Jump to content
Dogomania

Uranoe

Deleted
  • Posts

    89
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Uranoe

  1. A tam, jak pies mnie nie denerwuje i nie jęczy, to może sobie myśleć, co chce, bo i tak zrobimy to czego ja pragnę :D.
  2. U mnie podwórko używane jest jedynie do ćwiczenia komend i szarpania w nagrodę. Pies nie może chodzić po ogrodzie, kopać, załatwiać się, bawić, bo ja sobie tego nie życzę. Nie mówię już w ogóle o bezmyślnym pilnowaniu domu i obszczekiwaniu zza płotu. Niektóre psy, jeśli mają duże podwórko, właściciela do dyspozycji, który zapewnia im zajęcie i są z tego zadowolone, mogą siedzieć codziennie na własnym podwórku i dobrze żyć. Ja sobie nie wyobrażam nie chodzić na spacery, bo mój pies lubi i chce poznawać nowe tereny, rzeczy, zapachy. Niektóre psy nie mają takich wymagań, bo dla nich liczy się tylko piłka, szarpak i komendy. Niektórych nie interesuje świat zewnętrzny, nie chcą go poznać, dla nich jest to tylko chodzenie bez celu. I też jest dobrze. Bo nie chodzi o to, żeby wszystko robić książkowo, tak jako powinno się robić, ale o to, żeby pies był zadowolony.
  3. A ja nie mam potrzeby mówienia, kiedy wszystko można zawrzeć krócej :). Za to uwielbiam mówić coś typu: "jak się nie zamkniesz, to cię oddam do chińskiej knajpy za rogiem" :D. rozi - spoko, rozumiem. Sporo nieśmiałych psów w sytuacjach, gdzie właściciel jest z nich niezadowolony zamyka się w sobie, ukrywa urazy, które wychodzą w najmniej nieoczekiwanych momentach i traci całą swoją radość i wesołość. Natomiast takie ciumcianie też jest inną stroną, bo chyba nikt nie będzie non-stop mówił tak do psa. Ja mówię tak najczęściej w sytuacjach dosyć trudnych (czyli pies zamierza coś zeżreć w krzakach, albo widzę jakiegoś "miłego" pieska), co powoduje skojarzenie, że zaraz się COŚ stanie, niekoniecznie dobrego. Bo jeśli wszystko co jest fajne, zapowiadam normalnym tonem, to każdy inny budzi u mojego psa lęk, na który reaguje po prostu " co, co, co się dzieje"?
  4. rozi, no ja niestety znam uroki pieska do którego trzeba sercem :). Niedawno ostrzej swojego, osobistego zawołałam, bo chciał zobaczyć czy łabędź sfrunie do wody czy nie, to pod koniec dystansu, który miał pokonać w drodze do mnie, zaczął się czołgać, kulić uszy i patrzeć zbolałym wzrokiem. Biedny, biedny ten mój piesek, co za zwierzątkami pobiegać nie może (tzn. może, ale jak nie ma ludzi :D).
  5. E tam, było lepiej. Ja sobie nie wyobrażam, żeby ziomal mógł się z własnej woli ośmieszyć przed kumplami nieposłusznym psem. Co to, to nie, ambicja nie pozwala :D. Ale wcześniej były inne normy. Pies miał jakieś zadanie do wykonania. Miał bronić podwórza, słuchać się właściciela, zaganiać zwierzęta. Nie było tam miejsca na nudę, pies nie miał czasu się frustrować, bo był spełniony. Myślę, że ludzie wybierając psa do konkretnej czynności patrzyli na jego predyspozycje ORAZ czy lubi to robić, bo wiadomo... Jak lubi, to pracuje lepiej :). W psim móżdżku też powstawały pewne kojarzenia, że współpraca z człowiekiem jest de best, że aby stało się coś fajnego, pies musi coś od siebie dać -> słuchać się. I po prostu wykształcała się więź z człowiekiem, a ja osobiście uważam, że dzięki niej można osiągnąć wieeele rzeczy bez motywacji książkowej (aport/szarpanko) a dla samej pracy czy zadowolenia człowieka. Z tymi warunkami to też nie wiem... Jeśli pies miał ciężko pracować, to jasne było, że musi mieć odpowiednie miejsce do odpoczynku i odpowiednio kaloryczne jedzenie. No i znęcania się. Zależy, co dla kogo jest znęcaniem się. Bo dla mnie to, że ktoś na psa krzyknie, czy nawet da z buta jak jest niegrzeczny, to pryszcz. Tym bardziej, że wcześniejsze psy wiedziały, że ich właściciele się nie będą z nimi patyczkowanie "a może, kochanie, jednak podejdziesz, niuniuniu, słodziutki". Wtedy pies nie mógł nawet pomyśleć, że mógłby nie posłuchać pana. Poza tym psy były selekcjonowane, bo ludzie potrzebowali najlepszych psów do pracy: z twardą psychiką, zaciętych, nieustępliwych, nieustraszonych, silnych, odważnych. A nie, że raz do psa krzyknę, a ten będzie miał traumę do końca życia :).
