Jump to content
Dogomania

Ika - żywy trup - gorzej już być nie mogło - a jest cudnie w DS!


Nutusia

Recommended Posts

[quote name='Nutusia']To jest mega zapalenie - hektolitry ropy się stamtąd wylewały. Przy zabiegu sterylizacji uszy były czyszczone i pomimo narkozy Ika wyła z bólu :( Zresztą najprawdopodobniej z powodu takiego stanu rzeczy Ika nie słyszy, a wczoraj nawet miałyśmy wrażenie, że momentami ma problemy z błędnikiem. Cały czas bierze antybiotyk, ale coś czuję, że bez ponownego czyszczenia w uśpieniu się nie obejdzie :([/QUOTE]
Oby nie gronkowiec czy pałeczka ropy błękitnej, źle się to leczy...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 589
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Nutusia, rozumiem, że Ika ma bardzo zadawniony problem z uszami...Są zagraniczne płyny do uszu, które bardzo wspomagają leczenie zapalenia uszu( oprócz antybiotyku). Nie wiem, czy ona miała zbadany ten syf w uszach pod względem wrazliwości na antybiotyk. Leczyłam wiejskiego psa w opisywanym przez Ciebie stanie. Juz nie tylko trzepał ciągle uszami ale kręcił się w kółko...Okazało się,ze ma najgorszą z mozliwych do leczenia bakterii. Był tylko jeden antybiotyk, bardzo drogi, wrazliwy na tę bakterię. Jednocześnie dostał butelkę jakiegoś płynu do uszu. Leczenie trwało parę miesięcy. Skoro cały czas leci jej ropa z uszu, to nie wiem, ale moze antybiotyk jest oporny na bagno, które Ika ma w uszach....Ona musi straszliwie cierpieć z powodu tych uszu...

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję jaanko :)

Tak, zachary - problem z uszami wygląda na bardzo, bardzo zadawniony :( Ika nie trzepie uszami, ani nie kręci się w kółko, choć momentami jakby miała problem z błędnikiem. Natomiast w uszach jest bagno, śmierdzi, boli i psina nie słyszy - i tu nie wiemy czy jest głucha trwale, czy jest szansa, że po doprowadzeniu uszu do zdrowia słuch powróci.

Rozmawiałam z Doktorem. Została pobrana zeskrobina z uszu i poszła do badania. Trzeba zrobić antybiogram, bo stosowany antybiotyk nie działa wystarczająco efektywnie. Jutro/pojutrze powinny nadejść wyniki.

Jutro Ika będzie miała zdjęte staplery. Jeśli się uda, zostanie lekko znieczulona i Doktor ponownie postara się wyczyścić uchole, a przy okazji prześwietli Ikę, bo utyka i nie jest to sprawa wenflonu, jak podejrzewałyśmy z Kasią (wenflon już wyjęty). Może mieć jakieś problemy ze stawami, a ostatnio przytyła i stąd może się brać ból. Jeśli nie uda się tego zrobić przed świętami - pojedzie do zdjęcia po świętach :) W piątek lub w sobotę już będzie można ją wykąpać - nareszcie przyniesiemy ulgę skórze, która swędzi z brudu i ran po kleszczach.

I właśnie w piątek lub w sobotę Ika przyjedzie do nas - co najmniej na święta. Jest to na razie takie połączenie planu A z planem B ;)

Państwo, którzy ją przywieźli do lecznicy szukają jej domu i ponoć pojawił się na horyzoncie ktoś, kto rozważa adopcję, ale decyzję podejmie dopiero po świętach.

Nie ma sensu, żeby Ika siedziała w piwnicy i wyła, bo lecznica będzie czynna w święta tylko doraźnie - w razie nagłego przypadku i wtedy nikt nie będzie miał czasu, żeby się nią zająć (oprócz nakarmienia i wyprowadzenia na chwilę na dwór). A my będziemy w domu, spokojnie będziemy sobie świętować w naszym domowym gronie, więc Ika będzie miała towarzystwo, a my czas dla niej...

A dalej?... Czas pokaże...

Link to comment
Share on other sites

Oj tam, oj tam...

Po tym, co się wydarzyło dziś rano, może się okazać, że zabranie Iki będzie po prostu koniecznością!

W drodze do pracy (dojeżdżamy ekspresówką S7), zauważyliśmy najpierw auto na prawym poboczu, a przy nim kobietę rozmawiającą przez telefon i wpatrzoną w jeden punkt, a zaraz potem, po lewej stronie, wijącego się w konwulsjach i szczekającego rozpaczliwie małego psiaczka, na przejeździe pomiędzy pasami.

Chwilę nam zajęła zmiana pasa z lewego na prawy i zjazd na pobocze. Gdy cofnęliśmy, zauważyłam, że zdążyły się już zatrzymać 2 kolejne samochody - jeden po naszej, drugi po przeciwnej stronie szosy (oczywiście nie ten, który psa potrącił!!!!!).

Złapałam matę ochronną z tylnego siedzenia i usiłowałam przejść przez 2 pasy szosy, po której gnały auta. Szybszy był pan z furgonetki, która się zatrzymała po przeciwnej stronie. Na szczęście, bo wijący się pies coraz bardziej zbliżał się do lewego pasa i sekundy dzieliły go od trafienia pod koła kolejnego nadjeżdżającego auta! W końcu udało mi się przebiec. Z panem z furgonetki nakryliśmy psa matą i "zebraliśmy" z jezdni. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na jakoś bardzo ciężko rannego. Miał zakrwawiony pyszczek. Natomiast cały czas szczekał jak opętany. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy z powrotem, do Nowego Dworu, do "naszej" lecznicy.

