Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

panbazyl i czasami to całe szczęście, bo terapeutyczny labek, anioł nie pies, jakoś się wygryzł razem z panem dwóm amstaffom razem i się poratował...
Ale to tylko przykład na to, że o ile ten pies nie gryzie ludzi, to wie, co to zęby w sytuacji zagrożenia, a co dopiero przeciętny pies-włóczykij.

Posted

[quote name='Soko']panbazyl i czasami to całe szczęście, bo terapeutyczny labek, anioł nie pies, jakoś się wygryzł razem z panem dwóm amstaffom razem i się poratował...
Ale to tylko przykład na to, że o ile ten pies nie gryzie ludzi, to wie, co to zęby w sytuacji zagrożenia, a co dopiero przeciętny pies-włóczykij.[/QUOTE]
jeden z moich ma fobie na rasy pierwotne - typu malamut, haszczak czy nawet te miniaturki, bo kiedyś malamut go zaatakował i on to pamieta. Więc wiem, ze musze z nim uważać przy "pierwotniakach" bo on ma pamięć jak słoń.
Człowieka nigdy nie ugryzł żaden (i mam nadzieję, z enigdy do tego nie dojdzie), choć młody bardzo lubi szczypać dziewczyny po tyłkach, ale nie w celu gryzienia bynajmniej :diabloti:

Posted

[quote name='panbazyl']jeden z moich ma fobie na rasy pierwotne - typu malamut, haszczak czy nawet te miniaturki, bo kiedyś malamut go zaatakował i on to pamieta. Więc wiem, ze musze z nim uważać przy "pierwotniakach" bo on ma pamięć jak słoń.
Człowieka nigdy nie ugryzł żaden (i mam nadzieję, z enigdy do tego nie dojdzie), choć młody bardzo lubi szczypać dziewczyny po tyłkach, ale nie w celu gryzienia bynajmniej :diabloti:[/QUOTE]
Ale to są aby ludzkie dziewczyny? :diabloti:

Posted

Dobre xD

Soko, one oddadzą wszystko, jeśli wiedzą że jest czas na ćwiczenia
Na to, że wszystko jest super w życiu bym sama nie wpadła ;p
Od jutra zaczynamy - pomysł genialny :)

Posted

[quote name='panbazyl']jeden z moich ma fobie na rasy pierwotne - typu malamut, haszczak czy nawet te miniaturki, bo kiedyś malamut go zaatakował i on to pamieta. Więc wiem, ze musze z nim uważać przy "pierwotniakach" bo on ma pamięć jak słoń.
Człowieka nigdy nie ugryzł żaden (i mam nadzieję, z enigdy do tego nie dojdzie), choć młody bardzo lubi szczypać dziewczyny po tyłkach, ale nie w celu gryzienia bynajmniej :diabloti:[/QUOTE]
moja suka , wyżeł , nienawidzi labradorki sąsiada , z wzajemnością oczywiście :)nienawidzą się od początku nasza Fiśka jest młodsza od tamtej , i myślę że suka sąsiada nieźle musiała jej kiedyś "nagadać" , nigdy się nie pogryzły ale szczekają na siebie jak wściekłe :) pyskówka na całą ulicę :)

