Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Gezowa']Właśnie, co do cieczki... Trochę walnę offtopem (w sumie ten temat od jakiegoś czasu ociera się o off :diabloti:), ale mam pytanie. Zastanawia mnie jak radzą sobie hodowcy czy ludzie, którzy mają psa i sukę - oba psiaki nie są wykastrowane. Co robić w trakcie cieczki? Przecież taki pies musi się męczyć, jeśli w pomieszczeniu obok jest cieknąca suka... Wiem, że moje znajome "wymieniają" się psami na ten najgorszy okres, kiedy suka sama się wystawia i to jest faktycznie jakiś sposób... Ale czy coś jeszcze? Prócz kastracji oczywiście.
Zastanawiam się od jakiegoś czasu bardzo poważnie nad suką, ale nie mam kastrowanego samca i prawdopodobnie nie będzie (ze względu na sporty, boję się, że cały ten power z niego zejdzie, zwłaszcza, że to nie jest typowo rasa nastawiona na pracę z człowiekiem i ze względu na jego charakter, całkiem możliwe, że stałby się lękliwy i wycofany...). Pozostałoby mi dwa razy w roku kombinować... Słyszałam też o tabletkach, dzięki którym "sprawdza się" jak pies będzie się zachowywał po kastracji, ale to hormony zamknięte w pigułce i przyznam, ze boję się z tego korzystać... Albo może jestem źle zorientowana w tym temacie?[/QUOTE]

Jak ja miałam sukę i psa, to sukę wywoziłam na czas cieczki.

Link to comment
Share on other sites

Dobrze, dni płodne u suki to nie są 3 tygodnie, ale standardowa żywotność plemników w drogach rodnych suki to 48-72 h, co już ten okres owulacji i dostępności jajeczek (który też nie trwa dzień) zdecydowanie wydłuża. Rekordowa żywotność plemników w drogach rodnych suki, to z tego co pamiętam ok. 7 dni...
Do tego wcale nie jest tak łatwo wyznaczyć ten okres, kiedy suki trzeba pilnować, bo owulacja zdarza się i w 7-9 dniu cieczki, a zdarza i w 16, i później. Hodowcy miewają nawet problem z wyznaczeniem go przy badaniu hormonów - a co ma zrobić przeciętny Kowalski, szczególnie kiedy suka daje mylne objawy, np. wystawia się całą cieczkę, a nie tylko w płodne? Albo nie ma książkowej wydzieliny, czyli czerwonej w proestrusie i słomkowej w rui, tylko np. całą cieczkę różowawą, podbarwioną krwią?
Cieczka to cieczka, całą cieczkę trzeba suki pilnować i tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']A może ludzie przyszli z owczakriem poszkolić sie w rozproszeniach, a może wcale nie był agresywny tylko sposób podchodzenia amstaffa był nieodpowiedni. A może wiele inych rzeczy. I nie jest powiedziane, który to pies zawinił.[/QUOTE]

No właśnie. Mnie żyłka wyskakuje na czole jak ktoś uznaje, że jego pies "się tylko przywita", bo akurat mam pieski (jeden mój, drugi dzierżawiony ;)), które się nie chcą witać a same nie dążą do kontaktu. I w przypadku mojej suki spoko, bo ona "tylko podziamgoli", ale pies już jest mniej miły i myślę, że jak mu się dorośnie i dojrzeje to zacznie serio prowadzić eksterminację tego, co w nas bezpardonowo wbiega.

