zWiErZaKoMaNkA Posted September 7, 2009 Share Posted September 7, 2009 [QUOTE]No cóż, życie w miejskiej dżungli jest ciężkie.[/QUOTE] Tak :) Zewsząd niebezpieczeństwa :P My z Rokim nie wychodzimy w miejsca bardziej uczęszczane-zazwyczaj las/pola :) Więc nie mamy takich problemów (czyt. "złych" właścicieli :P). Link to comment Share on other sites More sharing options...
evel Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 A u mnie labradorstwo wychodzi właśnie na pola :-( Żebyście widzieli jak ten spacer wygląda... :roll: Najlepiej jak wychodzi dwójka, bo pańcie sobie mogą pogadać a psy tratują wszystko na swojej drodze, nieważne, czy to żywe, czy nie... 5 minut w jedną stronę... 5 minut w drugą stronę... i do domu. Ale zaje2bisty spacer :multi:, no żeby się pieski nie zagoniły na śmierć :cool1: Na osiedlu za to spotykamy masę piesków, co to "są tak mundre, że nawet smyczy na nie nie trzeba!" :multi: No i biegają takie małe burki luzem :cool1: próbując kryć wszystko, co nie ucieka na drzewo... Link to comment Share on other sites More sharing options...
PrinceZZ Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 Czytam i czytam wszystkie wasze wypowiedzi i u mnie jest to samo. Mam psa który ma w tej chwili 6 miesięcy. Jest przyjaźnie nastawiony do wszystkich ludzi i psów i pomimo bardzo wielu nieprzyjemnych sytuacji z innymi psami nadal jest ufny i skory do zabaw. Został już pogryziony przez Cane Corso przez Onka i jakiegoś kundla. Odpowiedz właścicieli zawsze podobna: no ale mój to przecież jest łagodny , nie zaatakuje. ..... NO kurna zaatakowały! Onek uciekł z posesji Pani Nauczucielki która akurat była na grzybach , zaatakował nas na drodze. Jako że to już nie był pierwszy taki przypadek wezwaliśmy Policje. Co się okazało? Jej pies nie miał nawet szczepień przeciw wściekliżnie, a Paniusia teksty w stylu : oj no przecież zdarzyć się może że pies ucieknie , nic się nie stało. No scyzoryk w kieszeni się otwiera! Zero pomyślunku, że mógł ten dzikus zaatakować dziecko , że mógł zagryźć naszego psa i nie przeprosiła mimo że to była jej wida ewidentnie. Policja zwrocila jej uwage że posesja nie jest zabezpieczona odpowiednio i że jej pies bez probemu bedzie wyskakiwał przez to ogrodzenie. Babka się na nas obraziła bo jacy my źli jesmy warszawiaki przyjechali na mazury i Policje na nią nasłali . Kto to tam slyszał o czymś takim. Tekst 2 dni później jak szliśmy nad wode: Chyba nie myślicie że będe mojego psa ciągle pilnować żęby nie wyskoczył ? Jako że bylismy wkurzeni i zszkowanni jej podejsciem nasza odpowiedz była może i hamska ale co tam : chyba Pani nie myśli że tym razem poprzestaniemy na wezwaniu Policji ? Bedzie Pani psa szukać w lesie. Może i się przetraszyła ale na czas naszego pobytu psa pilnowała. Co się stało miesiąc pózniej : pies znowu uciekl i zagryzl Yorka. Wkurza mnie sytuacja kiedy idę z psem na smyczy i idą sobie paniusie ze swoimi pupilkami tak zajęte plotkowaniem , że nie zwracają uwagi na swoje psy. Psy podbiegają do mojego glutka , zaczynają warczeć on już się chowa miedzy nogami a one nic bo są tak zajęte sobą że nie widzą co sie dzieje. Wydarłam się na nie i slysze standardową odpowiedz: no ale przecież nasze psy nie są groźne. No sory ale mnie to naprawde gucio obchodzi! Moja odpowiedz jest taka : że ja sobie nie