Jump to content
Dogomania

Adopcja psa - skojarzenia, mity i oczekiwania


LadyS

Recommended Posts

Tak sobie czytam i czytam ten wątek, aż postanowiłam dodać swoje trzy grosze:lol: Mam adoptowanego psa, wprawdzie nie ze schroniska, tylko z boksu , gdzie trafił zgarnięty z ulicy. To nie jest mój pierwszy pies. Psy towarzyszyły mi w zasadzie od urodzenia, a żyję już na tym świecie dłuuuugo:evil_lol: Byłam przygotowana na problemy a trafił mi się cudowny psiak:loveu: Grzeczny, kochany, przyjażnie nastawiony do ludzi i innych psów, jednym słowem psi ideał:lol: Wszyscy mnie straszyli, sama się bałam ale na widok Filusia coś mi w sercu piknęło i jesteśmy razem już 2,5 roku. :multi: Nawet mój ojciec, który psów generalnie nie lubi, zakochał się w tym moim słodziaku:diabloti: Reasumując, powiem tak, adopcja psa jest jak totolotek, ja akurat trafiłam szóstkę:evil_lol: Wychowywałam też psa od szczeniaka i tutaj akurat jest tak jak z dzieckiem,człowiek się stara, najlepiej jak potrafi, a co z tego wyrośnie to się dopiero okaże...:crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 169
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Smyczek, sorki, ale.... nie wierzę w aż takiego pecha. Pytanie, czy na pewno problem tkwił w psach. Niestety zbyt często - jak już pisałam - własne błędy tłumaczymy "winą" i "spaczeniem" psa.

Owszem, może się zdarzyć pies z faktycznym poważnym problemem, ale nie kilka razy pod rząd- chyba w totka łatwiej trafić ;)

Żeby było zabawniej, najgorsze psy, jaki mi się trafiły w czasie prowadzenia tymczasu i wogóle zycia, to były psy z domów, nie po przejściach, i niekoniecznie ze schroniska, oraz szczeniak wychowany od urodzenia..... a najlepsze- to były psy z ciężkich warunków, z łańcucha, z budy, pobite, głodzone, pogryzione prawie na śmierć....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Smyczek, sorki, ale.... nie wierzę w aż takiego pecha. Pytanie, czy na pewno problem tkwił w psach. Niestety zbyt często - jak już pisałam - własne błędy tłumaczymy "winą" i "spaczeniem" psa.

Owszem, może się zdarzyć pies z faktycznym poważnym problemem, ale nie kilka razy pod rząd- chyba w totka łatwiej trafić ;)

Żeby było zabawniej, najgorsze psy, jaki mi się trafiły w czasie prowadzenia tymczasu i wogóle zycia, to były psy z domów, nie po przejściach, i niekoniecznie ze schroniska, oraz szczeniak wychowany od urodzenia..... a najlepsze- to były psy z ciężkich warunków, z łańcucha, z budy, pobite, głodzone, pogryzione prawie na śmierć....[/QUOTE]

Żaden szczeniak nie jest czystą kartą, co się często wciska ludziom. Prawda jest taka, że jak ktoś chce mieć psa ułożonego, posłusznego, fajny materiał do pracy, na którym można zdobyć już jakieś doświadczenie to moim zdaniem najlepszym wyborem byłyby dorosły pies z DT, taki który został sprawdzony na różne możliwe sposoby, a nie przebywa w DT zaledwie od miesiąca czy dwóch :roll: można też pomyśleć o zakupie pieska rasowego, z dobrej hodowli, prowadzącej odpowiedni socjal, hodowli z powołaniem, w dodatku pieska rasy uchodzącej za wcielenie łagodności.

Większość psów na jakimś etapie swojego życia zaczyna sprawiać określone problemy. Inna sprawa, że każdy człowiek ma inny zakres tolerancji- ja np. nie zniosłabym gdyby mój pies sobie mógł latać z lewej strony na prawa i na odwrót gdy idzie na smyczy. A myślę, że większości ludzi to nie przeszkadza. Komuś innemu przeszkadzać będzie dopiero rzucanie się na ludzi, a już rzucanie się na psy będzie tolerować. Różni ludzi różne podejście.

Ja miałam jednak pecha- poprzednie psy tez nie były rasowe, ale były to szczeniaki z wpadek, po wiejskich sukach, psach znajomych czy innych. Żaden z tych psów nie sprawił mi tyle problemów co półroczny szczeniak wzięty ze schroniska. Teraz Bilbo już jest dorosły, myślałam, że poradze sobie sama, ale jednak zmuszona byłam skorzystać z pomocy szkoleniowca, bo mnie ten pies przerasta. Na szczęście szkoleniowiec zachwycony nim jest, bo ponoć ten mój czworonóg to super ciekawy przypadek, pies super inteligentny, który ciągle przedstawia swoją interpretację wymaganych od niego poleceń. Inna sprawa, że strachliwy i po niemiłych przeżyciach.


Z moich znajomych właściwie tylko ja i jeszcze tam jakies dwie koleżanki miały "pecha" (z czego jedna ma psa skrajnie agresywnego, który przekierowuje agresję na nią- ćwiczą z behawiorystą, a drugiej pies miał ogromne problemy z autoagresją, w dodatku zanim uporała się z jego lękiem separacyjnym zeżarł jej pół domu i sprawił, że straż miejska się pojawiła kilka razy), reszta osob posiadających psy ze schronisk trafiła na bardzo fajnie, super psiaki, przekochane, niezbyt wymagające :) ale nie łudźmy się- nie wszystkie psy trafiają do schroniska, bo się znudziły albo uczulają. Jest masa psów, które zostały zaniedbane wychowawczo do tego stopnia, że odkręcanie tego sprawi przyjemność jedynie osobie pasjonującej się psami. A prawdziwych pasjonatów wśród właścicieli czworonogów wcale nie ma dużo. Sporo ludzi traktuje psy jak większe świnki morskie, które trzeba wyprowadzać i karmić, chwilę się pobawić,a tak to niech się obsługują same. Tacy ludzie też mogą mieć psy, zwłaszcza mało wymagające kundelki w sile wieku byłyby pewnie zachwycone ;), pech niestety że czasami trafi im się jakiś bardziej wymagający, a wtedy się dzieje czysta masakra i pies albo ląduje w schronie albo do końca życia jest traktowany jako kula u nogi.

