Jump to content
Dogomania

Okropne przepisy - zbieranie kup


Guest Kamcia_14

Recommended Posts

[quote name='NieLubieDogomanii']
Życzę wam drodzy dogomaniacy, więcej empatii, wiecej zrozumienia, i więcej pokory wobec własnego ego. Bo czasami zamiast opisywać się jako piękny ale nie istniejący ideał, warto przyznać się do błędu, rysy na tym nieskazitelnym obrazie.[/QUOTE]
No właśnie, to samo mogłabym powiedzieć :)
Z twojego postu znowu bije pretensjonalność. Inni mają zatrudniać, stawiać, sprzątać - mnie to nic nie obchodzi, twój trawnik twój problem. I to jest właśnie egoizm.
Nie wiem, skąd wniosek, że posesja ma być ogrodzona, żeby do kogoś należała - nie, wcale nie musi. Właściciel, jeśli chce, może sobie postawić płot.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NieLubieDogomanii']No dobra. Miałam nigdy w życiu nic nie pisać na dogo. Czytuję Was dla zdrowotności - wszak śmiech to zdrowie przecież. Czytuje w domu, czytuję w pracy - rano przy kawie, wtedy na głos bo przecież pozostałej czwórce osób z którymi dzielę pokój też się coś dla zdrowia należy...
To ja jestem tą znajomą Ewy, oraz dalszą znajomą motyleqq (sorry ale nie wiem jak Cię odmienić :-)) - byłyśmy raz na spacerze na Fortach....
Ktoś tu napisał że inny ktoś może się brzydzić kupy na trawniku przed swoją furtką....oczywiście tak jest istotnie. I nie musiałby się brzydzić gdyby pozwolił mi wywalić ową kupę do kosza do którego wywala kupy swojego psa - na każdej posesji w tamtym terenie siedzi pies, nigdy nie wyprowadzany na spacer bo przecież ma ogródek do biegania, srania i wariowania. Tego psa nie trzeba również wogóle wychowywać ani uczyć czegokolwiek - przejście przez owo osiedle to istny raj dla uszu (idziemy środkiem drogi, psy postawione na baczność, ogłuchnąć można, nawet jakiś mały kajtek wylazł ostatnio za płot i próbował zaatakować Duffla od tyłu - zmienił zdanie jak mu Brutek jasno wytłumaczył na czym polega niewłaściwość jego postępowania).
Tak samo jak tego kogoś nie obchodzą moje dylematy - zostawić gówno na czyimś trawniku (gdyby był konkretną włąsnością to byłby ogrodzony, a jest tylko przypisany do koszenia bo mogę sobie idąc ulicą na owym trawniku oberka odtańczyć i nic nikomu do tego), sprzątnąć go do torebki i teraz 1. schować do kieszeni/plecaka/saszetki i nosić ze sobą pół dnia po lesie, wieźć autobusem narażając na smród wszystkich innych psażerów (tu uwaga - oni tez mogą sobie nie życzyć owego gówna w mojej kieszeni), 2. wywalić pakunek w torebce w krzakach w lesie i w ten sposób stać się chamem zaśmiecającym las, człowiekiem niszczącym środowisko; tak mnie nie obchodzi jego podejście do sprawy.
Ja nie zamierzam brudzić w lesie bo dla mnie jest to wartość wyższa niż chora ideologia dogomaniaków, odczucia duchowe i inne mieszkańców owego osiedla i parę innych.
Nie zamierzam także nosić/ wozić kupy w plecaku przez cały spacer w lesie, wozić autobusem, obok kanapki, batonika czy smakołyków dla psa. Zupełnie niezależnie od tego co kto sobie o mnie pomyśli. Czy to tutaj czy tam.
Jeżeli mieszkańcy owego osiedla są tacy wrażliwi to powinni 1. zatrudnić osobę sprzątającą na ulicach owego osiedla 2. postulować o postawienie i opróżnianie koszy na smieci.
Niestety większość z nich nie jest w stanie pozbywać się własnych śmieci do własnego kosza....świadczą o tym hałdy w pobliskim lesie.

I powiem wam więcej.
Sprzątam kupy po moim psie. Ale nie zawsze. Nie sprzątam:
1. w naszym parku naprzeciwko wejścia na plac zabaw przy krzakach z których unosi się latem piękny odór ludzkiego moczu i kału - mamusie wysadzające swoje ukochane dzieciątka, oczywiscie nie sprzątające po nich. Jedna kupa więcej jedna mniej....nie powinno im to przeszkadzać
2. w naszym parku gdy pies załatwi się dalej niż metr od krawęznika trawnika teraz jesienią - nie zamierzam włazić w inną kupę idąc po kupę mojego psa
3. w lesie
4. na terenie gdzie w polu widzenia nie ma żadnego kosza a z doświadczenia wiem że za rogiem najbliższym ani tym następnym i za żadnym innym rogiem kosza brak

Trudno.

