Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja wczoraj miałam super sytuację - zza rogu wychodzi dziewczyna i gada przez komórkę na cały głos. Jej mała, drąca się non stop jak opętana suczka na flexi zobaczyła moje suki; zdążyłam (całe szczęście!) zejść z chodnika na ulicę. Wrzask suki zagłusza gadkę dziewuchy - ale ona twardo umawia się z kimś dalej w parku, ściągając flexi. Puściła blokada smyczy - i suka sruuu rzuciła się na moją, ja ją odgoniłam kopniakiem (nie, nie trafiłam, nawet nie chciałam - miało ją to przestraszyć)... Dziołcha przerwała gadkę i do wrzeszczącego psa powiedziała: "zaraz dostaniesz wciry" a potem jak gdyby nigdy nic powróciła do rozmowy, starając się przekrzyczeć ujadanie :crazyeye: Moje oczywiście też nie zostały dłużne, na jawny atak odpowiedziały szczekaniem. No i Luka nienawidzi teraz wszystkich małych, czarnych psów :roll: Ech, naprawdę - jeśli kiedyś będę mieszkać w bloku czy koło bloków, nie będę mieć psa. To mnie tyle nerwów kosztuje i nie ma końca... Cała praca na marne :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Z głaskaniem przez obcych też mam straszny problem (już kiedyś o tym pisałam), trudno, moja wina, trzeba było wybrać inną rasę, a nie kupować yorkę... I na nic tłumaczenia, że młoda nie lubi się spoufalać - dalej się pchają z łapami. A ona jest typowo "moja", ze mną się mizia, ze mną śpi, mnie słucha, a obcych co prawda nie gryzie, w ogóle ma zero agresji, ale nie lubi jak ją zaczepia ktoś, kogo nie zna.
Do głaskania pinczerki jest mniej chętnych, wiadomo, takie łyse uszate się ludziom nie podoba, ale to nawet lepiej, bo Tina potrafi skoczyć do nosa jak ktoś się nachyli, szczególnie nie lubi dzieci.
Jak idę na spacer z obydwoma i widzę, że ktoś ma ochotę Grację głaskać, to od razu krzyczę, żeby nie podchodzić bo ruda kąsa, wtedy stopują, ale jak mam samą Grację to już nie mogę być zbyt miła.
Kiedyś byłam z Gracją w wypożyczalni dvd i gadałam przy ladzie z moją ciotką, weszła klientka i od razu do młodej z łapami bo "ojej jaki słodki psiak". Zadałam jej proste pytanie "A gdyby ugryzła?", kobitka się głupio uśmiechnęła i powiedziała "hmmm to by chyba było kiepsko". Spojrzałam na nią wymownie po czym powiedziałam do psa "widzisz, a jakbyś panią ugryzła to by była moja wina, bo mam głupiego psa". Prawie się babeczka spaliła ze wstydu... Bo ludzie też nie pomyślą, że może się zdarzyć gryząca yorka.

