Jump to content
Dogomania

Suczka zakopana żywcem za tęczowym mostem


ULKA12

Recommended Posts

  • Replies 812
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Sunia wczoraj rano poczuła się bardzo źle, zaczęły się problemy z oddychaniem. Dziewczyny zawiozły ją do kliniki do Katowic. Tam podano jej kolejne wzmacniające kroplówki i wykonano prześwietlenie, niestety pokazało ono, że całe płuca Ody zajęte są przez nowotwór, wyniki badań krwi były bardzo złe. Oda się po prostu dusiła, jej stan był beznadziejny. Dziewczyna, która od początku opiekowała się Odą, podjęła decyzję o eutanazji, pozostawienie jej przy życiu przedłużyło by jej cierpienia, żadna operacja ani zabieg.

Link to comment
Share on other sites

Trafiła do kreatury :angryy: Psa się nie leczy, bo szkoda kasy.... Lepiej przeczekać, a później się pozbyć, zakopać... wziąć drugiego, zdrowego, dopóki znów się nie "zepsuje":angryy:... Ilu jeszcze pseudoludzi ma podobne poglądy, ile okrucieństwa nie ujrzało światła dziennego...
I pomyśleć, Oduniu, że gdybyś trafiła na normalnego człowieka, byłabyś dziś zdrową, radosną sunią w kwiecie wieku... bez śladu po chorobie.... Śpij spokojnie, maleńka, przez kilka dni byłaś kochana i tylko to zachowaj w pamięci (*)...

Link to comment
Share on other sites

Łzy same płyną to prawda.
Bardzo, bardzo żal.
Jednak za zwycięstwo Odulki i nasze uważam to, że została zauważona i uratowana - uratowana, bo nie odeszła samotnie w straszny sposób w tym dole, w którym za życia została pochowana.
BYŁA KOCHANA i chociaż dane nam było mało czasu, to jest bardzo dużo !

Azalio - i tak, i nie.
W nagłych wypadkach ratuje się co się da i wóz albo przewóz - guz był w stanie rozpadu i gdyby nie weci, opiekujący się Odunią, do męki oddychania doszłoby zakażenie - była zakopana w mokrej brudnej ziemi w takim stanie.
Czasem po prostu nie ma czasu i myślę że tak było w tym wypadku.
A tak, miała chociaż te parę godzin i odeszła spokojnie, godnie i bez bólu. Zasnęła maleńka z ludzką ręką na główce - bo nie watpię, że tak było.
Jestem pełna uznania dla Lekarzy ratujących Odunię - tu kazda dezycja była trudna i ryzykowna - nie wątpię w ich dobrą wolę u jak najlepsze chęci dla malutkiej.
Tak samo w odniesieniu do Dziewczyn, które się nią opiekowały.

Link to comment
Share on other sites

Szkoda, że nie zdążyliśmy jej pomóc. Dobrze, że na te ostatnie dni nie była sama, że Ludzie się nią zajęli, dali jej poczucie bezpieczeństwa, opiekę, pomogli, na ile mogli. Dobrze, że Ktoś położył jej rękę na główce i zaprowadził ją do TM. Dziękuję.

Link to comment
Share on other sites

[CENTER][SIZE=4][B][COLOR=magenta](*)Odi(*), Kochana nie zdążyliśmy Ci pomóc...
Bądź szczęśliwa za Tęczowym Mostem...
My będziemy o Tobie pamiętać[/COLOR][/B][/SIZE][SIZE=4][COLOR=magenta][B]!!![/B][/COLOR][/SIZE]
[IMG]http://ancoco.a.n.pic.centerblog.net/yp7b10de.gif[/IMG][/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

To już dzisiaj moje drugie podejście na wątek Odynki :(:(:(
Za pierwszym razem tak się poryczałam czytając wpisy ULKI12 (zwłaszcza ten o Tęczowym Moście), że nie mogłam nic napisać...
TO NIE TAK MIAŁO BYĆ, NIE TAK...:(:(:(
[B]Jedyne co przynosi w tej chwili ulgę to świadomość, że nie odeszła tam w tym dole samotna i upodlona, a w cieple otoczona przyjaznymi osobami....[/B]
Śpij spokojnie Sunieczko : :candle: :candle: :candle:
Tam, gdzie jesteś nie ma już cierpienia, bólu ani złych ludzi ...

Pieniążki oczywiście prześlę i niech złapią tego gnoja, który Jej to zrobił :angryy::angryy::angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zula131']Trafiła do kreatury :angryy: ........................
I pomyśleć, Oduniu, że gdybyś trafiła na normalnego człowieka, byłabyś dziś zdrową, radosną sunią w kwiecie wieku... bez śladu po chorobie.... Śpij spokojnie, maleńka, przez kilka dni byłaś kochana i tylko to zachowaj w pamięci (*)...[/QUOTE]

Życie zapłaci temu "właścicielowi", to pewne...
Sunia
[*] nie odchodziła w tym strasznym dole samotna, odeszła zaopiekowana, otoczona przyjaznymi osobami, w cieple, kochana, to niewielkie, ale jednak jakieś, może, pocieszenie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='martasekret']nie wiem, co napisać...tak bardzo mi przykro..........wierzyłam, że się uda....:placz::placz::placz:
Skurwielowi żal było 100 zł, żeby ulżyć jej w cierpieniu, wolał ją zakopać i skazać na śmierć w bólu i męczarniach...........brak słów..............[/quote]
zgadzam się, brak słów :( :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ULKA12']" Tego dnia, inaczej niż zazwyczaj przy Tęczowym Moście, ranek budził się chłodny i pochmurny, wilgotny jak moczar i ponury jak smutek. Nikt z niedawno przybyłych nie wiedział, co o tym sądzić, bo nigdy przedtem nie widzieli tutaj takiego dnia. Ale zwierzęta, które czekały tu na swojego człowieka wystarczająco długo, dobrze wiedziały, co się dzieje i zaczęły zbierać się na ścieżce prowadzącej do Tęczowego Mostu, żeby dobrze widzieć. Za chwilę oczom ich ukazał się pies-staruszek ze spuszczoną nisko głową i zwisającym bezwładnie ogonem.

