Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Mariusz1']
[B]Kopniecie psa czy tez psikaniem gazem jest jedno znaczne ze [/B][COLOR=#4444ff]znęcaniem [/COLOR][COLOR=#4444ff]się[/COLOR][B] .[/B][/QUOTE]

NIE. To jest obrona. I pomijając jakieś straszliwe kopniaki z całej siły w brzuch, nie pozostawia to żadnej trwałej szkody na zdrowiu psa.
Taki malusi wyciąg prawniczy:
"[I]Co do zasady dla uznania, że miało miejsce znęcanie się wymagana jest wielość zachowań sprawcy.[/I]"
Do tego jest jeszcze celowość - czyli zrobienie krzywdy. Żadna obrona nie jest więc znęcaniem się.
Gdybyś Ty szedł z psem na smyczy czy tam bez, a za Wami szedł ktoś, kto wielokrotnie by psa straszył, kopał, rzucał w niego kamieniami - to jest znęcanie się. Jednorazowe odpędzenie psa, również z użyciem przemocy, nie jest znęcaniem się.
Naucz się znaczenia słów i wyrażeń, zanim zaczniesz próbować zszokować nimi ludzi...
Bo prędzej ja mogę podciągnąć pod znęcanie się nieproszone podbieganie czyjegoś niedopilnowanego psa do mojego, który przykładowo ma traumę po pogryzieniu i się go boi, niż moje poczęstowanie gazem agresora.

[quote name='Mariusz1']
[B]Sa inne sposoby by [/B][COLOR=#4444ff]przegonić[/COLOR][B] psa a jak ma sie małego psa to [/B][COLOR=#4444ff]nie[/COLOR][B] problem na [/B][COLOR=#4444ff]ręce[/COLOR][B] go [/B][COLOR=#4444ff]brać,sa rozne odstraszacze które krzywdy psu nie zrobią specjalne! na zwierzyne a nie używać gaz na ludzi kogoś tu mocno poj... [/COLOR][/QUOTE]

Ja wzięłam małego psa na ręce w jego obronie tylko raz. Sekundę później miałam opartego łapami o brzuch 50-kilowego bydlaka. Nie, dziękuję, nigdy więcej - wolę gaz. I nie mam zamiaru w ułamkach sekundy kiedy biegnie do mnie obcy duży pies testować odstraszaczy na zwierzynę, czy innych wynalazków o wątpliwej skuteczności. Nie ma na to czasu. A na gazie nie jest napisane, że jest na ludzi. Jest napisane, że jest to gaz obronny. Jeśli już nie daj boże trafi się sytuacja, kiedy mój pies w niemiłych zamiarach pobiegnie do czyjegoś, to 1000 razy wolę, żeby dostał gazem, niż został skopany czy pogryzł się z psem. Niefortunnym kopnięciem można psu coś uszkodzić, złamać, może pęknąć śledziona, cuda. Po pogryzieniu będą skutki psychologiczne, wzrośnie agresja do innych psów albo lęk, mogą być babrające się rany, zakażenie, przy pechu pies może stracić oko, etc. A przy gazie co? Popiecze go pół godziny i koniec? STRASZNE.
Zacznij myśleć logicznie, a nie stereotypami, bo Twoja jazda po gazie pachnie mi jakimś pokoleniem HWDP, które nie ma pojęcia, jak działa, ale jest ZUY, bo policja go używa, i lepiej kogoś połamać niż poczęstować gazem...

[quote name='Mariusz1']
To powiedz mi gdzie mam go puszczać tak żeby nie nabawił sie choroby stawów na starość jak taki madry prawnie jesteś to pewnie wiesz gdzie można psy tak puszczać.[/QUOTE]

Choroby stawów na starość pies może się nabawić od spania na betonie, od zbyt intensywnego treningu, urazów - na pewno nie od tego, że nie biega bez linki. Czytałeś w ogóle co pisałam? Masa husky NIGDY nie biega bez smyczy - a są znacznie bardziej wysportowane od masy wychodzących bez smyczy kanapowców. Husky to pies sportowy. Takiego psa się bierze na jogging, trenuje przy rowerze, jak ktoś ma możliwość to w zaprzęgu... Jest milion możliwości. Puszczenie psa, żeby robił kółka po lesie nie ma NIC wspólnego ze sportem i mądrym treningiem, nie męczy też psa (wyhodowanego tak, że dziennie robił kilkadziesiąt km z obciążeniem...), za to stwarza zagrożenie, jeśli pies nie jest posłuszny.

