Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'pomoc'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Od około tygodnia w Pszczynie (okolice ul. Katowickiej) i Piasku błąka się piesek średniego wzrostu - beżowo - czarnej maści. Ma czerwoną obrożę. Jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi, cieszy się na ich widok, ale boi się podejść - jest wystraszony. Wcześniej nie był tu widywany. Często chodzi środkiem ulicy, między samochodami jakby czekał, aż ktoś w końcu otworzy drzwi (przypuszczamy, że został wyrzucony z samochodu w tych okolicach, ale może po prostu komuś uciekł i teraz nie może znaleźć drogi do domu)? Na razie piesek nie pozwala do siebie podejść i za każdym razem mimo merdania ogonkiem ucieka na bezpieczną odległość. Wystawiam mu jedzenie i wodę przed ogrodzenie, ale to na dłuższą metę nie wystarczy. Z dnia na dzień jest coraz bardziej zagubiony. Chciałabym mu pomóc - znaleźć (nowego bądź obecnego) właściciela i dom. Poniżej załączam zdjecie pieska. Czy ktoś go rozpoznaje? Może jest w stanie mu pomóc i zaofiarować tymczasowe/stałe schronienie? Proszę o kontakt. Aleksandra 605284562
  2. Witajcie! Podczas tegorocznych wakacji w Rumunii przybłąkało się do nas wychudzone czupiradło w typie Border Collie. Przeszło za nami wiele kilometrów po górach, skamląc za każdym razem, kiedy ktoś z nas zniknął mu z pola widzenia. Nie pozwoliło się zostawić. Otrzymało imię Witek i wróciło z nami do Polski. Kto był kiedykolwiek w Rumunii i widział, jak koszmarne życie mają tam psy, łatwo zrozumie, dlaczego zdecydowaliśmy się Witka zabrać. Pojechał do domu tymczasowego, który niestety może wkrótce stracić. Psiak zaczął przeskakiwać przez płot i urządzać sobie długie wycieczki po okolicy, co powoduje coraz ostrzejsze konflikty z sąsiadami, a tymczasowi opiekunowie w aktualnym momencie swojego życia nie są w stanie zapewnić mu dość uwagi i spacerów, aby dać upust jego energii i zamiłowaniu do wędrówek. Sytuacja jest już bardzo napięta, nie wiemy, co będzie dalej i jak długo pies będzie mógł zostać w swoim tymczasowym domu. Witek jest niesamowicie przyjaznym (także wobec dzieci), średniej wielkości psem, praktycznie nie szczeka i nie przejawia śladu agresji. Ładnie chodzi na smyczy, jest zaszczepiony na wściekliznę, odrobaczony i zachipowany. W najbliższym czasie zostanie wykastrowany. To pies kochający przestrzeń – nie nadaje się do mieszkania w bloku. Bardzo pilnie szukamy mu domu stałego lub chociaż tymczasowego u kogoś, kto chciałby mieć cudownego, pełnego energii przyjaciela, a jednocześnie potrafiłby zapewnić mu dość ruchu i rozrywki, aby ukrócić jego zapędy wędrownicze. Psiak aktualnie przebywa pod Krakowem, ale istnieje możliwość transportu, także na dość znaczną odległość- przejechał już 1000 km z Rumunii do Polski i nie możemy pozwolić, żeby to się zmarnowało. Kontakt - Maja( autorka postu): 888 254 719 niestety, mam problem z dodaniem zdjęcia- dopóki go nie rozwiążę, tutaj link do zdjęcia i ogłoszenia na facebooku: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=766939960032746&set=a.766941520032590.1073741825.100001502475305&type=1
  3. Zwracam się do was z ogromną prośbą. Stowarzyszenie Obrony Praw Zwierząt w Łęczycy "Podaj Łapę" bierze udział we wrześniowej edycji głosowania na Krakvecie. Bez waszej pomocy nie damy rady, jesteśmy mało znaną Fundacją i pisanie na facebooku niewiele daje. Jesteśmy organizacją, która pomaga bezdomnym zwierzętom z Łęczycy i okolic, staramy się także zapobiegać tej bezdomności. Będziemy organizować akcję sterylizacji kotów. Całe nasze fundusze pochłoneły wizytu u weta z bezdomnymi kotami, a ostatnio z powypadkowym psiakiem- u naszej pani weterynarz nadal mamy dług za lezczenie tego psiaka. Fajnie by było gdybyśmy wygrali to głosowanie, choć szansę mamy niewielkie to nadzieja umiera ostatnia :) Zapraszamy na naszego bloga i facebooka, na stronę też można zajrzeć, ale jest ona w trakcie aktualizacji :) www.facebook.com/SOPZ.LECZYCA www.sopz-podaj-lape.blogspot.com www.sopz.pl Jak