  6. A co powiecie na taką sytuację. Przychodzi sobie młoda matka do teatru z dzieckiem. W trakcie trwania spektaklu dziecko zaczyna płakać, matka się rozbiera, aktorzy i widzowie (którzy przyszli zobaczyć grę na scenie i za to zapłacili) są tym wszystkim zdekoncentrowani. Potem dziecko zaczyna siorbać, matka co i raz piszczy, bo jej uroczy grubasek ugryzł ją w sutek :roll:. Myślę, że w tym wypadku nie byłoby wielkim poświęceniem nakarmić dziecko wcześniej, ewentualnie wyjść podczas przerwy, czy w ogóle dziecka nie zabierać!
  7. Ustal, na jaki typ ludzi rzuca się pies. Być może noszą oni płaszcze, są wysocy czy wykonują gwałtowne ruchy. Jeśli będziesz już to wiedziała zacznij pracę z psem. Gdy mijacie „tego” człowieka każ swojemu psu skupić się na Tobie lub wykonać jakąś komendę. Potem nagródź. Pomocna może okazać się też praca na odległość. Po prostu z odległości, która odpowiada psu (nie interesuje się on człowiekiem) zacznijcie ćwiczyć komendy. Rozproszenia mogą być trudne, dlatego niech początkowe sesje będą krótkie i łatwe. Ważna jest też nagroda, oprócz, np. smaka, powinniście się oddalić. Będzie to jasny przekaz: jestem grzeczny – to, czego nie lubię znika. Po treningach pies uświadomi sobie, że ludzie są fajni, bo w ich obecności ćwiczycie, skupiasz się na psie, dajesz super nagrody i, że zawsze Ty możesz dać mu polecenia, które MUSI wykonać :). Inną opcją jest barowanie. Gdy mijacie człowieka i widzisz, że pies jest jeszcze spokojny natychmiast dajesz mu smaki, żeby zaznaczyć pożądane zachowanie. Kiedy pies zaczyna się spinać wyrwij go z tego, daj zajęcie do wykonania (np. target, łapa) i nagródź. W przypadku, gdy nie panujesz nad psem niezbędne są smycz i kaganiec. Dla dobra innych i siebie. Nic Ci nie polecę, bo się nie znam, dlatego zajrzyj i zapytaj na wątku kagańcowym.
  8. No i o to chodzi :). Życzę powodzenia i czekam na relację.
  9. Czy ja na prawdę piszę aż tak zawile :D? A więc jeszcze raz: pokazujesz psu zabawkę, potem uciekasz z nią, potem dajesz złapać i się przeciągać. Jeśli nadal nie zrozumiałyście, przepraszam, ale prościej nie umiem.
