Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Martens']
Co do łańcuchów i - przecież nie podleci. Gwarantuję, że po pierwszym na oko 50-kilowym byku, który zerwał się z łańcucha i rozpędził Twoje psy na cztery strony świata a Ciebie zapędził na płot, będziesz przechodziła z duszą na ramieniu koło każdego obejścia, gdzie jest pies na łańcuchu i otwarta brama. Ja tak teraz mam :cool1:[/quote]

Koleżanka swoją mieszankę kaukaza dała na czas koszenia trawy na podwórku na łańcuch+kolczatkę. Oczywiście się urwał :roll: Nie zazdroszczę sytuacji, brr :shake: Sama staram się omijać z daleka jakiekolwiek obejścia gdzie są nieznane mi psy. Z psami po wsiach też nie chodzę, raz tylko przeszłam się po jednej... Wróciłam z takim bólem głowy od ciągłego hałasu robionego przez ujadające łańcuchowe/kojcowe burki, że zrezygnowałam z takich wycieczek. Nie mówiąc o tym, że doła potem miałam tydzień (na każdym podwórku pies, z czego może 1/10 chodził luzem - reszta metrowe łańcuchy/kojce wielkości klatek dla królików).

[QUOTE]A może dobrym wyjściem było by kupno psa ?? ja miałam w bloku taki przypadek że cała rodzina panicznie bała się psów , dochodziło nawet do takich scen gdzie jeden z członków tej rodziny zadzwonił do moich drzwi , ja je otwarłam i koło mnie stał pies to ta osoba z kwikiem wskoczyła na poręcz , jakiś czas później kupili sobie własne mieszkanie z ogródkiem i postanowili kupić psa , terapia poskutkowała , nie boją się własnego psa a co za tym idzie nie reagują już z taką paniką na każdego przechodzącego obok nich psa :smile:
[/QUOTE]
Gdyby owa osoba z fobią mogła się z nowym psem wyprowadzić na pustynię to może by to pomogło :cool1: Ale obawiam się, że byłoby jeszcze gorzej - podlatujące do psa "kochane-i-chcące-się-bawić psiaczki" dla osoby, która się psów boi to nic miłego. A co dopiero, gdyby jakiś pies pogryzł pupila takiej osoby - jeszcze większa trauma na całe życie :shake: Rodzina o której pisałaś przeprowadziła się do mieszkania z ogródkiem, więc pewnie jakoś dużo z psem nie wychodzili i łatwiej im było.. ;)

Link to comment
Share on other sites

Wzięcie psa może pomóc przy jakichś umiarkowanych lękach, spowodowanych np. jakims przykrym zdarzeniem z psami. Ale już przy typowej fobii coś takiego w ogóle nie wchodzi w grę bez długotrwałej terapii przed.

Trzeba też wybrać psa z rasy/usposobienia łagodnego i uległego, żeby nie okazało się, że wykorzystuje obawy opiekuna i zaczyna terror. Poza tym zgadzam się ze zmierzchnicą. W polskich realiach samotny spacer z psem w wykonaniu osoby bojącej się psów chyba tylko powiększyłby traumę :cool1:

Link to comment
Share on other sites

A moze byc jeszcze inaczej, mozna oswoic z danymi psem, danym typem, ale lek pozostanie na widok psa przypominajacego nieciekawa sytuacje, zachowujacego sie w sposob nieobliczalny.
Poczatkowo tez bylam psiara/mama, az do chwili, gdy niewielki terierek wpakowal sie w parku na koc z moim dzieckiem i skoczyl do niego, bo ponoc kiepsko widzacy byl :angryy:. Tyle, ze dookola bylo kilkaset metrow laki..
Po kolejnej akcji obszczekiwania i obskakiwania przez niewielkie kundelki, z mloda wyladowalismy na ratunkowym po ciezkim ataku padaczki...
I przykladow od cholery, gdzie nie prosilismy sie o kontakt z namolnym psem i jeszcze bardziej agresywnym wlascicielem...
W efekcie nie ma problemu z domowym psem, psami znajomych, ale reakcja na kazdego obcego, spotkanego na spacerze jest natychmiastowa...
I kolejny przyklad:
[url=http://polskalokalna.pl/wiadomosci/kujawsko-pomorskie/torun/news/pies-dotkliwie-pogryzl-2-letnia-dziewczynke,1365862]Pies dotkliwie pogryzł 2-letnią dziewczynkę - Wiadomości - Polska Lokalna w Interia.pl - Wiadomości, informacje lokalne : Warszawa, Kraków, Poznań[/url]
Teren dla dzieci, gdzie powinny czuc sie bezpiecznie.