[quote name='Mariusz1']
Przeprosiny były a on na mnie z morda chociaż nic nie zrobił nie zareagował na to ze albo moj pies zrobi cos jego psu albo ze jego pies zrobi cos mojemu psu jak ja bym zobaczył mniejszego psa który do mojego podbiega odgonił bym go a on siedział na rowerze trzymając psa na smyczy i czekając co sie stanie była byś zadowolona jakby twoj pies podbiegł do mojego a ja bym sie nie ruszał i patrzał na przebieg wydarzeń? Myślę ze nie.[/QUOTE]

A może czekał, aż Ty odwołasz albo zabierzesz psa?
Gdybyś miał minimum wiedzy i doświadczenia w zapobieganiu i rozdzielaniu spięć między psami, wiedziałbyś, że czasami przedwczesna ingerencja człowieka może doprowadzić do eskalacji agresji.

[quote name='Mariusz1']Paulina psy w takich sytuacjach przyjmują pozycje obrona tak dla twojej wiadomości a psa musiałem złapac za ogon bo tamten idiota nie zrobił nic żeby swojego PSA ODCIĄGNĄĆ tak trudno przeczytać ze zrozumieniem ?[/QUOTE]

Bzdury.
Ty chyba sobie stroisz żarty z nas wszystkich. Jak ktoś ma odciągnąć swojego psa, skoro to Twój podbiegł?? Odciąganie swojego psa na smyczy, kiedy podbiega inny luzem, o nieznanych zamiarach, bez kontroli, też może sprowokować bójkę, bo zmuszając swojego psa do wycofania się, prowokujemy obcego, żeby napierał dalej; odciągając swojego również możemy niechcący zmusić go do wysłania sygnałów w mowie ciała, które sprowokują atak.

[quote name='omry']Wiesz, niektórzy też mają prawo mieć już dość. Może to nie pierwsza taka sytuacja (niekoniecznie z Twoim psem), a z Twoich postów wynika, że Ty nie widzisz w swoim zachowaniu nic złego. Ja też w pewnym momencie bym miała dość i jakby mi jakiś pies podbiegł do mojego rottweilera, to miałabym to już gdzieś. Skoro jesteś taki nieodpowiedzialny, to się za swojego psa sam martw i może to Cię czegoś nauczy. Ja się odpowiedzialna za wszystkie psy świata nie czuję. Panuje nad swoimi i jakby każdy tak potrafił, to świat byłby piękny.
Nie łudzę się, że coś zrozumiesz, bo jak widać patrzysz baardzo egoistycznie na takie sytuacje. Każdy ma być odpowiedzialny, bo Ty nie chcesz swojego dorosłego samca wychować. Radzę Ci, byś nigdy nie trafił na agresywnego psa, który zrobi Twojemu krzywdę, bo Tobie nie chciało się psa nauczyć, jak należy się zachować.[/QUOTE]

AMEN, nic dodać, nic ująć.
Każdy ma się starać i zwijać, tylko nie Ty. Dwuletni samiec podbiegający do innych psów, nieodwoływalny, puszczony luzem, to chodzące kłopoty.
Moja rada - zanim zaczniesz słać ludziom od gimbusów, którym jako jedyny tu chyba jesteś albo niedawno byłeś, jak wnioskuję z postów, sam się postaraj zająć swoim psem. Masz psa z genami husky - stworzonego do SPORTU (a przypominam, że sportem nie jest bieganie luzem między drzewami) - więc mu to zapewnij. Nie będziesz miał czasu ani powodu wymyślać sobie jakichś chorób stawów na starość, a i dorastającemu samcowi lepiej wyjdzie na psychikę jak będzie miał okazję się zmęczyć i wyżyć bez szukania guza u obcych psów. Jak już zapewnisz psu to, do czego jest stworzony, weź się za wychowanie, szczególnie wypracowanie bezwzględnego przywołania.
Wtedy porozmawiamy pewnie na tym wątku w innym tonie i z większym zrozumieniem, bo na razie Ty i Twój pies to pępek świata.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mariusz1']
@[B][URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/73424-dog193"]dog193[/URL] [/B]
Pies to nie zabawka na smycz...

