Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='filodendron']Wydaje mi się, że masz spore szanse - to nie prywatna posesja i nie "prywatny" pies. One są tam poniekąd "na etacie" - właściciel firmy powinien dbać o takie zabezpieczenie terenu, żeby psy stanowiły zagrożenie wyłącznie dla ewentualnych włamywaczy.[/QUOTE]

tzn plot maja wysoki ,wydaje sie porzadny ,brama zamknieta
psy musialy sie podkopac wczesniej ,albo jakas dziure znalezc , bo ja tam chodze od ponad roku i taka sytuacj nie miala nigdy miejsca,zanm te psy ,tzn widze je codziennie za plotem
mozliwe ze ta dziure juz dzisiaj zalatali ,ale i tak to zglosze ,niech lpiej pilnuja psow, jak raz sie podkopaly to moga robic to czesciej

Link to comment
Share on other sites

to niech zrobia plot na podmurowce, ciebie to nie powinno obchodzic. ty masz dowod w postaci pogryzionego psa oraz innych osob ktore tam byly. przeciez nie weszliscie na teren psow, tylko one wyszly do was. a to oznacza ze plot nie jest jednak dostatecznie zabezpieczony

ja dzis mialam "fajna " przygode w przychodni. Poszlam z Brutusem i corka na kontrole. w poczekalni my, 2 koty, jakies male cos, i maly kundelek. wszystko samce. bylo obwachiwanie, potem kazdy wlazl pod swoje krzeslo i sie dalej trzasl. Brutus jako ze nie miesci sie pod krzeslem rozlozyl sie majestatycznie na srodku poczekalni. on generalnie ze stoickim spokojem znosi zabiegi u weterynarza wiec sobie spokojnie czekal na swoja kolej. drzwi sie otwieraja i wchodzi paniusia na szpilach z dobermanka. piekna suka. na dlugiej smyczy obeszla cala poczekalnie, podstawila tylek kazdemu psu do powachania i sie zaczelo! okazalo sie ze suka miala cieczke, paniusia nie raczyla sobie stanac w kaciku lub zglosic lekarzowi ze czeka na zewnatrz. puscila sucz zeby sobie pieski podraznila. no i cale pieklo. psy zaczely sie szarpac, skakac do suki i sobie do gardel. koty w jazgot. koniec swiata po prostu. moja corka schowana pod lada recepcji. wychodzi lekarka i pyta co tu sie dzieje - czesc sceny widziala na ekranie w gabinecie bo maja tam kamere zeby widziec co sie dzieje w poczekalni. pyta paniusie czy zdaje sobie sprawe co najlepszego narobila i czym to sie moglo skonczyc. paniusia na to " ale co pani ma na mysli?"
wetka kazala jej wyjsc na dwor i tam czekac a paniusia na to "ale tam pada snieg, przeciez nie bedzie mi pies moknac..."
wetka juz kategorycznie "prosze wyjsc z poczekalni, panstwa z kotami prosze do drugiego pomieszczenia"
paniusia sie obrazila i poszla w cholere.

niektorzy to maja....strusie piora zamiast mozgu

Link to comment
Share on other sites

na poczekalni u weta to zawsze sa cyrki u nas, kiedykolwiek bym nie poszla
akurat czeka mnie 10 stycznia sczepienia obydwu psow i obcinanie pazurow wiec pewnie cos ciekawego uslysze hehe
od 12 lat moj pudel co roku w poczekalni u weta zostaje kotem , a suka sznaucerem lub pinczerem srednim
juz sie przyzwyczailam i sie nie kloce :)

Link to comment
Share on other sites

No to niezła jazda u tego weta ..
Ja ostatnio tez się wkurzyłam po poraz kolejny (nie wiem który, przestałam liczyć gdy skończyły mi się place u obu rąk) niedawno - byłam sobie na ostatnim spacerku po 22 po osiedlu.. Cicho, spokojnie żadnego żywego ducha na ulicy... Wiec tu Benio obwącha drzewko tam krzaczka, gdy nagle mijamy nieduży lasek, a przy lasku jest domek gdzie mieszka małużeństwo z pięcioma psami.. Oczywiście każdy bez smyczy.. Już raz miałam jazde z takim brązowym, niedużym kiedy to gdy sobie przechodziliśmy koło niego, rzucil się (dosłownie!) na mojego psa, oba się kotłowały i gdyby nie to, że mojego Benowego podniosłam na szelkach do góry to nie wiem co by było... Już tyle trazy spotykam tych państwa, tyle im mówiłam że psy się na smyczy trzyba - NIC. Chyba wezme Wasz patent ze smyczami, jak tak dalej pójdzie...
No ale do rzeczy, a mianowicie stoimy przy tym lasku Benio sobie coś wącha, nagle słysze trzask furtki i widze leci jekieś małe, rośwścieczone w łatki do nas. Ja stoje, mój też i patrzymy jak się rozwinie sytuacja. Łaciata suczka zatrzymuje się na 2 metry od nas i szczeka podchodzac coraz blizej, mój nie wytrzymał i chciał iść sie obwąchać..A ta sucza z ryjem i znów sie drze... :shake: Słysze tylko przez cały ten czas właściciel woła: Kajusia, Kajunia spokój, no chodź! Kajcia, no chodź, Kajusia! Myslałam, że mnie coś trafi po prostu! To i tak że był jeden ten pies, jakby cała hołota się zebrała do nie wiem co by było. Czy Ci ludzie nie rozumieją, że jak sie ma psy to się z nimi na smyczy wychodzi, do tego jak ma się taką ilość i do tego nieszczególnie przyjaznych..