Link to comment
Share on other sites

Owszem teren dla dzieci powinien być miejscem, gdzie te powinny czuć się i być bezpieczne, ale całkiem dużo mamuś i babć przychodzi na takie np. place zabaw nie tylko z dziećmi, ale i z psami często zachowującymi się nieprzyjaźnie. Tak więc, by zdarzyło się nieszczęście z psem w roli głównej wcale nie potrzeba obcego, niedopilnowanego, agresywnego psa, który wtargnie nie wiadomo skąd w miejsce, gdzie przebywają dzieci.

Link to comment
Share on other sites

Czy ktoś wie, gdzie mogę sobie zamówić koszulkę z napisem "Mój pies rozgryzie Twojego joraska w pięć sekund jak go nie zabierzesz"? Wiem, że młoda wygląda niepozornie, ale jak widzi joraska to piany dostaje nieomal :roll:
A joraski leeecą do nas radośnie, bo pańcia ma porażenie mózgowe i nie umie nacisnąć guziczka. Wiem, może to nie jest jakieś wybitne chamstwo i snu mi to z powiek nie spędza ale dlaczego ja mam się użerać ze swoim ryczącym psem pod pachą i na dodatek jeszcze z cudzym skaczącym mi po nogach? :cool1:

Świetnie muszę wyglądać porywając sukę na ręce na widok każdego psa, jakiego mijamy :evil_lol: Zanim mnie ktoś od rasowych faszystów wyzwie (o ja zła, głupia, nie pozwalam się im pobawić :placz:) - młoda ma cieczkę, suki kasuje a psom tyłek podstawia ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Wzięcie psa może pomóc przy jakichś umiarkowanych lękach, spowodowanych np. jakims przykrym zdarzeniem z psami. Ale już przy typowej fobii coś takiego w ogóle nie wchodzi w grę bez długotrwałej terapii przed.

Trzeba też wybrać psa z rasy/usposobienia łagodnego i uległego, żeby nie okazało się, że wykorzystuje obawy opiekuna i zaczyna terror. Poza tym zgadzam się ze zmierzchnicą. W polskich realiach samotny spacer z psem w wykonaniu osoby bojącej się psów chyba tylko powiększyłby traumę :cool1:[/quote]

Uważam również, że branie psa w celu wyleczenia fobii mija się z celem.. No bo co jak się okaże, że strach jest nie do przezyciężenia? Psa się oddaje? Uważam, że najlepiej stopniowo i powoli obdarzać zaufaniem i przyzwyczajać się do jakiegoś spokojnego psa przyjaciół... Ale absolutnie nie wolno eksperymentować biorąc psa! Tymbardziej, że fobii nie da się leczyć samemu, co najwyżej paniczny strach..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dOgLoV']A może dobrym wyjściem było by kupno psa ??[/quote]
Mamy psa, ale własny pies i cudze, obce psy to są wszechświaty równoległe - niby ten sam punkt wyjścia, a potem już wszystko inaczej. Zresztą u nas najpierw był pies, potem wypadek. Odwrotnie to raczej nie zadziała. Ale mniejsza, nie o to chodzi - chciałam tylko napisać, że mnóstwo osób cierpi na mniej i bardziej poważne lęki związane z psami. O tym się nie myśli i człowiek sobie nie zdaje sprawy ze skali zjawiska, dopóki z powodu takich czy innych okoliczności nie zostanie wepchnięty przez los w inny krąg oddziaływania. Ja w każdym razie nie zdawałam sobie sprawy, że jest taka masa ludzi ugryzionych, pogryzionych, poszczutych, z ugryzionymi, poszczutymi itd. dziećmi, psami. Bardzo dużo, choć zapewne nie 3/4 miejscowości ;)
[quote name='evl']Czy ktoś wie, gdzie mogę sobie zamówić koszulkę z napisem "Mój pies rozgryzie Twojego joraska w pięć sekund jak go nie zabierzesz"?[/quote]
Jest taki papier do drukarek atramentowych, na którym można coś nadrukować a potem przeprasować na koszulkę. Chyba zrobię sobie napis - "uwaga, zagryzam domorosłych dogoterapeutów" :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Czy ktoś wie, gdzie mogę sobie zamówić koszulkę z napisem "Mój pies rozgryzie Twojego joraska w pięć sekund jak go nie zabierzesz"? Wiem, że młoda wygląda niepozornie, ale jak widzi joraska to piany dostaje nieomal :roll:
A joraski leeecą do nas radośnie, bo pańcia ma porażenie mózgowe i nie umie nacisnąć guziczka. Wiem, może to nie jest jakieś wybitne chamstwo i snu mi to z powiek nie spędza ale dlaczego ja mam się użerać ze swoim ryczącym psem pod pachą i na dodatek jeszcze z cudzym skaczącym mi po nogach? :cool1:

Świetnie muszę wyglądać porywając sukę na ręce na widok każdego psa, jakiego mijamy :evil_lol: Zanim mnie ktoś od rasowych faszystów wyzwie (o ja zła, głupia, nie pozwalam się im pobawić :placz:) - młoda ma cieczkę, suki kasuje a psom tyłek podstawia ;)[/quote]


Krzycz z zatroskaną minką, że Twój pies ma strasznego świeżba!! :D gwarantuję, że paniusia zaraz swojego psa odciągnie i nie pozwoli mu się więcej zbliżyć :) unikniesz posądzeń o cokolwiek poza troską o dobro innych psów :p
Może to troche straszna metoda, ale wypróbowana na osoby pchające się do szczeniaka z łapami bez pytania.. Nie planuję aby mój pies był w przyszłości terapeutą ani ratownikiem, z kolei staram się, żeby obcych tolerował lecz ignorował - dla jego bezpieczeństwa. Oczywiście jest zsocjalizowany ale nie musi się nikomu rzucać na szyję.. Lubię więc kiedy ktoś spyta się czy może się spoufalić, wtedy pozwalam, ale jednoczesnie mam szansę wytłumaczyć o co mi chodzi :) jesli ktoś nie raczy spytać i wyrwie z łapami, spokojnym tonem oznajmiam - prosze tylko dokładnie umyć ręce bo pies ma wstrętnego świeżba.. Działa jak złoto, przynajmniej przed kolejnym szczeniakiem taki delikwent się zastanowi, czy jego własciciele sobie zyczą bliskich kontaktów, czy może mają jakieś szkoleniowe plany... :)

Link to comment
Share on other sites

No fakt nie pomyślałam o skutkach kiedy kupno psa nie pomoże :oops: tylko z drugiej strony oswajać się powoli z psem np przyjaciół też egzaminu nie zda bo nie każdy pies jest taki sam , jeden da się pogłaskać inny wręcz przeciwnie , jak człowiek się urodzi z fobią to chyba nie ma ratunku , ja w życiu nie dotknę pająka , paraliżuje mnie na ich widok i podejrzewam że rzadna terapia by mi nie pomogła

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']A moze byc jeszcze inaczej, mozna oswoic z danymi psem, danym typem, ale lek pozostanie na widok psa przypominajacego nieciekawa sytuacje, zachowujacego sie w sposob nieobliczalny.
Poczatkowo tez bylam psiara/mama, az do chwili, gdy niewielki terierek wpakowal sie w parku na koc z moim dzieckiem i skoczyl do niego, bo ponoc kiepsko widzacy byl :angryy:. Tyle, ze dookola bylo kilkaset metrow laki..
Po kolejnej akcji obszczekiwania i obskakiwania przez niewielkie kundelki, z mloda wyladowalismy na ratunkowym po ciezkim ataku padaczki...
I przykladow od cholery, gdzie nie prosilismy sie o kontakt z namolnym psem i jeszcze bardziej agresywnym wlascicielem...
W efekcie nie ma problemu z domowym psem, psami znajomych, ale reakcja na kazdego obcego, spotkanego na spacerze jest natychmiastowa...
I kolejny przyklad:
[URL="http://polskalokalna.pl/wiadomosci/kujawsko-pomorskie/torun/news/pies-dotkliwie-pogryzl-2-letnia-dziewczynke,1365862"]Pies dotkliwie pogryzł 2-letnią dziewczynkę - Wiadomości - Polska Lokalna w Interia.pl - Wiadomości, informacje lokalne : Warszawa, Kraków, Poznań[/URL]
Teren dla dzieci, gdzie powinny czuc sie bezpiecznie.[/quote]

Właśnie dlatego nieodmiennie zdumiewa mnie mój codzienny widok: teren spacerowy dla psów, na środku ławka (wokół której walają się pety, butelki, szkło, resztki z azjatyckiej restauracji, psia sierść należąca do białego-czegoś-w-typie-husky itd). Na ławce dwie/trzy mamuśki z wózkami. Dzieci od lat 2-4 biegają wokół "luzem", czasem idą w ruch rowerki/hulajnogi. Zwykle dzieciaki siedzą akurat pod bardzo wyrazistym znakiem (białe litery na granatowym tle) "TEREN SPACEROWY DLA PSÓW". Wyprowadzane tu psy próbują radośnie potrącić rowerkiem, pogłaskać, wystraszyć czy obwrzeszczeć. Nie daj Boże pies się boi - wtedy zabawa na całego, trąbienie i krzyk. Super. Naprawdę nie rozumiem - czy te panie (zazwyczaj panie, ale w sumie nie tylko - panowie też się zdarzają, najlepsi są ci, którzy gadają przez komórkę, podczas gdy dzieci niepilnowane latają po całym terenie) mają nerwy ze stali? Liczą na to, że każdy pies ominie ich dzieciątko, które akurat zachciało go postraszyć? A może to psiarze, na niewielkim terenie spacerowym dla psów, powinni mijać niepilnowane dzieciaczki z daleka? :shake: Przecież ja bym się zwyczajnie bała iść tam, gdzie wiem, że jest od metra psów i zostawić dziecko niepilnowane, zajmując się plotkami. Po co kusić los...? :roll: Zaraz obok są tereny, gdzie psy nie wychodzą, dzieci spokojnie mogłyby się bawić... Ale, ach tak, nie ma tam ławek :shake: A stanie boli.

Ale przyznam bez bicia - nie przeszkadzałoby mi to pewnie aż tak bardzo, gdyby nie to, że moja suka panicznie boi się dzieci. Przez całe lato nie mam gdzie ją wybiegać właśnie przez to, że tereny dla psów zajmowane są przez... dzieci. Chibi na ich widok chowa ogon pod siebie, zastyga bez ruchu lub ciągnie z całej siły do domu. Żaden z moich psów na widok dzieci biegających nie szczeka, nie mają zapędów, żeby takie gonić... Ale i tak, zawsze muszę teren opuścić, bo nie wiem czy któreś nie podbiegnie, nie rzuci czegoś - w końcu to tylko dzieci. A na ich rodziców liczyć nie mogę, bo zwyczajnie na swoje pociechy nie patrzą i nie są w stanie zareagować na czas...:shake:

Link to comment
Share on other sites

Nawet jeśli pies nie boi się dzieci, to takie okoliczności nie pozwalają na spokojny spacer, załatwienie psów, posprzątanie po nich itd.
Piski, wrzaski, bieganina nie tam, gdzie trzeba, a mamusie radosne, z bezstresowym podejściem, całe zajęte sobą.

Link to comment
Share on other sites

Ludzie generalnie się nawzajem nie szanują. Na placach dla dzieci są psy, w miejscach dla psów są dzieci, z placu zabaw usunięto ławki, żeby pijaczki nie urządzały posiedzeń, no to pijaczki siedzą tam, gdzie są i dzieci, i psy :roll: "Oto Polska właśnie". A SM goni starsze panie z pudelkami, bo nie mogą za szybko uciekać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ludzie generalnie się nawzajem nie szanują. Na placach dla dzieci są psy, w miejscach dla psów są dzieci, z placu zabaw usunięto ławki, żeby pijaczki nie urządzały posiedzeń, no to pijaczki siedzą tam, gdzie są i dzieci, i psy :roll: "Oto Polska właśnie". A SM goni starsze panie z pudelkami, bo nie mogą za szybko uciekać.[/quote]

Dokładnie :cool3: Tylko u mnie w mieście akurat na terenach dla dzieci nikt psów nie wyprowadza, ten zakaz jest szanowany. Szkoda, że to na odwrót nie działa. Nie chodzi mi o zakaz dzieci, tam gdzie psy :diabloti:, tylko o zrozumienie, że psy także mają prawo sobie pobiegać, pobawić się z właścicielem, a nie tylko zrobić rundkę na smyczy, bo akurat dzieciaczki sobie biegają lub uczą się jeździć na rowerze/motorowerze(to już w ogóle horror).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dOgLoV']No fakt nie pomyślałam o skutkach kiedy kupno psa nie pomoże :oops: tylko z drugiej strony oswajać się powoli z psem np przyjaciół też egzaminu nie zda bo nie każdy pies jest taki sam , jeden da się pogłaskać inny wręcz przeciwnie , jak człowiek się urodzi z fobią to chyba nie ma ratunku , ja w życiu nie dotknę pająka , paraliżuje mnie na ich widok i podejrzewam że rzadna terapia by mi nie pomogła[/quote]

