie porównujcie więc standardów dogomaniackich do wiedzy ludzi na ulicy, szczególnie na zadupiu, bo dla wielu ludzi w mniejszych miejscowościach staffik nie jest wesołą świnką ani nawet szczeniakiem asta, tylko po prostu pitbullem (ciągle słyszę ten tekst o Cycu), a pitbulle są groźne i jedzą dzieci. I owszem, jest masa ludzi, którzy dopieprzają się do psa tylko dlatego, że wg nich groźnie wygląda, mimo że jest spokojny, a np. otwarty atak pekińczyka czy yorka na moje psy nie spotyka się ze strony przypadkowych przechodniów z żadną negatywną reakcją, no może poza "ojej jaki odważny" albo "o boże tamte agresywne zaraz go zabiją".

Ludzie często boją się moich psów, kiedy dyszą :D może dlatego, że ta morda ttb jest wtedy bardziej charakterystyczna; u gops pewnie robi swoje to, że Clay jest biały, więc oprócz mordy pita może się jeszcze kojarzyć z białym bullem - świnią.

Oczywiście nie twierdzę, że ludzie boją się staffików tak samo jak pitów czy astów, reakcje obstawiałabym pół na pół między "ojejku jakie śliczne pies" a "o boże taki jak by ugryzł to by nogę wyrwał, pani go zabierze". Jak są ubrane we wdzianka to też każdy nad nimi sika. Ale już to jakie mają obroże nie robi różnicy, bo naszą śliczną błękitną obrożę w kwiatuszki niektórym skutecznia przesłania wielka morda Cyca ;)

Link to comment
Share on other sites

We mnie rozdziawiony pysk ttb też wzbudza atawistyczny strach - szczena, zębiszcza a do tego małe oczka w komplecie:oops: jak pies zaczyna się zginać, merdać ogonem i opuszczac głowę to mi przechodzi. Jestem przyzwyczajona do krowiego spojrzenia owczarków, niezbyt okazałych zębów i falującej sierści i takie psy wzbudzają we mnie matczyne uczucia. Myślę, że strach przed psem z dużą szczęką i o ograniczonej mimice możemy mieć "wdrukowany" i stąd nieoczekiwane reakcje, nawet jak sobie człek tłumaczy że to to niegroźne to i tak reaguje inaczej.

Link to comment
Share on other sites

Ja jeszcze przytocze rozmowe ze znajomą mojej mamy spotkaną przypadkiem na rynku .
Oprócz tego że na dziendobry kazała skrócić mi psa bo się boi w trakcie rozmowy o czymś tam spytała moją mame jak pies się wabi .
W odpowiedźi usłyszeliśmy że powinniśmy zmienić mu imie na Stoton :lol: (Dla tych co nie wiedzą mój pies się nazywa Clayton).
To jest jedna z tych znajomych osób które do tej pory nie pogłaskały mojego psa nawet będąc u nas w domu na herbacie .

Link to comment
Share on other sites

ja jestem jakaś niehalo, bo od zawsze żabie mordy i świńskie oczka mnie rozczulały, tak samo uśmiechnięte pychole TTB :loveu: a na spacerze, jeśli mam już się spiąć na widok psa, to zdecydowanie będą to ON-ki - może dlatego, że 80% tych, które poznaję, ma nie po kolei w głowie (właściciele również).

Link to comment
Share on other sites

Mnie tylko kiedyś rozśmieszyła jedna babka, która była w poczekalni u weta ze staffikiem. Byłam z TŻ i mówię mu - zobacz, tak wygląda staffik. A kobiecina jakie gały na mnie zrobiła i tak rzecze: "ojej, pani jest pierwszą osobą, która wiedziała co to za rasa" i się gapi dalej jakby ducha zobaczyła :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Szczerze, pierwszy ttb jakiego poznałam też wzbudzał moje obawy, nie wiem na ile tym czego się nasłuchałam o rasie, a na ile kompletnie niewidoczną dla mnie mimiką. Patrzyłam na psa i nie wiedziałam, czy on się cieszy, czy chce mnie zeżreć, czy w ogóle o co kaman - na wszystko w moim odczuciu reagował tą samą kamienną miną i obojętnością. Miałam za to okazję zobaczyć jak rusza do ataku na człowieka i na innego psa - w totalnej ciszy i ze 100% determinacją, brakiem reakcji na cokolwiek poza celem ataku... To był ast z papierem, ale chowany w kojcu przy firmie, przez faceta, któremu nawet chomika bym nie dała :roll: zapewne szczuty przez pana po pijaku itp. Musiałam poznać kilka normalnych, żeby bardziej naprostowało mi się patrzenie na te rasy.

A z ludzi przerażonych staffikami przypomniał mi się jeszcze hydraulik, który za nic świecie nie chciał wejść do mnie do domu, dopóki nie zamknę psów, mimo że te się nim nie interesowały, nawet za bardzo nie podchodziły do drzwi, nie mówiąc o szczekaniu. Patrzył na nie z takim przerażeniem, że myślałam, że może po prostu ma jakąś fobię, pies go pogryzł, etc. i psy zamknęłam w kennelu, ale z późniejszej rozmowy wynikło, że facet lubi psy, ma ONka, którego uwielbia "ale z tymi amstaffami to nigdy nic nie wiadomo, to są nieobliczalne psy"... I tak, to był wielki facet, który tak bał się piesków pod kolanko. Była jeszcze laska akwizytorka, której otworzyłam, a ona zaczęła napierniczać jakąś hiper długą regułkę ćwierkającym głosem - ja oparłam się o futrynę i czekałam aż skończy, żeby jej podziękować :D Cyc w tym czasie podszedł do drzwi, stanął pod moimi nogami i przyglądał się jej z zaciekawieniem. Babka po jakiejś minucie monologu spojrzała w dół, przerwała w pół słowa, walnęła "ojezu", złapała się za serce conajmniej jakbym miała pod nogami ryczącego tygrysa szablozębnego, a nie spokojnego pieska do pół łydki, chciała kontynuować, ale chyba nie mogła sobie przypomnieć na czym skończyła, wydukała "przepraszam" i uciekła :D Tzn. przepraszam, odeszła szybkim krokiem po schodach w dół, żeby nie było że przesadzam i się dowartościowuję, że moje psy straszą ludzi :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja tez nie wiem co dziwnego w tym ze ludzie boja sie staffikow...
znajoma od bostona opowiadala mi ze jej tez wmawiaja ze to 'ten z groznych' i ze 'pani zobaczy, jak to urosnie to agresywne bedzie', a pies ma 1,5 roku.
wiec sekret tkwi chyba w tej szerokiej paszczy a nie wzroscie.

I tak, jak widze amstafa u mnie na osiedlu to sie zwijam, jak widze dobka to ide sie pogapic ;)

Link to comment
Share on other sites

Bosze, bo komenty są normalne w stylu idę z 7 mc Jarim, a koleś do mnie - a idź pani z tym diabłem... Albo czemu TO nie ma kagańca? Tylko jakoś w te paniczne ucieczki mi się nie chce wierzyć - ludzie schodzą z drogi CZASEM, fakt, ale nikt nie ucieka w popłochu...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...