Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Dla mnie trochę enigmatyczny ten opis sytuacji...
To w końcu ta pani stała tam sobie z tym amstaffem bez smyczy, a wy z psami na smyczach przeszliście obok niej, zbliżyliście się?
Bo nie wiem, może z jej strony wyglądałoby to inaczej; Ty piszesz, że jej pies był luzem i podbiegał do Waszych - a ona może z kolei powiedziałaby, że wyszła na łączkę, żeby pies spokojnie pobiegał, a to Wy przyszliście sobie w jej bezpośrednie sąsiedztwo z psami i pretensjami...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']artykul stary jak swiat. zastanawia mnie tylko jedno. czy aby zawsze ten podbiegacz zachowuje sie tak jak to opisujecie? czy po prostu podbiega, zatrzymuje sie pol metra od naszego psa i jest wzajemne powitanie-nawiazywanie znajomosci. [/QUOTE]
Oczywiście, ze nie - ale są psy które mimo to reagują agresywnie. I to właściciele tych psów mają problem.
Moja suka [B]jesli jej pozwolić[/B] podchodziłaby do każdego psa (taki typ "zaprzyjaźnimy się?"), podchodzi i czeka.... jesli pies nie inicjuje powitania, schodzi mu z drogi csując. Dla mnie to nie jest problem, [B]bo i smycz i przywołanie mam[/B], więc jej nic nie powinno grozić. Ale jak idę sobie z nią [B]na smyczy[/B] i ona wyraźnie csuje psu z przeciwka, który się na nią sadzi i pociaga właściciela, a na pytanie gdzie krwa jest kaganiec, pada odpowiedź typu nie lubi, po co, a jak go Pluto z klatki obok zaatakuje, to sie nie będzie miał jak obronić, to mam ochotę zabijać. Dlaczego ja z moim spokojnym psem mamy sie czuć zagrożeniu. Żeby nie było, ze atakuje psów reagujacych agresywnie, bo mam inszego, to mam druga sukę, która dostaje nerwicy na każdego podbiegacza... ale, gdyby zycie tych psów było zagrożone, mimo wszystkie potrafiła jakiegoś zatułc kagańcem, to wysłalabym ją na bezpsia wyspę z dużą ilością piachu (bo sie chyba odnośnie tej wyspy nie zrozumeiliśmy). Nie mówię tu o syt. gdy podbiegacz atakuje naszego, to inna historia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To już rozumiem, skąd pretensja o kagańce :evil_lol: jak się pozwala psu podchodzić do napotkanych obcych zwierzaków. Naprawdę tak ciężko jednak przywoływac psa i zapytać właściciela, czy moga się przywitać?[/QUOTE]

no rozumiem akurat cię bo też tak miałam że wszystkie psy się witały nawet będąc bez smyczy a moja się denerwowała

Link to comment
Share on other sites

Faktycznie trochę uprościłam opis sytuacji.
Spacer odbył się na naszej osiedlowej górce. Wyglądało to tak, że zbliżaliśmy się do tej pani i amstaffa bardzo powoli z bardzo dużej odległości, z psami zapiętymi na smycze. Miała całe mnóstwo czasu, żeby zapiąć psa na smycz. Widziała nas na pewno. Nie zrobiła tego, więc zeszłam z górki i okrążyłam ich łukiem. Pani wydawała się bardzo sympatyczna, wręcz uszczęśliwiona, że jej psiak będzie mógł się przywitać z innymi psami. Często ją widywałam wraz z innymi psiarzami. Widać, że lubi towarzystwo. I tak właśnie było, dopóty, dopóki pani z kudłaczem nie podeszła bliżej. Wtedy ta kobieta wybuchła chamstwem. Nie nakrzyczała na resztę towarzystwa, [U]tylko i wyłącznie na tę jedną panią[/U]. Nie mam pojęcia dlaczego! Ja stałam z boku. Reszta psów i znajomi podeszli do niej i jej psa spokojnie, gdyż ewidentnie nie miała nic przeciwko. Nawet rozmawiali sobie przez chwilę, gdy psy się niuchały.
Górka jest jedynym miejscem na naszym osiedlu, gdzie wszyscy psiarze wychodzą ze swoimi czworonogami na spacery i bardzo rzadko można ją zastać zupełnie pustą. Pani ta na pewno się z tym liczyła, więc gdyby chciała się odseparować z psem od innych psów, poszłaby w inne miejsce.
Była to bardzo dziwna sytuacja. Nie potrafię zrozumieć dlaczego tak bezczelnie potraktowała tę panią. Znajomi również poczuli zniesmaczenie po tym występku tej kobiety.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To już rozumiem, skąd pretensja o kagańce :evil_lol: jak się pozwala psu podchodzić do napotkanych obcych zwierzaków. Naprawdę tak ciężko jednak przywoływac psa i zapytać właściciela, czy moga się przywitać?[/QUOTE]
:cool2:

