Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 06/19/19 in Posts

  1. Wieści są dobre. Nie ma w pluckach przerzutów, a ranka wygląda tak. W porownaniu do niedzieli tego białego czegoś jest niewiele i doktor mowi że to musiał być włóknik czyli taka mocno zmieniona zapalnie tkanka ponieważ gdyby to były komorki rakowe pod wpływem masci przeciwzapalnej by nie ustąpiły. Tak wiec Oruś nie musi mieć kolejnego zabiegu i ma szanse na jeszcze troszkę czasu z nami. :-D
    5 points
  2. Od Pani Dolarkowej co tydzień otrzymujemy wieści z minionego tygodnia, o tym co Dolarek zrobił, gdzie był, jakie postępy poczynił, co go wystraszyło, co zbroił itd. Kiedy czytam te wiadomości, to tak jakbym czytała kolejny rozdział fascynującej książki. Są mrożące krew w żyłach historie, choćby jak ta poniżej :) " W domu w dalszym ciągu postępy, już przesuwająca się poduszka, nie jest podstępną morderczynią, ale zdarzają się jeszcze wpadki. Doluś wszedł za Olgą do łazienki i nadepnął na pedał od otwierania kosza na śmieci. Kosz maleńki, ale może sobie Pani wyobrazić tę panikę. Kosz otworzył paszczę i chciał zjeść Dolka. Pól godziny miziania załatwiło sprawę, ale strach był " Albo historia burzowo-łóżkowa :). Jak wiecie Dolarek nigdy nie wskakiwał na łóżko, on nawet nie położył się na wypukłym legowisku, musiał mieć płaskie i takie żeby nie trzeszczało czy skrzypiało czy poruszało się. A tu przyszła burza i zonk :) " W nocy z środy na czwartek była w Poznaniu burza, bardzo lekka, ale w uszkach Dolarka potężna. Wcześniej nie wspominałam, bo jakby nie było potrzeby, ale Olga jest również takim ludzkim odpowiednikiem Dolarka w sferze "boję się własnego cienia i burzy", tak wiec dwoje wystraszonych w jednym mieszkaniu i ja. Kiedy zaczęło lekko grzmieć, pierwsza zawołała mnie Olga "przyjdzieeeeeesz????". Zabrałam swoją kołdrę i wsunęłam się do Olgi. Dolek za mną, ale nie chciał położyć się pod łóżkiem, kręcił się po pokoju. W końcu nie wytrzymał i wszedł do łóżka od strony nóg. Nie wskoczył - wszedł - każda łapka po kolei, po czym, powoli przeczołgał się w stronę głowy. Minkę miał "udało się, chyba mnie nie zauważyły". Położył się wzdłuż ściany, Olga w środku, a ja od zewnątrz. Tak wiec spędziliśmy pół nocy "na sardynki :)". I podsumowanie :) "Nawiązując do słów, że Dolarek nie mógł lepiej trafić, to może materialnie mógł, bo przydałby mu się jakiś ogródek, ale powiem nieskromnie, że nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógłby Go bardziej kochać. Doluś chyba czasami ma już dość tych naszych pieszczot, ale znosi to dzielnie hihi. "
    4 points
  3. Państwo od Lucky wyruszają po niego jutro o 8 rano :) Kciuki na pokładzie aby wszystko poszło dobrze! Rozmawiałam też z p.Wiolettą i u Atilii niestety ale bez zmian.Jest obecnie pod opieką bardzo dobrego weta,również polecanego przez p.Bogusię,która robiła wizytę p/a.Ponieważ zastosowane leczenie nie przyniosło pożądanych rezultatów,wet będzie umawiał wizytę w Warszawie na tomografię komputerową, aby dokładnie zostały zbadane przewody moczowe.Podejrzewa,że to może być wada wrodzona i będzie potrzebna operacja,ale trzeba poczekać na wyniki badania i konsultację. Dzisiaj p.Wioletta mi powiedziała tak: p.Bogusiu,zadała mi Pani w naszej pierwszej rozmowie pytanie, dlaczego właśnie Atilka? Odpowiedziałam,że zakochaliśmy się w niej od pierwszego zobaczenia,a dzisiaj jeszcze uzupełnię,że właśnie dlatego, aby jej nikt więcej nie porzucił ze względu na jej stan zdrowia.My zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ją wyleczyć,bez względu na koszty.I tak jak już wcześniej mąż powiedział,że nie ma takich pieniędzy,za które byśmy mogli Atilkę oddać :) Same łzy mi płynęły gdy to usłyszałam...Ta adopcja to przeznaczenie i modlę się ze wszystkich sił,aby mała wróciła do zdrowia! Ona na to zasługuje i jej wspaniała,bardzo troskliwa Rodzina!:) Napiszę,jak tylko otrzymam wiadomość o terminie badania.
