Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Gdy obce dziecko chwyciło mi psa za ogon i zaczęło go za niego ciągnąć to stanowczo odpowiedziałam aby puścił bo pieska to boli .Gdy podeszłam do matki owego malucha to powiedziałam dosadnie co o tym myślę .
Jednak gdy 8 letni syn znajomej pomimo moich próśb aby nie dokuczał psu i gdy go złapałam że specjalnie kopnął Łajkę która w samo obronie chciała go użreć .Po odwołaniu psa .Podeszłam do bachora i go postraszyłam że jeszcze tak raz robi to mu nogi z tyłka powyrywam i dopiero to pomogło .

U mnie w mieście na co dzień widzę bezmyślność matek zazwyczaj dzieciaki biegną do mojego czy obcego psa a te stoją i nie reagują .Kiedyś szła wycieczka 3 latków z przedszkola obeszły Łajkę i zaczęły piszczeć pies się mega wystraszył .Dzieciaki prosiłam o przepuszczenie mnie przedszkolankom to się wtedy mocno oberwało

Link to comment
Share on other sites

Do wiedzy, że obcy pies, do którego znienacka podbiega krzyczące dziecko, może zareagować nerwowo, nie są potrzebne studia z dziedziny behawioru zwierzęcego, tylko elementarna wiedza o życiu, na poziomie podobnym do tej, że jak wybiegnie się znienacka na ulicę, to może pacnąć nas samochód.
Jak również nie wiem, jak trzeba być odrealnionym i naiwnym, żeby wierzyć, że wszystkie psy chodzące po Polsce bez kagańców są tak bezpieczne dla dzieci, że można sobie podbiegać z wrzaskiem i je obmacywać.
Nie wiem, mnie od najwcześniejszych lat uczono, że przy obcym psie się nawet nie przebiega (!), tylko zwalnia, żeby nie sprowokować go do ataku; uczono też, że obcych piesków się nie obmacuje, jak chce się mieć paluszki. I nie uważam, żeby osoby, które mi to mówiły, były paranoikami; dopiero po lekturze kilku postów tutaj zakiełkowała mi taka myśl, że przecież normą powinno być pozwalanie mi na to wszystko, bo pieski to albo pluszowe misie, albo wszyscy ich właściciele są tak odpowiedzialni, że w razie najmniejszych wątpliwości zakuwają je w kagańce. I to takie z amortyzacją z gąbki, żeby dziecka nie bolało, jak pies mu tym kagańcem przydzwoni.

I nie przekonuje mnie nadal twierdzenie, że z samochodami jest inaczej... Niektórzy piszą tu o samochodach jak o dzikich bestiach z gór, które rozpędzone mkną przez miasta bez niczyjej kontroli :diabloti: i jedyny ratunek to pilnować dziecka. Tymczasem na kierowcy też spoczywa masa obowiązków, m. in. dostosowanie prędkości do warunków, miejsca jazdy, branie pod uwagę ryzyka, że inni użytkownicy ulic zachowają się nieprzewidywalnie, czy złamią przepisy. W porównaniu do panowania nad maszyną, właściciel psa ma dalece mniejsze możliwości przewidzenia jego reakcji czy kontroli ruchu każdej jego części ciała z osobna. I mimo to na kierowców nie zwala się winy za wypadki z udziałem auta tak często, jak przy niemiłym wypadku z udziałem psa. Dla mnie sprawa jest prosta, jak da się upilnować dziecko przed rozjechaniem przez auto, to da się i przed dzikimi szarżami do obcych psów.

Edited by Martens
Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Bo dziecko w konfrontacji z samochodem jest bez szans i to jest dla wszystkich oczywista oczywistość. Nie jest nią natomiast przeświadczenie (przynajmnej do czasu, aż ma się przyjemność lektury tego wątku), że ktoś w miejscu publicznym i ogólnie dostępnym może być z psem, który stanowi realne zagrożenie dla ludzi.[/QUOTE]

Niestety - każde zwierzę stanowi realne zagrożenie dla ludzi. Wszystko jest kwestią okoliczności i "determinacji" natręta. Głupotą rodziców jest sytuacja, w której nie starają się tego dziecku wytłumaczyć. Z tego co zauważyłem to był tu ostatnio jakiś spike co w tym duchu wychowywał swojego psa - pies może podbiec do każdego innego, a jak spotka się z wrogością to znaczy, że z tamtym jest coś nie tak. Różnica pomiędzy Tobą, a nim polega w zasadzie, jak widzę, wyłącznie na tym, że Ty w ten sposób podchodzisz do wychowania dzieci.

[quote name='filodendron']A oczekiwanie, że każda matka z dzieckiem łyknęła wiedzy kynologicznej i wie, na czym polega socjalizacja szczylka, że w ogóle coś takiego istnieje, jest - i jeszcze długo będzie - po prostu naiwne.[/QUOTE]

Naiwne jest oczekiwanie, że każdy dostosuje się "do dzieci". Dziecko w przestrzeni publicznej powinno być pod opieką osoby dorosłej. Opieka nie polega na puszczeniu samopas. Jeżeli dziecko podbiegnie i będzie kopało samochód to na niego krzyknę, jeżeli będzie próbowało nastraszyć psa to zrobię to również. Nie chce mi się wychowywać cudzych dzieci. Skoro mój pies nie stresuje Twojego dziecka to dlaczego pozwalasz na to by dziecko stresowało psa?

[quote name='filodendron']twierdzenie, że "plagą" są biegające nieuwiązane dzieci, moim zdaniem świadczy o frustracji i problemach z psem - nawiązuję do tego zacytowanego na początku postu.[/QUOTE]

Wskaż go to palcem, w kórym miejscu pisałem o tej "pladze" bo nieumiejętność czytania ze zrozumieniem w Twoim wykonaniu robi się powoli irytująca. Zauważyłem problem, który istnieje, nie jest wyimaginowany i w moim przekonaniu nawet jeżeli zdarza się coś podobnego raz w tygodniu to jest to o ten raz za dużo.