Fakt na taką prawdziwą fobię to może pomóc, o ile w ogóle, tylko fachowe leczenie, ale myślę, że jeśli jest to zwykły strach przed psami to można przynajmniej spróbowac nabrać zaufania i oswajać się z psami włąśnie przyjaciół i znajomych, żeby zobaczyć, czy jest nadzieja :) wtedy jeśli okazuje się, że do tych psów jakoś idzie się przekonac to można zacząć myśleć o swoim, bo jeśli udało się z psami przyjaciół to z własnym też się uda i nie będzie ryzyka, że będzie go trzeba oddać. A wiadomo, że strach przed obcymi psami może pozostać, ale nabranie wprawy w kontaktach z psami może zredukować objawy z poziomu paniki/strachu do dystansu.. Czyli, że może nie pojawi się ochota na zakolegowywamie się z każdym czworonogiem, ale przynajmniej nie pojawi się nagła panika na jego widok i będzie można ominąc go spokojnie i iść dalej :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Dokładnie :cool3: Tylko u mnie w mieście akurat na terenach dla dzieci nikt psów nie wyprowadza, ten zakaz jest szanowany. Szkoda, że to na odwrót nie działa. Nie chodzi mi o zakaz dzieci, tam gdzie psy :diabloti:, tylko o zrozumienie, że psy także mają prawo sobie pobiegać, pobawić się z właścicielem, a nie tylko zrobić rundkę na smyczy, bo akurat dzieciaczki sobie biegają lub uczą się jeździć na rowerze/motorowerze(to już w ogóle horror).[/quote]

Dokładnie, niestety wymaga się wiele od właścicieli psów, ale od rodziców już niewiele.. Dzieci zaczepiają psy, konieczie chca podejść, ale jak pies zwróci na nie uwagę, podejdzie, nie daj Boże skoczy - to już jest wina właściciela i wielki wrzask.. We Wrocławiu brakuje takich terenów, w zasadzie tylko na łące wzdłóż odry w okolicach zoo mozna liczyć na kawałek placu do wybiegania się.. Chociaż moje burki kochają wode, a teren jest okupowany przez wędkarzy, którzy oczywiście krzywią się na widok psa.. Sami zaś zostawiają po sobie straszny syf, resztki po wypatroszonych rybach, butelki i śmieci i to nie ma prawa nikomu przeszkadzać.. :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nateenanu']Dokładnie, niestety wymaga się wiele od właścicieli psów, ale od rodziców już niewiele.. Dzieci zaczepiają psy, konieczie chca podejść, ale jak pies zwróci na nie uwagę, podejdzie, nie daj Boże skoczy - to już jest wina właściciela i wielki wrzask.. [/quote]
Tu już tak nie do końca mogę się zgodzić, bo jednak codzienna praktyka pokazuje, że właściciele psów - statystycznie rzecz ujmując - zasługują na dość paskudną opinię. Głównym problemem są psie odchody, no i psy biegające bez smyczy. Także może się i wiele wymaga, ale nie widać, żeby "psiarze" się tym przejmowali w stopniu statystycznie zauważalnym na przeciętnym polskim osiedlu. To oczywiście nie usprawiedliwia napaści dzieci na cudze psy, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że taka niefrasobliwość rodziców zdarza się dużo rzadziej niż podbiegające i kupkające pieski.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nateenanu']Dokładnie, niestety wymaga się wiele od właścicieli psów, ale od rodziców już niewiele.. Dzieci zaczepiają psy, konieczie chca podejść, ale jak pies zwróci na nie uwagę, podejdzie, nie daj Boże skoczy - to już jest wina właściciela i wielki wrzask.. We Wrocławiu brakuje takich terenów, w zasadzie tylko na łące wzdłóż odry w okolicach zoo mozna liczyć na kawałek placu do wybiegania się.. Chociaż moje burki kochają wode, a teren jest okupowany przez wędkarzy, którzy oczywiście krzywią się na widok psa.. Sami zaś zostawiają po sobie straszny syf, resztki po wypatroszonych rybach, butelki i śmieci i to nie ma prawa nikomu przeszkadzać.. :mad:[/quote]

