Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Berek']Vectra, dobijasz mnie. Cóż Ci uczyniłam, hę?

Jedyne co pocieszające - że wielu właścicieli tych biedaków wygląda dość podobnie do nich (przypadek?), z czego wróżę im rozliczne problemy ze stawami, kośćcem
(tudzież męskością :cool3: ).[/QUOTE]

Do tego ten lansiarski klimat tej imprezy, mnie osobiście przytłacza :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Vectra, dobijasz mnie. Cóż Ci uczyniłam, hę?

Jedyne co pocieszające - że wielu właścicieli tych biedaków wygląda dość podobnie do nich (przypadek?), z czego wróżę im rozliczne problemy ze stawami, kośćcem
(tudzież męskością :cool3: ).[/QUOTE]
jaki pan taki musi być kram :evil_lol:

no jakby taki fan mc donalds , wyglądał z czymś takim :grins:

[url]https://vitaminsforpitbulls.com/wp-content/uploads/2013/06/red_nose_pitbull_dogs1.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

one te psy nie tylko żyją , ale przez całe życie ciągną swoich właścicieli na tych kolcowych koralach.
Bardzo częsty widok w wawie :grins: najczęściej takie małe rozwydrzone pimpki

Mnie przeraża jedno w kolcach , jak widzę psa w odwróconych - kolcami do góry :grins:
i tak kibicuje , kiedy taki pół debil właściciel , będzie musiał raptownie złapać psa z ruchu ..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']

Mnie przeraża jedno w kolcach , jak widzę psa w odwróconych - kolcami do góry :grins:
i tak kibicuje , kiedy taki pół debil właściciel , będzie musiał raptownie złapać psa z ruchu ..[/QUOTE]

no, ja taką ozdobą zostałam podrapana, bo piesek chciał szarpaczek który trzymałam :loveu: dodam, że pies był przemiły i kochał cały świat. chyba naprawdę miał to w ramach biżuterii :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mnie przerasta raczej logika w stylu: ma kolce, bo ciungnie. Kolce jak korale niemal na obręczy barkowej oczywiście. Pytam zatem, czy przestał ciągnąć. No nie. To po co kolce? I ta ciężka rozkmina na twarzy właściciela, gdy ja już sobie idę w swoją stronę... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mój znajomy radośnie puścił swoją sunię husky w za luźnych kolcach, podczas biegania suka sobie włożyła w tą kolczatkę łapkę i był dramat :roll: Na kolce powinno być prawo jazdy... (Zresztą, ogólnie na psy powinno być).

Ja tak sobie wymarzyłam, że kolce byłyby dostępne w zoologach, ale tylko za okazaniem specjalnego poświadczenia od trenera psiej szkoły :diabloti: Tak samo jak OE.

Z OE to mam równie uroczą historię do opowiedzenia - spotkałam panią, która dostała gończego Hamiltona z papierami. Piękna sunia. Pani dostała ją razem z obrożą elektryczną. Nikt jednak jej nie powiedział, jak używać tej obroży... No i sunia jest rażona prądem ciągle.
Ostatnio pani była daleko w krzakach, a suka podbiegła do nas. Pani nie widziała psa, nie wołała go nawet - tylko raziła suczkę prądem. Suczka odskoczyła od nas i przykleiła się do ludzi idących kilka metrów od nas, wyraźnie spanikowana.. :roll: Tak na logikę, jak można uważać, że pies sam z siebie wpadnie na to, o co nam chodzi? Żeby pies był rażony i wołany, to może by skojarzył, że ma wrócić na wołanie. Ale tutaj nic, tylko ból-ból-ból bez logicznego powodu. Kiedyś z tą panią rozmawiałam, podobno jak suka poleciała za sarną to w ogóle OE na niej nie zrobiła wrażenia. Nie dziwię się, skoro się już uodporniła... Tylko w takim razie po co nadal jej używać? :shake:

Link to comment
Share on other sites

ale sobie wymarzylas...:)))ja tam mam pelna elektryczność na stanie i sadze, ze umiem uzywac tegolepiej niż wielu "trenerow z psiej szkoły". a na tej suce obroza elektryczna wcale nie zrobila wrazenia, bo "się uodpornila na bol" tylko po prostu podczas pogoni za sarna na psa myśliwskiego nawet naajwyzszy impuls nie podziala i można sobie wtedy elektryczka w dupe wsadzić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Do tego ten lansiarski klimat tej imprezy, mnie osobiście przytłacza :evil_lol:[/QUOTE]

ja, mimo mojej ogromnej miłości platonicznej do wszelkiego bullowatego, jak patrzę na te amerykańskie bullki to cierpię :roll: mam wrażenie, że one się jakoś strasznie męczą przez te swoje karykaturalne cielska...