Posted

[quote name='Victoria']Miałam taki okres, że się chwilami własnych psów bałam (chodzi o sytuacje z pilnowaniem jedzenia). Teraz też mam takie chwile, ale zamykam oczy i wyobrażam sobie, że nie ma tam psa, wyciągam rękę i śmiałym ruchem zabieram to co chciałam. Jeszcze mnie pies (specjalnie) nie ugryzł. Raz się zdarzyło, że Lusia (york) się na mnie rzuciła, ale to była moja wina, bo podeszłam do niej od tyłu, kiedy jadła. Jak widzi, że ja to ja, to daje sobie w misce grzebać. tylko czasami ma takie fazy, że warknie, ale nie ugryzie. Innym razem pomyliła mój palec ze szmatką. Miała coś ok pół roku. Nawet moje wrzaski nie sprawiły, że puściła, a nawet lepiej - zaczęła szarpać ;] Miałam paznokieć przedziurawiony i cały fioletowy..
A z Naną to nie wiem jak jest, bo nie warczy, tylko tak staje nad 'zdobyczą', jakby ją sobą chciała zasłonić. W takich momentach mam obawy przed wyciągnięciem ręki po przedmiot. Natomiast z michy mogłabym jej wszystko zjeść ;p Ale tylko ja, nikomu innemu nie pozwala sobie w jedzeniu grzebać.[/QUOTE]
Mój znajduś był tak wystraszony jak go dostałam, że cały drżał po jeździe autem, zaślinił się i mnie obsikał jak tylko wzięłam na ręce tego małego wychudzonego kołtunka.
Ma do tej pory jazdy z pilnowaniem jedzenia (tzn. kości) ale nie gryzie mnie tylko czasem jeszcze warczy, przy tym macha często ogonkiem.
Teraz do auta wskakuje tylko jak otwieram drzwi, ale popiskuje w czasie jazdy jeszcze.
Teraz wypróbuję Wasz sposób wymiany na coś lepszego.
Poza tym, że ten pies warczy przy jedzeniu to tak naprawdę, chyba nie jest w stanie ugryźć.
To taka kochana laleczka, co tylko by siedziała na kolanach albo chociaż na fotelu i patrzyła co ktoś robi.

Nie mogłabym mieszkać pod jednym dachem z psem, którego się boję.

Posted

[quote name='Litterka']Ale to są aby ludzkie dziewczyny? :diabloti:[/QUOTE]
jak najbardziej.
[quote name='lilk_a']moja suka , wyżeł , nienawidzi labradorki sąsiada , z wzajemnością oczywiście :)nienawidzą się od początku nasza Fiśka jest młodsza od tamtej , i myślę że suka sąsiada nieźle musiała jej kiedyś "nagadać" , nigdy się nie pogryzły ale szczekają na siebie jak wściekłe :) pyskówka na całą ulicę :)[/QUOTE]
psy jak ludzie - też mają swoje fobie na innego, co tu się dziwić.

[quote name='zaginiona sara']Mój znajduś był tak wystraszony jak go dostałam, że cały drżał po jeździe autem, zaślinił się i mnie obsikał jak tylko wzięłam na ręce tego małego wychudzonego kołtunka.
Ma do tej pory jazdy z pilnowaniem jedzenia (tzn. kości) ale nie gryzie mnie tylko czasem jeszcze warczy, przy tym macha często ogonkiem.
Teraz do auta wskakuje tylko jak otwieram drzwi, ale popiskuje w czasie jazdy jeszcze.
Teraz wypróbuję Wasz sposób wymiany na coś lepszego.
Poza tym, że ten pies warczy przy jedzeniu to tak naprawdę, chyba nie jest w stanie ugryźć.
To taka kochana laleczka, co tylko by siedziała na kolanach albo chociaż na fotelu i patrzyła co ktoś robi.

Nie mogłabym mieszkać pod jednym dachem z psem, którego się boję.[/QUOTE]
jak kiedys bedziesz u mnie, weź go ze sobą, zrobię mu sesję na oduczanie warczenia przy jedzeniu i oduczanie na rzucanie sie na jedzenie. Już kilka psów tego oduczyłam. niedaje w 100% pewności, ze się uda, ale spróbowac mogę.
W środę całkiem przez przypadek zaskoczylam koleżanke tym, że jak bylam u mniej jej labradorka nic nie wysępila ode mnie a w dodatku nawet nie skoczyła na mnie. Nie mam częstego kontaktu z tą labradorką, ot tak raz na pol roku, ale bez slów zrozumiala o co mi chodzi, koleżanka byla w szoku, ze jej pies moze być grzeczny (pomijam fakt, że grzeczna byla tylko przy mnie....)

Posted

Dobrze, tylko niech Twoje maluszki ich nie stratują :).
Jak to robisz? Ona ma postępy ale nie tak łatwo wyplenić z psa złe zachowanie.
Miała pewnie nieciekawą przeszłość.
Jest taka słodziutka no i sępi, ale wie, że jak pani nie chce to nie da i nie ma co udawać surykatki :)

Posted

[quote name='panbazyl']częstego kontaktu z tą labradorką, ot tak raz na pol roku, ale bez slów zrozumiala o co mi chodzi, koleżanka byla w szoku, ze jej pies moze być grzeczny (pomijam fakt, że grzeczna byla tylko przy mnie....)[/QUOTE]

to tak jak moja sunia jest grzeczna tylko przy moim tacie:evil_lol: nigdy na niego nie skoczyła, chociaż chyba odbija to sobie na mojej mamie, obskakując ją niemiłosiernie :roll:

Posted

Ciężko mi opowiedzieć na piśmie jak to robię. o prostu to się "samo" robi. Nie dąsie tego opisać. Bo wyjdzie jak z programu Czarka zupełnie :evil_lol:. W każdym razie na moich psach przetestowałam, tyle ze wszyscy w domu musza sie stosowac do zasad, nawet dzieci i goście, przerobiłam też na psach chwilowych tymczasach i na psach gościach. U jednych szybciej są efekty u innych wolniej, najwolniej przyswajają wedze jednak wlaściciele psów :eviltong:

Posted

Pies, który akceptuje przewodnictwo człowieka nie rzuca się na niego podczas jedzenia ani nie warczy tylko zerka i ewentualnie odchodzi od miski.

Inna sprawa, że grzebanie psom w miskach jak jedzą to głupota. Żaden przewodnik stada tak nie robi, bo go nie interesuje, co z żarciem robią inne psy jak już się sam naje. Znam ludzi, którzy uważają, że grzebanie w miskach czegoś dowodzi, ale to jest totalne nieporozumienie i najprostrza droga do utraty autorytetu oczach psa.

Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie, na których ich własne psy warczą podczas jedzenia mają porządnie powywracane relacje w swoim psio-ludzkim stadzie, tzn najczęściej nie stawiają psom żadnych granic. No i, co ciekawe, jak mały piesek się jeży to jest słodkie, ale jak zrobi to rotek, to wypisują do mnie maile w środku nocy (telefonu już nie podaję, bo nie prowadzę pogotowia behawiorystycznego 24/7, czego niektórzy nie mogli zrozumieć ;) )

W moim wypadku mam, że tak powiem, naturalny autorytet. Moje psy (w tym te, które miały poprzednio problemy z agresją wobec ludzi) przepuszczają mnie w drzwiach, jedzą na komendę, nie kradną z podłogi, jak mi spadnie kawałek mojego jedzenia, mogę im obcinać pazury i opatrywac rany nie narażając się na jakiekolwiek nieprzyjemności. Nigdy nie uderzyłam ani w inny sposób nie nadużyłam zaufania żadnego psa. W moim przypadku asertywność, jasne granice i dobra komunikacja (także mową ciała i CS) to jest to, co działa.

Może tak po prostu jest, że 'aura' niektórych osób lepiej działa na psu niż innych. Podobnie jak niektórzy łapią kontakt z dziećmi a inni nie. Sporo też zależy od psa. Rasy bojowe i obronne mają zazwyczaj dużą potrzebę ustalenia hierarchii i jeśli człowiek tego nie zaspokaja, one przejmują 'dowodzenie'. Nie dlatego, że są wredne ale dlatego, że to jest instynkt podtrzymywany przez wieki hodowli.