Link to comment
Share on other sites

Gdzie Wy widzicie te "plagi bachorów"? :crazyeye: Atakują, zapędzają w kąt, nie dają żyć, pchają się z łapami, piszczą....:shake: Niesamowite. Niektóre są o taaakie wieeeelkie, mają może z 5 lat. :diabloti: Coś strasznego! Golson, powinieneś był w obronie szczeniaczka zawalić dzieciakowi / vel bachorowi z kopa. Z wyskoku i z półobrotu.:diabloti: A Ty tylko krzyknąłeś. :shake: Nie przejmuj się. I tak jesteś moim bohaterem. :loveu: A co śmiał biec w twoją stronę. Bejsbolem go! Bezczelny, rozwydrzony, bezstresowo wychowywany bachor. Wybić wszystko ustrojstwo, bo plaga jakich mało. :roll:

A potem się dziwmy, że nikt nie lubi pieseczków. :evil_lol: Ciekawe dlaczego? :lol:


A propo dzieci i psów. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją nie do opanowania.
Mam pieska. Małego, ślicznego, w czerwonej obróżce. Słodkiego. :loveu: Błyszczącego. :-) Pikanterii dodaje fakt, że mieszkam koło przedszkola. Często na spacerach widuję/mijam małe dzieci. W różnych ilościach (pies oczywiście przy dzieciach jest na smyczy). Często słyszę miłe komentarze. Bardzo rzadko dorosły straszy "uważaj, bo Cie ugryzie". Kilka razy padło zapytanie o możliwość pogłaskania. Dziecko zapytało. Dzieci, biegnących na mnie w "misji samobójczej" (z rozwianym włosem, piskiem i wyciągniętymi rączkami) do psa nie widziałam. Ani z tym psem, ani z poprzednim. A dobrych naście lat psy mam. Nie wiem co robię nie tak? :shake::placz:Może powinnam mieć słodkiego BIAŁEGO pieska?
Codziennie chodzę zaprowadzać swoje dziecko do przedszkola. W szatni (bo za zgodą pani Dyrektor wchodzę zimą z psem na ręku do środka) jest mnóstwo dzieci. Naprawdę dużo. I nigdy, przenigdy, żadne dziecko nie rzuciło się na mojego psa. To przedszkole z oddziałami integracyjnymi. Dzieci są różne. I naprawdę maluchy zachowują się wspaniale. :multi: Nigdy nie czułam się zagrożona z powodu ..... dziecka. :cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']Gdzie Wy widzicie te "plagi bachorów"? :crazyeye: Atakują, zapędzają w kąt, nie dają żyć, pchają się z łapami, piszczą....:shake: Niesamowite. Niektóre są o taaakie wieeeelkie, mają może z 5 lat. :diabloti: Coś strasznego! Golson, powinieneś był w obronie szczeniaczka zawalić dzieciakowi / vel bachorowi z kopa. Z wyskoku i z półobrotu.:diabloti: A Ty tylko krzyknąłeś. :shake: Nie przejmuj się. I tak jesteś moim bohaterem. :loveu: A co śmiał biec w twoją stronę. Bejsbolem go! Bezczelny, rozwydrzony, bezstresowo wychowywany bachor. Wybić wszystko ustrojstwo, bo plaga jakich mało. :roll:

A potem się dziwmy, że nikt nie lubi pieseczków. :evil_lol: Ciekawe dlaczego? :lol:[/QUOTE]

To napięcie, stpniowanie emocji, ilość emotek... Urzekająca 'histeria'... :sg168:

Sama ją wymyśliłaś czy ktoś Ci pomagał?

Link to comment
Share on other sites

Cieszę się, że Ci się podoba. :-) To może teraz odniesiesz się do drugiej części posta?

Golson, jak wymagamy kultury od kogoś, to miło byłoby samemu ją zachować. :-) Ot, tak, dla przyzwoitości.
Wyzywając czyjeś dzieci musisz się liczyć z tym, że i o Tobie ktoś wyrazi się niecenzuralnie. Są słowa gorsze niż "bachor". :evil_lol:
Za zachowanie dziecka odpowiada rodzic. :-) Proponowałabym z nim rozmawiać/wrzeszczeć na niego/, a nie na malucha. Nawet jak wyskakuje z zaskoczenia z wejścia do sklepu oddalonego o kilka metrów.

Na mnie nie napadają krwiożercze dzieci z mordem w oczach. Nie wiem, może to kwestia za mało słodkiego pieseczka? Albo mojej groźnie wyglądającej, niewysokiej i szczupłej sylwetki? Widocznie tym wzbudzam w maluchach respekt. :eviltong:

Edited by N&N
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Golson']Dziwna logika, w której odpowiedzialność za dziecko i jego zachowanie ceduje się na obcą osobę.[/QUOTE]
nie bierzesz odpowiedzialności za dziecko tylko za swojego psa. to w Twojej kwestii jest sprawienie, aby Twój pies nie stanowił zagrożenia dla otoczenia, ot chociażby dla biegających i piszczących dzieci. oczywiście, ze dziecko nie powinno lecieć do psa z rękami, przebiegać koło niego, piszczeć, pchać się na psa, przejeżdżać rowerem, ale... takie rzeczy się zdarzają. i mając tę wiedzę tak musisz pokierować swoim psem, żeby nikomu nie zrobił krzywdy.
już pomijając dzieci, ale osoba dorosła, spokojnie przechodząca może np. poślizgnąć się i upaść tuż koło Twojego psa albo może być chora na padaczkę i dostać ataku tuż obok. to sytuacja niecodzienna, pies może się przestraszyć, ale nie ma prawa takiej osoby zaatakować.

a już pomijając w ogóle wszystko inne, całe wychowanie poprzedniego pokolenia nie pozwalające na bieganie koło psów, to jak powinno być, kto powinien za kogo być odpowiedzialny, kto kogo wychowywać, kto jeździć samochodem to różnica jest taka, że nikt nie zabije dziecka za podbiegnięcie do psa, ale jak ten pies ugryzie to może zostać zabity. trzeba to też brać pod uwagę i chronić swoje zwierzątko, a nie patrzeć na to, kto powinien dziecka pilnować.