Link to comment
Share on other sites

a ja uwazam, ze miejsca takie jak psi wybieg to sa miejsca, gdzie z definicji psy biegaja luzem, maja prawo podbiegac do siebie nawzajem itd.
jesli ktos sobie tego nie zyczy, to nie powinien przychodzic na psi wybieg.
jesli ktos ma psa agresywnego, a chcialby "pocwiczyc z nim w rozproszeniach" to jest baaardzo nierozsadny, udajac sie w tym celu na teren psiego wybiegu. rozsadniej byloby pocwiczyc pod plotem.

i owszem: w takich miejscach pewnie zadarzaja sie jakies tam spiny, ktos kogos pogoni itd. ale jedna wiedzac, ze nasz pies nie lubi innych przedstawicieli swojego gatunku, nie powinno sie z nim pchac na taki wbybieg. to troche jakby wziac kogos, kto rzyga na aruzeli, na wesole miasteczko i spodziewac sie, ze bedzie sie tam dobrze bawil, a potem dziwic sie, ze na kogos puscil pawia.

ja sama np. wcale nie potrzebuje do szczescia psiego wybiegu i watpie, zebym korzystala z niego, gdyby wybudowali taki w mojej okolicy.
poniewaz moje psy do szczescia potrzebuja czegos zupelnie innego niz zabawa z innymi pieskami i nie mam zamiaru uszczesliwiac ich na sile wizytami w takich miejscach.

Link to comment
Share on other sites

Ale nie jest powiedziane, że ON jest/był psem agresywnym. Napisane zostało, że wywalił zęby na asta a ten odpowiedział i była bójka. Może gdyby ast nie odpowiedział to byłoby to zwykłe pogoneinie delikwenta.
Oprócz obozu, który uważa TTB za zło całego świata jest jeszcze drugi niebezpieczny obóz twierdzący, że to cudowne misie kochające cały świat. Jeden i drugi opbóz tak naprawdę siebie wart. Ast to pies jak każdy inny i tak, one też mogą być agresywne, mogą być nieprzyjemne i mogą nie lubić jak inny pies na nie warczy.

Edited by Dardamell
Link to comment
Share on other sites

Kwestia pracy tez ma tutaj wpływ na sytuację. O ile jak ktoś Werę po prostu zaskoczy,to wydaje z siebie takie zdziwione burknięcie, ale jak ktoś nam przerwie ćwiczenie, to leci z japą. Dlatego nauczyłam się przerywać ćwiczenie szybko, gdy tylko widziałam, że ktoś się zbliża, ale mi też takie wpadki się zdarzyły. Być może właściciel ONka musi też się tego nauczyć. I powiem szczerze, że umiejętność obserwacji z otoczenia na psich parkach niesamowicie pomaga teraz normalnie na spacerach, bo jak na razie zauważam wszystko, zanim Wera to zobaczy :D
Widuję też ludzi, którzy chcą coś porobić z psami, ale ktoś do nich non stop podbiega. Ja wtedy Wery nie puszczam (bo mam wychowanego psa, a nie debila bez rozumu), z szacunku i nie robię z tego problemu pod tytułem "bo ja przecież mam prawo i nikt mi nie zabroni". Oni nie wymuszają z szyldem "nie podchodzić" przestrzeni, nie robią cyrku, podobnie jak pan od ONka i szkoda mi tego, że wszyscy pozostali właściciele to olewają i wykorzystują. No fakt, nikt mi nie zabroni jej tam puścić, ale to mi się kłóci z moim poczuciem tego, co jest w porządku, a co już nie. Czasami warto odpuścić sobie robienie tego, do czego "ma się prawo", serio.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a ja uwazam, ze miejsca takie jak psi wybieg to sa miejsca, gdzie z definicji psy biegaja luzem, maja prawo podbiegac do siebie nawzajem itd.
jesli ktos sobie tego nie zyczy, to nie powinien przychodzic na psi wybieg (...)[/QUOTE]
Dokładnie tak! Na szkolenie jest naprawdę tysiąc innych miejsc. Zwłaszcza że cóż..nie czarujmy się: psie wybiegi zazwyczaj nie mają kilku hektarów powierzchni ;) przykładowo jeden z większych w Krakowie to niecałe 10 arów. I biega po nim czasem do 20 i więcej psów. Więc...sorry ale trudno aby ktoś sobie zawłaszczał jakiś rejon parku, bo "on tutaj szkoli".

Link to comment
Share on other sites

A kto sobie zawłaszcza,ja się pytam? Przyszedł facet z płotkiem i go postawił wokół siebie? Nie - dał niemą prośbę, żeby mu nie przeszkadzać. I ja bym tej prośby posłuchała, nawet jakby to była wąska ścieżka i usunęła się w krzaki. Bo to jest w porządku wobec drugiej osoby i jednej z niewielu, które chcą wychowywać swoje psy. Dla mnie to postawa godna szacunku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Ale nie jest powiedziane, że ON jest/był psem agresywnym. Napisane zostało, że wywalił zęby na asta a ten odpowiedział i była bójka. Może gdyby ast nie odpowiedział to byłoby to zwykłe pogoneinie delikwenta.
Oprócz obozu, który uważa TTB za zło całego świata jest jeszcze drugi niebezpieczny obóz twierdzący, że to cudowne misie kochające cały świat. Jeden i drugi opbóz tak naprawdę siebie wart. Ast to pies jak każdy inny i tak, one też mogą być agresywne, mogą być nieprzyjemne i mogą nie lubić jak inny pies na nie warczy.[/QUOTE]

Serio ten pies nie musiał być astem, żeby odpowiedzieć na zaczepkę ;)

Link to comment
Share on other sites

Dardamell miała na myśli, że to, że był astem nie każe nam myśleć, że był łagodny (tak jak autorka postu opisującego to zdarzenie). Ast też MÓGŁ mieć problem z rzucającymi się na niego psami. Nigdzie nie napisała, że odpowiedział na zaczepkę BO jest astem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Kwestia pracy tez ma tutaj wpływ na sytuację. O ile jak ktoś Werę po prostu zaskoczy,to wydaje z siebie takie zdziwione burknięcie, ale jak ktoś nam przerwie ćwiczenie, to leci z japą. Dlatego nauczyłam się przerywać ćwiczenie szybko, gdy tylko widziałam, że ktoś się zbliża, ale mi też takie wpadki się zdarzyły. Być może właściciel ONka musi też się tego nauczyć. I powiem szczerze, że umiejętność obserwacji z otoczenia na psich parkach niesamowicie pomaga teraz normalnie na spacerach, bo jak na razie zauważam wszystko, zanim Wera to zobaczy :D
Widuję też ludzi, którzy chcą coś porobić z psami, ale ktoś do nich non stop podbiega. Ja wtedy Wery nie puszczam (bo mam wychowanego psa, a nie debila bez rozumu), z szacunku i nie robię z tego problemu pod tytułem "bo ja przecież mam prawo i nikt mi nie zabroni". Oni nie wymuszają z szyldem "nie podchodzić" przestrzeni, nie robią cyrku, podobnie jak pan od ONka i szkoda mi tego, że wszyscy pozostali właściciele to olewają i wykorzystują. No fakt, nikt mi nie zabroni jej tam puścić, ale to mi się kłóci z moim poczuciem tego, co jest w porządku, a co już nie. Czasami warto odpuścić sobie robienie tego, do czego "ma się prawo", serio.[/QUOTE]

no akurat puszczanie psow luzem na wybiegach dla nich rzeznaczonych jest jak najbardziej w porzadku:)))


jesli ktos ma chec pocwiczyc z psem "w rozproszeniu" w takim miejscu, to raczej powinien zapytac sie obecnych tam ludzi, czy nie maja nic przeciwko temu, aby oni i ich psy byli tym rozproszeniem.

kilka miesiecy temu mialam taka sytuacje: suka w typie ast ciagnela na smyczy do mojego szczeniaka, laska wypuscila ja na cala dluhosc flexi i suka na moja grete chciala sie rzucic. na szczescie mloda odskoczyla, bo byla bez smyczy. i laska do mnie "behawiorysta powiedzial, ze musze jej luzowac smycz przy psach i cwiczyc jak najwiecej".
no wiec ja nie chce, zeby moje psy byly materialem szkoleniowym i jesli behawiorysta ma taki zajebisty pomyslunek, to niech udostepni swoje psy do treningu dla swoich klientow.


tak samo raz podczas "treningu w rozproszeniu" gosciowie uciekl border i przybiegl do nas z watami.

jesli ktos nie jest pewny, jak jego pies zareaguje "w rozproszeniu", to nie moze narazac innych psow i ich wlascicieli na stresowe sytuacje, bo oni moga miec w dupie czyjs trening w rozproszeniu i maja do tego pelne prawo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Dardamell miała na myśli, że to, że był astem nie każe nam myśleć, że był łagodny (tak jak autorka postu opisującego to zdarzenie).[B] Ast też MÓGŁ mieć problem z rzucającymi się na niego psami.[/B] Nigdzie nie napisała, że odpowiedział na zaczepkę BO jest astem.[/QUOTE]

Dziwnym byłby astem, gdyby nie odpowiedział na zaczepkę ONka :lol:

Dla mnie po prostu trzeba być idiotą, żeby pchać się na psi wybieg z psem, który nie toleruje innych i wierzyć w to, że żaden pies do niego nie podbiegnie. Jeśli chcemy, by nasz pies miał spokój, to sami musimy o to zadbać, a nie liczyć na innych i jeszcze pchać się w miejsca, gdzie psy biegają luzem.

Link to comment
Share on other sites

ale wiadomo, że będą mieli coś przeciwko, bo 99% z nich ma niewychowane psy. Jakby tak się pytać, to z Werą nigdy bym na psi park nie weszła. A jednak da się bezkonfliktowo ćwiczyć z psem, tylko tego też trzeba się nauczyć, a nie wejść i od razu umieć na wszystko reagować. To jest przynajmniej kilka wejść, a potem jest z górki.
Tą samą logiką można iść i powiedzieć, że właściciel ASTa nie mial pewności, jak jego pies zareaguje na burknięcie innego psa i nie powinien przychodzić, bo naraża właścicieli na stres. A burknąć nie musiał ćwiczący ONek, mogły burknąć dwa psy bawiące się akurat ze sobą, pies chcący chwilę odpocząć, pies sikający, pies stojący przy swoim właścicielu, blablabla.

omry, jak widać, pies TOLERUJE inne psy, bo ćwiczył w skupieniu przed i po ataku. Więc może problemem jest wlatujący w niego w tempie rakiety inny pies, a tego nie musi tolerować żaden pies? Tego nie wiemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']omry, jak widać, pies TOLERUJE inne psy, bo ćwiczył w skupieniu przed i po ataku. Więc może problemem jest wlatujący w niego w tempie rakiety inny pies, a tego nie musi tolerować żaden pies? Tego nie wiemy.[/QUOTE]

Więc wracamy do punku wyjścia - po kiego grzyba pchać się na wybieg, po którym biegają luzem inne psy? I znów - jak durnym trzeba być, by liczyć, że wszyscy idealnie swoje psy wychowują i że te psy nie podbiegną?

Link to comment
Share on other sites

Omry, dokłądnei tak jak Soko napisała. To, że był astem nie oznacza, że to nie jego wina.
Sama masz w domu rottka, nie irytuje Cię jak ktoś wmawia wszystkim do okoła, że ta rasa to ciepłe kluchy i nie ma możliwości aby to jej przedstawiciel czemuś zawiniła i że to zawsze wina tego drugiego? Bo mnie irytuje.
A teraz wracajac do tego co napisałam: ast jak każdy inny pies MOŻE być agresywny, MOŻE nie lubić przedstawicieli swojego gatunku, MOŻE wszczynac bójki. Nie dlatego, że jest astem a dlatego, ze jest psem.
I wciąż upieram się przy swoim: nie wiadomo czy to z ONkiem było coś nie tak i nie wiadomo jakby sie to skończyło, gdyby podbiegający do niego pies (specjalnie nie zanzaczam rasy) odszedł po opierdzielu a nie "podjął wyzwanie".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Więc wracamy do punku wyjścia - po kiego grzyba pchać się na wybieg, po którym biegają luzem inne psy? I znów - jak durnym trzeba być, by liczyć, że wszyscy idealnie swoje psy wychowują i że te psy nie podbiegną?[/QUOTE]

