Jump to content
Dogomania

Pod sosnami.


jaguska

Recommended Posts

Na wstępie chcę zaznaczyć że rekinem internetowym nie jestem, więc pewnie popełnię wiele błędów. Wątek miał powstać za kilka dni, ale tak naśmieciłam pewnej miłej dziewczynie na wątku że jest mi wstyd i muszę tam po sobie posprzątać.

Pierwszą młodość mam już za sobą, ale dopiero teraz dojrzałam by wziąć pierwszą psinkę na BDT, jeszcze nie wiem czy ją dostanę bo dopiero jutro mam wizytę PA, ale dzisiaj przytrafiło mi się coś, co przyspieszyło założenie wątku, coś smutnego i przerażającego. To się wydarzyło w opolskim małym miasteczku, niech się ludzie stamtąd wstydzą, to miasteczko to Paczków, bo to nie stało się w jednej chwili tylko trwało jakiś czas i nikt mi nie wmówi że żaden z mieszkańców tego nie widział. Miałam na dzisiaj umówione wizyty u fryzjera dla moich dwóch psiulów, cztery godziny niicnierobienia, łażenia, picia kawy. I nagle widzę, przez rynek przechodzi COŚ, z przodu jakby kot ale z tyłu jakiś dziwny, samochody toto omijają, ludzie obchodzą łukiem z obrzydzeniem, podchodzę i serce rozpadło mi się na milion kawałków. Kot żywcem gnijący, w pierwszej chwili aż mi się słabo zrobiło od tego widoku, ale zaraz w następnej stanęłam na środku ulicy i zatrzymałam ruch, poprosiłam kobietę o pomoc - uciekła, poprosiłam drugą - pomogła, złapałam kota, poprosiłam gościa jakiegoś żeby mi wyjął klucze z kieszeni i otworzył samochód, udało mi się zapakować kota do bagażnika za kratkę, ale się cwaniak przecisnął koło kratki na siedzenia, wbił pod jedno z nich i jakby go nie było. W drodze powrotnej zadzwoniłam do mojej wetki, zanim dojechałam już czekała na mnie. Czy kot przeżyje nie wiemy, jest w strasznym stanie, ale już po pierwszym zabiegu. Nie całą martwicę udało się usunąć, jądra stracił, były zgniłe i naderwane, amputacja ogona poszła dobrze, najgorzej z cewką moczową, tak wszystko popuchnięte że nie dało się zacewnikować, mocz ściągnięty przez powłoki brzuszne. Dostał co tylko można było zapodać. Teraz jest u mnie, zamieszkał w górnej łazience, jutro jedziemy na dalsze leczenie, bardzo bym chciała go uratować, bo to piękny kot, rasowy, jak wydobrzeje będzie do adopcji, bo ja mam już milionpińcet swoich, o ile w ogóle przeżyje.

Samochód udało mi się doprowadzić do porządku, te biologiczne płyny niwelujące zapachy są rewelacyjne, nawet eM nie wyczuł że wiozłam rozkładające się ciałko.

Na razie przedstawiam Wam Pako (tak go pośpiesznie nazwałam), zdjęcia drastyczne, trzymajcie kciuki za niego bo jest śliczny a ogon to nie wszystko, żeby nerki, pęcherz i cewka moczowa dały radę.

 

Z góry nie wygląda to najgorzej:

tqUERE.jpg

 

ale od spodu tragedia:

nTVeyI.jpg

 

a tu cały Pako:

yjRypy.jpg

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Znalazłam wątek :)

 

Słabo mi się zrobiło na ten widok. Okropne, ile on się nacierpiał. A ludzie mają serca z kamienia, przecież ktoś go widział :(

Jaguska musisz pozmniejszać te pierwsze zdjęcia, bo są za duże. Powinny mieć 640x480

 

Ajula ja nie umiem tego zrobić :-(, może na początek jakiś dobry modek by mi pomógł to pozmniejszać?