Dodam też, że obydwa śpią ze mną w łóżku od czasu do czasu, a nawet codzienie, jak pogoda jest zła i im się chce poprzytulać. Ale mamy na tyle jasne relacje, że ani im w głowie uznać, że ten przywilej świadczy o czymkolwiek innym niż o tym, że mają fajną przewodniczkę i powinny być wdzięczne ;) Jak mam ich dość, to wydaję komendę i idą do swoich 'łóżek'. ;)

Posted

[quote name='motyleqq']to tak jak moja sunia jest grzeczna tylko przy moim tacie:evil_lol: nigdy na niego nie skoczyła, chociaż chyba odbija to sobie na mojej mamie, obskakując ją niemiłosiernie :roll:[/QUOTE]
Ja mam to samo z Arielką- jest ojciec, Arielka grzeczna- wzór psa (jest też jego ulubionym psem z pośród moich 5-ciu psów ;)). A dlaczego Ojciec tak ją lubi? Bo taka grzeczna :evil_lol:...
Szkoda że tylko przy nim- normalnie to diablę wcielone...:roll:

Posted

a mi się zdarza grzebać w misce z żarciem, nie po to, żeby coś pokazywać, tylko jak mam powód. dodaję coś, albo zabieram kawałeczek, bo mi się za duzo nasypało itp. psy jedzą dalej nie wyglądają na załamane, złe, czy jakiekolwiek inne. jednocześnie nie pamiętam sytuacji, żebym musiała to wkładanie rąk do miski jakoś ćwiczyć. a żeby było śmieszniej, jednocześnie nie jest tak, że mam mega posłuch, więc jeden nawyk nie oznacza od razu że w innych sprawach jest miodzio idealnie ;-)

Posted

ja moim moge w miskach i z miskami robic co tylko mnie sie podoba, tak samo jak tylko ja moge im pozwolic jeść z misek (no inni też, nawet dzieci, psy bez pozwolenie nie rusza nic z miski, tym bardziej ze stołu). zazwyczaj nie mam potrzeby grzebania w miskach, ale czasem musze odsunąc miche dalej, bo mi przeszkadza i psy bez żadnych oporów godzą się na moje czynności.

Posted

U moich psów to kwestia zaufania. Jeszcze rok temu Iwan mi nie ufał tak bardzo, jak dziś. Nie mogłam mu grzebać w misce, zabierać czegoś z pyska czy dotykać po łapach czy brzuchu. Dzisiaj mogę wszystko, choć nie uczyliśmy się tego. Iwan po prostu mi zaufał i wie, że nic złego mu nie zrobię, czy nie zabiorę jedzenia.

Posted

ja mam spokój ze smieciami w misce (miski chowam po jedzeniu od razu) - jestem wredna dla gości i na dzień dobry dostają informacje, że maja nie zwracac uwagi na psy, czyli je ignorować, i jeśli je poczęstuja czymkolwiek ze stołu - nie odpowiadam za szkody wyrządzone przez psy! Skutkuje :) Nie ma sensu tłumaczenie - dopiero po jakimś czasie opowiadam więcej na temat dlaczego tak a nie inaczej, ale na początek ignoracja psów i podarunki ze stolu na wlasną odpowiedzialność (czasem ktoś łamie ta zasadę, ale tylko raz, jak go pies opluje przy sępieniu lub wejdzie na kolana a ja oczywiście stosuję ignoracje psów i nie odwołuję, to drugi raz nie ma próby łamania domowych przepisów). Można to zakwalifikować jako chamstwo z mojej strony, ale skuteczne.

Posted

[quote name='panbazyl']ja mam spokój ze smieciami w misce (miski chowam po jedzeniu od razu) - jestem wredna dla gości i na dzień dobry dostają informacje, że maja nie zwracac uwagi na psy, czyli je ignorować, i jeśli je poczęstuja czymkolwiek ze stołu - nie odpowiadam za szkody wyrządzone przez psy! Skutkuje :) Nie ma sensu tłumaczenie - dopiero po jakimś czasie opowiadam więcej na temat dlaczego tak a nie inaczej, ale na początek ignoracja psów i podarunki ze stolu na wlasną odpowiedzialność (czasem ktoś łamie ta zasadę, ale tylko raz, jak go pies opluje przy sępieniu lub wejdzie na kolana a ja oczywiście stosuję ignoracje psów i nie odwołuję, to drugi raz nie ma próby łamania domowych przepisów). Można to zakwalifikować jako chamstwo z mojej strony, ale skuteczne.[/QUOTE]