  10. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby Twój przyszły pies najpierw poznał miłe, spokojne koty, bo potem mogą wyniknąć z tego problemy na tle lękowym. Separacja jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Warto też nauczyć oba zwierzątka, żeby nie wchodziły na swoje terytorium. Jeśli koty są w kuchni, pies nie ma prawa tam wejść i odwrotnie. Poza tym skup się na utworzeniu pozytywnych skojarzeń, którymi pies będzie pałał do kotów i naucz go ignorowania. Może to się odbyć tak: zamykasz koty w klatkach, wprowadzasz psa, a potem za grzeczne zachowanie dajesz mu smakołyki, głaszczesz czy mówisz. Skupianie na sobie ćwiczysz w spokojnym miejscu (trzymasz smakołyk w ręce, a za każde skierowane na ciebie spojrzenie, nagradzasz. Potem dodajesz komendę i wydłużasz jej czas), a później przenosisz do trudniejszych warunków. Na koty chyba nie ma rady – i tak zrobią, co chcą, dlatego po prostu niech pies nie wchodzi im w paradę :). Zostawania samego w domu ucz od zaraz. Po prostu bardzo często w ciągu dnia wychodź z domu. Najpierw na kilka minut, potem coraz dłużej. Nie dopuszczaj do tego, żeby pies wył / szczekał. Przychodź przed rozpoczęciem psich treli i nagródź. Przed wyjściem nie żegnaj psa, warto też, żeby rutynowe przygotowania do wyjścia (nakładanie kurtki, brzęk kluczy) nie napawały go przerażaniem. To łatwo wyeliminować – często udawaj, że wychodzisz, a tak naprawdę zostań w domu. Dobrym rozwiązaniem jest też ograniczenie przestrzeni (zamknięcie w klatce), wymęczenie spacerem, przygotowanie, np. konga czy gryzaków do jedzenia i nauka wyciszania. Powodzenia z psem :).
  11. Właściwie u nas robi się coraz gorzej. Na moich terenach, czyli po polnych dróżkach co raz więcej przemieszcza się agresywnych ONków z ich dumnymi właścicielami, którzy chwalą się, bo ich pies pogonił sarnę, obszczekał gościa czy zaatakował innego psa. Niedawno w parku, czyli w miejscu publicznym, gdzie w pobliżu (za rogiem) stoją bloki, dwa domy samopomocy i jest ośrodek dla turystów, coś zaatakowało moją znajomą. Wzięła swojego psa na ręce, ale agresorek wyrwał go z rąk, pogryzł i gdyby nie jej koleżanka, nie wiadomo, co by się stało. A i tak skończyło się na szyciu. No i kolejnym problemem są bezdomne, niepilnowane i zostawiane tutaj psy turystów. Te, które się "znają" łączą się w stada i patrolują okolicę. Podobno pogryzły już... człowieka.
  12. [quote name='yamayka']Machaniem przed nosem trudno zachęcić psa - odnośnie rzeczy technicznych... Znacznie lepiej sprawdza się uciekanie zabawką po ziemi, zabawka najlepiej ciągana na dość długim sznurku. Bardzo ważne są też emocje podczas tych zabiegów - pies powinien czuć, ze dzieje sie coś ekscytującego, wyjątkowego.[/QUOTE] Cytuję siebie: Najpierw machasz mu sznurkiem przed nosem, uciekasz, a potem dajesz złapać i się przeciągać.
  13. Dawno, prawie rok temu miałam piękny pokaz chamstwa psiarza. Na prawdę, niektórzy mogliby się od niego uczyć :shake:. Idę sobie z 3 psami (2 nabytki są naszymi znajomymi). Wyskakuje na nas owczarek i od razu rzuca się na Białego. ON był w takim stanie, że nie chciałam narażać się na bliższe spotkanie z jego zębami i zamiast odciągnąć, krzyknęłam. Gdy przestraszony odwrócił głowę, złapałam go za futro i dopiero zaczęłam ciągnąć w stronę właściciela, który z resztą nic nie robił. Parę razy mi się prawie wyrwał, a kiedy przejął go pan, znowu próbował uciec. Na szczęście znalazłam gałąź i go tym odstraszyłam. Już myślałam, że to będzie koniec. O nie, nie z moim szczęściem :roll:. Facet do mnie: - Chodź tu. - Nie!!! - to ja. I zgadnijcie, co na to facet. Spuścił psa. Do moich myśli po tym incydencie aż wstyd się przyznać :D.
  14. Uranoe

    Barf

    [quote name='betty_labrador']o masz :roll: :splat: moi rodzice kiedys jak przyszla Tizzy do nas ze schronu-ja jej od razu barfa, a oni, ze takie mieso to nic, i rano mama kaszy, ryzu gotowala :P chlebek, ciastka :splat: ale nareszcie wybilam jej to z glowy :diabloti:[/QUOTE] Ja też mam plan. Myślę, że różne bezdomne zwierzątka będą z niego zadowolone :evil_lol:. Łopatkę dałam, ale pies nie zjadł, bo była jednak za twarda. Trochę pomemlał, więc będzie służyć jako gryzak :D.