Link to comment
Share on other sites

Co do tematu chamstwa i syczy, od którgo cały ten dłuuuuuugaśny temat się zaczął... U moich rodziców jest foxterrier(czy jakoś tak sie pisze:eviltong:) suka, właściciele głupi, to i psa nie nauczyli niczego, więc piesica też głupia, rzuca sie absolutnie do wszystkich psów, kotów i ludzi czasami też, a co gorsza właścicielki puszczają ja bez smyczy, bo "mondry piesek":angryy:
Od roku rodzice mają suczycę ONkę i tu pojawił się problem, bo jako cielątko dało sie ją jakoś utrzymać, kiedy chciała usilnie pobawić sie z rozszczekaną agresywną terierzycą, ale cielaczek w krówkę wyrosła i powstał kłopot dla terrierki:diabloti: Reszta psów z okolicy to małe zwierzaki (poza 1 też ONem,który i tak raczej tam nie chodził) i były notorycznie atakowane. Któregoś razu ojciec wracał z Krówką do domu i że niósł dużo rzeczy odpiął smycz,ale psica i tak przy nodze, zobaczyła terrierkę, ale nie odeszła od ojca, tamta też pech jej oczywiście bez smyczy i rzuciła się z zębami do mojego ojca, to Krowiszcze wiele nie myśląc jeden skok i jest przy tamtej suce i zęby na wierzchu, broni pana (jak nigdy do psów). Tamta głupia zaczęła z zębami skakać jej do pyska, to złapała za szczękę przetarmosiła po chodniku kilka razy i zostawiła, a że przyleciała z ryjem właścicielka terierzycy i zaczęła biedną Krówcie bić po głowie i prowokować z tekstem bierz ją swoją mała, która skoczyła znowu, to ją wzięła ugryzła w bok i już tamta nie wstawała. Ale do rzeczy, boba darła ryja, ze agresywny pies w kagańcu na smyczy a nie, ze jej taka cudowna, ojcie odpowiedział spokojnie, że głupia i agresywana to jej sucz jest i niech sioe cieszy, że nie kazał zagryźć, bo powinien w obronie własnej:diabloti: Ta cośtam odburknęła, a ojciec odwrócił sie zawołał psa i z Krową przy nodze poszedł do domu, to później baba do mojej mamy coś burzyła jeszcze, że uśpić powinna to niebezpieczne bydle itd. A mama jej spokojnie, że uśpić to co najwyżej psa z wścieklizną który sie do innych rzuca, ale od tej pory spokój na dzielnicy z terrierem i już psy inne spokojnie mogą chodzić, po po lekcji Krowy tamta od psów trzyma sie z daleka i nareszcie mogę bezpiecznie z moją mała wychodzić i sąsiadka z pinczerką też:evil_lol: Ale baba chamska, wcześniej miała amstaficę, którą też bez smyczy ani kagańca prowadzała, to jak mnie tamta obskakała i w końcu kolano wystawiłam, nadziała sie i spiszczała, to darła się na mnie, że krzywdzę jej psa, no bez przesady...o mało mnie nie przewróciła, nie mówiąc o tym, że byłam cała po niej brudna, a ta jeszcze na mnie wrzeszczy, to jej wypaliłam, że ja muszę swoją nosić na rękach, a i tak nie jest bezpieczna, bo Pani niewychowane bydle mnie atakuje, to tamta, że ona sie chce bawić i jest wychowana bo jej słucha, to kazałam ją zabrać, tamta wołała bezskutecznie oczywiście, to co miałam zrobić po takim czasie obskakiwania...:shake:
Niektórzy właściciele są bez wyobraźni, szczególnie niefajnie robi się, gdy tacy ludzie mają duże psy, bo robi sie niebezpiecznie wtedy...

Link to comment
Share on other sites

Z sytuacji mile zaskakujacych...
Jakis czas temu kiedy potfor dopiero do nas trafil i nie znalismy totalnie jego zachowan wyszlam na spacer. TZ do sklepu - ja pod sklepem. pies obok mnie, spokojny bo w zasiegu wzroku nei ma innych psow - pelna sielanka. Generalnie ludzie nas omijali lekkim łukiem ale co tam, przyzwyczaiłam sie bo nie pierwszy rottweiler w domu.

Idzie 2 panów - jeden sie potyka i polecial w naszym kierunku. Nie wywalil sie i zatrzymał jakieś pół metra od nas.
I tu pies sie poczuł i wyskoczył do owego Pana. (mial wtedy ok 10 miesięcy - trafił do nas tydzień wcześniej)

Efekt - Pan stojacy napiety jak struna a pies tez stojący i opierajacy mu lapy na ramionach:cool3:
Ja bliska ataku serca.
TZ bliski ataku serca bo właśnie wyszedł ze sklepu na tą scene.
Zatrzymujący sie lludzie z niezbyt miłymi minami.

