Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

hmmm do Bemola mówiło się krótko i zwięźle i wtedy to działało no jak nie zareagował na "wróć" to trzeba było przedłużyć na "gdzie cho..ro" ogólnie było dobrze widziane tak po wojskowemu co bardzo mi odpowiadało bo ja taka mniej delikatna w obyciu.

Teraz muszę się pilnować Krystek uważa że normalnym tonem wypowiedziane "wróć" jest za ostre staje albo zaczyna iść do mnie ale uszy po sobie ogon pod siebie i nie chce do ręki za bardzo podejść. Tak więc używamy "Krystek choć tu/choć do mnie". Ogólnie muszę się mocno pilnować by się nie blokował całkiem bo głośniej coś powiem :roll: no i niestety moje "pieszczotliwe" określenia muszę zmienić...

Posted

No na moją jedno słowo działa jak zaklęcie. "ku*wa" Od razu jest grzeczniutka. :D I nikt jej tego nie uczył. Sama się nauczyła że to słowo nie wróży nic dobrego. :D

Posted

Ja zauważyłam, że na Frotka najlepiej działają długie zdania w tonie tłumaczenia: Frociu, kochanie, proszę nie rzucaj się, piesek jest grzeczny i fajny, a ty jak głupi na niego burczysz...
:evil_lol:

Wtedy patrzy na mnie zachwycony jak ostatnie cielę. Śmieszy mnie to, ale zazwyczaj tego nie robię, bo mi głupio i używam zwykłego "NIE!", choć jak powiem to za ostro to się pies blokuje :roll:

Posted

[quote name='badmasi']Nie rozumiem niestety tej wielkej miłości do twardych ras, jestem za tym aby takie psy lądowały wyłącznie w rękach prawdziwych miłośników rasy a nie zwykłych zjadaczy chleba.[/QUOTE]
Z tym do kogo te psy powinny trafiać do zgadzam sie z Tobą w 100%. Niestety błedne wyobrażenie o rasie zarówno z telewizji (jakie to groźne psy) jak i od części hodowców (one nie są groźne to miśki do przytulania) sprawa, że niektóre trafiają w naprawdę nieodpowiednie ręce.

[quote name='badmasi']Nie sądzę aby atak jorczka czy cziłki wzbudził we mnie taki strach.[/QUOTE]
A we mnie wzbudza. Dlaczego? Bo patrzę na długofalowe efekty takich wiecznych ataków. Wiele razy widziałam psy rzucające sie na inne tylko dlatego, że latami były atakowane przez takie maleństwa. U nas jest suka ONkowata, która dzięki mojej nauczyła się spokojnie mijać psy (moja się kładła i czekała aż tamta sobie spokojnie przejdzie), ale niestety całe nasze starania i wysiłki zepsuł jeden atak maleńkiego kundelka i suka znów zrobiła się agresywna.

Posted

a ja mimo że jestem właścielka ttb dopiero lekko ponad miesiąc na dodatek szczyla(8 miesięczny) już słyszę przykre komentarze pod jego adresem , i już został 3 razy zaatakowany przez małe pieski raz york ,dwa razy ala ratlerki .
oczywiście mój pies stał jak jak posąg i nawet nie warknął (a miał ranki na głowie i łapach od tych psów), jest młody i nie ma w sobie cienia agresji , boję się tylko że przez takich małych podgryzaczy zrobi się nie miły do małych psów i jak wiadomo potem będzie brzydki- ttb rzuca się na yorki .
ciężko wychować ttb na łagodnego psa gdy nie ma tygodnia by jakiś burek do nas nie szarżował bez smyczy zjeżony i z warkotem , lub jakiś york czy inny maluch nie pogryzł go .
a chodzę w normlane miejsca ,najczęściej jednak takie nieprzyjemne sytuacje spotykają nas w parku .
czy muszę kopać każdego napotkanego psa jaki podleci ? nigdy nie wiem jak to się skończy często i gęsto psy sie witają gdy nagle ten drugi nie wiadomo dlaczego atakuję mojego .
musiałabym odganiać każdego który chcę podejść albo najlepiej nie wychodzić z nim wcale z domu .

