Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Pies Pustyni']W ogole to odnosze wrazenie, ze wy chodzicie na spacery do jakiegos psiego piekla...[/QUOTE]
Tak, takie piekiełko jest w Bydgoszczy-zapraszam. Nic nie poradze na to ,że mieszkam tu, a nie gdzie indziej i jak widać nie tylko ja mam takie problemy z przechodniami i ich psami ale też np. AngelsDream.

Link to comment
Share on other sites

Niedziela, popołudnie, niezbyt zimno i park połączone razem dają jak widać mieszankę wybuchową ;) Obserwując Baaja w kolejnych sytuacjach byłam pod ogromnym wrażeniem, bo mój pies (ten, nad którym się znęcam, rzecz jasna :cool3: ) co najmniej połowę z tych psów próbowałby rozgnieść na miazgę :roll:

Link to comment
Share on other sites

Czytając historie Miśki i kota, zastanawiam się czy wy wszyscy jesteście w stanie w 100% zaufać swoim psom? Mój nie zaatakuje, nie podbiegnie, nie ucieknie, mój pies to ideał !! też mam wrażenie jak gops że tutaj wszyscy mają psy idealne... ktoś powie mój pies nie goni kotów, jest taki mądry, bo nie ma takiego zapędu, ciekawe co by zrobił gdyby owy piesek miał zaped, czy wtedy też byłby taki mądry? czy potrafiłby opanować swojego psa w 100% ?? nawet jesli pies ma zapęd do pogoni za kotem czy ptakiem to takie przypadki bardzo rzadko kończą się śmiercią "ofiary" bo jaki kot da się złapać? od mojego wszystkie spieprzają.. jakieś dziwne ;) ptaki też odlatują .. na sam widok mnie i psa zwierzaki uciekają.. ciekawe kto z was opanowałby psa w 100% gdyby kot pojawił się nagle, od to 2sekundy.. albo pogoni albo nie pogoni .. oj później piesek do końca życia w kagańcu i na smyczy ..
nie można przesadzać w ani jedną stronę, zdarzyła się przykra sytuacja i trzeba mieć na nią uwagę, pracować nad psem, ale i tak nie można mu zaufać w 100% ..

Też miałam fajną sytuacje, kiedy to do mnie i do psa podszedł facet i kopnał mi suke, chciałam się dowiedzieć jak to się ma w prawie irlandzkim to się dowiedziałam że mój pies ma chodzić w kagańcu, a na faceta nawet nie nawarczał... ani nie ugryzł.. i ja mam klatkować psa bo ktoś ma popieprzone w głowie? sprawę załatwiłam inaczej, teraz facet nas omija..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']Czytając historie Miśki i kota, zastanawiam się czy wy wszyscy jesteście w stanie w 100% zaufać swoim psom? Mój nie zaatakuje, nie podbiegnie, nie ucieknie, mój pies to ideał !! też mam wrażenie jak gops że tutaj wszyscy mają psy idealne... ktoś powie mój pies nie goni kotów, jest taki mądry, bo nie ma takiego zapędu, ciekawe co by zrobił gdyby owy piesek miał zaped, czy wtedy też byłby taki mądry? czy potrafiłby opanować swojego psa w 100% ?? [B]nawet jesli pies ma zapęd do pogoni za kotem czy ptakiem to takie przypadki bardzo rzadko kończą się śmiercią "ofiary" bo [U]jaki kot da się złapać[/U][/B]?[/QUOTE]
Głupi, no a jaki inny? Za młody, by zdążył nauczyć się ostrożności. Chory czy osłabiony, który nie ma dość siły, by szybko uciekać. Niedowidzący, który nie zauważył psa, albo błędnie ocenił odległość. Oswojony i przyzwyczajony do psów, który został wyrzucony, lub właściciel uszczęśliwia go wypuszczaniem na dwór. Myślę, że tyle przykładów wystarczy.

Mnie nie chodzi o to, że gops miała "wpadkę" z kotem, ale o to, jakie ma do sprawy podejście. I jeszcze o to, że wg niektórych kot to tylko kot. No bo co innego by było, gdyby to był pies. A kot ma sobie radzić. Ma nie podchodzić, ma uciekać, a najlepiej jakby go w ogóle nie było, a kysz!