A teraz na temat ideałów. Są piękne ale mają jedną cechę - nie istnieją.
Osoby tutaj na forum próbują jawić się jako te idealne....
1. mają psy agresywne ale kagańca na mordzie brak. Pracują z psami a przynajmniej cały czas o tym piszą a tym czasem może lepiej byłoby zacząć myśleć zamiast pracować. Swój problem i swoją odpowiedzialność natomiast pięknie zrzucają na całe otoczenie. To inni mają pilnować aby ich szczeniak/ dorosły łagodny pies nie został pogryziony przez ich agresora
2. nie spuszczają nigdy psów ze smyczy - bo przecież wybiega się za rowerem, może powęszyć na emeryckim spacerku. Mają gdzieś potzeby owego psa. Potem dziwią się że mają problem z agresją, z tym że ich pies nie toleruje innych psów i patrz punkt pierwszy.
3. wydają opinie na temat innych nie mając bladego pojecia o całej sytuacji
4. oczerniają, najeżdżają na innych użytkowników bo nieświadomi zadali głupie pytanie, bo się do czegoś tam przyznali....(wiecie które tematy mam na myśli)
5. tak pieknie opisują jak to bardzo i z poświęceniem pomagają psom - przesiadując na dogo całymi dniami, zbierając kasę na leczenie psów dla których tak naprawdę jedyną pomocą byłoby uśpienie i skrócenie ich cierpień, zamiast przedłużania owego cierpienia męczącym i kosztownym leczeniem które i tak najczęściej nie przynosi rezultatów. A nawet jeżeli tak to taki pies do końca swoich dni będzie żyć w klatce schroniskowej bo do końca życia jest schrowany, nie najmłodszy, pokancerowany i po prostu jako okaleczony jest brzydki (szanse adopcyjne zerowe)

I jeszcze do owych ideałów - znam przynajmniej jedną dogomaniaczkę która jest idealna i ma psa idealnego. Przychodzi czasami do naszego parku. Tyle że z ideału nici - pies zero odwoływalny, skacze po ludziach bez opamiętania a mały nie jest, ucieka i trzeba go ganiać po parku. do tego często agresywny. Jego pani - idealny właściciel psa potrafi awanturke strzelić gdy człowiek oskakany, utytłany w wyjściowych spodniach (wyszedł tylko na chwilkę ze swoim psem przed wyjściem na kolacje u teściów) próbuje pieska wychować łapiąc go i przytrzymując w pozycji leżącej na ziemi. Bo ona sobie nie życzy takich metod! Ale sama nie potrafi zastosować żadnych metod wychowawczych.

Życzę wam drodzy dogomaniacy, więcej empatii, wiecej zrozumienia, i więcej pokory wobec własnego ego. Bo czasami zamiast opisywać się jako piękny ale nie istniejący ideał, warto przyznać się do błędu, rysy na tym nieskazitelnym obrazie.[/QUOTE]

Haaaahhhaaaaaahhaaaa :)

Kocham CIĘ!!!

Zapoczątkowałaś dyskusję na kolejne pół roku :)

Link to comment
Share on other sites

Guest NieLubieDogomanii

evel - ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego że sa psy nie potrzebujące innych psów do szczęścia. I są właściciele którzy na głowie staną a nawet na czubkach rzęs aby tylko psu zapewnić zaspokojenie wszystkich potrzeb. Ale obie wiemy że takich jest tyle co kot napłakał. Na co dzień widzę, i obserwuję ewolucje psów które nie są nigdy spuszczane ze smyczy choć biegają z właścicielem, za rowerem....nigdy też nie pozwolono im aby z jakimś psem mogły choś czubek nosa obwąchać. Każdy podbiegacz jest od razu owrzeszczany, właściciel opluty.....widzę szał tych psów - najpierw płacz i skowyt a potem piana na pysku i nagła agresja.
Ja mam akurat psa który ani za piłeczką biegać nie chce, ani za patykiem, do biegania za rowerem się nie nadaje. On najlepiej się czuje wśród pobratymców. Sam sobie reguluje czy teraz będzie biegać, czy pouprawia zapasy, czy sobie poleży na grzbiecie a panienki wokół niego potańczą (nie śmiejcie się, tak to wygląda). I ma zapewnioną takasforę dzień w dzień. Mając taką sforę - nie czuje potzeby łażenia do obcych psów, uciekania bo praktycznie na smyczy nie chodzi. Wśród sfory psy ucza się psiego języka, odpowiednich zachowań itd. Widzę codziennie te szczęsliwe pyski - nawet gdy się nie bawią tylko razem węszą, obserwują, łażą wokól siebie.
Ale to zupelnie inny temat do zupełnie innego działu.
ps. i nie myśl że ten mój pies taki zupełnie bezproblemowy, bo choćgrzeczny i dobrze wychowany, jak kazdy swoje za uszami ma i czasami trzeba wkroczyć i ryknąć. Inaczej ideał sięgnąłby bruku...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NieLubieDogomanii']No dobra. Miałam nigdy w życiu nic nie pisać na dogo.
5. tak pieknie opisują jak to bardzo i z poświęceniem pomagają psom - przesiadując na dogo całymi dniami, zbierając kasę na leczenie psów dla których tak naprawdę jedyną pomocą byłoby uśpienie i skrócenie ich cierpień, zamiast przedłużania owego cierpienia męczącym i kosztownym leczeniem które i tak najczęściej nie przynosi rezultatów. A nawet jeżeli tak to taki pies do końca swoich dni będzie żyć w klatce schroniskowej bo do końca życia jest schrowany, nie najmłodszy, pokancerowany i po prostu jako okaleczony jest brzydki (szanse adopcyjne zerowe)
[/QUOTE]

