Migori Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 Kiedyś, jak Bora była mała, miała 3-4 miesiące (czyli jakieś 4 lata temu) kliker był szalenie popularny. Odnosiłam wręcz wrażenie, że to było panaceum na całe "psie zło". Też klikałam, a jakże, nie mogłam być gorsza. Robiłam codzienne sesje, uczyłam wszystkiego. A miałam 3 miesięcznego szczyla laba z mega adhd. Kliker zamiast pomóc ją wyciszać, nakręcał ją do nieprawdopodobnych obrotów. Suka po takiej 30sekundowej sesji kształtowania latała po ścianach, pod sufit, na parapet - dosłownie!. A była w tym czasie po 1 operacji na dysplazje - miała ograniczony ruch - kliker miał rozładować ją trochę, zająć, zmęczyć. Skutek był odwrotny. Mała w tym amoku wskoczyła na stół i miała zamiar z niego zeskoczyć - z łapą w gipsie po operacji na stawie. Od tamtej pory mogę powiedzieć że znienawidziłam to małe klikające pudełko. Nie używam go i nikomu polecać już nie będę. Ponoć można w tej sposób szkolić wszystkie psy - bzdura niestety. I tak jak z niewłaściwie używaną kolczatką, klikaniem można wyrządzić wiele złego. Można stworzyć potwora wiecznie nakręconego, na wiecznych obrotach, który wypali się w wieku 3-4 lat. Zmienił się też mój stosunek do kolczatek i ogólnie korekt. Kiedyś (za czasów klikania) było dla mnie nie do przyjęcia żeby w ogóle psa szarpnąć, krzyknąć, podnieść głos, a skorygować dławikiem to już w ogóle. I co? wychowałam małego potwora, na którego nie można krzywo spojrzeć bo sie zamyka, dygocze, przypada do ziemi i zachowuje się tak jakbym miała zaraz zarżnąć. Mam w domu śmierdzące jajo, z którym trzeba się obnosić tak delikatnie żeby nie pękło. Także można przegiąć i w drugą stronę. Mam ogromny szacunek do ludzi którzy pracują z psami zgodnie z ich pierwotnym zastosowaniem. Podziwiam i gratuluje. Quote
WATACHA Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 Niezły sztukmistrz na ogonie stoi ;) [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8200.jpg[/url] A sarenki gdzie się wybierają ;)? [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8227.jpg[/url] Julek coraz ładniejszy [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8252.jpg[/url] Cosik mu weszło między zęby :) [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8302.jpg[/url] Quote
weszka Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 Niezły ten maliniak! [B]migori[/B] masz rację, tak klikerem jak i kolczatką, dławikiem itd. można psa źle poprowadzić i "zniszczyć". Ja nie jestem fanatycznie nastawiona w żadną stronę. Nie ma złotej metody na wszystkie psy, każdy pies jest inny. Dlatego denerwuje mnie obsesja niektórych jak widzą kolce czy usłyszą o jakiejś korekcie. Nie mówię o bicu psa czy "łamaniu" na siłę, o nie! Po prostu niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego że wychowanie dużego, mocnego psa, o dużym temperamencie i mocnym charakterze czasem wymaga czegoś więcej niż samych pozytywów i tylko "ignorowania złego zachowania". Lubię szkoleniowców z doświadczeniem, otwartych na nowe metody ale nie ślepo zapatrzonych, łączących różne style tak żeby jak najbardziej dopasować się do psa. Trzeba mieć wyczucie, dojść do psa a nie podążać za aktualną modą w szkoleniu. A zdjęcia spacerowe świetne. Dwa piękne, zadbane dobki to robi wrażenie :) Quote
Kajusza Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 [quote name='weszka']... Lubię szkoleniowców z doświadczeniem, otwartych na nowe metody ale nie ślepo zapatrzonych, łączących różne style tak żeby jak najbardziej dopasować się do psa. Trzeba mieć wyczucie, dojść do psa a nie podążać za aktualną modą w szkoleniu. ...[/QUOTE] podpisuję się obiema rękoma .... tylko szkoda, że tak trudno takiego szkoleniowca spotkać. Quote
Migori Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 [quote name='weszka']Po prostu niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego że wychowanie dużego, mocnego psa, o dużym temperamencie i mocnym charakterze czasem wymaga czegoś więcej niż samych pozytywów i tylko "ignorowania złego zachowania".[/QUOTE] Dokładnie, zgadzam się z Tobą. Nikt tutaj nie mówi o biciu, katowaniu, łamaniu czy innych tego typu brutalnych metodach. Jednak mając dużego silnego psa, zdolnego nawet do agresji nie można pozwolić sobie na "ignorowanie złego zachowania" bo to się może źle skończyć. Poza tym, co za przyjemność fruwać na spacerze za wesołym 30kg labusiem. Ja mam chory kręgosłup i nie moge pozwolić sobie na zrywy i szarpnięcia jakie funduje mi pies. Uczyłam luźnej smyczy od samego początku - fakt smaczkami i metodą "drzewa" ale trzeba też zrozumieć, że nie na każdego psa to działa. A potem leczyć zwyrodnienie, po spacerku z wesołym dobciem to ja dziękuję. Quote