Ściągam psa z Pana, przepraszam jak mogę i umiem najmilej, tłumaczę ze to że tamto... i szok...
Pan z przemiłym uśmiechem stwierdza że w ogole nie ma o czym mówić, ze rottek to pies obronny i miał prawo zareagować i ze to w sumie jego wina bo na nas poleciał. I w ogole że to młodziak i ma prawo do złego ocenienia sytuacji.

Rozstalismy sie w miłej atmosferze po półgodzinnej pogawędce.

PS c nie zmeinia faktu że mogło dojść do nieszcześcia i byłaby to nasza wina:/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*kleo*']Z głaskaniem przez obcych też mam straszny problem (już kiedyś o tym pisałam), trudno, moja wina, trzeba było wybrać inną rasę, a nie kupować yorkę... I na nic tłumaczenia, że młoda nie lubi się spoufalać - dalej się pchają z łapami. A ona jest typowo "moja", ze mną się mizia, ze mną śpi, mnie słucha, a obcych co prawda nie gryzie, w ogóle ma zero agresji, ale nie lubi jak ją zaczepia ktoś, kogo nie zna.
Do głaskania pinczerki jest mniej chętnych, wiadomo, takie łyse uszate się ludziom nie podoba, ale to nawet lepiej, bo Tina potrafi skoczyć do nosa jak ktoś się nachyli, szczególnie nie lubi dzieci.
Jak idę na spacer z obydwoma i widzę, że ktoś ma ochotę Grację głaskać, to od razu krzyczę, żeby nie podchodzić bo ruda kąsa, wtedy stopują, ale jak mam samą Grację to już nie mogę być zbyt miła.
Kiedyś byłam z Gracją w wypożyczalni dvd i gadałam przy ladzie z moją ciotką, weszła klientka i od razu do młodej z łapami bo "ojej jaki słodki psiak". Zadałam jej proste pytanie "A gdyby ugryzła?", kobitka się głupio uśmiechnęła i powiedziała "hmmm to by chyba było kiepsko". Spojrzałam na nią wymownie po czym powiedziałam do psa "widzisz, a jakbyś panią ugryzła to by była moja wina, bo mam głupiego psa". Prawie się babeczka spaliła ze wstydu... Bo ludzie też nie pomyślą, że może się zdarzyć gryząca yorka.[/quote]

Moja sie boi w sumie obcych i się kuli pode mnie zawsze jak dzieciaki próbują ją głaskać... Ale nie daj boże podpity ktoś ją chce dotknąć warczy i komplet zębów na wierzchu:eviltong: Ale przecież taka słodziusia:diabloti::loveu: Owszem moja słodziusia terrier obronna;) Kiedyś ugryzła chłopaka, który próbując mnie podrywać chciał ją pogłaskać, powiedziałam, że gryzie, ale cóż, a że ta nie chciała, warknęła, ale nie pomogło, to jak zbliżał rękę do jej główki, to dziabnęła w palec:evil_lol: Jeszcze ją tylko pochwaliłam, że dobry pies:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Witam
Mnie denerwuje brak odpowiedzialności i wyobraźni u niektórych rodziców. Teście mają foxterriera psa, przed trymowaniem wyglądającego jak owca ale to raczej wilk w owczej skórze :diabloti:. Ostatnio zostawiłam go przywiązanego pod sklepem ( jest tam nawet specjalne miejsce, z dala od ludzi gdzie można zostawiać psy). Po zakupach stoję spokojnie przy kasie i nagle słyszę jazgot..mój pies..zostawiam zakupy, wybiegam na zewnątrz i co widzę? Pies szaleje, kły na wierzchu, ślina leci z pyska...a dziadzio podpycha tak na oko 3 letnie dziecko w stronę mojego psa, żeby sobie mała pogłaskała...no normalnie ręce opadają. I tak miałam już nie raz..Ja wiem, że foksy nie są duże, wyglądają słodko, ale jak już wbiją w coś zęby to naprawdę wyrządzą sporą krzywdę. Inna sprawa to niestety podejście właścicieli dużych psów, puszczanych luzem ( rotki, Onki itp), którzy kompletnie nie reagują na szarże swoich pupili na mojego psa ( w mieście chodzę z nim zawsze na smyczy, niestety lubi gonić koty i ptaki, nie lubi też nawiązywać znajomości z innymi psami), a że on jak każdy terrier nie da sobie w kaszę dmuchać, to często kończy się scysją...Ciekawe, że ci sami ludzie bardzo szybko potrafią łapać swoje pupilki gdy wychodzę na spacer z Reksem ( typ Onka schroniskowa znajda, ale bardzo kochany psiak...)