I to sa jedyne zdanie co do ktorych moge sie w 100% zgodzic.
Ale ja nie zyje w polskiej spolecznosci "dogomaniackiej" tak wiec moze sie nie znam.

Na temat reszty argumentow, a w szczegolnosci okolicznosci w ktorych kup nie zbierasz nie bede sie wypowiadac bo sensu to nie ma. To takie walenie grochem o sciane.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Każdy podbiegacz jest od razu owrzeszczany, właściciel opluty.....widzę szał tych psów - najpierw płacz i skowyt a potem piana na pysku i nagła agresja.[/QUOTE]
No cóż, ja miałam takiego psa. Nadal go mam, ale nauczył się w końcu witać. Nie puszczam go ze smyczy, bo nadal jest problem z obszczekiwaniem ludzi. Cóż, pracujemy nad tym, ale jakby to powiedzieć... Nie moja wina, wysoki sądzie, że ktoś psa kiedyś katował i że pies do tej pory powoli wychodzi z traumy. Mam go uśpić, puszczać luzem, niech sobie szczeka? Ma grupkę znajomych, dzięki temu czasem mozemy działać w końcu jako tymczas dla nowych psów, co jeszcze dwa lata temu by nie przeszło. Nie dążymy do ideału, bo w pracy już się nauczyłam, że to szkodliwe, kiedy przekroczysz linię ideału, nic nie zostaje...
Owszem, są psy, które nalezy uspić zamiast topić fortune w ich bezsensownym leczeniu czy zupełnie nierokujacej terapii agresji. Nie podoba mi się takie uogólnianie. Tu naprawde są ludzie, którzy cieżko pracują, choc zdają sobie sprawę, ze to syzyfowa robota.

Link to comment
Share on other sites

Agresja psa do innego psa jest zupełnie normalnym zjawiskiem, zdarza się u różnych ras jak i u psów nierasowych. Nie zawsze wynika z wychowania i nie zawsze da się psa zsocjalizować tak by kochał inne pieski. Bardzo często natomiast da się agresywnego do innych psów psa nauczyć poprawnego zachowania podczas mijania innych psów. Natomiast pies który innych nie lubi przeważnie okaże to gdy inny pies podbiegnie do niego zbyt blisko.
Czasem jest też tak że pies przy spotkaniu z innym nie jest agresywny, jednak nie potrafi się zachować, skacze, szarpie się itp co może nie być komfortowe dla właściciela. Dlatego kulturalni posiadacze psów nie powinni pozwalać swoim grzecznym i miłym psom biegać luzem, podbiegać do innych psów, zaczepiać ich, szczególnie jeśli ten drugi pies jest na smyczy.
Ja mam dwa psy, nie są jakieś dziko agresywne, jednak suka nie da sobie w kaszę dmuchać a pies bawi się bardzo nachalnie co przeważnie szybko powoduje złość i protest drugiego psa a wtedy już do bójki niedaleko.
Moje psy raczej nie bawią się z innymi psami, jak widzę inne psy to moje zapinam, i nie życzę sobie by inne psy do mnie podbiegały. Poza tym moje psy są silne i nie mam zamiaru się z nimi szarpać w momencie jak podlatuje inny pies i robi się zamieszanie. Dlatego bardzo mnie denerwuje jak dochodzi do takich sytuacji. Zwłaszcza gdy idę dodatkowo z wózkiem z dzieckiem, a do tego mam psy uwiązane do wózka. Zwykle jednak nie opluwam nikogo tylko zatrzymuję się i spokojnie czekam aż nieodpowiedzialny właściciel zabierze psa, trzymając swoje i nie pozwalając na powstanie zbędnego zamieszania.
Moje psy są posłuszne i wychowane, są też wybiegane bo swobodnie puszczam je w ustronnych miejscach (postępuję tak by i moje psy nie przeszkadzały nikomu innemu - czy z psem czy bez psa). Moje psy są szczęśliwe i innych psów do tego szczęścia nie potrzebują.
To tyle w kwestii biednych złych psów prowadzanych na smyczy i ich złych właścicieli.