Link to comment
Share on other sites

male wsciekle sa najlepsze. ja ostatnio chodze codziennie po pracy po corke do dziadkow z psem oczywista. no i spotykamy tam u nich pod blokiem ciekawe zjawisko. otoz maly york...prawdziwa bestia. jak widzi Brutusa to nie tylko drze ryja, rzuca sie na tej smyczy jak brytan lancuchowy, az sie pieni caly... w sumie fajny widok. Brutus juz wogole nie zwraca na niego uwagi - nie ten gabaryt, szkoda energii. za piewrszym razem stanal i patrzyl to na bestie to na mnie i mial taki wyraz twarzy jakby pytal "co to do cholery jest? mam to zjesc czy co? " albo "mamusiu czemu ta swinka morska tak sie dziwnie zachowuje?" (mamy taka bardzo kudlata swinke morska, bardzo rowniez duza ktora Brutus uwielbia lizac...mam takie wrazenie ze yorki mu sie wlasnie myla z Klebuszkiem bo ma taka sama ochote ...polizac)
no ale ta sytuacja to juz nie chamstwo a raczej anegdotka :-)

Link to comment
Share on other sites

Bo małe to wredne podobno :diabloti:
Tak naprawdę to chyba większosć nieprzyjemnych sytuacji mamy właśnie z udziałem mniejszych psów, tyle ze te mniejsze większej szkody nie zrobią jak te większe, bo Benowego dość poważnie pogryzl owczarek niemiecki...

Link to comment
Share on other sites

Ooooj tak, małe są najlepsze. Też rpzestałam liczyć ile już ich z Nuką miałam :diabloti: Każdy najpierw podlatuje z ryjem, pod łapy Nuce i gryzie ją po tych łapach. Kiedyś jej tak pod łapy wleciało coś dziwnego podobnego do yorka, zaczęło ją gryźć i później dziabnęło ją w ogon :crazyeye: Nuka się oczywiście zdenerwowała i jak ryknęła to coś podobnego do yorka znalazło się w tępie ekspresowym za swoją bramą :diabloti: A to coś było takie pewne swojej siły i przewagi (2,5kg wielkość ok 26-29cm), a wystarczyło głośne szczeknięcie i warkot Nuki i w końcu miałam spokój przez resztę spaceru :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='canis_16']mam dość właścicieli yorków(sorry za uogólnienie, ale w większości to prawda) którzy prowadzają je na 5metrowych linkach i myślą że skoro są na smyczy to im wszystko wolno i wogóle ich juz nie pilnują[/QUOTE]

a ja mam dosc wlascieli psow duzych ktorzy prowadzaja je bez smyczy albo na 8m flexi i ich nie pilnuja :)

Link to comment
Share on other sites

Ooooo dokładnie , ja znowu miałam przygodę z tymi psami puszczanymi luzem i to bez opieki nad nimi , biorą jedna z drugą psa a później się tyłka nie chce ruszyć z domu żeby z nim wyjść to się wypuszcza psy samopas na dwór :angryy: stoję sobie z Neronem za nami wyszedł jeden z tych psów i od razu z zębami i warkiem na nas no to Neron jak do niego ruszył tak ja od razu gleba :angryy::angryy::angryy: no jak bym tak wzieła w swoje rece taka kobiete to bym chyba ją rozszarpała :mad: do czarnych oczywiście zadzwonic nie mogę bo naślą później na mnie swoje dzieci wyjete spod prawa :mad: normalnie oszaleć idzie ....

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj jeden mały, pinczerkowaty. Stały oblatywacz osiedli, widziałam go już nie raz. I miałam też spięcie z jego pijanym właścicielem, który wytoczył się zza płotu (stąd wiem, gdzie ten pies mieszka) i ryczał, że zaraz wypuści rottweilera, w czasie gdy ja się darłam, żeby zabrał psa, którego moja suka tarmosiła właśnie w tej chwili. Ale pan miał za mało koordynacji ruchowej, musiał trzymać się płotu. Suka cudem puściła, podbiegacz umknął na posesję z podkulonym ogonem.

