Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='gops']do nas dzisiaj leci mały pudelek sąsiada max 4kg a sąsiad krzyczy "mój nic nie zrobi , proszę się nie bać " :evil_lol: owszem bałam się ale o jego psa bo moja suka mogłaby go nieźle uszkodzić kagańcem .
a pudelek nie raz już do nas podlatywał i atakował moją sukę , i za każdym razem muszę chować psa za nogi bo mimo że ma na sobie kaganiec takiego małego pieska może uszkodzić , a sąsiad tego nie rozumie niestety. [/QUOTE]

A dlaczego nie pozwolisz się Misi pobawić (z) pieskiem, przecież [I]on nic nie zrobi[/I] :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']A dlaczego nie pozwolisz się Misi pobawić (z) pieskiem, przecież [I]on nic nie zrobi[/I] :diabloti:[/QUOTE]
raz nie zdążyłam psa schować za nogi i się trochę pobawiły ,a najlepiej że byłam sama nikogo wkoło kto by mi pomógł a pudelek wojowniczy (nie chciał uciec tylko walczył dzielnie) ;) kilka razy dostał kagańcem i uciekł ale nie zraził się i nadal nam podbiega :roll: a ja się zwyczajnie boję żeby moja mu krzywdy nie zrobiła . nie chce mieć żadnego psa na sumieniu :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='KarinaK83']też tak pomyślałam jak przeczytałam post Balbiny12, pies atakuje, pańcia nie reaguje to kopa profilaktycznego :mad:[/QUOTE]

Mimo wszystko nie mam sumienia :shake:Chętniej bym tego kopa dała właścicielce nwet dużo bym nie musiała celować bo pani była duuuuuuża:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Szczerze mówiąc, jak obcy puszczony luzem pies próbuje użyć zębów na mnie albo na moim psie to jakoś skrupuły mi się kończą...[/QUOTE]

Dokładnie. Tym bardziej, jeśli atakuje mi psa. Ja to tam pół biedy, ale żaden niewychowany pies nie będzie się rzucał na moje..

Link to comment
Share on other sites

Jestem właścicielką znienawidzonej tu na dogo rasy - mam dwie labradorki (dla dociekliwych mają rodowody). Moje sunie są dobrze ułożone, nie są agresywne. Codziennie jeden z ich spacerów trwa około 2 godzin- psy biegają, kąpią się w rzece i bawią. Jedna z nich Lola (adoptowana ponad rok temu w wieku 3,5 roku) od zawsze chodzi przy nodze bez smyczy (zanim zaczniecie się bulwersować zaczekajcie). Jest odwoływalna, nie podbiega do psów, zawsze podąża za mną. Nawet na terenie gdzie może swobodnie biegać, dopiero na hasło "śmigaj" odrywa się od mojej nogi i szaleje. Druga sunia jakkolwiek również przychodzi na komendę to nie jest aż tak posłuchana więc na spacery osiedlowe chadza na smyczy. Na osiedlu mijamy dużo podbiegaczy, obszczekiwaczy i co z tego? Moje psy są na tyle zrównoważone, że nic sobie z tego nie robią. Z resztą i mi to nie przeszkadza. Bo zawsze jestem na posterunku gotowa bronić swoich psów. Co innego z psami na smyczy - jak widzę, że ktoś nie chce spotkań z moimi psami, boi się - schodzę z drogi, robię miejsce i vice versa. U mnie na osiedlu jest jakieś takie niepisane prawo - nikt nie jest lepszy ani ważniejszy. Wycofuje się z psem ten, kto ma tu temu lepsze pole manewru.
Oczywiście są czarne kwiatki - przed spuszczanym luzem pseudo owczarkiem musiałam zamykać się z psami na placu zabaw (ten pies jest dość agresywny, facet go puszcza luzem, zaatakował a ja nie miałam gdzie uciec). Zaatakował mnie i moje psy o nieba... - ale to był golden. Rzucił się najpierw na Lolę, przewrócił ją, ja psa za skórę, ściągnęłam go. To ten natychmiast rzucił się na Teq. Właściciel totalnie nie radził sobie z psem.