głosować? - rejestrujesz się na stronie www.krakvet.pl/forum - po założeniu konta dodajesz pierwszy post na forum o jakiejkolwiek treści w dowolnym temacie, nalepiej w temacie powitalnym (Pomoc dla schronisk > Poznajmy się) - po wykonaniu powyższych czynności możesz głosować (Pomoc dla schronisk > Głosowanie na schronisko, które otrzyma pomoc- wrzesień 2014) - wybierasz: Stowarzyszenie Obrony Praw Zwierząt w Łęczycy „Podaj Łapę” - wpisujesz nr telefonu - potwierdzasz głos kodem, który przyszedł SMSem - z jednego komputera (jednego IP) można oddać tylko jeden głos) - wszystko jest całkowicie darmowe, po głosowaniu na maila i na telefon nie przychodzą niechciane wiadomości Liczymy na waszą pomoc! Z góry serdecznie dziękujemy! A to nasz powypadkowy rudzielec, jest już lepiej, ale utyka na łapę i prawdopodobnie będzie już do końca życia na nią utykał... [attachment=3909:59084_309419212559512_7607307861836900224_n.jpg]
  4. Prośba o wypełnienie - dla ciebie to 3 minuty a dla studenta warunek ukończenia! Cześć. Przepraszam że się wcinam w zły temat ale bardzo zależy mi na zauważeniu posta. Jestem studentką i piszę pracę inżynierską nt. problemu pseudohodowli psów w Polsce. Szukam osób chętnych do wypełnienia ankiety. Dla mnie to mega ważna kwestia - dla Was ledwie kilka minut. Bardzo proszę o pomoc! To jest link do ankiety: http://www.ankietydlaciebie.pl/ankie...3-53eb7a85b38d
  5. Wafel: https://www.facebook.com/adopcjapsiakow/photos/a.508554465914886.1073741915.461028500667483/519563668147299/?type=1&theater Daktyl: https://www.facebook.com/adopcjapsiakow/photos/a.461036667333333.1073741825.461028500667483/518635751573424/?type=1&theater Na stronie również albumy tych psiaków z pełnymi opisami, zdjęciami --> można zrobić im olx.
  6. Nyskie Pogotowie Opiekuńczo - Adopcyjne dla Zwierząt „ŁAPA” powstało aby * bezpośrednio działać w obronie zwierząt, nieść im pomocy, * prowadzić akcje edukacyjne, * organizować adopcje dla zwierząt, * współpracować z władzami w celu szerzenia humanitarnego stosunku do zwierząt, * udzielać pomocy osobom zajmującym się opieką nad bezdomnymi i zdziczałymi kotami oraz psami, * organizować publiczne zbiorki karmy i innych rzeczy dla zwierząt wymagających opieki i pomocy, * udzielać pomocy w wyłapywaniu bezpańskich kotów w celu kastracji Obecnie potrzebujemy pilnej pomocy w znalezieniu domu stałego, lub nawet tymczasowego dla 3-letniego psa w typie Husky. został uratowany przed uśpieniem przez jedną z naszych członkiń. Jest odrobaczony i zaszczepiony. Dobrze dogaduje się z innymi psami, ale nie przepada za kotami i ptakami. To psiak o łagodnym i radosnym charakterze! On czeka na pomoc... kontakt 663178344
  7. Witam, mam dobermana (13-to letnia suczka), u którego zdiagnozowano dysplazję stawów (ok. listopada ubiegłego roku). Pies otrzymywał leki (nie mogę sobie przypomnieć nazw pamiętam tylko, że weterynarz dał zastrzyk, 2 lub 3 tabletki i zapisał coś w rodzaju witamin podawanych do pokarmu, które jej pomogły dość szybko). W kwietniu br. mieliśmy nawrót, więc poszliśmy ponownie do weterynarza, który zapisał Meloxoral (pomógł po 2-3 dniach). Teraz właśnie zaczęliśmy drugą turę z Meloxoralem zgodnie z zaleceniami, czyli 1 miarkę na wagę psa codziennie przez ok. 2 tygodnie (trzeba było zrobić przerwę pomiędzy turami ze względu na żołądek). Pies ma znów problemy ze stawami i zaczęliśmy podawać leki od poniedziałku, ale nie widać poprawy (np. dzisiaj już powłóczyła lekko nogami i nie mogła zbytnio usiąść, a także jest dość niespokojna i mało je). Czy może mi ktoś poradzić, co możemy zrobić w takiej sytuacji? Wyczytałam gdzieś, na jakiejś stronie internetowej, że można podawać psu[U] Opokan[/U]. Nie zawsze jednak leki dla ludzi działają na zwierzęta, a nawet mogą zaszkodzić. Chciałabym jej jakoś ulżyć, żeby mogła się poruszać i nie odczuwać bólu. Dodam, iż weterynarz stwierdził brak problemów z sercem, pies nie ma nadwagi (chociaż jest po sterylizacji). Jakie preparaty, leki bądź inne alternatywne opcje mogą pomóc mojemu psiakowi?