Żaden z moich psów pozostających pod moją opieką, NIGDY nie skrzywdził kota.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Czytając historie Miśki i kota, zastanawiam się czy wy wszyscy jesteście w stanie w 100% zaufać swoim psom? Mój nie zaatakuje, nie podbiegnie, nie ucieknie, mój pies to ideał !! też mam wrażenie jak gops że tutaj wszyscy mają psy idealne... ktoś powie mój pies nie goni kotów, jest taki mądry, bo nie ma takiego zapędu, ciekawe co by zrobił gdyby owy piesek miał zaped, czy wtedy też byłby taki mądry? czy potrafiłby opanować swojego psa w 100% ?? nawet jesli pies ma zapęd do pogoni za kotem czy ptakiem to takie przypadki bardzo rzadko kończą się śmiercią "ofiary" bo jaki kot da się złapać? od mojego wszystkie spieprzają.. jakieś dziwne ;) ptaki też odlatują .. na sam widok mnie i psa zwierzaki uciekają.. ciekawe kto z was opanowałby psa w 100% gdyby kot pojawił się nagle, od to 2sekundy.. albo pogoni albo nie pogoni .. oj później piesek do końca życia w kagańcu i na smyczy ..
nie można przesadzać w ani jedną stronę, zdarzyła się przykra sytuacja i trzeba mieć na nią uwagę, pracować nad psem, ale i tak nie można mu zaufać w 100% ..[/QUOTE]Tak sobie poczytuję ten wątek i dopowiem swoje 3 grosze ;)
Miałam suczkę(tą z podpisu).
Mój tata od szczeniaka na spacery brał ją bez smyczy(albo brał smycz ale pies szedł luzem).Bo Wikusia się słucha,bo idzie przy nodze,bo nie pobiegnie w siną dal i bla bla bla.
Dopowiem że mieszkałam wtedy w centrum Krakowa.
Tak było do momentu kiedy moi rodzice razem nie poszli na spacer.Zabrali z sobą Wikę.
Mama wstąpiła do sklepu,ojciec czekał na nią po drugiej stronie ulicy.Takiej fakt niezbyt ruchliwej,w dodatku niedziela więc auto raz na godzinę przejeżdżało.

Suka bez smyczy oczywiście.
Ojciec się zagapił i wystarczył moment jak suka wypruła z kopyta do mamy wychodzącej ze sklepu.Przez jezdnię.Pech chciał że akurat jechał samochód...
Pisk,huk i pies pod autem :shake:
Dostała zderzakiem,ale na szczęście nic poważnego się nie stało.

Ojciec już NIGDY nie puścił ani jej,ani żadnej z moich dwóch obecnych dziewczyn luzem bez smyczy.

Niestety na niektórych ludzi tylko takie coś działa :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']

Mnie nie chodzi o to, że gops miała "wpadkę" z kotem, ale o to, jakie ma do sprawy podejście. I jeszcze o to, że wg niektórych kot to tylko kot. No bo co innego by było, gdyby to był pies. A kot ma sobie radzić. Ma nie podchodzić, ma uciekać, a najlepiej jakby go w ogóle nie było, a kysz!

Żaden z moich psów pozostających pod moją opieką, NIGDY nie skrzywdził kota.[/QUOTE]
jakie mam podejscie?
mam plakac codzinnie w poduszke nad kotem , i wyzywac suke za kazdym razem jak sobie przypomne?
to nie byl przyjemny widok ani przezycie zaufaj , ale z perspektywy czasu nauczylam sie o tym mowic swobodnie bez prawie zadnch emocji

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13'][B]AngelsDream[/B], gdzie ty mieszkasz? Żebym tam przypadkiem kiedyś nie trafiła... Bo u mnie jest duuużo spokojniej :)[/QUOTE]

Park Bródnowski polecam w takim razie omijać, bo w tym oto się działy opisane przeze mnie sceny.