życze żeby te psy terroryzowały mi psa a one do mnie z pretensjami jaka to ja jestem niemiła! Inna sytuacja: w lesie idac z psem oczy na około głowy , patrze idzie sobie jakiś kundel Onka , właściciela nie widać na horyzoncie. Jako że mój glutek byl jeszcze mały wziełam go na ręce. Pies podbiega do mnie i na mnie skacze i "bzyka". W koncu dobiega zasapany maratończyk - wlasciciel psa i mówie do niego że to już lekka przesada i na drugi raz jego pies ucierpi . Przepraszam nie usłyszałam. Nie wiem w takim razie gdzie ja sie uchowałam bo wyznaje zasadę , że jak widzę ludzi z innymi psami to zapinam swojego na smycz , tak samo jak widzę dzieci , rowerzystów czy biegających. Pozwalam aby mój pie sie obwąchał z innym psem jeśli spotykam kogoś na drodze i jak to kultura nakazuje pytam : czy nasze psy mogą sie pobawić. Czy to takie trudne? Szlag mnie trafia jak właściciele zakładają że ich pupilek jest niegroźny , że chce sie pobawić i że przecież krzywdy nie zrobi. Wkurza mnie również jak mnie obwąchują jakieś obce psy kiedy stoję w kolejce do sklepu . Mimo że mam psa to po prostu sobie tego nie życzę. Nie dziwie się że jest taka nagonka na psiarzy bo naprawdę większość wyprowadzających swoje pupile to bezmózgi i egoiści. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 No i właśnie to jest najgorsze. Że potem słyszy się: durne kundle, srają, gryzą i szczekają, zabić je wszystkie. Złoszczę się na takie komentarze (a pełno ich w necie na przykład), ale kiedy się zastanowić... Jeśli ktoś nie ma psa, nie wie jak to jest, żyje na osiedlu, gdzie psy na balkonach cały czas szczekają, są puszczane luzem i brudzą trawniki, podbiegają wesoło do każdego, skaczą na ludzi; na pretensje słyszy się "odwal się pani", "nic nie zrobi", "to tylko pies" - to jak osoba bez psa może dobrze o tych zwierzakach myśleć? Skoro sami psiarze mają dość, a wiedzą jak to jest z psami, że trzeba pracy, że czasem jest ciężko. A wystarczyłaby tylko wyobraźnia, smycz i trochę zainteresowania :roll: Każdemu zdarzają się wpadki, że pies kogoś obszczeka, że się nie zauważy i poleci luzem... Ale wtedy można przeprosić, powiedzieć, że to więcej się nie powtórzy. I już. Ale jakoś większości ludzi to przez gardło nie przechodzi. Ech, no mi się już nudzi narzekanie na chamstwo psiarzy, bo tego jest tak dużo i cały czas, że się przyzwyczaiłam... Do przemykania chyłkiem ze swoimi psami przez większość ulic (w tym swoją)/parków/blokowisk, do gryzienia się w język gdy słyszę wredne komentarze itd. W końcu jakoś trzeba żyć tutaj. I próbować się nie przejmować - bo nic zmienić się nie da. Amen :diabloti: Link to comment Share on other sites More sharing options...
isabelle30 Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 popieram cie calym sercem, ale tez zawsze zamiast od razu drzec gebe bo kilka metrow dalej idzie pies, mozna powiedziec spokojnie: moze pani zabrac psa? bo ja sie boje psow,.... kiedys mialam taka sytuacje z pania biegajaca wieczorem po parku. Brutus od razu zostal zapiety na smycz, pani pobiegla dalej, wszystko z usmiechem, pelna kultura. teraz owa pani glaszcze juz Brutka, oswaja swoja fobie. i jest przyjemnie i kulturalnie. nie masz wrazenia ze czlowiek z psem dla niektorych to z gruntu gatunek gorszy? Link to comment Share on other sites More sharing options...