Link to comment
Share on other sites

"Czysta karta" to mit i legenda ;) Przede wszystkim każdy pies ma od urodzenia "zakodowane" pewne skłonności- zarówno jeśli chodzi o popędy i ich nasilenie, jak i temperament, czy szeroko pojetą tolerancję na bodźce. I to powoduje, że jeden pies będzie miał skłonność do bijatyk, bo będzie w nich odnajdywał przyjemność, inny będzie się bał z byle powodu, a jeszcze inny z dzikim entuzjazmem pogoni wszystko co się rusza. Człowiek zaledwie temperuje i wycisza, albo pobudza (nikoniecznie świadomie) te instynkty.
A tolerancja sprawi, że jeden pies lany regularnie kijem szybko dojdzie do siebie w dobrym domu, a inny przeżyje traumę po jednym kopnięciu.

Masz rózwnież absolutna rację co do kwestii wyboru odpowiedniego psa- i tu własnie wielka rola domów tymczasowych- czyli jak sprawić, żeby pies i człowiek tworzyli zgrany zespół.
W końcu każdy ma jakieś oczekiwania wobec psa, jakis tryb życia i to powinno decydowac o wyborze psa- nie na podstawie wyglądu, ale temperamentu i "przeznaczenia". Inny pies uszczęśliwi leniwego domatora, a inny pasjonata górskich wedrówek... A belg, który osobie z zacięciem do szkolenia i sportu sprawi ogromną radość, przeciętnego posiadacza wprawi w rozpacz, frustrację i płacz ;) A że obie strony powinny sie dotrzeć i nie ma co oczekiwać, że pies od razu będzie idealny, a i człowiek czasem musi się dostosować- to insza inszość........ (jak by mi ktoś powiedział przed Krą że będę z uciechą latała po trzydzieści kilometrów w ulewie, a na widok Żubra na zawodach na początku sie w głowę pukali.... ;) )

Link to comment
Share on other sites

A ja bym dodała coś innego , jak przygotowanie teoretyczne nowego domu , na przyjęcie psa.
Tu jest najwięcej błędów popełnianych , to wynagradzanie psom tegoż potwornego życia za kratami i tym samym gotowanie sobie problemów wychowawczych.

Ogromna rola spoczywa tu na wolontariuszach , osobach robiących wizyty sprawdzające domy. Jak czytam nieraz , to kartofle mi w piwnicy gniją , te biadolenia , emotki łzawe , zaraz oklaski , a faktycznie konkretów o samym psie , o usposobieniu , o pomyśle na prowadzenie takiego psa ZERO.

Może poprosić szkoleniowca czy behawiorystę by pomógł stworzyć krótką "instrukcję obsługi" postępowania z psem w nowym domu. Zakaz użalania się , wynagradzania złego życia ;) namawiać , zachęcać ... by traktować psa jakby od zawsze z nami był i psu będzie od razu łatwiej w takim domu się odnaleźć.

Ja mam jedną suczkę z adopcji z dogo , może i nie do końca z dogo , ale jest tu wątek ;) mój urok osobisty :grins: sprawił , że nie sprawdzano mi papieru toaletowego w łazience ... jakiej jest grubości i długości i ile kosztował .. adopcja łatwa , szybka bez zbędnych ceregieli i formalności ..... odrobine było przekolorowań względem tegoż co do mnie dojechało , niemniej w najważniejszej kwestii - nie oszukano mnie , cała resztą wybaczam :)

Szczerze mówiąc , adopcje dogomaniackie bardzo odstraszają potencjalnych chętnych .. właśnie wymysłami jeśli idzie o wymagania względem domków , nie oferując w zamian NIC.
Tak serio , to co mogą oferować osoby które prócz biadolenia nie mają pojęcia o psiej psychice. Wiele osób ratujących pieski , nie powinna się tym zajmować , bo robi więcej szkody niż pożytki i bardzo reputacje adoptujących psuje ....
I bajki o tym , że przecież nie każdy jest szkoleniowcem , są żenujące .... już samo obcowanie z dużą ilością psów , chęć nauki , daje ogromne możliwości edukacyjne ...

Rola DT ma być taka , żeby przygotować wstępnie psa do adopcji , w miarę jak najwięcej go poznać , obserwować , wyciągać wnioski i podpowiedzieć nowym opiekunom jaką drogę obrać z danym psiakiem , by ich życie było bajką a nie koszmarem.

Już pisałam , jak czytam wątki piesków z PWP , to mnie trzęsie .... w chwilach jak DT zamiast pracować nad poznaniem psa ... użala się tylko nad psa losem.
Miłosierdzie i uczuciowość , piękna sprawa .. ale rozsądku troszkę nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']A ja bym dodała coś innego , jak przygotowanie teoretyczne nowego domu , na przyjęcie psa.
Tu jest najwięcej błędów popełnianych , to wynagradzanie psom tegoż potwornego życia za kratami i tym samym gotowanie sobie problemów wychowawczych.

