Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Godz. 22.30-23.00 spacerek z Bestiowatym. Widzę gościa z astem na smyczy i uwaga: yorkopodobnym czymś, któe leci w naszą stronę z zębiskami na wierzchu :lol:. Przyspieszyłam, bo mój pies też nie należy do spokojnych burków. Facet widzi, że to jego małe gówienko robi misję kamikadze i drze się X (tu imię samobójcy) chodź tutaj! Małe gówienko oczywiście ma go w d...uszy. I oskakuje i doskakuje do mojego psa. Odbiegł. Facet myślał, że już po sprawie. Ale nieeeeee, znowu atak :lol: Ponownie zawołał psa i machnął na niego łapą... Moja reakcja była natychmiastowa, powiedziałam mu, żeby nie bił psa, bo od tego, żeby nie odbiegał powinna być smycz.
- Nawet jej nie dotknąłem! (Ale machnąłem na nią swoją tłustą łapą i jakbym trafił to pies by leżał wgnieciony w chodnik).
Powtórzyłam coś tam o smyczy to fuknął na mnie jakby mnie chciał zabić, żebym nie mówiła mu co ma robić. A w tym samym czasie jedną ręką trzymał smycz asta (spokojnego na szczęście) a drugą...telefon ;)

Link to comment
Share on other sites

Uwielbiam przyjazne, kochające cały świat blabladory :angryy: Znalazłam się rano w dosyć trudnej sytuacji, mój pies bez smyczy + blabladorka z sąsiedztwa (mieszka na parkingu z autami:roll:, ja rozumiem że brama musi być otwarta ale ona ma swój kojec i budę... zamkniętej jej nigdy nie widziałam. Przeważnie tylko drze japę przy płocie). Jest bardzo towarzyska i chciała się zaprzyjaźnić, szczególnie zainteresowana jest relacją zęby-jakakolwiek część ciała innego psa:roll:. Odinek jakieś 20m ode mnie, suka biegnie najeżona w jego stronę, za cholerę nie miałam szans zdążyć do niego przed nią, wołanie go miało by jeszcze mniejszy sens ale na szczęście biegła z przeciwnego kierunku, musiała mnie minąć więc złapałam ją za kudły i mój but zaprzyjaźnił się z jej bokiem kierując ją jednocześnie w stronę "domu" a że uznałam że wraca do siebie za wolno użyłam dodatkowej perswazji w postaci kamienia wycelowanego w tylną część jej ciała, niestety nie trafiłam ale suka przyspieszyła i po chwili siedziała sobie grzecznie na parkingu. Nie rozumiem po jaką cholerę trzymają tam tego psa:angryy: To nie pierwsza taka akcja, kiedyś wyskoczyła na mojego psa przez dziurę w płocie, na szczęście miałam go w zasięgu ręki i refleks zadziałał odpowiednio szybko, dziura została naprawiona i od tamtej pory aż do dzisiaj nie miałam z nią problemów...
Niby nic się nie stało, ja potrafię sobie z nią poradzić ale ostatnio sporo małych piesków pojawiło się w tych okolicach i często te małe pieski chodzą z małymi dziewczynkami, a jak taka mała dziewczynka może sobie poradzić z dużym wkurzonym psem? A wiem że ta suka pluła się do sąsiadki która starała się ją odgonić od swojego psa który już pierdółką nie jest i na ręce go wziąć nie było można. Nie wiem, może to wynikało z tego że ta pani się jej boi i suka to wykorzystała:roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj prawie dostałam zawału ,a ciśnienie mi opadało przez następne 30 minut .Obok mojego domu jest myjnia samochodowa .W nocy pilnuje ją suka w typie onka w dzień jest zamknięta .Przechodzę rano obok budynku z Łajką i nagle przez otwartą bramę wylatuje pies .Z zębami do mojej suki byłam w takim szoku że nie zdążyłam puścić smyczy ,aby moja mogła uciec .Wiec Łajka próbowała się jako tako bronić (waży nie całe 9 kg ) Ja nie wiele myśląc uderzyłam psa torebką i zaczęłam ją kopać .Na szczęście się wystraszyła i uciekła .Nie zdążyłam odejść ,a rzuciła się drugi raz narobiłam rabanu i wtedy wybiegł właściciel zawołał psa i w połowie mojego zdania odszedł .Myślałam że mnie szlag trafi później zdałam sobie sprawę że sytuacja mogła się o wiele gorzej skończyć .Pies mógł mnie pogryź ,a jakby chwycił moją sukę to nie wiem co bym zrobiła .Jednak w tedy o tym myślałam w głowie miałam jedną myśl albo my albo ona .Nie muszę dodawać że bardzo boje się dużych psów ...