U mnie w ogóle nie ma miejsc gdzie można by wyprowadzić psa żeby się spokojnie załatwił a co dopiero żeby sobie pobiegał , co gorsza moje miasto w ogóle nie ejst przystosowane do posiadania psa :placz: zero jakichkolwiek specjalnych miejsc do wyrzucania psich kupek :placz: i teraz jest pytanie czy kiedyś mandatu nie dostane za wyrzucanie odchodów do zwykłych śmietników :shake: no ale niby gdzie to mam wyrzucić ehhhhhh no i problem wędkarzy , pełno ich się "nalęgło" ostatnimi czasy i niedosyć że pies nie może sie popluskać to jescze jest ryzyko że się czegoś nażre bo przecież taki jeden z drugim nie posprząta po sobie :angryy::angryy::angryy::angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nateenanu']Uważam również, że branie psa w celu wyleczenia fobii mija się z celem.. No bo co jak się okaże, że strach jest nie do przezyciężenia? Psa się oddaje? Uważam, że najlepiej stopniowo i powoli obdarzać zaufaniem i przyzwyczajać się do jakiegoś spokojnego psa przyjaciół... Ale absolutnie nie wolno eksperymentować biorąc psa! Tymbardziej, że fobii nie da się leczyć samemu, co najwyżej paniczny strach..[/QUOTE]

Masz rację - ja nie mówiłam w sumie o fobii tylko zwykłym, uzasadnionym czymś lęku.
I oczywiście nie może to wyglądać tak, że psa bierze sobie "na żywioł" ta osoba, która boi się psów - samotna w ogóle czy też osamotniona w rodzinie przy opiece nad psem, bo faktycznie może się to zakończyć porażką. Musi być w domu ktoś, kto tymi relacjami pokieruje, zna się na psach i jest w stanie pomóc w obowiazkach przy psie, szczególnie tych jakże relaksujących w polskich warunkach spacerach :cool1:


A ja juz w przyszłym tygodniu się przeprowadzam :cool3: Co zdążyłam na razie zauważyć w nowym otoczeniu, to duże zagęszczenie biegających wszędzie szczekających yorczków i ich państwa rozpartego wygodnie na ławkach :cool1: Ale z dwojga złego wolę już to niż szarże na moją sukę w wykonianiu dalmatów, labów czy ONków ;)

Link to comment
Share on other sites

Moja mama bała się psów (nie fobia, ale lęk po ugryzieniu) i odkąd mamy Hexolinę mamuśka zaczęła nawet głaskać łagodne obce psiaki. Ale jak Hexa miala cieczkę to niestety, ale spacery mama miala ograniczone, bo z obcymi amantami nie dałwała sobie rady. A właściciele zrozumieć nie mogli, że jak suka cieczkę ma to ich piesek traci słuch i raz w skarpetkach leciałam rano jak mamę i Hexę napadł napaleniec. Mama wrzasku na całe osiedle narobiła (ochrzaniała właściciela), a właściciel spacerkiem wędrował. Ostrzegałam go żeby psa pilnował, bo nie każdy jest tak spokojny jak ja, ale on oczywiście mial to gdzieś :angryy:.