łamAga Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 Mnie kiedyś taki koleś wyprowadził z równowagi i jak jestem spokojna tak wtedy się na niego wydarłam :angryy: szłam z psem po trawniku należącego do państwa a ten na mnie z gębą gdzie ja chodzą co ja sobie wyobrażam , z psem pod oknami ( okna tak daleko że ledwo je było widać ) łażę a najśmieszniejsze w tym wszystkim było to że stojąc tak i wydzierając się na mnie trzymał w ręku smycz na której miał boksera i z którym stał i spacerował dokładnie na tym samym trawniku :angryy:(dodam że ja po swoim psie sprzątam w odwrotności do owego pana ) , myślał pewnie że skrzyczy małą dziewczynkę ( niestety a może i stety wyglądam na młodszą niż jestem w rzeczywistości ) i będzie mógł spokojnie chodzić na spacery mając cały trawnik dla siebie ale ta mała dziewczynka mu sie odgryzła i teraz mija mnie wieeeeeeeelkim łukiem :angryy: Link to comment Share on other sites More sharing options...
zWiErZaKoMaNkA Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 Popieram wasze wypowiedzi :) [B]PrinceZZ[/B]-z ust mi niektóre zdania wyciągnęłaś :D Taka telepatia ;) [QUOTE]Nie wiem w takim razie gdzie ja sie uchowałam bo wyznaje zasadę , że jak widzę ludzi z innymi psami to zapinam swojego na smycz , tak samo jak widzę dzieci , rowerzystów czy biegających. Pozwalam aby mój pie sie obwąchał z innym psem jeśli spotykam kogoś na drodze i jak to kultura nakazuje pytam : czy nasze psy mogą sie pobawić. Czy to takie trudne?[/QUOTE] Mam tak samo-jak idę do lasu to mogą tam być osoby spacerujące, biegające, nordic walking'ujące (xD) itp.,ale i tak psa mam na smyczy 10m więc albo skracam smycz na tą chwilę,albo wydaję komendę/podbiegam do niego i trzymam za szelki,aż ludzie przejdą. Nie każdy chce,aby pies do niego podbiegał/obwąchiwał/witał się. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 [quote name='isabelle30']popieram cie calym sercem, ale tez zawsze zamiast od razu drzec gebe bo kilka metrow dalej idzie pies, mozna powiedziec spokojnie: moze pani zabrac psa? bo ja sie boje psow,.... kiedys mialam taka sytuacje z pania biegajaca wieczorem po parku. Brutus od razu zostal zapiety na smycz, pani pobiegla dalej, wszystko z usmiechem, pelna kultura. teraz owa pani glaszcze juz Brutka, oswaja swoja fobie. i jest przyjemnie i kulturalnie. nie masz wrazenia ze czlowiek z psem dla niektorych to z gruntu gatunek gorszy?[/quote] Czasem mam takie wrażenie, z drugiej strony, zdarzają się ludzie, którzy się uśmiechają, zagadują, że fajne pieski, że miłe itd. Więc chyba tych "złych" i "dobrych" jest po równo ;) Tylko złe komentarza, różne gadki bardziej irytują i bardziej się je pamięta. Najbardziej nie lubię sytuacji, gdy ludzie omijają szerokim łukiem moje psy (na smyczy!), schodzą z roweru na ich widok itd. Psy na krótkich smyczach, po drugiej stronie... Mówię: spokojnie, nie reagują na rowery/ludzi, dostaję ciszę i niedowierzające spojrzenie i ktoś (najczęściej kobieta/dziewczyna) wchodzi na wiadukcie na ulicę, obchodzi mnie łukiem, potem idzie dalej i dopiero wsiada na rower... Bez sensu, szczególnie, że zaznaczam, że psy nie reagują, a są niewielkie (takie pod kolano) :roll: Rozumiem strach, fobie, ale mi to się cały czas zdarza. A psy grzecznie idą, nie szarpią, nie ciągną. Nie rozumiem trochę, szczególnie że to niebezpieczne gdy jest duży ruch. Ale w sumie nie mój problem... Link to comment Share on other sites More sharing options...