[U]Wracając do tematu kup:[/U] skoro decydujesz się na posiadanie psa, równocześnie bierzesz na siebie odpowiedzialność za jego zachowanie, za jego wpływ na życie innych ludzi, i ponosisz konsekwencje wynikające z jego posiadania. Twój pies zanieczyszcza - masz obowiązek po nim posprzątać! NIEZALEŻNIE OD TEGO GDZIE SIĘ ZAŁATWI, CZY JEST KOSZ I CZY INNA OSOBA PO SWOIM PSIE SPRZĄTA CZY NIE.
Oczywiście nie sprzątam na odludziu, w krzakach, chaszczach, na łące w wysokiej trawie itp ale we wszelkich innych miejscach już tak. Nawet w lesie, gdy pies zrobi kupę, idę do tego miejsca, biorę jakiś patyk, wygrzebuję w ściółce dziurę, wrzucam do niej kupę i zagrzebuję ziemią, liśćmi, patykami - tak by ktoś kto będzie miał ochotę tamtędy przejść nie wybrudził sobie butów. Wchodzę na trawniki na których są inne kupy, zbieram z nich kupy moich psów, ZAWSZE, bez wyjątku. Czasem pozwalam sobie zostawić kupę wieczorem, pod blokiem, gdy jest ciemno i wiem że wchodząc na trawnik mogę po ciemku w coś wdepnąć - zapamiętuję jednak miejsce gdzie mój pies się załatwił i następnego dnia rano zbieram tą kupę. Niedaleko bloku mam kosz na kupy, co prawda nieco oddalony, jednak kilka razy dziennie wędruję do niego te kilkaset metrów by wyrzucić moje kupy. W miejscach gdzie nie ma koszy na kupy wyrzucam do zwykłego kosza, kupa jest w woreczku foliowym zawiązanym na węzełek i nie śmierdzi znów tak tragicznie. Z wyrzucaniem do zwykłych koszy problem jest taki, żeby kosz od wewnątrz nie wymazał się kupą, a moje kupy są zawsze zawiązane w woreczku, do tego kupuje woreczki dobrej firmy a nie jakieś najtańsze, tak żeby się zbyt łatwo nie przedziurawiły. Zresztą w gazetce osiedlowej ukazał się artykuł że mozna wyrzucać kupy do zwykłych koszy, właśnie pod warunkiem że są odpowiednio zapakowane tak by nic się od nich nie wybrudziło. Dodam że w moim mieście zwykłe kosze opróżniane są co kilka dni a ten na psie kupy może raz na trzy miesiące (jak zapełnią go moje kupy, bo nikt inny nie zbiera i do niego nie wyrzuca z tego co zauważyłam). Jak jest lato, straszny upał, to przechodząc blisko tego kosza owszem - można coś poczuć, ale tylko jak się podejdzie bliżej niż powiedzmy dwa metry. Jak jest chłodno - nie czuć absolutnie nic. Natomiast kupy na trawniku, smażące się w słoneczku FIOŁKAMI NIE PACHNĄ! Jeśli chodzi o te woreczki foliowe co tak strasznie zanieczyszczają środowisko - wystarczy spojrzeć ile folii codziennie wychodzi z super- i hipermarketów oraz najzwyklejszych sklepików. Wszystko to trafia do środowiska. Więc zużywanie woreczków nie jest ŻADNYM argumentem na to by nie sprzątać.

Odnośnie załatwienia się psa przed płotem czyjejś posesji - zostawienie tam tej kupy jest bezczelnością. nawet jeśli nie ma kosza - to nie jest problem właściciela posesji tylko właściciela psa. Spaliłabym się ze wstydu zostawiając komuś pod domem kupę mojego psa. Jak nie ma kosza to zabieram kupę ze sobą, tak! chowam do plecaka, torby, czy też jak idę z dzieckiem to kładę na podwoziu wózka i wiozę ją sobie do miejsca gdzie będę mogła wyrzucić. I jakoś nie czuję smrodu ani żadna przykra woń się wokół mnie nie unosi.
na ile się tylko da - zbieram też kiedy mój pies zrobi miękką kupę. nieraz uzywam dodatkowo chudsteczek higienicznych lub popraz woreczek wyrywam kupę razem z trawą. Nigdy się nie pobrudziłam. A nawet jeśli miałabym się wybrudzić - to już mój problem. W razie czego zwykle mam ze sobą mokre chusteczki.