Posted

gops - no niestety, nie tylko właściciele ttb mają ten problem :( Mnie też codziennie atakuje ok 2-3 psy. Zwykle są to dwa yorki (od sąsiadki i babci ławkowej) i kundel w typie shih-tzu (też babcia ławkowa). Potem ew. kilka kundli się znajdzie, pudel, husky, lab... Teraz mam takie panowanie nad Frotkiem (który był agresywny), że się nie martwię tym, ale kiedyś doprowadzało mnie to do szału/płaczu, bo każdy spacer kończył się jatką. Najlepiej uczyć psa nie przyjaźni wobec innych, ale obojętności, skupiać maksymalnie na sobie, żeby mieć w takich sytuacjach panowanie. No i szukać fajnych ludzi z fajnymi psami, żeby nasz pies miał bezpośredni kontakt głównie z takimi.
Jak Fro był agresywny to rzucałam butelką pełną wody pod łapy podbiegacza zanim dobiegł do nas. Na małe psy to dobrze działa, gorzej na duże. Teraz chodzę z Fro i Herą, zwykle Frotkowi każę usiąść, a Hera rozładowuje sytuację, więc mam spokój (zazwyczaj rzucają się samce)..

Posted

Na nas też rzucił się shih, ale udało mi się tak wpłynąć na psa i zaszokowac właścicielkę, że potem go łapała "na szczupaka"... Niestety, ale z takimi ludźmi trzeba postępowac na ich poziomie.

Posted

Do mojego Rino muszę krótko i zwięźle, chyba, że chodzi o zwrócenie uwagi, wtedy mówię "chcesz oberwać po d....e" - reakcja natychmiastowa. Na ciamkanie nie reaguje. Chwalenie rudzielca musi być pełne uznania. Labradorkę muszę czasem ostro skarcić jak "głuchnie" za tropem, ale chwalenie ma być ciamkające :-)
Inne znajome psy reagują na moje "ej". Obce dziamgacze przeważnie na "s.....j" lub "won".

Posted

"obce dziamgacze" podoba mi się:)
W moim przypadku obce dziamgacze nie słyszą nic poza" gdzie?!" odpowiednio szybko wypowiedziane brzmi prawie jak szczeknięcie. Do tego ja zawsze wychodzę przed moje psy, kiedy jakaś pchła się zaczyna na nie pchać - wydaje mi się, że taki przekaz działa. Oznacza: one są ze mną - chcesz zaczepić jego, to poradź sobie najpierw ze mną. Moje psy uważają to za cos naturalnego. Szef zawsze jest z przodu, a podwładny czeka na znak. No chyba, że padnie komenda - "wolny!" Wtedy, do odwołania, pies nie ma szefa.

Ja ogólnie mało gadatliwa jestem, dlatego uwielbiam to, że z moimi psami załatwiam wszystko za pomocą około 20 komend:evil_lol:

Posted

A ja nie mam potrzeby mówienia, kiedy wszystko można zawrzeć krócej :).
Za to uwielbiam mówić coś typu: "jak się nie zamkniesz, to cię oddam do chińskiej knajpy za rogiem" :D.

rozi - spoko, rozumiem. Sporo nieśmiałych psów w sytuacjach, gdzie właściciel jest z nich niezadowolony zamyka się w sobie, ukrywa urazy, które wychodzą w najmniej nieoczekiwanych momentach i traci całą swoją radość i wesołość. Natomiast takie ciumcianie też jest inną stroną, bo chyba nikt nie będzie non-stop mówił tak do psa. Ja mówię tak najczęściej w sytuacjach dosyć trudnych (czyli pies zamierza coś zeżreć w krzakach, albo widzę jakiegoś "miłego" pieska), co powoduje skojarzenie, że zaraz się COŚ stanie, niekoniecznie dobrego. Bo jeśli wszystko co jest fajne, zapowiadam normalnym tonem, to każdy inny budzi u mojego psa lęk, na który reaguje po prostu " co, co, co się dzieje"?

Posted

No właśnie. Skarcona Kulka idzie w jakiś ciemny kąt, wdrapuje się na coś miękkiego i tam zwija się w ciasny kłębek i zalewa łzami.

Co do pełnych zdań - Mins w szczenięctwie nauczyła się komendy "wyjdź z kuchni" i później samo wyjdź jej nie wystarczało, czekała na dalszy ciąg, co budziło spore zainteresowanie na przykład kiedy wlazła za mną do sklepu :D

Posted

[quote name='rozi']No właśnie. Skarcona Kulka idzie w jakiś ciemny kąt, wdrapuje się na coś miękkiego i tam zwija się w ciasny kłębek i zalewa łzami.