poza tym...na ogrodzonym, psim wybiegu to raczej wlasnie mozna sie spodziewac niezbyt grzecznych psow, ktorych luzem nie mozna za bardzo puscic nigdzie indziej.

Link to comment
Share on other sites

Mamy obok osiedla psią łąkę. Spotykamy się w określonych godzinach i jest niepisana umowa, że nie wchodzą tam wtedy właściciele z psami, których nasze nie lubią. Są takie dni, że równocześnie bawi się tam około 10 psów, w tym mój ttb, astka, alano. Zdarzyło się, że "nowi" wchodzili wtedy na łąkę co nie było mile widziane. Teraz wszyscy jakoś się dotarli. Psy są odwoływalne, same nie popędzą za nowym, który idzie do lasu (w drugą stronę od nas), ale na podbiegaczy, jeszcze niemiłych wobec małych piesków reagują "alergicznie".
Ci, co na początku, bali się mojego rudzielca, teraz go miziają. Chyba mamy szczęście, że jest normalnie.

Link to comment
Share on other sites

Można liczyć na przyzwoitość ludzi, niekoniecznie na ich psy :)
tylko że z tego co czytam, to prawdopodobieństwo rzucenia się przez ONka ograniczało się do wlatującego na niego psa, bo te latające dookoła go nie ruszały. Natomiast prawdopodobieństwo, że jakiś pies burknie na ASTa było spore, bo bardzo często psy tak między sobą się komunikują (jasne, może akurat na tym psim parku żaden pies do niego się tak nie odezwał), więc mógł też odpowiedzieć. Z tego więc wynika, że potencjalnie większym zagrożeniem był AST, jako pies o niewiadomej reakcji na psa, który komunikuje mu "odwal się".
Dlatego nie uważam, żeby miejsce ONka na psim parku powinno być mu zabronione :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Omry, dokłądnei tak jak Soko napisała. To, że był astem nie oznacza, że to nie jego wina.
Sama masz w domu rottka, nie irytuje Cię jak ktoś wmawia wszystkim do okoła, że ta rasa to ciepłe kluchy i nie ma możliwości aby to jej przedstawiciel czemuś zawiniła i że to zawsze wina tego drugiego? Bo mnie irytuje.
A teraz wracajac do tego co napisałam: ast jak każdy inny pies MOŻE być agresywny, MOŻE nie lubić przedstawicieli swojego gatunku, MOŻE wszczynac bójki. Nie dlatego, że jest astem a dlatego, ze jest psem.
I wciąż upieram się przy swoim: nie wiadomo czy to z ONkiem było coś nie tak i nie wiadomo jakby sie to skończyło, gdyby podbiegający do niego pies (specjalnie nie zanzaczam rasy) odszedł po opierdzielu a nie "podjął wyzwanie".[/QUOTE]

Denerwuje, tak samo jak wmawianie mi, że te psy są agesywne i wielkie zdziwienie, że małe jeszcze żyją :lol: Ostatnio miałam w pracy ciekawą rozmowę z jedną babką, wmawiała mi, że Iwan i tak wszystkich pozagryza, ogólnie rozmowa ocierająca się o granice absurdu, a na koniec dowiedziałam się, że jej jamnik przez ROK chorował i CIERPIAŁ, nie chodził, był cały rok na lekach przeciwbólowych, wmuszała mu jedzenie itd. ale nie miała sumienia go uśpić, bo pies to jak człowiek i trzeba walczyć.
Autentycznie poszłam sobie ;)