[/QUOTE]

To świetnie. No i...? :)


[quote name='Mariusz1'] a to ze inny włąsciciel nie potrafi zareagować jak jakis pies podejdzie to jest po... i tyle [/QUOTE]

A jaki jest w takim razie właściciel, który nie ma żadnej kontroli nad psem i go puszcza luzem, radośnie uważając się za pana tej dzielni i myśląc, że każdy napotkany człowiek ma radzić sobie z jego psem, tylko nie on sam? :) Epitetów by zabrakło :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mariusz1'] była byś zadowolona jakby twoj pies podbiegł do mojego a ja bym sie nie ruszał i patrzał na przebieg wydarzeń? Myślę ze nie.[/QUOTE]

Myślę, że nie doszło by do takiej sytuacji, bo zdecydowana większość tutaj obecnych ma nad swoimi psami kontrolę. I w tym rzecz, drogi Mariuszu. Gdybyś panował nad swoim psem, to takiej sytuacji w ogóle by nie było i nie miałbyś co roztrząsać.
Rozumiem, że jeśli kiedyś pod auto wpadnie (czego ci oczywiście nie życzę, ale widząc jak idziesz w zaparte ciężko nie brać pod uwagę różnych scenariuszy), bo dajmy na to coś zobaczył ciekawego, a ciebie ma wyraźnie gdzieś, to to będzie wina kierowcy, który akurat przejeżdzał? Obwinisz cały świat, ale siebie nie? To bardzo wygodne ;)

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że trochę koloryzujecie jego wypowiedź... Chodzi tylko o brak reakcji faceta. Ani szarpnięcie smyczą, nie wspominając o odciągnięciu swojego. Dla mnie osobiście jest to niepojęte, żebym nie zareagowała jakby mój pies "zagryzał" innego, bo podbiegł żeby się przywitać... Mariusz ciągle pisze tylko o tym, a ja tu widzę jazdę jak po szmacie, bo "ma niewychowanego psa". Nigdzie nie napisał, że nie czuje się winny i nie ma sobie nic do zarzucenia.

Chyba muszę przekonać się na własnej skórze, że łagodzenie sporów na dogo nie ma sensu :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

nie no zaraz, kolega puszcza psa tylko tam gdzie nie ma ruchu i zwierząt w LESIE....wiec o ile jakiś cham mu samochodem nie wjedzie to nie ma takiej opcji....tylko te zwierzęta mnie zastanawiaja...

Gezowa tylko właśnie psy się jeszcze nie gryzły to pierwsze. A drugie to właśnie szarpnięcie smyczy w takiej sytuacji bardzo łatwo moze sprowokować atak więc bardzo dobrze że facet nie szarpał...bo ciekawe czy wtedy zdążyłby dobiec a facet zejsć z roweru i to nie uszkodzony i utrzymać psa. Dodatkowo utrzymanie i odciągnięcie dużego psa jak ma przed sobą przeciwnika a ty masz jeszcze rower do łatwych nie należy i jak ktoś tu już pisał cofnięcie się psa mogło spowodować upewnienia podbiegacza że warto przeć dalej do przodu i gdzie wtedy niby psa odciągnąć? Facet mógł może i jakoś zareagować. Natomiast tu problemem prawdziwym jest to że ktoś nie umie zapanowac nad własnym psem a wymaga tego od innych....i że tak się brzydko wyrażę jest pies pogrzebany.

ps: W chwili obecnej ja nad moim psem też nie panuje, jak widzi innego psa odstawia takie cyrki że maj tylko ochotę zapaść się pod ziemię..:shake: a nie jest agresywny, autentycznie chce się bawić co nie zmienia faktu że inny pies ma prawo na nachala zareagować agresją i jest to wtedy moja wina

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gezowa']Wydaje mi się, że trochę koloryzujecie jego wypowiedź... Chodzi tylko o brak reakcji faceta. Ani szarpnięcie smyczą, nie wspominając o odciągnięciu swojego. Dla mnie osobiście jest to niepojęte, żebym nie zareagowała jakby mój pies "zagryzał" innego, bo podbiegł żeby się przywitać... Mariusz ciągle pisze tylko o tym, a ja tu widzę jazdę jak po szmacie, bo "ma niewychowanego psa". Nigdzie nie napisał, że nie czuje się winny i nie ma sobie nic do zarzucenia.