Jedynie czego unikam - to psów rasy bullterier. Dwa razy miałam przykrą historię z tą rasą. I w obu przypadkach sami właściciele mnie prosili o możliwość przywitania się piesków. Dzięki bogu, że byli czujni i bardzo odpowiedzialni.
Za trzecim razem już nie byłam taka wyrozumiała. Wysiadam z psami z samochodu, za parkiem sołtysowickim nad Widawą. Moje psy na smyczach dopadają nas dwa bulki. Dwa bullterierki-dwie właścicielki - nauczona doświadczeniem proszę o złapanie tych psów na smycze.
W odpowiedzi słyszę to młode psy- są nieagresywne, hahaha, hihihi, nic nie zrobią, chcą się przywitać, jakie komentarze szły jak nalegałam.....

szkoda słów.

Link to comment
Share on other sites

Klauzunka, jesteś nie na czasie - podobno to yorki są najbardziej znienawidzone na dogo :lol: A co do labradorów - baaaaardzo rzadko widzę prawdziwe, nie spasione i nie rozbestwione, to fakt. Ale znam też kilka normalnych, usłuchanych - zawsze z rodowodami. Ot, moda na rasę...

Link to comment
Share on other sites

Klauzunka trochę przesadzasz z tą znienawidzoną rasą ;). Mam wrażenie, że wiele osób nie lubi tutaj nie labków jako takich, ale labradorów niewychowanych. Ja sama osobiście z doświadczenia patrzę baardzo podejrzliwie na labki i yorki, ale jeśli psiak jest dobrze wychowany to jeszcze zacznę właściciela po rękach za to całować :P.

Link to comment
Share on other sites

Poszukuję leków na zbicie ciśnienia:angryy: Stoję z Suczą - waga 6,5 kg, trauma poschroniskowa, boi się innych psów - pod sklepem, czekam na kumpelę. Podbiega do nas coś dość dużego, onkowatego i młodego. Oczywiście, zachęcanie do zabawy, skakanie po grzbiecie, nos w tyłku i chyba wszystko naraz było zrobione, bo psina szybka była. Mnie wmurowało. Jakaś babka, 100 metrów dalej na pseudołączce sunię odwołała. 2 minuty, sunia z powrotem przy nas. Babka po kolejnej minucie się zorientowała, że jej psica zwiała, znowu woła. Psica pobiegła do babki. Ale mi się cierpliwość skończyła - wygarnęłam, co myślę o puszczaniu psa bez smyczy, jeśli odbiega i do tego biegnie przez ulicę:angryy: Ale co się Mikra strachu najadła to już jej... :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Taak, nie dziwię się, że wkurza jak 40kilo skacze po 25, ale ja mam jeszcze 'zabawniej' - w moim ulubionym parku chodzi czasem idiotka z pseudo labem, pies zaczepia i gania WSZYSTKO. Jak mój 5,5 kilo pies jest luzem (pilnuje się, psy w parku mija bez zaczepki), to na prośbę o zabranie psa słyszę kpiące "twój też luzem, więc się nie czepiaj!" A że jej bydlę goni przerażonego malca, to jej nie obchodzi. Ze zwykłej empatii, bo o kulturze nie ma co marzyć, powinna go odwołać.[/QUOTE]Dlatego jednak fajnie jest mieć dużego psa, który wygląda jak niedźwiedź i budzi lęk oraz zakłopotanie u ludzi. Zawsze sami brali swoje psy od Cezara (bouviera). Od Nory (ONki) w sumie też, ale rzadziej. A sunia była po wypadku, miała sparaliżowany ogon i dostawała piany na pysku, jak tylko coś do niej od tyłu podleciało. Gdy się pojawił Cezar, problem znikł... albo stawał pomiędzy nią a "atakującymi" psami, albo raz szczeknął i same uciekały. O ile wcześniej spanikowany pan lub pańcia, z wrzaskiem ich nie zabrali. :P