Amber Posted July 20, 2011 Author Posted July 20, 2011 Mądre rzeczy tu piszecie :). Po wielkim boomie na szkolenie pozytywne zaczęły oczywiście jak grzyby po deszczu wyrastać szkoły pełne "behawiorystów" (no bo przecież nie treserów :diabloti:) z dyplomami z kursów interenetowych albo certyfikatami zagranicznych szkółek o których nikt nigdy nie słyszał. Raz weszłam na stronę jakiejś i zrobiłam wielkie oczy. Za "jedyne" 800 zł proponowano "kurs", który można równie dobrze przeprowadzić w domu bo składał się z najprostszych komend jak siad, noga czy chodzenie na luźnej smyczy. Oczywiście wszystko było tam opisane pozytywnym językiem czyli jakieś wygaszenia, wzmacniania, pierdu, pierdu dla laika co nic nie zrozumie, ale uważa, że to bardzo mądre, ale człek bardziej ogarnięty np. ja przeczyta od razu między wierszami, że proponowana jest nauka podaj łapę za 800 zł. Kurs oczywiście nie kończył się żadnym egzaminem, no bo jednak na PT to jest wymagane coś więcej niż siad i waruj. Dla mnie ważne przy wyborze szkoleniowca są REALNE kompetencje, czyli ile ten pan psów wytrenował, na jakim poziomie, czy mają tytuły i JAKIE tytuły. Psy które zwyciężają w konkursach IPO są dla mnie lepszym wyznacznikiem niż psy, które ukończyły kurs w szkole behawiorystycznej "wszystkiego najlepszego". Zainteresowanych tematem odsyłam do bardzo dobrego artykuły w tym topicu, a również nie mniej ciekawej dyskusji pod nim: [URL]http://www.dogomania.pl/threads/200872-Negatywy-pozytywu-pozytywy-tradycji-czyli-%E2%80%9EMam-psa-chcia%C5%82bym-go-szkoli%C4%87-co-wybra%C4%87[/URL] A tak wygląda strasznie niepozytywne posłuszeństwo u Martina, no same kolce, szarpanie i strach w oczach :evil_lol: [IMG]http://img204.imageshack.us/img204/8752/dsc4962v.jpg[/IMG] [IMG]http://img339.imageshack.us/img339/8508/dsc4985m.jpg[/IMG] [IMG]http://img59.imageshack.us/img59/7994/dsc4998o.jpg[/IMG] [IMG]http://img840.imageshack.us/img840/7244/dsc5002h.jpg[/IMG] [IMG]http://img842.imageshack.us/img842/1069/dsc5005.jpg[/IMG] Quote
Naklejka Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 No właśnie chciałam Jetsa na szkolenie zabrać, ale nie wiem gdzie... Bo on taki nieogarnięty.... :roll: Bardzo fajnie czyta się ten wątek :D Quote
kalyna Posted July 20, 2011 Posted July 20, 2011 mi też się marzy aby zabrać psa do dobrego szkoleniowca, ale u nas w okolicy nie ma.. najbliżej jest o ok 30 km, i ja nie odważyłabym się tam dać psa.. bo nie podoba mi się, abym miała zostawić tam psa na 6 tygodni.. wątek z chęcią poczytam :) Quote
awaria Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 Pilny uczeń ;) [url]http://img840.imageshack.us/img840/7244/dsc5002h.jpg[/url] Na każdego psa trzeba znaleźć złoty środek. Na początku przygody z Baronem i Batalią byłam przegięta w stronę pozytywów i klikania, jednak życie dość szybko wszystkie moje "założenia" i "przekonania" zweryfikowała :razz: Nasze relacje bardzo się poprawiły odkąd jasno zaczęłam komunikować im, że coś mi się nie podoba, a przestałam robić to na około poprzez ignorowanie i smaczkowanie. Quote
evel Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='Amber'] Mówisz o wilczaku? A one nadają się na obronę? [/QUOTE] Właściwie jeszcze nie wiem, o kim mówię :oops: Wilczaki kocham, ale nie jestem jeszcze tak do końca przekonana, że to pies dla nas - alternatywy na dzień dzisiejszy to bc, malina albo holender ;) Ale są wilczaki, które by się nadały na obronę, są takie, które sobie czasem wiszą na rękawie, chociaż pozoranci ich nie lubią, bo parszywce atakują nie tak pięknie i majestatycznie (i prosto :diabloti:) jak ON, dob czy maliny, ale pod różnymi dziwnymi kątami - cóż, spadek po wilkach ;) [quote name='Migori']Ponoć można w tej sposób szkolić wszystkie psy - bzdura niestety. I tak jak z niewłaściwie używaną kolczatką, klikaniem można wyrządzić wiele złego. Można stworzyć potwora wiecznie nakręconego, na wiecznych obrotach, który wypali się w wieku 3-4 lat. Zmienił się też mój stosunek do kolczatek i ogólnie korekt. Kiedyś (za czasów klikania) było dla mnie nie do przyjęcia żeby w ogóle psa szarpnąć, krzyknąć, podnieść głos, a skorygować dławikiem to już w ogóle.[...] Mam ogromny szacunek do ludzi którzy pracują z psami zgodnie z ich pierwotnym zastosowaniem. Podziwiam i gratuluje.