    3 points
  4. Dobrze wygląda- tak poważnie a nie jak maskotka
    3 points
  5. To miał być film do konkursu na Oskara, jak Mimi ładnie schodzi po schodach i wskakuje do auta, ale........... ktoś zaczął kichać, a do tego napatoczył się pod klatką znajomy i coś ryknął do mnie, zdaje się że -cześć-, no i było po Oskarze, główna bohaterka wpadła w panikę.....
    3 points
  6. Basiu oni strasznie to przeżywają i na razie nie chcę im dokładać, ale nie rozumiem, jak można nie zabezpieczyć balkonu mając niewidomego psa, który mieści się pomiędzy balaskami. To jest dla mnie nie do pojęcia i nie do wybaczenia!
    3 points
  7. jakbyś kupiła możemy połączyć fanty z bazarków w jedna przesyłkę :) (iwna + ja)
    2 points
  8. U Timiego wszystko w należytym porządku :) Upały bardzo doskwierają,więc w cieniu samochodu jest odrobinę lepiej... Męskie pogaduchy i obserwacje...:)
    2 points
  9. Ależ ulga... Teraz mam nadzieję, że Orus jeszcze dlugo będzie korzystał z dobrego życia. Trzymaj się piesku i nie rob nam wiecej "takich niespodzianek". Śmierć Teosia strasznie bezsensowna. Majac psa w domu i taki balkon juz na początku mozna bylo go zabezpieczyć. Teos przyplacil zyciem brak wyobraźni swojej pani.
    2 points
  10. Przez temperaturę wstrzymuję się z operacją. Z pęcherzem Lindy już wszystko w porządku. Kaj rozwija się rewelacyjnie. Cały ogród jest w jego zabawkach, w baseniku zrobił sobie błotko. Wczoraj wylegiwał się w baseniku kąpielowym dla gęsi. Stale ma nowe pomysły. Za to jest troskliwym przybranym bratem dla maleńkiej Lukrecji.
    2 points
  11. AnaGD :,, Zawiozłam dziś smokowi kolejna turę ampułek. Po rozmowie z lekarzem, który zastępuje Dr Janka, który jest na urlopie ustaliliśmy, że zdjęcie RTG zostanie wykonane w poniedziałek w premedykacji jak wróci chirurg, czyli smok zostaje do poniedziałku by móc skontrolować stan kości przed jego wydaniem. Dodatkowo zostały zlecone badania biochemiczne nerek i wątroby bo leki, ktore Dragon dostaje do najlżejszych nie należą... a musimy mieć pewność, ze narządy wytrzymają dalszą kurację. Z dobrych wiesci przetoka na razie się zamknęła.,, https://www.ratujemyzwierzaki.pl/dragon-znowu-blaga-o-pomoc…
    2 points
  12. portrecikowe powiadasz ;) ;) potrzebuję 4 gwoździe do przybicia łapek i dwie przezroczyste linki, które za uszy przytrzymają głowę :) Milusiek to taki wiercipięta, że zrobione zdjęcia są jedynymi, które z ponad 30 nadają się do prezentacji :) Metr od człowieka wierci się i szuka bliskości, blisko - wciska się i wtula, poszczekuje przy tum żądając pieszczot...chyba zaproszę mojego kuzyna, który jest fotoreporterem sportowym, skoro uchwycił Ronaldo w biegu, to może i Milusia sfotografuje :) a oto dokładnie to samo miejsce, w którym z transportu odbierałam Czarusia-Maksa i Milusia.... dzisiaj wydarzył się tam kolejny adopcyjny cud: biedny, znękany pies pojechał stamtąd do domu pełnego miłości, zapełni państwu pustkę po bardzo podobnej do niego Kaji[*], która odeszła po prawie 22 latach spędzonych z nimi. Nie wiem, kto szczęśliwszy - państwo, pies...czy ja...