Co do pełnych zdań - Mins w szczenięctwie nauczyła się komendy "wyjdź z kuchni" i później samo wyjdź jej nie wystarczało, czekała na dalszy ciąg, co budziło spore zainteresowanie na przykład kiedy wlazła za mną do sklepu :D[/QUOTE]

Genialne :lol: To u mnie powszechne rozbawienie budziła komenda "zła dziura!" - Fro miał manię kopania (ale prawdziwą manię - zostawiłam go raz na 15 minut, żeby się wystraszył, że mnie nie ma - jak wróciłam to zastałam jedynie biały ogon wystający z ziemi). No i oduczyłam go, "bijąc" dziurę smyczą i mówiąc "zła dziura!". Działało to także świetnie w innych sferach życia - np jak rzucał się na psa. Właściciel przechodzącego burka musiał być nieco zdziwiony, gdy na widok jego zwierzaka wołałam "zła dziura, zła dziura!" :evil_lol:

Ps. komenda już nie działa ;)

Posted

To jest nic. Ja kiedyś spuściłem na chwilę z oczu rottweilera jak kopał sobie dziury nad brzegiem Wisły i po chwili z przerażeniem stwierdziłem że nigdzie go nie ma. Wołam go rozpaczliwie mając przed oczami wyobrażenie że jakimś cudem zwiał mi i że właśnie zjada kolejnego psa, a on wszedł cały do korytarza prowadzącego do nory bobra. Po chwili się wygramolił cały brudny. :)

Posted

[quote name='cienkun']To jest nic. Ja kiedyś spuściłem na chwilę z oczu rottweilera jak kopał sobie dziury nad brzegiem Wisły i po chwili z przerażeniem stwierdziłem że nigdzie go nie ma. Wołam go rozpaczliwie mając przed oczami wyobrażenie że jakimś cudem zwiał mi i że[B] właśnie zjada kolejnego psa[/B], a on wszedł cały do korytarza prowadzącego do nory bobra. Po chwili się wygramolił cały brudny. :)[/QUOTE]

cudnie:) teraz poczekam aż rzucą się na Ciebie właściciele małych piesków z żądaniem, byś wymienił wszystkie poprzednio zjedzone:roflt:

kopanie dziur to piękne historie - moja córka (3,5 roku) do tej pory mieści się w jamy wykopane przez moje psy - mają manie łowienia kretów i jak tylko zobaczą kopczyk, to koniec... :diabloti:

Posted

A Mins (słynna Mins) miała kiedyś fazę na plastikowe butelki. Gryzła, turlała, sama sobie rzucała, wszystko bardzo ładnie, tylko że okropnie tym trzeszczała, a ja chciałam porozmawiać z kimś, więc wreszcie wkurzona złapałam tę butelkę i sru do kosza, a Mins wskoczyła za nią, zad jej tylko został na wierzchu, to był taki wąski uliczny kosz na wysokiej nodze.

Posted

[quote name='Tessi&Tola']

kopanie dziur to piękne historie - moja córka (3,5 roku) do tej pory mieści się w jamy wykopane przez moje psy - mają manie łowienia kretów i jak tylko zobaczą kopczyk, to koniec... :diabloti:[/QUOTE]

hehe kiedyś mój ojciec ugniatał taki kopczyk nogą i mój pies to podpatrzył. jak mój tata już poszedł, to Etna rozprawiła się z ziemią po swojemu :evil_lol:

Posted

[quote name='gops']nigdy nie wiem jak to się skończy często i gęsto psy sie witają gdy nagle ten drugi nie wiadomo dlaczego atakuję mojego[/QUOTE]
Kiedyś w necie wisiał artykuł o ttb pewnego szkoleniowca. Zaczynał się mniej więcej od słów "z pewnością tym tekstem narażę się wszystim wielbicielom ttb" :) Tak też się musiało stać, bo długo nie powisiał. O amstafach (i paru innych rasach) m.in. napisano tam, że drogą selekcji hodowlanej uzyskano psa o wyglądzie, który dla innych psów może sygnalizować zagrożenie. Mocna rozbudowana klatka piersiowa, szeroko rozstawione przednie łapy, pionowo ustawione nadgarstki mogą na innym psie sprawiać wrażenie sztywnych łap - czyli sygnał grożący. Sposób kopiowania uszu też utrudniał astowi wysyłanie CS-ów. Autorka twierdziła, że często się zdarza, że inne psy "nie czytają" astów a jeśli doświadczyły ataku ze strony takiego psa, to charakterystyczną postawę asta już zawsze będą kojarzyć z zagrożeniem.
A czy to prawda, czy bajanie - to nie wiem. Wiem tylko, że mój pies po ataku amstafa rozpoznaje je z daleka, szybciej niż ja.