[/QUOTE] Dlatego ja osobiście uważam, że każde narzędzie szkoleniowe trzeba poznać zanim się go użyje. Też kiedyś myślałam, że kliker cacy, a kolce, korekty be, aż sobie nie wzięłam ze schronu małego pluszaczkowatego misia, który ma w środku potwora :diabloti: który w szale jazgotania na inne psy miał w pupie smaczki i trzeba było się porządnie wydrzeć, żeby psiaczek raczył w łaskawości swojej zauważyć, że stoję obok i chcę, żeby zamilknął. Z każdym psem trzeba się starać znaleźć złoty środek - ja klikam, jak uczę czegoś nowego, bo tak jest dla mnie łatwiej, używam żarcia do szkolenia, owszem, ale jak trzeba psa opier... to się też nie cackam. Reakcje ludzi są czasem śmieszne - jedni się przyczepiają, że psa męczę jakimś szkoleniem, komendami, że huknę od czasu do czasu jak się psi mózg poluzuje, inni - że to jakaś głupota, żeby psa żarciem przekupować, bo pies ma się słuchać i już, a jak dziamgoli na psy, to pani, kolczatkę trza kupić :grins: ;) Quote
łamAga Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [url]http://img204.imageshack.us/img204/8752/dsc4962v.jpg[/url] żeby Neron był tak posłuszny <marzyciel> Quote
motyleqq Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='awaria']Na każdego psa trzeba znaleźć złoty środek. Na początku przygody z Baronem i Batalią byłam przegięta w stronę pozytywów i klikania, jednak życie dość szybko wszystkie moje "założenia" i "przekonania" zweryfikowała :razz: Nasze relacje bardzo się poprawiły odkąd jasno zaczęłam komunikować im, że coś mi się nie podoba, a przestałam robić to na około poprzez ignorowanie i smaczkowanie.[/QUOTE] uhh, bo wbrew temu, co niektórzy twierdzą, nie da się wychować psa samymi nagrodami. można go tak wiele NAUCZYĆ,ale to nie to samo, co wychować... myślę, że wiele jest psów które znają setki sztuczek, a w domu są po prostu nieznośne... gdyby nie otworzyły mi się oczy, pewnie sama miałabym takiego psa ;) ale już nie mam wyrzutów sumienia jak na nią krzyknę, gdy znajdzie się na szynszylowej klatce :roll: w końcu Leonowi też należy się spokojne życie ;) nie mam nic do metod typu kolczatka, jeśli są używane jak należy. jak wszyscy zauważyli, metodę dobiera się do psa, nie psa do metody ;) Quote
dianusia921 Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='Amber'] Ale w tym przypadku kolczatka nie ma nic wspólnego z nieradzeniem sobie z psem (mistrzowie świata IPO 3 noszą kolczatki na treningach ;) ) , jest narzędziem do komunikacji z psem na zasadzie "ej, spójrz się na mnie" - to, że jak pisałam, ludzie bez żadnej wiedzy stosują ją niewłaściwie nie ma nic wspólnego z tym, że kolce zostały stworzone do pracy na placu i tam powinny pozostać. A w jaki zatem masz pomysł na trening obronny i jaką korektę byś zastosowała w pracy z psami użytkowymi? Bo jest jeszcze obroża elektryczna :p To trochę tak jakby pisać, że wędzidło robi krzywdę koniowi... Rozumiem, że nie popierasz samej idei szkolenia obronnego. Ja ze swojej strony dodam, że uczestniczyłam w wystawach i w szkoleniu i jestem przekonana, że same psy mają o wieeele większą frajdę w robieniu tego do czego zostały tak naprawdę wyhodowane niż stanie godzinami przy ringu, potem na w nienaturalnej pozycji i przyduszane ringówkami. Są owszem psy, które lubią wystawy, ale jest to mniejszość, ja mając do wyboru wystawę albo szkolenie tego samego dnia wybieram zdecydowanie plac. [/QUOTE] Szarpnięcie kolczatką na zasadzie "ej spójrz na mnie" no ciekawe... Ja na miejscu psa nie chciałabym mieć kolców na szyi i żeby osoba trzymająca mnie na smyczy szarpała mnie bo chce żebym na nią spojrzała. Moim zdaniem wypracować patrzenie na człowieka można w o wiele lepszy sposób,konsekwencją,smaczkami. Przecież można poćwiczyć imię-żarcie,wypracować to na tyle żeby pies jak słyszy imię już nie chciał smaka bo będzie wiedział że jak usłyszy imię to jest super. I wtedy imię znaczy "spójrz na mnie" a nie szarpnięcie kolczatki. Takie jest moje zdanie. Nie znam się na treningach obronnych więc nie wiem co bym zastosowała w nich,ale wiem,że nie brałabym w nich udziału. To w ogóle niepotrzebne moim zdaniem w życiu psa. Bo niby czemu to ma służyć? Pies np. widząc uciekającego wrzeszczącego człowieka chociażby na ulicy skojarzy to sobie z treningiem i się rzuci na kogoś,później tylko nieprzyjemności. Po co pobudzać psy i rozbudzać w nich agresję. Ja nie twierdzę że fajniejsze dla psa jest stanie w bezruchu na wystawie,bez najmniejszego celu. Myślę,że to nie sprawia dla psa frajdy. Chyba,że pies jest tak przygotowany na wystawy,że jak wchodzi na ring to jest mega zadowolony to ok. Na pewno lepsze jest uczestniczenie z psem w szkoleniach dostosowanych do danego psa i do tego do czego była dana rasa stworzona,a nie bezsensowne spędzanie każdego dnia na leżeniu na schodach przed domem i nudzeniu się. [quote name='Amber']No tak, ale terriera to jedną ręką przetrzymasz w razie czego, a