Chyba muszę przekonać się na własnej skórze, że łagodzenie sporów na dogo nie ma sensu :diabloti:[/QUOTE]

Naprawdę uważasz, że ma prawo mieć pretensje do gościa, który jechał na rowerze z psem na smyczy i do którego podbiegł jego pies? Myślisz, że to takie łatwe - zsiąść z roweru, odłożyć go na bok, jednocześnie siłując się ze swoim psem, do którego przybiegł jakiś inny, niewychowany i nieodwoływalny? Naprawdę sie Wam chyba w głowach poprzewracało. Pomijając fakt puszczania psa luzem w lesie - tym bardziej psa, na którym nie ma się kontroli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']nie no zaraz, kolega puszcza psa tylko tam gdzie nie ma ruchu i zwierząt w LESIE....wiec o ile jakiś cham mu samochodem nie wjedzie to nie ma takiej opcji....tylko te zwierzęta mnie zastanawiaja...[/QUOTE]

Wiesz, las lasowi nie równy. U nas przez lasy normalnie przebiegają drogi, zresztą skąd te potrącone sarny, lisy itd się biorą?


[quote name='Gezowa'] Nigdzie nie napisał, że nie czuje się winny i nie ma sobie nic do zarzucenia.
[/QUOTE]

To widać po tonie jego wypowiedzi :) Już samo szukanie winnych na to wskazuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Naprawdę uważasz, że ma prawo mieć pretensje do gościa, który jechał na rowerze z psem na smyczy i do którego podbiegł jego pies? Myślisz, że to takie łatwe - zsiąść z roweru, odłożyć go na bok, jednocześnie siłując się ze swoim psem, do którego przybiegł jakiś inny, niewychowany i nieodwoływalny? Naprawdę sie Wam chyba w głowach poprzewracało. Pomijając fakt puszczania psa luzem w lesie - tym bardziej psa, na którym nie ma się kontroli.[/QUOTE]
Podejrzewam, że rower by się nie rozsypał nawet jakby został rzucony. Pan najprawdopodobniej byłby bliski wywrotki, ale dla mnie większym survivalem jest utrzymać się na rowerze, trzymając smycz (?) z kotłującym się psem. Pominę kwestię puszczania psa w lesie, bo to akurat nie jest zbyt odpowiedzialne i muszę przyznać Ci rację - korona z głowy by nie spadła jakby była linka nawet 15m. Ciągle staram się przybliżyć centrum tego całego problemu, co idzie mi dość nieudolnie.

dog193, wydaje mi się, że ten ton to taka reakcja obronna :diabloti:. Nie będę go bronić, ale w odpowiedzi na mój post wyraźnie napisał, że nie twierdzi, że jest bez winy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gezowa']Podejrzewam, że rower by się nie rozsypał nawet jakby został rzucony. Pan najprawdopodobniej byłby bliski wywrotki, ale dla mnie większym survivalem jest utrzymać się na rowerze, trzymając smycz (?) z kotłującym się psem. Pominę kwestię puszczania psa w lesie, bo to akurat nie jest zbyt odpowiedzialne i muszę przyznać Ci rację - korona z głowy by nie spadła jakby była linka nawet 15m. Ciągle staram się przybliżyć centrum tego całego problemu, co idzie mi dość nieudolnie.
[/QUOTE]
Z drugiej strony - dlaczego ktoś ma przerywać swoją przejażdżkę na rowerze, bo inny ktoś jest jak widać na tyle nierozwinięty intelektualnie, że puszcza luzem psa, nad którym nie panuje?