  8. Witam, od kilku dni wzdłuż ulicy, przy której mieszkam biega bezdomny jamnik. Wygląda na to, że ktoś go tu porzucił, bo nikt z sąsiadów takiego psiaka nie miał. Zacząłem go dokarmiać, kładąc mu jedzenie w prowizorycznej misce tuż przed bramą wjazdową. Widać, że biedaczek biega zagłodzony, bo wcina aż mu się uszy trzęsą. Chciałbym go przygarnąć, jednak jest bardzo przestraszony i nie da się do niego podejść na bliżej niż 10 metrów. Potrzebuję jakiejś porady, jak do niego dotrzeć. Nigdy nie miałem wcześniej psa. Z góry dziękuję za odpowiedzi.
  9. witam, miesiac temu przygarnelam psiaka z fundacji. Sunia miala ok. 8 tyg, byla jeszcze nieszczepiona, natomiast dwukrotnie odrobaczana. po pierwszej "wspolnej" wizycie u veta, okazalo sie,ze ma nuzyce. Vet nie chce szczepic psiaka i przewiduje leczenie na min 4 miesiace, oczywiscie pies nie moze w ogole wychodzic z domu.....stad moje pytanie: czy orientuje sie ktos czy nie mozna szczepic psiaka ,ktory jest chory na nuzyce, jednak jest w dobrym stanie?szczerze mowiac nie wyobrazam sobie ,zeby siedziala non stop w domu przez np pol roku! ps moce ktos polecic najlepszego specjaliste w wwie? bardzo prosze o pomoc. Pozdrawiam
  10. Witam serdecznie! Z wielką obawą.. i nadzieją zakładam ten wątek suni która jest schroniskową kupką nieszczęścia i całą sobą błaga o pomoc! o wyciągnięcie jej ze schroniskowego piekła, pewnie historia jakich wiele, ta stanęła na naszej drodze... tak niewiele brakowało ,żeby z powrotem wróciła do kamiennego boksu ,za kraty ,za którymi przecież była całe swoje życie, może mieć 5-7lat? zobaczymy co powie lekarz? ... ciężko ,bardzo trudno i smutno opisać całą historię suni, nie jest to już teraz,takie ważne?! , jak ważne jest spróbować, chociaż spróbować ... zawalczyć z okrutnym losem o jej życie, Nowe lepsze ,życie! ona tak niewiele potrzebuje...kawałek własnego miejsca na ziemi, swój mały kącik z miseczką i ciepłymi rękoma ,dobrego człowieka, który czasem, będzie ją głaskał, nigdy nie zapomnę jak przechodziła ze mną przez schroniskowe drzwi...one się czołgała, pełzała brzuszkiem po ziemi, przyklejona do zimnych kafli ,schroniskowej podłogi :( ale podążała za mną! stanęłam a ona całą sobą ,drżącym ciałkiem z paraliżującego strachu ,tuliła się do moich nóg, w takich chwilach, człowiek rozpada się na kawałki, rozpacz, żal, bezsilność... chciałby umrzeć!... i wtedy?! czasem.. zdarzają się cuda! Pomoc czasem przychodzi z najbardziej niespodziewanej strony! ... weszła Anetka i powiedziała... Zabieram ją! ..nie pozwolę jej tutaj zostać! ..Nie mogę!... czy ktoś pamięta swój jakiś szczęśliwy dzień? ten był wtedy dla mnie jednym z najpiękniejszych dni jakie w życiu przeżyłam?? w tej chwili nie liczyło się nic! tylko to że sunia nie musi tutaj zostać ,że przestanie tak drżeć, że wychodzimy ze schroniska!poczułyśmy chyba ,wszystkie wielką ulgę! szczęście! ... całowałam sunię i szeptałam, miałaś dzisiaj swój szczęśliwy dzień!.. a teraz będziemy musiały zatroszczyć się o Ciebie! ..wiem ,że to bardzo trudne! .. może nawet nieosiągalne! :( ale proszę Nie zostawiajmy jej! tu na dogomanii... już tyle razy się udało! może i jej się uda! sunia nie ma nic! .. na początek dostała imię Dosia :) Co wiemy o Dosi? jest wyjątkowo łagodna i uległa, sunia jest przyjacielska do ludzi, bardzo lgnie do człowieka, jest posłuszna i widać , że lubi głaski, pieszczoty ,natomiast wyraźnie boi się psów, biedactwo nawet nie potrafi jeść z miski, jedzenie które było w misce stało nie ruszone, rzucone na ziemię ,zjadała, staram się nie myśleć jakie było jej życie przed-tem .. jest teraz! błagam, pomóżcie mi!.... Przy odrobinie dobrej woli i wsparciu wyjątkowych Ludzi można zabrać bezdomniaka na BDT/PDT dać szansę na nowe,dobre życie i znaleźć najlepszy DS, spróbujemy? To jest Dosia,proszę o jakąkolwiek pomoc dla niej!, każda deklaracja na wagę złota... Dosia, błaga o pomoc!..