Link to comment
Share on other sites

Za nami właśnie galopowało szczekające... dziecko :-? Zu nie lubi dzieci generalnie, ale że jest pod moją ścisłą kontrolą na co dzień jako takiego problemu z dziećmi nie mamy... a tu takie coś. Minęłyśmy panią z napalonym "jurkiem" (w zamierzeniu to miał być york, a co wyszło to wyszło :lol:), dziecko pod opieką owej pani, po przejściu paru kroków słyszę, że coś piskliwie szczeka - myślę, jurek pewnie. Odwracam się a tam dziecko :roll: Mówię ostro, że mój pies gryzie. Zero reakcji, kobieta wymruczała pod nosem: "No uspokój się, hehe, hihi". Odwracam się z zamiarem odejścia, dzieciak znowu swoje, więc zawróciłam na pięcie już podirytowana z bulgoczącym psem i patrzę na dzieciaka, a ten się uśmiecha głupkowato. Opiekunka znowu: "uspokój się, hehehehe". Powiedziałam, że jak mu w końcu jakiś pies wygryzie tyłek to będzie raczej mniej śmiesznie i poszłam. Borze szumiący, obyśmy już więcej nie spotkały tego wesołego trio w takim składzie, bo nie ręczę za siebie. A później ludzie się dziwią, skąd tyle pogryzień :wallbash: :wallbash: :wallbash:

Link to comment
Share on other sites

No fakt, dzieciarnia ostatnio równie rozbestwiona jak psy. Chyba to ciągle pokłosie mody na bezstresowy chów. I na odwrót, jak kto ma dobrze ułożone psy to i dzieci grzeczne aż miło.

W sumie to czasem mam ochotę ludziom, którzy mnie proszą o poradę "jak zrobić, by pies tak nie ciągnął", zaproponować, że i do dzieci dam im parę dobrych rad. ;P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Ja to tam pół biedy.[/QUOTE]
No mnie bardziej wkurza jak mi pies skacze po nogach i następny tydzień wyglądam jakbym z psychiatryka wyleciała z całymi nogami obdrapanymi:cool3:albo jak mi jakiś pies próbuje podgryźć np. kurtkę.Psa zazwyczaj biorę na ręce i cały atak jest na mnie skierowany co mnie średnio satysfakcjonuje no ale cóż:shake:

Link to comment
Share on other sites

Moje labki nie są krystaliczne. Dużo wody upłynęło zanim Lola (ta adoptowana, najpierw była u mnie na bdt-2 m-ce) zaczęła akceptować Tequilę (rezydentkę). Rzucała się na nią nawet bez powodu. A teraz jak jej nawet Teq na głowę nasika to tej wydaje się, że deszcz pada. I vice versa.
Stworzyłam dwa ciapexy (w moim wolnym tłumaczeniu - wychowałam dwie ciapy), które to ja muszę bronić.
Nie mam nic przeciwko yorkom czy innym podbiegaczom. Bo nawet jak już te z tych odważniejszych dają się powąchać - to Tequila czy Lola wąchając=wsadzając nos, podnoszą całego psa - odważne te maleńtasy:loveu:
Kiedyś mieszkała koło mnie dziewczyna, która miała dwa yorki. Podczas zabawy połowa yorka ginęła w pysku Teq (Loli jeszcze nie miałam). Psy szalały jak opętane - york z labem....dziwnie to brzmi ale tak było.

Ja doskonale rozumiem właścicieli psów problematycznych - nie wszystkie psy muszą kochać inne! Ale prawda jest taka - nie wieszajmy psów na psy. Nie dyskryminujmy ras. Za fraki takiego nieodpowiedzialnego właściciela i jechanka po nim!!!! Żaden pies nie ma prawa podbiec do Twojego psa będącego na smyczy i go terroryzować. Będąc za miastem z każdej odległości odwoływuję swoje psy, zawsze pierwsza zapinam je na smycz. W mieście, na osiedlu robię miejsce...żadna ujma!
Podbiegacze na serio mogą dać się we znaki. Póki co mi to teraz na obecnym etapie socjalizacji psów wisi -ALE LUDZISKA PROWADZAJCIE SWOJE PSY NA SMYCZY, NIE PUSZCZAJCIE ICH LUZEM !
Tak sobie myślę - Wasze psy mają po 5-10 kg. Moje 30-40 kg i jakby tak nie lubiły innych psów i miałabym mieć problem z podbiegaczami to makabra!!!!!

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
[INDENT]Poszukuję leków na zbicie ciśnienia[IMG]http://www.dogomania.pl/threads/142760-Jak-reagujecie-na-chamstwo-innych-psiarzy-2/images/smilies/anger.gif[/IMG] Stoję z Suczą - waga 6,5 kg, trauma poschroniskowa, boi się innych psów - pod sklepem, czekam na kumpelę. Podbiega do nas coś dość dużego, onkowatego i młodego. Oczywiście, zachęcanie do zabawy, skakanie po grzbiecie, nos w tyłku i chyba wszystko naraz było zrobione, bo psina szybka była. Mnie wmurowało. Jakaś babka, 100 metrów dalej na pseudołączce sunię odwołała. 2 minuty, sunia z powrotem przy nas. Babka po kolejnej minucie się zorientowała, że jej psica zwiała, znowu woła. Psica pobiegła do babki. Ale mi się cierpliwość skończyła - wygarnęłam, co myślę o puszczaniu psa bez smyczy, jeśli odbiega i do tego biegnie przez ulicę[IMG]http://www.dogomania.pl/threads/142760-Jak-reagujecie-na-chamstwo-innych-psiarzy-2/images/smilies/anger.gif[/IMG] Ale co się Mikra strachu najadła to już jej... [IMG]http://www.dogomania.pl/threads/142760-Jak-reagujecie-na-chamstwo-innych-psiarzy-2/images/smilies/icon_frown.gif[/IMG]
[/INDENT][/QUOTE]

Nie szkoda pracy, jaką wkłada się w psa z lękami...? Nie szkoda zaufania do przewodnika, które pies traci po takim spotkaniu? Wymagajmy wiele od naszych psów, wymagajmy spokoju przy spotkaniach z innymi futrami, wymagajmy obojętności wobec nich. Ale do jasnej Anielki - my musimu zapewnić im poczucie bezpieczeństwa! Skoro chcę być przewodnikiem dla mojego psa, moim [U]obowiązkiem[/U] jest dać mu pewność, że nie dopuszczę do tego, by czuł się przy mnie choćby niekomfortowo z powodu innego psa (albo człowieka), nie mówiąc o tym, by zrobił mu jakąś krzywdę. Nie mam żadnych oporów - każdy pies który chce bez kontroli podejść do mojego, zostanie odesłany w diabły - wszystko jedno, czy wystarczy presja psychiczna, czy będę musiała mu sprzedac kopa. Jeśli nie zadbam o to, będę sie czuła dupą wołową, nie przewodnikiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yamayka']Nie szkoda pracy, jaką wkłada się w psa z lękami...? Nie szkoda zaufania do przewodnika, które pies traci po takim spotkaniu? Wymagajmy wiele od naszych psów, wymagajmy spokoju przy spotkaniach z innymi futrami, wymagajmy obojętności wobec nich. Ale do jasnej Anielki - my musimu zapewnić im poczucie bezpieczeństwa! Skoro chcę być przewodnikiem dla mojego psa, moim [U]obowiązkiem[/U] jest dać mu pewność, że nie dopuszczę do tego, by czuł się przy mnie choćby niekomfortowo z powodu innego psa (albo człowieka), nie mówiąc o tym, by zrobił mu jakąś krzywdę. Nie mam żadnych oporów - każdy pies który chce bez kontroli podejść do mojego, zostanie odesłany w diabły - wszystko jedno, czy wystarczy presja psychiczna, czy będę musiała mu sprzedac kopa. Jeśli nie zadbam o to, będę sie czuła dupą wołową, nie przewodnikiem.[/QUOTE]
Może i masz rację. Ale młode było tak nadaktywne, że nie mogłam trafić z kopem. Oczywiście na tupanie nie reagowało... Wrzeszczeć nie chciałam, bo moja Sucz boi się wrzasków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klauzunka']nie kopie się psów !!!!!!!!!!!!![/QUOTE]
Teoretycznie nie. Praktycznie - co mam zrobić, skoro tupanie i odganianie w sposób bez użycia siły zawiodły, a pies mi ze strachu szaleje, gryzie, warczy, pluje i nieomal sika pod siebie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klauzunka']nie kopie się psów !!!!!!!!!!!!![/QUOTE]

Zawsze i wszędzie? A jak kilka lat temu pewien ast chciał odgryźć głowę psu mojej rodziny, to miałam na to patrzeć, czy co robić? Walenie z pięści w łeb przez dwóch sporych chłopów nie zdawało rezultatów. Postaw się w tej sytuacji :)

Link to comment
Share on other sites

Skąd ja to znam. Ja na serio miałam problem z tą biszkopciarą z avatarku - Lolą. Nie wiem jak Twoja psica ale może jakiś wzmożony aspekt smakołykowy zadziała. Ja wypychałam kieszenie pokrojonymi parówkami. One bardzo pachną. Podbiegacz i Lola dostawali. Emocje opadały.

Omry ok - ja za swoimi psami w ogień, ale Litterka pisze o młodym psiaku. Ja nie jestem weekendową pańcią - to nie są moje pierwsze psy - teraz te moje psy to maksymalne ciapy. Miałam sytuacje podbramkowe. Ale tu chyba nie o zagrożenioe życia chodziło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klauzunka']Skąd ja to znam. Ja na serio miałam problem z tą biszkopciarą z avatarku - Lolą. Nie wiem jak Twoja psica ale może jakiś wzmożony aspekt smakołykowy zadziała. Ja wypychałam kieszenie pokrojonymi parówkami. One bardzo pachną. Podbiegacz i Lola dostawali. Emocje opadały.[/QUOTE]

Gorzej, jak podbiegacz postanawia się poczęstować a nasz własny pies postanawia bronić żarcia. Wtedy to już odlot totalny. I nie zgodzę się z tym, że nie kopie się psów - czasem po prostu nie ma wyjścia. Bardzo lubię psy, ale swojego psa bardzo kocham i nie będę z niego robić szmatki, bo "psów się nie kopie". Psów się też nie puszcza wolno, zwłaszcza jak mają właściciela w zadzie, psów się nie "socjalizuje" na chama mając w pupie cały świat, psy się szkoli tak, aby były bezpieczne względem otoczenia i normalne. Tylko jakie to ma przełożenie na rzeczywistość?

Link to comment
Share on other sites

Mi ciocia podpowiedziała pomysł, że jak podbiega dziecko, czy mały, nieagresywny piesek, to trzeba po prostu na ręce wziąć tego upierdliwca a swojego psa faszerować nagrodami. Dla mnie to lepsze rozwiązanie, bo H. i nasz towarzysz są w małej odległości, ale nie ma bezpośredniego starcia między nimi, więc mogę ją przyzwyczajać do różnego typu sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Soko w wypadku mojej suki byłoby to najgorsze z możliwych rozwiązań - nie pozwala obcym psom do mnie podejść... Już prędzej będzie spokojna jak psiak próbuje ją sprowokować niż jak obcy pies będzie leciał do mnie lub mojego dziecka.
Swoją drogą po wieeelu przebojach z charakterkiem mojej dziewczynki i ponad 3 latach pracy obecnie jest cięta tylko na 2 psy - sukę jamnika od sąsiadów, która kiedyś wbiegła do MOJEGO mieszkania i rzuciła się na Birmę oraz pewnego niedużego kundelka, który chciał mi zaatakować syna. Cała reszta psów po za bezpośrednim kontaktem [gdzie co najwyżej kończy się warczeniem, ale i to powoli co raz rzadziej] jest mniej lub bardziej ignorowana. Jestem z tego dumna, bo po wzięciu ze schroniska kudłata chciała zagryzać wszystkie podchodzące do niej psy.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...