JAK SIĘ CHCE TO SIĘ DA. I wszystkie tłumaczenia osób wypowiadających się w tym temacie, tłumaczących się dlaczego nie sprzątają choć tak bardzo by chciały - są dla mnie ŚMIESZNE i ŻAŁOSNE.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
U mnie ostatnio wysyp gówienek na chodnikach, pewnie joraski i inne pseudomaltańczyki nie mogą, bidule, już wchodzić na trawnik, bo zamarznięty (no nózie zmarzną, wiadomo) i walą gdzie stoją, a pańcie się cieszą... :roll:[/QUOTE]
No właśnie - to samo zaobserwowałam - jeszcze śniegu nie było a już trzeba patrzeć pod nogi nawet na chodniku (bo na trawie to norma całoroczna). Zastanawiałam się, co jest grane - nie przyszło mi do głowy, że piesiom łapki marzną.
Gdyby kupy RZECZYWIŚCIE były jedynie w tych wszystkich odludnych miejscach, które wszyscy mają pod ręką, w krzaczorach, na nieużytkach i innych bezludziach, to nikt z psiej kupy nie robiłby zagadnienia. To te chodniki, parkingi i przyblokowe trawniki sprawiają, że niejeden siedzi w oknie marząc o wiatrówce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']
Gdyby kupy RZECZYWIŚCIE były jedynie w tych wszystkich odludnych miejscach, które wszyscy mają pod ręką, w krzaczorach, na nieużytkach i innych bezludziach, to nikt z psiej kupy nie robiłby zagadnienia. [/QUOTE]

Bo na dogomanii NIE piszą takie osoby które nie zbierają kup nigdy (których jest masa) - ich psy robią, gdzie chcą: czy to przed blokiem, czy pod czyimś płotem, bez znaczenia. Uważam że osoby które tu się tłumaczą że nie sprzątają na polu czy na 'zakupionej' ścieżce nie stanowią problemu. Niektórzy tu starają się 'nawracać' każdego kto się przyzna do jakiegoś niesprzątnięcia. To jest po prostu bez sensu. Twierdzenie 'sprzątaj zawsze i wszędzie bo tak trzeba' to paranoja. Sprząta się żeby ułatwić życie ludziom - w miejscach rzeczywiście publicznych, typu parki, trawniki, o chodnikach nie wspomnę, a nie coś typu zarośnięte chaszcze (bo a nóż ktoś tamtędy przejdzie i wdepnie). Przypominam że psia kupa to nie to samo co wspomniana tu puszka po piwie, bo kupa się rozłoży a taka puszka nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='borysova']Bo Niektórzy tu starają się 'nawracać' każdego kto się przyzna do jakiegoś niesprzątnięcia. To jest po prostu bez sensu. Twierdzenie 'sprzątaj zawsze i wszędzie bo tak trzeba' to paranoja. Sprząta się żeby ułatwić życie ludziom - w miejscach rzeczywiście publicznych, typu parki, trawniki, o chodnikach nie wspomnę, a nie coś typu zarośnięte chaszcze (bo a nóż ktoś tamtędy przejdzie i wdepnie). [/QUOTE]

Pojecie miejsca publicznego jest tutaj cholernie wzgledne. Bo dla Ciebie jest to trawnik przed blokiem, czy park a dla mnie szlak gorski, czy moj trawnik przed domem.
Tutaj nikt nie krytykuje wyjatkow specjalnych takich jak piszesz - krzaki, zarosla czy gesty las, ale dla mnie nie ma znaczenia czy nie sprzatnelas raz z mojego trawnika czy 10. Nie sprzatnelas i koniec, a podejscie typu : niech sobie wlasciciel zalatwi z urzedem miasta zeby zamontowac smietniki jest karygodne i takie bede krytykowac.
Mnie na prawde nie obchodzi czy nie sprzatnelas tego raz czy 15 czy 1000 tylko w jakich okolicznosciach tego nie zrobilas i jaki byl powod.
Ja nie zrozumiem nigdy wytlumaczenia "bo mialem daleko do smietnika" lub " bo kupa mojego psa smierdzi i wstyd mi miedzy ludzmi" bo to zadne wytlumaczenie. W tym momencie moge powiedziec "wyrzucilem paczke po chipsach na twoj trawnik bo mi szelescila" lub "przeciez ta butelka byla ciezka, mialam ja niesc do domu 2km?!".

Link to comment
Share on other sites

Guest NieLubieDogomanii

A czy Ironio odróżniasz stwierdzenie że komuś wstyd nieść śmierdzącą kupę od stwierdzenia że ktoś nie ma ochoty ową śmierdzącą kupą obciążać autobus pełen ludzi przez pół godziny? (przypominam że istnieje zakaz przewozu środkami komunikacji miejskiej rzeczy "obrzydliwych i budzących wstręt")
Odróżniasz stwierdzenie " nie ma śmietnika na najbliższej ulicy" od stwierdzenia "brak śmietnika w całej cholernej Choszczówce? A także w lesie ją okalającym?

