Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Sacred, u nas to samo, nawet jak szczekanie tylko słyszy gdzieś z oddali, to wpada w panikę... Choć jak byliśmy dzisiaj na spacerze z Anulą i Bonkiem i gdzieś jakiś pies szczekał, to przystanął, nieco spuścił ogon, ale nie popadł w popłoch.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']W niedzielę skończy 5 miesięcy :)



Ten jego lęk przed szczekaniem odkryłam całkiem niedawno, nie wiem, czy wcześniej po prostu nie spotykaliśmy szczekających psów, czy to pojawiło się u niego z czasem. Tak, mały miał kilka nieprzyjemnych sytuacji z psami, patrz dwa moje posty wyżej. Na samym początku zerwał mi komendę i pobiegł do psa, który go przeorał po ziemi (tu ewidentnie moja wina). Potem to psy podbiegały do niego, taranowały, szczekały, goniły, rzucały się na smyczy... Na to już nie miałam wpływu, bo nawet nie zdążyłam zareagować. Na szkoleniu spotkaliśmy kilka fajnych psiaków, teraz będziemy się spotykać z Anulą i Bono, Boczek też się poprawnie zachowuje, jak mały przesadza to udziela mu reprymendy ;) U nas jest też pani z bardzo fajną dalmatynką (ale mało delikatną ;)), myślę, że z nimi też się spotykać możemy. Ale on się psów nie boi - boi się szczekania...[/QUOTE]

Może skojarzył szczekanie psa z byciem 'przeoranym' po ziemi.

Niektórzy uważają, że istnieje coś takiego jak druga faza lękowa, kiedy to następuje wzrost zachowań lękliwych. Taki regres przed kolejnym skokiem rozwojowym, jak u dzieci ;)

Nie martwiłabym się za bardzo, dopóki pies jest młody warto skupić się na odwracaniu uwagi i jakiś tam pozytywnych skojarzeniach, czy to smaczek czy zabawka. No i nie napinać się, bo pies to wyczuwa. Można ignorować ale jeślipies za bardzo panikuje, to raczej należy go zabrać. Zasada ze szczeniakami jest taka, że nie pakujemy ich w sytuacje, w których sobie nie poradzą. Jak z dziećmi ;)

:)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o podbiegaczy. Nie lubię właśnie dlatego, że mój pies sobie poradzi. Niestety to poradzenie mogłoby się skończyć zejściem z tego świata podbiegacza. Prowadzę w lesie (tam spacerujemy) rudego na smyczy lub lince. Czasem zdarza się, że nagle pojawia się jakiś pies bez właściciela w zasięgu wzroku. Moja konkluzja: ty podbiegasz to sobie radź. Rudy z niektórymi się zaprzyjaźnił, inne przegonił i teraz, jak nas widzą - uciekają. Nie lubię tego, bo uczy to mojego psa czegoś czego nie lubię. Wolę podchodzić do psów gdzie wszyscy właściciele zgadzają się na zapoznanie i kontrolują swoje psy. Dziwna jestem?

Link to comment
Share on other sites

Ajeczka nie jesteś - dopóki miałam spokojnego, ugodowego psa to mi podbiegacze nie przeszkadzały [mimo, że Itek nie był duży i sam by sobie nie dał rady]... za to przy obecnej złośnicy zaś podbiegające psiaki przez długi czas zatruwały mi prawie każdy spacer.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Skoro ja, widząc innego psa, swojego odwołuję i zajmuję sobą, to chyba oczywiste jest, do jasnej cholery, że nie życzę sobie konfrontacji smarkacza z innym, obcym psem. Tak ciężko jest wtedy zapiąć swojego, zawołać, trzymać przy nodze, skoro słownie ktoś nad psem nie panuje?[/QUOTE]

Niestety, to zazwyczaj bardzo, bardzo, BARDZO trudne do zrozumienia dla tępogłowych właścicieli, że jakiś pies może się nie chcieć bawić z innym psem/innymi psami akurat w danym momencie, albo w ogóle. Jakby to było takie naturalne, że wszystkie dorosłe pieski świata sobie wesoło razem hasają, jest sielana i w ogóle :cool3:

Ja ostatnio się poddałam. Szłam po wąskim chodniku, po drugiej stronie ulicy maszerował shih tzu, nagle jakieś 50 kroków przed nami z klatki wyłazi facet a za nim młody leonberger luzem. Na środku osiedla, całego poprzecinanego ruchliwymi uliczkami. Stanęłam, sucz też, czekamy na rozwój wypadków. Pan nie poczuł się zobligowany do zapięcia psa (zresztą, ja przepraszam bardzo, ale po spojrzeniu na pana miałam od razu skojarzenie ze starym, grubym, wiecznie pod wpływem % sołtysem :evil_lol:), więc westchnęłam ciężko, poleciłam suczy wskoczyć na ręce i minęliśmy się bez słowa. Leon powąchał suczę, na co ona odpowiedziała gardłowym warkotem, ale po moim upomnieniu się ogarnęła. Cóż...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']

Ja ostatnio się poddałam. Szłam po wąskim chodniku, po drugiej stronie ulicy maszerował shih tzu, nagle jakieś 50 kroków przed nami z klatki wyłazi facet a za nim młody leonberger luzem. Na środku osiedla, całego poprzecinanego ruchliwymi uliczkami. Stanęłam, sucz też, czekamy na rozwój wypadków. Pan nie poczuł się zobligowany do zapięcia psa (zresztą, ja przepraszam bardzo, ale po spojrzeniu na pana miałam od razu skojarzenie ze starym, grubym, wiecznie pod wpływem % sołtysem :evil_lol:), więc westchnęłam ciężko, poleciłam suczy wskoczyć na ręce i minęliśmy się bez słowa. Leon powąchał suczę, na co ona odpowiedziała gardłowym warkotem, ale po moim upomnieniu się ogarnęła. Cóż...[/QUOTE]

U nas łazi taki berneńczyk. Państwu sie wydaje, że on zawsze bedzie słodziakiem, a tymczasem pieskowi stuknęły dwa lata i dojrzewa (u ogromniastych dłużej to trwa). Obszczekuje wszystko. Niby nie podchodzi ale nic nie wiadomo, bo ostatnio jeżył się, warczał i machał podniesionym ogonem jednocześnie próbując nas zajść od tyłu. Pańcia nawet smyczy przy sobie nie miała, a ja już sięgałam po gaz, bo niestety, pies szczerzył kły a nie będe narażać swoich na taką traumę.

Link to comment
Share on other sites

Nie będzie o chamstwie, wręcz przeciwnie. Nie przyłączę się do nielubienia Onków, sama miałam mixa i to był super pies. Musieliśmy tylko doszlifować ten diament. Dzisiaj, na porannym spacerze spotkaliśmy dwa onki luzem z właścicielem. Zobaczyli nas z daleka. Facet odwołał swoje psy i szli dalej bez smyczy. Mój przy nodze, psy obwąchały się z daleka i już. Naszymi podbiegaczami są goldeny i labradory, bo to one najczęściej biegają po lesie bez smyczy. Chyba mieszkam w zagłębiu grzecznych onków.
Niestety, jak pies podbiega do nas od tyłu rudy reaguje nerwowo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ajeczka']Nie będzie o chamstwie, wręcz przeciwnie. Nie przyłączę się do nielubienia Onków, sama miałam mixa i to był super pies. Musieliśmy tylko doszlifować ten diament. Dzisiaj, na porannym spacerze spotkaliśmy dwa onki luzem z właścicielem. Zobaczyli nas z daleka. Facet odwołał swoje psy i szli dalej bez smyczy. Mój przy nodze, psy obwąchały się z daleka i już. Naszymi podbiegaczami są goldeny i labradory, bo to one najczęściej biegają po lesie bez smyczy. Chyba mieszkam w zagłębiu grzecznych onków.
Niestety, jak pies podbiega do nas od tyłu rudy reaguje nerwowo.[/QUOTE]

No, jeden z moich psów to ONek. Też nie podbiega mimo, że ma dopiero 8 miesięcy i że widzę, że czasem miałby ochotę. Ale słucha się. Myślę, że to zależy od właściciela. Podpytałam mojego weta o to, ona mówi, że najwięcej psów z pogryznieniami jakie widzi to labki i goldeny. Mówi, że właścicielom się wydaje, że tych psów nie trzeba szkolić i puszczają je w samopas. Prędzej czy później trafiają na silniejszego od siebie. Nie ma co uciekac w stereotypy, bo naprawdę sporo zależy od człowieka.