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio miałam ciekawy przypadek człowieka który umieścił na psie adresówkę a następnie wkurzył się że zadzwoniłam.
Na wstępie ja serio nie jestem wariatką co dzwoni do każdego kto zostawia psa pod sklepem ale pod wielkim trzy piętrowym centrum handlowym... Wyszłam z tegoż centrum i zobaczyłam takiego małego kundelka, trząsa się lekko i ogólnie wyglądał na zdezorientowanego. Bez smyczy. Miał adresówkę więc go złapałam i dzwonie. Odbiera gość i mowie przestawiam się i mówię że chyba zginą mu pies. A facet do mnie z pyskiem skąd mam telefon, skąd wiem ze to jego pies i jakim prawem do niego dzwonie. Zaszokowana tłumacze że znalazłam go pod sklepem w centrum(5m w każdą stronę ulica), jest bez smyczy a ten telefon jest podany jako kontaktowy. Facet się ciska ze to zaden dowód że się zgubił i mam zostawić psa. Poszłam bo co miałam zrobić, numeru do hycla nie mam a jak wrócę do domu to gość już skończy te swoje super ważne zakupy. Powiedziałby że jego i zaraz wyjdzie i byłoby po sprawie, ja serio nie rozumiem takich ludzi.
Ciekawe kiedy ktoś ma wiedzieć czy się zgubił czy pan jest na zakupach?

Link to comment
Share on other sites

Mi strasznie szkoda takich psiaków, które zostawiają pod sklepami. Ostatnio szłam do piekarni a na parkingu do lampy był przywiązany psiak - zdezorientowany, przestraszony, trząsł się (domyślam się, że i ze strachu i z zimna). Serducho pęka na taki widok.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Mi strasznie szkoda takich psiaków, które zostawiają pod sklepami. Ostatnio szłam do piekarni a na parkingu do lampy był przywiązany psiak - zdezorientowany, przestraszony, trząsł się (domyślam się, że i ze strachu i z zimna). Serducho pęka na taki widok.[/QUOTE]

Mnie ostatnio jasny szlag trafia w Opolu, gdzie jeżdżę na studia... Kilka dni z rzędu spotykam psa. Charakterystyczny, bo wygląda jak lisek, długowłosy, rudy, szpiczaste uszka, wielkości do kolan. Psa spotkałam w ciągu kolejnych dni: pod wielkim centrum handlowym, pod Rossmannem, pod Tesco, a dziś pod bankiem! Kto bierze psa, idąc do banku, gdzie wiadomo, że załatwianie spraw długo trwa?! Chyba następnym razem poczekam na właściciela, podejdę i powiem: "wie pan, tam taka pani dzwoniła na straż miejską, że pan psa zostawia, a ona się boi, lepiej niech pan szybko idzie" :diabloti: Tylko z drugiej strony, czy w ten sposób nie odbiorę psu jedynego spaceru? :roll:

Byłam już (i opisywałam) świadkiem naocznym jak pies sprzed sklepu, na smyczy, złapał faceta za nogę (za blisko przeszedł i od tyłu) oraz mało wiele byłabym świadkiem jak owczar nie pokiereszował dziewczynki (uratował ją mój krzyk). Jak widzę psa przed sklepem to mnie krew zalewa, mimo że wiem, że zaraz się odezwie stado ludzi, którzy "zawsze zostawiają" i "nic się nie dzieje". Też tak myślałam, ale za wiele widziałam w ostatnim czasie ;)