 

Dziękuję Wam serdecznie za dobre słowo, bardzo chcę go uratować, biegać to on nie biegał, tylko szedł jak na szczudłach, musiało go to potwornie boleć i na pewno każdy krok był dla niego męką. To jest małe miasteczko i podobno działa tam koło TOZu, ten kot w tym stanie musiał tam chodzić z tydzień jak nie lepiej, są podobno karmicielki, a kot miał w żołądku jedzenie (wymiotował po narkozie), wiele osób musiało go w tym stanie widywać. Ludzi już od dawna nie lubię a z każdym dniem coraz bardziej.

Poprosiłam fryzjerkę moich piesów, żeby powiadomiła to Koło TOZ że tam podobno jest jeszcze jeden -parszywy kot- tak mi powiedziała kobieta która pomagała mi w złapaniu kota, szkoda że tej co uciekła z obrzydzeniem nie zdążyłam sprzedać fleka, przepraszam za słownictwo ale do teraz mnie trzęsie z nerwów.
 

Link to comment
Share on other sites

Ja też przyszłam do "Mini BDT pod sosnami".Cieszę się ogromnie,że pomogłaś Pako i co najważniejsze już nie cierpi,otrzymał pomoc.Mam nadzieję,że Pako szybko wyzdrowieje i znajdzie domek.Jest śliczny.

Czekam z niecierpliwością na wiadomości,kiedy przyjadą "pod sosenki" :gent:  dwie sunie.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za odwiedziny :-)

 

A żeby nie było całkiem kociowo, w końcu to psie forum, to zaprezentuję Wam moje psiowe towarzystwo, które czeka na Jeżynkę (DS) i Pchełkę(BDT).

26.09. pożegnałam moje małe 17-letnie kochanie z Rudy Śląskiej, mojego okruszka cudnego Myszkę/Margolcię

[URL=https://imageshack.com/i/p8VRVtGij]VRVtGi.jpg[/URL]

 

A to pozostałe dwa futrzaki, prosto po dzisiejszym kąpaniu i strzyżeniu, terierkowata babcia Ziuta (13 lat)

[URL=https://imageshack.com/i/ex8PQNZvj]8PQNZv.jpg[/URL]

 

i pseuduszek z wspaniałych warunków wykupiony, alergik Yoshi oficjalnie a dla przyjaciół Jojo

[URL=https://imageshack.com/i/pcRxkpb5j]Rxkpb5.jpg[/URL]

 

Tylko że miała się ze mną dzisiaj skontaktować dziewczyna żeby się umówić na wizytę PA a tymczasem cisza.....:-(

 

Link to comment
Share on other sites

Kurcze, ten kociak to nie wiem czy nie jest kotem o którym opowiadała mi sąsiadka. My jesteśmy ze Szczecina ale ona pojechała do Paczkowa / tylko czy to ten Paczków???/, do swojej mamy... A że to kociara z krwi i kości to wszędzie widzi koty :grins: . I ona mi opowiadała o takim rudym kocie, obrazie nędzy i rozpaczy i o tym, że próbuje go złapać ale kot jest bardzo nieufny i na razie jej to nie wychodzi. Jeśli to byłby ten kociak to byłoby super bo i ten i tamtem bardzo, bardzo potrzebują pomocy... 

 

Mocno trzymam kciuki za kotka, za mokrą kuwetkę jutro i za wizytę przedadopcyjną żeby sunie mogły zacząć nowe, lepsze życie  :thumbs:  :thumbs:  :thumbs: 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Alfa za odwiedziny u Pakusia, najprawdopodobniej Twoja sąsiadka była w TYM Paczkowie, bo o innym nie słyszałam, a to jest małe zabytkowe miasteczko polskie Carcasonne i całkiem możliwe że właśnie Pakulca widziała, fakt był nieufny ale już szybko uciekać nie dał rady, złapałyśmy go we dwie z kobietą która zechciała mi pomóc.

Niestety wieści poranne nie sa najlepsze jeśli chodzi o sikanko, Pako wchodzi do kuwety ale nic nie może zrobić, może po dzisiejszym leczeniu coś się ruszy, a jak nie to znowu trzeba będzie ściągnąć mocz. Jak jest sam to siedzi cichutko, jak do niego idę to tak się żali że za serce ściska, jakby chciał wszystkie krzywdy wykrzyczeć i do tego patrzy prosto w oczy, jest miziasty, doprasza się o głaskanie. Mimo tego wszystkiego apetyt ma niezły :-) Bardzo się martwię tym sikaniem a właściwie niesikaniem.