Link to comment
Share on other sites

Gezowa, rower na pewno by się nie rozleciał, ale mógłby zostać uszkodzony. Kto wtedy pokryłby ewentualne koszty naprawy? :)

Parę lat temu osobiście widziałam sytuację jak szczeniak uwiesił się dziewczynie na zimowym płaszczu. Pióra się posypały, a facet wziął psa pod pachę i dał nogę. Fajnie, prawda? :grins:

Link to comment
Share on other sites

Apropo podbiegaczy do rowerów to ja mam aktualnie szyty brzuch przez właśnie takich BEZMYŚLNYCH właścicieli którzy uważają, że ich psiak może podbiec do zwierzęcia przy rowerze.
Nasze treningi to nie powolny truchcik tylko jazda na pełnych obrotach. Niestety, prędkości które na rowerze osiągam nie pozwalają na szybkie wyhamowanie, rzucenie/odłożenie roweru i walkę z szamotającymi się psami. Nie da się tego zrobić w ciągu kilku sekund.
I właśnie przez panią której piesek był nieodwoływalny i rzucił się na moją sukę która ciągnęła w tej chwili rower. Skończyło się tak że aby uniknąć rozjechania psa który podbiegł nadziałam się na metalowe pręty. Mogło być gorzej, skończyło tylko się 3 dziurami w brzuchu, szwami i szpitalem.

To już nie jest kwestia chamstwa właściciela podbiegacza, tylko to już coś więcej - kwestia bezpieczeństwa..

Link to comment
Share on other sites

Powiem w ten sposób - rozumiem o co mu chodzi z tymi pustymi lasami bez zwierzyny i ludzi, bo sama mam blisko siebie rezerwat i jedyne zwierzaki jakie tam spotykamy to ptaki. Nie mniej zachowuję środki ostrożności, bo do pewnego momentu też myślałam, że tam nikt nie chodzi. A jakie było moje zdziwienie jak spotkałam pierwszych ludzi i to jeszcze konno... :razz:. Osobiście chodzę po lasach z młodym na lince, ale skłamałabym, mówiąc, że zawsze tak było. Za dużo naczytałam się o pseudomyśliwych i odstrzale psów - tak właśnie zginęła borzojka mojej znajomej. Facet zastrzelił ją 2 metry od właścicielki. To dało mi do myślenia i mam nadzieję, że niektórzy też wpoją sobie podobne historie i przyjmą lekcję z pokorą zanim faktycznie coś się stanie i będzie płacz za psem.

Diora, wiesz, z tym rowerem to można iść dalej - a co jakby facet spadł z roweru i coś sobie zrobił? "A co jakby..." i możemy snuć domysły, gdybać. Wiadomo czyja byłaby to wina, to nie podlega dyskusji. Nie mniej dla mnie rower ma mniejszą wartość niż życie psa, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie. Może jeszcze nie spotkałam się z takimi sytuacjami na masową skalę, dlatego mam w chwili obecnej takie, a nie inne zdanie o podbiegaczach maści wszelakiej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']Apropo podbiegaczy do rowerów to ja mam aktualnie szyty brzuch przez właśnie takich BEZMYŚLNYCH właścicieli którzy uważają, że ich psiak może podbiec do zwierzęcia przy rowerze.
Nasze treningi to nie powolny truchcik tylko jazda na pełnych obrotach. Niestety, prędkości które na rowerze osiągam nie pozwalają na szybkie wyhamowanie, rzucenie/odłożenie roweru i walkę z szamotającymi się psami. Nie da się tego zrobić w ciągu kilku sekund.
I właśnie przez panią której piesek był nieodwoływalny i rzucił się na moją sukę która ciągnęła w tej chwili rower. Skończyło się tak że aby uniknąć rozjechania psa który podbiegł nadziałam się na metalowe pręty. Mogło być gorzej, skończyło tylko się 3 dziurami w brzuchu, szwami i szpitalem.

To już nie jest kwestia chamstwa właściciela podbiegacza, tylko to już coś więcej - kwestia bezpieczeństwa..[/QUOTE]

Boże... współczuję.