Powiem dosadnie - w dupie mam twój prywatny trawnik który jest poza twoim płotem. Chcesz mieć czysto tam gdzie mieszkasz? Apeluj do władz o postawienie kosza na śmieci, wtedy nie będą ci ludzie wrzucać śmieci za płot w nadziei że trafią do twojego kosza.

I wcale nie mam nadziei że odrózniasz znaczenie przytoczonych tu stwierdzeń - ty jesteś idealna, kupy po swoich psach nosisz po kieszeniach, władowane do plecaka przez całe miasto, sprzątasz w lesie, w krzakach, na szlaku górskim, na totalnym zadupiu. Są dwa wyjścia
1. albo ci ta kupa tak mózg oblepiła że straciłaś zdolność logicznego myślenia
2. albo wogóle nie wychodzisz z psami na spacer - po co skoro maja ogródek do biegania?

I na tym oto poście kończe swój udział w śmiechowisku pt Dogomania.pl

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NieLubieDogomanii']"brak śmietnika w całej cholernej Choszczówce? A także w lesie ją okalającym?[/QUOTE]
Odpowiedź:
[quote name='NieLubieDogomanii'] Apeluj do władz o postawienie kosza na śmieci[/QUOTE]
-------------------------------------

[quote name='NieLubieDogomanii']I na tym oto poście kończe swój udział w śmiechowisku pt Dogomania.pl[/QUOTE]
Dlaczego mnie to tak cieszy....choć jestem tu w sumie tylko gościem... :p

Link to comment
Share on other sites

Generalnie stwierdzam, ze powinnas zakonczyc swoja obecnosc na dogomani zanim sie w ogole odezwalas. Nie zycze sobie zeby ktos mnie obrazal. Staram sie dyskutowac na poziomie uzywajac kulturalnych stwierdzen i wypowiedzi. Jak widac nie wszyscy to potrafia i moze wlasnie dlatego nie pasuja bo poziom za wysoki.

A. Nigdzie nie napisalam, ze sprzatam w lesie czy w krzakach, tak sprzatam na szlaku gorskim i sprzatam nie raz na zadupiu bo z tego terenu rowniez korzystaja ludzie, czasem z dziecmi i czasem tacy co nie maja ochoty zjechac z gorki przez wdepniecie w kupe lub nie czerpia przyjemnosci z puszczenia "pawia" przy czyszczeniu butow trekkingowych po kupie Twojego psa.
B. Nigdzie rowniez nie napisalam, ze jestem idealna i daleko mi do wzoru i idealu.
C. Ja nie musze apelowac do miasta o postawienie koszy na smieci, bo to nie ja bede placic ewentualny mandat za zanieczyszczenie terenu tylko wy. Predzej zadzwonie do miejskich powiedziec, ze przechodzi tedy x razy dziennie pani z pieskiem i regularnie zostawia kupe pod moja brama, albo wrzuca worek na moj teren. W moim miescie to nie problem akurat.
D. Nie chce mi sie odrozniac stwierdzen jakie mi przedstawiasz, a juz zdecydowanie nie mam zamiaru zastanawiac sie nad tym ile masz do smietnika.
E. "gowno" Ci do tego czy ta kupa oblepia mi mozg i czy mam wypelniony nia plecak i kieszenie, bynajmniej sprzatam za soba.
F. Moje psy nie maja ogrodka do biegania, maja za to wlascicieli ktorzy odpowiedzialnie podchodza do faktu posiadania psow.

No i jeden wniosek, faktycznie ciezko jest prowadzic jakakolwiek dyskusje na tym forum biorac pod uwage obecnosc takich osobnikow jak ten cham...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']Ironia, gdzie jak gdzie, ale na dogo to wysokiego poziomu nie ma.[/QUOTE]

Moze i nie, ale to co zaprezentowala kolezanka wyzej juz nawet ten ktory istnieje zaniza o 100%

A uczepilam sie tego szlaku gorskiego bo jest to dla mnie przyklad miejsca ktore w teorii nie jest miejscem publicznym, a powinno byc przez odpowiedzialnego posiadacza psa sprzatnie bo toalecie psa. Moge dac takich przykladow wiecej. W szczegolnosci u mnie w miescie gdzie w srodku miasta jest ogromny obszar z bagniskami, blotem, wysoka trawa i krzakami, ale jest to rowniez miejsce gdzie wybieraja sie ludzie na rodzinne wycieczki z dziecmi. Moze i nie pojde sprzatac kupy w metrowa trawe, ale nie wyobrazam sobie zostawic jej na "trawiastej" wydeptanej sciezce, a robia to notorycznie ludzie.

Popatrz, ze akurat na ten szlak gorski zwrocilas uwage, ale nie zwrocilas uwagi na zadna inna czesc mojej wypowiedzi...
To na prawde nie ma sensu jak widac.
Zal tylko, ze jak widac jest mniej ludzi widzacych sens w sprzataniu po swoich pupilach niz tych ktorzy maja to generalnei w dupie bo innie to maja w dupie (takie male bledne kolo).

