Jump to content
Dogomania

mari23

Members
  • Posts

    19909
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    49

mari23 last won the day on June 2

mari23 had the most liked content!

8 Followers

Converted

  • Location
    pomiędzy Wrocławiem a Legnicą

Recent Profile Visitors

16591 profile views

mari23's Achievements

Grand Master

Grand Master (14/14)

  • Dedicated Rare
  • Conversation Starter Rare
  • Reacting Well Rare
  • Very Popular Rare
  • Posting Machine Rare

Recent Badges

4.6k

Reputation

  1. Niestety zwierzęta ma pod opieką i to dużo 😞 ten człowiek hoduje i sprzedaje konie rasy śląskiej (odbiorcy to głównie górale, noże więc i konie od niego ciągną wozy na Morskie Oko). Sunia prawdopodobnie rodziła wiele razy (sutki wyciągnięte) a teraz się zestarzała, więc po co mu taka 😞 😞 chyba zablokował mój nr telefonu, bo nie mogę się dodzwonić, a na sms nie odpowiada 😞 Z sunią spacerujemy nad Odrę sprawdzić, jaki stan... widoczny na zdjęciu wystający z wody "kołek", to wodowskaz, który wczoraj po południu zniknął pod wodą... woda "wielka" i wciąż rośnie, ale powódź nam raczej nie grozi, choć Odrę widzę z okna. Tereny zalane i zniszczone to naprawdę niedaleko. Jestem zdruzgotana zdjęciami z Kłodzka, Stronia, Lądka... mam Odrę prawie pod domem i widzę, jaka to siła żywiołu 😞 😞
  2. wciąż nie mogę w to uwierzyć...wciąż się nie potrafię pozbierać....
  3. ani właściciela, ani książeczki zdrowia.... telefon chyba wyłączony albo poza zasięgiem, na sms nie odpowiada....
  4. Pusia powoli coraz lepiej się czuje...i wygląda 🙂 wczorajszy tekst doktora: "Kto owczarkowi daje na imię Pusia ???" 😉 😉 i do samej Pusi : "gdybym tylko miał możliwość, już byłabyś moja!" Ona nie wygląda na tyle lat w sensie wizualnym, bo zęby dolne starte prawie do zera i stan zdrowia kiepski.... czekam na właściciela i książeczkę zdrowia.... Morelcia też miała RTG i konsultację ortopedy, bo dziwnie zgięta chodzi....nigdy bym nie pomyślała, że u tak małej suni mogą być aż takie zwyrodnienia kręgosłupa typu "papuzi dziób" 😞Dostała Gabapentynę i przeciwbólowe. A przy okazji zajrzałam do jej książeczki zdrowia sprawdzając wiek, byłam pewna, że ma prawie 10 lat.... a to już 11,5 roku! Czyli 11 u mnie...
  5. Przez 3 dni była u mnie piękna ( jak widać na zdjęciu :)) młodziutka onka ( bez obroży, z cieczką niestety 😞 ). W czwartek ją odebrali właściciele, a w piątek z sąsiedniej wsi ( i gminy) przywieźli starą onkę w złym stanie 😞 Śliczna, ale już wiekowa i chora. Potrzebuje pomocy i dobrej opieki, więc pewnie tym razem jej nie oddam właścicielowi. Jest u mnie już po raz drugi, poprzednio to nie on szukał suni, tylko ja jego, a kiedy w końcu po nią przyjechał....zaproponował zostawienie jej u mnie. Teraz też jej nie szuka, na sms odpisał, że jest na urlopie... Niestety stan suni jest zły. Prawa łapa albo była przestrzelona, albo pęknięta, cos się tam dzieje złego, jest wyraźny odczyn okostnowy, albo pourazowe, albo początek raka kości 😞 Śrut tkwi w tułowiu po prawej stronie, blisko tej prawej łapy, ale nie jest wyczuwalny przez skórę. Do tego anemia, eozynofile "kosmos" tak wysokie, monocyty i globuliny podwyższone. Zwyrodnienia wszystkich stawów łap, kręgosłupa szyjnego i lędźwiowego. Jelita rozepchane i mocno wypełnione, "karmiona byle czym" wg weta była i stąd taki stan jelit. Sunia jest duża, waży 39,7 kg.
  6. I ja byłam szczęśliwa, choć Odiś nie był łatwym psem, jego zapalczywość do kotów i niektórych psów wymagała ogromu uwagi i ostrożności. Ale wynagradzał wszystko swoją miłością i spontanicznym szaleństwem, nieustającą chęcią do zabawy pomimo kalectwa. Bardzo, bardzo go kochałam i była to miłość z wzajemnością. Kiedy nie było mnie w domu, Odiś podchodził do drzwi lub furtki, gdy był na zewnątrz i wypatrywał mojego powrotu - wiem to od mamy, która teraz jest u mnie, choć jego szaloną radość widziałam od początku. A jak on głowę wtulał... Od dłuższego czasu obserwowałam systematyczne pogarszanie się chodu Odisia, czasem tył mu się przewracał, a ja zastanawiałam się, jak sobie poradzę z wózeczkiem Odisiowym i schodami. Trudno mi skojarzyć datę, miesiąc czy np. 3 tygodnie wcześniej Odiś nagle w domu jakby upadł i się dusił - podbiegłam do niego przerażona i wzięłam na ręce, ale mu przeszło, to trwało krótko.... może to była "zapowiedź" tragedii ? Kiedy znalazłam Odisia leżącego w ogrodzie, już nie żył. To była jedna z najgorszych chwil w moim życiu, tak naprawdę szok wciąż nie minął a świadomość nie chce tego przyjąć... tysiąc pytań, rozważania "a gdyby.." w pierwszej chwili chciałam prosić wetkę o sekcję, ale nie potrafiłam mu tego zrobić... Kilka dni później - sms-owa rozmowa z weterynarz, która dobrze znała, leczyła i diagnozowała Odisia: [6.08, 10:13] Malvet: Bardzo mi przykro. Pewnie wylew, zator. Na to nie mamy wpływu ani nie jesteśmy w stanie zapobiec. Przytulam ❤️ [6.08, 10:15] Maria: Zawsze przeżywałam odchodzenie każdego psa, a szczególnie eutanazję. Mówiłam, że zazdroszczę tym, których pies odszedł nagle, bez tego cierpienia.., jak bardzo się myliłam wiem teraz...i ciągle myślę że nie było mnie przy nim,a może mogłabym wtedy jakoś pomóc... strasznie mnie to męczy, on nie był staruszkiem😭 [6.08, 10:15] Malvet: Ale mial mnóstwo wad genetycznych. Podobnie jak ludzie z takimi obciążeniami, nie żyją najczęściej tak długo jak inni. Nic by Pani nie zrobiła, nie pomogła. Całkiem możliwe, że odszedł podczas snu.
  7. To były dla mnie szczęśliwe lata, choć Odiś nie był łatwym psem, jego zapalczywość do kotów i niektórych psów wymagała ogromu uwagi i ostrożności. Ale wynagradzał wszystko swoją miłością i spontanicznym szaleństwem, nieustającą chęcią do zabawy pomimo kalectwa. Bardzo, bardzo go kochałam i była to miłość z wzajemnością, kiedy nie było mnie w domu, Odiś podchodził do drzwi lub furtki, gdy był na zewnątrz i wypatrywał mojego powrotu - wiem to od mamy, która teraz jest u mnie, choć jego szaloną radość widziałam od początku. Od dłuższego czasu obserwowałam systematyczne pogarszanie się chodu Odisia, czasem tył mu się przewracał, a ja zastanawiałam się, jak sobie poradzę z wózeczkiem Odisiowym i schodami. Trudno mi skojarzyć datę, miesiąc czy np. 3 tygodnie wcześniej Odiś nagle w domu jakby upadł i się dusił - podbiegłam do niego przerażona i wzięłam na ręce, ale mu przeszło, to trwało krótko.... może to była "zapowiedź" tragedii ? Kiedy znalazłam Odisia leżącego w ogrodzie, już nie żył. To była jedna z najgorszych chwil w moim życiu, tak naprawdę szok wciąż nie minął a świadomość nie chce tego przyjąć... tysiąc pytań, rozważania "a gdyby.." w pierwszej chwili chciałam prosić wetkę o sekcję, ale nie potrafiłam mu tego zrobić... Kilka dni później - sms-owa rozmowa z weterynarz, która dobrze znała, leczyła i diagnozowała Odisia: [6.08, 10:13] Malvet: Bardzo mi przykro. Pewnie wylew, zator. Na to nie mamy wpływu ani nie jesteśmy w stanie zapobiec. Przytulam ❤️ [6.08, 10:15] Maria: Zawsze przeżywałam odchodzenie każdego psa, a szczególnie eutanazję. Mówiłam, że zazdroszczę tym, których pies odszedł nagle, bez tego cierpienia.., jak bardzo się myliłam wiem teraz...i ciągle myślę że nie było mnie przy nim,a może mogłabym wtedy jakoś pomóc... strasznie mnie to męczy, on nie był staruszkiem😭 [6.08, 10:15] Malvet: Ale mial mnóstwo wad genetycznych. Podobnie jak ludzie z takimi obciążeniami, nie żyją najczęściej tak długo jak inni. Nic by Pani nie zrobiła, nie pomogła. Całkiem możliwe, że odszedł podczas snu.
  8. Nie potrafię się z tym pogodzić, nie mogę przestać płakać... tak pusto i cicho bez Odisiowego poszczekiwania, podskoków.... dlaczego ????????
  9. Nic nie zapowiadało tej tragedii..... powyżej ostatnie zdjęcia Odisia.... Tak bardzo jest tu pusto i smutno, tak bardzo brakuje jego nieustającego poszczekiwania, zaczepek do zabawy...i wtulania głowy....
  10. Spojrzałam na deklaracje, do 600 brakuje 15.... więc niech to będzie moja stała deklaracja. Zaraz wpłacę za lipiec i sierpień 🙂
  11. Ja i tak tu jestem uważana za "j....tą na punkcie psów" 😉😉😉 tak myślę, bo kiedyś słyszałam, jak znajomą panią Ulę określili na punkcie kotów", więc jestem przekonana, że to samo określenie dotyczy mnie "na punkcie psów"... i niech im będzie! 😉 a prywatnie najbliższy psychiatra też na takie określenie zasługuje, więc mnie rozumie 🙂 Milusiek naprawdę dobrze sobie radzi, dużo śpi przez te upały, ale jak nie zauważę, że chce zejść, to nawet sam schodzi i wchodzi po schodach. Dzielny i kochany staruszeczek ❤️
×
×
  • Create New...