Posted

W przypadku pitów z linii hodowanej do walk dowiedziałam się, że one nie odczytują sygnałów uspokajających u innych psów. Mój rudy też miał z tym problem, ale teraz już zapominamy o tym. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie da się wyprowadzić na prostą, ale to nie jest wina psów, tylko ludzi.

Posted

Mój pies ma uszy, postawę ttb, a wszystkie szczeniaki garną się do niego. Mniejsze psy też chętnie uważają go za swojego obrońcę. Wychowuje psią dzieciarnię na osiedlu i dzięki temu wszystkie razem bawią się na łące.

Posted

[quote name='filodendron']Kiedyś w necie wisiał artykuł o ttb pewnego szkoleniowca. Zaczynał się mniej więcej od słów "z pewnością tym tekstem narażę się wszystim wielbicielom ttb" :) Tak też się musiało stać, bo długo nie powisiał. O amstafach (i paru innych rasach) m.in. napisano tam, że drogą selekcji hodowlanej uzyskano psa o wyglądzie, który dla innych psów może sygnalizować zagrożenie. Mocna rozbudowana klatka piersiowa, szeroko rozstawione przednie łapy, pionowo ustawione nadgarstki mogą na innym psie sprawiać wrażenie sztywnych łap - czyli sygnał grożący. Sposób kopiowania uszu też utrudniał astowi wysyłanie CS-ów. Autorka twierdziła, że często się zdarza, że inne psy "nie czytają" astów a jeśli doświadczyły ataku ze strony takiego psa, to charakterystyczną postawę asta już zawsze będą kojarzyć z zagrożeniem.
A czy to prawda, czy bajanie - to nie wiem. Wiem tylko, że mój pies po ataku amstafa rozpoznaje je z daleka, szybciej niż ja.[/QUOTE]

Też kiedyś o tym czytałam, może coś w tym jest.

Posted

[quote name='rozi']No właśnie. Skarcona Kulka idzie w jakiś ciemny kąt, wdrapuje się na coś miękkiego i tam zwija się w ciasny kłębek i zalewa łzami.

Co do pełnych zdań - Mins w szczenięctwie nauczyła się komendy "wyjdź z kuchni" i później samo wyjdź jej nie wystarczało, czekała na dalszy ciąg, co budziło spore zainteresowanie na przykład kiedy wlazła za mną do sklepu :D[/QUOTE]


Hihi, dobre!


Zośka za to zna komendę "właź na chodnik", ale odwrotnie niz u Mins, skrócone "na chodnik" też działa ;-)

Posted

U mnie była taka sytuacja:
Idę ze znajomymi na przystanek autobusowy (Vito oczywiście w smyczy i obroży) i widzę, że stoi kilka osób. Przechodzimy obok jednej Pani (mój pies bez jakiejkolwiek reakcji, po prostu przeszedł obok), która zaczęła krzyczeć, robić wielką histerię, ponieważ "ten pies popatrzył w moją stronę! chciał się rzucić!". To ja jej łagodnie powiedziałam, że to nie możliwe, bo to nie jest agresor, a tym bardziej morderca. Na co szanowna Pani powiedziała mi, że:
- takie coś jest niedopuszczalne, że jej pyskuje i podważam jej zdanie(!)
- takie psy powinno się trzymać w klatce pod stałą kontrolą kamer i w domu koniecznie w kagańcu(!)
oraz dodała, że jeśli jeszcze kiedykolwiek nas zobaczy to wezwie policję! :mad:

Pani chyba stwierdziła, że się jej przestraszyłam, bo powiedziała po chwili do reszty ludzi na przystanku "Widzicie, tak się powinno załatwiać takie sprawy z agresywnymi psami!", a ludzie tam zebrani wybuchnęli śmiechem... :lol:

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...