Link to comment
Share on other sites

a ja dziś byłam świadkiem, jak facet kazał 'zostać' beczkowatemu niby-ratlerkowi pod Kauflandem (bez smyczy, ofkors), a piesek nic sobie z tego nie zrobił i poczłapał za gościem do sklepu, powolutku, między ludźmi, taki klocek na szpilkach pocieszny :loveu:, ludzie go mijali z uśmiechem, ale odpowiedzialności ze strony gościa - zero.


i jeszcze kilka dni temu chciałam wyciągnąć pieniądze z bankomatu, który jest na zewnętrznej ścianie supermarketu - pod drzwiami przyczepiony był piesek, szczekał przeraźliwie, a ja byłam z Patrykiem :roll:... wyobraźcie sobie wyjmowanie kasy z psem pomiędzy nogami, który ujada na przywiązanego 5m. dalej kundla, a tamten mu wtóruje :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

A może w pewnych przypadkach należy po prostu powiadomić straż miejską. Przecież za zostawienie psa luzem w miejscu publicznym mandat się należy.
Pracuję w dużym kompleksie handlowym. W przypadku gdy pies był pozostawiony latem w zbyt ciepłym naszym zdaniem miejscu wzywano przez system nagłośnienia właściciela. Jak się nie pojawiał po 10 minutach dzwoniliśmy na straż miejską.
Raz jedna pani się wielce obraziła bo strażnicy odwieźli do schroniska jej dobermana przywiązanego przez prawie godzinę w upale i na słońcu. Jak im powiedziała, że przecież jak zamyka go na balkonie to on sobie tak na słoneczku godzinami leży, to się panowie zdenerwowali i kilka stówek mandatu nałożyli. Fajnie jak do takich spraw psiarze w mundurach przyjeżdżają. Od razu inne podejście.

Link to comment
Share on other sites

Vectra, myślisz o tym ze straży miejskiej? Ja kiedyś zadzwoniłam aby zrobili "porządek" z kaczkami. Stara wysiedziała jaja w jordanku i jak nadszedł czas to doszła do wniosku, że czas przeprowadzić młode do jakiegoś zbiornika no i wybrala się w stronę odległej o kilka dużych ulic Królikarni. Trzeba było jakoś powstrzymać tą wędrówkę więc wyłapałam kaczki, włożyłam do kartonu ale stara nie dała się spacyfikować. Zadzwoniłam po ekopatrol straży miejskiej to jak już przyjechali po dwóch godzinach to powiedzieli, że źle zrobiłam bo powinnam pozwolić na selekcję naturalą czyli rozjechanie kaczek na pobliskiej Al. Niepodległości lub Puławskiej więc za pezpodstawne wezwanie ukarzą mnie karą porządkową w kwocie 200 zł. Na co ja powiedziałam, że nie wezwałam ze względu na dobro kaczek ale ludzi, którzy mogli zginąć w ewentualnym wypadku hamując samochodami na drodze przemarszu kaczek. Na to stwierdzenie odstąpili od kary, zabrali pudełko i odwieźli do Skaryszaka. Starą zostawili bo nie dała się złapać. Smutne trochę ale dzięki temu opuściła swoje lęgowisko w jordanie a młode przeżyły.