[quote name='Mada:)'] Nie potrafię zrozumieć dlaczego tak bezczelnie potraktowała tę panią. Znajomi również poczuli zniesmaczenie po tym występku tej kobiety.[/QUOTE]
Wiesz, w sumie nie znasz sytuacji, może te babki wcześniej miały już jakieś spięcie, może ta się chciała jej "odwdzięczyć". Kto wie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To już rozumiem, skąd pretensja o kagańce :evil_lol: jak się pozwala psu podchodzić do napotkanych obcych zwierzaków. Naprawdę tak ciężko jednak przywoływac psa i zapytać właściciela, czy moga się przywitać?[/QUOTE]
Propnuję przeczytać jeszcze raz, w całości. Żeby było Ci łatwiej, to zedytuję poprzedniego posta i pogrubię stosowne fragmenty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko'][B]Oczywiście, ze nie - ale są psy które mimo to reagują agresywnie. I to właściciele tych psów mają problem.[/B]
Moja suka [B]jesli jej pozwolić[/B] podchodziłaby do każdego psa (taki typ "zaprzyjaźnimy się?"), podchodzi i czeka.... jesli pies nie inicjuje powitania, schodzi mu z drogi csując. Dla mnie to nie jest problem, [B]bo i smycz i przywołanie mam[/B], więc jej nic nie powinno grozić. Ale jak idę sobie z nią [B]na smyczy[/B] i ona wyraźnie csuje psu z przeciwka, który się na nią sadzi i pociaga właściciela, a na pytanie gdzie krwa jest kaganiec, pada odpowiedź typu nie lubi, po co, a jak go Pluto z klatki obok zaatakuje, to sie nie będzie miał jak obronić, to mam ochotę zabijać. [B]Dlaczego ja z moim spokojnym psem mamy sie czuć zagrożeniu. [/B]Żeby nie było, ze atakuje psów reagujacych agresywnie, bo mam inszego, to mam druga sukę, która dostaje nerwicy na każdego podbiegacza... ale, gdyby zycie tych psów było zagrożone, mimo wszystkie potrafiła jakiegoś zatułc kagańcem, to wysłalabym ją na bezpsia wyspę z dużą ilością piachu (bo sie chyba odnośnie tej wyspy nie zrozumeiliśmy). Nie mówię tu o syt. gdy podbiegacz atakuje naszego, to inna historia.[/QUOTE]
Ja jeszcze raz specjalnie przeczytałam. Skoro pies który się sadzi jest na smyczy, a Twoja suka się nie zbliży do niego to czemu niby masz sie czuć zagrożona? Nie za bardzo rozumiem?
Moja suka na prawie każdego psa reaguje agresywnie, ma kilka wybranych swoich psiapsielów, reszta jest be. Nigdy nie podchodze pod inne psy, zawsze się staram omijać, jak nie da rady to nawet na zakupkany trawnik właże, ale sorry jak pies sam podbiega a właściciel ma to gdzieć, to sorry nie jest to już mój problem, a właściciela psa luzem który się nie słucha i podłazi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kiłi']Ja jeszcze raz specjalnie przeczytałam. Skoro pies który się sadzi jest na smyczy, a Twoja suka się nie zbliży do niego to czemu niby masz sie czuć zagrożona? Nie za bardzo rozumiem?
[/QUOTE]
A otóż dlatego, że nie wszystkie psy, które spotykamy ważą 20 kg, a ich właściciele powyzej 70 ;) Uwierz mi, ze szlag mnie trafia, że kobitka 65 lat trzymajac się drzewa krzyczy zebym zawracała, bo ona swojego nie utrzyma.... a pies oczywiscie nie ma kagańca, bo nie lubi. Jak widze właściciela, który ledwo co trzyma swojego psa, czy poluzowującego mu 2 m smycz na wąskim chodniku, tak ze ja idąc od ulicy nie mam gdzie uciec.... Powiedz, czy byś sie nie obawiała??
Już nie wspominam o braku kagańca w przypadku naprawde agesywnych psów na klatkach schodowych, to są tak ciasne pomieszczenia, że nawet dwa psy na krótkiej smyczy mogą się łapnąć.