evel, chciałam Ci pokazać Baaja w codziennej wersji, bez popisów, nie sądziłam, że 'pokaz' będzie tak barwny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa&Duffel']A my często spacerujemy w parku bródnowskim i większych problemów nie mamy, jak pies agresywny to zazwyczaj na smyczy, a te, co podbiegają, chcą się tylko obwąchać lub pobawić.
Chyba naprawdę macie wyjątkowego pecha :shake:[/QUOTE]

Moim skromnym zdaniem dużo zależy od tego, jakiego ma się psa i jak się reaguje na konkretne sytuacje. Wilczaki ogólnie są raczej specyficzne, Baaj w większości przypadków po prostu próbował uspokajać te psy, które na niego szarżowały a i tak nie do końca wyszło, bo np. z tą duża suką naprawdę było niefajnie. Podziwiam opanowanie jego przewodników, bo gdybym ja tam szła z Zu i napadłaby na nią trzy razy większa, agresywna suka, to bym babie chyba łeb urwała i wsadziła do wózka :roll: Jak, do diabła, można wychodzić na spacer z wózkiem z dzieckiem (co oznacza niejakie uziemienie, a co najmniej ograniczenie swobody i panowania nad psem w tym konkretnym przypadku) i dużym, agresywnym psem luzem, nad którym nie sprawuje się żadnej kontroli (co oznacza porażenie mózgowe właścicielki, ewentualnie przemieszczenie mózgu do zadu zamiast głowy)? To słitaśnie, że suka pilnowała wózka z zawartością, ale żeby leciała z zębami i pióropuszem na grzbiecie do każdego psa, który się pojawi w pobliżu?

Link to comment
Share on other sites

Ja tego parku nie lubię, nie zawsze jest tam tak źle, ale ilość osób, które mają wszystko w poważaniu jednak odstrasza. Domyślam się, że część psów podchodzi do Baaja, bo to właśnie Baaj - duże, pewne siebie psisko, które czujnie patrzy, ale nie widzę żadnego usprawiedliwienia dla takiego zachowania. Zwłaszcza w przypadku matki z dzieckiem i tą suką. Tak jak napisała evel, nad psem trzeba panować, przede wszystkim.

Inna sprawa, że moje psy nie bawią się z innymi, więc nie szukam spacerów pod tytułem - kto pobiega z moim wilczakiem, a w większości przypadków takie właśnie obserwowałam w tym parku. Baaj jest do psów nastawiony pokojowo, do samca szetlanda wyraźnie i czysto się cieszył, pomimo tego, że chwilę wcześniej był atakowany i do szelciaków nie miałam nic, w zasadzie najbardziej uderzyła mnie sytuacja właśnie z suką, a potem dwa małe jazgoto-kłapacze pod sklepem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa&Duffel']A my często spacerujemy w parku bródnowskim i większych problemów nie mamy, jak pies agresywny to zazwyczaj na smyczy, a te, co podbiegają, chcą się tylko obwąchać lub pobawić.
Chyba naprawdę macie wyjątkowego pecha :shake:[/QUOTE]

To nie pech... :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Abrakadabra']To nie pech... :lol:[/QUOTE]
Nie rozumiem...

Wydaje mi się, że ogólnie w parkach najwięcej jest spacerowiczów z psami, którzy mają wszystko w głębokim poważaniu. Prawda jest taka, że jednak w parku trzeba najbardziej psa kontrolować, bo a to ludzie, a to psy, a to dzieci. Ja chodzę tam z psem od czasu do czasu, po pierwsze żeby miał okazję trochę się pobawić z innymi (jest bardzo towarzyski, a na naszych łąkach brak odpowiednich psów do zabawy), a po drugie żeby trochę pospacerował i poćwiczył w rozproszeniach, a nie tylko na pustej łące. Ale zawsze muszę mieć tam oczy dookoła głowy, dlatego kiedy mam ochotę na luźniejszy spacer zabieram psa na pole albo do lasu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Głupi, no a jaki inny? Za młody, by zdążył nauczyć się ostrożności. Chory czy osłabiony, który nie ma dość siły, by szybko uciekać. Niedowidzący, który nie zauważył psa, albo błędnie ocenił odległość. Oswojony i przyzwyczajony do psów, który został wyrzucony, lub właściciel uszczęśliwia go wypuszczaniem na dwór. Myślę, że tyle przykładów wystarczy.

Mnie nie chodzi o to, że gops miała "wpadkę" z kotem, ale o to, jakie ma do sprawy podejście. I jeszcze o to, że wg niektórych kot to tylko kot. No bo co innego by było, gdyby to był pies. A kot ma sobie radzić. Ma nie podchodzić, ma uciekać, a najlepiej jakby go w ogóle nie było, a kysz!

Żaden z moich psów pozostających pod moją opieką, NIGDY nie skrzywdził kota.[/QUOTE]


No tak a takie koty spotykamy codziennie na każdym spacerze z psem, jest ich cała plaga ... i gops szczególnie na nie poluje coby urozmaicić suce życie .. :o opanujcie się .. ja niestety pod domem mam od cholery kotów i nie darze ich sympatią, chyba nie muszę, w lato czuć ich zapach już z daleka jak się przechodzi, rozmnażają się na potęgę, i co chwile widać nowe, nie ich wina, ale to nie znaczy że mam je lubić bo są puchate .. moja suka chętnie by za nimi poganiała, ale jej nie puszczam bo obawiam się że prędzej ona by dostała po mordzie niż kotek ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja do parku bródnowskiego również z futrami chadzam, teraz, kiedy szybko się ściemnia jesteśmy tam praktycznie każdego wieczora. Nie wiem czy gdyby zsumować wszystkie nasze nieprzyjemne sytuację z tego parku odpowiadałoby to waszemu jednemu spacerowi ;)

Link to comment
Share on other sites

ale to wszystko zalezy od psa
ja juz dawno zauwazylam jak jest u nas
jak idze na nas pies , obojetnie czy suka czy pies czy maly czy duzy i idzie sztywny , moja suka jak to widzi odrazu automatycznie sztywnieje i jeden krzywy ruch ktoregos z nich i bojka gotowa
ten sam pies idzie sztywno na suke mojej znajomej Lune
[*] , Luna jest rozluzniona , lubi wszystkie psy , merda ogonem i normalanie chce sie witac , tamten pies po kilku sec rowniez zaczyna merdac ogonem i sie rozluznia

z moja suka musze uwazac bo ten sam pies ktory ominie innego psa bez problemu moja moze zaatakowac , bo ona sama to prowkokuje swoja postawa

Link to comment
Share on other sites

Czy to jest chamstwo jak ktos ze swoim nie rzucajacym sie na inne psy psem idzie w kierunku psa o którym wie, ze bedzie chciał jego psa atakował?
Ja nie mogłam odejsc, bo Hadar sie własnie załatwił i chciałam po nim sprzatnac tylko długo nie mogłam otworzyc torebki

Link to comment
Share on other sites

Co do kotów - moje wszystkie psy, jak planowały skrzywdzić kota, a trafiały na takiego, który po prostu stał i patrzył na moje gnające ku niemu futro, robiły nagle niesamowity zwrot o 180 stopni. Miałam sukę, średniowiększą, koło 28 kg, która zawsze goniła koty z podwórka, dość leniwie i dla zasady. Raz na działce u mojej babci trafiła kosa na kamień - zamieszkała tam kotka w kratkę (serio) z młodymi. No i tata z babcią susami pędzili do ogrodu na ratunek Fiśce, na którą kotka wsiadła... Potem jak dostała w zad gałązką choinki, to był wrzask... Bo ja mam i miałam pierdoły, nie psy akurat :)

Link to comment
Share on other sites

[B]Sybel-[/B] miałam podobną sytację.
U mojego ówczesnego weta mieszkał sobie kot Klemens.
Kocur wagi i postury średniego psa.
Moja owczarkowata, młodziutka suńka, która zasmakowała już gonitwy za kotkami, próbowała "pobiegać z koteczkiem".
Koteczek spokojnie siedział do momentu w którym rozpędzone 40-parę kilo było jakieś 30cm od niego.
Po czym wyciągnął łapeńki i tak przylał mojej pani, że do końca życia omijała koty szeeerokim łukiem.
A widownia zamiast ratować biedną psicę płakała ze śmiechu-widok kota jadącego tyłem na psie i piorącego go po tyłku był niesamowity.
Kotek uczył ponoć każdego psa kultury w ten sam sposób.
Dodam,że rzecz się działa blisko 20 lat temu- byłam młoda i gucio wiedziałam o wychowaniu psa.