Ogromna rola spoczywa tu na wolontariuszach , osobach robiących wizyty sprawdzające domy. Jak czytam nieraz , to kartofle mi w piwnicy gniją , te biadolenia , emotki łzawe , zaraz oklaski , a faktycznie konkretów o samym psie , o usposobieniu , o pomyśle na prowadzenie takiego psa ZERO.[/QUOTE]

O, jak fajnie, że nie tylko ja mam odruch wymiotny przy takich wątkach :lol: A spróbuj poprosić o informacje, to dostaniesz: że jest kochaniutki piesek, za chudy i patrzy zbolałym wzrokiem :lol:

[quote name='Vectra']Może poprosić szkoleniowca czy behawiorystę by pomógł stworzyć krótką "instrukcję obsługi" postępowania z psem w nowym domu. Zakaz użalania się , wynagradzania złego życia ;) namawiać , zachęcać ... by traktować psa jakby od zawsze z nami był i psu będzie od razu łatwiej w takim domu się odnaleźć.[/QUOTE]

Mnie sie zawsze zdawało, że to jest podstawa, ale potem okazało się, ze jednak nie :roll: Najlepsze jest jednak to, ze gdy pies wraca z takiego DS, to jest to wina DS tylko i wyłącznie - tymczasowi opiekunowie nie widzą winy w sobie.

[quote name='Vectra']Szczerze mówiąc , adopcje dogomaniackie bardzo odstraszają potencjalnych chętnych .. właśnie wymysłami jeśli idzie o wymagania względem domków , nie oferując w zamian NIC.
Tak serio , to co mogą oferować osoby które prócz biadolenia nie mają pojęcia o psiej psychice. Wiele osób ratujących pieski , nie powinna się tym zajmować , bo robi więcej szkody niż pożytki i bardzo reputacje adoptujących psuje ....
I bajki o tym , że przecież nie każdy jest szkoleniowcem , są żenujące .... już samo obcowanie z dużą ilością psów , chęć nauki , daje ogromne możliwości edukacyjne ...

Rola DT ma być taka , żeby przygotować wstępnie psa do adopcji , w miarę jak najwięcej go poznać , obserwować , wyciągać wnioski i podpowiedzieć nowym opiekunom jaką drogę obrać z danym psiakiem , by ich życie było bajką a nie koszmarem.

Już pisałam , jak czytam wątki piesków z PWP , to mnie trzęsie .... w chwilach jak DT zamiast pracować nad poznaniem psa ... użala się tylko nad psa losem.
Miłosierdzie i uczuciowość , piękna sprawa .. ale rozsądku troszkę nie zaszkodzi.[/QUOTE]

Niestety, takie osoby bez pojęcia o psiej psychice zakładają nawet hotele i według TWA są super - bo przecież tak kochają pieska, przytulają i piesek tak je kocha, że za nimi wszędzie chodzi - szkoda tylko, że do innych osób jest dzikusem, ale to już jest nieważne, bo to z ludźmi jest coś nie tak, ze nie chcą takiego kochaniutkiego pieska, co to tyle wycierpiał, adoptować, a winy DT w braku socjalu nie ma. I właśnie argument, ze nie każdy jest szkoleniowcem - dużo osób na dogo nie ma odpowiedniego wykształcenia, ale rozwija się, czyta, obserwuje, próbuje, ma chęci i jakoś wychodzą z tego często fajne rzeczy.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy w temacie, czy nie, ale moje spostrzeżenia (ostatnimi czasy), względem ludzi chcących adoptować psa są niestety fatalne. Osoba adoptująca wymaga ode mnie dowiezienia psa (nie mam samochodu), nie jest zainteresowana wizytą w hotelu, nie chce dowiedzieć się czegoś więcej o charakterze psa (wystarczy to, co w ogłoszeniach), i zasadniczo żąda, ale nie daje w zamian nic. O przepraszam, chce dać dom, i widać to tak wielka łaska dla kundla z hotelu, że powinnam piętami kopać się w tyłek.

Link to comment
Share on other sites

Znam kilka przygarniętych psów w charakterze psa-towarzysza, tak z siedem przychodzi mi do głowy ad hoc, ale pewnie jest ich więcej. Wszystkie są małe i rozpuszczone jak dziadowski bicz - drą japę, czasem szczypią po piętach - przy ogólnie radosnym przyzwoleniu właścicieli, bo to "psy po przejściach". Żadnej chęci popracowania nad psem - ba - więcej: nawet chyba brak świadomości, że można by. W jednym tylko przypadku udało mi się namówić właścicielkę do przeczytania "sygnałów uspokajających", bo niewiarygodnie wręcz antropomorfizowała zachowania suczki (jak się oblizuje, to jest łakoma, jak ziewa, to jest zmęczona, jak się obraca tyłkiem, to znaczy że ma nas gdzieś itd.). Oprócz tego znam parę psów, które zostały przyjęte do kojca na zasadzie, a bo ktoś ma to może się i przyda taki pies. Psy też drą japę, no ale taka ich rola. Że nie lubią obcych - też taka rola. W jednym przypadku zapytano wiejskiego weta o możliwość uśpienia, gdy w domu pojawiła się mała wnuczka - taka psia dola. I znam jeden przypadek przygarnięcia dużego psa do mieszkania w bloku, pies po przejściach, o bardzo niepokojącym zachowaniu (niszczenie, zachowania agresywne, niegroźny w skutkach atak na listonosza), które w żaden sposób nie skłoniło właścicieli do szukania pomocy gdziekolwiek - skończyło się poważnym pogryzieniem sąsiadki.
Także ja nie bardzo wiem, gdzie te dobre domki, które chcą współpracować i słuchać rad (bo dobre chęci to prawie wszędzie) i mam wrażenie, że piszecie tu o jakimś dogomaniackim wierzchołku góry lodowej. Behawioryści, praca z psem, wyjazdy na szkolenia grupowe, szkolenia indywidualne - jak słowo daję, w realu się z tym nie spotkałam. No - raz znajoma, która zajmuje się szkoleniem psów opowiadała, że ludzie, którzy zaadoptowali psa w typie tosa inu (bo taki ładny i rasowy) w końcu zostawili go na placu szkoleniowym i uciekli po drodze wieszając jego smycz na płocie.
Powiedzmy, że jestem z mało upsionych środowisk i z pokolenia, które bynajmniej nie wyssało dogomanii z mlekiem matki ale ciekawa jestem, jaki procent przygarnięć psów w ogóle to są adopcje z DT lub ze schroniska za pośrednictwem zaangażowanego w przeprowadzenie porządnej adopcji wolontariusza. Bo mam wrażenie, że nie dominujący - i stąd takie rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami obu stron.