Zwierzęta, które przebywały tutaj już jakiś czas, od razu wiedziały, jaki los spotkał biedaczka, gdyż nazbyt często dane im było widywać podobnych nieszczęśników. Staruszek podszedł wolno, a w jego oczach malował się ból, chociaż na jego ciele nie widać było żadnych ran ani choroby. Inaczej niż pozostałym zwierzętom czekającym przy Tęczowym Moście, jemu nie została przywrócona młodość ani zdrowie. Kiedy tak szedł w stronę Mostu, patrzył na przyglądające mu się inne zwierzęta. Wiedział, że nie pasuje do nich i że im prędzej przejdzie na drugą stronę, tym szybciej będzie szczęśliwy. Ale niestety, kiedy dotarł do Mostu, drogę zastąpił mu Anioł, który przepraszając oznajmił mu, że nie będzie mógł przejść.

Przez Tęczowy Most mogą przejść tylko te zwierzęta, które przyjdą tam ze swoim własnym człowiekiem. Nie mając się gdzie podziać, staruszek zawrócił i powlókł się w kierunku pól nieopodal Mostu. Ujrzał tam grupkę zwierząt takich jak on sam – starych i zniedołężniałych. Nie bawiły się ze sobą, lecz leżały tylko w milczeniu na trawie, ze smutkiem wpatrując się w ścieżkę wiodącą do Mostu. Dołączył więc do nich, patrząc na ścieżkę i czekając.

Jedno z niedawno przybyłych tu zwierząt, nie rozumiejąc, co się stało, poprosiło inne, które przebywało tutaj już jakiś czas, o wyjaśnienie zagadkowej sytuacji. „Widzisz, ten biedaczek to uratowany zwierzak. Zabrali go do przytuliska w takim stanie, jak go widzisz teraz i tam umarł posiwiały, z zamglonym wzrokiem. Nigdy nie opuścił przytuliska i odszedł z tamtego świata kochany tylko przez swojego wybawcę. Ponieważ nie miał żadnej rodziny, którą mógł obdarzyć miłością, nie ma nikogo, kto przeprowadziłby go przez Most.”

Niedawny przybysz pomyślał chwilę, a potem zapytał: „To co z nim teraz będzie?”. I kiedy już miał usłyszeć odpowiedź, chmury nagle rozproszyły się, a mrok ustąpił. Do Tęczowego Mostu zbliżał się samotny człowiek, a wśród starszych zwierząt zapanowało poruszenie. Nagle całą ich grupkę otoczył złoty blask i znów były młode i zdrowe, jak za swoich najlepszych lat. „Patrz teraz”, powiedziało drugie zwierzę. Niektóre z przyglądających się dotąd zwierząt podeszły do ścieżki, kłaniając się nisko zbliżającemu się człowiekowi. A człowiek zatrzymywał się przy każdym pochylonym przed nim zwierzęciu, głaszcząc go po głowie i drapiąc za uszami. Zwierzęta, które dopiero co odzyskały młody wygląd, ustawiły się rzędem i podążały za nim w stronę Mostu. A potem wszyscy razem przeszli przez Tęczowy Most.
„Co się stało?”, zapytał nowoprzybyły.
“To był wybawca. Zwierzęta, które z szacunkiem chyliły przed nim głowy, to te, które dzięki niemu znalazły nowe domy. One przejdą przed Most, gdy dołączą do nich ich rodziny. Te, które widziałeś, jak odzyskują młodość, to zwierzęta, które nigdy nie znalazły domów. Kiedy przybywa wybawca, wolno mu ostatni raz dokonać aktu wybawienia i przeprowadzić przez Tęczowy Most zwierzęta, dla których nie udało mu się znaleźć domu na ziemi”.
„Podobają mi się ci wybawcy”, powiedziało pierwsze zwierzę.
„Bogu też się podobają”, usłyszał w odpowiedzi.

[B]NIEKTÓRZY MAJĄ SWOJE ŻYCIE, INNI MAJĄ SWOJE ZWIERZĘTA[/B]."[/QUOTE]

ale to piekne. czyje to?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joteska']nie tak miało być, nie tak...:-(:-(:-(:-(
ten potwór i niemi obserwatorzy patrzyli obojetnie na to jak guz się rozwija, brak słów na to wszystko...
żegnaj biedna sunieczko
[*][/QUOTE]


Tak samo pomyślałam.
Przecież sąsiedzi musieli widzieć co się z sunia dzieje.
Ale po co reagować toż to kłopot może być.
Lepiej nie reagować.

Bardzo, bardzo żal.
Odi malutka szczerze opłakuję twoje odejście z tego łez padołu.
Teraz już widzisz - możesz -ilu ludzi cię pokochało.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...