zWiErZaKoMaNkA Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 [B]zmierzchnica-[/B]mam podobnie tylko,że z dzieciakami. Starsze osoby jadące na rowerze w lesie (niektóre),gdy zapinam Rokiego na smycz mówią "Spokojnie,ominę go",wtedy zwalniają lub zjeżdżają na pobocze itp. :) Nie miałam jeszcze sytuacji takiej,żeby ktoś schodził z roweru. Co do fobii itp.-nie dziwmy się tym ludziom. Ja mam arachnofobię (lęk przed pająkami). Tak już mam. Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewtos Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 [quote name='isabelle30'] nie masz wrazenia ze czlowiek z psem dla niektorych to z gruntu gatunek gorszy?[/quote] Absolutnie nie!!!!!!!!!!!!Człowiek z psem to lepszy gatunek człowieka a na dziwaków nie zwracam uwagi... do momentu kiedy nie wchodzą mi w drogę:diabloti:. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 [quote name='zWiErZaKoMaNkA'][B]zmierzchnica-[/B]mam podobnie tylko,że z dzieciakami. Starsze osoby jadące na rowerze w lesie (niektóre),gdy zapinam Rokiego na smycz mówią "Spokojnie,ominę go",wtedy zwalniają lub zjeżdżają na pobocze itp. :) Nie miałam jeszcze sytuacji takiej,żeby ktoś schodził z roweru. Co do fobii itp.-nie dziwmy się tym ludziom. Ja mam arachnofobię (lęk przed pająkami). Tak już mam.[/quote] Ja się nie dziwię fobiom, rozumiem to i nikogo do kontaktu a nawet przechodzenia koło moich psów nie zmuszam (zawsze idą po drugiej stronie od obcego człowieka, ale to ze względu na ich bezpieczeństwo - po tym jak koleś mi kopnął Lukę, wolę mieć psy przy sobie, daleko od ludzi) ;) Ale nie wierzę, że ta duża część ludzi ma fobię... Zwykle to osoby jadące ze wsi do miasta (ta droga+chodnik je łączy). Może to ma związek? Do tej wsi często chodzę, większość psów tam na łańcuchach itd. Może świadomość jest niska i niektórzy ludzie uważają, że pies to na pewno chce ugryźć i szczekać, no bo wszystkie tak robią? Cóż, jak pisałam - nie mój problem, tylko czasem mi się włosy jeżą, jak babinka na środku drogi schodzi z roweru, żeby ominąć małe i totalnie niezainteresowane nią psy po drugiej stronie :-o Link to comment Share on other sites More sharing options...
zWiErZaKoMaNkA Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 [quote name='zmierzchnica']Cóż, jak pisałam - nie mój problem, tylko czasem mi się włosy jeżą, jak babinka na środku drogi schodzi z roweru, żeby ominąć małe i totalnie niezainteresowane nią psy po drugiej stronie :-o[/quote] Tak,to już wtedy jest dziwne... Może w tym tkwi problem. Ludzi są mało poinformowani i wierzą innym. A niektórzy wmawiają takie rzeczy,że to pies zrobi tamto i tamto. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Martens Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Teoretycznie to jest dla nas dziwne, ale może kobietę nie raz już na rowerze pogonił czy nawet pogryzł pies - wiecie jak jest na wsi, jeśli chodzi o psy wypuszczane z obejść. Mnóstwo psów agresywnych biega luzem, Wasze nie mają napisane na czole że są łagodne. Każdy ma prawo sie bać - obejść z daleka, zejść z roweru. Dla mnie to nie jest śmieszne. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Mnie też nie śmieszy - szczególnie, jak pisałam, często ma to miejsce przy dużym ruchu, na wiadukcie, a ja nie mam nawet jak obejść taką osobę. Poza tym moje są na krótkiej ściągniętej smyczy, spokojne, po drugiej stronie od osoby, a ja z daleka mówię "spokojnie, nie zareagują" albo coś w tym stylu, żeby taka osoba nie musiała schodzić. Zwykle jestem ignorowana i kobieta schodzi tak czy siak i idzie ulicą. Mimo wszystko chyba lepiej iść koło psów niż być trzaśniętym przez ciężarówkę :roll: Strach jest dla mnie zrozumiały, ale głuchota? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olka_Olga Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Owszem, czasami ludzie tak reagują ... Wiele osób może ma takie nawyki (fobię?) i nie należy traktować ich z góry. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Ehm, to do mnie? Nie traktuję z góry. Po prostu mnie to stresuje, że ktoś schodzi na ulicę pełną aut na mój widok. Bo się winna czuję, z drugiej strony poirytowana, bo psy na smyczy, ja drę mordę "nic nie zrobią" itp., a jak grochem o ścianę. A co, mam psy z wiaduktu zrzucić, żeby kobiecina się nie czuła przestraszona? :shake: O dziwo, dziś na tym wiadukcie na rowerze mnie kilku panów mijało i nie robiło takich rzeczy, psy ich olały oczywiście. Ani mnie to uciekanie/omijanie nie bawi, ani nie śmieszy, ani nie sprawia, że czuję pogardę - tylko irytuje i także stresuje. Może koniec tematu, bo ciągniemy to w nieskończoność ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
zWiErZaKoMaNkA Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 [quote name='Martens']Dla mnie to nie jest śmieszne.[/quote] Czy ktoś pisał,że to jest śmieszne? Fobię rozumiem. Ale jeżeli pies jest na krótkiej smyczy,idzie przy nodze właściciela (z drugiej strony) i właściciel mówi,że może pan/i spokojnie jechać to jest wtedy dziwne. [QUOTE]Ani mnie to uciekanie/omijanie nie bawi, ani nie śmieszy, ani nie sprawia, że czuję pogardę - tylko irytuje i także stresuje. [/QUOTE] Zrozumiałe. Nie dość,że psa masz przy sobie,krótka smycz+tłumaczenie z daleka to i tak nic nie działa. Nie dziwię się. [QUOTE]Może koniec tematu, bo ciągniemy to w nieskończoność ;-)[/QUOTE] Ja już skończyłam ^^ Link to comment Share on other sites More sharing options...