dobermana na zwykłej obroży... No, możesz mieć problem. Jari dzięki kanarowi tak naprawdę nie miewa już zrywów, bo uznał, że mu się nie opłaca, a razie czego w sytuacji podbramkowej (np. jakiś inny, duży, wściekły pies rzuca się obok nas na smyczy) zawsze mam pewność, że jestem w stanie kontrolować Jariego w 100%, słowem, ale też mechanicznie. Bo przy takim psie, trzeba mieć zawsze pewność, że nie zrobi jakiejś głupiej rzeczy. Przypatrz się dogom niemieckim na wystawach, spora ich część ma kantary. Nie po to, żeby nie ciągnęły na smyczy, ale po to aby w razie czego można jakoś nad taką masą zapanować. Ja jestem z kantara zadowolona, nie widzę też żadnych negatywnych jego skutków w stosunku do psychiki Jariego. W ogóle nieco śmieszne jest gadanie o ranach na psychice jaki może wyrządzić kantarek mojemu psu, ale to trzeba go poznać, żeby zobaczyć o co chodzi :evil_lol:[/QUOTE] Ja kantary stosuję tylko po to by straż miejska nie przyczepiła się,że pies nie ma kagańca,kantar jest po prostu wygodniejszy. Ale jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy żeby zapinać na nim smycz i używać do kontroli nad psem. A jednak mam dużego psa,nie jestem jakąś strasznie silną osobą,a jakoś daję radę utrzymać mastifa ( w tym tygodniu akurat dwa mastify) na zwykłej obroży i smyczy bez pomocy kolczatek,kantarów itp. Myślę,że utrzymanie psa nie zależy od siły,a od konsekwencji jak raz nie pozwolę psu iść na napiętej smyczy to zawsze tego przestrzegam,tak więc jeśli pies wie że nie może iść na napiętej smyczy to nie szarpie. Skoro Tobie i Jariemu pomaga to ok. Ale myślę,że nie używasz kantara na spacerze szarpiąc psem na prawo i lewo co 5 sekund,jak to się czasami na spacerach widzi. [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8105.jpg[/url] śliczniutki tutaj :lol: (po za kolczatą) [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8129.jpg[/url] slicznie sie prezentują razem :loveu: [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8152.jpg[/url] i tu jaki słodki grzeczniutki psiak :loveu: [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8214.jpg[/url] ładniutki owczarek :lol: [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8287.jpg[/url] mina Julka podczas zderzenia :evil_lol: A i dodam jeszcze,że nie mówię żeby psa zachuchać na śmierć,głaskać po główce i tyle. Pies musi znać różne emocje. Wiadomo,że jak będzie tylko poznawał to co dobre,wszyscy go będą kochac itp a kiedyś się okaże że ktoś krzyknął czy czymś rzucił a pies juz cały będzie dygotał bo nigdy tego nie zaznał. Nie mówię o takim wychowaniu. Ale np. moja suka jak na nią krzykniesz to tracisz wszystko co do tej pory nauczyłeś,ona jest bardzo wrażliwa i jak ktoś krzyczy to się panicznie boi a nie jest wychowywana biciem,wrzaskiem i karceniem wręcz przeciwnie. Ale u mnie to może byc np. dlatego,że ja nie wiem co przez jej 7miesięcy życia działo sie w poprzednim domu,nie mam pojęcia jak była wychowywana czy huchano by nic jej sie nie stało i jak do mnie przyjechała to się wystraszyła jakiegoś krzyku że teraz wpada w panike,czy wręcz przeciwnie w tamtym domu było dużo wrzasków i teraz się boi. Dlatego tez uważam,że każde szkolenie należy podporządkowac indywidualnie do każdego psa,bo nie ma identycznych dwóch psów,każdy musi mieć indywidualny tok nauczania i wiedzieć czego się konkretnie od niego oczekuje. Ale jak pisałam wcześniej też nie popieram uczenia np. dużego,silnego,bardzo energicznego temperamentnego psa poprzez kolczatki,kantary,karcenie,wszystko razem bo można zepsuć psa. Nawet na takiego psa są lepsze sposoby niż szarpanie i bicie i pokazywanie "kto tu jest lepszy". Dlatego popieram,że nie należy przedobrzyć ani z jedną metodą ani z drugą. Quote
Migori Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [QUOTE] [B]Nieznam się na treningach obronnych[/B] więc nie wiem co bym zastosowała w nich,ale wiem,że nie brałabym w nich udziału. To w ogóle niepotrzebne moim zdaniem w życiu psa. Bo niby czemu to ma służyć? Pies np. widząc uciekającego wrzeszczącego człowieka chociażby na ulicy skojarzy to sobie z treningiem i się rzuci na kogoś,później tylko nieprzyjemności. Po co pobudzać psy i rozbudzać w nich agresję. [/QUOTE] No właśnie to widać w Twoich wypowiedziach. Pies bez rozkazu nie zaatakuje człowieka, poza tym trening obrony to nauka KONTROLI agresji a nie wzbudzanie agresji. To chyba różnica. [QUOTE]Na pewno lepsze jest uczestniczenie z psem w szkoleniach dostosowanych do danego psa i [B]do tego do czego była dana rasa stworzona[/B],a nie bezsensowne spędzanie każdego dnia na leżeniu na schodach przed domem i nudzeniu się. [/QUOTE]W takim razie w jakim celu hodowano dobermany ? [QUOTE]A jednak mam dużego psa,nie jestem jakąś strasznie silną osobą,a jakoś daję radę utrzymać mastifa[/QUOTE]Myślę, że znaczenie ma tutaj przede wszystkim temperament psa. A mastif do pobudliwych psów nie należy. [QUOTE]Ale np. moja suka jak na nią krzykniesz to tracisz wszystko co do tej pory nauczyłeś,ona jest bardzo wrażliwa i jak ktoś krzyczy to się panicznie boi a nie jest wychowywana biciem,wrzaskiem i karceniem wręcz przeciwnie.