Ja tak się czasami zastanawiam, czy właściciele podbiegaczy w ogóle myślą. Ja ze swoim psem zwykle na spacerze coś robię. Myślę, że to widać, że mój pies nie biega sobie bezmyślnie od krzaka do krzaka (choć i tak bywa, bo przecież nie można psa musztrować 24h/dobę), tylko ćwiczymy komendy, Zu aportuje jakieś zabawki, czy to piłka, czy to frisbee, koziołek do obi, no widać z daleka, że coś się dzieje między nami. I przyłazi taki człowieczek z puszczonym pieseczkiem i cieszy twarz, że jego Bobik może sobie pobiegać i poskakać po innym piesku, a na dodatek jeszcze może mu się uda zwinąć zabawkę, ach, cudownie!

Dzisiaj czekałam na TŻ pod jedynym otwartym sklepem w okolicy, jako że święto jest. Bawiłam się z Zu piłeczką na sznurku dla zabicia czasu, na uboczu. Gdy ktoś przechodził, schodziłam jeszcze bardziej z drogi, żeby nie blokować przejścia. No i widzę, że idzie dziadek z psem, wielkości Zu, więc pewnie z 10 kg. Piesek, zjeżony jak szczotka do butelek, [B]przyciągnął[/B] dziadka do nas (sapiąc jak parowóz i dusząc się na obroży). Dopiero jak warknęłam, żeby natychmiast zabrać psa to dziadek się ocknął, powiedział "już, już" i odciągnął swojego wielkiego brytana. Nie rozumiem skąd w ludziach przekonanie, że wszystkie pieski świata będą się bawić z Bobikiem. I nie wierzę, że nigdy dziadek nie miał spiny z powodu tego, że podprowadził swojego psa do obcego, niekoniecznie otwartego na nowe znajomości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Boże... współczuję.

Ja tak się czasami zastanawiam, czy właściciele podbiegaczy w ogóle myślą. Ja ze swoim psem zwykle na spacerze coś robię. Myślę, że to widać, że mój pies nie biega sobie bezmyślnie od krzaka do krzaka (choć i tak bywa, bo przecież nie można psa musztrować 24h/dobę), tylko ćwiczymy komendy, Zu aportuje jakieś zabawki, czy to piłka, czy to frisbee, koziołek do obi, no widać z daleka, że coś się dzieje między nami. I przyłazi taki człowieczek z puszczonym pieseczkiem i cieszy twarz, że jego Bobik może sobie pobiegać i poskakać po innym piesku, a na dodatek jeszcze może mu się uda zwinąć zabawkę, ach, cudownie!

Dzisiaj czekałam na TŻ pod jedynym otwartym sklepem w okolicy, jako że święto jest. Bawiłam się z Zu piłeczką na sznurku dla zabicia czasu, na uboczu. Gdy ktoś przechodził, schodziłam jeszcze bardziej z drogi, żeby nie blokować przejścia. No i widzę, że idzie dziadek z psem, wielkości Zu, więc pewnie z 10 kg. Piesek, zjeżony jak szczotka do butelek, [B]przyciągnął[/B] dziadka do nas (sapiąc jak parowóz i dusząc się na obroży). Dopiero jak warknęłam, żeby natychmiast zabrać psa to dziadek się ocknął, powiedział "już, już" i odciągnął swojego wielkiego brytana. Nie rozumiem skąd w ludziach przekonanie, że wszystkie pieski świata będą się bawić z Bobikiem. I nie wierzę, że nigdy dziadek nie miał spiny z powodu tego, że podprowadził swojego psa do obcego, niekoniecznie otwartego na nowe znajomości.[/QUOTE]

Bo w naszym kraju z psami się nie pracuje, tylko spaceruje. Na mnie patrzą jak na kretynkę kiedy ćwiczę komendy w parku i proszę o nie 'witanie' się innych piesków z suczą kiedy waruje na 'zostań' po drugiej stronie łączki. Czasem mam wrażenie, że kiedy ściągam smycz ze zjeżoną suką na jej końcu, znaczy to dla innych 'podejdź, śmiało! Przywitaj się !'

Ok, ponarzekałam sobie, a teraz idę na spacer, zrobić z siebie kretynkę która każe wykonywać psu akrobacje, zamiast wlec sie od trawnika do krzaka, za małym parowozem.
:)

Miłego

Link to comment
Share on other sites

2 dni temu szłam spokojnie do parku ..
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]zaatakowały nas 4 psy , wszystkie 30-40kg chyba cieczka , rzuciły się na mojego psa (dlatego uważam że cieczka) , nie miałam przy sobie gazu i ledwo się uratowaliśmy (ja kopałam , moje psy próbowały sie bronić), było bardzo blisko pogryzienia . [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]mój mały którego atakowały był bardzo dzielny i po raz pierwszy na poważnie się bronił , atakował (10 miesięczny psiak) , jego relacjach z psami do tej pory były bardzo dobre.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]na szczęście miał tylko oślinioną głowe i małą ranke za uchem ale stres wielki i dla mnie i dla moich psów , tamte odpuściły po paru minutach .[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]młody całą droge potem jeżył się i nie wiedział jak mijać z psami , mimo że zawsze mijał spokojnie.
dziś nie cieszy się już do każdego psa i niestety zaczął witać się sztywny i gotowy do ataku [/FONT][/COLOR]:roll:
cała sytuacje obserwowały 3 dorosłe osoby żadna z nich mi nie pomogła , któryś z moich psów mógł nawet zostać zagryziony .
wróciłam do domu i wybuchłam , płakałam bardzo długo , emocje były tak wielkie , nigdy wczesniej tak się nie bałam.

Link to comment
Share on other sites

przepraszam ja jeszcze chciałam nawiązać do rzucania rowerem etc. jeździłam z dużym psem i z małym i o ile z małym nie mam takiego problemu to z dużym psem zsiadałam jedynie, stawałam pewnie na ziemi a rower trzymałam między nogami bo podczas schodzenia z roweru trzymając pas o znacznej sile traciłam równowagę jak on akurat szarpnął i rower na mnie ja w smyczy albo lecę na psa a co w takim zamieszaniu robi podbiegacz najczęściej? atakuje a ja i pies nieprzygotowani. Ja wiem że może to głupio brzmi ale naprawdę łatwo wtedy stracić równowagę, a wystarczy w sumie delikatne zaplatanie zachaczenie o coś. Co nie zmienia faktu że na pewno bym zareagowała jakby już do bitki doszło ale w tym przypadku nie doszło (chyba ze nie doczytałam) a psy jedynie się przygotowywały.

[B]Gops[/B] znam ten ból ja miałąm kiedyś pinczerka i przyatakował nas rotek wziełam knypa na ręce i zasłaniałam pies na szczescie tylko na mnie skakał ale mną nie był zainteresowany jako celem w tym czasie przejechało kilka samochodów i przeszło ze dwóch mężczyzn a ja miałam wtedy z 16 lat....to był jakiś koszmar na szczęście uciekłam na podwórko znajomego który mieszkał niedaleko

PS: też mam rezerwat ptaków i uważam za skrają głu...tę spuszczanie tam psa to jest rezerwat i jest tam pełno ptaków ma piesek za czym pogonić...(tak ogólnie mówię)

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj byłam z psami na spacerze, chodzimy do lasku i biegają luzem, zwierzyna przychodzi zimą, bo latem i jesienią jest dużo ludzi.
Staramy się chodzić jeśli w dużym lesie po skraju lasu przy polach jest taka droga.
Co prawda 2 pekińczyki sarny nie pogryzą, ale jakoś nie lubię się obawiać czy mi ktoś psa nie zastrzeli.
Najgorzej jak są polowania, to chodzimy na pola w przeciwną stronę.
Zauważam coraz więcej osób spaceruje z psami, ale tylko wiejskie burki oszczekują nas i atakują rowerzystów, inni pozamykali psy.
Na szczęście mamy luz na spacerach, dzisiaj szła tylko dwójka ludzi z psem ale kilkaset metrów przed nami i psy się nawet nie widziały.
Mamy szczęście chodzić po wsi :) cisza i spokój tylko aut dość sporo zanim do lasku dojdziemy,