Moja suka, jest bardzo uległa, przyjazna i wiekszosc psów, które moja drugą sukę chciałoby zeżreć na nia nie reaguje. Takie "ostre" przypadki to żadkość, te psy są naprawdę agresywne, bez wzgl. co zrobi drugi pies, podejdzie czy nie, zaszczeka, ulegnie - i za diabła nie rozumeim, czemu nie noszą kagańca?

Ps. Nigdzie nie napisałam, że moje suki podchodzą do innych psów bez zgody ich właścicieli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']A otóż dlatego, że nie wszystkie psy, które spotykamy ważą 20 kg, a ich właściciele powyzej 70 ;) Uwierz mi, ze szlag mnie trafia, że kobitka 65 lat trzymajac mi drzewa krzyczy mi zebym zawracała, bo ona swojego nie utrzyma.... a pies oczywiscie nie ma kagańca, bo nie lubi. [/QUOTE]

No to doszliśmy do sedna sprawy ;)
Tylko nadal nie rozumiem, czemu z tego tytułu, że jakaś staruszka czy 50 kg panienka robi za swoim wielkim agresorem za latawiec, wszyscy posiadacze agresywniejszych psów mają pakować je w kagańce, mimo że na smyczy radzą sobie z nimi doskonale?
W takim przypadku jak piszesz nawet kaganiec nie rozwiąże sprawy; już nieraz pisano że pies potrafi zrobić nim właściwie taką samą krzywdę co i bez niego, nawet złamać kręgosłup małemu pieskowi.
Problem nie w tym, że jakies psy nie noszą kagańców - tylko w tym, że niektórzy ludzie w ogóle nie powinni z psem wychodzić, bo nie chcą lub nie potrafią nad nim zapanować czy to na samej smyczy, czy na smyczy i w kagańcu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']No to doszliśmy do sedna sprawy ;)
Tylko nadal nie rozumiem, czemu z tego tytułu, że jakaś staruszka czy 50 kg panienka robi za swoim wielkim agresorem za latawiec, wszyscy posiadacze agresywniejszych psów mają pakować je w kagańce, mimo że na smyczy radzą sobie z nimi doskonale?
W takim przypadku jak piszesz nawet kaganiec nie rozwiąże sprawy; już nieraz pisano że pies potrafi zrobić nim właściwie taką samą krzywdę co i bez niego, nawet złamać kręgosłup małemu pieskowi.
Problem nie w tym, że jakies psy nie noszą kagańców - tylko w tym, [B]że niektórzy ludzie w ogóle nie powinni z psem wychodzić, [/B]bo nie chcą lub nie potrafią nad nim zapanować czy to na samej smyczy, czy na smyczy i w kagańcu.[/QUOTE]
Niektóre psy nie powinny wychodzić na owe spacery, przy pewnej masie psa człowiekowi cieżko nad nim zapanować tylko fizycznie (zakładając, ze posłuszeństwo leży). A co do reszty się zgadzam, już nie raz pisałam, ze pies może wychodzić w baletkach i na uszach, jeśli tylko nie zagraża innym - a jak juz właściciel to osiagnie, to jego sprawa.
Ja mam w klatce dobka, na samce jest ciety, ale moją sukę też kocha z wzajemnością. Z pewnymi osobami chodzi w kagańcu, z niektórymi nawet luzem. Kilka razy dziennie spotykamy się na klatce, w windzie. Bez ani jednego ekscesu. Ale jego właściciele używają mózgu, a jak trzeba to i kagańca.

Link to comment
Share on other sites

[B]Zerduszko[/B] osoby które tutej się wypowiadały i mają psy bez kagańca nad swoimi psami zapanować potrafią [a przynajmniej tak piszę ;)]. Mimo, że moja suka kagańca nie nosi [właśnie po to, żeby mieć się jak bronić] nie oznacza to, że go nigdy na pysku nie ma [miasta, autobusy, weterynarz itp...]. Swoją drogą też jestem zdania, że jak ktoś [B]nie potrafi[/B] zapanować nad swoim psem to smycz i kaganieć obowiązkowy, a najlepiej wyprowadzanie psa przez kogoś innego...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']A otóż dlatego, że nie wszystkie psy, które spotykamy ważą 20 kg, a ich właściciele powyzej 70 ;) Uwierz mi, ze szlag mnie trafia, że kobitka 65 lat trzymajac się drzewa krzyczy zebym zawracała, bo ona swojego nie utrzyma.... a pies oczywiscie nie ma kagańca, bo nie lubi. Jak widze właściciela, który ledwo co trzyma swojego psa, czy poluzowującego mu 2 m smycz na wąskim chodniku, tak ze ja idąc od ulicy nie mam gdzie uciec.... Powiedz, czy byś sie nie obawiała??
Już nie wspominam o braku kagańca w przypadku naprawde agesywnych psów na klatkach schodowych, to są tak ciasne pomieszczenia, że nawet dwa psy na krótkiej smyczy mogą się łapnąć.
[/QUOTE]
Szczerze to ja nawet takich sytuacji nie brałam pod uwage, w takich wypadkach to pies mógłby być wogóle bez smyczy, skoro byle szarpnięcie powoduje, że właściciel leci za psem. Ja pisałam o takich wypadkach gdzie pies agresywny jest na smyczy (bez kagańca), ale właściciel potrafi go utrzymać, jeżeli nie potrafi to faktycznie zmienia postać rzeczy ;)

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie, to są inne sytuacje. Mój pies by chętnie zjadł inne, a przynajmniej robi dużo hałasu; czasem wychodzę bez kagańca z nim (o niebo jest lepiej, bo nie wrzeszczy tak wtedy - czuje się mniej zagrożony), ale panuję nad nim na smyczy i słownie, w razie czego nawet podniosę (co to dla mnie te 25 kg :cool1:). Nawet gdyby był w stanie zagryźć psa (albo zabić przez przypadek - trudno uratować np. yorczka który gryzie Twojego psa po łapach, moja koleżanka tak miała - jej suka 40kg jork może 4kg, na szczęście nic się nie stało), to ja panuję nad nim całkowicie i nie ma opcji, żeby coś się stało poważnego, jeśli coś specjalnie się nie pcha psu pod pysk z prośbą "gryź mnie" :roll: Gdybym miała problemy z utrzymaniem psa, gdybym obawiała się, że coś się stanie innym psom [B]na smyczy[/B], to na pewno pies nosiłby kaganiec oraz zabezpieczałabym go w różne inne sposoby. I tak samo zGreveni innymi osobami - panują całkowicie nad swoimi psami, mimo ich agresji. Ale naprawdę uważam, że branie na siebie całego ciężaru agresji swojego psa, mimo że to inne prowokują - atakują, podbiegają mimo wyraźnych sygnałów grożących itd - jest bezsensowne. Ja uświadamiam właścicieli, co się stanie następnym razem, jeśli piesek podbiegnie, a jeśli coś mi psa atakuje to nie waham się kopać. Nie czynię tego z przyjemnością, wręcz nie znoszę, ale samo takie podbieganie to dla mnie i mojego psa ogromny stres, a jakoś to nikogo nie obchodzi :roll:

Nie dalej jak wczoraj miałam taką sytuację - szłam gdzieś koło 22 z Fro, żeby nie było - akurat w kagańcu. Weszłam w ciemną uliczkę... Odwracam się do Frotka i widzę za jego ogonem czarnego psa, usiłującego go powąchać. Od razu kiełbacha, wrzask "zooobacz Frociu co maaamyyyy!" i uciekamy, pies dał za wygraną (no bo Fro to nie cieczkująca suka, jaka szkoda). Serce mi waliło potem jeszcze przez 10 minut... Ja tego psa nie widziałam w ogóle, czarny, ciemno. Fro by nie miał jak pogryźć ani nic, ale naprawdę nie potrzebuję kolejnych atrakcji dla niego, żeby był bardziej agresywny, dość mam problemów...:roll: Dobrze, że go nie zauważył. Właścicielkę psa zam - staruszka wychodzi na spacer z samą smyczą, a piesek szuka okazji, ostatnio podbiegał do moich suk...:shake:

Ech, wychodzi jak zawsze to samo - gdyby każdy panował nad swoim psem, nieważne czy fizycznie, słownie czy za pomocą choćby kagańca czy kantara, to świat byłby piękny. Plus jeszcze właściciele zbierający kupy - i normalnie mamy idyllę. Czasem aż zastanawia, że to jest dla ludzi takie trudne :roll:

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie przeczytałam kilka ostatnich stron tego wątku.. ja mam chyba farta albo poprostu fajny typ pieska- NIGDY jeszcze nie miałam żadnych problemów na spacerach.
mam młodego goldka, który podbiega do innych psów, ale powoli i ostrożnie- jak wysyłają ostrzegawcze sygnały czy poprostu "nie są chętne na znajomość" to sobie idzie dalej i nie zaczepia..
Widzę, że sporo tu opini o labowatych, "kochających cały świat"... i nie wiem...to, co robię też jest dla agresywnych psów trzymanych na smyczy złe?? w sumie na logike.. widzą, że jakiś piesek podbiega, wysyłają mu sygnały ostrzegawcze i on odchodzi.. Chyba nic złego w tym nie ma..:oops:

Link to comment
Share on other sites

[B]Fly [/B]pamiętaj - nie wszystkie psy wysyłają sygnały... mówię to z własnego doświadczenia - moja suka na początku nie wysyłała żadnych czytelnych dla innych psiaków sygnały [patrzyła się w pewien określony sposób, który ja umiem rozpoznać], do dzisiaj zdarza się, że tego nie robi.
Po za tym zwykłe dobre wychowanie wymaga, żebyś spytała się właściciela o zgodę, zanim twój psiak podbiegnie...

Link to comment
Share on other sites

moja suke ma agresję lekowa, dla niej taki szarżujący na nas pies to ogromny stres-nie ważne zatrzyma się czy nie. Ruda już panikuje, ogon pod siebie i całkiem w swoim świecie. Chwała bogu robimy postępy-teraz możemy już odwrócić jej uwagę od podbiegacza. Tylko, że czasami JA tego psa nie zauważę. Wtedy mam po spacerze, bo Ruda jest zestresowana i na każdego psa-nieważne czy blisko czy daleko-warczy.

Dlatego trzeba pomyśleć tez o tej drugiej stronie. Niekoniecznie potrzeba samego ataku, by psu zrobić krzywdę, bardziej psychicznie niż fizycznie.

Link to comment
Share on other sites

Fly goldki sa bardziej zrownowazone niz laby. Moj tak samo jak twoj. Podbiega, zatrzymuje sie i czeka wysylajac sygnaly i podchodzi powoli zgodnie z nytykieta psia. A jezeli suka bardzo pachnaca, niekoniecznie z cieczka - niektore tak maja cale zycie - to widzac ze zakochany na zaboj zabieram go na smycz i juz zeby nie molestowal zbytnio.
Ale sa niektore psy ktore leca i od razu skacza bo natychmiast chca sie bawic. Ja mam to szczescie ze mam duzego psa wiec taki radosny podbiegacz nic mu nie zrobi a niechcacy moze oberwac (bardzo rzsdkie sytuacje). Brutus jest bardzo czujny i jak nie zna psa ktory leci do niego to od razu przybiera postawe stop albo poleca wiory. I najczesciej nic sie zlego nie dzieje. Wyjatek stanowi tylko nachalny i bezczelny podbiegacz ktory startuje do mnie lub do mojej corki. Wtedy nie ma wybacz, i generalnie wszystko odbywa sie bez jednego warkniecia. Jest tez duzo psiakow mlodych ktore podbiegaja i od razu liza niunka po pysku. Wtedy tez nie ma problemu. Ale jak juz kiedys pisalam Brutus ma swietnie opanowany jezyk psich sygnalow wlacznie z gestem rozdzielania.
A co do niechamskich zachowan psiarzy...Jest gdzies po sasiedzku facet z ONKiem. Brutus jakos ich nie lubi, od razu sztywnieje. Nie chce zeby startowal do innych samcow, staram sie to hamowac i ogarniczac jak moge. Jak widze ze facet idzie z tym psem to biore Brutka na smycz, staje i czekam. Facet natychmiast idzie w bok i tez bierze psa na smycz a my mozemy sobie pojsc dalej. Ja mowie dziekuje on mi odpowiada prosze bardzo i jest git.
Na mojej klatce schodowej mieszka suczka ONKa. Brutus tez poki jej nie znal to z daleka sie jezyl. Fatalna taka sytuacja i uciazliwa dla obu stron. Ktoregos dnia po prostu go pociagnelam na smyczy i podeszlam do babki z ta suczka. Powiedzialam "przepraszam ale taki stan jest dosc upierdliwy, moze cos z tym zrobimy?". Babeczka sie rozesmiala i odtad zaczela rzucac Brutusowi smaczki a ja podchodze i glaszcze jeje suczke. Brutus przestal na nia reagowac zle.
Wiec sa tez fajni ludzie z ktorymi mozna sie dogadac i wspołistniec bezkonfliktowo na tyle na ile to mozliwe.

Szczesliwego Nowego Roku!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='FLY']to, co robię też jest dla agresywnych psów trzymanych na smyczy złe?? w sumie na logike.. widzą, że jakiś piesek podbiega, wysyłają mu sygnały ostrzegawcze i on odchodzi.. Chyba nic złego w tym nie ma..:oops:[/QUOTE]
Mój pies nie wysyła żadnych znaków, jeśli nie zna psa.

Link to comment
Share on other sites

Z tymi znakami to nie takie proste...
Ilu ludzi nie mających bulli "czyta" te psy? A przecież bull ma bardzo wyraźną mimikę - patrząc na konkretnego bulla dokładnie widać co czuje, co myśli, co zrobi...
Herezję tu napisałam? nie JA po prostu żyję od lat z tymi psami...
Za to nie mam takiego doświadczenia w "czytaniu" innych psów - głównie "futrzaków" i ON-kowatych... I NIE WIEM co one pokazują . Może oprócz ewidentnych zachowań agresywnych ;-) - dla mnie są niekontaktowe ;-)

Czy psy "czytają" psy innych ras? czy traktują je w/g swojego zachowania? jak myślicie?
Ja obserwuję swoje... Bulle bawią się z bokserami jak z bullem i odwrotnie...
I generalnie z obcymi psami tych ras i podobnych nie mamy problemu. I z rasami, których przedstawicieli już poznały... Ale z nieznanymi? o zupełnie innym wyrazie pyska, zwłaszcza o długim włosie??
Czy my jako ludzie rasy białej :razz: dokładnie "czytamy" np Afroamerykanów czy Chińczyków:razz: a o ile jest nam "bliżej" niż bullowi do yorka czy afgana... "a wszystko to przecież pies, a niepodobne" jak mawiał mój dziadek...:razz:

No i jeszcze "znaki" psów w różny sposób okaleczonych przez człowieka... Jaki jest "odbiór" ciętego boksera czy dobermana przez ludzi i psy? a jaki psa "naturalnego"?
Od kiedy wolno mam boksery niecięte - wiecie ile bokser potrafi wyrazić uchem lub ogonem? Jeśli je ma?
Jak ich nie ma to jego sygnały są/mogą być niezrozumiałe dla psów mających uszy i ogony. Jest o logiczne?
Czy ludzie np sprawni ruchowo rozumieją problemy ludzi o różnym stopniu w/w niesprawności? Czy dorozumieją dopiero wtedy jak nas samych to w jakiś sposób dotknie?

Link to comment
Share on other sites

CHI - bardzo ważne kwestie tu wymieniłaś i w całości je popieram. Być może faktycznie niektóre psy nie umieją rozszyfrować sygnałów wysyłanych przez psy zupełnie odmiennej rasy. Ma tu znaczenie okaleczanie psów, jak również ich miniaturyzacja, itp. Być może dlatego często słyszy się stwierdzenie: 'mój pies nie lubi owczarków/ amstaffów/ yorków/'. W rzeczywistości chodzi być może wówczas o niezauważenie sygnałów, bądź błędne ich zinterpretowanie przez danego psa...

Link to comment
Share on other sites

Moja bestia nadal tylko na smyczy (bez kagańca, kolczatki i klatki na kołach), ale za to na środkach uspokajających, bo dookoła trwa wojna... o przepraszam, jest wigilia Nowego Roku. Kanonady, jak na poligonie. Niektórzy nadal wypuszczają psy, żeby pobiegały luzem... biedne, zdezorientowane stworzenia, ciekawe ile z nich nie wróci do domów.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...