[/QUOTE]Moja suka zachowuje się bardzo podobnie. A wychowywana była pozytywnie, bez wrzasków, krzyków, korekt, szarpania itd. Wg mnie przegięłam pałę w drugą stronę i stworzyłam potwora, na którego nie można krzywo spojrzeć z dezaprobatą. Quote
dianusia921 Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='Migori']No właśnie to widać w Twoich wypowiedziach. Pies bez rozkazu nie zaatakuje człowieka, poza tym trening obrony to nauka KONTROLI agresji a nie wzbudzanie agresji. To chyba różnica. W takim razie w jakim celu hodowano dobermany ? Myślę, że znaczenie ma tutaj przede wszystkim temperament psa. A mastif do pobudliwych psów nie należy. Moja suka zachowuje się bardzo podobnie. A wychowywana była pozytywnie, bez wrzasków, krzyków, korekt, szarpania itd. Wg mnie przegięłam pałę w drugą stronę i stworzyłam potwora, na którego nie można krzywo spojrzeć z dezaprobatą.[/QUOTE] A dlaczego sie od razu do mnie rzucasz,chyba każdy ma prawo do własnego zdania na dany temat ... :roll: Wiesz na treningi obrony chodzą różni ludzie z różnie wychowanymi psami. Tak samo jak i szkoleniowcy są różni. Np. mój "znajomy" dostał w prezenci wielkiego psa w typie amstafa,zaczął chodzić na trening obronny i pies stał się tak agresywny,że nawet na własnym podwórku musiał chodzić w kagańcu,bo właśnie poszedł do szkoły w której też mówili,że pies będzie uczony żeby sam nie atakował,dopiero na polecenie,ale wyszło inaczej. Szkoda psa,bp właśnie przez szkolenie pies został zepsuty. Nie mówię,że wszyscy tak szkolą ale jest sporo takich osób. Więc wybacz jeśli uważam,że szkolenie obronne nie należy do moich ulubionych bo mam z nim same złe skojarzenia i właśnie kojarzą mi się na pobudzaniu psa do agresji. Dobermany wyhodowano na psy obronne i do tego były kiedyś używane,ale np. amstafy czy pittbulle były używane do psich walk,czyli co teraz też powinniśmy je szkolić bo do tego były przeznaczone ? Ja nie pisze tu o tym,że np. akurat Jari przez to,że uczestniczy w szkoleniu obronnym kiedyś rzuci sie na kogoś na ulicy,ale są ludzie którzy specjalnie chodzą na takie szkolenia żeby pies był groźny. Niby pies słucha właściciela i nie zrobi nic bez jego polecenia,a jednak czasami zdarzają się wyjątki. Np. u mnie na osiedlu jest koles który od kilku lat szkoli swoje psy dwa mieszańce jeden w typie onka drugi w typie border collie. Psy słuchają go super. Koleś mówił,że chodzi na szkolenie obronne i że psy bez jego komendy nie odejdą od niego. Chciałam przejść obok,po prostu minąć,koleś powiedział do nich "noga,siad" psy to wykonały po czym momentalnie (nic nie mówił,nie dał im żadnego znaku) oba rzuciły sie na mnie i mojego psa i zaczęły nas gryźć. Koleś mówił,że sam jest zdziwiony bo przecież uczy je tylko na komende wszystko robić. Więc chyba widać,że nawet pies szkolony na komendę by atakował może się zapomnieć czy cos i zaatakować bez komendy. No chyba,że to ten koleś akutar tak dziwnie te swoje psy szkoli... Akurat mastif może nie jest tak pobudliwy jak doberman,a raczej na pewno nie jest. Ale mase ma i to dużą i jak coś go zaciekawi to jest w stanie nieźle przeciągnął właściciela po ulicy. Więc to też chodzi o siłę nie tylko temperament. ja nie uważam,że moja suka jest potworem na którego nie można spojrzeć z dezaprobatą (jak to napisałaś o swojej). Moja suka była baaardzo mało socjalna,dopiero u mnie zaczęła poznawać świat więc nic dziwnego,że się boi nowych sytuacji. Ale jakbym ją zaczeła wychowywać szarpaniem i karceniem na pewno nie uzyskałabym tego co mi sie udało przez te pół roku szkolenia pozytywnego,chociaż dodam,że czasami wyprowadza mnie z równowagi mam ochotę krzyknąć czy coś,a jednak staram sie uspokoić,ale wiadomo,że jestem tylko człowiekiem i czasami krzyknę. Ale to raczej z bezradności niż jako metoda którą ją miałabym szkolić. Uważam,że mam bardzo wrażliwego psa,ale nie obchodze się z nia jak z jajkiem,bez przesady. Dlatego też nie myślę,że przesadziłam z pozytywami. Quote