Link to comment
Share on other sites

Ja generalnie rozdzielam adopcje schroniskowe i adopcje z DT/przez wolontariuszy, bo w schroniskach zwyczajnie się nie da niczego ogarnąć. Ale - wiele osób, które dzwoniło np. do mnie o psa, gdy słyszało o wizycie stwierdzało, że maja to gdzieś, bo wezmą sobie takiego ze schroniska i nikt nie będzie od nich niczego wymagał. Co fakt, to fakt.
Natomiast ja sama miałam takie zdarzenia, gdy tymczasowałam szczeniaki, ze dzwonili ludzie naprawdę o rozmaitych dziwnych porach, z dziwnym tekstami - chętnych na szczeniaki była masa! Ale w momencie, gdy mówiłam, że taki szczeniaczek to też obowiazek - trzeba się liczyć, że będzie załatwiać się w domu, że może piszczeć, że jak będzie dorastać, to zachowanie może się jednak nieco zmienić, że trzeba wymagać, a nie tylko rozpuszczać itd., to nagle część osób rezygnowała zupełnie z posiadania psa, a część decydowała sie raczej na takiego dorosłego. Te domki, które zostawały, w 99% przypadków psa ode mnie dostawały i bez problemu sobie z nim radziły, ze wszystkimi mam kontakt po dziś dzień zresztą.
Jednego psa zepsutego totalnie w wieku "podrostka" miałam u siebie na DT - ale nie zepsutego przez właściciela, tylko przez poprzedni DT, który pojęcia o psiej psychice nie miał i zrobił więcej złego, niż dobrego. Pies szukał domu 2 miesiące (był wtedy w wieku ok. 4-5 miesięcy, gdy do DT trafił), jestem do dziś przekonana, że w gorszej kondycji psychicznej i z gorszym socjalem wyszedł z tego DT niż tam trafił :roll: U mnie po 3 tygodniach poszedł do DS (dodam, ze po dwóch dopiero zaczął chodzić po domu, tak to siedział w kącie i udawał, ze nie istnieje), ale DS w tym samym mieście, sprawdzałam go samodzielnie z przyjaciółką, spędziliśmy długie godzin na rozmowach, no i DS w momencie przejęcia psa zobowiazał się do pracy ze szkoleniowcem, który dotąd mi pomagał (żeby nie było - za darmo). Minął od tamtej pory ponad rok, a suczka, która niegdyś nie chciała przejść kroku w obecności człowieka, dziś jest nieco wycofana, ale zasuwa też rekreacyjnie po torze agi ;) I jestem pewna, że gdyby nie pomoc specjalisty od samego początku, to byłoby właścicielom o wiele trudniej sobie z suczką poradzić - a przecież mogłam po prostu dać psa i odciąć się od sprawy ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja Wam za to powiem, że jest jeszcze jedna strona medalu- jeśli DT nie chce oddac psa czy kota szybko, bo np uważa, że pies wymaga popracowania nad psychiką, doleczenia, albo akurat dany dom stały mu nie pasuje, to naraża się na zarzut "bezsensownego przetrzymywania psa" (bo się przeciez psina przywiązuje i krzywda wogóle och ach), ewentualnie wręcz zbieractwa.... Włącznie z tym, że kiedy nie oddałam do adopcji kociaka osobie, która wg mnie nie była odpowiedzialna, plus z tego powodu, że kot był jeszcze mocno chory, to poszła wieść że kociaczka "dręczę i marnuję mu dzieciństwo w klatce", oraz że się "biedne maleństwo u mnie kisi tygodniami".

A co do znajomości psiej psychiki..... no cóż, dla niektórych pies 13 kg siedzący w klatce kennel IV (90 cm długości) to zbrodnia. Nieważne że się dzięki temu nauczył wyciszać i spokojnie znosić wchodzenie do domu obcych osób.... okazałam się potworem ;) do dziś zresztą nie jestem w stanie niektórym osobom wytłumaczyć, że do niektórych rodzajów treningu (np czystości) klatka MUSI byc dość ciasna, to nie ma byc wybieg.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Ja Wam za to powiem, że jest jeszcze jedna strona medalu- jeśli DT nie chce oddac psa czy kota szybko, bo np uważa, że pies wymaga popracowania nad psychiką, doleczenia, albo akurat dany dom stały mu nie pasuje, to naraża się na zarzut "bezsensownego przetrzymywania psa" (bo się przeciez psina przywiązuje i krzywda wogóle och ach), ewentualnie wręcz zbieractwa.... Włącznie z tym, że kiedy nie oddałam do adopcji kociaka osobie, która wg mnie nie była odpowiedzialna, plus z tego powodu, że kot był jeszcze mocno chory, to poszła wieść że kociaczka "dręczę i marnuję mu dzieciństwo w klatce", oraz że się "biedne maleństwo u mnie kisi tygodniami".