  15. Zabawa na dworze – Czytałaś o kształtowaniu? Polega ono na stopniowym, szczegółowym pokazywaniu psu, czego od niego wymagamy. Gdy chcesz, żeby pies, np. aportował zaczynasz od zaznaczania i nagradzania pozytywnych zachowań - patrzenie na piłkę, dotknięcie jej nosem, wzięcie w pysk, noszenie, oddanie. Jeśli jesteście już trochę dalej mam drugą opcję. Ale teraz trochę rzeczy technicznych. Zabawka ma być wielką nagrodą, dlatego pochowaj wszelkie kostki, gryzaki, szmatki, wynudź psa, dobierz odpowiedni sznurek (patrz na materiał, kształt wielkość i wagę), a na treningach bądź wesoła, pozytywnie nastawiona. Potem spróbuj nakręcić psa na nią w spokojnym, dobrze znanym miejscu. Najpierw machasz mu sznurkiem przed nosem, uciekasz, a potem dajesz złapać i się przeciągać. Po kilku dniach takiego kilkuminutowego nakręcania pies powinien polubić zabawkę, a jeśli jest zainteresowany aportowaniem, to w nakręcaniu na sznur może pomóc jego przynoszenie. Gdy już masz psa pozytywnie zafiksowanego na punkcie sznurka możesz zaczynać prawdziwą zabawę :). Nie dość, że pies uzna cię za wartą jego czasu i uwagi, to będziesz miała świetną rzecz, by go nagrodzić. Jeśli pies wykonuje komendy tylko, gdy widzi smak w Twoich rękach, to czas zacząć nagradzać też innymi rzeczami. Mam na myśli kontakt socjalny i „polowanie”. Co do tropienia, to poleciłabym szukanie jakiegoś przedmiotu (portfel, rękawiczka, chustka), a dopiero w nagrodę dawała smak :). Jeśli pies Cię ignoruje naucz go bezwzględnie skupiania się na Tobie, przychodzenia na wołanie, a wasza więź będzie tworzyła się właśnie przez wspólne zabawy, naukę sztuczek etc. :). ps. Myślę, że na bieganie przy rowerze jest rzeczywiście zbyt młody.
  16. Uranoe

    Barf

    Zaraz się chyba strzelę :mad:. Pod moją nieobecność rodzice kupili 3kg "Chappi" i bardzo zadowolenie mnie o tym poinformowali. Poza tym chciałam się zapytać, czy łopatka ze średnią ilością mięsa, może być brana jako gryzak, przy zwykłej porcji? Miałam dać ją do jedzenia, ale jest za twarda.
  17. Czy pies głównie zajmuje się sobą na spacerach? Jeśli tak, to znalazł sobie świetne zajęcie: węszenie. Jest to zachowanie samo nagradzające, naturalne, pozwalające poznać otoczenie i męczące. Na dodatek, jeśli pies robi to od dłuższego czasu, zostanie szybko utrwalone, bez sprzeciwu z waszej strony. Możesz wykorzystać to jako motywację - pies robi serię komend, a Ty w nagrodę pozwalasz mu węszyć, lub zrobić z SAMEGO tropienia polecenie, czyli upuścić, np. rękawiczkę i kazać szukać. Jeśli nie chcesz, żeby pies cały czas chodził z nosem przy ziemi na normalnym spacerku, często zmieniaj jego kierunek, za każde "nieposłuszeństwo" cofaj się kilka kroków. I naucz bezwarunkowo przychodzić na zawołanie. Kluczem do sukcesu będzie jednak, tak jak pisała yamayka, wspólna praca. Ucz psa sztuczek, bawcie się razem w aportowanie, przeciągaj się z nim, każ skupiać się na Tobie, a pies uzna Cię za ciekawszą od otoczenia :).