motyleqq Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='dianusia921'] Wiesz na treningi obrony chodzą różni ludzie z różnie wychowanymi psami. Tak samo jak i szkoleniowcy są różni. Np. mój "znajomy" dostał w prezenci wielkiego psa w typie amstafa,zaczął chodzić na trening obronny i pies stał się tak agresywny,że nawet na własnym podwórku musiał chodzić w kagańcu,bo właśnie poszedł do szkoły w której też mówili,że pies będzie uczony żeby sam nie atakował,dopiero na polecenie,ale wyszło inaczej. Szkoda psa,bp właśnie przez szkolenie pies został zepsuty. Nie mówię,że wszyscy tak szkolą ale jest sporo takich osób. Więc wybacz jeśli uważam,że szkolenie obronne nie należy do moich ulubionych bo mam z nim same złe skojarzenia i właśnie kojarzą mi się na pobudzaniu psa do agresji. [/QUOTE] to, że są ludzie nie potrafiący szkolić, a robią to i to, że są ludzie chodzący na obronę by mieć agresywnego psa nie świadczy o tym, że te szkolenia nie mają racji bytu. po to mamy własne rozumy, by wiedzieć, na jakie szkolenie i do kogo iść. i psów bojowych nie wysyła się na obronę... nic więc dziwnego, że pies w typie amstaffa skończył w kagańcu na własnym podwórku. tak jest, jak ludzie biorą się za coś, o czym nie mają pojęcia. Quote
Migori Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [QUOTE]A dlaczego sie od razu do mnie rzucasz,chyba każdy ma prawo do własnego zdania na dany temat ... :roll:[/QUOTE]Spokojnie ;) na nikogo sie nie rzucam. To że moja wypowiedź nie ma miliarda emotków to nie znaczy że Cie atakuję. Źle mnie odebrałaś. [QUOTE]Wiesz na treningi obrony chodzą różni ludzie z różnie wychowanymi psami.[/QUOTE] Oczywiście, ale każdy swój rozumek ma. Wybierając sie na szkolenie do konkretnej osoby warto udać się bez psa, poobserwować pracę szkoleniowca, prace psów, ludzi itd. Popytać uczestników - wyrobić sobie opinię. Poza tym, mądry szkoleniowiec powie Ci czy ten pies nadaje się do IPO - bo przecież wcale nie musi - może mieć słabą psychikę, być nerwowym psem i tylko takim szkoleniem psu zaszkodzisz. [QUOTE]Dobermany wyhodowano na psy obronne i do tego były kiedyś używane,ale np. amstafy czy pittbulle były używane do psich walk,czyli co teraz też powinniśmy je szkolić bo do tego były przeznaczone ? [/QUOTE] TTB genialnie sprawdzają się we wszystkich sportach siłowych - myślę,że to dobry "zamiennik". [QUOTE]Uważam,że mam bardzo wrażliwego psa,ale nie obchodze się z nia jak z jajkiem,bez przesady. Dlatego też nie myślę,że przesadziłam z pozytywami. [/QUOTE] Widać masz większą wiedzę w tej materii. Tylko pozazdrościć. Quote
gops Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 osoby które wypowiadają się źle o kolczatkach/kantarkach/dławikach to najczęściej osoby które nigdy nie miały psa o trudnym charterze . Jari świetnie wygląda na fotkach w akcji ! a Julek na zdjęciach wygląda jakoś poważniej niż ostatnio :lol: Quote
dianusia921 Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 [quote name='motyleqq']to, że są ludzie nie potrafiący szkolić, a robią to i to, że są ludzie chodzący na obronę by mieć agresywnego psa nie świadczy o tym, że te szkolenia nie mają racji bytu. po to mamy własne rozumy, by wiedzieć, na jakie szkolenie i do kogo iść. i psów bojowych nie wysyła się na obronę... nic więc dziwnego, że pies w typie amstaffa skończył w kagańcu na własnym podwórku. tak jest, jak ludzie biorą się za coś, o czym nie mają pojęcia.[/QUOTE] Właśnie,więc nie dziwcie się,że mając w swoim otoczeniu takich właśnie ludzi którzy chodzili na obronę uważam to szkolenie za takie a nie inne. Może gdybym poznała to szkolenie kiedyś,przed tymi opiniami,może miałabym inne zdanie. Wiadomo,jak człowiek świadomy tego co robi to może i szkolenie obronne traktuje jako świetny rodzaj spędzania czasu ze swoim psem. Ja ze swoimi psami bym sie nie zapisała,bałabym się,że po takim szkoleniu będę miała bestię,której nie potrafiłabym opanować. [quote name='Migori']Spokojnie ;) na nikogo sie nie rzucam. To że moja wypowiedź nie ma miliarda emotków to nie znaczy że Cie atakuję. Źle mnie odebrałaś. Oczywiście, ale każdy swój rozumek ma. Wybierając sie na szkolenie do konkretnej osoby warto udać się bez psa, poobserwować pracę szkoleniowca, prace psów, ludzi itd. Popytać uczestników - wyrobić sobie opinię. Poza tym, mądry szkoleniowiec powie Ci czy ten pies nadaje się do IPO - bo przecież wcale nie musi - może mieć słabą psychikę, być nerwowym psem i tylko takim szkoleniem psu zaszkodzisz. TTB genialnie sprawdzają się we wszystkich sportach siłowych - myślę,że to dobry "zamiennik". Widać masz większą wiedzę w tej materii. Tylko pozazdrościć.