Z drogi dzwoniłam do Doktorów, żeby przyszli do pracy przed czasem, ale pies tak szczekał, że nie mogliśmy się dogadać... Gdy szczekał, na boki tryskała krew i wyglądało, że w aucie rozgrywa się jakaś krwawa jatka - cała boczna szyba spływała krwią...

W lecznicy Doktorzy natychmiast się nim zajęli. Przede wszystkim dostał zastrzyk przeciw wstrząsowy, na chwilę przestał szczekać, ale nie chciał "zasnąć". Wydawał z siebie bardzo dziwne dźwięki - jakby... gdakanie.
Jeśli chodzi o pyszczek, na pierwszy rzut oka nie ma tam jakiejś tragedii - krew była bardziej z powodu przygryzionego języka. Złamań też nie ma. Natomiast Doktorowi nie podobały się 2 rzeczy - to, że temperatura skoczyła do 42 stopni (a w takich przypadkach raczej mocno spada) i to, że podane leki długo nie chciały zadziałać (tzn. psiaczek nie mógł "usnąć"). Może to niestety wskazywać na najgorsze, czyli na uszkodzenie mózgu :(

Zostawiliśmy nieszczęśnika w lecznicy, jeszcze musieliśmy przejechać przez dom, bo całe spodnie i sweter miałam we krwi i pojechaliśmy do pracy... Mam dzwonić do Doktora po południu. Teraz pies będzie spał i czekamy jak zareaguje na leki. Czy uda się go uratować, okaże się dopiero, gdy się wybudzi...

A jeśli się wybudzi i będzie odpowiednio reagował na bodźce, czeka go dalsza diagnostyka, czy nie ma urazów wewnętrznych, a dalej... nie mamy co z nim zrobić :shake: Będzie musiał zostać w lecznicy, a co za tym idzie [B]Ika musi "zniknąć"[/B]... Psiaczek jest niewielki - pewnie trochę ponad kostkę, długawy, gładkowłosy - biały, w rude łatki.

Trzymajcie kciuki...

Aha, Ikę zabieramy w sobotę rano. Jeszcze ją w lecznicy wykąpiemy, żeby jej nie stresować pakowaniem do wanny u nas.

A teraz idę się napić kawy, bo jeszcze mi się ręce trzęsą....

Link to comment
Share on other sites

Ano ciekawe. Bo u nas to za normalnie nie jest ;)
Lesio - król haremu, który wszystko ma "w tyle", kompletnie fiśnięta, nie zdająca sobie sprawy ze swojej siły i masy Lili, szybsza od światła Kreska oraz chwilami zabawowa, chwilami wycofana Gapcia. I na deser kicia Helenka, która psów się nie boi, śpi w ich posłaniach, ale się z nimi za bardzo nie koleguje...

Link to comment
Share on other sites

Oooo! To podobnie jak u mnie. Tylko koty są dwa do "bandy czworga":evil_lol:...Najstarszy pies jest już głuchy więc ....robi, co chce, bo i tak nie słyszy naszych próśb o odpowiednie zachowanie:evil_lol:...a języka migowego nie rozumie;). Moi rodzice ciągle nam powtarzają, że jesteśmy "nienormalnym" domem:cool3:...ale przyjaciele dorosłej córki zawsze jej zazdrościli,że ma tyle "żywego inwentarza" w domu....

Link to comment
Share on other sites

Mam wlasnie podopieczna owczarke, ktorej leczy sie uchole. Najpierw byl zrobiony antybiogram, ktory wykazal, ze psica ma Proteus Mirabilus. Bakteria ta jest na wiele antybiotykow odporna.
W chwili obecnej psica dostaje Cerufoksyna, Xorimax500,Zinnat i do plukania Aurum3 a na zakonczenie plukania pare kropel Gentamycyna. Dosc drogie leczenie i sa male szanse na 100% wyleczenie. Ale walczymy, wlasciciel psicy widzi juz poprawe i to cieszy.

Link to comment
Share on other sites

Nie udało się... Malutki odszedł :(
Okazało się, że uderzenie było centralnie w główkę - nie miał żadnych innych obrażeń. Natomiast obrzęk mózgu tak duży, że pomimo kilkugodzinnego utrzymywania go w śpiączce farmakologicznej ciśnienie nie spadało. Gdy tylko leki zaczynały przestawać działaś, Maluszek wył i dostawał drgawek. Nie było sensu dalej go męczyć. Doktor zadzwonił do mnie i podjęliśmy jedynie słuszną w takiej sytuacji decyzję :(
Jedyne, co mnie pociesza to fakt, że udało mu się ulżyć w cierpieniu i nie odchodził godzinami przy drodze w niewyobrażalnych męczarniach...
Śpij spokojnie, Malutki...

Link to comment
Share on other sites

Śpij spokojnie piesku:-( Nutusiu...:calus:
Niestety ta droga jest straszna pod tym względem. Jakiś czas temu również zabierałam stamtąd ciałko niewielkiej, kudłatej suni... Leżała na środku drogi, między pasami a samochody przejeżdżały obok nawet nie zwalniając... Jedyne co mogłam dla niej zrobić to przełożyć ciałko trawę na poboczu aby nie zostało rozjechane...:-(

Link to comment
Share on other sites

A ja dopiero dziś czuję jak mocno go przyciskałam do siebie, żeby przestał się bać, żeby tak rozpaczliwie nie szczekał - mam regularne zakwasy mięśni ramion i klatki piersiowej...

Nazwałam go wczoraj Mikuś - niech ma chociaż imię...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...