Link to comment
Share on other sites

bo ja już powiedziałam, co miałam do powiedzenia. mamy inne zdanie, trudno, to się nie zmieni. sprzątam po psie, ale nie mam obsesji na tym punkcie i nie wożę ze sobą kupy, jak nie ma jej gdzie wyrzucić- tym się różnimy. ale i tak nie widzę sensu w sprzątaniu, bo i tak ciągle wracam z oblepionymi butami ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ironiaaa']Pojecie miejsca publicznego jest tutaj cholernie wzgledne. Bo dla Ciebie jest to trawnik przed blokiem, czy park a dla mnie szlak gorski, czy moj trawnik przed domem.
Tutaj nikt nie krytykuje wyjatkow specjalnych takich jak piszesz - krzaki, zarosla czy gesty las, ale dla mnie nie ma znaczenia czy nie sprzatnelas raz z mojego trawnika czy 10. Nie sprzatnelas i koniec, a podejscie typu : niech sobie wlasciciel zalatwi z urzedem miasta zeby zamontowac smietniki jest karygodne i takie bede krytykowac.
Mnie na prawde nie obchodzi czy nie sprzatnelas tego raz czy 15 czy 1000 tylko w jakich okolicznosciach tego nie zrobilas i jaki byl powod.
Ja nie zrozumiem nigdy wytlumaczenia "bo mialem daleko do smietnika" lub " bo kupa mojego psa smierdzi i wstyd mi miedzy ludzmi" bo to zadne wytlumaczenie. W tym momencie moge powiedziec "wyrzucilem paczke po chipsach na twoj trawnik bo mi szelescila" lub "przeciez ta butelka byla ciezka, mialam ja niesc do domu 2km?!".[/QUOTE]

Dlaczego mówisz to tak do mnie? Ja akurat nie zostawiłabym kupy przed czyimś ogródkiem i raczej nie będę miała takiej okazji bo w takie miejsca nie chodzę. Już znam ten wzrok właściciela po którym widać że tylko czeka aby mnie obstawić za to że w ogóle się tam zatrzymałam z psem. Na górskie szlaki nawet bez psa nie chodzę... Mówiłam właśnie o takich miejscach do których nikt nie uczęszcza albo w których jest tak syfiasto że się nogi nie chce postawić. A za to właśnie zostałam skrytykowana.

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w Norwegii, mam dwa psy i jak każdy tutaj, sprzątam po nich. Uważam,że to super rozwiązanie, bo można usiąść w parku na trawie bez narażania się na nieprzyjemne niespodzianki. Nie ma kup na chodnikach, obsranych skwerków i co za tym idzie, takie choroby jak aprwowiroza nie są tutaj częste.

Jak sie ktoś decyduje na psa, to powinien sobie zdawać sprawę z tego, że pies robi kupy, które zaśmiecają otoczenie i moga być źródłem chorób, np dla dzieci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Mieszkam w Norwegii, mam dwa psy i jak każdy tutaj, sprzątam po nich. Uważam,że to super rozwiązanie, bo można usiąść w parku na trawie bez narażania się na nieprzyjemne niespodzianki. Nie ma kup na chodnikach, obsranych skwerków i co za tym idzie, takie choroby jak aprwowiroza nie są tutaj częste.

Jak sie ktoś decyduje na psa, to powinien sobie zdawać sprawę z tego, że pies robi kupy, które zaśmiecają otoczenie i moga być źródłem chorób, np dla dzieci.[/QUOTE]

co do dzieci, ostatnio widziałam grupkę grającą w piłkę na mega obsranym trawniku... wiadomo, że przy grze w piłkę dzieci się wywracają, zwłaszcza na liściach. załamaliśmy z TŻ ręce, nic tylko współczuć rodzicom, gdy te dzieci wrócą w 'czystych' kurtkach...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']co do dzieci, ostatnio widziałam grupkę grającą w piłkę na mega obsranym trawniku... wiadomo, że przy grze w piłkę dzieci się wywracają, zwłaszcza na liściach. załamaliśmy z TŻ ręce, nic tylko współczuć rodzicom, gdy te dzieci wrócą w 'czystych' kurtkach...[/QUOTE]