A co do znajomości psiej psychiki..... no cóż, dla niektórych pies 13 kg siedzący w klatce kennel IV (90 cm długości) to zbrodnia. Nieważne że się dzięki temu nauczył wyciszać i spokojnie znosić wchodzenie do domu obcych osób.... okazałam się potworem ;) do dziś zresztą nie jestem w stanie niektórym osobom wytłumaczyć, że do niektórych rodzajów treningu (np czystości) klatka MUSI byc dość ciasna, to nie ma byc wybieg.[/QUOTE]


Ja już jestem traktowana przez rodzinę i niektórych znajomych jak dziwoląg, bo w ogóle wpadłam na pomysł skontaktowania się ze szkoleniowcem i behawiorystą :roll: bo jak to-psa się szkoli? a co ja Janek z 4 pancernych jestem?

Jak kuzynka się zapisała na szkolenie ze swoim ONem to nie było większego zdziwienia, wszyscy kiwali z uznaniem głową. Natomiast mój 10-kg pies już takiego wrażenia nie robi. Małego wzrostem i wagą pewnie się łatwiej wychowuje i taki to problemów nie sprawia dopóki idzie utrzymać go na smyczy ....

Moja przyszła teściowa ma się za wybitnego znawcę psiej psychiki i zachowań...stwierdziła teraz w wakacje, że przez te 2 miesiące wychowa Bilba na super-psa. Cały proces szkoleniowy miał miejsce z rana do południa gdy ja byłam w pracy i nie miałam o tym zielonego pojęcia. Efekt był taki, że pies użarł sąsiadkę w rękę, mama mojego TŻ oznajmiła, że powinnam psa uśpić, bo agresywny i śmiał się rzucić na osobę, która wcześniej strzeliła mu po pysku ścierą, bo ten pokazał zęby gdy chciała go pogłaskać. Wielkie zdziwienie, że pies zamiast się ukorzyć zaatakował drugi raz wyciągniętą rękę.

Kolejna rzecz- wmawianie ludziom, że ma się takiego psa jak się sobie wychowa. Bzdura. Owszem- wychowanie jest potrzebne, choć wiadomo, że są psy super przyjazne i słuchające się właścicieli, którzy włożyli w cały proces zerowy wysiłek. Ale zapomina się o tym, że wśród psów również występują określone osobowości i z psa, który jest mało towarzyski nie zrobi się duszy towarzystwa, co najwyżej nauczy się go tolerować towarzystwo, tak samo jak z psa nastawionego do innych psów na zasadzie "spadajcie i dajcie mi spokój" nie zrobi się czworonoga proponującego każdemu napotkanemu psu zabawy.

Edited by karolina_karolowska
Link to comment
Share on other sites

witam
ja próbowałam adoptować psa z jednej z fundacji. wszystko było uzgodnione, mieliśmy jechać go odebrać, potem umówiliśmy się na wizytę poadopcyjną. i wszystko byłoby dobrze gdyby nie miejscowość w której mieszkamy. Pani szefująca fundacji jak usłyszala gdzie piesek ma jechać powiedziała że psa nam nie wyda, bo w okolicy (15 km od nas) było schronisko w którym mordowano psy i była tam na interwencji i żaden pies który jest pod jej opieką w ten rejon nie zostanie wydany. jak dla mnie chore ..... jakby z góry zakładała że my tego psa będziemy katować bo cała okolica jest zła :(
adopcja się nie odbyła a piesek chyba jeszcze nie znalazł domu :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gonia80']witam
ja próbowałam adoptować psa z jednej z fundacji. wszystko było uzgodnione, mieliśmy jechać go odebrać, potem umówiliśmy się na wizytę poadopcyjną. i wszystko byłoby dobrze gdyby nie miejscowość w której mieszkamy. Pani szefująca fundacji jak usłyszala gdzie piesek ma jechać powiedziała że psa nam nie wyda, bo w okolicy (15 km od nas) było schronisko w którym mordowano psy i była tam na interwencji i żaden pies który jest pod jej opieką w ten rejon nie zostanie wydany. jak dla mnie chore ..... jakby z góry zakładała że my tego psa będziemy katować bo cała okolica jest zła :(
adopcja się nie odbyła a piesek chyba jeszcze nie znalazł domu :([/QUOTE]

No niestety, to często spotykane, i nie tylko wśród Fundacji. Przykre, zwłaszcza jeśli pies nadal jest bezdomny.

Link to comment
Share on other sites

Ja też miałam problem z adopcją psa, dlatego że mieszkam poza Warszawą. Ale się uparłam. Po jakimś czasie uważam, że była to lekka przesada ze strony fundacji, ponieważ pomimo troski o szczeniaka, od czasu adopcji nie miałam wizyty kontrolnej. Zatem czy Warszawa czy Lublin na jedno wychodzi. Z drugiej strony ponieważ wszyscy w domu jesteśmy psolubni, taka wizyta jest niepotrzebna. Poza tym jestem chyba nienormalna, bo rozumiem opory dogomaniaków, którzy poświęcają swój czas i serce na ratowanie psów, przed oddaniem ich potem w nieodpowiednie ręce. Mój Fidel miał szczęście, będąc niesocjalizowanym psem, że trafił do nas (co prawda z DT, ale i tam nie wychodził spod stołu), bo dmuchając na zimne zapisałiśmy go do psiego przedszkola i po okresie "uchylania nieba" teraz zaczynamy wymagać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']
A co do znajomości psiej psychiki..... no cóż, dla niektórych pies 13 kg siedzący w klatce kennel IV (90 cm długości) to zbrodnia. Nieważne że się dzięki temu nauczył wyciszać i spokojnie znosić wchodzenie do domu obcych osób.... okazałam się potworem ;) do dziś zresztą nie jestem w stanie niektórym osobom wytłumaczyć, że do niektórych rodzajów treningu (np czystości) klatka MUSI byc dość ciasna, to nie ma byc wybieg.[/QUOTE]