[quote name='Berek']Ach, więc jednak wujek Gógiel był w robocie. Cóż, szkoda że opcja optymistyczna się nie sprawdziła - ale zawszeć coś że ktoś poskładał literki w specjalistycznym temacie. :-) Kto wie, może kiedyś dojdzie i do przeczytania książki!
[/QUOTE]

mogę spytać z ciekawości - dlaczego jesteś zła i ironizujesz, kiedy ktoś cytuje Twoje słowa jako słowa autorytetu? :cool3: nawet niechby i to były słowa wygooglowane, choć wiadomo, że wolałabyś, żeby ludzie znali całą Twoją publikację, a nie na wyrywki. Mi byłoby miło, gdyby ktoś się wspierał moimi słowami jako 'bazowym autorytetem', choćby wygooglowanym.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"mogę spytać z ciekawości - dlaczego jesteś zła i ironizujesz, kiedy ktoś cytuje Twoje słowa jako słowa autorytetu? :cool3: nawet niechby i to były słowa wygooglowane, choć wiadomo, że wolałabyś, żeby ludzie znali całą Twoją publikację, a nie na wyrywki. Mi byłoby miło, gdyby ktoś się wspierał moimi słowami jako 'bazowym autorytetem', choćby wygooglowanym."[/QUOTE]

Wręcz przeciwnie, zachwyt mnie ogarnia, że trafiam pod strzechy. :lol: No hard feelings. :lol: Mam nadzieję na postępy w tej dziedzinie (trafiania pod strzechy), czemu zresztą daję wszak wyraz. :multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ale sobie wymarzylas...:)))ja tam mam pelna elektryczność na stanie i sadze, ze umiem uzywac tegolepiej niż wielu "trenerow z psiej szkoły". a na tej suce obroza elektryczna wcale nie zrobila wrazenia, bo "się uodpornila na bol" tylko po prostu podczas pogoni za sarna na psa myśliwskiego nawet naajwyzszy impuls nie podziala i można sobie wtedy elektryczka w dupe wsadzić.[/QUOTE]

Kit z tym, efekt ten sam - suka nie reaguje na bodźce, bo nie wie o co babeczce chodzi, boli ją i nie wie co się dzieje. Widok paskudny. Nieważne, czy umiesz używać lepiej, większość ludzi nie umie i przydałoby im się zaplecze teoretyczne, które zdobyliby w psiej szkole :p Jest może 0,01% populacji psich właścicieli, którzy poczytają i się douczą, zanim czegoś użyją - reszta używa na heja banana i twierdzi, że pies jest gupi, bo nie rozumi. Myślę, że ta część myślących i czytających nie umarłaby od pójścia do trenera z prośbą o zaświadczenie. A reszta może by dostała ochrzan i zaczęła psa uczyć zamiast ranić kolcami/razić prądem :cool3: Ot, taka utopia, choć pewnie by trenerzy sprzedawali takie zaświadczenia za kilka dyszek bez rozmowy z właścicielem :loveu:

Link to comment
Share on other sites

a po co zaraz trener do OE i zaświadczenie ?
do OE jest dołączona instrukcja obsługi , w której jasno jest napisane .... jak należy jej używać.
Wystarczy przeczytać , no i zrozumieć :grins:

paniusia myślała może , że to pilot zdalnego sterowania do pieska ;)
temu tak sobie guziczki naciskała

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_']To jak nie ogarnia, to niech zmieni na np. kantarek, albo solidne szelki. A nie kolce. :([/QUOTE]

Żaden, nawet najtrudniejszy i najsilniejszy husky, nie będzie nigdy trudniejszy do opanowania w razie W od wkurzonego samca molosa, choćby przez różnicę masy, o innych czynnikach nie mówiąc. Jak będziesz miała okazję, weź sobie dorosłego charakternego kaukaza z jajami na szeleczkach albo w kantarku, i przejdź się w tłumie innych samców o równie miłych charakterkach. Niech jakiś wyskoczy do Twojego, sprowokuje. Tylko uprzedź mnie kiedy i gdzie, to wezmę popcorn i popatrzę jak robisz latawiec za psem, albo zostaje Ci w rękach porwany kantarek :evil_lol:

[quote name='Yuki_']wiesz co ty mi możesz zabronić?
Ja umiem używać kolczatki, lecz jestem przeciwna używania tego sprzętu. I na pewno mam więcej wiedzy jeśli chodzi o kolczatkę niż wszyscy wzięci właściciele psów z kolczatkami.[/QUOTE]

Ego na pewno też masz większe :evil_lol: [SIZE=1]Przepraszam, musiałam.