Kiedy jeszcze mieszkałam w Anglii córka mojej sąsiadki prawie zmarła, bo bawiła się w piaskownicy czy na trawie przed domem (szeregowiec, więc trawnik wspólny) i niestety musiała wziąć do buzi usmarowaną kupą raczkę. Miała okropne problemy, bo dostała jakiś pasożytów, które zagnieździły się w różnych miejscach ciała. Psiarze często narzekają na dzieci, że podbiegają itp, ale przeciez moze trzeba spojrzeć też na własne grzeszki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Kiedy jeszcze mieszkałam w Anglii córka mojej sąsiadki prawie zmarła, bo bawiła się w piaskownicy czy na trawie przed domem (szeregowiec, więc trawnik wspólny) i niestety musiała wziąć do buzi usmarowaną kupą raczkę. Miała okropne problemy, bo dostała jakiś pasożytów, które zagnieździły się w różnych miejscach ciała. Psiarze często narzekają na dzieci, że podbiegają itp, ale przeciez moze trzeba spojrzeć też na własne grzeszki.[/QUOTE]

rety, przerażające, naprawdę :shake: wszyscy psiarze powinni znać takie historie. zresztą wpuszczanie psów do piaskownicy to już naprawdę przesada...
też nie lubię, gdy biegnie do nas dziecko, bo po prostu nie wiem jak zareaguje mój pies, ale moim zdaniem wystarczy odpowiednio się zachować i nie dzieje się żadna tragedia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Kiedy jeszcze mieszkałam w Anglii córka mojej sąsiadki prawie zmarła, bo bawiła się w piaskownicy czy na trawie przed domem (szeregowiec, więc trawnik wspólny) i niestety musiała wziąć do buzi usmarowaną kupą raczkę. Miała okropne problemy, bo dostała jakiś pasożytów, które zagnieździły się w różnych miejscach ciała. Psiarze często narzekają na dzieci, że podbiegają itp, ale przeciez moze trzeba spojrzeć też na własne grzeszki.[/QUOTE]
a to na pewno psie kupy? bo swego czasu na pewnym osiedlu u mnie w mieście dzikie koty regularnie korzystały z piaskownicy jako z kuwety i po pewnym czasie żadne dziecko już się tam nie bawiło, bo nie było opcji, zeby nie natrafić na 'glinę' w czasie zabawy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a to na pewno psie kupy? bo swego czasu na pewnym osiedlu u mnie w mieście dzikie koty regularnie korzystały z piaskownicy jako z kuwety i po pewnym czasie żadne dziecko już się tam nie bawiło, bo nie było opcji, zeby nie natrafić na 'glinę' w czasie zabawy.[/QUOTE]

ej, jak byłam dzieckiem to też szukałam gliny w piaskownicach... ciekawe co to było :o :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a to na pewno psie kupy? bo swego czasu na pewnym osiedlu u mnie w mieście dzikie koty regularnie korzystały z piaskownicy jako z kuwety i po pewnym czasie żadne dziecko już się tam nie bawiło, bo nie było opcji, zeby nie natrafić na 'glinę' w czasie zabawy.[/QUOTE]

Psie psie. Psa sąsiadów. Kupa była o wiele za duża na kocią ;) No, chyba,ze to był jakis skarlały tygrys ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NieLubieDogomanii']A czy Ironio odróżniasz stwierdzenie że komuś wstyd nieść śmierdzącą kupę od stwierdzenia że ktoś nie ma ochoty ową śmierdzącą kupą obciążać autobus pełen ludzi przez pół godziny?[/QUOTE]

Chyba każda osoba, która sprząta po psie wie, że kupa w normalnym, zawiązanym worku nie wali tak, żeby zasmrodzić cały autobus. Ona w ogóle nie śmierdzi z normalnej odległości, kiedy się ją trzyma. Gdyby tak było, to ja cała bym śmierdziała oborą na kilometr przez to sprzątanie, o rękach, które biorą kupę przez woreczek nie mówiąc. I nie trzeba sprzątać w śniadaniówki grubości 1/100 milimetra, przez które faktycznie czuć i wszyscy widzą klocka.
Jest takie fajne powiedzenie, kto chce, szuka sposobu; kto nie chce, szuka powodu.
I od razu napiszę, że i mi zdarza się nie posprzątać - w rowie za miastem, gdzie nie ma żadnych posesji; w środku pól i łąk, gdzie kwitną krowie placki i generalnie zwierzęce odchody; sporadycznie po prostu zapomnę wsadzić worków do kieszeni albo mi się skończą i kupa gdzieś zostanie - ale ja nie wymyślam wtedy usprawiedliwień typu "to nie moja wina, bo kosz był za daleko", tylko jest mi głupio i jak się napatoczę tam znowu i kupa leży to sprzątam. Polska jest za bardzo zasrana, żeby w ogóle dyskutować, co zmieni 1% sprzątających osób wobec 99 zasrywających osiedlowe trawniki - tu chodzi o świadomość i podejście do tematu osób, które uważam za tych mądrzejszych od przeciętnego właściciela psa.

[quote name='NieLubieDogomanii']A 1. albo ci ta kupa tak mózg oblepiła że straciłaś zdolność logicznego myślenia
(...)
I na tym oto poście kończe swój udział w śmiechowisku pt Dogomania.pl[/QUOTE]

Serdecznie dziękujemy za odejście, od razu poziom forum skoczył o kilka kresek do góry...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...