  18. Szczeka na telewizor – Próbowałaś z barowaniem? Włączasz telewizor, trzymasz smakołyki i psa w pobliżu siebie. Zanim zacznie się pobudzać czy atakować szybko nagródź dobre zachowanie. Zapewne przy jego nakręceniu, będziesz musiała to zrobić kilka sekund po rozpoczęciu treningu. W tym właśnie tkwi sęk, musisz zdążyć odwrócić jego uwagę PRZED „atakiem”, bo potem, możesz jedynie wyrwać go z amoku i dać zajęcie. Warto też nauczyć psa bezwzględnego posłuszeństwa zawsze i wszędzie. Najpierw, oczywiście, trzeba nauczyć go danego polecenia, a potem powtarzać je w rozproszeniach, które będziesz stopniować, od najsłabszych bodźców, do najsilniej działających na psa. Gdy ten wkręci się w trening, szybko zapomni o TV, a nawet zacznie go mile kojarzyć. Boi się parasola, kija, odkurzacza – Odczulanie. Wyznacz bezpieczną granicę, w której obrębie, pies rozluźnia się, a przynajmniej nie atakuje. Z niej zacznij stopniowo przyzwyczajać psa do parasola/ kija/ odkurzacza poprzez pozytywne skojarzenia – smakołyki, Twoją uwagę, głaskanie. Stopniowo się zbliżaj, ale na jakiekolwiek oznaki stresu, cofnij się. Możesz spróbować też porozrzucać smaki obok odkurzacza/ na nim i czekać aż pies je „sprzątnie” :). Rzuca się na psy – Pracuj ze swoim psem i innym na odległość. Najpierw ustal, w którym miejscu pies nie wariuje i wyegzekwuj komendy. Stopniowo się zbliżaj. Gdy Twój będzie wykonywał polecenia w obecności swojego pobratymcy, będziesz mogła nad nim zapanować dając mu jakieś zajęcie zastępcze, gdyby chciał wypróbować swoje umiejętności. Nagrodą, oprócz smakołyka powinno być odejście na odległość. Utworzy się wtedy schemat: jestem grzeczny – zagrożenie znika, a jest to największa motywacja w tym przypadku. Gdy omijacie innego psa, każ swojemu go ignorować/ skupić się na Tobie. Innym wyjściem jest też barowanie, odczulanie, poznanie z fajnym psem (na neutralnym gruncie, gdy są zmęczone) czy równoległe spacery. Nie wraca na wołanie – widzę, że tu dajecie sobie radę - linka, smaczki :). Nie toleruje obcych – chyba najlepiej ustalić rytuał „powitań” gości. Może wyglądać on następująco. Jeszcze przed wejściem gościa ćwiczycie komendy. Pies powinien się szybko wkręcić i przejść „w tryb pracy”. Po kilku poleceniach od wejścia gościa odsyłasz psa na miejsce. Po pewnym czasie wołasz go, a gościowi wręczasz jakiś przysmak, który ma rzucić psu. Ważne jest, żeby nie karać go za złe zachowania, nagradzać jedynie dobre. Ma to duże znaczenie w ignorowaniu dzwonka, na jego dźwięk pies ma do Ciebie przyjść na komendę. Teoria dominacji – ją możesz włożyć między bajki. Jeśli Dżeki potrafi zaatakować coś, co odciąga go w ferworze furii, to rzeczywiście lepiej nie ryzykować. Lepiej sprawdziłaby się, np. korekta smyczą
  19. A może chodzi o motywację. Ćwiczycie, gdy pies nie jest gotowy, w zbyt obciążających bodźcach, za mało go nagradzasz, treningi są za długie i monotematyczne (:)), masz wielkie ambicje i złe nastawienie, a pies to wyczuwa. Najpierw radziłabym skrócić czas nauki psa i jak najbardziej go "uatrakcyjnić", czyli nagradzać czymś, co jest dla psa w danej chwili najważniejsze. Gdy jest głodny podawaj mu do pyska/ rzucaj w górę/ w dal smakołyki. Może to być szynka, ser żółty, podroby, sucha karma, paski mięsne, ryba. Jeśli Twój pies jest bardzo nakręcony i pięknie wykonuje polecenia, spróbuj ze wspólnym polowaniem - przeciągaj się z psem szarpakiem, uciekaj z nim, rzucaj i każ przynieść. Ważny jest też kontakt socjalny z właścicielem. Wiele psów uwielbia przytulanki i mizianie z panem, ale tu już musisz ustalić, co lubi Twój pies. Ja mogę zdradzić, że mój lubi czochranie w wersji hard :eviltong:, a nie nudne głaskanie. Jak uczysz psa? Ustawiasz go rękami, naprowadzasz smakiem czy wychwytujesz klikerem? Ile trwa sesja i jak ona wygląda?