Ja wciąż obrywam od "dogomaniaków z wielkim sercem", że trzymam swojego własnego 5kg psa w klatce (i właśnie nie takiej, jak wybieg, tylko takiej, co by mógł się przekręcić, położyć wygodnie, wstać i siedzieć). Gdy niejednokrotnie proponowałam klatkę jako jeden ze sposobów rozwiązania danych problemów - od razu pojawiał sie argument, że to niehumanitarne, bo to "jak w schronisku" :lol: i piesek "nie będzie chciał" tam siedzieć. Pomijając fakt, że do klatki trzeba oczywiście psa przyzwyczaić, to nie wyobrażam sobie robi czegoś, bo piesek "chce/nie chce" :diabloti:

Co do fundacji wydających psy tylko w obrębie jednego miasta - to niestety staje się coraz częstsze i wcale nie ma powodu do dumy. Dla mnie - kolejny wymysł, który na pewno psim adopcjom nie przysporzy popularności, a dogomaniakom - sympatii.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS'] (...) nie wyobrażam sobie robi czegoś, bo piesek "chce/nie chce" :diabloti: [/QUOTE]
Cha! Znam osoby robiące wszystko "pod dyktando psa". Bo "piesek chce/nie chce". I nawet są z tego bardzo dumni. :roll:
Nazywam takie osoby "ciumkaczami". "Pieszczą się" ze swoim słitaśnym pieseczkiem, ćwiergoczą do niego i absolutnie niczego nie wymagają. Uczłowieczają na siłę. Próbują traktować jak dziecko. :shake:

Na szczęście to tylko "spacerowe" znajomości. Na dłuższą metę raczej nie zdzierżyłabym tego :p i powiedziała co myślę.
To na pewno spowodowałoby wyraźne ochłodzenie stosunków towarzyskich ciumkacza i moich. :diabloti: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='justika']My adoptowaliśmy psicę ponad 3 lata temu ze schroniska. Pojechaliśmy tam z wolontariuszką, z którą wcześniej się już kontaktowaliśmy, a ona miała "upatrzonego" dla nas nas psa. Nasza psiaca jest idealnym przykładem schroniskowego aniołka. Wycofana, leżała w boksie i nie pochodziła w ogóle do krat. Później okazało się, że nie toleruje żadnych psów w swoim otoczeniu, "rzuca" się na wszystko, co się rusza. [/QUOTE]

U mnie było podobnie. To znaczy suka w schronisku cud, miód, orzeszki, w TDT podobnie, a u mnie wyszły jej rogi takie, że Lucyfer poszedłby do kąta z płaczem ;) Liczyłam się jednak z pewnymi hm... trudnościami. I na to trzeba ludzi przygotowywać - w schronisku pies może zachowywać się zupełnie inaczej, niż w DS.

[quote name='karolina_karolowska']
Kolejna rzecz- wmawianie ludziom, że ma się takiego psa jak się sobie wychowa. Bzdura. Owszem- wychowanie jest potrzebne, choć wiadomo, że są psy super przyjazne i słuchające się właścicieli, którzy włożyli w cały proces zerowy wysiłek. Ale zapomina się o tym, że wśród psów również występują określone osobowości i z psa, który jest mało towarzyski nie zrobi się duszy towarzystwa, co najwyżej nauczy się go tolerować towarzystwo, tak samo jak z psa nastawionego do innych psów na zasadzie "spadajcie i dajcie mi spokój" nie zrobi się czworonoga proponującego każdemu napotkanemu psu zabawy.[/QUOTE]

A ja się zgadzam z tym, że ma się takiego psa, jakiego się wychowa, ale rozumiem to inaczej - nie jako naginanie psiej osobowości do wymagań wziętych z nieba, ale do wypracowania sobie z danym psem pewnych zasad. Przykład - moja suka nie lubi innych psów, ale nie ma prawa do nich wyskakiwać z ryjem. I nie wyskakuje ;)

Jak dla mnie wizyty PA są bardzo potrzebne - raz miałam sytuację, że babka przez telefon obiecywała złote góry, ogrodzone podwórko, no nic, tylko psa oddawać i skakać z radości. Na miejscu okazało się, że kobieta mieszka w bloku bez windy, klatka piętrowa o bardzo stromych schodach, ze wspólnym ogródkiem z sąsiadami, że brama wiecznie otwarta, kobieta ma dwójkę małych dzieci - jakoś nie chce mi się wierzyć, że chciałoby jej się wnosić dziecko, wózek i psa (5kg niskopodłogowe, coś a'la JRT) po schodach, kilka razy dziennie. Wisienka na torcie - kobieta była nieobecna w domu w umówionym terminie, więc pojechałam sobie za miasto ot tak (benzyna spadła mi z nieba oczywiście ;)).

Myślę, że najważniejsza w adopcjach jest szczerość obydwu stron.