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie problem dzieci istnieje i to nie tylko względem ich stosunku do psów. Bardzo zmieniły się ostatnio modele wychowywania dzieci, wnioski wysnuwam nie tylko na podstawie obserwacji obcych dzieci ale także tych wśród rodziny i znajomych. Dzieciom dużo więcej wolno - stają sie świętymi krowami uzbrojonymi w tablety i smartfony bądź dziećmi "natury" którym pozwala się na wszystko bo nie można zaburzać naturalnych etapów rozwoju i korygować "dzikich" zachowań. To wszystko sprawia, że zaczynam czuć głęboką niechęć do dzieci dla których dorosły to jedynie podnóżek i obiekt na którym można wymóc kolejne zachcianki.
Ja nie widzę problemu w zwracaniu uwagi obcym dzieciom. Nie będę się niuńkać jak widzę głupie zachowania, próby przywalenia psu lub zachowania destrukcyjne gdzie ktoś z pieskiem staje się chwilową atrakcją dla dziecka a zarazem chwilą wytchnienia dla rodzica. Tak samo zwrócę uwagę jak dzieciak będzie kopał nogą w krzesło na którym siedzę, niszczył moje rzeczy, odzywał się niegrzecznie czy właził do przebieralni w której ja aktualnie stoję bez spodni. Jeśli rodzic jest niewydolny wychowawczo to nie będę zaprzątać sobie głowy skargami kierowanymi w jego stronę a uwaga zostanie w trybie natychmiastowym zwrócona jego dziecięciu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Dla mnie problem dzieci istnieje i to nie tylko względem ich stosunku do psów. Bardzo zmieniły się ostatnio modele wychowywania dzieci, wnioski wysnuwam nie tylko na podstawie obserwacji obcych dzieci ale także tych wśród rodziny i znajomych. Dzieciom dużo więcej wolno - stają sie świętymi krowami uzbrojonymi w tablety i smartfony bądź dziećmi "natury" którym pozwala się na wszystko bo nie można zaburzać naturalnych etapów rozwoju i korygować "dzikich" zachowań. To wszystko sprawia, że zaczynam czuć głęboką niechęć do dzieci dla których dorosły to jedynie podnóżek i obiekt na którym można wymóc kolejne zachcianki.
Ja nie widzę problemu w zwracaniu uwagi obcym dzieciom. Nie będę się niuńkać jak widzę głupie zachowania, próby przywalenia psu lub zachowania destrukcyjne gdzie ktoś z pieskiem staje się chwilową atrakcją dla dziecka a zarazem chwilą wytchnienia dla rodzica. Tak samo zwrócę uwagę jak dzieciak będzie kopał nogą w krzesło na którym siedzę, niszczył moje rzeczy, odzywał się niegrzecznie czy właził do przebieralni w której ja aktualnie stoję bez spodni. Jeśli rodzic jest niewydolny wychowawczo to nie będę zaprzątać sobie głowy skargami kierowanymi w jego stronę a uwaga zostanie w trybie natychmiastowym zwrócona jego dziecięciu.[/QUOTE]
Jasne że tak. Tylko że między zwrócenie uwagi a darciem się jak dla mnie jest przepaść. Bo mam wrażenie ze dla niektórych to jest wybór albo pozwolić gnębić psa albo wydrzeć się. I nic między

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']Jasne że tak. Tylko że między zwrócenie uwagi a darciem się jak dla mnie jest przepaść. Bo mam wrażenie ze dla niektórych to jest wybór albo pozwolić gnębić psa albo wydrzeć się. I nic między[/QUOTE]
Zgadzam się - jeśli jest czas i szansa na negocjacje. Bywają jednak sytuacje, fakt że nie częste że nie ma czasu na wygłoszenie formułki grzecznościowej bo zanim wydukasz "przepraszam drogie dziecko...." to owo dziecko już będzie wisiało na psie. Prosty komunikat niekoniecznie wypowiedziany szeptem zadziała szybciej i skuteczniej.

Link to comment
Share on other sites

Śmieszy mnie narzekanie na obecne dzieci czy młodzież. Że niewychowane, rozpuszczone, że "bachory". Przepraszam bardzo ale kto nowe pokolenia wychowuje jak nie my sami? Jak myślicie skąd się biorą te nowe modele wychowania, skąd się bierze wpływ mediów, kto to wszystko kształtuje i tworzy? Starsze pokolenia- te które potem najgłośniej się drą, że młodzież dzisiaj jest be i fe!

Darcie ryja na dziecko nie pomoże. No może krótkofalowo. Ale jednocześnie nauczy dziecko że darcie ryja to nic złego. A stąd już prosta droga do tego aby dziecko samo zaczęło drzec ryja. I to z kolei prowadzi do jeszcze większego darcia ryja u tych co nigdy niby młodzi nie byli, nie robili nic głupiego, ba nawet nie zetknęli się z bulwersującymi zachowaniami ze strony swoich rówieśników. Błędne koło innymi słowy.


I zgadzam się z jednym- jak ma się problem to się idzie do rodziców. Ja osobiście jestem pozbawiona szacunku do dorosłych osób, które wykorzystują swoją wyższość do gnojenia dziecka, nawet jeśli to dziecko wcześniej coś im zrobiło. Rozumiem zwrócenie uwagi typu "nie bij psa, bo go to boli i może ugryźć". Rozumiem złapanie dziecięcej rączki wędrującej w kierunku psa. Ale darcie mordy?