  11. WitamMój piesek ma 8 lat i od jakiegoś czasu ma problemy z chodzeniem. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu gdy chodził osowiały i nie chciał się bawić, ale apetyt mu dopisywał. Jedyne co zauważyłam niepokojącego to ,to że był napięty i miał twardy brzuch. Pojechałam z nim do weterynarza, który dał mu tylko zastrzyk na trawienie i penicylinę. Objawy ustały na jakiś czas później powtórka znowu to weta i znowu tymczasowa poprawa. Gdy nawróciło znowu tylko tym razem o wiele gorzej bo już ledwo chodził postanowiłam pojechać do innego weterynarza. Stwierdził, że ma zły odruch w jednej tylnej łapie. Dał antybiotyk z czego jeden był jak stwierdził bardzo dla pieska bolesny i po którym może kuleć na łapę. Na antybiotyk mieliśmy jeździć kilka dni, ale następnego dnia pies wymiotował i stracił czucie w tylnich nogach. Oczywiście od razu pojechaliśmy znowu i lekarka była bardzo zdziwiona tym co się stało, dała do tego jeszcze witaminę B i resztę antybiotyku w postaci tabletek do podawania w domu. Stwierdziła też, że musi to być jakiś ucisk w kręgosłupie i jeśli mu nie przejdzie trzeba zgłosić się do ortopedy. Po kuracji pies znowu zaczął się bawić, był jak nowy, jedyne co się zmieniło to to że nie wchodził już tak szybko po schodach. Taka sytuacja trwała dobry miesiąc, a teraz znowu. Nie wiedząc już co robić pojechałam do kolejnego weterynarza, który nie wykrył kompletnie nic niepokojącego dał tabletki przeciwzapalne i jakby nie było poprawy to kazał zapisać się do ortopedy. Nie mam pojęcia co mam robić. Wiem, że zostało chyba już tylko zgłosić się do ortopedy, ale czy kiedy stwierdzi zwyrodnienie, to czy będzie można w jakiś sposób je wyleczyć? Może ktoś z Was miał podobną sytuację? Proszę o pomoc.
  12. Witam, proszę Was bardzo o pomoc/poradę/wsparcie! Moja Hera ma 13 lat (sterylizowana w wieku 7lat). W lutym 2016 rok miała usuwanego guza na listwie mlecznej, który powiększył się do rozmiarów piłeczki pin-pongowej. Wszystko był ok, do początku tego roku. Na całej listwie zaczęły rosnąć małe guzki, większe i mniejsze. Lekarz ze względu na jej wiek kazał obserwować czy się powiększają. W lato 2017 3-4 guzki się powiększyły, lekarz zalecił usunięcie listwy mlecznej ale oczywiście nie dając gwarancji że nie nastąpiły już przerzuty na inne organy. W tym samym momencie zaczęła mocno chudnąć. Zrobiłam jej badania krwi. 03.11 okazało się że ma poważne problemy wątrobowe: ALT - 567 AP - 169 AST -106,9 NEU% - 80,6 GLDH - 164,6 GGTP - 36,1 Lekarz nakazał natychmiastową dietę. Przeszła na karmę HEPATIC oraz podawałam jej Hepatiale Forte. Po skończonej dawce leków kolejne badania krwi ( w ciągu 3 tyg schudła 3kg) Dzisiaj (30.11) odebrałam wyniki...są coraz gorsze... ALT - 1002,1 AP - 438 AST - 172,8 NEU% - 86,9 GLDH - 271,2 GGTP - 86,9 Wątroba jest w coraz gorszym stanie. Prawdopodobnie są to przerzuty nowotworowe od guzów... Lekarz dał kolejne leki, które mają wzmocnić wątrobę HEPAXAN, tabletki z czarnuszką (niestety zapomniałam nazwy) oraz Neoplasmoxan. Za tydzień konsultacja. Proszę pomóżcie! Co mogę jeszcze zrobić dla Herki :( Czy ktoś z Was był podobnej sytuacji?
  13. 7 - letni Kornel przebywa od roku w schronisku w Toruniu. Bardzo zle to znosi. Jest osowialy, smutny, chudnie, gryzie ogon. To łagodny, spokojny pies, kochajacy czlowieka. Dom potrzebny od zaraz. Powinien byc jedynakiem. Jest wykastrowany. Kornel jest średniej wielkości. Mieszkał w domu. Kiedyś..