Link to comment
Share on other sites

A mnie denerwuje, jak ktoś idzie do sklepu i zabiera pieska 'na spacer'. I nijak nie potrafię zrozumieć, jak te dwie czynności można zawrzeć w jednym, bo jakbym przywiązywała sucz do rurki, to by do mnie przybiegła z rurką, albo mogłoby jej się stać miliard złych rzeczy, kiedy akurat byłabym "na minutkę" w sklepie. Nie można najpierw psa odprowadzić i potem skoczyć po zakupy? Po co prowokować takie sytuacje? Jakby (tfu!) się coś stało, to byłaby niestety wyłącznie wina właściciela psa...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Otóż nie boję się, omijam je, bo moja pinczerka mini jest z hodowli klatkowej i ma małe braki w socjalizacji, i po prostu sadzi się na inne suki... [/QUOTE]
Z ciekawości, jak nazywa się ta hodowla? ;) (możesz na piva)
[QUOTE]No i Luka nienawidzi teraz wszystkich małych, czarnych psów [/QUOTE]
Jak byś chciała ją przekonać do małych czarnych to Gacek służy pomocą ;) (on ma w d... inne psy :diabloti:)
[QUOTE]
I na nic tłumaczenia, że młoda nie lubi się spoufalać - dalej się pchają z łapami.
[/QUOTE]
Miałam to dziś na spacerze :razz: Idą (biegną!) w moją strone dziewczynka z chłopczykiem "Zobacz jaki malutki", (ogólnie pare razy głaszczą, a po tym jak widzą że pies ma ich gdzieś to odchodzą, dlatego pozwalam) spytała grzecznie czy gryzie czy można pogłaskać itp. Ale lekka przesada by głaskać psa przez okrągłe 5 min :lol: wyglądało to tak: Gacek sika/robi kupe- głaszczą, Gacek idzie- próbują go dogonić z wyciągniętymi rękami, Gacek węszy- głaszczą, Gacek stoi- głaszczą :diabloti: Jakby tego było mało to wrzeszczą mu nad uchem- JAAACEK! JAAACEK! :D Już się wkurzyłam i powiedziałam milo żeby już mu dali spokój. Zrobiłam (dosłownie) cztery kroki i z klatki wychodzi następna "Gryzie?" i z łapami :evil_lol: Odpowiadam równie mile żeby nie głaskała go bo coś tam, no ale ja się nie znam :diabloti: Trzeba pogłaskać. Mówie dalej, żeby nie głaskała, ale ogłuchła chyba :evil_lol: Sie wkurzyłam i wziełam go na ręce i poszłam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karola&gacek']
Jak byś chciała ją przekonać do małych czarnych to Gacek służy pomocą ;) (on ma w d... inne psy :diabloti:)[/quote]