Hitem jest dla mnie tłumaczenie właścicieli psów negatywnego zachowania swoich zwierzaków tym, ze "dziecko koło psa przebiegło", "dziecko koło psa przejechało na rowerku", "dziecko koło psa zaczęło szurać butami". Psa trzeba umieć wychować tak, żeby ignorował pewne zachowania. A jeśli nie umie się go tego nauczyć to należy zaopatrzyć się w odpowiednie środki zapewniające nad nim kontrolę. Dziecko to dziecko, nie wymagajcie żeby zachowywało się jak robocik, doskonale wiedziało jak należy odnosić się do psa do tego stopnia że musiałoby np. rezygnować z kopania piłki na podwórku bo akurat obok może przechodzić pani X z psem, którego drażni to że piłka przeleci koło niego.

Ja na przykład nie wiem jak się należy zachowywać w obecności koni i gdyby konie łaziły po ulicy i coś w moim zachowaniu wywołało ich negatywną reakcję to autentycznie bym wybuchła smiechem gdyby ktoś mi zarzucił, że powinnam była wiedzieć, że tak nie należy robić.

To że my mamy psy nie oznacza, że reszta społeczeństwa ma się do nas dostosowywać, uczyć psiej mowy ciała, przewidywać że pies może zrobić to czy siamto.
Wydaje mi się że niejeden psiarz uważa się za nie wiadomo jak empatycznego człowieka a w rzeczywistości jest egoistą wpatrzonym tylko w koniec nosa swojego sierściucha.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']Wyzywając czyjeś dzieci musisz się liczyć z tym, że i o Tobie ktoś wyrazi się niecenzuralnie. Są słowa gorsze niż "bachor". :evil_lol:[/QUOTE]

Nie wyzywam niczyich dzieci. Stwierdzam fakt. Niewychowane dziecko to zwyczajny bachor i tyle w temacie.

[quote name='N&N']Za zachowanie dziecka odpowiada rodzic. :-) Proponowałabym z nim rozmawiać/wrzeszczeć na niego/, a nie na malucha.[/QUOTE]

Następnym razem czy to w sytuacji gdy dziecko biegnie pod samochód czy też w kierunku jakiegokolwiek psa zwrócę się w stylu "Szanowna Pani, czy zechciała by Pani poświęcić kilka sekund gdyż Pani dziecko właśnie wbie... o przepraszam, już nie wbiega, właśnie odjechało na masce tamtego pojazdu..."

[quote name='N&N']Nawet jak wyskakuje z zaskoczenia z wejścia do sklepu oddalonego o kilka metrów.[/QUOTE]

Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Ewentualnie wizyta u okulisty/optometrysty. Optometrystke masz niedaleko, w poniedziałki i środy w izabeli przyjmuje, może zorganizować Ci jakąś zniżkę na zachętę?

[quote name='N&N']Na mnie nie napadają krwiożercze dzieci z mordem w oczach. Nie wiem, może to kwestia za mało słodkiego pieseczka? Albo mojej groźnie wyglądającej, niewysokiej i szczupłej sylwetki? Widocznie tym wzbudzam w maluchach respekt. :eviltong:[/QUOTE]

Z tym "słodkim pieseczkiem" to jakiś kompleksik? :evil_lol: Powtarzasz to co chwilę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maartaa_89']Śmieszy mnie narzekanie na obecne dzieci czy młodzież. Że niewychowane, rozpuszczone, że "bachory". Przepraszam bardzo ale kto nowe pokolenia wychowuje jak nie my sami? Jak myślicie skąd się biorą te nowe modele wychowania, skąd się bierze wpływ mediów, kto to wszystko kształtuje i tworzy? Starsze pokolenia- te które potem najgłośniej się drą, że młodzież dzisiaj jest be i fe![/QUOTE]

Racja, to my je wychowujemy, ale jeżeli narzekam to tylko i wyłącznie daltego, że pewne zachowania nie są dla mnie standardem i zwyczajnie nie pozwalam dzieciom, które mam pod swoją opieką by w pewien sposób się zachowywały. A skoro ja sobie radzę to również oczekuję, że inni również sobie z tym poradzą. Jeżeli nie - niech te ich dzieci zachowują się w ten sposób tam gdzie nie będą kłopotem dla innych osób w ich otoczeniu.

[quote name='maartaa_89']Darcie ryja na dziecko nie pomoże. No może krótkofalowo. (...) I zgadzam się z jednym- jak ma się problem to się idzie do rodziców. Ja osobiście jestem pozbawiona szacunku do dorosłych osób, które wykorzystują swoją wyższość do gnojenia dziecka, nawet jeśli to dziecko wcześniej coś im zrobiło. Rozumiem zwrócenie uwagi typu "nie bij psa, bo go to boli i może ugryźć". Rozumiem złapanie dziecięcej rączki wędrującej w kierunku psa. Ale darcie mordy?[/QUOTE]

I w ten oto piękny sposób od "ryknięcia" do dziecka "stój!" doszliśmy do "gnojenia dzieci"... Zaiste niezbadane są ścieżki, którymi ta dyskusja podąża...

[quote name='maartaa_89']Psa trzeba umieć wychować tak, żeby ignorował pewne zachowania. A jeśli nie umie się go tego nauczyć to należy zaopatrzyć się w odpowiednie środki zapewniające nad nim kontrolę. Dziecko to dziecko, nie wymagajcie żeby zachowywało się jak robocik, doskonale wiedziało jak należy odnosić się do psa do tego stopnia że musiałoby np. rezygnować z kopania piłki na podwórku bo akurat obok może przechodzić pani X z psem, którego drażni to że piłka przeleci koło niego.[/QUOTE]

Piszesz "dziecko to dziecko" a jednocześnie wymagasz od psa by zachowywał się właśnie jak robocik... Paranoja.

[quote name='maartaa_89']Ja na przykład nie wiem jak się należy zachowywać w obecności koni i gdyby konie łaziły po ulicy i coś w moim zachowaniu wywołało ich negatywną reakcję to autentycznie bym wybuchła smiechem gdyby ktoś mi zarzucił, że powinnam była wiedzieć, że tak nie należy robić.[/QUOTE]

Nie musisz wiedzieć. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że zanim spróbujesz wejść z nim w interakcję wypada zapytać czy tak zrobić możesz... Ale to już wymaga niestety zdroworozsądkowego myślenia. I właśnie w przypadku dzieci, które z definicji zdroworozsądkowo myśleć nie mogą, tę rolę przejmują opiekunowie.