Jasne, że ast może, każdy pies może, zgadzam się. Jednak to nie on wystartował z zębami.
Każdy ma prawo wejść na psi wybieg, ale jeśli pies ma jakikolwiek problem i istnieje prawdopodobieństwo, że będzie nieprzyjemnie w kontakcie z innymi psami, a mimo to wchodzi na ten wybieg i być może nawet liczy, że inny pies 'nie podejmie wyzwania' to w moim odczuciu jest durniem, bo to proszenie się o kłopoty, nic więcej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']A kto sobie zawłaszcza,ja się pytam? Przyszedł facet z płotkiem i go postawił wokół siebie? Nie - dał niemą prośbę, żeby mu nie przeszkadzać. I ja bym tej prośby posłuchała, nawet jakby to była wąska ścieżka i usunęła się w krzaki. Bo to jest w porządku wobec drugiej osoby i jednej z niewielu, które chcą wychowywać swoje psy. Dla mnie to postawa godna szacunku.[/QUOTE]
Się pytasz, więc odpowiadam: otóż osoba ćwicząca z psem na psim wybiegu zawłaszcza sobie jego ładny kawałek. Choćby dlatego, że mimo że nie posiada płotka ;) to w naturalny sposób (jak napisałaś: niemy) informuje, że ten kawałek tutaj jest jego. Pouczasz co jest w porządku wobec innej osoby: otóż dla mnie to nie jest w porządku, a tym bardziej jakby ktoś robił taki numer na wąskiej ścieżce (wspomnianej przez Ciebie). Nie, nie usunąłbym się. A dlaczego? Dlatego, że nie zamierzam łazić po krzakach przez debila, który właśnie ścieżkę znalazł sobie jako miejsce na tresurę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']poza tym...na ogrodzonym, psim wybiegu to raczej wlasnie mozna sie spodziewac niezbyt grzecznych psow, ktorych luzem nie mozna za bardzo puscic nigdzie indziej.[/QUOTE]

O to to. U mnie jest bardzo fajne, duże podwórze, ale nie korzystamy z niego, bo biegają po nim luzem te wszystkie niewychowane psy.

Link to comment
Share on other sites

Tylko że abstrahując od tego "agresywnego" ONka, wystartowaćz zębami mógł sikający pies. I co wtedy z nim też won, bo się przez to też mogły pogryźć?
Powiem tak: mnie też z Werą pewnie chciałybyście wywalić na pierwszych kilku psich parkach, ale potem naprawdę się wszystko uregulowało. Więc ja dałabym facetowi szansę ;)

A może na ścieżce ktoś MUSIAŁ stanąć, bo ma strachliwego, nerwowego psa który nie chce iść dalej? No i jasne - ładujmy się,bo to TAKI PROBLEM, pójść kilka kroków poza ścieżką.

Link to comment
Share on other sites

Mój Iwan zawsze 'podejmie wyzwanie' ale nigdy nie zaatakuje pierwszy. Mam skakać z nim po drzewach, czy co?
Ostatnio byłam na nieogrodzonym psim wybiegu, kilkanaście psów biega luzem, w tym wszystkie trzy moje. Nagle przypełzła baba z malamutem (nienawidzę malamutów w tamtych rejonach, wszystkie są niewychowane) na smyczy i drze się do mnie, że mam zabrać Iwana, bo jej pies nie toleruje dużych psów. Zapytałam tylko, po co więc tu przylazła i uwierzcie mi, połowa tych ludzi zmierzyła mnie, bo babkę znali, a mnie średnio :lol: Ale miałam to w dupie, przywołałam Iwana tylko bliżej siebie, ale nie zapięłam, a babka dała za wygraną i sobie poszła.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...