E tam, chamstwo ;) Czasami nic innego nie działa. Mój Faust jest psem nadpobudliwym (podłoże lękowe), więc na początku rzucał się na każdą osobę i obskakiwał, podgryzał itp. Taka typowa nerwicówka. Dosłownie, rzucał się nawet na osoby przechodzące chodnikiem! Jak już go jako tako zrehablitowałam, to umie się powstrzymać, ale kiedy ktoś obcy do niego zagaduje czasami włączają mu się stare przyzwyczajenia. Zwłaszcza, kiedy obce osoby gapią mu się prosto w oczy (wiadomo, dla psa to konfrontacja). No i niestety ja też musiałam się uciec do Twojej metody, bo prośby nic nie dawały, a moim zdaniem to nie jest w porządku, że ktoś mi regularnie psa drażni (bo dla Fausta to było takie podpuszczanie), a ja muszę nad nim panować. Jak kilku sąsiadom ubrudził płaszcze i pocapał za szaliki, to już się ze mną nie wykłócają, że 'ale on się tylko chce przywitać' itp. Jedną pijaną pannę nawet przewrócił, ale to tez nie moja wina, bo mówiłam jej trzy razy, że ma nie podchodzić i nie witac się z pieskiem, ale ona oczywiście wiedziała lepiej.

Swoją drogą ludzie są naprawdę zagadkowi - jak im mówię, żeby nie schylali się, nie witali, bo pies jest nadpobudliwy, rzuci się, capnie albo pobrudzi to nie słuchają, a jak już się zacznie rzucać to oczekują, że ja go będe trzymać a oni dalej bedą do niego gadać. :???:Odkąd stałam się [I]chamska[/I], mam spokój.:megagrin: Według mnie to nie chamstwo tylko pozwolenie ludziom na zmierzenie się z konsekwencjami własnych wyborów.

Posted

A mnie ostatnio (wyjątkowo) spotkała naprawdę miła przygoda :) Tamlin był już po spacerze, zabrałam więc do parku Baldura. Po około 30 min. zobaczyłam z daleka biegającego luzem owczarka niemieckiego. Pies był daleko, po za tym znam go z widzenia i wiem, że się naprawdę słucha, więc nie zrobiło to na mnie wrażenia. Po pewnym czasie zorientowałam się jednak, że pie się jednak zbliża w naszym kierunku, parę metrów za nim szedł właściciel. Baldur jak to Baldur, zjeżył się, zaczął ostentacyjnie podskakiwać i groźnie woofać, żeby odgonić owczarka. Wiedziałam, że Baldur to tylko pozorant, i pobawiłby się z kolegą, ale ludzie gdy widzą jego wyszczerzone kły i warkot są przekonani w 100 %, że to bestia, która ma chęć zagryźć ich psa, toteż zrezygnowana, pociągnęłam Baldura w przeciwnym kierunku :sad:. Odwracam się, mężczyzna nas zauważył, zapiął owczarka na smycz i ... ruszył w naszą stronę. Ja dalej się cofałam, ale on nie dawał za wygraną, więc się zatrzymałam. Facet stanął jakieś 10 metrów od nas i zapytał grzecznie czy może podejść. Zrezygnowana spojrzałam na Baldura, który ze zjeżoną ponownie sierścią, wielkimi kłami na wierzchu, warkotem i wyrywaniem się w stronę owczarka, wyglądał mało ciekawie. Nie wierząc za bardzo, że facet mi uwierzy, skoro wierzy mi jedna osoba na dwadzieścia, odkrzyknęłam, że może. Ostrzegłam tylko, że Baldur lubi szczypać po tyłku inne psy. Mężczyzna się roześmiał z tego szczypania, więc wytłumaczyłam, że Baldur naprawdę nie gryzie, nie chce też dominować, tylko dosłownie podszczypuje po zadzie, żeby przestraszyć obcego psa, wobec którego jest nieufny. Facet się nie przejął więc spuściłam Baldura, a facet spuścił owczarka. Okazało się, że obaj mają rok. I się zaczęło :lol: Baldur dorwał się do tyłka owczarka, owczarek się zdziwił i zaczął uciekać przed Baldurem, po chwili role się odwróciły :lol: I tak szaleli kolejne 40 minut :multi: W ten sposób Baldur zyskał nowego kumpla Barry'ego :multi: A ma ich niewielu, bo mało kto chce dać mu szansę:shake: Dawno nie byłam tak uradowana spacerem :) Bardzo podobała mi się postawa tego pana, który 1. zapiął najpierw swojego psa, żebym się czuła pewniej 2. grzecznie zapytał czy może podejść 3. nie ocenił Baldiego po pozorach. Oby więcej takich ludzi :)