Najlepiej wspominam wizytę dla pewnej bokserki - nie sprawdzałam, jakiej pasty do zębów używają właściciele, ale porozmawiałam sobie z panią od serca przy herbacie, w kuchni, nie tylko na psie tematy :)

Co do broszurki - ja bym tam widziała np.:
- jak dobrać sobie psa - oprócz względów fizycznych, czego my od psa chcemy i co mu oferujemy, tak do przemyślenia,
- aklimatyzacja - jak zwykle przebiega, co robić (np. dać psu czas), czego nie robić (np. ciumkać, wyciągać spod stołu na siłę) itd.,
- używanie akcesoriów "codziennych" - serio, jak widzę flexi i kolce to mi słabo, albo flexi i kantar - brrr, sama kolczatka też by wymagała kilku słów, bo jej używanie czasem jednak jest zasadne - [SIZE=1]BTW słyszałam, że jakaś fundacja ma w umowie całkowity zakaz stosowania kolczatek - WTF?[/SIZE]
- używanie akcesoriów "specjalnych" - kilka słów o klikerze, klatce kennelowej itp.
- polecenie wartościowej literatury np. o CSach, ale także szkoleniowej (np. Mrzewińska TAK, Fennel NIE i dlaczego),
- żywienie - info o tym, że tanio to niekoniecznie chappi, że można psa żywić ekonomicznie i rozsądnie,
- uświadomienie ludziom, że psy nie będą się "odwdzięczać" za dobre serce, że psy nie znają polskiego i nie wyssały z mlekiem matki znajomości wszelkich słów oznaczających komendy i trzeba tego psa nauczyć, że mogą gryźć, piszczeć, sikać, wyć, mieć lęk separacyjny i że podarowanie psu nowego życia to nie tylko piękny gest, ale solidne zobowiązanie.

W ogóle taką ulotkę to ja bym konstruowała trochę w oparciu o stwierdzenie, że można mieć psy przez całe życie i w gruncie rzeczy niewiele o nich wiedzieć ;)

Edited by evel
Link to comment
Share on other sites

Bardzo ciekawy wątek, przeczytałam z zainteresowaniem o Waszych doświadczeniach.
Moje doświadczenia są następujące:

Po ponad roku rozmyślań postanowiliśmy z mężem, że chcemy przygarnąć psa. Długo rozważaliśmy rasy, bo początkowo miał być rodowodowy szczeniak. W końcu stanęło na tym, że bierzemy kundelka w typie, który nam się obojgu podoba. Przez kilka następnych miesięcy wertowałam ogłoszenia w poszukiwaniu psiaka, do którego nam obojgu zabije serce. Przygody z tymi wybranymi psiakami miałam takie:

Domy tymczasowy nr 1 i pewna fundacja - niestety porażka. Pierwszy wypatrzona suczka - ze schroniska w innymi mieście. Powiedziałam dziewczynie z fundacji, że jestem zainteresowana, tylko trzeba sprawdzić sunię pod kontem reakcji na koty. Ponieważ sunia i tak jechała do DT pod Krakowem, to zaoferowałam, że można testować nawet na moich kotach. Suczką była zainteresowana także inna dziewczyna, również doświadczona psiara, szukająca towarzyszki dla swojej suczki. Obie zostałyśmy odprawione z kwitkiem, ponieważ suczka została jako rezydentka w dotychczasowym DT, w którym jest już ponad 20 stałych psich mieszkańców i pewnie z drugie tyle tymczasów.

Dom tymczasowy nr 2 - Kolejna porażka. Po kilkukrotnych długich rozmowach przez telefon i długim owijaniu w bawełnę okazało się, że pies jest na tyle atrakcyjny, że pani chce go sprzedać za kilka stówek.

Dom tymczasowy nr 3 - Kolejne podejście zakończone niepowodzeniem. W tym wypadku sunia także została w dotychczasowym DT, ale na szczęście jej właścicielka jest prawdziwą miłośniczką psów, świetnie się zna na temacie i suczka ma wspaniały dom, więc wprawdzie adopcja dla mnie skończona niepowodzeniem, ale ogólnie szczęśliwe zakończenie.

Zgodnie z zasadą do trzech razy sztuka, kolejne podejście było już w schronisku. I tu wielkie pozytywne zaskoczenie. Zobaczyliśmy od razu masę fantastycznych psiaków, z którymi można się było zapoznać, pracownicy bardzo mili, udzielili wyczerpujących informacji. Potem rozmawiałam z wolontariuszką z dogomanii zajmującą się wytypowaną suczką i też wszystko świetnie, dużo się dowiedziałam o suni i ta rozmowa pomogła nam w podjęciu ostatecznej decyzji. Uciecha jest cudna sunią i teraz bardzo się cieszę, że z tymi poprzednimi psiakami nie wypaliło. Jeśli będę miała możliwości na wzięcie drugiego psa, to tylko ze schroniska.

Link to comment
Share on other sites

A to tak, "kolekcjonowanie" psów i pozorne szukanie domów jest dla mnie niezrozumiałe i przerażające.. jak taki pies może być szczęśliwszy niż w normalnym DS.. uwaga podzielona na kilkadziesiąt, kilkanaście psów, z różną przeszłością, nawykami, zachowaniami? Nie widzę tego..


Cesar nic Ci nie da, bo Cesar nie wyjaśnia jak, tylko pokazuje, a to za mało żeby go odpowiednio "rozgryźć". Wykorzystywałam jego pomysły, przez 2 lata nie mogłam spojrzeć na swojego psa bo myślałam że mnie zje. Bezmyślne papugowanie (a że sama metoda nie jest genialna, to naśladowanie nigdy nie przyniesie takiego efektu) - odradzam ;)
W schronisku są szczeniaki, ale w Toruniu rozchodzą się jak świeże bułeczki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Magaq261']A czy w schronisku są szczeniaki i młode psy? Chciałabym mieć swojego pierwszego psa, koniecznie ze schroniska ale nie wiem czy dam radę z takim już dojrzałym. Naoglądałam się Cesara Milana ale nei wiem ile mi to da ^^[/QUOTE]

Wbrew pozorom to właśnie te dojrzałe psy są najlepszym pomysłem dla początkującego. Najlepiej dojrzałe z domu tymczasowego.