  20. [quote name='tala24']ja miałam ostatnio dość dziwną sytuacja :-oa mianowicie spacerowałam sobie z moimi sukami po alejkach na osiedlu ,w oddali zobaczyłam dwie młode panie z goldenem ,pies podszedł , obwąchały się więc ruszyłam w dalszą drogę :roll:a tu słyszę jedna do kobitka do drugiej dość głośno mówi zobacz ta ruda nawet ładna ale ta czarna brzydka :angryy:oj ciśnienie mi się podniosło więc opowiedziałam ,że ona też urodą nie grzeszy:angryy:nie powinnam jej tak niemiło odpowiedzieć ale kobitka mogła swoje zdanie wyrazić jak odejdziemy lub powiedzieć ciszej ,tak żebym nie słyszała :mad:przykre to było[/QUOTE] Ja wychodzę z założenia, że albo stwierdziła fakty i powiedziała to, co myśli, nie robiąc nikomu żadnej realnej krzywdy (psu), albo kłamała, a z takimi nie warto się zadawać :D. Przykre, przykre, ale prawdę mówiąc, Ty zrobiłaś dokładnie to samo, a na dodatek: - podsłuchiwałaś prywatną rozmowę - powiedziałaś tak do człowieka - psa nie obchodzi, czy mijanej kobiecie wydaje się ładny :evil_lol: Myślę, że nie warto przejmować się ludźmi. Nie dlatego, że nie podobają się nam ich opinie na temat wyglądu naszego psa, ale dlatego, że oni się nie znają - "gruby pies, to ładny pies", jeśli nie broni właściciela, nie reaguje na psie zaczepki, wpada pod samochód, jest głupi. No i, uwierzcie mi, nie warto psuć sobie krwi takimi gadkami, unikać zaludnionych miejsc czy reagować złymi emocjami - pies to wyczuwa.
  21. [quote name='lika1771']a_niusia tylko pozazdroscic tak madrych sunieczek praktycznie nawet myslicie tak samo tylko czekac,az napiszesz,ze ci przyniosy kawe do lozka.Moja 4l corka twoim zdaniem to tez bachor,bo chciala poglaskac ladnego pieska?[/QUOTE] Jest różnica pomiędzy tym, co się chce, a co się robi :). Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo dlaczego dana osoba nie pozwala pogłaskać swojego psa. Może nie chodzi o kaprys, ale najzwyczajniej w świecie pies jest chory, zapchlony, nie toleruje obcych, właściciel nie umie przewidzieć jego zachowania i go kontrolować. Drugą kwestią jest też "poza", z jaką podchodzisz do tego tematu. Większość pytań o pozwolenie na pogłaskanie psa prowadzą osoba zainteresowana i właściciel. A ile ma do "mówienia" pies, którego wszystko dotyczy? Może go coś boleć, a wtedy nagle, gdy dziecko dotknie bolącego miejsca, pies ugryzie automatycznie, odruchowo. I co będzie dalej, jak myślisz? Poza tym, nie rozumiem idei "głaskania ładnych piesków". Czy to jakaś wystawa maskotek do wyczochrania? Każdy pies i jego właściciel ma własne życie. Chcą wyjść na spacer, wyskakuje gromada dzieci z pytaniem; ćwiczą posłuszeństwo, to samo; bawią się piłką, dzieciaczki, jak na zawołanie. Takie wyskoki często dekoncentrują psy, a nawet chcą one bronić zasobów (piłeczki, szarpaczka). Oczywiście, dla mamuś, które świata nie widzą poza ukochanymi dzieciaczkami (często niewychowanymi) to sygnał, że mają doświadczenie z agresywnym psem i właścicielem psy-chopatą :D. Już nawet nie mówię o dzieciach nie pytających o pozwolenie czy pastwiących się nad nową, żywą zabaweczką. liko, ten cały mój wywód nie był do Ciebie, podjęłam sprawę ogólnie :).
  22. [quote name='pomóżpomagać']Bardzo dziekuję za tak wyczerpujaca odpowiedz i pomoc. Skorzystam napewno z Twoich rad. Jednak sytuacja z chodzeniem na smyczy nie jest tak pilna jak to że nie toleruje syna i obcych. To jest glówny problem ktory decyduje o dalszym losie psa. Nie wiem, ja poradzilam dziadkowi zeby jak ma syn przyjechac czy ktos przyjsc zeby ubral psu kaganiec i go puścił. Przez kaganiec nie ugryzie a i szczekal nie bedzie. Moze kiedys w koncu by sie przyzwyczail do tego syna. Jakby on go poglaskal to moze zobaczylby ze on nie zrobi mu krzywdy. Tylko nie wiem czy to dobry pomysl?[/QUOTE] znalazłam, przeczytaj, bardzo fajne - [URL]http://www.coape.pl/art_agresywny_fidel.html[/URL] P.S. tak mi teraz przyszło do głowy, a może darmowa, jednorazowa konsultacja behawiorystyczna?