Posted

[QUOTE]Odkąd stałam się [I]chamska[/I], mam spokój.[/QUOTE]

a ja nie mam :/ Lenny skacze - od szczyla obskakuje ludzi na powitanie i nie mogę go tego oduczyć, on tak się cieszy, że nad nim nie panuje, po prostu nie słyszy co się dzieje... i każdego proszę żeby nie pozwalać mu skakać, żeby kiedy skacze zacząć go olewać - nic nie pomaga, ludzie wręcz mówią "nie szkodzi! niech brudzi, taki słodki!" no i weź tu psa wychowaj jak nie tylko obcy ludzie, ale i rodzina i znajomi to utrudniają :/

Posted

Dziewczyny, czytam własnie książkę Millana i powiem Wam, że jest rewelacyjna. Wiele zachowań psów interpretujemy błędnie.

Merrick,
"Pies dowiaduje się, że pokazując zęby, może trzymać ludzi(psy) na dystans. Niedługo potem szczerzenie zębów zamienia się w szczypanie. Dobra wiadomośc jest taka, że psy gryzące ze strachu na tym etapie nie zagłębiają kłów w ciało. Zazwyczaj tylko uszczypną, by się szybko wycofać".

sachma,
"Zauważyłem, że dla moich klientów słowa [I]szczęście[/I] i [I]pobudzenie [/I]często oznaczają to samo. 'Ona jest szczęśliwa, bo mnie widzi!' Ale to wcale nie jest to samo. Szczęśliwa suczka jest czujna, ma postawione uszy, podniesioną głowę i macha ogonem. Nadmiernie pobudzony pies podskakuje, głośno dyszy i nie sposób go zatrzymać"

:) Książka jest niesamowita, zresztą jak wszystkie metody Cesara. Naprawdę warto ją przeczytać :)

Posted

Hej,
macie może jakieś ćwiczenia na skupienie i/lub wyciszenie psa?
Mój urwis też jest nadpobudliwy strasznie. Bez rozproszeń jest bajka - wykonuje wszystkie komendy, zostaje nawet w miejscu na 10-15 min. Wystarczy jednak tylko jeden nowy psiak/człowiek w zasięgu wzroku i jedyną komendą do wyegzekwowania jest siad i to tylko na chwilę. Facet, bo tak się zwie moja psina, dyszy, skacze, merda ogonem jak opętany, albo dla odmiany waruje i czai się, żeby po chwili wyskoczyć i pacnąć przednimi łapami o ziemię w ukłonie zapraszającym do zabawy.
Robimy ćwiczenia na patrzenie na przewodnika, ćwiczymy zostań, a gdy nasypie karmy do miski, to zawsze karzę mu chwilę odczekać zanim weźmie. Może macie jeszcze jakieś ćwiczenia?

Posted

Z gośćmi to już tak jest, że nie wszyscy są reformowalni. Moje psie ADHD jest ogromnie przyjacielskie, choć wygląda "groźnie" (nie wiem jak pies z różowym psykiem może być groźny) - mix amstaffa. Za każdym razem informuję żeby zachowywali się tak jakby psa nie było. Jedni tak robią i jest spokój, inni nie - dotykają go, pochylają się - pies się ekscytuje. 26 kg skaczącego silnego psa to nie jest coś co chcę widzieć w domu. Na spacerach jest już ok, wita się z psiarzami w parterze, choć potrafi dać buzi z wyskoku.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...