Nie jesteś w stanie powiedzieć jak pobyt w schronisku wpłynie na psychikę szczeniaka/młodego psa. O ile jeszcze jakiś brzdąc może być w miarę łatwy do ogarnięcia, bo na ogół takie mało siedzą w schronisku, o tyle pies młody, często w okresie dojrzewania i fazy lęków może przysporzyć sporo problemów. Piszę "może", bo nie musi ;) można trafić na problematycznego dorosłego psa, który w schronisku miał łatkę aniołka, a można tez trafić na młodego psa, który w schronisku wydaje się być dzikusem, a w domu okazuje się ideałem. To jest właśnie ta loteria- schronisko to takie miejsce, w którym psy bardzo często zachowują się inaczej niż poza nim.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że różne są schroniska- sa takie, w których boksy pękają z przepełnienia, a psy dostają na całą gromadę 3 miski z żarciem i muszą o to jedzenie walczyć, a są też takie, gdzie psy wychodzą normalnie na spacery, każdy ma swoją michę i nie 4 współlokatorów, a dwóch czy nawet tylko jednego.


Cesara Millana skreśl, bo dla początkującego psiarza to niezbyt mądry wybór- zresztą sam pan w kręgu szkoleniowców ma dość liche opinie, co oczywiście nie oznacza, że nie odnosi sukcesów, bo w końcu ileś tam psów uratował ;) możesz go sobie oglądać w formie miłego oderwania od życia codziennego, w formie poszerzania wiedzy i zetknięcia się z różnymi sposobami szkolenia psa.

Ale..zdradze Ci prawdę :D Żadna metoda szkoleniowa nie jest jedyną dobrą- każdy pies jest inny, do każdego trzeba podejść indywidualnie. Najgorsze co można zrobić to dostosowywać psa do metody. Najlepiej jest oscylować gdzieś pomiędzy, zachowywać odpowiednią dozę obiektywizmu i dystansu, a przede wszystkim- zadawać pytania. Prawda jest taka, że każdy pies czymś Cię zaskoczy, nawet gdy będzie to już 20 pies w Twoim życiu. Zawsze trafi się jakiś mniej lub bardziej rozgarnięty, mniej lub bardziej problemowy. Ale co to by była za frajda z posiadania psa, gdyby nie trzeba było z nim nic robić tylko 3 razy dziennie okrążać blok :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Magaq261']A czy w schronisku są szczeniaki i młode psy? Chciałabym mieć swojego pierwszego psa, koniecznie ze schroniska ale nie wiem czy dam radę z takim już dojrzałym. Naoglądałam się Cesara Milana ale nei wiem ile mi to da ^^[/QUOTE]

proszę państwa, tej pani nie odpisujemy. tej pani ten temat zupełnie nie interesuje. ta pani ma za zadanie rozpowszechniać linka z podpisu ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja swojego psiaka adoptowałam z łódzkiego schroniska.
Co mnie rozczarowało?
1. Całkowita ignorancja jest jeśli chodzi o zainteresowanie przyszłymi losami psiaka - nikt mnie nawet nie spytał, czy nie biorę psiaka aby go uwiązać na łańcuchu.
2. Całkowita ignorancja mojego zainteresowania przeszłymi losami psa - moje pytania dotyczące tego jak psiak znalazł się w schronisku, jaki był w czasie pobytu u nich...itd były ignorowane. Liczył się czas - jak najszybciej podpisać umowę i wydać psiaka.

Co mnie zaskoczyło?
1. To jak szybko dorosły psiak przyzwyczaił się do nowego domu, jak szybko zaczął mnie i mojego męża traktować jak swoich właścicieli a najbardziej to, że to małe puchate stworzenie, które leży właśnie na moich nogach pod kołdrą ukradło całe moje serce :)

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich!
W moim wyobrażeniu psiego schroniska przeważały dwie główne myśli:
-psy ze schroniska są zabiedzone, chude, zastraszone, agresywne - to tak na pierwszy rzut oka,
-po adopcji z psa wyłazi cała masa problemów, lęków, ogólnie właściciela czeka ciężka praca aby stworzenie z tego wyprowadzić.

Po wielu rozmowach mailowych i telefonicznych s kierowniczką otrzymaliśmy zgodę na adopcję suni (mimo że w domu były już cztery psiska!!) i pojechaliśmy do schroniska w Nowym Dworze Maz. pooglądać psy. I co się okazało:

-wszystkie psiska zadbane, odżywione (niektóre jak nasza Mokka wręcz grube), garnące się do człowieka i liżące przez kraty po rękach.
-przygotowani na ciężką pracę z psem wróciliśmy do domu i ze zdumieniem stwierdziliśmy, że trafił nam się psi ideał, bez żadnych traum i lęków separacyjnych, agresji, sikania w domu itd.

Sunia Mokka okazała się cudownym, grzecznym zwierzęciem, które z miejsca dogadało się z całą resztą naszych psów w tym z trzema pinczerami miniaturowymi :) Dodam, że psisko siedziało w schronie ponad rok (mój mąż zapytał o sukę najdłużej przebywającą w fundacji).

Ogólnie jestem bardzo miło zaskoczona całą procedura adopcyjną i ogólnie nowodworskim schroniskiem.Nie musieliśmy nic płacić, dość dokładnie nas o wszystko wypytano choć obyło się bez wizyty p.a. Kierowniczka potrafiła dużo nam powiedzieć o każdym psisku, wszystkie zwierzaki wydawane są z kompletem szczepień (nie tylko wścieklizna), wysterylizowane. Nie odnieśliśmy wrażenia, że chce się nam wcisnąć jakiekolwiek zwierzę ale też i nie byliśmy traktowani z podejrzliwością jak potencjalni psi dręczyciele.Wszystko z sensem i na temat. Ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych (w tym psa mam nadzieję) :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...