Jump to content
Dogomania

Okropne przepisy - zbieranie kup


Guest Kamcia_14

Recommended Posts

Widać wszyscy jesteście idealni... Ja nie jestem i jakoś nie jest mi wstyd z tego powodu ;) Sprzątam po swoim psie na codzień, ale nie jestem na tyle przewrazliwiona na tym punkcie, żeby chodzić kilka godzin z psia kupa w kieszeni. Swoją droga sama mieszkam w domu, zdarzyło się kilkakrotnie, ze jakiś pies nam się załatwił na trawniku i jakoś nikt nie robił z tego tragedii... Tak samo śmieci... Ktoś rzucił butelkę czy papierek ? Trudno, podniosło się i wrzucilo do śmietnika, są ważniejsze problemy.
A w ogóle to porównanie jest jak dla mnie ciut bezsensowne, bo akurat schować do kieszeni papierek czy do plecaka pusta butelkę to nie problem, a psia kupę to chyba nie bardzo...

Link to comment
Share on other sites

Ale widzisz, Wy lubicie psy, dla Was psia kupa to nie tragedia. Ktoś inny ma prawo nie lubić psów i kup, brzydzić się...
Podobnie z papierkami - Wam ktoś czasem coś rzuci i podniesiecie, a dla kogoś może to być problem z powodu np. stanu zdrowia albo z racji okolicy może zbierać takie śmieci dużo częściej - wtedy to już nie jest takie nic.

Dla mnie kupa w dobrym woreczku jest wygodniejsza do przeniesienia w plecaku niż puszka po piwie, z której cieknie ;) więc równie dobrze mogę sobie taką puszkę gwizdnąć na czyjś trawnik, bo co będę ją niosła kawał drogi w ręce, albo moczyła sobie torebkę/plecak...
Tu nie chodzi nawet o to, czy to się zdarzyło tylko raz czy dwa, tylko o samo podejście do tego...

Link to comment
Share on other sites

Ta dyskusja, kolejna zresztą na tym forum jest jak dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świetami Bożego Narodzenia.

Przerażające w tym wszystkim jest to, że niektórzy poziom kultury drugiego człowieka oceniają po tym, czy zbiera kupy czy nie.

No to jestem cham.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bączek']Ta dyskusja, kolejna zresztą na tym forum jest jak dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świetami Bożego Narodzenia.

[B]Przerażające w tym wszystkim jest to, że niektórzy poziom kultury drugiego człowieka oceniają po tym, czy zbiera kupy czy nie.[/B]

No to jestem cham.[/QUOTE]

Nic, dodać nic ująć ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bączek']Ta dyskusja, kolejna zresztą na tym forum jest jak dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świetami Bożego Narodzenia.

Przerażające w tym wszystkim jest to, że niektórzy poziom kultury drugiego człowieka oceniają po tym, czy zbiera kupy czy nie.

No to jestem cham.[/QUOTE]

No jak nie zbierasz, to jesteś.

Link to comment
Share on other sites

Nie oceniam niczyjej kultury na tej podstawie, ale jesli dla kogos eleganckie jest zostawienie psiego kupska na trawniku, ale juz malo eleganckie jest zebranie go i zaniesienie do smietnika to moze i nie brak mu kultury ale na pewno ma problemy ze swiadomoscia spoleczna i zycze mu z calego serca zeby tym eleganckim butem wdepl po 5 metrach w inne kupsko.
Ja nie rozumiem tego podjescia po prostu, dla mnie to jest tak : masz psa= zajmujesz sie psem, pies robi kupy = sprzatasz po psie kupy, nie robisz zadnej z powyzszych = lamiesz prawo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ironiaaa']masz psa= zajmujesz sie psem, pies robi kupy = sprzatasz po psie kupy, nie robisz zadnej z powyzszych = lamiesz prawo.[/QUOTE]

I narażasz zarówno siebie jak i inne osoby na nieprzyjemności związane z taką zostawioną na trawniku czy chodniku (!!!) kupą.


U mnie ostatnio wysyp gówienek na chodnikach, pewnie joraski i inne pseudomaltańczyki nie mogą, bidule, już wchodzić na trawnik, bo zamarznięty (no nózie zmarzną, wiadomo) i walą gdzie stoją, a pańcie się cieszą... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Tutaj nie ma wyjatkow jesli chodzi o rasy, mam sasiadke ktora nie sprzata po swoim rhodesianie (taaaaaaaakie kupska wali). Przyznam sie, ze mojemu jednemu tez sie zdazy walnac kupke na chodniku (raz na srodku skrzyzowania sie zatrzymal na kupe), ale ZAWSZE (bez wyjatku, a w szczegolnosci w takich miejscach) sprzatam. Niejednokrotnie robiac to pod nosem, komentujacych ludzi albo calkiem przystojnych facetow stojacych na fajce przed barem...
Nie jestem idealem, ale jesli mam sie czepiac ludzi o nie robienie czegos, to sama nie moge postepowac w dokladnie taki sam potepiany przeze mnie sposob.

Link to comment
Share on other sites

Ja bym chciała napisać tylko jedno jeszcze-bardzo mnie dziwi łatwość, z jaka niektórym przychodzi ocenianie innych. Ktoś pisze wyraźnie, ze sprząta po swoim psie, ale kilka razy nie miał gdzie się pozbyć woreczka z kupa, więc zostawił go na trawniku. I od razu jest nazwany chamem :roll: Rozumiem, nie-cham w takim wypadku chowa woreczek do kieszeni. Ok, a jak są nazywani ci, którzy w ogóle nie sprzątają ? To chyba zbrodniarze, nie ? Bo chamy to już za łagodne określenie...
I żebym nie została zle zrozumiana, jestem za sprzątaniem, robię to na codzień, ale bez przesady...

Link to comment
Share on other sites

Ewa, a gdzie jest granica przesady Twoim zdaniem? Bo dla mnie w tym temacie nie ma przesady, znam ludzi ktorzy z krzakow sprzataja kupy po psie. Jak jeden z moich "synalkow" mial sraczke i nie dalo rady zbierac tego to nosilam bidon z woda zeby to chociaz zalac co by ktos orla nie wywinal na zadkiej kupie mojego psa. Czy to przesada?

[quote name='motyleqq']Ewa, jeszcze nie wiesz, że na dogo lubi się przesadzać? ;) sprzątanie po psie to jakaś wyższa ideologia chyba...[/QUOTE]

To nie powinna byc ideologia tylko standard. Mieszkacie w duzych miastach i powinnyscie wiedziec jak duzy problem to stanowi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ironiaaa']Ewa, a gdzie jest granica przesady Twoim zdaniem? Bo dla mnie w tym temacie nie ma przesady, znam ludzi ktorzy z krzakow sprzataja kupy po psie. Jak jeden z moich "synalkow" mial sraczke i nie dalo rady zbierac tego to nosilam bidon z woda zeby to chociaz zalac co by ktos orla nie wywinal na zadkiej kupie mojego psa. Czy to przesada?



To nie powinna byc ideologia tylko standard. Mieszkacie w duzych miastach i powinnyscie wiedziec jak duzy problem to stanowi.[/QUOTE]

przesadą jest noszenie kilka godzin kupy w woreczku. to już zakrawa na jakąś ideologię. bo trzeba sprzątać zawsze i wszędzie, coby się nie działo? ;) sory, ale nie. tzn, jak ktoś chce, to niech tak robi, mi tam nic do tego, co ma w kieszeniach... jednak ja nie mam zamiaru wozić się po mieście z kupą, ani sprzątać w miejscach typu las.
też uważam, że powinien to być standard. nie tylko samo sprzątanie, ale również śmietniki, by mieć to gdzie wyrzucić. jakiekolwiek, niekoniecznie specjalnie psiokupne ;) u mnie pod blokiem jest bardzo dużo śmietników, a codziennie wracam z kupą na bucie+kilka liści w gratisie zważywszy na porę roku... rzecz w tym, że w te kupy wchodzą tylko osoby, które sprzątają po swoich psach, bo za tymi psami idą. reszta osób idzie czystym chodnikiem i dla nich problem nie istnieje ;) wniosek nasuwa się sam...

Link to comment
Share on other sites

Kurcze, no nie uwierze ze w takim miescie jak warszawa czy krakow nie ma smietnikow przy przystankach autobusowych.
Ja nie mowie, ze trzeba ta kupe sprzatac np. w srodku lasu czy pastwisk, ale wyobrazmy sobie sytuacje ze nasz pies walnie kupeczke na srodku szlaku gorskiego- teoretycznie srodek lasu, a w praktyce chodza tamtedy ludzie.
Mnie tez krew zalewa jak wracajac ze spaceru przed drzwiami spedzam cenny czas na czyszczeniu butow, po czym wchodze i patrze ze moj pies ma psie kupsko na plecach bo sie bawil z innym psem w trawie... Ale wychodze z zalozenia, ze nie moge sie czepiac jesli sama nie bede robila tego co wlasciwe.

Jedyne o co mi chodzilo to podejscie do sprawy. Dlaczego zostawienie kupy na czyims trawniku nawet w woreczku, czy na trawniku gdzie inne psy kupaja ma byc usprawiedliwiane, to jest dokladnie to samo co zostawienie tej kupy na trawniku pod blokiem czy chodniku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']przesadą jest noszenie kilka godzin kupy w woreczku. to już zakrawa na jakąś ideologię. bo trzeba sprzątać zawsze i wszędzie, coby się nie działo? ;) sory, ale nie. tzn, jak ktoś chce, to niech tak robi, mi tam nic do tego, co ma w kieszeniach... jednak ja nie mam zamiaru wozić się po mieście z kupą, ani sprzątać w miejscach typu las.
[/QUOTE]
To nie żadna ideologia. To kultura. Nikt nie ma żadnego obowiązku, ani pewnie też ochoty sprzątać psiej kupy ze swojego prywatnego chodnika przed swoim prywatnym domem, bo właściciel nie chciał chodzić z woreczkiem z kupą własnego psa. Brzydzi cię to? A przepraszam właściciela owego trawnika ma nie brzydzić sprzątanie po cudzym psie?
To jest twój pies, twój obowiązek. I nie leży to w interesie właściciela posesji, czy ty masz co zrobić z ta kupą czy nie - twój pies napaskudził na czyimś podwórku, więc ty po nim sprzątasz. Myślałam, że to oczywiste, ale chyba jednak nie. To już ideologia. Ciekawe.

Link to comment
Share on other sites

w takim razie ja, Ewa i mnóstwo innych osób jesteśmy niekulturalni. trudno, musimy z tym żyć, a osoby z kupami przed bramami też muszą jakoś to znieść ;)
czy mnie brzydzi chodzenie z kupą? właściwie nie, jednakże nie mam ochoty nosić tego woreczka ze sobą przez kilka godzin. nie mam i już, nikt mnie nie zmusi. są na tym świecie istotniejsze sprawy do zawracania sobie nimi głowy niż to, czy sprzątnęłam, czy nie. swoją drogą w moim rodzinnym mieście jest masa bezdomnych psów, jak przylezą pod bramę, to też nikt po nich nie sprząta, np u moich rodziców... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ironiaaa']Nie ma sie co klocic o ten jeden konkretny przypadek, mam do tego zwyczajnie inne podejscie. Ja osobiscie bym wziela ten worek i doniosla do nastepnego smietnika, lub ryzykowala awanture z wlascicielem domu i wyrzucila do jego smietnika stojacego przy trawniku.[/QUOTE]

do następnego, czyli najpierw 2h spaceru po lesie z kupą w ręku, a następnie dopiero dojście do śmietnika. jeśli tak chcesz, tak robisz, ale ja nie chcę, więc nie robię ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ironiaaa']Nie ma sie co klocic o ten jeden konkretny przypadek, mam do tego zwyczajnie inne podejscie. Ja osobiscie bym wziela ten worek i doniosla do nastepnego smietnika, lub ryzykowala awanture z wlascicielem domu i wyrzucila do jego smietnika stojacego przy trawniku.[/QUOTE]
Tylko że tam nie było ŻADNEGO śmietnika...więc żaden "następny" nie wchodził w grę. Gdyby śmietnik właściciela domu stał przy trawniku, na pewno bym tam wrzuciła, tylko że takowy śmietnik stał na podwórku, zamknięty pojemnik oczywiście. Przez płot rzucać nie będę...

[quote name='motyleqq']w takim razie ja, Ewa i mnóstwo innych osób jesteśmy niekulturalni. trudno, musimy z tym żyć, a osoby z kupami przed bramami też muszą jakoś to znieść ;)
[/QUOTE]
Myślę, że trudno nam będzie sobie z tym poradzić :shake: Takie chamskie przecież jesteśmy...

Link to comment
Share on other sites

Nie robisz wiec w praktyce i teorii lamiesz prawo (ktore swoja droga nie jest egzekwowane), wymagamy od ludzi przestrzegania grubych przepisow a lezymy u podstaw.
[quote name='Ewa&Duffel']Tylko że tam nie było ŻADNEGO śmietnika...więc żaden "następny" nie wchodził w grę. Gdyby śmietnik właściciela domu stał przy trawniku, na pewno bym tam wrzuciła, tylko że takowy śmietnik stał na podwórku, zamknięty pojemnik oczywiście. Przez płot rzucać nie będę...[/QUOTE]

No i jak dla mnie sprawa bylaby jasna nie mam gdzie wyrzucic to biore i ide. Nie ten dom to moze przy nastepnym wyrzuce, a jak nie to sie wroce o 3 domy wczesniej.

[quote name='Ewa&Duffel']Myślę, że trudno nam będzie sobie z tym poradzić :shake: Takie chamskie przecież jesteśmy...[/QUOTE]

Ja was osobiscie chamami nie nazwalam uzylam wyrażenia "problemy ze swiadomoscia spoleczna".

Link to comment
Share on other sites

Świetnie :) Ty nie chcesz, więc nie robisz, bo myślisz, że to twoja sprawa. Tak, jesteś niekulturalna. Skoro potrafiłabyś zostawić kupę swojego psa na czyimś trawniku, już nawet nie publicznym, ale czyimś prywatnym.


Dziwi mnie ta pretensjonalność (brakuje na końcu jeszcze tupnąć nóżką ;)). "Nie chcę to nie sprzątam, a co - wolno mi!" - tylko w tym wypadku pretensjonalny może być właściciel trawnika, a nie psa... Ty nie chcesz nosić kupy swojego psa w kieszeni, a właściciel ziemi nie chce mieć kupy twojego psa na swoim trawniku - czyje życzenie powinno być respektowane?



Nie widzicie w swoim zachowaniu nic złego, ani chamskiego - świetnie, nasze zdanie możecie też mieć w poważaniu, jasne, tylko potem ocenia się całe społeczeństwo, a nie jego część... I cały świat wie, że Polacy to...

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc, w życiu nie widziałam, żeby owo prawo było egzekwowane. U mnie w okolicy często bywa SM i nigdy nie zwrócili uwagi właścicielowi załatwiającego się psa, żeby posprzątał. Tak samo z policją,rozumiem, że mają ważniejsze sprawy na głowie, no ale chociaż mogliby zapytać, czy ktoś wie, że należy sprzątać.
Zresztą...o czym ja w ogóle piszę...jak na razie to z jedynymi objawami zniesmaczenia i zgorszenia spotkałam się, właśnie sprzątając na osiedlu ;) Niektorzy ludzie, szczególnie starsi, patrzą na mnie jak na idiotkę. Za to osobom niesprzątającym nikt uwagi nie zwróci. Powinno być naturalne, że po psie się sprząta, a jest na odwrót...przynajmniej u mnie w okolicy. I to jest wg mnie chyba najistotniejszy problem, trzeba by zmienić ludzką mentalność...

Link to comment
Share on other sites

Guest NieLubieDogomanii

No dobra. Miałam nigdy w życiu nic nie pisać na dogo. Czytuję Was dla zdrowotności - wszak śmiech to zdrowie przecież. Czytuje w domu, czytuję w pracy - rano przy kawie, wtedy na głos bo przecież pozostałej czwórce osób z którymi dzielę pokój też się coś dla zdrowia należy...
To ja jestem tą znajomą Ewy, oraz dalszą znajomą motyleqq (sorry ale nie wiem jak Cię odmienić :-)) - byłyśmy raz na spacerze na Fortach....
Ktoś tu napisał że inny ktoś może się brzydzić kupy na trawniku przed swoją furtką....oczywiście tak jest istotnie. I nie musiałby się brzydzić gdyby pozwolił mi wywalić ową kupę do kosza do którego wywala kupy swojego psa - na każdej posesji w tamtym terenie siedzi pies, nigdy nie wyprowadzany na spacer bo przecież ma ogródek do biegania, srania i wariowania. Tego psa nie trzeba również wogóle wychowywać ani uczyć czegokolwiek - przejście przez owo osiedle to istny raj dla uszu (idziemy środkiem drogi, psy postawione na baczność, ogłuchnąć można, nawet jakiś mały kajtek wylazł ostatnio za płot i próbował zaatakować Duffla od tyłu - zmienił zdanie jak mu Brutek jasno wytłumaczył na czym polega niewłaściwość jego postępowania).
Tak samo jak tego kogoś nie obchodzą moje dylematy - zostawić gówno na czyimś trawniku (gdyby był konkretną włąsnością to byłby ogrodzony, a jest tylko przypisany do koszenia bo mogę sobie idąc ulicą na owym trawniku oberka odtańczyć i nic nikomu do tego), sprzątnąć go do torebki i teraz 1. schować do kieszeni/plecaka/saszetki i nosić ze sobą pół dnia po lesie, wieźć autobusem narażając na smród wszystkich innych psażerów (tu uwaga - oni tez mogą sobie nie życzyć owego gówna w mojej kieszeni), 2. wywalić pakunek w torebce w krzakach w lesie i w ten sposób stać się chamem zaśmiecającym las, człowiekiem niszczącym środowisko; tak mnie nie obchodzi jego podejście do sprawy.
Ja nie zamierzam brudzić w lesie bo dla mnie jest to wartość wyższa niż chora ideologia dogomaniaków, odczucia duchowe i inne mieszkańców owego osiedla i parę innych.
Nie zamierzam także nosić/ wozić kupy w plecaku przez cały spacer w lesie, wozić autobusem, obok kanapki, batonika czy smakołyków dla psa. Zupełnie niezależnie od tego co kto sobie o mnie pomyśli. Czy to tutaj czy tam.
Jeżeli mieszkańcy owego osiedla są tacy wrażliwi to powinni 1. zatrudnić osobę sprzątającą na ulicach owego osiedla 2. postulować o postawienie i opróżnianie koszy na smieci.
Niestety większość z nich nie jest w stanie pozbywać się własnych śmieci do własnego kosza....świadczą o tym hałdy w pobliskim lesie.

I powiem wam więcej.
Sprzątam kupy po moim psie. Ale nie zawsze. Nie sprzątam:
1. w naszym parku naprzeciwko wejścia na plac zabaw przy krzakach z których unosi się latem piękny odór ludzkiego moczu i kału - mamusie wysadzające swoje ukochane dzieciątka, oczywiscie nie sprzątające po nich. Jedna kupa więcej jedna mniej....nie powinno im to przeszkadzać
2. w naszym parku gdy pies załatwi się dalej niż metr od krawęznika trawnika teraz jesienią - nie zamierzam włazić w inną kupę idąc po kupę mojego psa
3. w lesie
4. na terenie gdzie w polu widzenia nie ma żadnego kosza a z doświadczenia wiem że za rogiem najbliższym ani tym następnym i za żadnym innym rogiem kosza brak

Trudno.

A teraz na temat ideałów. Są piękne ale mają jedną cechę - nie istnieją.
Osoby tutaj na forum próbują jawić się jako te idealne....
1. mają psy agresywne ale kagańca na mordzie brak. Pracują z psami a przynajmniej cały czas o tym piszą a tym czasem może lepiej byłoby zacząć myśleć zamiast pracować. Swój problem i swoją odpowiedzialność natomiast pięknie zrzucają na całe otoczenie. To inni mają pilnować aby ich szczeniak/ dorosły łagodny pies nie został pogryziony przez ich agresora
2. nie spuszczają nigdy psów ze smyczy - bo przecież wybiega się za rowerem, może powęszyć na emeryckim spacerku. Mają gdzieś potzeby owego psa. Potem dziwią się że mają problem z agresją, z tym że ich pies nie toleruje innych psów i patrz punkt pierwszy.
3. wydają opinie na temat innych nie mając bladego pojecia o całej sytuacji
4. oczerniają, najeżdżają na innych użytkowników bo nieświadomi zadali głupie pytanie, bo się do czegoś tam przyznali....(wiecie które tematy mam na myśli)
5. tak pieknie opisują jak to bardzo i z poświęceniem pomagają psom - przesiadując na dogo całymi dniami, zbierając kasę na leczenie psów dla których tak naprawdę jedyną pomocą byłoby uśpienie i skrócenie ich cierpień, zamiast przedłużania owego cierpienia męczącym i kosztownym leczeniem które i tak najczęściej nie przynosi rezultatów. A nawet jeżeli tak to taki pies do końca swoich dni będzie żyć w klatce schroniskowej bo do końca życia jest schrowany, nie najmłodszy, pokancerowany i po prostu jako okaleczony jest brzydki (szanse adopcyjne zerowe)

I jeszcze do owych ideałów - znam przynajmniej jedną dogomaniaczkę która jest idealna i ma psa idealnego. Przychodzi czasami do naszego parku. Tyle że z ideału nici - pies zero odwoływalny, skacze po ludziach bez opamiętania a mały nie jest, ucieka i trzeba go ganiać po parku. do tego często agresywny. Jego pani - idealny właściciel psa potrafi awanturke strzelić gdy człowiek oskakany, utytłany w wyjściowych spodniach (wyszedł tylko na chwilkę ze swoim psem przed wyjściem na kolacje u teściów) próbuje pieska wychować łapiąc go i przytrzymując w pozycji leżącej na ziemi. Bo ona sobie nie życzy takich metod! Ale sama nie potrafi zastosować żadnych metod wychowawczych.

Życzę wam drodzy dogomaniacy, więcej empatii, wiecej zrozumienia, i więcej pokory wobec własnego ego. Bo czasami zamiast opisywać się jako piękny ale nie istniejący ideał, warto przyznać się do błędu, rysy na tym nieskazitelnym obrazie.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, generalnie masz rację, moim zdaniem. Pozwól jednak, że odniosę się do tego:

[quote name='NieLubieDogomanii']
A teraz na temat ideałów. Są piękne ale mają jedną cechę - nie istnieją.
Osoby tutaj na forum próbują jawić się jako te idealne....
1. mają psy agresywne ale kagańca na mordzie brak. Pracują z psami a przynajmniej cały czas o tym piszą a tym czasem może lepiej byłoby zacząć myśleć zamiast pracować. Swój problem i swoją odpowiedzialność natomiast pięknie zrzucają na całe otoczenie. To inni mają pilnować aby ich szczeniak/ dorosły łagodny pies nie został pogryziony przez ich agresora[/QUOTE]

Jeśli masz na myśli to, że osoba idąca z psem (niezbyt lubiącym inne) na smyczy ma jeszcze dodatkowo pieska uposażyć w kaganiec, kołnierz weterynaryjny i klatkę na kółkach, żeby inne pieski mogły podbiec i się przywitać to raczej się nie zgodzę :razz: Moja suka nie lubi innych psów, przeorać psem glebę też może jak do nas "coś" podbiegnie i jakoś się nie czuję winna, bo zawsze proszę o odwołanie psa jak widzę, że może być dym. To, że przeciętny właściciel podbiegacza ma ziarnko maku zamiast mózgu i nawet nie nauczył swojego pieseczka przywołania, to inna sprawa.

[quote name='NieLubieDogomanii']
2. nie spuszczają nigdy psów ze smyczy - bo przecież wybiega się za rowerem, może powęszyć na emeryckim spacerku. Mają gdzieś potzeby owego psa. Potem dziwią się że mają problem z agresją, z tym że ich pies nie toleruje innych psów i patrz punkt pierwszy.[/QUOTE]

To, czy ktoś puszcza psa ze smyczy czy zapewnia mu wysiłek fizyczny oraz psychiczny w inny sposób to jego osobista sprawa. Dla mnie wyżeł czy husky niepuszczany luzem, a biegający przy rowerze czy ciągnący ciężary jest normalniejszy niż niejeden wesoły Pimpuś puszczany luzem co i rusz. Dla mojej suki inne psy mogłyby nie istnieć, bo ona chce pracować ze mną albo zajmować się sama sobą. Nie wiem, czy jesteś w stanie przyjąć, że takich psów jest więcej.

Co do ratowania psów nieadopcyjnych na siłę i do kreowania obrazu własnej zajebistości w sieci - tu popieram w całej rozciągłości ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...