  14. Dzień dobry, Jestem przedstawicielem sklepu zooplus. Nasz sklep wspiera zwierzęta w potrzebie na różne sposoby. Jedną z ciekawych akcji pomocy jest zoolove by zooplus. Pomyślałem, że jest to dobre miejsce aby przedstawić naszą inicjatywę i zachęcić Państwa do pomocy: Wcześniej przekazaliśmy kwotę 11500 zł na schronisko w Korabiewicach. Łącznie w 2016 roku udało nam się zebrać i przekazać schroniskom ponad 40000 zł. Link do strony informacyjnej: zoolove by zooplus
  15. Witam, posiadamy 3 letniego już owczarka niemieckiego imieniem Szagi. Jest to bardzo mądry, żywy i wesoły psiaczek jak na owczarka przystało. Cieszy się spokojnym życiem wraz z swoimi Paniami, ale niestety, gdy tylko skończył rok zaczęły się problemy..... Mianowicie zaczął sobie wygryzać łapy oraz brzuch do krwi/mięsa :( z ran sączy się ropa, którą trzeba czyścić + wizyty u weterynarza + leki + karma iiiiii historia się komplikuje, ponieważ przewyższa to wszystko możliwości finansowe mojej rodziny :/ Zaczyna się frustracja skąd wziąć na to wszystko pieniądze, żeby miał wszystko to czego potrzebuje...Na rodzinę niestety liczyć nie możemy... Byliśmy już u dwóch weterynarzy, którzy nie bardzo wiedzą co pieskowi jest ( najprawdopodobniej jest to alergia na "COŚ" ), więc leczenie było bardziej pod kątem czyszczenia ran + antybiotyki + sterydy. Poszliśmy już do 3 weterynarza w naszej miejscowości i usłyszeliśmy, że istnieją badania ( gdzieś za granicę wysyłają krew psa) , które wskażą na co pies jest faktycznie uczulony i leczenie już w tym konkretnym kierunku, co będzie już polegało na zasadzie dobrania odpowiednich leków ,zastrzyków i zahamowania wygryzania się, które prowadzi do ropnych zapaleń..... Niestety to badanie przekracza miesięczny dochód mojej mamy, a nawet mój :-( Bardzo kochamy naszego pieska, dostaje wszystko to na co kochany członek rodziny zasługuje, ciężko jest patrzeć na jego smutne oczy, gdy coś go swędzi lub bolą go rany :/, ale dopóki jest nadzieja i jest to możliwe, będziemy z nim walczyć o zdrowie i w miarę normalne życie... Prosimy więc o pomoc wszystkich tych, którzy są nam w stanie wesprzeć w jakikolwiek sposób... Jeśli ktoś miał już wcześniej do czynienia z takim przypadkiem wygryzania i ropowicy u psa to proszę o informacje, może pomogą.... Lub ma ktoś kontakt z weterynarzem, który specjalizuje się w podobnym przypadkach również prosimy o namiar... Jesteśmy w stanie poruszyć niebem, ziemią a nawet całym kosmosem, żeby tylko nasz piesek był zdrowy i pozbył się tego paskudztwa... Za każdy grosz dziękujemy w imieniu Szagusia i naszym oraz za jakiekolwiek informacje... Link do zrzutka.pl ----> https://zrzutka.pl/ct46zy Tutaj jeszcze zdrowy Szaguś w wieku 4miesiące i 12 miesięcy Tutaj już Szaguś w najgorszym statium choroby :( Kochamy go najmocniej na świecie Kochamy go najmocniej na świecie !
  16. Witam wszystkich forumowiczów DOGOMANIA! Mój 3-miesięczny przyjaciel imieniem Zefir potrzebuje jakiś dobrych dusz do pomocy! Mieszkamy w okolicach Gdańska. Kilka tygodni temu zakupiłam pieska rasy maltańczyk. Piesek na wstępie miał lekką wadę zgryzu, ale to nie o tym, piesek nie jest do rozmnażania, lecz do kochania. Wada zgryzu to tylko walor estetyczny, który mi nie przeszkadza. Niedawno byłam z nim na szczepieniu i kiedy tylko wet wziął naszego małego pacjenta na pod rękę, wyczuł, że coś jest nie tak. Najgorsze okazało się już zaraz, piesek miał podejrzenie wady serca. Modliliśmy się z rodziną o cud, zarejestrowaliśmy się do najlepszego kardiologa w Polsce, no i jest, jasno, czarno na białym. PRZETRWAŁY PRZEWÓD BOTALLA. Teraz tylko zbierać pieniądze na operację, która jest bardzo kosztowna. Warszawa czy może Wrocław? Dzwoniliśmy do Wrocławia, Pani Doktor jest na urlopie 3-tygodniowym, zatem Warszawa, termin wstępnie umówiony na 7 września. Do tego czasu, trzeba wyczarować pieniądze, tylko skąd? No tak, prawo czarnej