  23. "Przede wszystkim mam ciągłe wrażenie, że pies nas nie akceptuje w 100% i nie cieszy się na nasz widok ( merda ogonem z rzadka chociaż obcych ludzi którzy tylko cmokną obdarowuje hojnie merdaczem), nie lubi pieszczot, nie prosi o nie, nie jesteśmy dla niego "guru" nawet stosując pewne zabiegi (jedzenie pozorowane, przechodzenie w drzwiach i wąskich przejściach na schodach pierwsi, nie głaszczemy "od spodu", nie pozwalamy wylegiwac się w przejściach i zagradzać nam drogi, i takie tam - pewnie wielu z Was wie o czym mówię) - jakoś mam dziwne wrażenie że chce nam cały czas przewodzić (zdarza się mu podszczypywać łydki, łapać zębami za palce rąk ale tak lekko bez ran, "zagania" czasem jak borderak owieczki, i wygania z jego pontonika jak tylko ktoś się tak ułoży." Jeśli pies nie lubi pieszczot, to może wy źle się do tego zabieracie. Podchodźcie do psa powoli, wysyłajcie CS-y (oblizywanie się, mruganie), usiądźcie trochę dalej, zawołajcie i dopiero zacznijcie głaskać. Najlepiej pod brodą czy po bokach, to bezpieczniejsze. No i też nie przesadzajcie. Kontakt socjalny z właścicielem powinien być dla psa nagrodą, a nie zwykłą czynnością, którą prowokuje podchodząc do was, gdy on chce. Poza tym, czy mówisz o teorii dominacji? Jeśli tak, jesteś w błędzie, ona nie istnieje ;). Takie zachowania mogą być spowodowane brakiem wychowania, wyznaczenia granic, próbą zwrócenia na siebie uwagi czy zwykłym psim pośpiechem. Jeśli chcesz być dla psa przewodnikiem, musisz sobie na to zasłużyć. Musisz być ciekawy, pies musi wiedzieć, że ty dysponujesz zabawkami i jedzeniem, że zawsze ty podejmujesz dobrą decyzję i, że z tobą zawsze jest najlepiej. skupienie na przewodniku - zaczynasz w domu ze smakołykami i zabawką. Kładziesz je obok siebie, pies siedzi naprzeciw i… czekasz aż na Ciebie spojrzy. Za każde spojrzenie nagradzasz, potem wydłużasz jego czas i zaczynasz w innych miejscach. ignorowanie samochodów – praca na odległość, wzoruj się na „ nie atakowaniu psów” :). nie ciągnięcie – częste zmienianie kierunku, przystawanie, cofanie się. nie atakowanie psów – jeśli nie masz nad nim żadnej kontroli, gdy on odstawia swoją szopkę, możesz spróbować najpierw warunkowania klasycznego. Czyli szukasz spokojnego psa, a gdy go znajdziesz i posadzisz, ze swoim udajesz się do „granicy krytycznej”. Jest to miejsce, w którym Twój pies czuje się swobodniej, rozluźnia się, a przynajmniej nie warczy i nie szczeka. Przez kilka początkowych lekcji będziesz faszerowała go smakołykami, głaskała, gadała do niego. Nie dość, że drugi pies będzie mu się miło kojarzył, to nie będzie miał czasu na jakąś inną reakcję. Z czasem spróbuj stopniowo się przybliżać i zachodzić dalej z treningiem. Zacząć to możesz od sprowokowania kontaktu - na początku karmisz psa, potem przerywasz na sekundę, a gdy ten zdziwiony odwróci głowę szybko klikasz; możesz też wydać dziwny dźwięk. Potem możesz wyłapywać komendy, nawet naprowadzać psa. I tak właśnie mogą wyglądać treningi, najpierw trochę kontaktu, potem wyłapywanie, a na końcu naprowadzanie. Jeśli pies opanuje komendy w obecności swojego pobratymca, to stąd droga prosta, bo w sytuacji dla psa niewiadomej, wyegzekwujesz polecenie :). P.S. Może masz w pobliżu jakąś dobrą szkołę dla psów, behawiorystę/ trenera/ pasjonatę? Właśnie, skąd jesteście?