Mieszkam chwilowo w bloku i korzystam z uroków miejskich. Mówiąc szczerze podobają mi się spacery z innymi psiarzami i chyba mi tego brakowało trochę :roll:. Tu większość psów się zna, Hexa jest nowa ale jakoś trochę znajomych sobie znalazła. Osobiście nie mam pretensji do podbiegających psów o ile mi szczeniaka nie próbują z rąk ściągać i nie rzucają się do Hexy z zębami. W ciągu 2 tygodni żaden pies z agresją nie wyskoczył (a spotkałyśmy ich kilkanaście) i z kilkoma nawet Hexa się pobawiła. Mój wiejski burek się nawet odrobinkę ucywilizował, bo już nie zjada piesków jak ma kijek czy jak daję ciacho, same plusy poprostu :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Tu już tak nie do końca mogę się zgodzić, bo jednak codzienna praktyka pokazuje, że właściciele psów - statystycznie rzecz ujmując - zasługują na dość paskudną opinię. Głównym problemem są psie odchody, no i psy biegające bez smyczy. Także może się i wiele wymaga, ale nie widać, żeby "psiarze" się tym przejmowali w stopniu statystycznie zauważalnym na przeciętnym polskim osiedlu. To oczywiście nie usprawiedliwia napaści dzieci na cudze psy, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że taka niefrasobliwość rodziców zdarza się dużo rzadziej niż podbiegające i kupkające pieski.[/quote]
Jak ktos jest nieodpowiedzialny, to i psy i dzieci robią co chcą. Kobitka w okolicy - młoda, a te młode sa najgorsze :diabloti: - sprząta po swoim psie, zawsze zapina na smycz jak nas widzi itd. i jako jedyna powiedziała do dziecka "nie podchodz do piesków".... Cała reszta nie zwraca uwagi, ze dzieciaki wchodzą psom na łapy czy pod łapy.... nie wiem czy tak ciężko nauczyc dzieci, ze jak ktoś idzie z przeciwka, to się schodzi na druga stronę chodnika :shake: a nei tańcuje machajac kijem :roll: I takie oto mamusie mają pieski, które s*ają przy placu zabaw... i to jets OK.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj pani pokazywala swojemu dziecku Hexę i szczeniaka, więc się zatrzymałam, żeby maluch sobie popatrzył (dziecko małe w wózku siedziało). Pani mówila do dziecka jakie ładne pieski, pokazywała, tłumaczyła, itp. a na koniec powiedziała mi "dziękuje". Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, ale się uśmiechnęłam i poszłyśmy w swoją stronę. Aż się miło robi jak się takich ludzi spotyka :).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Dzisiaj pani pokazywala swojemu dziecku Hexę i szczeniaka, więc się zatrzymałam, żeby maluch sobie popatrzył (dziecko małe w wózku siedziało). Pani mówila do dziecka jakie ładne pieski, pokazywała, tłumaczyła, itp. a na koniec powiedziała mi "dziękuje". Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, ale się uśmiechnęłam i poszłyśmy w swoją stronę. Aż się miło robi jak się takich ludzi spotyka :).[/quote]
Dokładnie;).
Ja ostatnio na deptaku pod Rossmanem czekałam na koleżankę.I szła pani z dwiema córkami(6-7 lat) i mężem.I podeszła do mnie i Shiry i zapytała czy może pogłaskać. Powiedziałam że tak że nie gryzie ale nie ręcze że nie podskoczy na kolana bo jest jeszcze młoda i się uczy dopiero. Na to Pani powiedziała że nic nie szkodzi że rozumie bo sami mają w domu 3 huskie:evil_lol:. I nie mogła się oprzeć żeby nie wygłaskać Shirki:cool3:. To było również miłe doświadczenie:lol:

Link to comment
Share on other sites

Żeby dzień nie był za miły to na ostatnim spacerze spotkałam rodzinkę z 2 westowymi psiakami i dziewczynką ok. 5-letnią. Pa zachwycał się szczeniakiem, a dziewczynka w tym czasie biegała wokół Hexy krzycząć i machając rękoma. Czekałam kiedy się Hexa w końcu wścieknie albo pani zabierze dziecko i się doczekałam - Hexi doskoczyla z warkotem i dziewczynka w końcu się odczepiła od niej, ale się nie przestraszyła. Nie było pretensji, tylko pani powiedziała dziecku, że się w końcu doczekało ;). Hexę znam na tyle, że wiem jak zareaguje w danym momencie i dzieci na nią działają tak jak upierdliwe szczeniaki, karci je również w ten sam sposob - skok ze szczekiem/warkotem, zero użycia zębów.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie mnie jakaś pani spytała, czy jestem nienormalna :diabloti: A czemu? A temu, że się ośmieliłam - uwaga - TUPNĄĆ i wrzasnąć na jej kudłacza lecącego prosto do moich nóg, gdy na ramieniu miałam Ninę bawiącą się w syrenę alarmową :cool1: Mówię, że ten pies już za nami drugi dzień biega i mam dość... A pani do mnie z wyrzutem, że to żaden on, tylko to suczka! :obrazic: To znaczy, że może nie używać smyczy na środku osiedla i podlatywać do wszystkich? :niewiem:

Co robić w takiej sytuacji? Równie dobrze mogłabym puścić Ninę, żeby obcej suce parę kłaków z tyłka wyrwała ale po co mam sobie i przyszłemu właścicielowi psuć psa? :roll:

I niech mi ktoś powie, że sterylizacja to zło a cieczki są przyjemne i bezproblemowe :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...