No i dzisiaj ten sam mały samobójca, nadbiegł z naprzeciwka, miałam dwie suki, obie wysyłają mu sygnały "zaraz zginiesz", a on najpierw judził z przodu, potem obszedł nas ciasnym łukiem (no i moja w tym głowa, żeby utrzymać obie dziewczynki przy nodze, uspokoić, wyciszyć), odsikał się, ruszył za nami... starszej prawie wlazł pod ogon, zero odczytywania CSów (ona była zjeżona od karku po nasadę ogona, oczy czarne, uszy płasko po sobie, morda zmarszczona, "długie" łapy, głuche warczenie)... no ale szczęśliwie wszedł w zasięg mojego buta szybciej, niż w zasięg pyska Tangi. I dzięki temu żyje sobie nadal. Jutro pewnie znów go spotkamy.

Link to comment
Share on other sites

Greven, jeżeli wiesz, że Twoje psy gryzą i byłyby zdolne zagryźć to dlaczego nie noszą kagańców??!!

Ja rozumiem,że podbiegające psy mogą doprwadzić do szału... Ale jeżeli "wąchający ogon" psiak wywołuje taką agresję u Twojego, to na Twoim miejscu wstyd by mi się było do tego przyznać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']A na koniec sie dowiesz, że twoje groźne i niebezpieczne bestie atakują biednego, spokojnego, łagodnego pieseczka...[/QUOTE]

Nie o to chodzi. Sama mam dużą i silną sukę, która zaczepiona złośliwie przez inne psy również się broni. To normalne. Ale nie wyobrażam sobie żeby mój pies próbował ugryźć innego tylko za to,że powąchał jej ogon.

Link to comment
Share on other sites

No ale ja tu czegoś nie rozumiem ............ regulamin głosi iż pies powinien być zaopatrzobny w smycz lub kaganiec , tu przepis jest przestrzegany a owy pan ma zaczepiajacegho rownie groznego psa i nie przestrzega żadnych przepisów i kto tu powinien sie wstydzic ??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']Greven, jeżeli wiesz, że Twoje psy gryzą i byłyby zdolne zagryźć to dlaczego nie noszą kagańców??!!

Ja rozumiem,że podbiegające psy mogą doprwadzić do szału... Ale jeżeli "wąchający ogon" psiak wywołuje taką agresję u Twojego, to na Twoim miejscu wstyd by mi się było do tego przyznać...[/QUOTE]
Nie noszą, bo nie lubią nosić.

A mnie nie wstyd się przyznać.
Jedna suka jest agresywna, druga w sumie nie, ale "w stadzie" będą współpracować. Są pod moją kontrolą. Na szelkach i smyczach. Nie biegają luzem na terenie, gdzie mogą być inne psy, w miejscach publicznych zawsze krótko przy nodze. Ostrzegam innych właścicieli psów, którzy chcą swojego zapoznać, że moje "mogą się rzucić". Zarówno ludzi z psami luzem, jak i na rozciągniętych flexi staram się mijać z daleka, przechodzę dla świętego spokoju na drugą stronę ulicy. Podbiegaczy ignorujemy do czasu, aż da się ich zignorować i też omijamy, o ile warunki na to pozwalają.

Ja panuję nad moimi psami, gdy są przy mnie.
Niech inni zaczną panować nad swoimi psami, bo zaraz się okaże, że kaganiec to za mało i mam zakładać kolczatkę zamiast szelek, a już najlepiej nie wyprowadzać, tylko wywozić w klatce na kółkach. Albo w ogóle uśpić. I żyjmy sobie dalej w symbiozie z radosnymi podbiegaczami i idiotkami nieumiejącymi zablokować flexi.

Link to comment
Share on other sites

Jak ten sam pies codziennie obszczekuje suki i codziennie próbuje je podgryzać [raczej tak zrozumiałam dobiegniecie do ogona] to ja się wcale nie dziwię....
Sama mam podobną sytuację - średnio 6 razy dziennie, od prawie 2 lat moja suka jest obszczekiwana przez stado [chyba 5] psów zza płotu. Niestety, obok tego płotu muszę iść, żeby dojść do lasu. Efekt jest taki że Birma każdego ujadacza zza płotu olewa, a jakby tamte suki dorwała to pewnie by je pogryzła... Kazdy pies w końcu będzie miał dość.

Link to comment
Share on other sites

Mnie jakoś nie dziwi, że pies wcześniej przez tego samego osobnika obszczekiwany i zaczepiany ma ochotę solidnie go użreć, gdy jest z konieczności trzymany na krótkiej smyczy, ma niemal calkowiecie ograniczone ruchy, a tamten wymusza kontakt fizyczny, w dodatku od tyłu :roll: W takim razie należałoby zakagańcować wszystkie psy, włącznie z moją kundlicą staruszką.

No ale to przecież ten duży jest zły :diabloti: bo duży i nie tej rasy co trzeba.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...