[/SIZE][quote name='Yuki_']Figa to trudny przypadek, tak naprawdę nie wiemy co się z nią dzieje. Raz się rzuca na wszystko, a raz jest spokojna i grzeczna.
Może ma już dosyć kotów?
[/QUOTE]

Cieszę się bardzo z Twojej wielkiej wiedzy na temat kolczatki, mimo że jesteś jej przeciwniczką, jednak wielka szkoda, że nie posiadasz równie dużej wiedzy na temat sprzętu, którego osobiście używasz i polecasz.
W opinii wielu autorytetów kantarek jest o wiele silniejszym sprzętem awersyjnym niż kolczatka, i jego stosowanie niesie za sobą o wiele poważniejsze konsekwencje, szczególnie w psychice psa, niż stosowanie kolczatki. Chwyt za pysk jest wśród psowatych jednym z najsilniejszych sygnałów zmuszających innego psa do podporządkowania się; w walce jest to chwyt dosłownie śmiertelny. Psowate łapią drugiego osobnika za pysk praktycznie tylko wtedy, kiedy chcą go zabić albo skrajnie nim pomiatać, podporządkować sobie. Nawet wtedy jest to chwila - a Ty wkładając psu kantarek, wysyłasz psu takie skrajne sygnały przez cały spacer. Są psy, po których spłynie to jak woda po kaczce, ale u wrażliwszych nie pozostaje to bez echa. Dla wrażliwego psa kantarek przez cały spacer to porównywalna presja co wychodzenie na spacer z dzieckiem trzymając nad nim cały czas kij bejsbolowy i szepcząc "zaraz ci zaj*bię".
Nie zastanawiało Cię nigdy, czemu ten kantarek tak magicznie działa? Czemu pies przywyczaja się do kolców i na nich nawet ciągnie, a na kantarku nie? Że niby fizycznie nie może ciągnąć, bo mu głowa zostaje? Bzdura ;) Fizycznie jak najbardziej może; wkurzony molos zrobiłby z Ciebie latawiec i na kantarku. Ale większość psów na kantarku nie ciągnie z powodu opisanego wyżej - bo to tak silna awersja jak ktoś idący cały czas za Tobą z pałą nad Twoją głową. Zdajesz sobie sprawę, jaim stresem jest dla wrażliwego psa spacer na kantarku i jaki to może mieć wpływ na jego ogólne zachowanie?
A to tylko strona psychologiczna - jest jeszcze strona fizyczna, zmuszanie psa do nienaturalnego skrętu głową, zagrożenie nawet uszkodzeniem rdzenia kręgowego przy silnym nagłym szarpnięciu (osobiście wolałabym psa podrapanego kolczatką niż ze skręconym karkiem, ale Tobie nikt nie zabroni woleć inaczej jak sama podkreślasz), pomijając mniej spektakularne skutki takie jak mikrouszkodzenia kręgów szyjnych, przez lata bezobjawowe, dopiero na starość wychodzące jako zmiany zwyrodnieniowe i neurologiczne niby "znikąd" ;) ale to na pewno wiesz, bo o metodach szkolenia psów zjadłaś już wszystkie rozumy :)
Weź to wszystko pod uwagę, kiedy będziesz ubolewać, jaki z Twojej suki trudny przypadek, bo ja osobiście nie sądzę, żeby jej zmienne zachowania, agresja, brak zrównoważenia, brały się znikąd. Jak się doda dwa do dwóch, to zachowanie suki wcale mnie nie dziwi. Pomijając kwestie kantarka, trudno oczekiwać spokoju i zrównoważenia od psa, kiedy jego przewodnik takowych nie wykazuje. Jak masz niestabilnego psa, sama powinnaś być oazą zen, żeby go z tego wyprowadzić. A jak światła przewodniczka psa ma w głowie taki groch z kapustą, że raz psa kocha, raz chce kopnąć, a raz uśpić (i nie chodzi o to, czy to realizujesz, tylko o same myśli i emocje), to nie rozumiem, czemu ją dziwi, że pies raz jest spokojny, a raz rzuca się jak oszołom ;)

Sorry, kantarek i jego "humanitaryzm" to chyba największe kłamstwo metod pozytywnych, i największe nieporozumienie na płaszczyźnie pies/człowiek. Dla człowieka kolce są straszne, bo metalowe i wyglądają jak narzędzie tortur; dla psa to po prostu ostrzejsza obroża. Dla człowieka kantarek to urocza zabaweczka z materiału, dla psa to co pisałam wyżej. Miałam porównanie stosowania na jednym psie w różnym czasie kolców i kantarka. U obecnych psów sto razy szybciej użyłabym w szkoleniu w razie potrzeby kolców i obroży elektrycznej, niż kantarka, bo uważam, że dla pobudliwych psów, jest wręcz niebezpieczny. No ale żeby dojść do pewnych wniosków, trzeba złapać trochę doświadczenia i samodzielnie pogłówkować, a nie bezmyślnie łykać jak pelikan filozofie pozytywistów, ktore z humanitaryzmem mają tyle wspólnego co ja z baletem, i dziwić się, że z psem coś nie gra ;)

P.S. W kwestii American bully, w momencie kiedy pojawiały się te pierwsze hiper pokraczne egzemplarze, ja autentycznie myślałam, że to fotoszop :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']

paniusia myślała może , że to pilot zdalnego sterowania do pieska ;)
temu tak sobie guziczki naciskała[/QUOTE]

tak właśnie chyba niektórzy myślą
też kiedyś znałam taką panią, która miała pieska jakoś zmiksowanego chyba z beaglem. piesek ten robił co chciał, był miły, ale jej uciekał hen hen daleko. za pierwszym razem to myślałam, że się zgubił czy coś :evil_lol: właścicielka starsza pani o lasce. no i mądra córunia kupiła mamusi OE :) pani na moich oczach wciskała co się da na pilociku, a pies nie reagował W OGÓLE. nawet nie to, że się wzdrygał czy jakkolwiek pokazywał, że coś poczuł. po prostu zero reakcji. ale ona nadal wciskała...

[B]Martens[/B], jedno tylko wtrącę, znam psy, które potrafią ciągnąć na kantarze :cool3: i to nie dlatego, że coś zobaczyły i nagle heja do przodu, tylko normalnie prą do przodu jakby kantara nie było ;)
ale generalnie tak, smutne trochę, że poleca się kantar jako lek na całe zło, nie wspominając o negatywnych aspektach

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']
[B]Martens[/B], jedno tylko wtrącę, znam psy, które potrafią ciągnąć na kantarze :cool3: i to nie dlatego, że coś zobaczyły i nagle heja do przodu, tylko normalnie prą do przodu jakby kantara nie było ;)
ale generalnie tak, smutne trochę, że poleca się kantar jako lek na całe zło, nie wspominając o negatywnych aspektach[/QUOTE]

Ano ja pisałam, że są psy, który w nosie mają i kantary, i kolce, i ciągną jak parowóz - ale dla wrażliwego psa kantar to masakra... I nie oceniałabym nawet, czy jak pies zachowuje się ok na kantarze to mu nie przeszkadza, czy że jak na nim ciągnie, to po nim spływa. Pies może ciągnąć nie tylko dlatego, że ma kantar gdzieś, ale dlatego, że chce się od niego uwolnić. Z kolei pies, który na kantarze chodzi idealnie, może przy tym odczuwać mega presję, która powoduje stres, i odchyły z zachowaniem w zupełnie innych momentach i w innych sytuacjach. Dlatego serio, smutne jest, kiedy jakaś dzierlatka wpada niemal w spazmy na widok psa w kolcach, jednocześnie bez mrugnięcia okiem prowadzając psa na kantarku i polecając to dookoła jako humanitarne...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']szczerze , to nie używałam nigdy dla psa kantara , jako obroży ... raczej jako kaganiec dla oczu straży miejskiej.

tak na logikę , przy psie zrywnym , silnym , zawziętym ciałem i duchem ... to jest szansa łeb skręcić , nie ?[/QUOTE]

nigdy nie słyszałam o tym, ale zakładam, że to więcej niż możliwe. Poza tym wyobraz sobie takiego dogusia na kantarze, nie dość, że temperamencik to ma, to jeszcze mase i siłe. Jak zafunduje taki solidny zryw, to i sobie i trzymaczowi smyczy kuku zrobi.
No ale wiadomo, lepszy, bo bez tego żelastwa okropnego :diabloti: i nie robi RAN na karku psa. Pomijajac juz fakt, że serio znam psy, które w kolcach chodzą xx lat i ani jeden nie miał szyjki pokaleczonej od kolczaty. Siersc wytartą owszem, jakies mikro zadrapanie, to tez, ale ran jako takich nie widziałam nigdy.

Jeden jedyny przypadek to kolczatka w zestawie łańcuch plus wrośnięta w karczycho psa, ale to objaw skrajnego zaniedbania i parciana obroża tez by wrosła. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...