serii, jak coś się wali to po kolei. Dzwoniliśmy już do stowarzyszenia, hodowcy - ten zaś traktuje psa przedmiotowo "Proszę oddać psa, oddam Pani pieniądze", wcale nie ma na względzie życia stworzenia, i jestem przekonana, że wcale w planach nie ma jego operacji, bo przecież to tylko pieniądze się liczą, nie ludzie, nie uczucia, nie stworzenie boże, które już zdążyło nas pokochać całym swoim sercem a my je, bo jest przecież członkiem naszej rodziny. W grę nie wchodzą żadne negocjacje, niewielka pomoc dla psa, tak, aby oczywiście Pan X nie był stratny, bo nie mam na celu nikogo oszukać i obdzierać z pieniędzy, ja tylko proszę o pomoc. Mam nadzieje, że karma wróci do tego człowieka. Nie mam zamiaru go oddawać za ŻADNE pieniądze, przyjaciela się nie zostawia w chwili, gdzie walczy o swoje życie. Operacja waha się w granicach 3-4 tyś złotych. Wada wrodzona polega na tym, że gdy w życiu płodowym funkcjonuje kanał łączący aortę z tętnica płucną umożliwiający przepływ krwi z ominięciem nieczynnych jeszcze płuc. W pierwszych dniach życia kanał ten zarasta i pozostaje po nim więzadło. Zachowanie drożności kanału określane jest jako przetrwały przewód tętniczy. Nasilenie objawów zależy od stopnia drożności przewodu. W pierwszych tygodniach życia szczenięta z przetrwałym przewodem Botalla zazwyczaj nie różnią się od rodzeństwa. Dopiero po kilku tygodniach, a czasem nawet miesiącach pojawiają się pierwsze symptomy: nietolerancja wysiłku, duszność, kaszel, zasinienie błon śluzowych, czasem nawet utrata przytomności. Zwierzęta rozwijają się wolniej od swoich rówieśników. Osłuchiwaniem serca stwierdza się bardzo charakterystyczny dla tej wady szmer. Zefir jak na razie zachowuje się jak każdy szczeniak, jest radosny, biega, szalaje, pies z ADHD bym powiedziała, ale już wiadomo, że jego serce niedługo będzie dawać swoje znaki. Zaawansowana wada szybko prowadzi do poważnej niewydolności krążenia i przedwczesnej śmierci zwierzęcia, często jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku życia. Wczesne rozpoznanie i chirurgiczne zamknięcie przewodu daje bardzo dobre rokowanie. Nasz Zefir ma szansę na powrót do 100% zdrowia. Ale zostało nam niewiele czasu. CZY JAKAŚ DOBRA DUSZA, JEST W STANIE I JEST CHĘTNA NAM POMÓC? Każda złotówka się dla nas liczy, jestem wdzięczna za wszelką pomoc. Dziękuję też tym, którzy dotrwali do końca postu. Zefir będzie bardzo wdzięczny. Zamacha szczęśliwie ogonem, kiedy już wróci z zabiegu. Życzcie nam szczęścia! Może teraz los się do nas uśmiechnie, i jakaś osoba nam pomoże? PATRYCJA MEGER Pełny numer rachunku: 10 1160 2202 0000 0003 0595 2301 TRZYMAJCIE KCIUKI!!!
  17. https://pomagam.pl/leczeniemozarta Dwuletni Mozart trafił niedawno ze schroniska do kochającego domu. Jest jednak poważnie chory i wymaga natychmiastowego leczenia. Każda złotówka się liczy! Wpłat można dokonywać anonimowo! Bardzo proszę o pomoc!
  18. Mam suczkę husky. Jest ze mną od 12stu lat. Mam 49 lat i zawsze w moim życiu były zwierzęta: psy, koty, fretki, chomiki, była nawet papużka. Ale ta psina to taka moja miłość prawdziwa, świadoma, dojrzała i odpowiedzialna. Mam ją od szczeniaczka. Nigdy nie miałyśmy problemów i może, dlatego to uśpiło moją czujność. Teraz ma ropomacicze i siadły jej stawy biodrowe. Powinna być operowana i leczona. A mnie akurat właśnie teraz na to nie stać. Patrzę w te niebieskie oczy i ryczę. Każdy krok sprawia jej ból. Pokonanie schodów to gehenna. Chwilami udaje się jej to rozchodzić. Dodatkowo przy ropomaciczu ona pije wodę litrami, przez to częściej musi się załatwiać i wychodzić, a to jest właśnie problem, bo boli. Ponad 20 lat przepracowałam w jednej firmie, nigdy niczego od nikogo nie potrzebowałam. Od ponad dwóch lat jestem bez pracy. To znaczy pracuję za śmieszne stawki, na śmieciowych umowach, tak żeby przeżyć. To smutne, ale z tym moim wieloletnim miejscem pracy, doświadczeniem, wykształceniem, tak