  24. "To że miał ciężkie przeżycia widać było na pierwszy rzut oka - lekliwy bardzo, jak wyszłam z nim od weta na smyczy zaplatał się ze strachu przed samochodami i jak próbowalam go rozplatać to dziabnął mnie zębiskami nie było śladu bo ma ząbki w strasznym stanie, ale był przerażony." Niech jego właściciel spróbuje go oswoić z samochodami. Może chodzić z nim na ruchliwe ulice i karmić smaczkami, puszczać w domu nagrania z ulicznymi dźwiękami, zabrać na spacer spokojnego psa, który jest przyzwyczajony do takich dźwięków czy stopniowo ćwiczyć kontakt wzrokowy lub posłuszeństwo. Ważne jest, żeby nie litować się nad psem, a w sytuacji, gdy nie wie on, co robić, kręci się, chowa za nogami dać mu jakieś zadanie do wykonania. Może by najprostsze, np. dotknięcie nosem ręki albo przytrzymanie zabawki. Niech jego właściciel zwróci uwagę na swoje emocje i postawę ciała. Powinien być spokojne, opanowany, wesoły, pewny siebie. "Podejrzewam że nigdy na smyczy nie chodził." To uczcie go :). Jeśli boi się jej możecie zacząć od skojarzeń i fajnych interakcji. Czyli wiadomo, smycz jest fajna, bo kiedy ją widzę pan mnie głaszcze, daje mi smakołyki, poświęca swój czas. Możecie położyć smycz na podłodze, a na niej porozrzucać psie przysmaki, aby je sprzątną, a przy okazji poznał swoją smyczkę, możecie zakładać ją podczas ciekawych rzeczy i zdejmować, gdy się skończą. Pies może się nią przeciągać, skakać nad nią na komendę i robić z nią wszystkie swoje ulubione rzeczy. A potem wiadomo – standardowa nauka chodzenia na niej :). "Jednak włożyć do auta czy wyciagnąć a nawet wykąpać i powydzierać kleszcze dał sobie spokojnie! To jest mądra psina! Po kilku dniach przebywania w nowym domku (domek z ogrodem, ogrodzony, duzo miejsca do biegania, budka, dom do dyspozycji ) piesek zaczął zajadle bronic swojego teytorium. Obszczekuje wszystkich strasznie, nikt ich nie chce odwiedzać bo każdy sie boi. A to strasi Panstwo, lubia odwiedziny. Jednak, ja, moja ciotka co mieszka po sasiedzku, jej mąż mój mąż wchodzimy bez problemu, Puszek wscieka się ale nie zwracamy na niego uwagi i wkońcu tylko powarkuje a nawet podchodzi i tak jakby czekał na głaski. Da sie pogłaskać ale z powarkiwaniem. Ja sie go nie boję i głaskam, głaskam aż warczeć przestanie. Najgorzej jest z ich synem ja przyjeżdża to Puszek rzuca się wściekły, gryzie... okropne rzeczy się dzieją. Syn powedział albo pies albo ani on ani jego żona i jego córka nie będą ich odwiedzać. Pan ma wielkie serce dla zwierząt, nie chce psa oddać do schronu, nie chce uspić, nie chce wyrzucić. Miał wielka nadzieje że piesek się przyzwyczai i "znormalnieje" ale tak sie nie stało, pieskowi nie przechodzi... " Czas przyjścia gości kojarzy się psu z tym, że jego właściciele zaczynają się nimi zajmować. Dajcie gościom przy wejściu smakołyki i polećcie, aby nie zwracali uwagi na psa. Jeśli jedna osoba ich podejmuje, niech druga zajmie się psem i ćwiczy z nim komendy. Na czas wizyt możecie ustalić konkretne zachowanie, które musi wykonać pies. Może to być wejście do domu, na swoje legowisko czy miejsce. [COLOR=#3E3E3E]"A jak w ogóle szukac tego pasjonata?" Myślę, że są tu wątki dotyczące behawiorystów/pasjonatów, zapewne "doczepione" do podforum, a jeśli nie - załóż sama. A jak myślisz, czy psia szkoła da radę? [/COLOR]
×
×
  • Create New...