[/QUOTE] Ok,w porządku ;) U mnie w mieście akurat jest jedna szkoła policyjna (z tego co wiem) w której są prowadzone szkolenia obronne i uwierzcie nie chcielibyście sie spotkać z żadnym psem który brał w nich udział. Dlatego też poprzez te wszystkie złe skojarzenia jakie mam nie przepadam za szkoleniem obronnym,ale co kto woli. ;) Tak to akurat wiem,że sprawdzają się w sportach siłowych. Przytoczyłam akurat przykład psów bullowatych,bo pisałam o tym żeby psy robiły to do czego są stworzone,a nie chciałabym żeby te rasy nadal były szkolone do walk... [quote name='gops']osoby które wypowiadają się źle o kolczatkach/kantarkach/dławikach to najczęściej osoby które nigdy nie miały psa o trudnym charterze . [/QUOTE] Jeśli chodzi o mnie to w życiu popełniłam wiele błędów wychowawczych (razem z rodziną) na naszym poprzednim psie. To nie był raczej potulny baranek,a dość dużych rozmiarów rottweiler,mega pobudzony i agresywny (do czasu). Niestety na nim stosowaliśmy kolczatkę,bo kiedyś było modne żeby każdy pies miał kolczatkę,a przynajmniej nam się wydawało,bo każdy napotkany na osiedlu pies był w wielkiej kolczacie więc i ja swemu psu kupiłam. I dzięki niech stworzyliśmy psa tak agresywnego,że do 7 roku życia siedział tylko na podwórku bo na ulicy szalał jak tylko kogoś zobaczył. Teraz nigdy bym kolejnemu psy nie założyła kolczatki,nie ważne jak by był temperamentny i trudny do ułożenia. Ale żeby nie było,że tak zepsuliśmy psa,że do końca życia nie wychodził do ludzi. Gdy zaczęłam uczyć go już jako dorosłego psa,nadal bardzo trudnego i charakternego,metodami pozytywnymi to pies stał się cudnym domownikiem. Nigdy wcześniej niczego nie uczony stał sie posłuszny i wierny,chociaż nadal potrafił pokazać na co go stać. Na starość był genialnym psem :loveu: Więc przeszłam też przez szkolenie kolczatkowe i wiem,że dopiero metodami pozytywnymi udało mi się dobrze wychować zepsutego kolczatką psa. Ale wiadomo,tak jak napisałam,nawet nie wiedzieliśmy jak stosować kolczatki,każdy miał to i my kupiliśmy. Teraz aż wstyd sie przyznac do takiego rozumowania... Ale myślę,że nie ma czegos takiego jak prawidłowe stosowanie kolczatki,bo jednak każde szarpnięcie sprawia dla psa ból. Quote
bianka19 Posted July 21, 2011 Posted July 21, 2011 ach ta czekoladka. :loveu: [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_8118.jpg[/url] jak dużo fotek i nawet filmiki, extra. :D Quote
gops Posted July 22, 2011 Posted July 22, 2011 [quote name='dianusia921'] Jeśli chodzi o mnie to w życiu popełniłam wiele błędów wychowawczych (razem z rodziną) na naszym poprzednim psie. To nie był raczej potulny baranek,a dość dużych rozmiarów rottweiler,mega pobudzony i agresywny (do czasu). Niestety na nim stosowaliśmy kolczatkę,bo kiedyś było modne żeby każdy pies miał kolczatkę,a przynajmniej nam się wydawało,bo każdy napotkany na osiedlu pies był w wielkiej kolczacie więc i ja swemu psu kupiłam. I dzięki niech stworzyliśmy psa tak agresywnego,że do 7 roku życia siedział tylko na podwórku bo na ulicy szalał jak tylko kogoś zobaczył. Teraz nigdy bym kolejnemu psy nie założyła kolczatki,nie ważne jak by był temperamentny i trudny do ułożenia. Ale żeby nie było,że tak zepsuliśmy psa,że do końca życia nie wychodził do ludzi. Gdy zaczęłam uczyć go już jako dorosłego psa,nadal bardzo trudnego i charakternego,metodami pozytywnymi to pies stał się cudnym domownikiem. Nigdy wcześniej niczego nie uczony stał sie posłuszny i wierny,chociaż nadal potrafił pokazać na co go stać. Na starość był genialnym psem :loveu: Więc przeszłam też przez szkolenie kolczatkowe i wiem,że dopiero metodami pozytywnymi udało mi się dobrze wychować zepsutego kolczatką psa. Ale wiadomo,tak jak napisałam,nawet nie wiedzieliśmy jak stosować kolczatki,każdy miał to i my kupiliśmy. Teraz aż wstyd sie przyznac do takiego rozumowania... Ale myślę,że nie ma czegos takiego jak prawidłowe stosowanie kolczatki,bo jednak każde szarpnięcie sprawia dla psa ból.[/QUOTE] pisałam ogólnie, bo tak najczęściej jest ;) to jeden przypadek , a ja znam kilkadziesiąt gdzie kolczatka bardzo pomogła , nie mówię o oduczeniu ciągnięcia, tylko o zapanowaniu nad psem . np moja sąsiadka kobieta koło 70tki wzięła kundelka był mały jak to szczeniak ale wyrosła 25kg suczka która nie przepada za innymi psami , od kiedy chodzi na kolczatce (nawet dobrze założonej) mogę ich minąć bez problemu i wiem że nas nie dopadnie a kobieta spokojnie z nią wychodzi na spacery (wtedy pies wychodził rzadko i na krótko ) . moja osobista suka jak co jakiś czas nie pójdzie na spacer na kolczatce to świruję , i zaufaj żadne smaczki , trajgotanie do psa, zabawka ani kliker nie pomoże jak pies jest agresywny i się rzuca oczywiście w momencie rzucania się a nie chwile po , oprócz tego są sytuację kiedy trzeba iść w miejsce gdzie jest wiele ludzi , psów np weterynarz , bez kolczatki stanowiła by poważne zagrożenie . są po prostu różne sytuację , i ja jestem za używaniu kolczatki oczywiście z głową, z sensem , a nie jak większość ludzi bo ładnie wygląda . kolczatka tak -ale z głową . może napiszesz mi jakimi sposobami pozytywnymi oduczyłaś psa agresji ? bardzo chętnie spróbuję. Quote