zerduszko Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 [quote name='zWiErZaKoMaNkA'] Fobię rozumiem. Ale jeżeli pies jest na krótkiej smyczy,idzie przy nodze właściciela (z drugiej strony) i właściciel mówi,że może pan/i spokojnie jechać to jest wtedy dziwne.[/quote] Masz jakąś fobię??? Fobia nie polega na tym, ze jest sie czego bać.... wręcz przeciwnie, ludzie boja się czasem dziwnych rzeczy, jesli psów, to np. nawet ich zdjeć :razz: Link to comment Share on other sites More sharing options...
łamAga Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Jeżeli ktoś ma fobię i się "czegoś" boi to raczej nie jest w stanie nawet "tego czegoś" obejść szerokim łukiem , ja mam arachnofobię i na widok pająka robię taki unik że później sama z siebie się śmieję więc gdyby ktoś miał kynofobie ( bo chyba tak się nazywa strach przed psami ) na pewno nie zszedł by spokojnie z roweru żeby go ominąć ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
zerduszko Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 [quote name='dOgLoV']Jeżeli ktoś ma fobię i się "czegoś" boi to raczej nie jest w stanie nawet "tego czegoś" obejść szerokim łukiem , ja mam arachnofobię i na widok pająka robię taki unik że później sama z siebie się śmieję więc gdyby ktoś miał kynofobie ( bo chyba tak się nazywa strach przed psami ) na pewno nie zszedł by spokojnie z roweru żeby go ominąć ;)[/quote] Może się leczy :razz: Znam osoby z lękiem przed psami, pies na smyczy kilka m dalej i oni potrafią sie opanować, za tu za blisko czy luzem jest gorzej. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 [quote name='zerduszko']Może się leczy :razz: Znam osoby z lękiem przed psami, pies na smyczy kilka m dalej i oni potrafią sie opanować, za tu za blisko czy luzem jest gorzej.[/quote] Wiem, że fobia to poważna sprawa i nie da się tego na spokojnie przetłumaczyć. Ale nikt mi nie wmówi, że 3/4 osób jadących ze Szczepanka (wsi) do Strzelec (miasteczka) ma kynofobię :diabloti: No, chyba że o tym nie wiem:eviltong:, ale raczej nie sądzę - na prawie każdym podwórku w tej wiosce jest pies na łańcuchu. Choć w sumie na łańcuchu to pies niestraszny, przecież nie podleci. A taki mały na smyczy.. No nie wiem, może przegryzie smycz z dzikim skowytem i rzuci się do gardła :diabloti: Dobra, teraz już się śmieję, ale takie sytuacje naprawdę nie są miłe, głupio się czuję i tyle, że robię tyle zamieszania idąc z dwoma małymi kundlami na krótkiej smyczy. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Martens Posted September 10, 2009 Share Posted September 10, 2009 A ja szczerze mówiąc mam takie sytuacje w nosie. Ktoś się boi mimo, że mam spokojnego psa przy nodze na smyczy, obchodzi łukiem - jego sprawa. Co innego, kiedy ktoś ma do mnie pretensje za to, że w ogóle tamtędy idę z psem. Ok, czyjeś lęki można szanować, ale nie dawać się terroryzować. Co do łańcuchów i - przecież nie podleci. Gwarantuję, że po pierwszym na oko 50-kilowym byku, który zerwał się z łańcucha i rozpędził Twoje psy na cztery strony świata a Ciebie zapędził na płot, będziesz przechodziła z duszą na ramieniu koło każdego obejścia, gdzie jest pies na łańcuchu i otwarta brama. Ja tak teraz mam :cool1: Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted September 10, 2009 Share Posted September 10, 2009 Ja mam w domu przypadek ciężkiej paniki przed psami :-( To bardzo trudno wytłumaczyć komuś, kto tego nie przeżywał, to jest irracjonalne i niestety groźne dla delikwenta - całkiem realna jest sytuacja, że ktoś taki wpakuje się pod samochód, bo od strony chodnika jakiś szczekacz rzuci się na własny płot. I nie ważne, że ten płot jest wysoki i solidny. Trudno się z tym żyje w tym upsionym świecie a "praca" na co dzień z takim człowiekiem przypomina te nasze wielokrotnie opisywane tutaj próby zsocjalizowania nadwrażliwych na pobratymców psów - już jest prawie, prawie fajnie, już widać światełko w tunelu i znowu napatoczy się jakiś niereformowalny przypadek, którego smycz parzy w ręce albo ma tego-wspaniałego-labradora-dogoterapeute-urodzonego-przecież, więc niech sobie poskacze po ludziach, bo nie gryzie :shake: No i znowu jest się w punkcie wyjścia. Link to comment Share on other sites More sharing options...
łamAga Posted September 10, 2009 Share Posted September 10, 2009 ja też mam takie zachowanie w nosie do czasu kiedy ktoś się bez powodu do mnie odezwie z pretensją że w ogóle śmiem iść tą drogą co on/ona trzymając psa na tak długiej smyczy :angryy: a wiele fobii wmawiają dzieciom nadopiekuńcze mamusie , ile razy słyszę kiedy przechodzę koło takiej mamuśki z synkiem/ córeczką jak dziecko mówi "mamusiu patrz jaki duży piesek " a ona " nie patrz się na niego bo Cie ugryzie , takiemu psu nie wiadomo co do głowy strzeli " no i jak później takie dzieci mają się psów nie bać ciągle słysząc że każdy pies jest zły i jak się na niego spojrzy to na pewno go ugryzie :shake: Link to comment Share on other sites More sharing options...
łamAga Posted September 10, 2009 Share Posted September 10, 2009 [quote name='filodendron']Ja mam w domu przypadek ciężkiej paniki przed psami :-( To bardzo trudno wytłumaczyć komuś, kto tego nie przeżywał, to jest irracjonalne i niestety groźne dla delikwenta - całkiem realna jest sytuacja, że ktoś taki wpakuje się pod samochód, bo od strony chodnika jakiś szczekacz rzuci się na własny płot. I nie ważne, że ten płot jest wysoki i solidny. Trudno się z tym żyje w tym upsionym świecie a "praca" na co dzień z takim człowiekiem przypomina te nasze wielokrotnie opisywane tutaj próby zsocjalizowania nadwrażliwych na pobratymców psów - już jest prawie, prawie fajnie, już widać światełko w tunelu i znowu napatoczy się jakiś niereformowalny przypadek, którego smycz parzy w ręce albo ma tego-wspaniałego-labradora-dogoterapeute-urodzonego-przecież, więc niech sobie poskacze po ludziach, bo nie gryzie :shake: No i znowu jest się w punkcie wyjścia.[/quote] A może dobrym wyjściem było by kupno psa ?? ja miałam w bloku taki przypadek że cała rodzina panicznie bała się psów , dochodziło nawet do takich scen gdzie jeden z członków tej rodziny zadzwonił do moich drzwi , ja je otwarłam i koło mnie stał pies to ta osoba z kwikiem wskoczyła na poręcz , jakiś czas później kupili sobie własne mieszkanie z ogródkiem i postanowili kupić psa , terapia poskutkowała , nie boją się własnego psa a co za tym idzie nie reagują już z taką paniką na każdego przechodzącego obok nich psa :) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts