Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='netheter']Moja labka też nie jest w 100% odwoływalna. Zresztą - chyba takich psów nie ma.
(...)
Ktoś tu pisał, że nie zna labów, które są ogarnięte i nie lecą z rozmachem na wszystko co się rusza - zapraszam do mnie. :)
[/QUOTE]

Koniecznie musimy się nawzajem odwiedzić :evil_lol:

Co do 100% odwoływalności - to nie jest kwestia tylko posłuszeństwa psa, ale i naszego ogarnięcia. Nie twierdzę, że odwołam mojego psa, kiedy będzie już żarł się z innym, nie twierdzę, że odwołam moją sukę w momencie, kiedy obca babcia będzie ją karmić ciastkami (choć całkiem możliwe, że by mi się udało, ale nie jestem pewna na 100%) - ALE jak puszczam psy ze smyczy, mam oczy dookoła głowy i w momencie, gdy sytuacja może stać się niepewna, odwołuję psy W PORĘ, kiedy wiem że na pewno mnie posłuchają. Odwołuję je, kiedy zobaczę kilkanaście metrów dalej kogoś z psem, a nie kiedy już do niego podbiegły czy biegną; odwołuję jak widzę nadmierne zainteresowanie czy jakieś obawy ze strony przechodniów, a nie jak już moje psy do nich podejdą czy wystraszą. I to w praktyce jest właśnie 100% odwołanie - część pracy nad posłuszeństwem psa, część własnego wysiłku włożonego w kontrolowanie sytuacji na bieżąco.

Link to comment
Share on other sites

nas wczoraj zaatakowała suka pudla królewskiego (koło 25-30kg), dość duża agresywna suka i 6 letnie dziecko to nie jest dobre połączenie ;) nie utrzymało dziecko psa , moja suka w kagańcu i na smyczy wiedziałam że nie zdąże zdjąć kagańca a nie pozwolę żeby moja suka znowu była pogryziona więc puściłam smycz żeby mogła się bronić jakoś , moja suka jest agresywna także i potrafi się gryźć także potrafi wykorzystać kaganiec, więc po max 20sec pudlica leżała na chodniku a moja waliła ją kagańcem , sąsiedzi w oknach bo pudlica piszczała jakby ją zarzynali mimo że moja nie dotknęła jej zębami bo ciągle w kagańcu, dziecko płacze , oczywiście mój pies został nazwany agresorem i mordercą który atakuję bezbronne pudle z małymi dziećmi , norma .
gdybym nie puściła mojego psa to pewnie wet byłby konieczny więc uważam że dobrze zrobiłam .
a od matki dziecka która od razu wyszła do okna nie usłyszałam przepraszam tylko wyzwiska w moim kierunku i groźby , pewnie gdyby to ich pies pogryzł mojego byliby zadowoleni .

Link to comment
Share on other sites

Zapraszam do Poznania :D
Zmora ładnie CSuje i reaguje na CSy, chociaż.. lubi gnębić szczeniaki czy małe psy, które się boją.. ale na to ja nie pozwalam i ogarniam ją jak tylko zauważę takie zapędy.

W takim razie, jeśli to jest tak, jak piszesz - to mój pies jest odwoływalny (no.. nad tymi ciastkami to bym się zastanowiła.. :lol:).

gops, tya.. takie sytuacje są przegenialne. -.- Przecież to Twój pies jest agresywny i to Twoja wina.. oO [a że Ty o tym wiesz i masz suke w kagańcu, to już przecież nieważne - w końcu Twoja sucz to potwór bo nie da sie pogryźć bezczynnie, tylko sama sobie daje radę.. i to bez uzycia zębów :D]

Link to comment
Share on other sites

hi :) to u nas też podobnie było kiedyś, jeszcze jak sąsiadka miała poprzedniego yorka (yorka jazgota), to były moje początki z Rokim, sąsiadki pies jak mijaliśmy się na schodach zaczynał jazgotać, podbiegał do Rokiego i gryzł go w łapy i Roki wtedy jeszcze dosyć mocno lękliwy, łapami przebierał jak na szczudłach, żeby ugryzienia uniknąć i zwiewał na górę, a ta jeszcze się cieszyła, że jej york się czuje pewniej, bo pierwszy tu zamieszkał. No i raz Roki się zdenerwował i jak york go capnął w łapę to go przewrócił na plecy i przycisnął kagańcem (plastikowym) do podłogi :mad: Idiotyczne komentarze sąsiadki się skończyły (obraziła się na parę miesięcy, a Rokiego od tamtej pory traktuje jak powietrze, raz też słyszałam jak się wypowiadała do kogoś, że ona takich dużych psów - jak mój - to nie lubi) i york też już mijał Rokiego spokojnie :)

Link to comment
Share on other sites

[B]gops[/B], ale przy takim podejściu to Twój pies nigdy nie przestanie być agresywny, raczej będzie coraz gorzej... Kup sobie gaz pieprzowy, nawet dwa dla pewności, jak idzie na Was agresywny pies to bierz sukę za siebie i pacyfikuj agresora. Za każdym razem, kiedy puszczasz ją, żeby sama sobie poradziła z napastnikiem, jej agresja się tylko utrwala i pogłębia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens'][B]gops[/B], ale przy takim podejściu to Twój pies nigdy nie przestanie być agresywny, raczej będzie coraz gorzej... Kup sobie gaz pieprzowy, nawet dwa dla pewności, jak idzie na Was agresywny pies to bierz sukę za siebie i pacyfikuj agresora. Za każdym razem, kiedy puszczasz ją, żeby sama sobie poradziła z napastnikiem, jej agresja się tylko utrwala i pogłębia.[/QUOTE]
najczęściej nosze gruby dławik w kieszeni i rzucam psu pod nogi , niestety w tym przypadku nie miałam czasu zaregowac odpowiednio , nie zdażyłabm wyjąć go i rzucić.
zazwyczaj także biorę psa za nogi a podbiegającego agresora kopne ale przy większym psie niż mój to ciężkie do zrealizowana a tą sukę już znam i wiem że kopy jej nie zatrzymują.
ja sobie zdaję sprawę jakiego mam psa dlatego nosi kaganiec prawie zawsze a ze smyczy pod blokiem jej nie puszczam , tylko co z tego że ja to robię jak znajdzie się 5 kolejnych osób z agresywnymi psami które mają to gdzieś niestety a moja suka była pogryziona już kilka razy , sama też święta nie jest ale nie pozwolę żeby jakikolwiek pies znowu ją pogryzł .
oczywiście wiem że masz rację w tym co piszesz, niestety bywa różnie.

Link to comment
Share on other sites

Ja od pewnego czasu jestem w stanie wojny z kobietą z sąsiedniego bloku :roll: Babka chodzi na spacery z około 10-letnim kundelkiem średniej wielkości. Mimo wieku jest to chyba najbardziej energiczny pies na osiedlu :cool3: Pani zawszę puszcza go luzem i idzie jakieś 5 metrów za nim. Pies jest totalnie nieodwoływalny. Podbiega do każdego psa i zaczepia, robiąc kółka i obszczekując. Wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji gdy jej pies drażnił innego psa, często psy się wkurzały, właściciele musieli je uspokajać, a ona przystawała i krzyczała ''Kajtek, do mnie''. Oczywiście Kajtek ma to głęboko gdzieś :cool3:. O dziwo nigdy nie był zainteresowany Tamlinem, a i Tamlin nim, więc jako tako się dogadywałyśmy, wymieniałyśmy uprzejmości, zawszę pytała jak tam mój ''medalista'' itp. Jazda zaczęła się gdy Kajtek wyczaił Baldura. Baldur nie lubi bawić się z innymi psami ( nie w tym sensie, że je atakuje ), po prostu chodzi swoimi drogami na spacerze, trzyma się mnie lub bawi z Tamlinem ( którego uwielbia ). Inne psy nie są mu do szczęścia potrzebne ;) Gdy jakiś podejdzie, on odchodzi albo powącha i straci zainteresowanie. Jedynym wyjątkiem są obskakująco-obszczekujące psy. Gdy Baldur widzi nadciągającego na niego z prędkością i warkotem na pysku psa, Baldur od razu odbiera to jako sytuację zagrożenia. No i oczywiście Kajtek podleciał, zaczął skakać wokół nas i ujadać. Baldur się zjeżył i spróbował odgonić woofaniem natręta. Właścicielka oczywiście jak zawszę stała parę kroków dalej i przyzywała psa, bezskutecznie, zamiast po prostu podejść i go zabrać. W pewnym momencie Kajtek wyrwał w stronę pyska Baldura ( Kajtek tak robi, doskakuje i odskakuje, przy czym nie gryzie ). Baldur też wyrwał do przodu i go uszczypnął. Piszę uszczypnął bo to naprawdę tak wygląda :lol: Nie rzuca się całą paszczą, tylko przednimi zębami tak przyszczypuje. Tak jak niektóre psy ciągną za koszulkę. Oczywiście krwi nie było, Kajtek nawet się nie przejął, tylko dalej robił swoje. Właścicielka wreszcie podbiegła, zapięła psa i z japą na mnie :diabloti: że ona wszystko widziała, że mój pies chciał pogryźć jej psa itp. Stwierdziła, że skoro on gryzie to powinien chodzić w kagańcu, że ona to zgłosi. Odpowiedziałam, że proszę bardzo, że z chęcią poinformuję SM, że Kajtek lata luzem i bez kagańca, że zaczepia inne psy i właścicielka nie panuje nad psem. Mam na to wielu świadków. Kobieta odeszła, mamrocząc coś pod nosem. Jak mnie wkurzają takie baby. No ale oczywiście według niej Baldi powinien chodzić w kagańcy, żeby jej piesek mógł spokojnie drażnić mojego bez żadnych konsekwencji i żeby mój był bez możliwości obrony :shake:

Link to comment
Share on other sites

Fatalny okres na wychodzenie z psem... Idę sobie spokojnie chodnikiem z Psicą. Za nami idą sobie starsi państwo, tacy bardzo dystyngowani z "yorkiem, takim widzi pani, rasowym, nie, nie ma rodowodu". Oczywiście jorasek bez smyczy. Podleciał do Mikry raz - oburczała go, więc odszedł. Podbiegł drugi raz - warknęła porządnie, odszedł, państwo już jakieś komentarze o niemiłych psach rzucają, ja grzecznie proszę o zabranie psa na smycz - "Nie mamy". No, to kiedy pies po raz trzeci podbiegł, a Mikra prawie piany na pysku dostała - zamarkowałam kopa. Pomogło! Znalazła się smycz i obroża i okazało się, że nie trzeba za nami łazić! Alleluja, zaczynam wierzyć w cuda! ;)

Link to comment
Share on other sites

Serdeczne pozdrowienia dla Pana, którego terriery szkockie zaatakowały mojego psa :diabloti: Jako, że jestem "niemyślącą babą, która nie wiadomo gdzie się pcha z tym kundlem" następnym razem nie będę podduszać swojego psa na obroży trzymając jego pysk z dala od atakujących agresorów tylko pozwolę mu załatwić sprawę wewnątrzgatunkowo :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Fatalny okres na wychodzenie z psem... Idę sobie spokojnie chodnikiem z Psicą. Za nami idą sobie starsi państwo, tacy bardzo dystyngowani z "yorkiem, takim widzi pani, rasowym, nie, nie ma rodowodu". Oczywiście jorasek bez smyczy. Podleciał do Mikry raz - oburczała go, więc odszedł. Podbiegł drugi raz - warknęła porządnie, odszedł, państwo już jakieś komentarze o niemiłych psach rzucają, ja grzecznie proszę o zabranie psa na smycz - "Nie mamy". No, to kiedy pies po raz trzeci podbiegł, a Mikra prawie piany na pysku dostała - zamarkowałam kopa. Pomogło! Znalazła się smycz i obroża i okazało się, że nie trzeba za nami łazić! Alleluja, zaczynam wierzyć w cuda! ;)[/QUOTE]

no i widzicie, oto przykład, że z niektórymi nie da się inaczej, jak kopem.
mój pies nie ma problemów z innymi psami, ale to nie znaczy, że inne nie mają i nie muszę się tym przejmować :shake: szkoda, że tak wielu właścicieli otwiera oczy dopiero, gdy ich pupilek kończy w zębach większego pobratymca...

[quote name='awaria']Serdeczne pozdrowienia dla Pana, którego terriery szkockie zaatakowały mojego psa :diabloti: Jako, że jestem "niemyślącą babą, która nie wiadomo gdzie się pcha z tym kundlem" następnym razem nie będę podduszać swojego psa na obroży trzymając jego pysk z dala od atakujących agresorów tylko pozwolę mu załatwić sprawę wewnątrzgatunkowo :p[/QUOTE]

skoro tak powiedział, było puścić swojego 'kundla' i zobaczyć, jak zmienia się reakcja... :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Bo Ty z wilkiem po ulicy chodzisz i myślisz, że Ci wszystko wolno... :evil_lol:[/QUOTE]

No kurczę racja, nie pomyślałam :evil_lol: Chyba muszę się wyprowadzić na jakiś step daleki, z tą moją ''dziczą'' :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

To mój pierwszy w życiu bazar. Proszę, pomóżcie w podrzucaniu. A może i coś do poczytania znajdziecie?
[url]http://www.dogomania.pl/threads/213478-Ksi%C4%99gi-ksi%C4%85%C5%BCki-i-ksi%C4%85%C5%BCeczki-na-Sopockie-bideczki!-Do-18.09.2011-godz.-20-00?p=17509279#post17509279[/url]

Link to comment
Share on other sites

Dziś usłyszałam ofertę nie do odrzucenia:roll:
Podzszedł do mnie pewien pan i zaczął mi słodzić, jakiego mam świetnie wyszkolonego, wychuchanego i ślicznego pieska. Już wiedziałam co facet ma na myśli... Zaczął snuć historyjkę o jego "wybitnym wilczurze", aż w końcu doszedł do sedna: "piękne szczeniaczki by wyszły po pokryciu z tą suką, ludzie by takie kupili". Trochę się rozczarował, jak się dowiedział, iż Kleo jest po sterylce. "Przecież suka musi mieć szczeniaczki!" Postaliśmy 2 minutki, wytłumaczyłam, czemu suka jest po zabiegu, dlaczego nie chciałam szczeniaków. Zaskoczyłam się jak pan rzekł, że mam rację "w końcu dużo psów przez to trafia do schronisk". Tak też powiedziałam, że może dlatego moja sucz znalazła się w schronie. Może zrozumiał, o co mi chodziło:lol:
Co prawda, nie było to chamskie ze strony faceta, tylko jego brak wiedzy na temat psów i staromodne myślenie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Powinnaś robić karierę jako psycholog od psich właścicieli :D[/QUOTE]
Niee, no aż tak dobrze nie zajdę ;) Niestety większości ludzisk nie da się czegokolwiek wytłumaczyć. Nawet jak nie mają swojej racji, to i tak będą robić dalej swoje.. :/

Link to comment
Share on other sites

Niestety zgadzam się z Asią... od pół roku walczę z pewnymi ludźmi, żeby albo zaczęli pilnować swojego spanielka, albo oddali go w dobre ręce. Niestety, nie pomaga nic. Średnio 2-3 razy w tygodniu mam przyjemny spacerek z spanielkiem i SM, za każdym razem zostawiany jest mandat. Wszystko jak grochem o ścianę, już powoli nie mam na to siły.

Link to comment
Share on other sites

Wqrw wieczorny zaliczony, poszłam wyjątkowo przez osiedle, bo musiałam zajrzeć do babci po kilka rzeczy - w połowie drogi wesoła gromadka dzieci 7-8 lat i moja ukochana labka :diabloti: Od razu chciała wyrwać się do Buca, dzieciak złapał ją milimetry przed przejeżdżającym jej przed nosem samochodem, drugi skomentował, że Dejzi już ostatnio raz prawie wpadła :roll: jednak złapanie labki w niczym nie pomogło, bo chwilę później przeholowała dziewczynkę na obroży jakieś 10 metrów do nas i radośnie pac Buca łapą w głowę - typowe dla niej labie powitanie. Buc się spiął i warczy, dzieciak się siłuje, wkurviłam się maksymalnie i owrzeszczałam dzieciaka, i kazałam pozdrowić mamusię, która też go na smyczy utrzymać nie umie (dlatego pewnie go puszczają, btw dzieciaki teraz nawet smyczy ze sobą nie miały...).
Odciągnęli jakoś labkę, poszliśmy dalej, wracamy, a tu wesoła ferajna nas znów mija :mdleje: tym razem psa udało się jednak przypilnować dzięki dwójce dzieci uwieszonych do jego obroży niczym osobliwa wystawowa rozeta; inna sprawa że teraz się nie wyrywał, bo jakby chciał, to pewnie by i tą dwójkę po ziemi do nas przyciorał...
No ale to lab, laby mogą wszystko, mogą biegać samopas, zaczepiać wszystkich, nie muszą nawet mieć smyczy, właścicieli labów nie dotyczą przepisy i obowiązki właścicieli psów :roll: przynajmniej takie odnoszę wrażenie u mnie na osiedlu.

Link to comment
Share on other sites

Tak, tak, tak
[QUOTE]No ale to lab, laby mogą wszystko, mogą biegać samopas, zaczepiać wszystkich, nie muszą nawet mieć smyczy, właścicieli labów nie dotyczą przepisy i obowiązki właścicieli psów przynajmniej takie odnoszę wrażenie u mnie na osiedlu [/QUOTE]Szkoda, że o tym nie wiedziałam, bo do dziś dnia zamiast dać się wyszaleć swoim psom przed blokiem ładuję swoje psy w samochód i jeździmy nad wodę za Wrocław albo chodzimy jakieś 1,5 km na łąki żeby wybiegać psiaki - sama przyjemność, bo ja serio to lubię. Ćwiczymy, psy aportują, szukają, bawimy się w chowanego, szukanie itp...Wracamy po takim spacerze zrąbane jak konie po westernie.
Laby nie mogą wszystkiego, nie mogą biegać samopas, muszą chadzać na smyczy, właścicieli labradorów dotyczą te same przepisy co wszystkich innych właścicieli psów. Rażą mnie Martens czasami Twoje posty, bo mając na swoim osiedlu Dejzi piszesz o labradorach i ich właścicielach. Jedna wizyta u właścicieli, SM może załatwi sprawę?
Przepraszam, napisałaś, że chodzi o labradory u Ciebie na osiedlu - zwracam honor
Swoją drogą jako właścicielka psów "taranujących wszystko co stoi na ich drodze", "skaczących na plecy" itp. - zgadzam się, moje psy pewnie niejedną mrówkę czy konika polnego doprowadziły do śmierci! Niemniej jednak będąc w pełni władz umysłowych, a przynajmniej tak mi się wydawało (bo znam swoje psy) w pełni świadomie wzięłam na dt, psiaka tu z dogo (maleńtasa z niezdiagnozowaną chorobą - kości, stawów, generalnie z czymś na pierwszy rzut oka poważnym ).
Proszę : [URL]http://www.dogomania.pl/threads/201567-Gizmulec-odnalazl-swoje-ds[/URL]!
Post 182 ( filmik zabawa z labradorem). Do dziś dnia nie wiem czemu moja Teq nie staranowała maleńtaska...
No ale cóż, gdzieś to mam, może po postach ludzi nienawidzących laby i wiedzących do czego te psy są zdolne będę miała mniejszy problem z podbiegaczami i obszczekiwaczami. Bo może w końcu ktoś pierwszy złapie swojego psa na smycz i ustąpi mi miejsca. Bo jak na chwilę obecną robię to ja.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie wiem, dlaczego właściciele yorków i labów, psów bardzo popularnych, tak bardzo oburzają się na takie komentarze, jak ten przykładowy Martens. Rany, rzeczywistość jest nieubłagana, tak jest w większości przypadków i nie ma się co oszukiwać i oburzać. Odpowiadając w ten sposób, Klauzunka, sama jakby wliczasz się w posiadaczy tych niewychowanych psów.
Sama mam yorka, a nie przejmuję się tym, że większość ludzi nie darzy ich sympatią, ponieważ potrafię przyjąć do wiadomości jak zachowuje się większość psów pokrzywdzonych przez swoją popularność. Dla mnie ważne jest to, że mój pies 'działa' jak należy i nie ma się co spinać.

Link to comment
Share on other sites

No i ja właśnie miałam dzisiaj takie spięcie z labem :roll: ( bez urazy ). Idę z psami jak zawszę na nocny spacer o 23. Tamlina prowadzę na 10 metrowej smyczy, zwiniętej na krótko, żeby ją rozwinąć dopiero na łące, w lewej dłoni. Baldura trzymam na zwykłej smyczy w prawej dłoni, z którą zawszę go na tej łące w nocy puszczam ( Baldur jest bowiem stuprocentowo odwoływalny :) w przeciwieństwie do Tamiego ). Trzymam ich więc i idę dróżką, gdy nagle na jej końcu widzę grupę 5 ludzi, elegancko ubrani, w średnim wieku, wyglądali jakby wracali od kogoś i właśnie się żegnali. Nagle przystanęłam bo Tamlin się ''usztywnił''. Patrzę, a zza nóg ludzi wychodzi wolno puszczony biszkoptowy, ewidentnie utyty labrador. Stałam jakieś 10 metrów od nich. Miałam zablokowaną drogę wprzód. Ludziska mnie zauważyli więc pomyślałam ( ach ta naiwność :roll: ), że zapną labka. Skąd. Labek radośnie ruszył w naszym kierunku, równie radośnie poszczekując . Tamlin szczeknął, na co Baldurowi uruchomiła się lampka ''aha Tami daje głos, znaczy trzeba go obronić przed obiektem z przodu'', zjeżył się więc i zaczął swoje odstraszające woofanie. Labek przestał być radosny i zaczął powarkiwać, dalej zmierzając ku nam. Nagle przystanął, po czym skoczył w naszym kierunku, wprost pod moje nogi :angryy:. Moje psy zaczęły wówczas szarpać jak szalone. Gdybym miała obie na krótkich smyczach to pewnie bym sobie jakoś poradziła ( nie takie sytuacje się zdarzały ), ale ciężko operowało się tą 10-metrową. Psy się skotłowały, próbowałam cofać w tył, ale labek zaraz przyskakiwał ponownie. Ludzie odwrócili się i ...zaczęli się śmiać, jak zabawnie wyglądam ( komentarze były głośne :angryy: ). Zaczęłam wołać, żeby zabrali psa, a oni ... w jeszcze większy ryk :mad:. Jeden z tych ''eleganckich'' panów, zawołał nawet ''dalej Nitro, pobaw się z pieskami'' :mad::mad:. Ale się wkur...am. Dawno nie wpadłam w taką furię. Pomyślałam : mam dwa wyjścia, albo kopnąć psa, żeby go odgonić, ale puścić moje psiska, któe urywały mi ręce. Stwierdziłam, że to pier...le i jak tym ludziom tak zależy, to niech Tamlin z Baldurem zeżreją labka, jeśli mają na to ochotę. Puściłam je i już :diabloti:. Labek okazał się na tyle inteligentnym psem, że zorientował się iż przeciwnicy są wolni, i zrobił taktyczny odwrót. Tamlin dopadł go sekundę później, przywalił do ziemi całym ciałem i rozpoczął zabiegi mające na celu pokazanie labkowi gdzie jest jego miejsce ( zapewniam, że bez użycia zębów, choć wyglądało oczywiście jakby było inaczej :p). Baldur stanął obok i jak prawdziwy bodyguard pilnował, żeby nikt Tamlinowi nie przeszkodził, groźnie woofając :diabloti:. Ludziska nagle postanowili zareagować :diabloti: Jedna z kobiet zaczęła krzyczeć do jednego z mężczyzn, że ''te kundle zaraz zagryzą Nitra''. Facet zaczął z paniką w głosie krzyczeć, żebym złapała psy. Ja stałam i teraz to ja się śmiałam ( tyle, że w duchu ). Stwierdziłam, że przecież Nitro miał się ''pobawić z pieskami''. Minęły jakieś 3 minuty. Ludziska krzyczeli, ja dalej stałam, jedna kobieta płakała, podejść i rozdzielić się bali, mimo wszystko wilczak i haszczak budzą pewien respekt :p. W pewnym momencie, labek poddał się totalnie Tamlinowi, zaczął lizać go po sznupie itp. Tamlin chwilę jeszcze go przytrzymał, po czym usatysfakcjonowany wypuścił labradora spod siebie. Labek z podkulonym ogonem dalej lizał go po sznupie, po czym chwilę postał przed Tamim, i powoli, spokojnie ruszył do właścicieli. Ci drżącymi rękami zapieli go na smycz, kobieta upewniła się, że pies naprawdę żyje i nie jest ranny :diabloti: po czym o dziwo w milczeniu ludziska poszły dalej. Spokojnie zwinęłam smycz Tamlina, zawołałam Baldura i dalej ruszyłam w kierunku łąki. Mam nadzieję, że ci Deb..le czegoś się nauczyli. Chociażby tego, że ten się śmieje kto się śmieje ostatni :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

omry - ale o co kaman...? Jaka rzeczywistość - labradory i yorki to odsetek psów. Nie wierzę, że na świecie tylko laby i yorki sieją zamęt. Jaka nieubłagalna rzeczywistość? Nieubłagalną rzeczywistością jest fakt, że niestety większość psów - podbiegaczy, obszczekiwaczy, agresorów - to kundelki. Jeśli dochodzi do pogryzienia przez jakąś rasę to od razu leca komentarze, że na bank pies był w typie. Do czego zmierzam.
Ogólnie się pisze o labradorach więc ja ogólnie odpowiadam. Czy fakt, że ktoś pisze o labradorach a ja podważam jego opinię stawia mnie na równi z wszystkimi podbiegaczami, obszczekiwaczami i agresorami na świecie? Zastanów się co napisałaś. Poczytaj moje posty, zobacz co piszę o swoich i innych psach, zobacz jak podchodzę do sprawy a dopiero potem komentuj. Mało razy pisałaś, że Twój rotek jest do rany przyłóż i nie skrzywdzi muchy a ludzie odciągali swoje psy, bo niby masz psiego mordercę itd... Ja się nigdzie nie wliczam i z niczym nie utożsamiam, ale uogólnienie: labrador - to zło koniecznie a ich właściciele to odrębna grupa wśród psiarzy. Daje mi do myślenia. To nie są komentarze wymierzone we mnie. Ja się nie denerwuję z ich powodu, wiem na co stać moje psy i argumentuję. Ty się śmiejesz jak ludzie reagują na rotki, podając przykład swojego psa -ja robię to samo podając własne przykłady. Normalna wymiana postów. Tak do tego podchodzę.

Link to comment
Share on other sites

Merrick, też bym tak zrobiła, gdybym tylko mogła. :D
Do mnie jak podbiegają 'podbiegacze', to mam trochę problem. Nie wkurzam się, jak znam wolno biegającego burka, albo jak pies jest pod opieką, ale jak podbiegnie jakiś obcy pies bez kontroli to mi się to nie uśmiecha. Torika nie lubi natrętów, toleruje tylko kilka psów (psy chłopaka, kilka psów sąsiadów i kilka osiedlowych wolno biegających), a tak to nie życzy sobie kontaktów i gdy pies nachalnie ją obwąchuje to w ruch idą jej ostre ząbki. Co wtedy zrobić? Torikę na ręce, co może potęgować jej niechęć do psów, czy pozwolić jej działać? Różnie, bo trochę boję się jej pozwolić działać, gdy podbiegacz jest sporych rozmiarów. Wtedy nie mam wyjścia i hop na rączki.
A co do Iwana.. Ten to kocha wszystkie psy. Czasem na spacerze jakiś się przypałęta i idzie za nami. Nie znam psa, właścicieli brak, więc nie bardzo chcę, by Iwan jakoś bardziej z nim się zaprzyjaźniał. Odganianie nic nie daje, a na Iwana nie mam co liczyć. No cóż..

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...