 

Czekam nadal na kontakt od dziewczyny która ma być u mnie na wizycie PA, żeby się odezwała to ją tu przywiozę i odwiozę, ale niech zadzwoni wreszcie. Koło południa jadę z Pakulkiem na dalsze leczenie.

Link to comment
Share on other sites

Znalazłam, znalazłam!!!! :laugh2_2:

 

Pako - rozpacz w kratkę :( Może i faktycznie wcześniej nie dawał się złapać, a teraz już nie miał sił walczyć, uciekać i uznał, że... raz kozie (kotu) śmierć - albo go kolejny człowiek skrzywdzi, albo mu pomoże...

 

I muszę przyznać, że trochę mnie telepnęło z tą wizytą PA. Psiny siedzą w schronie, mają szansę na dom, a tu nie można wizyty zorganizować. Nie tak dawno czytałam, że psiak stracił szansę na dom właśnie dlatego, że organizowanie wizyty trwało ponad tydzień :pissed:

Link to comment
Share on other sites

Nutusiu :hand:

Tak, dostałam oficjalną nominację na DS i BDT, w piątek wyjeżdżam jak najwcześniej, czeka mnie ciężki dzień, muszę zrobić blisko 600km, mam nadzieję że wszystko sprawnie pójdzie bo po powrocie jeszcze muszę z Pakusiem do weta podjechać.

 

Życie Pakulca nadal wisi na włosku i nikt nie jest w stanie powiedzieć jak to się skończy. Moja wetka ma umówiony w razie W, w pobliskiej klinice, zabieg wyszycia cewki moczowej, czy jakoś tak, ale ja mam iskierkę nadziei, bo dzisiaj udało się wycisnąć Pakusiowi pęcherz, co prawda siuśki miały wygląd zmielonej cegły wymieszanej z wodą, ale to już coś, nie trzeba było ściągać strzykawką przez brzuch. Dostał wszystkie co trzeba zastrzyki, zamówiliśmy pastę na nerki, zapomniałam nazwę. Rany oczyszczone z tkanki martwiczej. Pakuś jest bardzo cierpliwy, ma wielką wolę życia i dobry apetyt. Jutro się dowiem co złego w tym rdzawym moczu się czai. Pakunio jest taki chudy że wetka ma problem podać zastrzyk domięśniowy, on wcale nie ma mięśni, tylko kości i skóra i mimo to ważył 3,8kg, po odkarmieniu będzie z niego ogromny kocur.

 

W poprzednim wpisie przedstawiłam psią obsadę naszego domku pod sosnami, a dzisiaj przedstawiam obsadę kocią, w przeważającej sile, którą ma zrównoważyć Jeżynka z Pchełką.

 

Kf5TkX.jpg

 

Od lewej: Krzyś/Biszkopt z opolskiego schroniska, Usrus dzikusek wychowany na smoczku, Myszkin znaleziony w krzakach, Ciumkała z drzewa, Skarpetka (co widać) z opolskiego schroniska, na fotce brakuje Majeczki, która przyszła w październiku, z zimnym dniu kiedy padał deszcz ze śniegiem, stanęła przed szybą tarasu, cała mokra i zziębnięta i zaczęła miaukać i prosić by ją wpuścić, co byście zrobili? ;-)

 

MGmtXA.jpg

 

 

Link to comment
Share on other sites

Ajulko, tylko że te cztery psiaki to jakby jeden duży :-) a Pchełka będzie na BDT, a bać się nie ma czego bo u nas "jak pies z kotem" wygląda tak:

[URL=https://imageshack.com/i/p9uFryovj]uFryov.jpg[/URL]

 

[URL=https://imageshack.com/i/p8BqKZbIj]BqKZbI.jpg[/URL]

 

[URL=https://imageshack.com/i/knBNuFHNj]BNuFHN.jpg[/URL]

 

Dobranoc wszystkim dwu - trzy - i czworo - nożnym.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...