Tylko jej się psy w typie pinczerów podobają akurat :diabloti: Mniejsze samce są w typie Luki :loveu: Te małe czarne których ona teraz nie lubi mają specyficzny wygląd - długi włos, dłuższe łapki... Są dwa takie psiaki u nas (Bafi, która się rzuciła i taka mała strachliwa, którą Luka inteligentnie myli z tą Bafi :cool1:). Nic, będę musiała prowokować spotkania z tamtą drugą (bo ta pierwsza to nieobliczalna jest że hej) i uczyć Lukę skupienia na mnie przy "wrogu". Już musiałam tak robić z DONkami, labkami, teraz walczę o akceptację huskych...:cool1: Nie ma to jak pamiętliwa histeryczka :evil_lol:

Super, że Gacek ma psy w tyle :diabloti:, zazdroszczę ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Tylko jej się psy w typie pinczerów podobają akurat :diabloti: Mniejsze samce są w typie Luki :loveu:[/QUOTE]
To Gacek napewno przypadłby jej do gustu :diabloti:
[QUOTE]Super, że Gacek ma psy w tyle :diabloti:, zazdroszczę ;-)[/QUOTE]
Też się ciesze, ale na jednego laba tak się zawziął... inne labki biszkopty są- ok, ale tego trzeba obszczekać :diabloti: (i własnie te dwa laby są na moim osiedlu, a że ja nie obeznana w labach jestem to dla mnie każdy identyczny i tylko patrze po właścicie czy to ten xD)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karola&gacek']To Gacek napewno przypadłby jej do gustu :diabloti:[/quote]
Też tak myślę :lol: Myślałam, czy by jej nie zabrać na "Zerwijmy łańcuchy", ale zobaczę. Ona w nowym terenie potulna i kochaniutka jest, myślę, że nie sprawiałaby problemów, ale... kto ją tam wie :diabloti:

[quote]
Też się ciesze, ale na jednego laba tak się zawziął... inne labki biszkopty są- ok, ale tego trzeba obszczekać :diabloti: (i własnie te dwa laby są na moim osiedlu, a że ja nie obeznana w labach jestem to dla mnie każdy identyczny i tylko patrze po właścicie czy to ten xD)[/quote]Ja przeciwnie, rozpoznaję właścicieli po psach :evil_lol: A jak potem idzie bez psa... To mam problem, bo nie rozpoznaję zupełnie, albo mylę :cool1: Ale u nas laby = wariacje na temat labradorów, każdy z innej giełdy, to są do siebie niepodobne :eviltong: Frotek labów nie znosi przez pewnego spasionego osobnika, który mu skórę przetrzepał :cool1:

Link to comment
Share on other sites

wczoraj mialam kolejne starcie z jamnikiem :diabloti:
cos mam do nich szczescie

ide z sucz wieczorem na polane, sucz kaganiec na pysku ,smycz krotko trzymam bo widze ze dalej jakies psy sa
nagle wyskakuje z za drzezwa jamnik i warczy , moja sie zaczela rzucac , ja sama sie zleklam wogole bo mi tak nagle wyskoczyl
a jamnik wtedy moja suke zaatakowal , poprostu bestia, nie lubie jamnikow :oops: jak ja zlapal , to niby dwa razy mneijszy ale skubany sile mial, ni moglam dziada odciagnac :crazyeye:
a wlascielka stoi 20m dalej i wola "Maja , Maja chodz, Maja !" a Maja ma ja w du** za przeproszeniem
moja suka silna jest , ja juz prawie rak nie czulam od tego szarpania jej , a jeszcze musialam jamnika odciagac
po jakijs minucie , wlascielka dalej co kilka sec wola jamnika ale ani mysli podejsc
wiec juz zdesperowana kopnelam tego jamnika na tyle mocno ze puscil i uciekl
moze i troche za mocno :oops: ale wkoncu ja puscil
sama bylam zdziwiona ile jamnik moze miec sily i jaki jest zawziety kurcze
mojej suczy oprocz kilka malych ranek na lapach nie jest nic , no i pozostala nienawisc do jamnikow :shake:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie lubiłam jamników :/
Mój sąsiad miał suczkę (też miała na imię Maja) i ona cały dzień potrafiła oszczekiwać wszystko co się ruszało, a jak się dorwała do jakiegoś psa to wpadala w istny szał. Bóg wie dlaczego...

Jeżeli właściciel wie, że jego pies jest narwany, to powinien go trzymać na smyczy i spuszczać z niej tylko jak w poblizu nie ma innych zwierząt i ludzi... Ja bym tam nie kopała tego psa :shake: ale pewnie tak bym się wydarła, ze by mnie na drugim końcu Polski było słychać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tonacja']Bóg wie dlaczego...[/quote]
Większość jamników jakie znam są pieskami kanapowymi; jedzą, śpią, załatwiają potrzeby fizjologiczne i tyją :shake: A one potrzebują więcej, same sobie zajęcie znajdują. Spotkałam kiedyś jamniczkę nakręconą na piłkę, nawet nie popatrzała na moja suczynę, mimo zaproszenia do "zabawy" :diabloti: Ale jak się psu maluje paznokcie (autentyczna syt.), zamiast znaleźć mu zajęcie, to nic dziwnego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tonacja']Ja bym tam nie kopała tego psa :shake: ale pewnie tak bym się wydarła, ze by mnie na drugim końcu Polski było słychać.[/quote]

Masz racje, bo to wlascicielka powinna byla dostac kopa i to porzadnego. Ja to bym chetnie wezwala SM, gdyby nie to, ze oni i tak to oleja:shake:
A z wlasnego doswiadczenia wiem, ze zwrocenie uwagi takiej wlascicielce konczy si zwykle tym, ze ona mnie zwyzywa i to w tonacji takiej, ze wszyscy ludzie w okolicy beda patrzec na mnie z potepiniem. jakos tak jest, ze wlasciciele duzych psow zawsze sa winni...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a.g.a']Witam
Mnie denerwuje brak odpowiedzialności i wyobraźni u niektórych rodziców. Teście mają foxterriera psa, przed trymowaniem wyglądającego jak owca ale to raczej wilk w owczej skórze :diabloti:. Ostatnio zostawiłam go przywiązanego pod sklepem ( jest tam nawet specjalne miejsce, z dala od ludzi gdzie można zostawiać psy). Po zakupach stoję spokojnie przy kasie i nagle słyszę jazgot..mój pies..zostawiam zakupy, wybiegam na zewnątrz i co widzę? Pies szaleje, kły na wierzchu, ślina leci z pyska...a dziadzio podpycha tak na oko 3 letnie dziecko w stronę mojego psa, żeby sobie mała pogłaskała...no normalnie ręce opadają. I tak miałam już nie raz..Ja wiem, że foksy nie są duże, wyglądają słodko, ale jak już wbiją w coś zęby to naprawdę wyrządzą sporą krzywdę. Inna sprawa to niestety podejście właścicieli dużych psów, puszczanych luzem ( rotki, Onki itp), którzy kompletnie nie reagują na szarże swoich pupili na mojego psa ( w mieście chodzę z nim zawsze na smyczy, niestety lubi gonić koty i ptaki, nie lubi też nawiązywać znajomości z innymi psami), a że on jak każdy terrier nie da sobie w kaszę dmuchać, to często kończy się scysją...Ciekawe, że ci sami ludzie bardzo szybko potrafią łapać swoje pupilki gdy wychodzę na spacer z Reksem ( typ Onka schroniskowa znajda, ale bardzo kochany psiak...)[/quote]


:shake: nie zostawia się psiaków przed sklepem , jak już się dycyduję na psa to najpierw się z nim wychodzi a później załatwia się inne sprawy a nie przy okazji zakupów :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tonacja']Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie lubiłam jamników :/
Mój sąsiad miał suczkę (też miała na imię Maja) i ona cały dzień potrafiła oszczekiwać wszystko co się ruszało, a jak się dorwała do jakiegoś psa to wpadala w istny szał. Bóg wie dlaczego...

