Jump to content
Dogomania

zula131

Members
  • Posts

    2109
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by zula131

  1. Od końca kwietnia prawie ciągle przebywałam za granicą, bez dostępu do netu. W domu byłam do tej pory dosłownie kilka dni. Zaglądałam w tym czasie na dogo, ale jakoś tak ciężko było wejść na ten wątek... A tu się jakieś pomrowie rozpleniło, mam nadzieję, że na mój ogródek jeszcze nie zalazło :roll:. W lesie są grzyby, łażę po tych naszych ulubionych (przetrzebionych mocno) miejscach. Bez Dino.
  2. Kurczę, pochowaliśmy go z tymi szelkami... Nie przyszło mi do głupiego łba, że mogłyby się jeszcze komuś przydać :oops:
  3. Ja je zbieram i wynoszę do lasu, ale to syzyfowa praca :roll:. Agatko, już dawno posiałam wszystko, ale niech diabli wezmą deszcze, zimno, heksenszusy i remonty mostów (mam teraz 5 razy dalej na działkę, a remont trwa i końca nie widać). Brazowa, rzeknij słowo o Sagusi. Jakieś pozytywne słowo, pliiiis.
  4. To już trzy miesiące... Bardzo mi Ciebie brakuje, Dinku...
  5. Jak nie urok, to.... Na tłuszczaka to nie wygląda? Za duże? Kurczę, nie myśl od razu tak negatywnie, oby okazało się, że to nic groźnego. Dzisiaj był u mnie wnuczek, po raz któryś pytał o Dino i po raz któryś opowiadałam mu o TM, że biega tam zdrowy, młody i szczęśliwy. Potem poszliśmy na spacer. Zaproponowałam trasę w stronę działek, [B]do mostu[/B]. Młody na to z nadzieją w głosie: "A będą tam te wszystkie zwierzątka? Dinuś też?" O tym płeszniku (poradziła mi go wetka) jest taka fajna stronka: [url]http://walkaosiebie.pl/7-rzecz-o-babce-plesznik[/url]
  6. Wieści niezłe, ufff :) [quote name='brazowa1']...ale jak wtedy nocą nagle zemdlała,to....ojej.[/QUOTE] Rany, jak to, zemdlała? Tak o - śpiąc? Wet powiedział, co mogło być przyczyną? Nie zazdroszczę Ci tego, co przeszłaś :shake:... Zaczęłam sobie dłubać w ogródku, ale idzie jakoś marnie, kondycha jeszcze nie teges. Maks miał "powtórkę z rozrywki", teraz daję mu codziennie po pół kapsułki płesznika i zaczyna się regulować.
  7. Przez kilka dni nie mogłam wejść na dogo, myślałam, że awaria, ale widzę wpisy w tych dniach. Chyba tylko mój komp się blokował :roll:. Brazowa, daj, proszę, znać, co z Sagusią, jak wyszło ekg i krew? Myślę o Was często, mam nadzieję, że już wszystko ok.
  8. Zaglądaj do nas, kochana. To miło, że ktoś jeszcze pamięta o Dinku. Pusto tu bez Niego, w domu zresztą też... Brazowa, jak wyszła krew? Wszystko w porządku?
  9. No to UFF!!!, jeszcze nie pełnymi płucami, ale z wielką ulgą. Swoją drogą ta Twoja "maleńka" potrafi dostarczać Ci emocji i stresów :shake:. Wierzę, że badania nie wykażą niczego, czego należałoby się bać.
  10. [quote name='kaerjot']Wiola, jak tam Saga? Napisz coś..[/QUOTE] Też czekam z niepokojem i nadzieją na dobre wieści. Dzięki, Kaerjot, postaram się zamówić i będę mieszać te karmy
  11. O nieee.... Saguniu, tylko nie takie numery :shake:, nie rób tego więcej swojej Pańci... Braziu, a może ona znów zjadła coś, czego nie powinna... Trzymam kciuki za lepsze wieści. Kilka razy próbowałam przejść się trochę po lesie, ale to zakrawa na masochizm - wszędzie widzę ślady Dinowych łapek, nie ma tam miejsca, którego by nie przemierzył setki razy... W dodatku Maks mało mi się nie przekręcił, pierwsze podejrzenie - białaczka. Prawda okazała się bardziej prozaiczna - straszliwe zaparcie (przy trójce kotów trudno zidentyfikować zawartość kuwet). Dostał zastrzyki przeciwbólowe i rozkurczające, wtłoczyłam w niego w sumie 3/4 butelki oleju parafinowego i zaczyna wracać do żywych. Najgorsze, ze w jego wieku perystaltyka jelit może spowalniać i problemy mogą się powtarzać. A jaką dietę można zastosować kotu, który prawie całe życie jest na weterynaryjnej karmie z powodu kamicy nerkowej... ech...
  12. ...........................................................
  13. Zmogło mnie choróbsko, ale już wracam do żywych. Z gorączką jeździłam na rowerze, no i przewiało mi ten pusty łeb. [quote name='brazowa1']...czasem jakies zdarzenia wywołują dalsze i to w sposób zupełnie niezamierzony...[/QUOTE] To prawda. I nie zawsze ma się na to wpływ. Przeważnie się nie ma... Cieszę się, że Dolar ma taką fajną Ciocię, wspominam go z sentymentem, jest częścią Dinkowej historii... Betbet, trzymaj się jakoś. Więcej nas jest, tych "potłuczonych" :-(. Mnie dowaliło jakieś trzy miesiące przed adopcją i do tej pory nie chce odpuścić... Czasami wydaje mi się, że ktoś "tam" próbuje naszą wytrzymałość i ma z tego niezły ubaw :shake:. Dinusiu, Skarbie......
  14. Dziękuję za obecność. I za wsparcie w trudnych chwilach, i za to, że miałam się z kim podzielić dobrymi i złymi wiadomościami. To znaczy bardzo wiele. Agatko, miałaś swojego bólu aż nadto :-(. Paskudny ten świat... A żadnych głupich wpisów tu nie widzę, wręcz przeciwnie, widzę wiele pozytywnych emocji i kawał serducha.
  15. Coś w tym jest. Bardzo chciałabym w to wierzyć. I w to, że Dino gdzieś tam biega ze swoją piłeczką zdrowy i szczęśliwy... Boli, jak cholera. Koty też snują się zdezorientowane. Jak TO się zaczęło, Baltazar wtulił się w brzuszek Dino i tak tkwił aż do przyjazdu wetki :-(. .............. Toyota, masz bardzo mądre i wrażliwe dziecko
  16. Dziękuję Wam. [url]http://www.youtube.com/watch?v=f--SEDr5_cM[/url] Zabrał ze sobą swoją ukochaną piłeczkę. Pewnie wujek już mu rzuca za TM... o ile ten TM w ogóle istnieje...
  17. W radio leci "Jedynka dzieciom". Zawsze o tej porze Dino budził się ze snu i dopominał o kolację. Jesooo.. jak tu pusto bez Niego :-(:-(:-(
  18. Zaczął cierpieć, sztywniał, tracił przytomność, wdało się też wodobrzusze :-(. Nie można było dłużej... Odszedł o 9 z minutami wtulony we mnie. Wybacz mi, Kochany mój Najlepszy Przyjacielu... Przepraszam, może kiedyś później napiszę więcej, teraz nie potrafię
  19. Ok. 4:00 nad ranem Dinuś zaczął umierać.................................. Zaraz przyjedzie wetka
  20. Masz rację Brazowa - to jest cholernie ciężka decyzja... Chyba pisałyśmy równocześnie.
  21. Agatko, przede wszystkim składam Ci spóźnione, ale bardzo, bardzo serdeczne życzenia. Pal sęk te 100 lat - życzę Ci, żeby spełniło Ci się wszystko to, o czym sama marzysz. Wiesz, w ub. tygodniu było już tak źle, że w sobotę byłam zdecydowana dzwonić po wet. Wszystko miało zależeć od pierwszego spaceru w tym dniu. No i Dino się pozbierał. Zaczął lepiej trzymać się na łapkach. I decyzja przesunęła się w czasie... Psychicznie to jest nie do wytrzymania :-(. Wczoraj oprócz nadgarstka siadł mi kręgosłup. Boli jak nie wiem co. Trudno nawet buty założyć. Chyba zaczynam się już powoli poddawać... [COLOR=#a9a9a9][SIZE=1]Ja też jestem styczniowa, ale jeszcze kilka dni[/SIZE] [SIZE=1]brakuje do 61.[/SIZE][/COLOR]
  22. Koopska już są lepsze. Dobrze, że u nas jeszcze nie ma śniegu, chociaż ten siąpiący ciągle deszcz też nie sprzyja Dinusiowym schorzeniom...
  23. Dino od kilku dni leciał przez ręce, nie mógł ustać na łapinach :-(, prosił, żeby go podnieść i zaraz się przewracał na prawy bok. Na leżąco nie chciał jeść, a przy misce nie mógł ustać :-(. Zniesienie go ze schodów graniczyło z cudem. Od kilku dni zaczęłam mu podawać te małe tabletki (przerwałam podawanie, gdy miał biegunkę) i jest minimalnie lepiej, za to w nocy znów dostał okropnej biegunki. Kilka razy w nocy wstawałam do niego, żeby go trochę oporządzić, a rano i tak jeszcze pod nim i wokół posłania była brzydka, rzadka i bardzo brzydko pachnąca koopa. Koopa jest codziennie, a nawet kilka razy dziennie, ale gdy jest normalna, da się ją jakoś wygarnąć i wystarczy tylko przemyć poopsko. Chyba żołądek zaczyna się już buntować na takie ilości leków. Na razie od południa jest spokój. Od jakiegoś czasu bardzo dużo śpi, prawie całe dnie przesypia. Dziś wieczorem zrobił się nieco żwawszy, nawet poszczekał na koty. Nie potrafię o tym wszystkim pisać, może brzmi to sucho, ale tak trudno się z tym wszystkim pogodzić...
×
×
  • Create New...