Link to comment
Share on other sites

my dzis z rana jak zwykle mila przygoda:)))

labradorek-podrostek, jeszcze przed drugim rokiem zycia stwierdzil, ze moja starsza suka to jest milosc jego zycia i za cel postawil sobie wskoczenie jej na grzbiet i kopulacje, ale niestety sprawnosc fizyczna i szybkosc nie ta. jednak przez pewien czas gonil za nia i wtykal jej lep po ogon narazajac sie na jej gniew, bo ona tego po prostu nienawidzi odkad stala sie kobieta. po chwili radzenia sobie zjego zalotami przybiegla do mnie po pomoc. oczywiscie labis za nia i nadal jej lep w gacie wklada.

wiec poprosilam grzecznie, zeby wlasciciel labradorka go zabral, a on a na to "ale on sie tylko bawi". no on moze tak, ale moja suka patrzyla na gnoja jakby zaraz miala zwymiotowac z obrzydzenia:)))

po chwili panu jakos udalo sie ku naszej uldze zapiac gnojka. i...spojrzal na moja suke, ktorej opadl juz irokez i zapytal "a pani by chciala, zeby ona miala szczeniaki?":)))) taaa, chcialabym-ze skundlonym labradorkiem:)))

Link to comment
Share on other sites

o taak niewyżyte,otyłe laby są cudowne, mojego 4 miesięcznego szczeniaka, samca. Udało mi się go odgonić, bo młody ma problemy z łapami (stare złamanie), czasem kuleje i taka 'zabawa' mogłaby się dla niego źle skończyć. (tak w ogóle, to większość starych, grubych labów u mnie na osiedlu chodzi w cudownym zestawie kolczatka+flexi:roll: nie wiem tylko po co te kolczatki, bo zazwyczaj pies idzie gdzie chce a za sobą holuje pana/panią).
Żeby nie było-ja bardzo lubię labradory. Tylko te normalne, a nie zniszczone stwierdzeniami, że przecież to pies do dzieci, sam się wychowa!

Link to comment
Share on other sites

O temat labów.... chyba jakaś epidemia dosłownie.
Sytuacja z przedwczoraj, z wczoraj i z dziś - identyczna każdego dnia. Polana, z zaparkowanego samochodu wysiada młody chłopak i wypuszcza psa - pseudo laba czekoladowego. Pies nas dostrzegł. Właściciel nie, bo cóż można dostrzegać jeśli ma się słuchawki na uszach i kaptur na głowie. Lab sprint w naszą stronę i ryj pod ogon mojej suce - bez ceregieli. Kiedy już stwierdził że sie przywitał leci na mnie i skacze, raz, drugi, trzeci, ósmy... właściciel NIC! Odwołałam sukę i odchodzimy, pies za nami i znowu skacze żeby tym razem dorwać naszą piłkę, wsadza ryj w saszetkę a właściciel NIC! Więc pytam grzecznie żeby zabrał psa, a właściciel : "MAAAAAXXXX!" :roll: Chyba nie muszę mówić, jak była reakcja psa ? :shake: Żadna. Miałam dość i złapałam psa za ucho i trzymam. Zdziwiony właściciel podszedł, chwycił za szelki i usłyszał ode mnie że to brak wychowania.... z jego ust padło pytanie "czyjego? mojego? czy psa?" :flaming::grab::mdleje: Padłam! Za każdym razem kiedy spotykam tą parkę schemat jest identyczny! :diabloti: nie dziwię się więc ludziom, że mają taki a nie inny stosunek do tej rasy, bo sama unikam jak ognia tych psów. A sama mam laba.