[quote name='maartaa_89']To że my mamy psy nie oznacza, że reszta społeczeństwa ma się do nas dostosowywać, uczyć psiej mowy ciała, przewidywać że pies może zrobić to czy siamto.[/QUOTE]

Parafrazując - to, że masz niewychowane dziecko nie oznacza, że reszta społeczeństwa ma się do Ciebie dostosować, zastanawiać czy panujesz nad nim, czy nie podbiegnie i nie kopnie psa, czy nie wskoczy nagle na ulicę czy zrobi to czy siamto.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Golson']



I w ten oto piękny sposób od "ryknięcia" do dziecka "stój!" doszliśmy do "gnojenia dzieci"... Zaiste niezbadane są ścieżki, którymi ta dyskusja podąża...[/quote]

Nie pisałam przecież o twoim zachowaniu, pisałam ogólnie o tym jakie podejście króluje wśród wielu psiarzy



[quote]Piszesz "dziecko to dziecko" a jednocześnie wymagasz od psa by zachowywał się właśnie jak robocik... Paranoja.[/quote]

Na prawdę nie widzisz różnicy między dzieckiem a psem? Uważasz, że pies ma prawo użreć dziecko za to że koło niego przebiegło, potknęło się czy szurnęło butami? Uważasz, że w momencie gdy zostanie przez przechodzące obok niego dziecko dotknięty może je potraktować zębami i jak najbarzdziej uznasz to za prawidłowe zachowanie?

Nie wymagam od psów żeby zachowywały się jak robociki. Jednak nie popadajmy ze skrajności w skrajność- stabilny psychicznie pies powinien moim zdaniem zareagować jedynie w sytuacji gdy rzeczywiście coś się wydarzy. Przebiegnięcie dziecka, przejazd na rowerze, deskorolce i rolkach to nie są zachowania które uzasadniałyby psi wybuch. Poza tym pies swoje niezadowolenie może ukazywać na wiele sposobów, jeśli czworonóg reaguje agresją w postaci rzucania się z zębami na dziecko które w sumie nic mu nie zrobiło to moim zdaniem nie kwalifikuje się na psa mogącego żyć w mieście bez zachowania przez jego właściciela odpowiednich środków bezpieczeństwa. A usprawiedliwienie nadwrażliwości swojego psa tym, że dziecko samo się prosiło bo go dotknęło,przeszło koło niego czy przebiegło jest moim zdaniem kompletnym nieporozumieniem



[quote]Nie musisz wiedzieć. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że zanim spróbujesz wejść z nim w interakcję wypada zapytać czy tak zrobić możesz... Ale to już wymaga niestety zdroworozsądkowego myślenia. I właśnie w przypadku dzieci, które z definicji zdroworozsądkowo myśleć nie mogą, tę rolę przejmują opiekunowie.[/quote]

Pisałam to w kontekście często powtarzanego w różnych skupiskach psich fanatyków zdania, że dziecko powinno wiedzieć, że koło psa nie należy przebiegać, krzyczeć, skakać, tupać, kopać piłki itd

[quote]Parafrazując - to, że masz niewychowane dziecko nie oznacza, że reszta społeczeństwa ma się do Ciebie dostosować, zastanawiać czy panujesz nad nim, czy nie podbiegnie i nie kopnie psa, czy nie wskoczy nagle na ulicę czy zrobi to czy siamto.[/QUOTE]

Ale to jest przecież oczywiste ;)

Problem w tym, że nawet jeśli dziecko podbiegnie i kopnie Twojego psa to moim zdaniem dalej nie będzie uzasadniona jego reakcja w postaci rzucenia się na dziecko. Pies ma zęby którymi może dziecku wyrządzisz znacznie większą krzywdę niż małe dziecko kopnięciem. CO nie zmienia faktu, ze takie zachowanie dziecka zasługuje na kompletną dezaprobatę i naganę.

Link to comment
Share on other sites

Ojoj, ależ się tu podziało ;) Nawet nie mam jak odpowiedzieć każdemu po kolei ...
Nie "linczujcie" Golsona za "plagę", bo to ja pierwsza użyłam tego słowa. Fakt, może nieco przesadziłam, więc aby nie wywoływać "burzy w szklance wody" i "łapania za słówka", w ramach sprostowania: "problem", nie "plaga". Fajnie, że są osoby, które mają miłe doświadczenia, np. N&N. I w ogóle miło mi, że jest tu tyle osób, które przywiązują wagę do wychowania i pracy z psem i nad psem.

Co do "ryknięcia" na niewychowane dziecko, które ewidentnie przekracza granice - ja też bym krzyknęła. Co prawda nie tyle w celu wychowawczym, ale w celu wywołania [U]natychmiastowego [/U]efektu. Nawet rozentuzjazmowany maluch, stanie jak wryty. A o to przecież chodzi- żeby skutecznie zapobiec. I jak się zatrzyma, zaczynam tłumaczyć, dlaczego nie wolno.

Ja też jestem z tego pokolenia, które zasięgnęło od rodziców nauki, że przed psem się nie ucieka, przy psie się nie przebiega, a jak pies goni, to należy się zatrzymać i stanąć jak "słup soli". [U]Na równi [/U]z tym, że nie wolno brać cukierków od nieznajomych ani wybiegać na ulicę.

Co do reszty wątków: jestem zwolenniczką socjalizacji i panowania nad psem. Tylko uważam, że we wszystkim, trzeba zachować zdrowy umiar i o ile pies musi być pod kontrolą właściciela i zachowywać się w sposób cywilizowany, to w taki sam sposób powinni zachowywać się pozostali użytkownicy przestrzeni publicznej, także wobec psa. Więc o ile dziecko biega [U]nieopodal[/U] – to nawet jeśli moja suczka wyskoczy, od tego jestem ja, żeby dać jej korektę i nie dopuścić do bezpośredniego kontaktu. Ale o ile dziecko wybiega zza przysłowiowego rogu, przebiega nam [U]centralnie przed nosem[/U], nieomal się o nas ocierając –technicznie nie ma opcji żeby nie dotknęła dziecka, choćbym trzymała przy samym karabińczyku. O takiej sytuacji pisałam wcześniej. Ja pilnuję psa, więc niech rodzic pilnuje dziecka.

Socjalizacja jest ważna, ale nie jest magicznym panaceum na wszystko. Trzeba pamiętać, że psy są różne, różne rasy, temperamenty, jak i różne jest przeznaczenie psów, zwłaszcza psów użytkowych. Nie z każdego psa fizycznie da się zrobić „potulnego baranka”, który na nic się nie pobudza i na nic nie reaguje. Moja suka jest psem sportowym, do IPO i potulna nigdy nie będzie. Żeby było jasne, nie szukam usprawiedliwienia niestosownych zachowań psa. To że coś tam sobie trenujemy, to jest nasza broszka i nie twierdzę, że ktokolwiek ma ponosić tego konsekwencje na własnej skórze. Chodzi mi tylko o to, że jeśli obie strony zachowają minimum zasad bezpieczeństwa, to wszystko będzie OK. A akurat dzieci, z którymi ja się stykam, zwłaszcza przy pierwszym kontakcie, często te zasady łamią.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MrShalon90']Pies na spacerze powinien mieć kaganiec.[/QUOTE]
Nie generalizowałabym. Ja nie zakładam w pełni świadomie. Ryzyko, że ugryzie jest znikome (celowo nie piszę zerowe, bo "nigdy nie mów nigdy"), ale z racji jej nad-reaktywności, wiem że na człowieka który przekroczy granice - skoczy. Będzie się chciała bawić. A siłę ma. Mała petarda :cool1: Więc kagańcem mogłaby trochę "poobijać" delikwenta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maartaa_89']
Problem w tym, że nawet jeśli dziecko podbiegnie i kopnie Twojego psa to moim zdaniem dalej nie będzie uzasadniona jego reakcja w postaci rzucenia się na dziecko. Pies ma zęby którymi może dziecku wyrządzisz znacznie większą krzywdę niż małe dziecko kopnięciem. CO nie zmienia faktu, ze takie zachowanie dziecka zasługuje na kompletną dezaprobatę i naganę.[/QUOTE]
Lato, jako małe dziecko spędzałam u babci. Tam było zawsze na stanie kilka psów, w tym jakieś znajdy leczone przez babcię oraz spora gromadka kotów. Jeśli chodzi o kopanie psow i w następstwie tego ugryzienie przez psa babcia stosowała prostą zasadę (jeśli tłumaczenie nie pomagało) "jak się nie przewróci to się nie nauczy". Wszystkie wnuki odwiedzające babcię a było nas sporo raz na zawsze wbiły sobie do głowy, że szanuje się psią przestrzeń, prawo do odpoczynku, jedzenia w spokoju etc. Oczywiście za niewłaściwy stosunek do zwierząt każdy dostawał porządny op co niektórym moim braciom posiadającym sadystyczne tendencje do nadeptywania kotkom na ogonki bardzo pomogło w życiu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Golson']
Wskaż go to palcem, w kórym miejscu pisałem o tej "pladze" bo nieumiejętność czytania ze zrozumieniem w Twoim wykonaniu robi się powoli irytująca. Zauważyłem problem, który istnieje, nie jest wyimaginowany i w moim przekonaniu nawet jeżeli zdarza się coś podobnego raz w tygodniu to jest to o ten raz za dużo.[/QUOTE]
Już napisałam dużo wcześniej, że to nie Ty wyraziłeś się tak in expresis verbis lecz zacytowałeś wyjęte z innego postu stwerdzenie o pladze luźno biegających dzieci potwierdzając je swoją historią ujętą - w moim odczuciu - w nieszczególnie kulturalny sposób (post 18526 - fajna pięciocyfrowa liczba, no nie? A to już drugi wielotysięczny wątek na temat chamstwa psiarzy. Jako początkującemu na dogo całkiem luźno i niezobowiązująco sugerowałabym próbę refleksji w tym temacie ;)). Nie podobało mi się ujęcie problemu w tamtym poście - też to pisałam wielokrotnie. Twoja słowna ocena opisanej sytuacji w trakcie dyskusji trochę ewoluuje na Twoją korzyść, co należy docenić, skoro takie wydarzenie spotyka Cię raz na tydzień - ta częstotliwość jest prawdziwie przerażająca. Chodzę z psem na spacery od ośmiu lat i palców jednej ręki wystarczyłoby mi z powodzeniem, żeby wyliczyć sytuacje z dziećmi i psem, które ewentualnie mogłyby mi się wymknąć spod kontroli, ewentualnie i hipotetycznie, bo nic naprawdę przykrego nigdy się nie zdarzyło, odpukać. Trudno mi uwierzyć, że mieszkam w aż tak fajnej dzielnicy z tak fajnymi dziećmi, szczególnie że czasem jednak wyjeżdżamy gdzie indziej. I wszędzie dzieci są mniej więcej takie same. Atakujące dziecko raz w tygodniu? Horror prawdziwie niewyimaginowany. Współczuję, o ile to jest faktycznie problem środowiskowy, a nie problem z psem. Ze szczeniakiem właściwie. Starcie dorosłego z dzieckiem w obronie szczeniaka raz w tygodniu - to jest plaga - przyznaję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Już napisałam dużo wcześniej, że to nie Ty wyraziłeś się tak in expresis verbis lecz zacytowałeś wyjęte z innego postu stwerdzenie o pladze luźno biegających dzieci potwierdzając je swoją historią ujętą - w moim odczuciu - w nieszczególnie kulturalny sposób (post 18526 - fajna pięciocyfrowa liczba, no nie? A to już drugi wielotysięczny wątek na temat chamstwa psiarzy. Jako początkującemu na dogo całkiem luźno i niezobowiązująco sugerowałabym próbę refleksji w tym temacie ;)). Nie podobało mi się ujęcie problemu w tamtym poście - też to pisałam wielokrotnie. Twoja słowna ocena opisanej sytuacji w trakcie dyskusji trochę ewoluuje na Twoją korzyść, co należy docenić, skoro takie wydarzenie spotyka Cię raz na tydzień - ta częstotliwość jest prawdziwie przerażająca. Chodzę z psem na spacery od ośmiu lat i palców jednej ręki wystarczyłoby mi z powodzeniem, żeby wyliczyć sytuacje z dziećmi i psem, które ewentualnie mogłyby mi się wymknąć spod kontroli, ewentualnie i hipotetycznie, bo nic naprawdę przykrego nigdy się nie zdarzyło, odpukać. Trudno mi uwierzyć, że mieszkam w aż tak fajnej dzielnicy z tak fajnymi dziećmi, szczególnie że czasem jednak wyjeżdżamy gdzie indziej. I wszędzie dzieci są mniej więcej takie same. Atakujące dziecko raz w tygodniu? Horror prawdziwie niewyimaginowany. Współczuję, o ile to jest faktycznie problem środowiskowy, a nie problem z psem. Ze szczeniakiem właściwie. Starcie dorosłego z dzieckiem w obronie szczeniaka raz w tygodniu - to jest plaga - przyznaję.[/QUOTE]

Ja to mieszkam w fajnej okolicy :D 15 lat posiadania kilku psów i ani jednej przykrej akcji z dziećmi poza pogonieniem jednego chłopca który bawił się w drażnienie psa przez płot. Mało tego, zmieniałam miejsce zamieszkania 3 razy a mimo to w żadnym nie spotkałam się z dziwnymi akcjami ze strony dzieci. Jasne, często spotykam dzieci które chcą psa pogłaskać, ale [B]zawsze [/B]o to pytają. Jak się zdarzy jakieś które zechce pogłaskać samo z siebie to uprzejmie zwracam uwagę w stylu "a wiesz, że trzeba zapytac właściciela pieska czy można go pogłaskać?". Podobnie jak zawsze przed pozwoleniem na pogłaskanie pytam dziecko czy wie jak się psa powinno głaskać ;) na ogół pokazują że po głowie i wtedy uświadamiam że jednak najlepiej po klacie, bokach, nie pod włos, bez wpatrywania się w psa i pochylania do niego twarzy. I dzieci zadowolone i ja i moje psisko które jest prodziecięce ;)
Ciekawe na ile to moje szczęście a na ile po prostu luz do życia i brak uprzedzeń do młodszych wiekiem ;-)

[quote name='badmasi']Lato, jako małe dziecko spędzałam u babci. Tam było zawsze na stanie kilka psów, w tym jakieś znajdy leczone przez babcię oraz spora gromadka kotów. Jeśli chodzi o kopanie psow i w następstwie tego ugryzienie przez psa babcia stosowała prostą zasadę (jeśli tłumaczenie nie pomagało) "jak się nie przewróci to się nie nauczy". Wszystkie wnuki odwiedzające babcię a było nas sporo raz na zawsze wbiły sobie do głowy, że szanuje się psią przestrzeń, prawo do odpoczynku, jedzenia w spokoju etc. Oczywiście za niewłaściwy stosunek do zwierząt każdy dostawał porządny op co niektórym moim braciom posiadającym sadystyczne tendencje do nadeptywania kotkom na ogonki bardzo pomogło w życiu.[/QUOTE]

No i ok- dla mnie to zrozumiałe. Rozumiem, że żaden z was nie stracił ręki, palców i nie skończył ze szwami?

Ja też zostałam kilka razy ugryziona, przez niezrównoważonego jamnika mojej kuzynki. I moim zdaniem ten pies nie miał prawa gryźć, bo nic mu nie robiłam. Szybko się nauczyłam, że nie mogę się na niego patrzeć, nie mogę go w ogóle głaskać i wyciągać ręki w kierunku jego zabawek nawet jak mi je przynosił. No ale nigdy nie ugryzł mnie do krwi.

Niemniej gdyby jakiś obcy pies rzucił się na moje dziecko bo koło niego przebiegło albo przejechało na rolkach to bym właściciela tak załatwiła że by od razu nauczył się nad swoim pupilem panować.

Link to comment
Share on other sites

maartaa_89, a nie lepiej zamiast właściciela "załatwiać" nauczyć dziecko aby przy obcym psie zwolniło i zachowało choć odrobinę ostrożności? Jak idę z psem i spotykam dzieci to zawsze słyszę jak rodzic mówi "nie biegaj przy psie" i dzieciak zwalnia. Tak trudno jest tego dziecko nauczyć? Przed nosem mojej suki dziecko może sobnie przebiec, ba może nawet sie potknąć i wywalić wprost pod jej łapy a ona i tak nie zareaguje, ale to nie zdejmuje z rodziców obowiązku nauczenia dzieci ostrożności. Ale może to nie wynika z ich braku wyobraźni a raczej uwazania dzieci za debili. A dzieci to nie debile i swój rozum mają i nawet potrafią z niego korzystać, więc ja nie widzę problemu aby pewne rzeczy im wytłumaczyć.

Ja Golsona od razu zrozumiałam, że krzyknął do dziecka aby na nich nie biegło z dzikim okrzykiem, właściwym dzieciom w pewnym wieku, gdy stał z psem w miejscu, z którego wycofać się nie mógł. Zrozumiałam też z pierwszego jego posta, ze specjalnie odszedł dalej a nie stał w wejściu aby pies miał troszku luzu. Głupio wybrał miejsce, bo nie mógł się wycofać ale cóż, nie raz i nie dwa i nam sie to pewnie zdażyło, że nie wszystko było pomyślane na 100%.
Naprawdę z tego powdu trzeba go ukamienować? A może zamiast pluć nienawiścię bo pies powinien to i tamto to pomyśleć przez chwilę co zostało napisane i jak to wyglądało?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']
I owszem, jak się idzie z psem pod sklep, to rozsądnie jest się spodziewać, że będą tam matki z dziećmi, no chyba że to sexshop albo monopolowy. [B]Jak pies ma problem, to nie wrzuca się go na głęboką wodę.[/B][/QUOTE]

Tak. Więc wychodzi się z nim na spacery na pustynię ;) Dobrze, że nikt nie widział jak zabierałam swoją sukę, która miała traumę związaną z dziećmi, pod ogrodzenie placu zabaw na różne ćwiczenia, żeby jej maksymalnie zobojętnić wszelkie bodźce związane z dziećmi :evil_lol:

[quote name='PaulinaBemol']Inna sprawa że matko naprawdę macie takie sytuacje?:crazyeye:[/QUOTE]

W miejscowości, w której mieszkają moi rodzice jest masa młodych małżeństw z małymi dziećmi. Zwykle te dzieci nie mają zwierzątek, albo mają jakieś chomiki czy takie tam. Pies jest dla nich zjawiskiem, z którym nie zawsze potrafią się odnaleźć. I tak, zdarzają się bardzo różne sytuacje, zwłaszcza jak idziesz z małym, puchatym pieskiem, którego dzieci się zazwyczaj nie boją. Zdarzało mi się, że mijające nas dzieci wrzeszczały, piszczały, machały rękami, zaczynały szurać butami, majtać trzymanymi w rękach przedmiotami, podskakiwać i takie tam. Nie jest to dla mnie nic dziwnego, bo dzieci to dzieci, wiadomo, moja suka nawet jak ma stresa w związku z tym to się raczej odsuwa i patrzy na moją reakcję - ale kluczowa jest reakcja rodzica. Jeśli rodzic przywołuje dziecko do porządku, czasem nawet tłumacząc co i jak (zależnie od wieku i poziomu rozwoju dziecka, wiadomo) to ekstra. Ale zdarzyło mi się przez prawie 4 lata ze dwa - trzy razy, że to ja musiałam powstrzymać rozentuzjazmowanego kilkulatka przed wbiegnięciem prosto w psa.

Inna sprawa, że kaganiec zazwyczaj dobrze działa na wyobraźnię opiekunów, bo coś im tam gdzieś zaczyna migać w głowie, że może lepiej potomka złapać ;)

Z kolei jak idę z poczwarem to reakcje są dwie - albo dzieci mijają nas grzecznie obojętnie, względnie z podziwem ("Mamo, zobacz jaki fajny duży pies!") albo wskakują w krzaki czy trawnik - serio mi się tak zdarzyło już kilka razy w ciągu miesiąca. Co jest może zabawne tylko na pierwszy rzut oka, ale czy to właśnie nie są te dzieci straszone "uspokój się, bo cię pies ugryzie, zobacz, tam idzie?" :roll:

[quote name='Martens']Trzeba brać pod uwagę, że psy mogą w ogóle nie reagować negatywnie na jakiś okrzyk podniesionym głosem wydawany przez właściciela, który to okrzyk nie jest komendą, ale bardzo źle reagować na podbiegnięcie dziecka ;) Ja się wydarłam na dziecko, bo wiem, że mój pies miał kompletnie w tyle, że ja sobie śpiewam, pokrzykuję do kogoś, etc. dopóki nie jest to komenda do niego skierowana. Dla lękliwego psa podniesiony głos właściciela (nie mówię o nienawistnych okrzykach jak w dżungli) też może być mniejszym stresem niż nadbiegający krzyczący obcy człowiek. I tak jak pisałam, nie zawsze jest miejsce i czas na inne rozwiązania, kiedy masz 3... 2... 1... i dziecko już na psie.[/QUOTE]

Dokładnie. Bardziej niż to, że ja krzyknę, moją sukę zdenerwowałaby sytuacja, w której ktoś/coś w nią wbiega - czy to człowiek, nawet mały, czy inny pies.

[quote name='maartaa_89']Śmieszy mnie narzekanie na obecne dzieci czy młodzież. Że niewychowane, rozpuszczone, że "bachory". Przepraszam bardzo ale[B] kto nowe pokolenia wychowuje jak nie my sami? Jak myślicie skąd się biorą te nowe modele wychowania, skąd się bierze wpływ mediów, kto to wszystko kształtuje i tworzy?[/B] Starsze pokolenia- te które potem najgłośniej się drą, że młodzież dzisiaj jest be i fe![/QUOTE]

O przepraszam, mów za siebie ;) Ja nie wychowuję żadnych patologicznych i bezstresowych jednostek z nastawieniem "cały świat ma skakać dookoła mnie", a wręcz przeciwnie. Dzieci mają pewne prawa, oczywiście, ale obowiązują je też pewne normy. I najlepiej im to uświadamiać jak najwcześniej. "Moje" dzieci tworzą fajną, zdyscyplinowaną grupę i nawet im przez myśl nie przejdzie jak idziemy na jakiś spacer, żeby zaczepiać jakiegokolwiek psa. A najmłodsze w grupie ma 5 lat. Po prostu mają kładzione do głów JAK się zachowujemy przy psach (i ogólnie podczas jakichkolwiek wyjść) a czego robić absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno. Więc skoro ja jestem w stanie opanować 15 dzieci to zupełnie nie rozumiem, jak czasem rodzice nie dają rady z jednym, własnym dzieckiem. Więc nie, nie zgadzam się na odpowiedzialność zbiorową w temacie "bezstresowe wychowanie to przez nas wszystkich" ;)

No ale mnie też uczono od początku, że przy psach się nie biega, nie wrzeszczy, że trzeba je szanować i uważać w kontaktach z obcymi psami zwłaszcza, że jedzącemu psu się nie przeszkadza itd. I nieraz nam się zebrało porządny op... gdy nie stosowaliśmy się do tych zasad. Ani ja, ani nikt z mojego rodzeństwa nie ma teraz jakichś traumatycznych wspomnień z tym związanych ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...