Link to comment
Share on other sites

to troche lewy ten ekopatrol skoro nie umieli zlapac kaczki. my bez pomocy ekopatrolu zlapalismy kilka miesiecy temu agresywnego bobra, bo szedl sobie nasza ulica. a jak zadzwonilismy do odpowiednich sluzb w tej sprawie to pan nam sie zwierzyl, ze kilka tygoddni temu straznicy miejscy mieli bobra w centrum miasta to go zamkneli w bankomacie, bo byl agresywny i sie go bali:))))) i musial przyjechac jakis pan i go uspic na czas transportu w bezpieczne miejsce:)))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Czy was też denerwują kobiety z telefonem przy uchu, które puszczają swoje psy luzem i nie patrzą co one robią, czy tylko Ja tak mam? :roll:[/QUOTE]
Mój pies tak został pogryziony, babka se stała z parasolem i tel przy uchu, a jej AST stwierdził, że się "zaprzyjaźni" z Jarim :loveu: No cóż, przynajmniej zapłaciła za leczenie :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']to troche lewy ten ekopatrol skoro nie umieli zlapac kaczki. my bez pomocy ekopatrolu zlapalismy kilka miesiecy temu agresywnego bobra, bo szedl sobie nasza ulica. a jak zadzwonilismy do odpowiednich sluzb w tej sprawie to pan nam sie zwierzyl, ze kilka tygoddni temu straznicy miejscy mieli bobra w centrum miasta to go zamkneli w bankomacie, bo byl agresywny i sie go bali:))))) i musial przyjechac jakis pan i go uspic na czas transportu w bezpieczne miejsce:)))[/QUOTE]
Mieli nawet specjalną siatkę i nic. Może to była superkaczka :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']to troche lewy ten ekopatrol skoro nie umieli zlapac kaczki. my bez pomocy ekopatrolu zlapalismy kilka miesiecy temu agresywnego bobra, bo szedl sobie nasza ulica. a jak zadzwonilismy do odpowiednich sluzb w tej sprawie to pan nam sie zwierzyl, ze kilka tygoddni temu straznicy miejscy mieli bobra w centrum miasta to go zamkneli w bankomacie, bo byl agresywny i sie go bali:))))) i musial przyjechac jakis pan i go uspic na czas transportu w bezpieczne miejsce:)))[/QUOTE]

Wiesz co, nam kiedyś facet ze schroniska powiedział, że jak [B]złapiemy i przytrzymamy[/B] półdziką maliniaczkę to on przyjedzie i ją weźmie. Więc kompetencje niektórych pracowników, których, kurde, zadaniem jest m.in. odławianie zwierząt stoją czasem na bardzo profesjonalnym poziomie jak widać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Wiesz co, nam kiedyś facet ze schroniska powiedział, że jak [B]złapiemy i przytrzymamy[/B] półdziką maliniaczkę to on przyjedzie i ją weźmie. Więc kompetencje niektórych pracowników, których, kurde, zadaniem jest m.in. odławianie zwierząt stoją czasem na bardzo profesjonalnym poziomie jak widać ;)[/QUOTE]

U nas od miesiąca firma wywożąca psy próbowała złapać dziką suczkę... Dali jej pastę usypiającą, ale zeżarła i zwiała. Postawili klatkę, ale stali przy niej, bo się bali, że ktoś zwinie :diabloti: No to wiadomo, suka nie przylazła, jak tam stali. No i tak suka nadal się błąka, wszyscy ją dokarmiają i będzie wał straszny, jak przyjdzie cieczka. Jak ja tam poszłam to się trzymała 100 metrów ode mnie, więc bez zostawienia klatki na noc ani rusz... Ale nie zostawią przecież :roll: Zresztą, w schronie też by pewnie dostała wit. M., kto by się przejmował oswajaniem dzikiego psa.

Link to comment
Share on other sites

no my zlapalismy bobra w dwie osoby a potem obczailismy se na youtube filmiki o tym, co bobry moga zrobic ludziom.

moj chlopak do tej pory smieje sie z tego ja w niedziele rano wyszlam w pizamie z psami i nale dzwonie do niego: ej kochanie tu chodzi bobr i musimy go chyba odlowic.
-co chodzi???
-bobr!!
-eeej coo??
-CASTOR FIBER KUR...:))))))


zlapalismy go przy pomocy dwoch klatki dla psa, torby ikea duzej, dwoch kocow, w skladzie dwie osoby dorosle:))
blyskawicznie znalezlismy mu dom staly na terenie znajmego lesniczego. bobr okazal sie samica w ciazy:))

my juz w chacie mielismy tez male lasice, male kaczuszki, torym zabilo mame oraz potraconego myszolowa. gosc w dom, bog w dom jak to mowia:)))
bobra nie wzielismy do domu, bo byl agresywny:)) od razu przewiezlismy do do domu stalego.