evel Posted July 22, 2011 Posted July 22, 2011 [quote name='dianusia921']Szarpnięcie kolczatką na zasadzie "ej spójrz na mnie" no ciekawe... Ja na miejscu psa nie chciałabym mieć kolców na szyi i żeby osoba trzymająca mnie na smyczy szarpała mnie bo chce żebym na nią spojrzała. Moim zdaniem wypracować patrzenie na człowieka można w o wiele lepszy sposób,konsekwencją,smaczkami. Przecież można poćwiczyć imię-żarcie,wypracować to na tyle żeby pies jak słyszy imię już nie chciał smaka bo będzie wiedział że jak usłyszy imię to jest super. I wtedy imię znaczy "spójrz na mnie" a nie szarpnięcie kolczatki. Takie jest moje zdanie. [/QUOTE] Dianusia, ile dobermanów w swoim życiu wychowałaś? :cool3: [quote name='Migori']Poza tym, mądry szkoleniowiec powie Ci czy ten pies nadaje się do IPO - bo przecież wcale nie musi - może mieć słabą psychikę, być nerwowym psem i tylko takim szkoleniem psu zaszkodzisz.[/QUOTE] Dobry pozorant może nawet lękliwego psa nauczyć pewności siebie, bez kolców, wiszenia na szmacie i przewracania pozoranta na glebę ;) Po prostu jeśli ktoś się zna na psach to wie, do jakiego etapu z danym psem można dojść. Niektórych psów nigdy nie powinno się "rozbudzać" na obronę i dobry szkoleniowiec też o tym właściciela poinformuje. BTW, bullowate i molosy też chodzą na obronę. Ale chodzą na obronę do takich szkoleniowców, którzy nie mogą sobie pozwolić na komfort popełniania błędów ;) Znam (przelotnie) psy po takich szkoleniach, w odpowiedzialnych rękach. Na co dzień to normalne psy. Na jednym zresztą uwiesiła się raz moja suka :evil_lol: żyje do tej pory, więc widać psy po IPO nie stają się morderczymi bestiami zagryzającymi co im wpadnie pod łapy. [quote name='dianusia921']U mnie w mieście akurat jest jedna szkoła policyjna (z tego co wiem) w której są prowadzone szkolenia obronne i uwierzcie nie chcielibyście sie spotkać z żadnym psem który brał w nich udział. Dlatego też poprzez te wszystkie złe skojarzenia jakie mam nie przepadam za szkoleniem obronnym,ale co kto woli. ;-)[/quote] Policyjne szkolenia to akurat kicha totalna i się od nich odchodzi. [QUOTE] Tak to akurat wiem,że sprawdzają się w sportach siłowych. Przytoczyłam akurat przykład psów bullowatych,bo pisałam o tym żeby psy robiły to do czego są stworzone,a nie chciałabym żeby te rasy nadal były szkolone do walk... [/QUOTE] Chwila moment. TTB były używane do walk ze zwierzętami, a w prawidłowo prowadzonym IPO pies poluje na rękaw, nie na pozoranta ani na żadne inne zwierzę, z tego co mi wiadomo. [QUOTE] Więc [B]przeszłam też przez szkolenie kolczatkowe[/B] i wiem,że dopiero metodami pozytywnymi udało mi się dobrze wychować zepsutego kolczatką psa. Ale wiadomo,tak jak napisałam,[B]nawet nie wiedzieliśmy jak stosować kolczatki[/B],każdy miał to i my kupiliśmy. Teraz aż wstyd sie przyznac do takiego rozumowania... Ale [B]myślę,że nie ma czegos takiego jak prawidłowe stosowanie kolczatki,[/B]bo jednak każde szarpnięcie sprawia dla psa ból. [/QUOTE] Nie bardzo rozumiem. Wychowaliście psa na agresora nieprawidłowym użyciem kolców, nie wiesz, jak się kolce prawidłowo stosuje, ale kolce to zło. Dziwne to dla mnie trochę, bo ja o rzeczach, o których nie mam pojęcia staram się nie zabierać głosu, a już na pewno nie tak kategorycznie. Quote
Unbelievable Posted July 22, 2011 Posted July 22, 2011 kolce sprawiają ból, kliker stresuje, zostaje nam bezstresowe wychowanie :loveu: :evil_lol: Quote
kalyna Posted July 22, 2011 Posted July 22, 2011 a wracając do skołtunionych DONków. Wszystkie jakie widziałam to były ładne i zadbane. Ale przed wczoraj kiedy bawiłam się z moimi na podwórku, szedł jakiś młody chłopak z DONem. Ale tak strasznie był skołtuniony, że aż mnie poraziło. Nie wiem czy tak ciężko było mu go wyczesać porządnie od czasu do czasu, czy tylko lansowanie jest najważniejsze. Bo szedł dumny z siebie jak paw :( ale ten z placu to :loveu: Quote
motyleqq Posted July 22, 2011 Posted July 22, 2011 [quote name='Unbelievable']kolce sprawiają ból, kliker stresuje, zostaje nam bezstresowe wychowanie :loveu: :evil_lol:[/QUOTE] to się nazywa naturalne wychowanie, czyli róbta co chceta, bo nie wolno kierować psem :diabloti: serio, jest taki podgląd. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.