Link to comment
Share on other sites

Zastanawiam się czy kiedykolwiek moja suka uzna, że nie trzeba drzeć mordy na duże psy. W jakichś 75% przypadków jestem w stanie ją uciszyć, ale przed chwilą, gdy szarżował na nas lekko utuczony labek, który dał nogę z pobliskiego domku, wpadła w jakiś szał wrzeszczenia, a ja miałam ochotę jej łeb urwać :shake: Nie dziwię się ludziom, którzy biorą pod pachę swojego niewielkiego psa, gdy biegnie na nich jakiś duży - mimo że to niebezpieczne to u nas chwilowo jedyna metoda na to, żeby Zu zamknęła jadaczkę w sytuacji kryzysowej, kiedy nic innego nie działa. Próg reakcji na duże psy jest u niej rozpaczliwie wręcz niski... :wallbash: Zwłaszcza po ostatnich przygodach z astką i owczarami. Szlag by to wszystko trafił :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']wbijaj do nas na terapie!!!
mowie ci!!!

dwa spacery z kwiatem mojej rodziny (bo mam tez chwasta) i by jej sie odmienilo:)))[/QUOTE]

Jakbym przypadkowo zawitała kiedyś do ladyS. to chętnie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Migori']Zdziwiony właściciel podszedł, chwycił za szelki i usłyszał ode mnie że to brak wychowania.... z jego ust padło pytanie "czyjego? mojego? czy psa?" :flaming::grab::mdleje: Padłam! [/QUOTE]
:D Chyba znam to uczucie :) Mijam sobie pana, którego pies (duży) idzie jakieś 15 m za nim, bez smyczy, za to ze wzrokiem wbitym w mojego psa i właściwie to nie idzie, tylko się już skrada jak lampart - sierść zjeżona, ugięte łapy i sunie krok po kroczku, jakby polował na mysz. Pytam więc pana, który akurat zrównał się ze mną, tak grzecznie i nie robiąc rabanu o nic, czy ten jego piesek do nas podejdzie? A on na to - a ja wiem? Może i podejdzie. Ale RACZEJ nic nie zrobi. I poszedł :D