mimo ze agresywny to adopcyjny hahaha

[url]http://imageshack.us/a/img191/1544/yjft.jpg[/url]
[url]http://imageshack.us/a/img5/8503/5rld.jpg[/url]
[url]http://imageshack.us/a/img706/757/zdg2.jpg[/url]
[url]http://imageshack.us/a/img853/3531/1g5f.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']no my zlapalismy bobra w dwie osoby a potem obczailismy se na youtube filmiki o tym, co bobry moga zrobic ludziom.

moj chlopak do tej pory smieje sie z tego ja w niedziele rano wyszlam w pizamie z psami i nale dzwonie do niego: ej kochanie tu chodzi bobr i musimy go chyba odlowic.
-co chodzi???
-bobr!!
-eeej coo??
-CASTOR FIBER KUR...:))))))


zlapalismy go przy pomocy dwoch klatki dla psa, torby ikea duzej, dwoch kocow, w skladzie dwie osoby dorosle:))
blyskawicznie znalezlismy mu dom staly na terenie znajmego lesniczego. bobr okazal sie samica w ciazy:))

my juz w chacie mielismy tez male lasice, male kaczuszki, torym zabilo mame oraz potraconego myszolowa. gosc w dom, bog w dom jak to mowia:)))
bobra nie wzielismy do domu, bo byl agresywny:)) od razu przewiezlismy do do domu stalego.

mimo ze agresywny to adopcyjny hahaha

[URL]http://imageshack.us/a/img191/1544/yjft.jpg[/URL]
[URL]http://imageshack.us/a/img5/8503/5rld.jpg[/URL]
[URL]http://imageshack.us/a/img706/757/zdg2.jpg[/URL]
[URL]http://imageshack.us/a/img853/3531/1g5f.jpg[/URL][/QUOTE]

Trochę byście go podszkolili, to i do agility by się nadał :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Wiesz co, nam kiedyś facet ze schroniska powiedział, że jak [B]złapiemy i przytrzymamy[/B] półdziką maliniaczkę to on przyjedzie i ją weźmie. Więc kompetencje niektórych pracowników, których, kurde, zadaniem jest m.in. odławianie zwierząt stoją czasem na bardzo profesjonalnym poziomie jak widać ;)[/QUOTE]


Mam identyczne doświadczenia z naszym schronem. Kilka lat temu na starym terenie spacerowym znalazłam suczkę ONka. Ewidentnie została wyrzucona z auta, bo biegała w amoku z jednego miejsca w drugie, byłam akurat z Sajanem, więc odprowadziłam go do domu i wróciłam na miejsce już sama, z kiełbasą w kieszeni. Niestety ONka nie chciała w ogóle podejść, więc po ok. godzinie prób zadzwoniłam do schronu. Co usłyszałam od pana odpowiedzialnego za wyłapywanie zwierząt? Że skoro ja nie dałam rady psa złapać, to on też nie będzie umiał:megagrin:. Wpienił mnie strasznie, zwyzywałam go przez telefon, chyba poszło mu w pięty, bo w końcu przyjechał, psa złapaliśmy razem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Mi strasznie szkoda takich psiaków, które zostawiają pod sklepami. Ostatnio szłam do piekarni a na parkingu do lampy był przywiązany psiak - zdezorientowany, przestraszony, trząsł się (domyślam się, że i ze strachu i z zimna). Serducho pęka na taki widok.[/QUOTE]

Nie wiem jak było z tamtym psem, ale moja suka haha zawsze jak czeka to się trzęsie - z emocji... wiem, bo jak tylko a coś się doczeka, w jednej sekundzie trzęsienie się ustaje. Także jak idę z nią - ok. potem ktoś wchodzi z nas do sklepu a druga osoba zostaje - ona się trzęsie - osoba przychodzi - u Koki trzęsienie jak ręką odjął. W sumie moją czasem zostawiam, ale w przedsionkach sklepów no i to trwa może z 5 min ;) W sumie zwyczajnie bałabym się, że ktoś mi ją zwinie...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...