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']PS: też mam rezerwat ptaków i uważam za skrają głu...tę spuszczanie tam psa to jest rezerwat i jest tam pełno ptaków ma piesek za czym pogonić...(tak ogólnie mówię)[/QUOTE]
Znaczy ten rezerwat to nie tylko z ptakami, ale tak ogólnie, z tym, że nic tam się nie spotyka prócz wcześniej wspomnianych dziobatych. I przyznam ci racje, że to głupota. Młody jak miał 3 miesiące to łaził luzem i nie w głowie mu było gonienie ptaszków. Teraz by je pogonił (właściwie raz wskoczył w krzaki i od tamtego momentu jest na lince), dlatego jest pod kontrolą. Staram się unikać gonienia zdziczałych kotów i ptaków, bo ani to dobre dla nich, ani dla mojego psa.

gops, współczuję... Nic sensownego nie napiszę, bo mogę sobie tylko wyobrażać Twoją sytuację :/. Już wspominałam, że u nas jak są podbiegacze to są przyjazne (nie licząc jamników sąsiadki). Raz flat do nas podbiegł i było wszystko kolorowo póki nie zachciało mu się pokazać swojej dominacji poprzez kopulację z młodym. I to chyba była jedyna taka nie za fajna sytuacja, bo pies okazał się chamem.

Link to comment
Share on other sites

gops - współczuję, ja po ostatnim ataku asta na mojego psa mam lekką schizę, zaczęłam się bać tym bardziej, że wrócił z działy mój "ulubiony" rotek, który pogryzł mi kiedyś collie, suka znowu luzem, znowu bez kontroli, kagańca...no i jeden z dorastających astów się zbiesił, dotąd atakował tylko samce teraz zaczął się sadzić i na suki - właściciel nad nim nie panuje i żeby mieć go z "bani" puszcza go luzem a teraz ciemno i ciężko wypatrzeć dziada.
Zauważyłam zmianę w zachowaniu szetlanda po ataku - zaczęła warczeć na wszystkie podchodzące suki, wcześniej nigdy nie słyszałam aby warczała. Po ostatnich dwóch dniach spędzonych w parku i kontaktach z normalnymi psami trochę wyluzowała

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mariusz1']@[URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/64713-Beatrx"]Beatrx[/URL][B] zacznij [/B][COLOR=#4444ff]czytać[/COLOR][B] ze zrozumieniem [/B][COLOR=#4444ff]dziękuje[/COLOR][B].
I darujcie sobie ten hejt (Gimbusiarski) albo przeczytajcie moj 1 post w tym temacie 10000 razy wtedy cytujcie i komentujcie. bo jak na razie to jedna osoba zauważyła o co chodzi .
[/B].[/QUOTE]
a Ty zacznij żyć ze zrozumieniem, bo to akurat Ty się wykazałeś chamstwem w opisanej przez Ciebie sytuacji, czego za Chiny Ludowe pojąć nie możesz...

Link to comment
Share on other sites

Mariusz1 u nas też niby nie ma w lesie zwierząt. 20 lat spacerowałam po tym lesie regularnie, aż któregoś dnia spotkałam dzika. Co byś zrobił w takiej sytuacji? Wychodzi dzik, twój pies podbiega i dzik mu rozcina brzuch? Miałbyś pretensje do leśniczego, że nie uwiązał wszystkich zwierząt bo przecież Twój piesek musi biegać? Albo jak któregoś dnia ktoś na koniu wyjedzie na ścieżkę po której idziesz twój pies podbiegnie, koń się spłoszy i kopytami uderzy w twojego psa. Będziesz miał pretensje, że przecież mógł sobie konia na plecy zarzucić bo Ty idziesz? To może ja zacznę moje puszczać luzem? Tylko się nie zdziw wtedy, jak 2 dorosłe bulteriery podlecą do Ciebie i twojego psa, bo wiesz one są miłe, bawić się chcą, co z tego, że możesz się w takiej sytuacji czuć niekomfortowo przecież one muszą sobie pobiegać, nie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']A ja dziś spotkałam cudownego TTB. Szedł na smyczce do pana doktora, biały taki morderca, powiedziałam do niego "cześć", a on się rozpromienił, w życiu nie widziałam tak sympatycznego psa :)[/QUOTE]

Bo teteby to cudowne psy. Na swoje nieszczęście, często trafiają do idiotów bez mózgu.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...