Link to comment
Share on other sites

A wczoraj ja mogłam zostać uznana za chamską psiarę... Moją psicę zaczęłam spuszczać ze smyczy w okolicznym parku. Mało ludzi, psów i innych wrażeń również. Zresztą zawsze reagowała na moje wołanie, nieważne, czy na horyzoncie był pies, kot czy człowiek (na ludzi to już w ogóle nie reagowała). A wczoraj jakby dostała wścieku. Najpierw mi zwiała w krzaki, a później obszczekała pana, który spokojnie przechodził. Pan ją zaczął odganiać (nie powinien, wtedy by się uspokoiła. ale oczywiscie nie musiał o tym wiedzieć) a ona za nim idzie i szczeka. No co za głupol (psica, nie pan). Oczywiście zareagowałam, podbiegłam, psa zapięłam i przeprosiłam, ale wstyd mi było okropnie. Wychodzi na to, że muszę z nią znowu ćwiczyć na lince, bo nie jest tak posłuszna jak myślałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kropka77'][B]Sybel-[/B] miałam podobną sytację.
U mojego ówczesnego weta mieszkał sobie kot Klemens.
Kocur wagi i postury średniego psa.
Moja owczarkowata, młodziutka suńka, która zasmakowała już gonitwy za kotkami, próbowała "pobiegać z koteczkiem".
Koteczek spokojnie siedział do momentu w którym rozpędzone 40-parę kilo było jakieś 30cm od niego.
Po czym wyciągnął łapeńki i tak przylał mojej pani, że do końca życia omijała koty szeeerokim łukiem.
A widownia zamiast ratować biedną psicę płakała ze śmiechu-widok kota jadącego tyłem na psie i piorącego go po tyłku był niesamowity.
Kotek uczył ponoć każdego psa kultury w ten sam sposób.
Dodam,że rzecz się działa blisko 20 lat temu- byłam młoda i gucio wiedziałam o wychowaniu psa.[/QUOTE]
Coś musi być na rzeczy z tymi "wetowymi" kotami - pewnie z racji miejsca zamieszkania są takie otrzaskane ze wszelką zwierzyną :D
U naszego rezyduje kotka, która ma w zwyczaju z premedytacją zajmować fotele przeznaczone dla oczekujących. Przy czym przy wejściu od razu wet ostrzega, żeby nie podchodzić z psem zbyt blisko, bo będzie naparzanie :D
Śmialiśmy się, że powinien sobie zamówić tabliczkę "uwaga, zły kot".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']Ja do parku bródnowskiego również z futrami chadzam, teraz, kiedy szybko się ściemnia jesteśmy tam praktycznie każdego wieczora. Nie wiem czy gdyby zsumować wszystkie nasze nieprzyjemne sytuację z tego parku odpowiadałoby to waszemu jednemu spacerowi ;)[/QUOTE]

Awaria -bo to nie pech (jak to ujęła Ewa&Duffel)...
To specyficzny sposób postrzegania świata (pozostanę przy tym ogólnym i eufeministycznym stwierdzeniu) przez sporą część osób, które piszą na tym wątku.

Link to comment
Share on other sites

abrakadabro-szczerze gratuluję ci grzecznego i usłuchanego psa lubiącego swoich pobratymców i wszystko co się rusza. Jak widzisz nie każdy miał takie szczęście i niektórzy mają mniej towarzyskie psiaki przez co odrazu zmienia się punkt postrzegania świata.Ty widzisz grzeczne kochane pieski swobodnie biegające po parku a ja widze psy ktore co chwilę podlatują do mojego psa i albo uporczywie węszą pod ogonem albo o zgrozo-po karku.Niektóre z nich wczepiją zęby w futro mojego psa a niektórych mój pies po prostu nie trawi. Punkt myślenia zależy od punktu siedzenia ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...