Link to comment
Share on other sites

No to ja się muszę wyżyć.. wychodzę z półroczną psiną, co dotychczas na lańcuchu była, ONkowata. Dzisiaj właściciel wyjechał z tekstem że chyba jej kupi kolczatkę, bo jak z nią szedł do Biedronki (ulica, zapachy, psy..), to okropnie ciągnęła. Dało mu do myślenia moje pytanie, że ważę 2 razy mniej od niego (niecałe 50kg), a Wera nie ciągnie mnie wcale.
Mimo wszystko na wszelkie argumenty słyszę odpowiedź "pies mojej siostry" "pies mojego taty".. np. to, że kiedyś latała luzem i co by było, jakby przewróciła dziecko, które walnęłoby głową o beton; co go to obchodzi? PIES JEGO TATY pogryzł wielu ludzi (owczarek, nie żyje kilka lat, jeśli nie z dziesięć) a policja przychodziła tylko zobaczyć książeczkę zdrowia ale co z tego, że teraz płaci się mandat, że dziecko może nawet umrzeć, że wezmą psa na jakieś kilka tygodni.. no i chce mieć psa obronnego bo PIES JEGO SIOSTRY broni jej w każdej sytuacji - jak się zapytałam co by było, gdyby potrzebowała pomocy, a nikt by jej nie mógł pomóc, to "dlaczego miałby atakować kogoś kto chce jej pomóc?" i "no to trudno".. PIES JEGO TATY rzucał się na wszystkich prócz niego i żył we własnych odchodach.. PIES JEGO SIOSTRY nie ciągnie na kolczatce.. co jak kiedyś wejdzie do nich pies gdy będzie miała cieczkę - odda się szczeniaki jak WSZYSCY INNI LUDZIE ROBIĄ.. i on nigdy nie robił badań gdy mu pies rękę przedziurawił więc wg tej logiki żaden pies na świecie nie ma wścieklizny.. brak słów!!
Nie wie, że mam małe, bo małe ale znajomości w policji - jak mi ją wsadzi w kolczatkę, to nagadam wszystko co wiem ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Zastanawiam się czy kiedykolwiek moja suka uzna, że nie trzeba drzeć mordy na duże psy. W jakichś 75% przypadków jestem w stanie ją uciszyć, ale przed chwilą, gdy szarżował na nas lekko utuczony labek, który dał nogę z pobliskiego domku, wpadła w jakiś szał wrzeszczenia, a ja miałam ochotę jej łeb urwać :shake: Nie dziwię się ludziom, którzy biorą pod pachę swojego niewielkiego psa, gdy biegnie na nich jakiś duży - mimo że to niebezpieczne to u nas chwilowo jedyna metoda na to, żeby Zu zamknęła jadaczkę w sytuacji kryzysowej, kiedy nic innego nie działa. Próg reakcji na duże psy jest u niej rozpaczliwie wręcz niski... :wallbash: Zwłaszcza po ostatnich przygodach z astką i owczarami. Szlag by to wszystko trafił :roll:[/QUOTE]
kurcze - no wiesz gdzie i na kim możesz trenować. Moje ignorują zupełnie takie zachowania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']No to ja się muszę wyżyć.. wychodzę z półroczną psiną, co dotychczas na lańcuchu była, ONkowata. Dzisiaj właściciel wyjechał z tekstem że chyba jej kupi kolczatkę, bo jak z nią szedł do Biedronki (ulica, zapachy, psy..), to okropnie ciągnęła. Dało mu do myślenia moje pytanie, że ważę 2 razy mniej od niego (niecałe 50kg), a Wera nie ciągnie mnie wcale.
Mimo wszystko na wszelkie argumenty słyszę odpowiedź "pies mojej siostry" "pies mojego taty".. np. to, że kiedyś latała luzem i co by było, jakby przewróciła dziecko, które walnęłoby głową o beton; co go to obchodzi? PIES JEGO TATY pogryzł wielu ludzi (owczarek, nie żyje kilka lat, jeśli nie z dziesięć) a policja przychodziła tylko zobaczyć książeczkę zdrowia ale co z tego, że teraz płaci się mandat, że dziecko może nawet umrzeć, że wezmą psa na jakieś kilka tygodni.. no i chce mieć psa obronnego bo PIES JEGO SIOSTRY broni jej w każdej sytuacji - jak się zapytałam co by było, gdyby potrzebowała pomocy, a nikt by jej nie mógł pomóc, to "dlaczego miałby atakować kogoś kto chce jej pomóc?" i "no to trudno".. PIES JEGO TATY rzucał się na wszystkich prócz niego i żył we własnych odchodach.. PIES JEGO SIOSTRY nie ciągnie na kolczatce.. co jak kiedyś wejdzie do nich pies gdy będzie miała cieczkę - odda się szczeniaki jak WSZYSCY INNI LUDZIE ROBIĄ.. i on nigdy nie robił badań gdy mu pies rękę przedziurawił więc wg tej logiki żaden pies na świecie nie ma wścieklizny.. brak słów!!
Nie wie, że mam małe, bo małe ale znajomości w policji - jak mi ją wsadzi w kolczatkę, to nagadam wszystko co wiem ;)[/QUOTE]
Prawie nic nie zrozumiałem. Ale kolczatka, to jeszcze nie okrucieństwo chyba co?

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w bloku, w naszej klatce są na stałe 3 psy i 2 suki. Czasowo przebywają 1 pies i 1 suka. Wszyscy się znają i lubią. Od tygodnia psem sąsiadów zajmuje się ktoś kto przywiózł swojego sznaucera miniaturkę. Ten mały wprowadza ferment. Dzisiaj rano wracałam z rudym, jak zwykle było powitanie z panią sprzątającą (obowiązkowy buziak) i z sąsiadem amstaffem. Toto małe schodziło z wyższego piętra drąc się od drzwi. Wszyscy pobudzeni, nasze psy zdenerwowane. Wycofałam się z rudym do mieszkania, ale przez mgnienie oka zauważyłam, że wyprowadzający sznaucera był wyraźnie niezadowolony, że nasze psy były tam obecne?? Rudy lubi małe psy, ale normalne. Ten normalny nie jest.

Link to comment
Share on other sites

Matko droga jakimi niektorzy ludzie sa idiotami... ;/ sąsiadzi nam kości wrzucaj a na podworko, a ja latam z psami do weterynarza i sprzatam rzygi z podłogi.. Dzieki Bogu 'tylko' tyle.
Nadmienie ze sa to kosci gotowane - kazdy wie czym grozi zjedzenie takiej kosci przez psa.
Pomine juz inne smieci znajdowane na trawie takie jak zakretki od butelek, brudne chusteczki czy pety, a w styczniu resztki petard.
Najbardziej bola mnie te kosci, bo to zagraza zyciu moich psow...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...