naprawdę nikt mnie nie chce. Dla jednych jestem za mądra, dla innych za stara. Nie mam się do kogo zwrócić po pomoc. Nie mam bliskiej rodziny. Moja rodzina nigdy nie była liczna, a ci co jednak byli, po prostu poumierali. Znajomi pukają się w czoło i jedyne na co ich stać, to rada: weź ją uśpij i tak jest stara. Coś okropnego. Ja to wszystko wiem. Wiem również, że ona nawet może nie przeżyć tej operacji. Ale to jest moja rodzina. Wierzcie mi – jest mi potwornie smutno, przykro, czuję się, jak ostatnie zero. Kocham tego psa nad życie, patrzę na nia, przytulam się. Tak bardzo chciałam bym ją przeprosić, że zawiodłam. Z takiego durnego powodu. Cały czas miała super życie. Jest bardzo szczęśliwym zwierzakiem, tylko co z tego, kiedy ja nie mogę jej pomóc ten konkretny raz kiedy jest to potrzebne. Uciekłam tutaj, do Was. Problem polega na tym, że mam dokoła siebie wyjątkowo „dziwnych” ludzi, którzy tej mojej miłości i jednocześnie bólu nie podzielają. Szukam pomocy, jakiegoś ratunku. Błagam Was. Ja nie chce niczego za darmo. Pomóżcie mi, podpowiedzcie, jak zorganizować te pieniążki. Ja potrzebuję maksymalnie 1500 zł. Nie chce broń Boże żadnej darowizny. Mogę zrobić jakieś zlecenie, pracować. Jestem ekonomistka, analitykiem finansowym, znam prawo cywilne, finanse, procedury administracyjne, mam naprawdę dużą wiedzę i szlag mnie trafia, bo nic z tym nie mogę zrobić. Przepraszam, ale jest mi tak okropnie przykro. Nie wiem tez, jaka jest reakcja na tego typu prośby. Szczerze mówiąc, naprawdę bardzo się boję. Ja to robię pierwszy raz, ale i tak zrobiłabym wiele innych rzeczy, żeby tylko pomóc Kiarze. Błagam was, podpowiedzcie mi co mogę zrobić. Tak sobie jeszcze myślę, mam dużo książek, mogłabym je sprzedać……. Mam potworny chaos w głowie. Nawet nie wiem czy się nie ośmieszam. Czytam to forum i bardzo żałuję, że dopiero taki mój życiowy dramat skierował mnie na te strony. Nie wiem na czym to polega, ale sam fakt zarejestrowania się u was czuje, ze dal mi trochę pozytywnej energii…..
  19. ... pooglądać niebo. Otóż to, mój pies w ostatnim czasie wychodzi na dwór, nie za potrzebą fizjologoczną, czy też za potrzebą wybiegania się czy innych tego typy rzeczy, lecz po to by wpatrywać się w latające ptaki. Wszystko zaczęło się od tego, gdy wyszłam z psem, aby ją spuścić w ogrodzie, a z racji z tego ze to 3-letni owczarek kaukaski, muszę dbać o to, by nie miała 'na starość' problemów z biodrami co dość często zdarza się przy tak dużych rasach. Mieszkamy w bliskiej odległości od morza toteż ilości mew, które pojawiają się w każdych godzinach jest po prostu przeogromna. Siedząc na ławce, kiedy zauważyłam lecącego ptaka, krzyknęłam do mojego psa 'Leci!' co niestety było błędem... Psina podłapała o co chodzi, a teraz za każdym razem wygląda tych latających przyjaciół. Aby uwydatnić bardziej mój problem, to muszę przyznać, że mój pies budzi mnie w nocy, aby wyjść i tak jak już wspominałam wcześniej, poszukać tego co ją tak ciekawi. W domu potrafi przesiedzieć pod oknem dłuższą chwilę, aby poobserwować co ciekawego tam tak lata. I właśnie stąd nasuwają się moje pytania. Co zrobić aby oduczyć psa wpatrywania się w niebo? Wiem, że to mój błąd, nie powinnam zwracać uwagi psa na rzeczy, których nie może poznać. Kiedyś czytałam coś odnośnie tego, że pies, który nie może złapać czegoś (np. wskaźnik laserowy, ptaki) może mu się coś stać pod względem psychicznym. Czy to prawda? Odwracanie uwagi nie wchodzi w grę, po prostu pies w tym momencie jest w swoim świecie, nieważne czym próbowałabym go zainteresować to i tak kolokwialnie mówiąc to 'oleje'. Z góry dziękuje za odpowiedz! Pozdrawiam.
  20. Witam, jestem szczęśliwą posiadaczką owczarka niemieckiego, piesek nie jest ze mna od małego, w maju skończył rok. Chciałabym aby na spacerze chodził przy nodze, jak nauczyć go tej komendy? oraz co zrobić, aby nie ciągnął do innych psów?
  21. Witajcie, to jest Melania. Mela ma 6 miesięcy, dopiero. Jest cudownym psem , kochającym ludzi , tak mocno jak ja kocham ją . Dlatego proszę was o pomoc , uważam że taki szczeniaczek ma prawo dorosnąć. Melania ma wrodzoną wadę serca , która dała znaki dopiero teraz. Ma obrzęk płuc, powiększoną lewą komorę oraz niezamknięte naczynie krwionośne. Jej stan jest zagrożeniem dla życia, ma naprawdę mało czasu. Jedynym ratunkiem jest operacja kardiologiczna , niestety jej koszty są wysokie. Na jej leczenie przeznaczyłam już 1000 zł w ciągu tych paru dni. Sama operacja kosztuje 2500 zł, a tych pieniędzy już nie posiadam . Więc proszę, rozgłaszajcie to. Wierzę że są tu osoby które jej pomogą. Zbiórki, datki, albo chociaż namiary na chętne do pomocy fundację. Dla takich osób oczywiście jest do okazania dokumentacja , którą jak najbardziej posiadam . Błagam o pomoc , Melania jest za mała żeby umrzeć.
  22. Hej wszystkim słuchajcie mam pytanie, niedawno dostałam od znajomych psa, wygląda mi na owczarka ale nie jestem pewna i stad mo0je pytanie, wiecie jaka to rasa? Mam umówioną wizyte u weta ale ciekawośc mnie zrzera :)
  23. Czy jest tu ktoś z okolic Radomia (choć nie tylko)? Sprawa taka: zagłodzona sunia i trzy szczeniaki wyrzucone do rowu. Strasznie zarobaczone maluchy :( Nie ma ich gdzie umieścić. Siedzą w jakiejś klatce na podwórku i mają czas bodajże do końca dnia. Pomóżcie! Wiecej szczegółów nie znam, bo ja na drugim końcu Polski... Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/1955857514695050/1956052528008882/?acontext={"ref"%3A"29"%2C"ref_notif_type"%3A"admin_plan_mall_activity"%2C"action_history"%3A"null"}&notif_t=admin_plan_mall_activity&notif_id=1500221940411537
  24. Hej! Jestem tu nowa i liczę na wsparcię :) Mam malutką sunię, w sumie to już ma 10 miesięcy... Niestety martwię się o nią, bo od jakiegoś czasu zaobserwowałam u niej nagłe przyśpieszone oddechy, bicie serca i ruch klatki piersiowej. Ze względu na moje własne przygody od strony kardiologii, jest to mój bardzo czuły punkt. Nie zaobserwowałam żadnych innych objawów. Skacze, szczeka, szaleje i psoci :) więc nie sądzę, żeby ją coś bolało. Jednak kiedyś miałam szczeniaka, który umarł w wieku 2,5 miesięcy na parvovirus, więc jakiekolwiek zdrowotne problemy są dla mnie bardzo trudne. Proszę o odpowiedź! Czy to coś poważnego? Z sercem czy z płucami? Do kardiologa sprawa?
  25. Witam wszystkich! Nim przejdę do pytania, przedstawiam wam Xe'rę, około 4 miesięczną suczkę rasy nieznanej ale pięknej. Sunia jest radosna, pocieszna, bardzo mądra i pełna energii. Cztery dni temu wzięłam ją ze schroniska, pojechałam po nią z Gdańska do Elbląga, mimo iż właściwie wybrałam innego psiaka, ale ona jakoś mnie w sobie rozkochała. Teraz tak: sunia w schronisku była około dwóch miesięcy a mimo tego dopiero ją odrobaczyli lekko ponad dwa tygodnie temu (raz), więc kiedy zjawiła się u mnie w domu, po dniu spokoju i asymilacji, podałam jej odrobaczenie numer dwa. Do schroniska trafiła jako 2-miesięczny szczeniak, ale ktoś ją podrzucił, także nic o niej nie wiedzą. Nie szczepili jej w schronisku jeszcze. Także teraz, gdy pojawiła się u mnie, ten obowiązek jest na mnie. Znaczenie szczepień rozumiem - układ odpornościowy musi nauczyć się walczyć z potencjalnymi wirusami etc. Jest jak najbardziej za szczepieniami. Pytanie: Skoro ktoś miał szczeniaka przez 2 miesiące nim go podrzucił do schroniska, to czy mogę założyć, że była już szczepiona pierwszy raz? Oczywiście i tak zrobię serię 3 szczepień + wścieklizna, aczkolwiek ona w tym momencie ma ponad 4 miesiące i dalej siedzi w domu (dopiero wczoraj ją pierwszy raz wyniosłam na rękach poza bloki i w bardziej ustronnym miejscu z nienaruszonym śniegiem ją puściłam żeby chwilę pobiegała i zabrałam na rękach do domu) więc zastanawiam się czy natychmiast przestać ją w ten sposób wyprowadzać i czekać te DZIESIĘĆ TYGODNI - bo tyle zajmie komplet szczepień u niej (za 10 dni pierwsze szczepienie, potem za 2 tygodnie kolejne, za dwa kolejne ostatnie szczepienie + 10 dni kwarantanny)? Ona będzie w tym momencie niemal 6 miesięcznym psem bez spacerów i z siusianiem i kupkaniem w domu. Potrzebuję porady od doświadczonych w wychowaniu szczeniąt człowieków : )
×
×
  • Create New...