    2 points
  13. Wspaniała wiadomość o obu pieskach. Czaruś doskonale trafił na kochających ludzi. Współczuję straty Kazana, rozumiem bo jeszcze płaczę za swoją ukochaną rottką, ostatnią jaką miałam a rottki mialam 37 lat. A ta ostatnia miała wspaniały charakter i cudowne życie - ze wszystkich moich psów żyła najdłużej i nie umarła na raka ale na starość. Bo odeszła dzień przed 14-tymi urodzinami a to jak na tę rasę rekord, nawet ONki żyły mi po 13 lat. Niby wiem, że nikt nie żyje wiecznie ale nadal mi jej brakuje bo to dopiero od 30 maja. Ale mam nadzieję, że jest gdzieś ze wszystkimi moimi psami i jest szczęśliwa.
    2 points
  14. Wierzcie lub nie, ale wydaje mi sie, ze w Czarusiu siedzi stary, wytrawny Czarodziej. Powolutku, pocichutku, poprzez Alaskan Malamut, Mari23 i zapewne inne jeszcze, upatrzone Istoty (Kazanek...), dotarł do Pani Ani. Tu juz użył całej swej mocy i tak oto z szybkością wprost nieziemską, trafil do wspanialego domu. Nie rozumiem tylko, czemu znalazł się w schronisku. Widocznie Czarodziejowi też czasem zdarzy się przysnąć ... Niechby teraz inne pieski skorzystały, "po znajomosci", z tego cennego daru... np. Milus...
    2 points
  15. Karma nerkowa fu fujjj...ale moze zmieszana bedzie zjadliwa pozdrawiamy Gajuleczke slodziutenka
    1 point
  16. Zdecydowanie. Głowa Cię rozboli. Wpłatę dla Teosia sprawdzę :) Czas Elu myśleć o innych sprawach. Tych przyjemnych też. Może jakaś ciekawa książka? Wciągający film lub spacer- ale taki z rozrywkami żeby nie myśleć. Mnie pomaga sprzątanie np w szafce, mycie podłogi, trymowanie psa. Moją mamę kolorowanie mandali, krzyżówki. Moją siostrę decupage. Byle nie myśleć. I tak moja rodzina bezmyślnie sobie żyje na tym Świecie :)
    1 point
  17. Miałam dzisiaj telefon w sprawie Tigruni. Opowiedziałam o Niej i Państwo mają się zastanowić i ewentualnie podjechać do Kasi. Nie robię sobie nadziei, poczekamy, zobaczymy
    1 point
  18. Chciałam wykorzystać to zdjecie, ale w wersji początkowej było za dużo łąki. Teraz jest super ! Dam go jako pierwsze.
    1 point
  19. Podam póżniej, spódniczka ma taki fason, że przod jest specjalnie nieco krótszy , gumka dobrze chodzi - naciąga się dość lekko, ale tak, że spódnica się dobrze trzyma :) Nie musi być podciągnięta do pasa - mozna ja sobie troszkę zsunąć , żeby była dłuższa :)
    1 point
  20. 1 point
  21. Bardzo się cieszę,że staruszek jeszcze zazna radości z prawdziwego psiego życia.Aż wierzyć mi się nie chciało,że los taki okrutny.Zdrowiej Orusiu!
    1 point
  22. Witam serduszka witam podkladeczki maja troszke lat reczna robotka . ale nie ze sklepu jest 4 sztuki i kadzenka ciut inna zdjecie jest z google przykladowe sa bardzo ladne i nie zniszczone doskonale do prania w pralce spokojnego dzioneczka zapraszam ogromnie
    1 point
  23. Z tego, co wiem, to towarzystwo owoców, a szczególnie jabłek, nie służy urodzie kwiatów, również ciętych. Takie połączenie wygląda pięknie tylko na obrazach z martwą naturą. Jabłka wydzielają etylen, który powoduje przyspieszone przekwitanie kwiatów.
    1 point
  24. Niska temperatura powietrza w otoczeniu mym spowodowała, że mam dzisiaj wspaniały humor. Potwierdzam zatem odbiór i dowóz fiołeczków. Trasa była spokojna, bez niespodzianek. Wypakowanie bez problemu. Opakowanie po fiołeczkach wrzuciłam do kosza na opakowanie suche niemieszane. Fiołeczki nakarmione. Pilnuję żeby nie przelać. Stoją sobie na stoliku w otoczeniu jabłek, cytryn i przy rowerze treningowym. Fioletowy -nazwałam go Gordon Blue- już wystawił główkę do Świata.. Będzie z niego niezły kwiatek. Dziękuje :)*
    1 point
  25. Dzięki dobroczynności niezawodnej beataczl wyróżniłam dzisiaj (18.06.19) <<ogłoszenie Łatka>> na miesiąc Zmieniłam też miasto na Wrocław. Dziękuję, Beato za sfinansowanie wyróżnienia :)
    1 point
  26. Ta rasa, o której mówisz to tak naprawdę mieszanka wynikająca z dziwnej mody amerykańskiej. Niestety, tak naprawdę to pic na wodę :) Jednak ja lubię wymyślać rasy (w opisie potem wyjaśniam że to kundelek) i czasem przynoszą domki: ludzie piszą, że zwrócili uwagę na żart w tytule :) Bardzo, bardzo dziękuję. Za chwilkę wyróżnię Łatka. Maszeńka ma ogłoszenia. Wiktoria ją ogłasza na parę portali. Ma też wyróżnione ogłoszenie na olx, niestety na razie bez odzewu żadnego. Tutaj można podejrzeć jej ogłoszenie i jej zdjęcia z DT :) Jak Cię to ominie to się nic nie dzieje: w połowie lipca zaraz po tym jednym rusza kolejny na nasze bezdomniaki. :)
    1 point
  27. Ja właśnie tak mówię, że on ma ponad 10 lat... Dzisiaj miałam kolejny tel. z Wrocławia. Pani ma 14 letnią suczkę i szuka starszego pieska dla jej towarzystwa. Trochę ją przeraziła odległość, ale ma się zastanowić i ew. odezwać.
    1 point
  28. Bezik ma w kłębie 39 cm. Jest bardzo grzeczny, nie szczeka, nie piszczy, nie niszczy. Jest towarzyski, uwielbia kontakt z człowiekiem (w tym z dziećmi) i mizianie, ale nie narzuca się. Toleruje inne psiaki, ale nie bawi się z nimi, toleruje koty i pewnie wszystkie inne istoty :) Na smyczy chodzi fajnie, utrzymuje czystość w domu, aczkolwiek potrafi co nieco obsikać, pewnie ze względu na dużą ilość obcych zapachów. Na początku był spokojny, smutny i pełen obaw, ale obecnie nie wykazuje strachu, jest uśmiechnięty. Kessi ma w kłębie 42 cm. Jest dominująca w stosunku do innych psów i goni koty. Uwielbia towarzystwo człowieka (dzieci też), mizianie, wygłupy. Umie chodzić na smyczy, ale jak zobaczy kota, albo innego psa, to leci i nie patrzy. Nie jest szczekliwa, nie niszczy, ale jest pełna energii, ciągle chodzi, biega, wącha, będzie potrzebować aktywnych ludzi. Czystość utrzymuje w 70-80 %, ale może to przez dużą ilość jedzenia, którą otrzymuje. Obecnie już dozuje sobie porcję, zostawia na później, np. po godzinie dojada resztę. Cziko oczywiście kąpiemy. On jest takim słodkim dziadeczkiem, jest baaardzo grzeczny, tak sobie drepcze uśmiechnięty, cieszy go wszystko, jest po prostu kochany, a i on kocha wszystko i wszystkich. Kastracja to zazwyczaj koszt ok 150 zł, ale dodatkowo będą usuwane te guzy, więc może być odrobinę więcej.
    1 point
  29. Dlatego ja jestem zwolenniczką badania takich zmian, wiem że to dodatkowe koszty, ale jednak wiedząc z jakim gadem się walczy łatwiej podjąć decyzję co dalej. Ja w tej sytuacji bym skonsultowała się z dobrym onkologiem i w zależności od wyniku rozmowy podjęła decyzję czy leczymy paliatywnie, czy działamy, czy już nic nie można zrobić...Psiaka strasznie szkoda, dużo się wycierpiał maleńki.
    1 point
  30. Cudnie jest oglądać metamorfozy psiaków.Często myślę,że gdyby nie nasza pomoc,co by z nimi było,jakie by były dalsze losy ich.
    1 point
  31. Upały dokuczają nam mocno. Mam już dość, Gajulka podobnie. Tak wygląda prośba o wniesienie do mieszkania, bo jak wiecie, mieszkamy w bloku bez windy.
    1 point
  32. Hmmm, sama nie wiem od czego zacząć…. Tyle czasu minęło, tyle się wydarzyło. Niesłychanie długą i wyboistą drogę przeszedł nasz Dolarek. Przed Radysami najpewniej miał podłe życie, potem trzy lata w piekle w Radysach, uwolniony z Radys spędził rok w hoteliku u Murki, następnie 1.5 roku pod skrzydłami „hop!”. Dolarek bardzo się zmienił przez ten czas. W Radysach z łatką dzikusa, przerażony i upodlony, pierwszego dnia po przyjeździe do hotelu chciał rozwalić klatkę u weta, potem dał się poznać jako pies samotnik któremu człowiek do niczego nie jest potrzebny. Był czas, kiedy myślałam aby Dolarka wyadoptować nawet do budy do ogrodu , że tam będzie szczęśliwy na swój sposób. Boże, jak dobrze że tego nie zrobiłam. U hop! dał się poznać jako psiak ceniący sobie mieszkanie w domku, zaraz po spacerku tam właśnie się kierował. Tam czuł się bezpiecznie, tam miał swoje własne legowisko, swój pokój, jedzonko za które dałby się pokroić. Okazał się psiakiem grzecznym, prawie bezproblemowym, świetnie odnajdującym się w warunkach domowych , jedynie lękliwym w pewnych sytuacjach, które jednak gdy się pozna i zaakceptuje to nie są jakimś wielkim problemem. Ofert domu zbyt wiele nie było a te które były to takie byle jakie. Albo pani z gromadą wrzeszczących dzieci, albo młoda dziewczyna na utrzymaniu rodziców albo nawiedzona pani pielęgniarka która jak przyszło co do czego przestała się odzywać. Pamiętam że początkowo bardzo dużo ogłaszałam Dolarka, bardzo wiele ogłoszeń miał wyróżnionych. Potem, z biegiem czasu zaczęłam powoli tracić nadzieję. Gdzieś w podświadomości pogodziłam się już chyba z myślą, że Dolar domu nie znajdzie. Bo kto będzie chciał lekliwego, starszego już Pana, kiedy wkoło tyle młodych, pięknych psiaków do adopcji. A że u Dolara krew się nie leje, jest zaopiekowany , jest dobrze mu tam gdzie jest więc nikogo jego los nie wzruszy. Natchnienie przyszło, kiedy przeczytałam na Dogo wpis hop!, że jej „trudny” Bastuś znalazł wspaniały domek i że warto wierzyć do końca w dom nawet dla trudnego psa. I wiecie co? Tak mnie to podbudowało i uskrzydliło, że usiadłam do laptopa, pokasowałam wszystkie stare ogłoszenia Dolarka i zrobiłam nowe, zmodyfikowałam tekst, zmieniłam zdjęcia, wyróżniłam jednocześnie 5 ogłoszeń na duże miasta. I zdarzył się cud! Otrzymałam wiadomość przez olx ale nie taką „byle jaką” jakich multum –ale długą, ciepłą, serdeczną, wzruszającą, taką że serce zaczęło mocniej bić. Odpisałam a że była późno to już nie oczekiwałam odpowiedzi, jednak nie mogłam zasnąć bo wciąż myślałam czy będzie kontynuacja. I byłaaaaaa :). Pisała do mnie Pani ze swoją córką-tegoroczną maturzystką. Panie zrobiły na mnie cudowne wrażenie. Zakochały się w Dolarku od pierwszego wejrzenia i chciały jego i tylko jego. Panie bardzo dobrze przygotowały się do adopcji. Hop! wiele czasu poświęciła na rozmowach o Dolarku, o tym co lubi, czego nie lubi, czego się obawia, jak należy z nim postępować w różnych sytuacjach itd. Panie uważnie słuchały rad i wszystko co usłyszały wcielały w życie. Tu dziękuję z całego serca nieocenionej hop! za przekazanie swojej wiedzy „dolarkowej” i wspaniałe przygotowanie rodziny do tej adopcji J Tak bardzo się bałam, czy po przyjeździe z Poznania do Łodzi i poznaniu Dolarka na żywo, nadal będą go chciały adoptować, czy się im spodoba. Ale martwiłam się zupełnie bezpodstawnie :). I teraz mogę już oficjalnie ogłosić: Dolarek, po 3 latach w Radysach, po 2.5 roku w hotelikach ma cudowny DOM w Poznaniu . Dom pełen ciepła, miłości, delikatności, wyrozumiałości dla lękliwego pieska. Lepszego domu nie mogłyśmy sobie wymarzyć. Ja jeszcze bujam w obłokach, kiedy czytam czy słucham wieści z domku Dolarka, o tym jak Pani ciepło o nim opowiada, jak cieszy się z każdych jego postępów, jak go chwali jaki jest grzeczny i kochany, o tym jakie przeżył przygody. Sama nie wiem komu i jak mam podziękować aby kogoś nie pominąć. -dziękuję Wszystkim Deklarowiczom za to że trwali, że się nie wycofali z deklaracji pomimo że Dolarek tak długo czekał na dom a niektórzy jeszcze oprócz deklaracji dorzucali bonusy J . Bez Was to by się nie udało. - dziękuję Murce za to że przyjęła Dolarka do siebie, wprowadzała w „normalny” świat, oswajała, uczyła chodzić na smyczy, za wszelką pomoc udzieloną Dolarkowi. -dziękuję ogromnie hop! za tytaniczną pracę związaną z odchudzaniem Dolarka (przypomnę tylko że Dolarek z prawie 33 kg schudł do 20kg), za wspaniałą opiekę, za to że Dolarek stał się domowym bezproblemowym pieskiem, za fachowe doradztwo, za przygotowanie rodziny do adopcji Dolarka. Z całego serca dziękuję hop!. -dziękuję wszystkim kibicującym i odwiedzającym wątek i Wszystkim, którym Dolarek leżał na sercu i mu dobrze życzyli. WARTO POMAGAĆ :)
    1 point
  33. Śliczny uszatek dziekuje za wspaniale wsparcie i przesyla buziaki. :-)
    1 point
×
×
  • Create New...