Jeżeli właściciel wie, że jego pies jest narwany, to powinien go trzymać na smyczy i spuszczać z niej tylko jak w poblizu nie ma innych zwierząt i ludzi... [B]Ja bym tam nie kopała tego psa [/B]:shake: ale pewnie tak bym się wydarła, ze by mnie na drugim końcu Polski było słychać.[/quote]
A ja gdyby jakiś pies mojego atakował kopneła bym:oops:Jeśli właścicielka ma psa w d.... to potem sa skutki.Mój psiak jest malutki i dlatego to co skończyło się dla suczki gops podrapanie to z moim już by nie było tak różowo...czsami nie ma innego sposobu.zazwyczj próbuję inaczej działać niż kopać podlatujące psy ale gdyby sprawa była poważna pies dostał by odemnie kopa:roll:

Link to comment
Share on other sites

Jak by moją suczkę pies zaatakował i by jeszcze taki zawzięty był (jamnik) to by pewnie w prezencie również ode mnie kopa dostał, co prawda Nuka by sobie bez problemu poradziła z jamnikiem bo jest raczej średniego wzrostu (jak shar-pei) i waży 20 kg i siłe ma niezłą i w sobie i w szczęce też :lol: ale właśnie przez takich ludzi jak pani od jamnika inne psy niestety maja uraz do tych psów i za wszelką cenę prędzej czy później chcą się odpłacić za to :mad: Ogólnie się cieszę, że moja suczka jest taka zrównoważona, tzn. spokojna nie reaguje na inne szczekające psy po prostu je olewa, ale ten który do niej zacznie i wyprowadzi ją z równowagi to hohohoh miło nie bedzie :cool1:

Link to comment
Share on other sites

no pani wlascielka jamnika powinna sie cieszyc ze moja sucz miala kaganiec , a najczesciej niose go tylko w reku wiec to byl przypadek
bo jamnikowi moglo by sie oberwac ehh

i jeszcze podbiegajace male gremliny
pinczerki z wytrzeszczem oczu :evil_lol::loveu: (smiesza mnie a zarazem mi sie podobaja), mam takich 3 sztuki na podworku
swietnie sie bawia , w zabawe pod tytulem "zdenerwuje tego wiekszego psa na smyczy i w kagancu a potem uciekne"
szkoda ze czasem nie udaje im sie uciec :roll:

no i najlepsze dwie kolezanki mojej suczy to yorki , poprostu bawia sie swietnie , a co najlepsze jak osttanio podbiegl do nich lab to zamiast moja bronic yorkowej to yorkowa bronila mojej suczy :evil_lol: bardzo smiesznie to wygladalo , jak probowala go przegonic

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio kocham wszystkie okoliczne pieski i ich właścicieli :razz:. Nie spotykam wolnych agresorów (tfu tfu), szczekaczy-podgryzaczy i nieznajomych 'on się tylko przywitać chce' zwalających się na szczeniaka. Dzisiaj widząc za krzakami panią z psem złapałam Hexę i szczeniaka usadziłam obok siebie (kocham to wpatrzenie małej we mnie :loveu:). Pani stanęła z psiakiem obok nas, więc pozwoliłam się szczeniuchowej przywitać. Powiedziałam pani, że Hexa bywa brutalna w zabawie i jej nie puszczę do witania, na co pani: "Właśnie widziałam, że pani na nasz widok ją zabrała na smycz. W takim razie nie przeszkadzamy i idziemy, żeby mogła sobie sunia spokojnie pobiegać. Do widzenia." :-o. Zdziwienie moje było ogromne, bo mi nie przeszkadzają osoby z psiakami pomagającymi w socjalizacji sryla, ale byłam tak zdziwiona, że tylko wydusiłam 'dowidzenia'. Hexa przez caly czas była zajęta kijkiem i tylko głowę podniosła, żeby zobaczyć z kim rozmawiam i co to za psa szczeniuch dręczy ;).

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...